-
ArtykułyZakładki, a także wszystko, czego jako zakładek używamy. Czym zaznaczasz przeczytane strony książek?Anna Sierant29
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 7 czerwca 2024LubimyCzytać372
-
ArtykułyHistoria jako proces poznania bohatera. Wywiad z Pawłem LeśniakiemMarcin Waincetel1
-
ArtykułyPrzygotuj się na piłkarskie święto! Książki SQN na EURO 2024LubimyCzytać8
Biblioteczka
2024-05-13
2024-04-08
"Jakbym cię kochał, Nocy,
bez tych gwiazd widoku"
Dziwności i oniryczne wynaturzenia senne wydrapujące swoje leża pod skórą, w oczekiwaniu. Niepokojące i obalające mit o pięknej-pięknej poezji, zamieniając ją w dziwnie-brzydko-piękną.
Niestety, zbyt wiele tutaj wierszy niezrozumiałych, wyprowadzających mnie z tego, w co wprowadziły mnie inne - wypełnione mrokiem, obecne "za progiem".
"Zobaczysz gałganiarza. - idzie zadumany
jak poeta, łbem trzęsie, zawadza o ściany."
Oceniam w wersji PL.
"Jakbym cię kochał, Nocy,
bez tych gwiazd widoku"
Dziwności i oniryczne wynaturzenia senne wydrapujące swoje leża pod skórą, w oczekiwaniu. Niepokojące i obalające mit o pięknej-pięknej poezji, zamieniając ją w dziwnie-brzydko-piękną.
Niestety, zbyt wiele tutaj wierszy niezrozumiałych, wyprowadzających mnie z tego, w co wprowadziły mnie inne - wypełnione mrokiem, obecne...
2024-04-04
Bardzo trudna lektura. To taki Schulz, ale z wyobraźnią na sterydach, natomiast z formą nieco wymizerowaną. Poza dwoma opowiadaniami zlistowanymi poniżej, towarzyszyło mi uczucie niesamowitości, natomiast co rusz traciłem wątek, zainteresowanie; zasypiałem, przysypiałem, przymykałem oczy, obracałem się, jednym słowem: lektura mnie nudziła. "Ulica Dziwna" to najlepsze opowiadanie ze zbioru. Atmosfera odkrycia "kolejnej warstwy" rzeczywistości, nuta obłędu, dziwności i fascynacji odkrytym światem - a równocześnie jeden, banalny dylemat przeciętnej osoby jako bezpowrotnie zamykający drzwi przed "nowym", a spotykający nas niemal codziennie, pt. "mam jednak jeszcze coś do zrobienia..." przedstawiony w trywialny, jakże pasujący tu sposób. Piękne.
No i "Gościniec Dusz", czyli LORE gry soulslike z okresu "tuż przed upadkiem wielkich królestw Drangleic, Lordran czy Lothric" - czyta się to jak baśń o bogach, mitologię - w tym gatunku Mirandola jest świetny i odnalazłby się dzisiaj z łatwością przy scenariuszach do gier From Software.
Ale to tylko dwa opowiadania. Dwa na szesnaście? Trochę mało. Poza tym - sypialnia.
Bardzo trudna lektura. To taki Schulz, ale z wyobraźnią na sterydach, natomiast z formą nieco wymizerowaną. Poza dwoma opowiadaniami zlistowanymi poniżej, towarzyszyło mi uczucie niesamowitości, natomiast co rusz traciłem wątek, zainteresowanie; zasypiałem, przysypiałem, przymykałem oczy, obracałem się, jednym słowem: lektura mnie nudziła. "Ulica Dziwna" to najlepsze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-18
Reymont, uczestnik wielu seansów spirytystycznych, jak na literata przełomu wieków przystało - postanowił przelać na strony powieści nutkę magii, której spodziewał się zastać na spotkaniach z medium. Urodził się z tego utwór Wampir, który opowiada perypetie Zenona, ateisty, który zawędrował do Londynu szukając swojego miejsca na świecie. Jak to wypada ? No nierówno.
