-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2024-03-08
2024-02-27
„Zew Cthulhu” - najlepsze opowiadanie na start z mitologią Cthulhu, ale nie najlepsze na start z Lovecraftem. Pamiętam jak czytałem je pierwszy raz to było imo najmniej ciekawe z całego zbioru. Dzisiaj uważam je za ścisły top, wprowadzające w cały klimat bardzo swobodnie. Nie czujemy szybko zaciskającej się Macki na szyi, a delikatnie podnoszącą się wodę aż nie wiadomo kiedy - sięga nam nosa. To jest w tym opowiadaniu najlepsze: połączenie wszystkich aspektów mitologii i stylu prozy HPL beż przegięcia w żadnym kierunku.
„Widmo nad Innsmouth” - czytałem je chyba piąty raz I za tym razem podobało mi się najbardziej. Klaustrofobiczne, duszne i beznadziejne w swoim rozpadzie ulice legendarnego Innsmouth będących inspiracją do tysięcy kampanii rpg w tej scenerii, gier wideo, powieści, piosenek... Najlepsze opowiadanie z gatunku przeznaczenia jednostki zmierzającej w podległość Przedwiecznego.
„Szepczący w ciemności” - kiedyś moje ulubione z całego uniwersum. Po ponownym przeczytaniu tempo jest jednak dosyć nierówne i liczyłbym na inne rozwiązania niektórych kwestii. Główny bohater jest trochę irracjonalny, naiwny, mimo iż przychodzi moment jego pęknięcia (jednak o parę godzin za późno). Pomysł na fabułę i styl wymiany listów to jednak mój kink. Zapoznaje z innym aspektem uniwersum - mieszkańcami ostatniej planety naszego układu.
„Zgroza w Dunwich” - kiedyś obiecuje sobie, że nie usnę czytając to opowiadanie. Znowu się nie udało.
„Kolor z innego wszechświata” - uwielbiam. Film z Cage'm świetnie interpretuje wydarzenia, jakie mogły mieć miejsce w opowiadaniu. Zyskało z kolejnym przeczytaniem, jest przerażające, tempo jest dosyć szybkie, no i Zło przedstawione jest w istocie nienazwane.
HPL jak to on - albo go kochasz albo nienawidzisz. Ja go kocham bardziej niż kiedykolwiek.
„Zew Cthulhu” - najlepsze opowiadanie na start z mitologią Cthulhu, ale nie najlepsze na start z Lovecraftem. Pamiętam jak czytałem je pierwszy raz to było imo najmniej ciekawe z całego zbioru. Dzisiaj uważam je za ścisły top, wprowadzające w cały klimat bardzo swobodnie. Nie czujemy szybko zaciskającej się Macki na szyi, a delikatnie podnoszącą się wodę aż nie wiadomo...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-22
Rozkłada na czynniki pierwsze Okultyzm I jego założenia. Głównie zainteresowało mnie ujęcie w zakresie literatury. Tematyka jest dla mnie arcyciekawa, uwielbiam nurty przełomu XIX i XX wieku. Jest tu wiele interpretacji dzieł Grabińskiego, Micińskiego i innych, których nie znałem - nie tylko Polaków. Książkę przerabiałem kilka ms, bo na bieżąco czytałem bądź dodawałem do swojego czytnika czy biblioteki książki wspominane. Uzbierało się ich niemal trzydzieści co uważam za najważniejszy aspekt tej lektury - wzbudziła we mnie niezwykły stopień chęci poznania niemal każdej powieści bądź autora, na którego się powołuje bądź wzmiankuje. Liczę na renesans nurtu powieści okultystycznej, jednak to właśnie jej styl z ponad 100 lat temu jest dla mnie najbardziej magnetycznym i trudno go powtarzać by pozostać wiarygodnym.
Wspaniałe opracowanie i przede wszystkim otwierające nieznane mi horyzonty.
Rozkłada na czynniki pierwsze Okultyzm I jego założenia. Głównie zainteresowało mnie ujęcie w zakresie literatury. Tematyka jest dla mnie arcyciekawa, uwielbiam nurty przełomu XIX i XX wieku. Jest tu wiele interpretacji dzieł Grabińskiego, Micińskiego i innych, których nie znałem - nie tylko Polaków. Książkę przerabiałem kilka ms, bo na bieżąco czytałem bądź dodawałem do...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-20
Huxley rozprawia się nie tylko z "Matką Joanną od Aniołów", bohaterką własnej farsy, ale jego oponentem jest też Kościół, by na końcu - stała się nim cała ówczesna cywilizacja (poniekąd biurokratyczna).
