Zapiski starego świntucha
- Kategoria:
- publicystyka literacka, eseje
- Tytuł oryginału:
- Notes of a Dirty Old Man
- Wydawnictwo:
- Noir sur Blanc
- Data wydania:
- 2016-05-12
- Data 1. wyd. pol.:
- 1997-01-01
- Liczba stron:
- 234
- Czas czytania
- 3 godz. 54 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788373925915
- Tłumacz:
- Jacek Lachowski
- Tagi:
- Jacek Lachowski
Charles Bukowski w nowym wydaniu!
Ta książka to rodzaj osobistego pamiętnika, publikowanego w formie stałej rubryki na łamach jednego z kalifornijskich czasopism z lat 60. Autor ostro komentuje wydarzenia w polityce, z dużą wrażliwością reaguje na kwestie społeczne, w mocnych, niemal drastycznych, nie pozbawionych przy tym refleksji zdaniach opisuje własne życie i twórczość.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Miasto otwarte
Pod koniec lat 60. John Brayn zaczął wydawać w Los Angeles alternatywną gazetę Open City. Do współpracy zaprosił Charlesa Bukowskiego, który miał już pod 50 lat, był już dosyć znany, ale jego najlepsze dzieła nie ujrzały jeszcze światła dziennego. Jak na pogrobowca bitników przystało Hank nie opływał wtedy w dostatki, a stała rubryka do popularnego wówczas czasopisma także nie była żyłą złota. Pamiętajmy jednak, że, jak mówi stare, polskie przysłowie - „za pieniądze ksiądz się modli”, a wydane w 1969 roku „Zapiski starego świntucha” są dobrym wyborem tekstów Bukowskiego z Open City. Dobrym, bo Hank był wtedy w dobrej formie i dobrym, bo tego wyboru dokonał sam Hank.
Kim jest świntuch? Stary świntuch? Ma pod pięćdziesiątkę, nie wychyla za kołnierz, marzy o nieletnich dziewczynkach i zamęcza porządnych ludzi swoimi zepsutymi wywodami. Stary świntuch nie przepada za pracą, nie ma też uregulowanego trybu życia, liczy się dla niego tylko spełnianie najbardziej syfiastych przyjemności tego świata. Większość ludzi omija „starego świntucha” z daleka, a nawet chciałaby go widzieć odizolowanego za kratkami, by nie mógł zbliżać się do „przyzwoitych” ludzi i nieletnich dziewczynek oraz nie sączył swego świńskiego jadu do uszu porządnych obywateli. Jeśli mimo to macie ochotę, by ktoś was wnerwiał i deprawował na przestrzeni blisko 250 strom tekstu, to „Zapiski...” są na tę okazję najlepszą okazją.
Wyobraźmy sobie rok sześćdziesiąty któryś i te teksty. Minęło prawie 40 lat, a pewnie, gdyby dziś się ukazały to zrobiłyby niemało zamieszania obyczajowego. Bukowski nie znał granic tak zwanej „moralności” i nigdy nimi się nie przejmował, a jeśli ktoś uznał jego pisanie za obrazoburcze, to zapewne nie mógł powiedzieć autorowi „Na południe od Nigdzie” lepszego komplementu. Trochę prowokator, taki który idzie na strzała i cieszy się, gdy znajdzie się ktoś, pragnący mu obić gębę. Ten typ tak ma i lepiej nie spotkać go na swojej drodze. Lubił się bić. Na słowa i na pięści. Miał też dar do przyjmowania ciosów, jak w „FightClubie”. No i nigdy nie płakał.
Te teksty nie mają tytułów. I są takie trochę od sasa do lasa. Szczerze mówiąc, brakuje tu chyba tylko przepisów kulinarnych albo na ulubiony drink Bukowskiego. W Polsce taką literaturę można określić jako „sylwy”, czyli takie gawędy szlacheckie o życiu i nie tylko, a w zasadzie to o wszystkim. Ale pamiętajmy, że w wypadku tej książki Bukowskiego mamy do czynienia z połączeniem literatury z publicystyką i że tutaj nie obowiązują żadne podziały krytyczno-literackie. Po prostu jest to cotygodniowa porcja tekstu, pisana dla mamony i w zależności od nastroju. Większość to opowiadania, do których przyzwyczaił nas Hank, że z brudnego życia i zasyfiałej rzeczywistości. Jednym słowem „Zapiski starego świntucha” to literacka wolność, gdzie Bukowskiego nie obowiązywały żadne sztuczne ramy, czyli to w czym autor „Z szynką raz!” czuł się najlepiej.
A na zachętę jeden z najlepszych cytatów z Hanka, który znajdziecie w tej książce : „upadłem na ulicę pełną szczurów, zużytych prezerwatyw, podartych gazet, uszczelek, gwoździ, spalonych zapałek, pudełek po zapałkach, zaschniętych dżdżownic; na bruk lepki od obciągania fiutów, mokry od sadystycznych cieni, zagłodzonych kotów, podpasek, petów. I wtedy do mnie dotarło, że przecież i tak mam szczęście, bo to "pokorni odziedziczą ziemię" . Niesmacznej lektury, stare świntuchy!
Sławomir Domański
Oceny
Książka na półkach
- 1 434
- 859
- 468
- 48
- 39
- 15
- 9
- 6
- 5
- 4
OPINIE i DYSKUSJE
No niby fajne, ale kurde tego autora stać na coś więcej...
No niby fajne, ale kurde tego autora stać na coś więcej...
Pokaż mimo toDoskonała, wybitna, poczucie humoru!
Doskonała, wybitna, poczucie humoru!
Pokaż mimo toNo cały Czarli :) Świetnie się czyta!
No cały Czarli :) Świetnie się czyta!