Z jednej strony otrzymałem kipiące mrocznym, sennym klimatem seansu i zakazanym owocem wstępne rozdziały. Z drugiej postać Zenka, który jest zwyczajnie nieznośny. Zakochuje się w kimkolwiek popadnie, w każdej kobiecie, która kieruje na niego swoją uwagę chociaż na chwilę. Jest to cheesy. Irytuje fakt, że kocha akurat tą, przy której jest. W pewnym momencie galopuje w takim tempie, że na jednej stronie potrafi zmienić front kilka razy z trzech (sic!) różnych kobiet. Okropne dla fabuły, która jest naprawdę ciekawie opracowana. Sam przypadek Zenona to taka geneza Reinfelda, w którą mógłbym uwierzyć (tego od Draculi). Napisane bardzo realistycznie popadanie w obłęd pędzi kłusem i, niestety, potyka się w połowie stawki. Udaje się jedynie dobiec do mety... Gdyby tylko WR skupił się na tym, co wyszło mu najlepiej - bynajmniej nie były to dialogi i opisy uczuć Zenona, a PROCES i GROZA, które jakby to ująć, spychał na dalszy plan, jakby wstydząc się ich. Niesłusznie.
Reymont, uczestnik wielu seansów spirytystycznych, jak na literata przełomu wieków przystało - postanowił przelać na strony powieści nutkę magii, której spodziewał się zastać na spotkaniach z medium. Urodził się z tego utwór Wampir, który opowiada perypetie Zenona, ateisty, który zawędrował do Londynu szukając swojego miejsca na świecie. Jak to wypada ? No nierówno.
Z...
2024-03-08
20 lat po nieudanej operacji, mającej na celu wyostrzenie umysłu młodej kobiety poza granice poznania, jej córka, Helen, prowadzi tajemnicze życie istnej femme fatale.
W tym samym czasie bohater, wspominając wydarzenia z przed lat, nie jest w stanie odżegnać myśli, że samobójstwa bogatych przedstawicieli mieszczaństwa są z tym w jakiś sposób powiązane..
Jaki jest tytułowy Wielki Bóg Pan? To coś nienamacalnego. To terror w czystej, nieskrystalizowanej postaci, nieosiągalnej do ujęcia umysłem i słowami, którymi posiadamy we wszystkich językach. To coś, co możemy poczuć w spojrzeniu osoby poddanej precyzyjnej pracy demiurga, której dane było podejrzeć Pana w jego ponadnaturalnej istocie. Czym jest? Nie dowiadujemy się do samego końca, jednak prowokuje samą wiedzą o jego urzeczywistnieniu do szaleństwa, kresu znanego i początku końca, które to nie może obyć się bez grozy absolutnej - perfekcyjnej ciemności. Wyobraźmy sobie, że żyjemy jak dotychczas, i napotykamy wzrok w tłumie, który wbija nas niezwłocznie w absolutny mrok i otchłań. Jedyną drogą ucieczki przed tym niewysłowionym limbo jest śmierć - szybka, jednoznaczna, automatyczna. Jeśli istnieje Wielki Bóg Pan, istnieje również strach przed jego ingerencją. To tą ingerencją, a raczej zapowiedzią ingerencji, straszy Machen w podskórny i bezwzględnie kliniczny sposób, rozcinając słowem, niczym sprawny chirurg skalpelem, nasze oczekiwania.
___
Proza Machena w polskiej dystrybucji nie jest nadzwyczaj dostępna. W zasadzie, mówiąc dosadniej, nie jest niemal w ogóle. Pojedyncze opowiadanie odnalazłem jedynie w oryginale, natomiast udało mi się kupić w międzyczasie zbiór wydany 1 stycznia 2007 roku przez... C&T Crime & Thriller (pierwszy raz słyszę o tym wydawnictwie) zawierający opowiadanie w polskim przekładzie. Tytuł zbioru to "Inne Światy". Ilość stron "Great God Pan" na lubimyczytać jest przesadzona - liczy ono niewiele więcej niż 80 stron jeśli mówimy o oryginalnym przekładzie.
20 lat po nieudanej operacji, mającej na celu wyostrzenie umysłu młodej kobiety poza granice poznania, jej córka, Helen, prowadzi tajemnicze życie istnej femme fatale.