Interludia poświęcone ludzkiej kondycji były moim motorem napędowym do czytania dalej, absolutnie wspaniałe egzystencjalne rozważania, skłaniające do ogromu przemyśleń.
Podsumowując w wiadomym stylu:
Czy można spalić niewinnego człowieka na stosie, wspierając się bagatela ponad tysiąc stronicowym, nic nie wartym aktem oskarżenia?
Można, jeszcze jak!
Huxley rozprawia się nie tylko z "Matką Joanną od Aniołów", bohaterką własnej farsy, ale jego oponentem jest też Kościół, by na końcu - stała się nim cała ówczesna cywilizacja (poniekąd biurokratyczna).
Interludia poświęcone ludzkiej kondycji były moim motorem napędowym do czytania dalej, absolutnie wspaniałe egzystencjalne rozważania, skłaniające do ogromu...
2024-01-02
Moje oczekiwania rozminęły się z tym, co otrzymałem. Na opracowanie natrafiłem przy okazji coraz to głębszej analizy okultyzmu w literaturze. Po lekturze wyraźnie zaznacza moją granicę, przez którą nie chce przechodzić, a która mimo wszystko (poza wstępem historyczno-mitologicznym), z okultyzmem ma niewiele wspólnego. Nawet, niestety, nie rzuca światła na finalną przyczynę autokastracji (zrozumiałem w trakcie lektury, że podejscia psychoanalityczne różnych nurtów kompletnie do mnie nietrafiały a często wydawały się wręcz zawoaluowanym bełkotem, co prawdopodobnie wynika z mojego braku wiedzy - ale jednak nie musiało w całości z tego wynikać), co mocno mnie zawiodło. Zabrakło mi dobrej podsumowującej puenty bądź rzeczowego zebrania, czego udało się w danym fragmencie dowieść bądź nie.
Zawód, ale jednocześnie ciekawe poszerzenie horyzontów.
Moje oczekiwania rozminęły się z tym, co otrzymałem. Na opracowanie natrafiłem przy okazji coraz to głębszej analizy okultyzmu w literaturze. Po lekturze wyraźnie zaznacza moją granicę, przez którą nie chce przechodzić, a która mimo wszystko (poza wstępem historyczno-mitologicznym), z okultyzmem ma niewiele wspólnego. Nawet, niestety, nie rzuca światła na finalną przyczynę...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-07
Durtal pisząc książkę o wzlocie i upadku satanisty-rzeźnika Gillesie de Rais stara się odkryć, czy kult satanistów przetrwał do jego czasów, jak i odpowiedzieć na pytanie: jak mogło do tego dojść?
Rozmowy z przyjaciółmi w wieży dzwonnika Carhaixa, romans z niepokojącą femme fatale, historia Gillesa i w końcu postać kanonika Docre - całość zazębia się prowadząc do niepokojącego finału, który spada na czytelnika niczym miecz Damoklesa. Historia samego autora powieści wskazuje jednak, jak bardzo różnić mogłaby się postawa Durtala, gdyby nie była wyidealizowanym obrazem samego Huysmana. Gratka dla miłośników powolnych, gotyckich powieści.
Durtal pisząc książkę o wzlocie i upadku satanisty-rzeźnika Gillesie de Rais stara się odkryć, czy kult satanistów przetrwał do jego czasów, jak i odpowiedzieć na pytanie: jak mogło do tego dojść?
Rozmowy z przyjaciółmi w wieży dzwonnika Carhaixa, romans z niepokojącą femme fatale, historia Gillesa i w końcu postać kanonika Docre - całość zazębia się prowadząc do...
2023-12-23
"Słowa moje rozsypuję jako piasek morski między palcami --- kto z szelestu ich pozna głębiny?"
