Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Za dużo, za szybko. Plasterki fabuły łyka się sprawnie, co nie sprzyja jednak rozsmakowywaniu się całością.

Za dużo, za szybko. Plasterki fabuły łyka się sprawnie, co nie sprzyja jednak rozsmakowywaniu się całością.

Pokaż mimo to


Na półkach:

100 stron przeczytane i nic co by mnie zaskoczyło a tym bardziej zaciekawiło. Perypetie rodzinne redaktora, poczucie winy wobec dorosłego syna, latanina po urzędach i starych znajomych, Afryka lat 20 temu, też znamy itd. A co z regułą Hitchcoka o burzy z piorunami na otwarcie? Zamknęłam temat. Dobrze, że nie poszłam za szumem promocyjnym i nie kupiłam tej książki.

100 stron przeczytane i nic co by mnie zaskoczyło a tym bardziej zaciekawiło. Perypetie rodzinne redaktora, poczucie winy wobec dorosłego syna, latanina po urzędach i starych znajomych, Afryka lat 20 temu, też znamy itd. A co z regułą Hitchcoka o burzy z piorunami na otwarcie? Zamknęłam temat. Dobrze, że nie poszłam za szumem promocyjnym i nie kupiłam tej książki.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czyta się bardzo dobrze. Jak po masełku. Czasem potrzebuję takich książek.

Czyta się bardzo dobrze. Jak po masełku. Czasem potrzebuję takich książek.

Pokaż mimo to

Okładka książki Wisławy Szymborskiej pamiątkowe rupiecie, przyjaciele i sny Anna Bikont, Joanna Szczęsna
Ocena 7,4
Wisławy Szymbo... Anna Bikont, Joanna...

Na półkach:

Tylko pozazdrościć ludziom, którzy mieli okazję znać i przyjaźnić się z poetką.

Tylko pozazdrościć ludziom, którzy mieli okazję znać i przyjaźnić się z poetką.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Pan Marek Krajewski miał rację - autorowi "Tanga"udało się stworzyć "coś". Powieść czytało się jednym tchem. Świetny styl. Napisana jakby od niechcenia (sposób pisania przypominał mi chwilami kryminały P. Lemaitre'a, które także z tego powodu uwielbiam). Łapałam się na tym, że nie zależało mi wielce na ujawnieniu "kto zabijał" - choć to powieść sensacyjna, bardziej rozkoszowałam się rewelacyjnymi opisami realiów w latach 30-tych ub. wieku, życia głębokiej polskiej prowincji na wschodzie naszego kraju, która dostała szansę na szybki rozwój dzięki wydobyciu ropy naftowej. I jak to w takich przypadkach bywa w dobie szybkiego rozkwitu - do światła lecą wszelkiego gatunku ćmy i inne robactwo. Owszem, czasem czułam niesmak, opis podłego i rozpasanych obyczajów był może zbyt dosłowny i bezpardonowy, ale z drugiej strony - czemu nie - czasy dawno minione, ale z trzeciej - nie wiadomo co nas jeszcze czeka, nic nie jest nam dane raz na zawsze, wojna za ścianą, na wojnie jedni giną, drudzy się bogacą - kto wie, jaki jeszcze upadek obyczajów i ludzkiego gatunku może nas czekać. Polecam książkę ludziom tzw. mniej wrażliwym na brud, smród i ubóstwo. Chciałoby się zakończyć, lektura łatwa, ale mniej przyjemna. Dobrze, że autor posluchał kolegi po fachu i odważył cofnąć się w przeszłość.

Pan Marek Krajewski miał rację - autorowi "Tanga"udało się stworzyć "coś". Powieść czytało się jednym tchem. Świetny styl. Napisana jakby od niechcenia (sposób pisania przypominał mi chwilami kryminały P. Lemaitre'a, które także z tego powodu uwielbiam). Łapałam się na tym, że nie zależało mi wielce na ujawnieniu "kto zabijał" - choć to powieść sensacyjna, bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Coś mi tu nie zagrało. Pomysł na powieść całkiem fajny - co robiła i gdzie podziewała się Agatha Christie, gdy jej nie było przez 11 dni. Pomysł szatański i mocno kryminalny, także obyczajowo (siostry magdalenki). Ale jak mi się to ciężko czytało! Kilka razy byłam skłonna zamknąć książkę i nie przejmować się rozwiązaniem zagadki, oczywiście fikcyjnej. Może to kwestia tłumaczenia, może przegięcia ze strony autorki (pogmatawanie, brak wyrazistości i przejrzystości akcji dwóch czasów), a może moja - brak nastroju, zmęczenie przerostem ambicji autorów. Hm, myślę, że film może być z tego całkiem niezły - skoro Reese Whiterspoon jest książką zachwycona - jest nadzieja.