W tym samym czasie bohater, wspominając wydarzenia z przed lat, nie jest w stanie odżegnać myśli, że samobójstwa bogatych przedstawicieli mieszczaństwa są z tym w jakiś sposób powiązane..
Jaki jest tytułowy...
2024-03-09
Dziwię się Wydawnictwu IX, że wydało zbiór fanfików w świecie Lovecrafta, które istotnie psują to, co stworzył HPL. Nie jest to opinia fundamentalisty. Tropem Cthulhu cierpi na liczne powtórzenia tego, co zostało już napisane kilka stron wcześniej, brak własnych pomysłów (recykling opowiadania Widmo nad Innsmouth to abominacja...) i nieciekawe, wtórne postaci i akcję. Odczuwalny klimat to głównie zasługa lektora w audiotece, który pasuje do świata przedstawionego. Z tego świata da się wycisnąć ZDECYDOWANIE więcej, a co najważniejsze - dodać coś od siebie. Tutaj tego nie ma, tutaj jest kontynuowanie historii i powtarzanie co stronę "Necronomicon Szalonego Araba Abdula..." co wywołuje ból zębów. Kiepskie a co najgorsze - zupełnie niepotrzebne.
Dziwię się Wydawnictwu IX, że wydało zbiór fanfików w świecie Lovecrafta, które istotnie psują to, co stworzył HPL. Nie jest to opinia fundamentalisty. Tropem Cthulhu cierpi na liczne powtórzenia tego, co zostało już napisane kilka stron wcześniej, brak własnych pomysłów (recykling opowiadania Widmo nad Innsmouth to abominacja...) i nieciekawe, wtórne postaci i akcję....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-02-27
„Zew Cthulhu” - najlepsze opowiadanie na start z mitologią Cthulhu, ale nie najlepsze na start z Lovecraftem. Pamiętam jak czytałem je pierwszy raz to było imo najmniej ciekawe z całego zbioru. Dzisiaj uważam je za ścisły top, wprowadzające w cały klimat bardzo swobodnie. Nie czujemy szybko zaciskającej się Macki na szyi, a delikatnie podnoszącą się wodę aż nie wiadomo kiedy - sięga nam nosa. To jest w tym opowiadaniu najlepsze: połączenie wszystkich aspektów mitologii i stylu prozy HPL beż przegięcia w żadnym kierunku.
„Widmo nad Innsmouth” - czytałem je chyba piąty raz I za tym razem podobało mi się najbardziej. Klaustrofobiczne, duszne i beznadziejne w swoim rozpadzie ulice legendarnego Innsmouth będących inspiracją do tysięcy kampanii rpg w tej scenerii, gier wideo, powieści, piosenek... Najlepsze opowiadanie z gatunku przeznaczenia jednostki zmierzającej w podległość Przedwiecznego.
„Szepczący w ciemności” - kiedyś moje ulubione z całego uniwersum. Po ponownym przeczytaniu tempo jest jednak dosyć nierówne i liczyłbym na inne rozwiązania niektórych kwestii. Główny bohater jest trochę irracjonalny, naiwny, mimo iż przychodzi moment jego pęknięcia (jednak o parę godzin za późno). Pomysł na fabułę i styl wymiany listów to jednak mój kink. Zapoznaje z innym aspektem uniwersum - mieszkańcami ostatniej planety naszego układu.
„Zgroza w Dunwich” - kiedyś obiecuje sobie, że nie usnę czytając to opowiadanie. Znowu się nie udało.
„Kolor z innego wszechświata” - uwielbiam. Film z Cage'm świetnie interpretuje wydarzenia, jakie mogły mieć miejsce w opowiadaniu. Zyskało z kolejnym przeczytaniem, jest przerażające, tempo jest dosyć szybkie, no i Zło przedstawione jest w istocie nienazwane.
HPL jak to on - albo go kochasz albo nienawidzisz. Ja go kocham bardziej niż kiedykolwiek.