Tymi słowami rozpoczyna się poemat Micińskiego, który wg. słów jednego ze świadków jego zabójstwa trzymany był przez autora do samego końca. Poemat jest głosem Szatana, który w tragicznych barwach opisuje swoje istnienie, nazywając się Niedokonanym. Monolog, kierowany do kuszonego na pustyni Jezusa, jest obrazem "Pana Konających", próbującego przekonać Mesjasza, że jest tylko pionkiem w grze, która doprowadziła go również tutaj - na pustynny post, aby móc udowodnić, że jest Synem Bożym. Jest pionkiem, bo każdy, kto dotknął świata ludzi, skazany jest na ich słabości, a jego pobudki są tak samo ludzkie (i grzeszne) jak innych.
Poemat, mimo ogromu tajemnic i labiryntu znaczeń, sprawia dużo satysfakcji przy deszyfrowaniu.
Na pewno wrócę do Micińskiego w tym wydaniu, chociaż po to, aby nie czuć spłyceń w opinii, które jednak musiałem poczynić.
"Słowa moje rozsypuję jako piasek morski między palcami --- kto z szelestu ich pozna głębiny?"
Tymi słowami rozpoczyna się poemat Micińskiego, który wg. słów jednego ze świadków jego zabójstwa trzymany był przez autora do samego końca. Poemat jest głosem Szatana, który w tragicznych barwach opisuje swoje istnienie, nazywając się Niedokonanym. Monolog, kierowany do...
2023-11-10
2023-11-10
Kiedy patrzę na leżącego na chodniku czipsa to widzę leżącego na chodniku czipsa. Kiedy Ogawa widzi leżącego na chodniku czipsa, formułuje całą historię, która go w tym miejscu umieściła. Umieściła po to, abym go dostrzegł w swojej własnej historii, w której sam zrobię coś, co będzie kanwą następnej... i Ogawa robi to wspaniale, dodając mrożący krew w żyłach składnik, w brutalny sposób rozprawiający się z tą potencjalnie spokojną rzeczywistością.
Kiedy patrzę na leżącego na chodniku czipsa to widzę leżącego na chodniku czipsa. Kiedy Ogawa widzi leżącego na chodniku czipsa, formułuje całą historię, która go w tym miejscu umieściła. Umieściła po to, abym go dostrzegł w swojej własnej historii, w której sam zrobię coś, co będzie kanwą następnej... i Ogawa robi to wspaniale, dodając mrożący krew w żyłach składnik, w...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-05
Jest to książka bez nadziei, nawet jej najmniejszego promyka. Struktura nie ułatwia jej czytania więc nie polecam szczególnie na jesiennej chandrze - strasznie trudny kawałek drewna, zdecydowanie lepiej przeczytać "Zatracenie" Dazai. Ale nadal nie o tej porze roku.
Historia Kazuko jest pełna ludzkiej naiwności, poszukiwania kogoś w swoim życiu, kto zrobi dla nas coś bezinteresownego i nie jest naszą rodziną..
Jak mogłem się domyślić, takich ludzi według autora nie ma, a świat (japoński świat) wypełniony jest wzajemną pogardą do siebie wszystkich: ze względu na pochodzenie, edukację, płeć. Każdy myśli tylko o sobie i o tym co jemu jest potrzebne do krótkotrwałego szczęścia przy okazyjnej lufie sake, nie rozmieniając się na drobne z osobami, którym może potencjalnie zależeć na czymś więcej.
Zbyt dużo tu również różnic kulturowych w strone czytelnika z Europy. To nie jest książka dla mnie bo poza relacjami nie rozumiałem praktycznie żadnych zależności czy zachowań wynikających z meandrów kulturowych, mogłem się ich jedynie domyślać, ale o nastrojach politycznych Japonii ubiegłego wieku nie wiem przecież kompletnie nic.
Jest to książka bez nadziei, nawet jej najmniejszego promyka. Struktura nie ułatwia jej czytania więc nie polecam szczególnie na jesiennej chandrze - strasznie trudny kawałek drewna, zdecydowanie lepiej przeczytać "Zatracenie" Dazai. Ale nadal nie o tej porze roku.
Historia Kazuko jest pełna ludzkiej naiwności, poszukiwania kogoś w swoim życiu, kto zrobi dla nas coś...