Pokaż mimo toUważam, że jest to najsłabsza książka Bukowskiego, byle jak pisana i bez pomysłu, treść jest rozmyta jak rozlane piwo, i to piwo czuje się wszędzie, jakby Bukowski tak nasiąkł tym trunkiem, że felietony też są takie nawalone. Nie rozumiem entuzjazmu czytelników i zadowolenia wydawcy, któremu te teksty pozwalały istnieć na brutalnym amerykańskim rynku.
Znalazłem tylko jedną rozprawkę, która mi się dosyć podobała, a to za mało jak na Bukowskiego i jego poczucie humoru.
Natomiast dużym plusem jest różnorodność stosowania środków wyrazu, w „Zapiskach…” autor nie używa po kropce dużych liter. DRUKOWANE litery i liczne kursywy ożywiają język i jego znaczenie może być zupełnie inne, na przykład ironia zamiast zdziwienia i zachwyt zamiast okrzyku.
Uważam, że jest to najsłabsza książka Bukowskiego, byle jak pisana i bez pomysłu, treść jest rozmyta jak rozlane piwo, i to piwo czuje się wszędzie, jakby Bukowski tak nasiąkł tym trunkiem, że felietony też są takie nawalone. Nie rozumiem entuzjazmu czytelników i zadowolenia wydawcy, któremu te teksty pozwalały istnieć na brutalnym amerykańskim rynku.
więcej Pokaż mimo toZnalazłem tylko jedną...
dużo powtórek z innych książek autora. Można sobie darować.
dużo powtórek z innych książek autora. Można sobie darować.
Pokaż mimo toTrzeba to oddać - Bukowski ma swój pijacki styl. Jego składnia jest co najmniej ciekawa, ale zakładam, że to przez płynący potok myśli - on sam nie wiedział co pojawi się w następnym wierszu.
Artyści potrafią ująć to, czego normalni ludzi nawet nie wiedzieli, że im brakowało. Rzeczywiście - tak jak powtarzało wielu jego fanów - gość potrafi nazywać myśli, które mamy gdzieś z tyłu głowy.
Wydawać by się mogło, że jak ktoś pisze na takiej bombie, to odbiór może być trudny - u niego jest wręcz przeciwnie. Nie stara się na siłę używać trudnych słów, język jest prosty, dosłowny i kolokwialny w zabawny sposób.
Generalnie fajna książka, żeby się oderwać - choć czasem ryje beret :P
Trzeba to oddać - Bukowski ma swój pijacki styl. Jego składnia jest co najmniej ciekawa, ale zakładam, że to przez płynący potok myśli - on sam nie wiedział co pojawi się w następnym wierszu.
więcej Pokaż mimo toArtyści potrafią ująć to, czego normalni ludzi nawet nie wiedzieli, że im brakowało. Rzeczywiście - tak jak powtarzało wielu jego fanów - gość potrafi nazywać myśli, które mamy gdzieś...
Tu jest wszystko czego brakowało mi w powieściach Hanka. Dosadne opinie otaczające go świata pokazują jego wrażliwszą stronę osobowości. W Zapiskach nie klaruje się na typa macho, którego stwarzał w swoim porte parole. Jest sobą i w tym tkwi inność i piękność tego zbioru opowiadań.
Tu jest wszystko czego brakowało mi w powieściach Hanka. Dosadne opinie otaczające go świata pokazują jego wrażliwszą stronę osobowości. W Zapiskach nie klaruje się na typa macho, którego stwarzał w swoim porte parole. Jest sobą i w tym tkwi inność i piękność tego zbioru opowiadań.
Pokaż mimo toPrawdziwa do bólu. Bez grama instagramowego filtra. Może obrzydzać. Może się podobać. Na pewno jest powodem myśli a one dyskusji.
Prawdziwa do bólu. Bez grama instagramowego filtra. Może obrzydzać. Może się podobać. Na pewno jest powodem myśli a one dyskusji.
Pokaż mimo toWypiłem wczoraj tylko cztery piwa, a i tak obudziłem się z kacem. Leżałem, leżałem, no i w końcu wróciłem do lektury Zapisków... Jakoś nie mogłem się skupić. W końcu coś poczułem i poszedłem postawić klocka, mówię wam, gigant. Znowu czytałem, ale jakoś opornie, bo dopadła mnie depresja. Oj nierówny ten Bukowski, choć w sumie fajny, gdyby nie ten ból głowy. Ale potem zaśmiałem się serdecznie, tak jak przy mało którym pisarzu! O dzięki, Ci, wielki Bukowski, chciałbym się z tobą napić i może nawet się trochę pobić.
Wypiłem wczoraj tylko cztery piwa, a i tak obudziłem się z kacem. Leżałem, leżałem, no i w końcu wróciłem do lektury Zapisków... Jakoś nie mogłem się skupić. W końcu coś poczułem i poszedłem postawić klocka, mówię wam, gigant. Znowu czytałem, ale jakoś opornie, bo dopadła mnie depresja. Oj nierówny ten Bukowski, choć w sumie fajny, gdyby nie ten ból głowy. Ale potem...
więcej Pokaż mimo tostrasznie nierówna, historie od czysto humorystycznych, poprzez poważniejsze tematy na skrajnie obrzydliwych kończąc. ja z nim nie skończyłem jeszcze i z chęcią sięgnę po coś pana Bukowskiego. dawkowanie umiarkowane, więc po małej przerwie.
strasznie nierówna, historie od czysto humorystycznych, poprzez poważniejsze tematy na skrajnie obrzydliwych kończąc. ja z nim nie skończyłem jeszcze i z chęcią sięgnę po coś pana Bukowskiego. dawkowanie umiarkowane, więc po małej przerwie.
Pokaż mimo to