„Zew Cthulhu” - najlepsze opowiadanie na start z mitologią Cthulhu, ale nie najlepsze na start z Lovecraftem. Pamiętam jak czytałem je pierwszy raz to było imo najmniej ciekawe z całego zbioru. Dzisiaj uważam je za ścisły top, wprowadzające w cały klimat bardzo swobodnie. Nie czujemy szybko zaciskającej się Macki na szyi, a delikatnie podnoszącą się wodę aż nie wiadomo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-02-21
Niekiedy opowiadania ocierające się o arcydzieło ( bodajże 20 i 21 podróż). Mimo, iż blizszy mi styl opowiadań scifi przedstawił Zajdel w swoim zbiorze, to nie da się nie zanosić śmiechem i podziwem przy czytaniu tak ogromnej ilości pomysłów skondensowanych na jednostkę powierzchni jednej strony. Niekiedy przytłacza, niekiedy budzi podziw, ale zawsze wciąga i nie pozwala oderwać się przez arcyciekawie wykreowaną rzeczywistość wioski kosmicznej.
Kiedyś powrócę.
Niekiedy opowiadania ocierające się o arcydzieło ( bodajże 20 i 21 podróż). Mimo, iż blizszy mi styl opowiadań scifi przedstawił Zajdel w swoim zbiorze, to nie da się nie zanosić śmiechem i podziwem przy czytaniu tak ogromnej ilości pomysłów skondensowanych na jednostkę powierzchni jednej strony. Niekiedy przytłacza, niekiedy budzi podziw, ale zawsze wciąga i nie pozwala...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-02-13
Druga część przygód Tarana i Gleba rozpoczyna się tak, jak całe uniwersum - od grzyba atomowego. Unicestwiono miejsce-symbol, a Taran został wybrany do odnalezienia winnych. Metro dostaje ultimatum, inaczej czeka go zagłada. Finalnie wszystko okazuje się być w rękach Gleba...
Po wspaniałym, bogatym w klimat i akcje pierwszym tomie otrzymałem drugi- jeszcze lepszy, wyciągający z metra wszystko to co najlepsze i dodające samo mięso. Diakow między seriami z kałacha prezentuje nienaganne dylematy moralne, twisty fabularne (jeden za drugim) I fenomenalny klimat. Nie mogę się doczekać zwieńczenie tej historii, post apo pierwszej wody.
Druga część przygód Tarana i Gleba rozpoczyna się tak, jak całe uniwersum - od grzyba atomowego. Unicestwiono miejsce-symbol, a Taran został wybrany do odnalezienia winnych. Metro dostaje ultimatum, inaczej czeka go zagłada. Finalnie wszystko okazuje się być w rękach Gleba...
Po wspaniałym, bogatym w klimat i akcje pierwszym tomie otrzymałem drugi- jeszcze lepszy,...
2024-02-03
Z serii: książki pisane dla pieniędzy. Wells nawet nie udaje, że mu się chciało pisać.
Z serii: książki pisane dla pieniędzy. Wells nawet nie udaje, że mu się chciało pisać.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-01-28
Tej generycznej papki prawie nie da się czytać. Bohaterowie scharaktetyzowani pojedynczymi zdaniami, nie rozwijają się. Główny bohater nie potrafi podjąć żadnej decyzji. Połowa wątków do ucięcia.
Ta seria przy Meekhanie wygląda jak gra młodszego kuzyna któremu musimy dać na chwilę ulubioną gierkę bo się popłacze. Broń od takich serii!
Trylogię przeczytałem nieco w ramach eksperymentu, dawno nie zaczynałem żadnej serii fantasy a chciałem spróbować czegoś nowego, świeżego, popularnego i wysoko ocenianego. Jak się okazuje jednak mainstream nadal czyta i zachwyca się gównem. I tak jakby - OK, po prostu ja wolę w tym nie brać udziału mimo najszczerszych chęci i pokładów cierpliwości.
Tej generycznej papki prawie nie da się czytać. Bohaterowie scharaktetyzowani pojedynczymi zdaniami, nie rozwijają się. Główny bohater nie potrafi podjąć żadnej decyzji. Połowa wątków do ucięcia.
Ta seria przy Meekhanie wygląda jak gra młodszego kuzyna któremu musimy dać na chwilę ulubioną gierkę bo się popłacze. Broń od takich serii!
Trylogię przeczytałem nieco w ramach...
