Pracował między innymi przy takich seriach jak: "JLA", "The Amazing Spider-Man", "Daredevil", "Ghost Rider", "Wolverine", "Captain America", "X-Men", "Silver Surfer" oraz "Hulk". "Ludzie gniewu" są jego pierwszym komiksem autorskim.http://www.rongarney.com/
PopKulturowy Kociołek:
https://popkulturowykociolek.pl/recenzja-komiksu-ludzie-gniewu/
W rodzinie Rathów bezwzględność jest cechą dziedziczną. Nic więc dziwnego, że Ira Rath będący bohaterem komiksu to jeden z lepszych zawodowych zabójców. Jest on gotowy wywiązać się z każdego zlecenia (nieważne kogo by ono nie dotyczyło). Mamy więc tu do czynienia, z bohaterem którego można określić mianem psychopaty. Z zabijania uczynił on swój fach, w którym jest naprawdę dobry. Nie waha się on nawet chwili podjęcia się likwidacji własnego syna. Jest to jedno z jego ostatnich zleceń, które może zakończyć przekazywanie z pokolenia na pokolenie krwawego znamienia wypaczającego duszę.
Każdy, kto zdecyduje się sięgnąć po ten komiks, musi być gotowy na dawkę wyrazistej skrajnej brutalności. W niektórych scenach może ona wręcz przekraczać pewną granicę akceptowalności dla niektórych osób. Na pewno jest więc to dzieło dla dojrzałego czytelnika o naprawdę silnych nerwach.
Jeśli zaś chodzi o sam scenariusz komiksu (balansujący na pograniczu krwawego thrillera i dramatu),to nie należy od niego oczekiwać nadmiernych fabularnych zawiłości. Jest to dosyć prosta opowieść o mężczyznach rodu Rath i ich dziedzictwie przemocy przekazywanym kolejnym pokoleniom. Jason Aaron wykorzystuje te treści, jako podstawę do ukazania skomplikowanych relacji ojca i syna, które są trudne (jeśli nie niemożliwe) do naprawienia. Zanurzamy się tu więc w iście pierwotnej nienawiści, która wylewa się z każdego kadru.
Na pewno tytułowi nie można odmówić niesamowitego klimatu, który potrafi być mocno angażujący i często przyprawia czytelnika o dreszcze. Całkiem dobrze wypada również główny bohater, który z czasem może być postrzegany jako bardziej złożona jednostka niż tylko bezwzględny i bezuczuciowy zabójca.
Niestety album nie uniknął kilku zauważalnych błędów. Mamy to do czynienia z dosyć krótką mini serią (rodzime wydanie to jeden zamknięty album). Akcja więc bardzo szybko mknie do przodu, nie pozostawiając zbyt wiele miejsca do należytego zaprezentowania głębi pewnych wydarzeń. Dodatkowo w kilku scenach można odnieść wrażenie, jakby autor celowo podkręcił brutalność do granic możliwości, aby zaszokować odbiorcę. Jest to moim zdaniem kompletnie tutaj niepotrzebne i powoduje to tylko zepchnięcie głównego wątku na dalszy plan....
Musiało minąć 25 lat, żeby ktoś w Polsce zdecydował się wydać opowieść, ktora jest bezpośrednią kontynuacją serii X-men wydawanej swego czasu przez TM-Semic.
Wychodziły przez ten czas różne pozycje z X-Men ale Age of Apocalypse było tym brakującym ogniwem, od którego chciałem zacząć powrót do świata mutantów. I gdy już miałem sięgnąć po wydanie zagraniczne tej historii, ukazała się w końcu wersja polska, za którą się właśnie zabieram.
Księga dzieli się na dwie części.
Pierwsza część opowiada o tym jak doszło do zamachu na Xaviera i jest to bardzo dobra wiadomość, bo obawiałem się że to preludium zostanie pominięte i przedstawiona zostanie tylko główna historia.
Ta natomiast zaczyna się mniej więcej w połowie zeszytu.
I cóż, muszę przyznać że historia ta jest naprawdę bardzo dobrze napisana. Najbardziej mnie urzekło to, jak przedstawiają się relacje międzyludzkie w zmienionej linii czasu. Jeśli ktoś czytał stare X-meny z lat 90-tych znajdzie tutaj wiele ciekawych analogii. To wszystko sprawia, że jest to taka powieść z serii "co by było gdyby". Dla kogoś kto nie czytał TM-Semic'owych wydań pewne smaczki mogą być nie do uchwycenia. Historia sama w sobie jest ciekawa i sensownie ułożona.
Strona graficzna również wypada bardzo dobrze, choć z uwagi na to że na crossover składa się kilka wydawnictw, mamy tutaj do czynienia z różnymi artystami. Najbardziej spodobały mi się rysunki Rogera Cruza i Tony Daniel'a, które przypominają mi bardzo prace Jima Lee. I nie wiem, czy przypadkiem uczniowie nie przerośli tutaj mistrza.
Wiem że niektórym osobom nie podobają się szczegółowe, pełne seksapilu i czasem przerysowane, wyidealizowane postacie w ilustracjach z lat 90-tych, ale jeśli komuś podoba się ten styl to będzie w pełni usatysfakcjonowany. Jeśli wśród artystów wymienimy jeszcze braci Kubert, to o stronę graficzną powinniśmy byś spokojni.
Najsłabiej natomiast wypadły tutaj ilustracje Chrisa Bachallo ilustrującego przygody młodych mutantów Generation Next. Ale wciąż jest to poziom przyzwoity.
Tom 1. uznałbym za bardzo dobry.. wróć..,
...uznać należy za bardzo dobry, pomimo trochę słabszej końcówki. Ale to nie wina końcówki, lecz ostatecznego wrażenia jakie zostaje po świetnych wcześniejszych częściach tej powieści.