2023-08-17
"Piekło jest w nas"
Ten cytat z Majki Jeżowskiej, który dzisiaj można kojarzyć głównie z Art Brut, to zdanie wwiercające się we mnie wyjątkowo podczas czytania "Nieba". Złamani, obojętni, beznadziejni bohaterowie kroczą (chociaż przypomina to bardziej stanie w miejscu) w nowej, niemal post-apo rzeczywistości. Rzeczywistości Helsinek roku 2058, które tchnieniem zmarłego zatruwają życia tych, którzy przetrwali wojnę. Brudni, biedni i zagłodzeni dostają od losu szansę - Niebo, które jest nowym dziełem, przestrzenią wirtualną, która przypomina wersję świata ze słynnej tapety Windowsa XP.
W tym Raju bohaterowie zdają się niczego nie potrzebować, i jedynie pełne lęku i smutku konieczne powroty do Helsinek wydają się tutaj zbędnym balastem idealnego bytowania. Tylko czy my, ludzie, przetrwamy w samotności nawet w Raju?
"Niebo" to udana próba połączenia dystopijnego klimatu z prozą Milana Kundery, którego wpływ widać tutaj przy wszystkich elementach budowania relacji w trójkącie miłosnym. Trójkącie, który równocześnie: próbuje zrozumieć czasy, w jakich go "wylosowało" przy urodzeniu; stara się zrozumieć miłość, której nie poznał nigdy wcześniej; mierzy się z problemami społeczeństwa upodlonego - komórki cywilizacji, która stoi krok od barbarzyństwa.
I wszystko to przeplata się ze sobą, łączy, przerywa, lecz co najważniejsze - gra.
"Piekło jest w nas"
Ten cytat z Majki Jeżowskiej, który dzisiaj można kojarzyć głównie z Art Brut, to zdanie wwiercające się we mnie wyjątkowo podczas czytania "Nieba". Złamani, obojętni, beznadziejni bohaterowie kroczą (chociaż przypomina to bardziej stanie w miejscu) w nowej, niemal post-apo rzeczywistości. Rzeczywistości Helsinek roku 2058, które tchnieniem zmarłego...
2023-07-31
Mam ten problem z "Trawą", że bardzo mnie wciągnęła, wykreowany świat jest wspaniały i chce się go poznawać, jednak postaci, które go wypełniają, są pozbawione charakteru (może poza jedną), a ich motywacje są niejasne. W dodatku fabuła, mimo nieprzewidywalności, nie zaskakuje i nie prezentuje satysfakcjonujących rozwiązań, przez co czułem lekki zawód, gdy historia zaczęła się zawiązywać a wszystkie wątki kończyć. Wydaje mi się, że wizja i światotworzenie Tepper wyprzedziły pomysł na fabułę, co niestety przy tak grubym formacie potrafi być rozczarowujące.
Mam ten problem z "Trawą", że bardzo mnie wciągnęła, wykreowany świat jest wspaniały i chce się go poznawać, jednak postaci, które go wypełniają, są pozbawione charakteru (może poza jedną), a ich motywacje są niejasne. W dodatku fabuła, mimo nieprzewidywalności, nie zaskakuje i nie prezentuje satysfakcjonujących rozwiązań, przez co czułem lekki zawód, gdy historia zaczęła...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-01
Duże rozczarowanie po fenomenalnej Spirali. Historie są powierzchowne, ich głębia znika gdzieś w połowie i nie wraca, natomiast zakończenia są tylko dobre bądź przeciętne. Możliwe, że gdybym zaczynał od tego zbioru zrobiłby na mnie większe wrażenie, chociaż nie musiałoby tak być.
Duże rozczarowanie po fenomenalnej Spirali. Historie są powierzchowne, ich głębia znika gdzieś w połowie i nie wraca, natomiast zakończenia są tylko dobre bądź przeciętne. Możliwe, że gdybym zaczynał od tego zbioru zrobiłby na mnie większe wrażenie, chociaż nie musiałoby tak być.
Pokaż mimo to2023-05-31
Mania Spirali dopada miasteczko Kirai. Niebezpieczeństwo jest wszędzie - spirale na skórze, w ciele, umyśle, otoczeniu - dopominają się o uwagę na ogrom sposobów, które Ito rozrysowuje na ponad 600 stronach.
Absolutnie piękna kreska, przez którą sam czułem się momentami jak mieszkaniec przeklętego miejsca.