2024-01-19
Generyczne Pierdu-pierdu 2z3, tym razem odkrywania nieznanych arkanów magii czar zabierze nas do.. no właśnie, właściwie gdzie ? Lokalizacje w całej książce są zaznaczane gdzieś na początku dialogów i zanikają całkowicie, trzeba się mocno skupiać gdzie dzieje się akcja - problemem tutaj jest fakt, że bohaterowie nie muszą ingerować w przedstawiony świat bo to co się dzieje mógłby mieć miejsce dosłownie wszędzie. Brakuje unikatowych miejsc, które mógłbym zapamiętać na później.. nie było takiego w zasadzie w ogóle? Nie pamiętam o ani jednym miejscu przedstawionym w książce nomen omen fantasy, i to tomie nr 2 (sic!) (Przestańmy udawać, że to wina czytelnika).
Bohaterowie nie zachęcają do kibicowania. Jest jakaś grupka wokół głównego herosa, jednak jej najciekawsze można byłoby rzec przygody są ucinane, natomiast rozpisywane jest to tam gdzie nie ma dla mnie to sensu. Czy nie o wiele ciekawiej byłoby pobyć z jakimś pobocznym bohaterem, który właśnie umarł, niż zajmować się tym kto sobie coś pomyślał? Takich akapitów z serii - ktoś sobie coś pomyślał, a jego przeciwnik pomyślał coś innego - które nie wnoszą nic do historii jest zatrzęsienie. W pewnym momencie można już przestać udawać, że te domysły bohaterów mają jakiekolwiek znaczenie - nie mają one żadnego przełożenia na rzeczywistość. To nie jest scenariusz rodem z meekhanu, gdzie każde słowo ma mniejsze lub większe znaczenie. Tutaj zdania leją się na nas z cebra ale treści w nich za grosz. Nie jest to jednak poziom beznadziejny, jest to po prostu zauważalne, niekiedy męczące, odtwórcze i banalne.
Gdyby Krew Niewinnych była członkiem górskiej straży to minęłoby a bez kozery powiem ze dwa lata, zanim robiłaby co innego niż czyszczenie kibli na kompanii.
Generyczne Pierdu-pierdu 2z3, tym razem odkrywania nieznanych arkanów magii czar zabierze nas do.. no właśnie, właściwie gdzie ? Lokalizacje w całej książce są zaznaczane gdzieś na początku dialogów i zanikają całkowicie, trzeba się mocno skupiać gdzie dzieje się akcja - problemem tutaj jest fakt, że bohaterowie nie muszą ingerować w przedstawiony świat bo to co się dzieje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-08-06
Miszmasz opowieści, którymi raczy Sarwa jest nierówny. Po kilku pierwszych, będących egzaltycznymi próbami poruszenia kwestii egzystencjalizmu, otrzymujemy parę historii naprawdę wciskających w fotel... i na tych paru koniec.
Potencjał na ciekawe horrory z motywami satanizmu naprawdę jest, ale tam gdzie może zacząć się zabawa temat jest szybko urywany. Szczególnie nie przypadło mi do gustu opowiadanie nawiązujące do rzekomego opętania Clarity Villeneuve, gdzie dosłownie każda wzmianka słowa naukowiec opatrywana była cudzyslowiem, aby, jak rozumiem, kpić z ludzi starających się wytłumaczyć chorobę psychiczną... chorobą psychiczną, a nie działaniem ,,Złego".
Liczyłem na zdecydowanie bardziej zagadkowe historie.
Miszmasz opowieści, którymi raczy Sarwa jest nierówny. Po kilku pierwszych, będących egzaltycznymi próbami poruszenia kwestii egzystencjalizmu, otrzymujemy parę historii naprawdę wciskających w fotel... i na tych paru koniec.
Potencjał na ciekawe horrory z motywami satanizmu naprawdę jest, ale tam gdzie może zacząć się zabawa temat jest szybko urywany. Szczególnie nie...
2023-12-31
Akcja powieści Clavella osadzona jest na chwilę przed początkiem Okresu Edo w feudalnej Japonii, gdzie na okres ponad 250 lat ta zamknęła się na wpływy Zachodu, pod panowaniem shogunów rodu Tokugawy.
