Amerykański poeta, powieściopisarz, nowelista, scenarzysta filmowy i rysownik niemieckiego pochodzenia. Bukowski przez wielu zaliczany do pokolenia Beat Generation, sam nigdy nie dał się jednoznacznie sklasyfikować. Sławę zyskał dzięki cyklowi powieściowemu, w którym stworzył postać alkoholika i "ćmy barowej" − Henry'ego Chinaskiego. Twórczość Bukowskiego inspirowana była jego własnymi doświadczeniami, związanymi z seksem, alkoholem, biedą, niedolą pisarza i słabościami każdego człowieka. Pomimo wulgarnego języka i prostego stylu, jego twórczość ujmuje wrażliwością i głębokim zrozumieniem ludzkiej natury. Sam Bukowski był znany z awanturniczego, pełnego skandali życia, toteż typowy bohater jego − częstokroć mocno autobiograficznej − prozy to człowiek z marginesu społecznego, outsider przepełniony sceptycyzmem wobec ludzi, a jednocześnie wiecznie poszukujący bliskości z nimi.
Źródło: Wikipediahttp://
Na tym polega problem z piciem. Gdy wydarzy się coś złego, pijesz, zeby zapomnieć. Kiedy zdarzy się coś dobrego, pijesz, żeby to uczcić. A j...
Na tym polega problem z piciem. Gdy wydarzy się coś złego, pijesz, zeby zapomnieć. Kiedy zdarzy się coś dobrego, pijesz, żeby to uczcić. A jeśli nie wydarzy się nic szczególnego, pijesz po to, zeby coś się działo
Bukowski cierpiał. I to cierpienie widać i czuć w tej książce. To jest jedyna książka autora, którą przeczytałem. Nawet jednego wiersza nie czytałem, oprócz tych, które zawarł w tej pozycji, a były one raczej denne. Pisarze dzielą się na dwie grypy: tych co piją i tych co nie piją. Bukowski pił przez całe życie, a to dowód na to, że był nieszczęśliwy.
Przeczytałem tę lekturę, bo mam zajawkę na książki o pisaniu. I raczej niewiele tu jest konkretów. Nic innego tego autora nie przeczytam.
Przez większość te historie były dla mnie trochę odtwórcze, jeśli chodzi o Buka, już podobne znałam, ruszały mnie mniej, chociaż nadal niemal każde miało w sobie coś, co mi się podobało… Inaczej nie lubiłabym całej tej twórczości. Po czym nastało opowiadanie pod tytułem „Za zdrowie Waltera Lowenfelsa”. I ja byłam zmieciona z planszy. To jest prosta historia – on na kacu, pojawia się jego kobieta i ich dziecko. On się bardzo cieszy na widok dziecka, jest zainteresowany, tez tym, o czym matka mu opowiada, ale szybko dostajemy pierwszy strzał odnośnie tej relacji i opieki nad dzieckiem. I to w ogóle nie jest oczywiste, nie jest czarno-białe. I na koniec była we mnie i wściekłość i smutek, i rozczarowanie… Ten dualizm, to trochę odwrócenie ról z jednej strony, ale tak naprawdę po prostu pokazanie, że ludzie są różni, role społeczne wcale nie są jednolite i wtedy też nie były. A jeżeli ktoś by mi powiedział, że Bukowski to serca ani honoru nie miał, pisał tylko o chlaniu i rżnięciu… To niech to przeczyta.
I po tym każde kolejne opowiadanie też mnie brało w całości, wciskało mi się między żebra. Każde po prostu: „Chujowy trip”, „Zapiski potencjalnego samobójcy”, „cały ten cyrk z marychą”, a „Zwierzęta napluły mi do zupy” to był jakiś totalny odlot, który czytałam z otwartymi ustami.
Odmienność tej literatury, tego surowego spojrzenia człowieka straconego i upodlonego trafia do mnie w pełni. I nie zamierzam z tym walczyć.