Mania Spirali dopada miasteczko Kirai. Niebezpieczeństwo jest wszędzie - spirale na skórze, w ciele, umyśle, otoczeniu - dopominają się o uwagę na ogrom sposobów, które Ito rozrysowuje na ponad 600 stronach.
Absolutnie piękna kreska, przez którą sam czułem się momentami jak mieszkaniec przeklętego miejsca.
2023-05-28
Gdybym miał przeczucie, które nie opuszczało bohatera książki Krukowskiego, wracając do domu wybrałbym inną trasę od tej, którą kierowałem się podświadomie zawsze: okrężną, zahaczającą o trzepak, przy którym to, o każdej porze dnia widuję kilku tęgich, szybkich chłopaczków. Gdybym miał przeczucie, które wrzynało się ostrymi nićmi w świadomość Artura, poczekałbym na gościa, który zaszczał ubiegłej nocy windę w moim bloku, i chciał skonfrontować go w świetle dnia z tym, czym dla świata on faktycznie jest. Gdybym znowu miał przeczucie, jakie świdrowało umysł bohatera i wywracało go na lewą stronę, najpewniej spędzałbym długie noce w "nocnych" jadąc wzdłuż i wszech molocha, czekając aż coś się stanie. Bo przecież zawsze coś może się stać, jeśli tylko ma się przeczucie, prawda? Szczególnie w tej nienaturalnej, chimerycznej fuzji człowieka z pięćdziesięciopiętrowymi gównami z betonu, dumnie obleczonego w jego bezpieczne, gładziowe szaty na swoich paru metrach.
Gdybym miał przeczucie, które nie opuszczało bohatera książki Krukowskiego, wracając do domu wybrałbym inną trasę od tej, którą kierowałem się podświadomie zawsze: okrężną, zahaczającą o trzepak, przy którym to, o każdej porze dnia widuję kilku tęgich, szybkich chłopaczków. Gdybym miał przeczucie, które wrzynało się ostrymi nićmi w świadomość Artura, poczekałbym na gościa,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-05-22
2023-05-01
Opowiadania zdecydowanie inne niż wszystkie, które czytałem. Jedno po drugim zagłębia się coraz bardziej w ludzką psychikę, ukazując jej wypaczone i zniekształcone wersje, które w codzienności znalazły element, jaki pożądali z tej codzienności wyjąć i wstawi zdeprawowaną wersję. Od człowieka spacerującego po poddaszu, po seryjnego mordercę którego Modus operandi jest pozbawione wad, aż do rzemieślnika pragnącego zamieszkać w swoim fotelu. Opowiadanie tytułowe to Cronenbergowski body horror, które jest świetnym zwieńczeniem wszystkich historii.
Podskórne i miejscami niemal Kafkowskie.
Opowiadania zdecydowanie inne niż wszystkie, które czytałem. Jedno po drugim zagłębia się coraz bardziej w ludzką psychikę, ukazując jej wypaczone i zniekształcone wersje, które w codzienności znalazły element, jaki pożądali z tej codzienności wyjąć i wstawi zdeprawowaną wersję. Od człowieka spacerującego po poddaszu, po seryjnego mordercę którego Modus operandi jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-27
Absolutny szczyt humoru, jaki towarzyszy mi od niemal 25 lat. Mój ulubiony zeszyt od dzisiaj, bonus to geneza powstania kociołka panoramiksa w wersji imprezowej.
Absolutny szczyt humoru, jaki towarzyszy mi od niemal 25 lat. Mój ulubiony zeszyt od dzisiaj, bonus to geneza powstania kociołka panoramiksa w wersji imprezowej.
Pokaż mimo to2023-02-18
Czy jest to horror?
Nie, nie jest, czemu zaprzecza sam autor (“The State of Nowhere” z 91’).
Czy główną osią fabuły jest wątek kryminalny?
Nie, nie jest. Pojawia się on na początku i wraca na samym końcu ponad 600 stronicowej książki. Pojawia się krótkie podsumowanie bohatera, tuż przed finałem (którego jeszcze nic nie zapowiada), własnych spostrzeżeń i poszlak w intrydze, które jest wystarczające do zrozumienia o co w tej “zagadce” chodziło.
Czym zatem jest ta książka?