Historia jest głęboka, skomplikowana, a akcja potrafi wywracać naszymi oczekiwaniami i nadziejami co kilka stron. Poznawanie Japonii oczami anglika - Blackthorne'a będzie czymś za czym będę tęsknić, a rozgrywki szachowe Toranagi zostaną mi w pamięci na długo.
Najbardziej znaczące jest jak arcyciekawie i kompleksowo Clavell przedstawił kodeks Bushido i wszystkie konsekwencje jakie za sobą nosi jego skrupulatne przestrzeganie, czym i jak ważna jest Harmonia we własnym domu (tudzież umyśle) aby podejmować decyzje w dobrym czasie, nie skażone wadami wynikającymi z pochopności. Warstwa filozoficzna ujęła mnie najbardziej (choć była zaznaczana delikatniej niż np. rozgrywki polityczne Toranagi, również fenomenalne, to jednak odgrywała ogromną rolę) jednak całość książki to po prostu arcydzieło, kompletne o spójne w każdej warstwie, szanujące swojego czytelnika.
Akcja powieści Clavella osadzona jest na chwilę przed początkiem Okresu Edo w feudalnej Japonii, gdzie na okres ponad 250 lat ta zamknęła się na wpływy Zachodu, pod panowaniem shogunów rodu Tokugawy.
Historia jest głęboka, skomplikowana, a akcja potrafi wywracać naszymi oczekiwaniami i nadziejami co kilka stron. Poznawanie Japonii oczami anglika - Blackthorne'a będzie...
2023-12-27
Gdyby w zbiorze opowiadań nie zawarto podzbioru "Zniszczeni i Zgnębieni", w którym znajduje się arcydzieło za arcydziełem literatury weirdu, absolutnie topowe spośród tych, które miałem okazję poznać- zbiór ocenił bym wyjątkowo surowo, gdyż przez niemal 200 stron nie zdobył mojego uznania, pomimo niewyczerpujących się chęci dania Ligottiemu szansy. Usypiał niestety, jednak nie tak wspaniale jak robi to Schulz w swoich onirycznych opowiadaniach, a na wzór przeciętnej, wydumanej prozy horroru, wypełniającej regały wszystkich księgarni.
Tytułowe Teatro Grottesco, w którym stykamy się z tajemniczą organizacją potrafiącą w nieokreślony i nieodgadniony sposób spełniać okrutne życzenia artystów. 9/10
Lunaparki przy stacjach benzynowych, gdzie dziecięce wspomnienie staje się koszmarem na jawie pod pewną groteskową postacią dla dorosłej osoby. 9/10
Bungalow, w którym tajemnicze, anonimowe nagranie z wystawy w galerii sztuki zamienia się w obsesję. 9/10
Severini, który opisuje krótką historię pewnego koła okultystycznego mającego swoje miejsce spotkań w domku na bagnie. 8/10
Cień i Ciemność, przerażający do szpiku kości horror, w którym ciało rywalizuje z umysłem. Najciekawszy sposób wykorzystania motywów choroby zakaźnej w horrorze jaki spotkałem. 10/10
Wydaje mi się, że wszystkie opowiadania z tego podzbioru są obowiązkowymi pozycjami dla A24 do ekranizacji, ale chyba jeszcze jako społeczeństwo nie jesteśmy w stanie zapewnić odpowiedniego "zwrotu" z takiej inwestycji. Jeszcze trochę.
Gdyby w zbiorze opowiadań nie zawarto podzbioru "Zniszczeni i Zgnębieni", w którym znajduje się arcydzieło za arcydziełem literatury weirdu, absolutnie topowe spośród tych, które miałem okazję poznać- zbiór ocenił bym wyjątkowo surowo, gdyż przez niemal 200 stron nie zdobył mojego uznania, pomimo niewyczerpujących się chęci dania Ligottiemu szansy. Usypiał niestety, jednak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-02
"Gdy ludzie budzą się w swoich łożach, roją, że otrząsnęli się ze snu, a nie wiedzą, że padają ofiarą swych zmysłów i stają się łupem nowego, znacznie głębszego snu niż ten, z którego wyszli".