To literatura na wskroś obyczajowa. Z nielicznymi wyjątkami fantastycznymi, które, niestety, nie pasują do reszty.
Problem, jaki mam z pozycją McCammona, dotyczy sposobu jego reklamy. Nie dostarcza żadnej z rzeczy, którą obiecuje (nawet ciekawą okładką via Vesper). Wspomniany horror występuje w książce jako taki, który dwunastolatek może interpretować jako takowy. Jeśli straszy go krzesło, to McCammon będzie próbował przestraszyć was krzesłem. Jeśli nauczycielka, to nauczycielką etc. Ważnym jest, że jest to opowieść z perspektywy dwunastolatka, który zapisuje wspomnienia gdy ma już niemal lat czterdzieści.
Magia, o której się wspomina, dotyczy w największej mierze czasów w jakim osadzono akcję. Początek lat 60’ dla USA było bardzo burzliwe,. Zmiany zarówno polityczne jak i kulturowe czy gospodarcze. Zephyr to odbicie lustrzane tych zmian. Wychodzi to płasko, niewiarygodnie. Jeśli ktoś stracił pracę przez pojawienie się nowej technologii, zostało to zaznaczone dosłownie i tak łopatologicznie, tak parokrotnie, aby mieć pewność, że zrozumiesz. Jeśli ktoś jest rasistą, to jest obrzydliwym człowiekiem w ogóle, i nikt nie traktuje takiej osoby poważnie w całej fabule, niekiedy przed ujawnieniem ich natury. Jeśli ktoś był zły, będzie ukarany. Jeśli ktoś jest dobry, zostanie nagrodzony, uprzednio upokarzając / pokonując tego złego. Taką to otrzymaliśmy książkę.
Jednak pomimo wielu, wielu wad, które są wynikowymi tego co napisałem powyżej, najbardziej irytowało mnie nieustające poczucie deus ex machina. Niemal każdy rozdział to osobna historia, w której pojawia się coś nowego tylko na potrzeby rozdziału. Nie byłem w stanie zupełnie przewidzieć co spotka naszych bohaterów w następnymz nich, bo zdarzenia są kompletnie losowe. Wiedziałem jednak jak się te wątki zakończą - zawsze zostawały rozwiązane w obrębie jednego rozdziału, wzmacniając bohatera lub jego przyjaciół etc, i nie mając niemal żadnego wpływu na fabułę.
Jakim cudem udało się napisać książkę na ponad 600 stron, która jest tak pusta fabularnie, skupia się na nic nie wnoszących wątkach pobocznych, pokazuje wszystkich jako żywe przykłady stereotypów, szkodliwych zresztą? Bo jak widać, to się sprzedaje.
Jest jeden fragment, w którym bohater chce zmienić coś w swoim życiu, powiedzmy, że uciec daleko, daleko z miejsca, w którym jest. I odciąga go od tego 10 minutowy sen, w którym obiekt jego pożądania przedstawiono skrajnie źle, jako źródło absolutnie pierwotnej i czystej przemocy, gdzie dzieci uprawiają prostytucję a dorośli bezwzględnie wykorzystują wszystko, co żyje, tylko do spełniania własnych potrzeb i zachcianek. Jest to przedstawione nachalnie, nieprzemyślanie, skrótowo (zapewne McCammon chciał przedstawić sytuację, w której nastoletni chłopak się buntuje i chce uciec, ale później pojawił się problem: jak fragment, który go od tego pomysłu odciąga, skrócić do maksimum?).
Mógłbym wymieniać bez końca sposoby, na jakie inteligencja czytelnika została obrażona przez McCammona na kartkach tej powieści. Ograniczę się do tego, co wymieniłem wyżej, i postaram się jak najszybciej o niej zapomnieć.
Na plus niektóre opowiadania, bo nie sposób traktować rozdziałów między 100 a 550 stroną jako ciąg przyczynowo-skutkowy.
Czy jest to horror?
Nie, nie jest, czemu zaprzecza sam autor (“The State of Nowhere” z 91’).
Czy główną osią fabuły jest wątek kryminalny?
Nie, nie jest. Pojawia się on na początku i wraca na samym końcu ponad 600 stronicowej książki. Pojawia się krótkie podsumowanie bohatera, tuż przed finałem (którego jeszcze nic nie zapowiada), własnych spostrzeżeń i poszlak w intrydze,...
2023-02-07
Korporacja Somnium sięga swoimi mackami daleko poza kręte uliczki ludzkich skupisk, które można odnaleźć tylko raz. Daleko poza cieniami rzucanymi przez opustoszałe budynki, skorodowane płoty zapomnianych osiedli. Korporacja wije się w mięsnych powłokach pozbawionych duszy, osiada w kącikach oczu, cebulkach włosów. Korporacja nie tworzy ludzkich potworów, a nadaje sens tym, które powstają. Sens pozbawiony dla czytelnika jakiejkolwiek logiki, uzasadnienia czy celu. Sens budujący konstrukcje Bytu stanowiącego opium organicznych szczątek, które przed nieokreślonym i niezmierzonym czasem mogły określać się Ludźmi.
Korporacja Somnium sięga swoimi mackami daleko poza kręte uliczki ludzkich skupisk, które można odnaleźć tylko raz. Daleko poza cieniami rzucanymi przez opustoszałe budynki, skorodowane płoty zapomnianych osiedli. Korporacja wije się w mięsnych powłokach pozbawionych duszy, osiada w kącikach oczu, cebulkach włosów. Korporacja nie tworzy ludzkich potworów, a nadaje sens tym,...
więcej mniej Pokaż mimo to
20 lat po nieudanej operacji, mającej na celu wyostrzenie umysłu młodej kobiety poza granice poznania, jej córka, Helen, prowadzi tajemnicze życie istnej femme fatale.
W tym samym czasie bohater, wspominając wydarzenia z przed lat, nie jest w stanie odżegnać myśli, że samobójstwa bogatych przedstawicieli mieszczaństwa są z tym w jakiś sposób powiązane..
Jaki jest tytułowy Wielki Bóg Pan? To coś nienamacalnego. To terror w czystej, nieskrystalizowanej postaci, nieosiągalnej do ujęcia umysłem i słowami, którymi posiadamy we wszystkich językach. To coś, co możemy poczuć w spojrzeniu osoby poddanej precyzyjnej pracy demiurga, której dane było podejrzeć Pana w jego ponadnaturalnej istocie. Czym jest? Nie dowiadujemy się do samego końca, jednak prowokuje samą wiedzą o jego urzeczywistnieniu do szaleństwa, kresu znanego i początku końca, które to nie może obyć się bez grozy absolutnej - perfekcyjnej ciemności. Wyobraźmy sobie, że żyjemy jak dotychczas, i napotykamy wzrok w tłumie, który wbija nas niezwłocznie w absolutny mrok i otchłań. Jedyną drogą ucieczki przed tym niewysłowionym limbo jest śmierć - szybka, jednoznaczna, automatyczna. Jeśli istnieje Wielki Bóg Pan, istnieje również strach przed jego ingerencją. To tą ingerencją, a raczej zapowiedzią ingerencji, straszy Machen w podskórny i bezwzględnie kliniczny sposób, rozcinając słowem, niczym sprawny chirurg skalpelem, nasze oczekiwania.
___
Proza Machena w polskiej dystrybucji nie jest nadzwyczaj dostępna. W zasadzie, mówiąc dosadniej, nie jest niemal w ogóle. Pojedyncze opowiadanie odnalazłem jedynie w oryginale, natomiast udało mi się kupić w międzyczasie zbiór wydany 1 stycznia 2007 roku przez... C&T Crime & Thriller (pierwszy raz słyszę o tym wydawnictwie) zawierający opowiadanie w polskim przekładzie. Tytuł zbioru to "Inne Światy". Ilość stron "Great God Pan" na lubimyczytać jest przesadzona - liczy ono niewiele więcej niż 80 stron jeśli mówimy o oryginalnym przekładzie.
20 lat po nieudanej operacji, mającej na celu wyostrzenie umysłu młodej kobiety poza granice poznania, jej córka, Helen, prowadzi tajemnicze życie istnej femme fatale.
więcej Pokaż mimo toW tym samym czasie bohater, wspominając wydarzenia z przed lat, nie jest w stanie odżegnać myśli, że samobójstwa bogatych przedstawicieli mieszczaństwa są z tym w jakiś sposób powiązane..
Jaki jest tytułowy...