W "Golemie" oniryczna i nostalgiczna atmosfera trwa nieustannie, raz za razem przedstawiając nam sytuacje z życia bohatera, w których prawdziwość skłonni jesteśmy, wraz z nim, wątpić. Głównym wątkiem powieści jest nie tyle tytułowy golem, co próby zrozumienia własnej tożsamości i odnalezienia w zakątkach umysłu własnej historii, którą Pernath zdaje się, że stracił bezpowrotnie. Brodzimy wśród zakamarków Pragi i jego umysłu, wśród problemów domniemanych znajomych i sąsiadów. Wszystko splata się w to w wypełnioną okultyzmem historię, której zwieńczenie jest niemal nie do przewidzenia.
Trudno po tej lekturze nie sięgnąć stricte po literaturę poświęconą samej istocie rzeczy, mianowicie właśnie magii i okultyzmie.
"Gdy ludzie budzą się w swoich łożach, roją, że otrząsnęli się ze snu, a nie wiedzą, że padają ofiarą swych zmysłów i stają się łupem nowego, znacznie głębszego snu niż ten, z którego wyszli".
W "Golemie" oniryczna i nostalgiczna atmosfera trwa nieustannie, raz za razem przedstawiając nam sytuacje z życia bohatera, w których prawdziwość skłonni jesteśmy, wraz z nim,...
2023-12-07
Durtal pisząc książkę o wzlocie i upadku satanisty-rzeźnika Gillesie de Rais stara się odkryć, czy kult satanistów przetrwał do jego czasów, jak i odpowiedzieć na pytanie: jak mogło do tego dojść?
Rozmowy z przyjaciółmi w wieży dzwonnika Carhaixa, romans z niepokojącą femme fatale, historia Gillesa i w końcu postać kanonika Docre - całość zazębia się prowadząc do niepokojącego finału, który spada na czytelnika niczym miecz Damoklesa. Historia samego autora powieści wskazuje jednak, jak bardzo różnić mogłaby się postawa Durtala, gdyby nie była wyidealizowanym obrazem samego Huysmana. Gratka dla miłośników powolnych, gotyckich powieści.
Durtal pisząc książkę o wzlocie i upadku satanisty-rzeźnika Gillesie de Rais stara się odkryć, czy kult satanistów przetrwał do jego czasów, jak i odpowiedzieć na pytanie: jak mogło do tego dojść?
Rozmowy z przyjaciółmi w wieży dzwonnika Carhaixa, romans z niepokojącą femme fatale, historia Gillesa i w końcu postać kanonika Docre - całość zazębia się prowadząc do...
2023-12-23
"Słowa moje rozsypuję jako piasek morski między palcami --- kto z szelestu ich pozna głębiny?"
Tymi słowami rozpoczyna się poemat Micińskiego, który wg. słów jednego ze świadków jego zabójstwa trzymany był przez autora do samego końca. Poemat jest głosem Szatana, który w tragicznych barwach opisuje swoje istnienie, nazywając się Niedokonanym. Monolog, kierowany do kuszonego na pustyni Jezusa, jest obrazem "Pana Konających", próbującego przekonać Mesjasza, że jest tylko pionkiem w grze, która doprowadziła go również tutaj - na pustynny post, aby móc udowodnić, że jest Synem Bożym. Jest pionkiem, bo każdy, kto dotknął świata ludzi, skazany jest na ich słabości, a jego pobudki są tak samo ludzkie (i grzeszne) jak innych.
Poemat, mimo ogromu tajemnic i labiryntu znaczeń, sprawia dużo satysfakcji przy deszyfrowaniu.
Na pewno wrócę do Micińskiego w tym wydaniu, chociaż po to, aby nie czuć spłyceń w opinii, które jednak musiałem poczynić.
"Słowa moje rozsypuję jako piasek morski między palcami --- kto z szelestu ich pozna głębiny?"
Tymi słowami rozpoczyna się poemat Micińskiego, który wg. słów jednego ze świadków jego zabójstwa trzymany był przez autora do samego końca. Poemat jest głosem Szatana, który w tragicznych barwach opisuje swoje istnienie, nazywając się Niedokonanym. Monolog, kierowany do...
2023-11-17
Poprawne fantasy, które czyta się bez bólu i zgrzytu zębów, ale i brakuje tu fajerwerków, ciekawych zwrotów akcji, postaci.. lore i system magii przyjemny ale takie to wszystko wtórne i lepsze gdzie indziej.
Brakowało mi tutaj humoru, dłuższych i ciekawszych scen akcji, czasami między rozdziałami działo się na tyle dużo, że nie czułem, że nadążam. Po następny tom sięgnę jak zapomnę o tym co mnie tutaj wytrąciło z równowagi.
Poprawne fantasy, które czyta się bez bólu i zgrzytu zębów, ale i brakuje tu fajerwerków, ciekawych zwrotów akcji, postaci.. lore i system magii przyjemny ale takie to wszystko wtórne i lepsze gdzie indziej.
Brakowało mi tutaj humoru, dłuższych i ciekawszych scen akcji, czasami między rozdziałami działo się na tyle dużo, że nie czułem, że nadążam. Po następny tom sięgnę jak...
2023-11-10
Powrót z Gwiazd dzieli się na dwie, wyraźnie różne, części. Pierwsza to hard sci-fi w klimacie innych powieści mistrza, z którymi miałem przyjemność spędzić parę wieczorów, jednak nie mająca w sobie pierwiastka grozy, jakie ukrywała w sobie nowo odkryta dziedzina nauki (Dzienniki gwiazdowe, część opowiadań), "życie", które rozwijało się gdzieś w odległym kosmosie (Solaris) czy niekontrolowany rozwój technologii (Niezwyciężony). tl;dr: wracający z misji kosmicznej, w trakcie której na ziemi śmignęło niemal 150 lat, kosmonauta Hal próbuje odnaleźć się w całkowicie odmiennej rzeczywistości, w której już nikomu nie zależy na podboju kosmosu, a każda osoba jest pododawana zabiegowi trwale usuwającemu agresję - betryzacji.
I jest to część, od której pierwotnie się odbiłem kilka lat temu (może nie kilka a z dziesięć, bo to byłaby moja pierwsza książka Lema) ze względu na chaos, który wylewał się na mnie od pierwszych stron. Nie wgłębiając się dłużej w to co się we mnie zmieniło - dużą zasługą jest tu zdecydowanie świetny audiobook z podziałem na role, który uświadomił mi bardzo ważną rzecz - nasz protagonista jest tak samo w tym świecie zagubiony! To świetny zabieg, który doceniłem dopiero po latach, a uważam za niezbędny w przypadku tej konkretnej książki.
Druga część to dramat psychologiczny, w którym to Hal próbuje odszukać jakąkolwiek rzecz bądź uczucie, które będzie dla niego silniejsze od autodestrukcji, nad której przyciskiem zawiesił swój kciuk na długo przed tym, niż sami zdajemy sobie z tego sprawę. Rozmowy z przyjaciółmi - eks-kosmonautami, którzy byli z nim na misji są przesycone nihilizmem. Nastrój ogólnej rezygnacji zachodzi pod skórę, a wspomnienie obcej planety przez Hala mrozi krew w żyłach (nie wierze, że Lem nie był fanem literatury grozy, bo jest jednym z mistrzów budowania napięcia w kontekstach nieznanego zagrożenia).
Motyw przewodni, przewijający się tu i ówdzie komentarz o potrzebie wykonywania misji kosmicznych, to zdecydowanie zbyt mało wyeksploatowany temat w filmach (szczerze to z takim konkretnym założeniem jakie przedstawia tu Lem, a którego nie chcę zdradzać, to nie widziałem żadnego). Czytajcie, bo to jest po prostu cholernie świeże, nawet mimo ponad 50 lat (sic!) na karku.
Powrót z Gwiazd dzieli się na dwie, wyraźnie różne, części. Pierwsza to hard sci-fi w klimacie innych powieści mistrza, z którymi miałem przyjemność spędzić parę wieczorów, jednak nie mająca w sobie pierwiastka grozy, jakie ukrywała w sobie nowo odkryta dziedzina nauki (Dzienniki gwiazdowe, część opowiadań), "życie", które rozwijało się gdzieś w odległym kosmosie (Solaris)...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to