Coś mi tu nie zagrało. Pomysł na powieść całkiem fajny - co robiła i gdzie podziewała się Agatha Christie, gdy jej nie było przez 11 dni. Pomysł szatański i mocno kryminalny, także obyczajowo (siostry magdalenki). Ale jak mi się to ciężko czytało! Kilka razy byłam skłonna zamknąć książkę i nie przejmować się rozwiązaniem zagadki, oczywiście fikcyjnej. Może to kwestia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeintelektualizowana. Mnóstwo dziwnych, obcych z pochodzenia słów, które z powodzeniem można by zastąpić polskimi. Znużyło mnie ciągłe odkrywanie ich znaczeń i przerywanie sobie ciągu czytania. Bo i po co? Nie sposób zapamiętać choćby ich 1/4. Tym bardziej jeśli jest się już starą, a w dodatku idiotką. Lekturę przerwałam w połowie, straciłam cierpliwość i ciekawość do kolejnych wynurzeń pisarki. Z pewnością kiedyś do niej wrócę, zostały mi jeszcze resztki ambicji. A tymczasem zbieram siły i odpoczywam przy R. Mrozie i P. Lemaitre.

Przeintelektualizowana. Mnóstwo dziwnych, obcych z pochodzenia słów, które z powodzeniem można by zastąpić polskimi. Znużyło mnie ciągłe odkrywanie ich znaczeń i przerywanie sobie ciągu czytania. Bo i po co? Nie sposób zapamiętać choćby ich 1/4. Tym bardziej jeśli jest się już starą, a w dodatku idiotką. Lekturę przerwałam w połowie, straciłam cierpliwość i ciekawość do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wreszcie trafiłam na porządny, z ciekawą fabułą, oryginalnie skonstruowany i napisany (często z gorzkim humorem) - kryminał. Zachęca mnie do czytania kolejnych książek tego autora. Zaczynam poszukiwania.

Wreszcie trafiłam na porządny, z ciekawą fabułą, oryginalnie skonstruowany i napisany (często z gorzkim humorem) - kryminał. Zachęca mnie do czytania kolejnych książek tego autora. Zaczynam poszukiwania.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Polecam tym, którzy uważają, że są nacje ( np. Rosjanie - niedawno p. J. Dehnel starał się to udowodnić) stworzone do zadawania drugiemu człowiekowi okrucieństwa. Człowiek bywa niewyobrażalnie okrutny, wtedy, gdy może to po prostu robić bezkarnie. Żaden Bóg, żadna kara nie powstrzyma go przed przyjemnością zadawania cierpień. Jedni robią to w sposób bardziej metodyczny, zorganizowany, bez świadków, inni na tzw. wariata, w świetle kamer. Ale ból jaki zadają jest tak samo ogromny. Po tej lekturze i wielu innych jedyne, co można czuć to tylko pogardę dla rodzaju ludzkiego, szczególnie męskiego. Jednym ruchem, jedną decyzją potrafią zniszczyć to, co wcześniej tak wspaniale zbudowali. I to za podszeptem oszalałych z chciwości i chęci władzy polityków. Gdzieś w ludziach drzemie ukryta chęć zabijania i znęcania się nad, nawet nie wrogami, a sąsiadami, dawnymi przyjaciółmi - wystarczy tylko jedno słowo "wojna!" - zabijaj, grab, gwałć, ścieraj z powierzchni ziemi, wszystko co należy do wroga, którego ci wskazuję.

Polecam tym, którzy uważają, że są nacje ( np. Rosjanie - niedawno p. J. Dehnel starał się to udowodnić) stworzone do zadawania drugiemu człowiekowi okrucieństwa. Człowiek bywa niewyobrażalnie okrutny, wtedy, gdy może to po prostu robić bezkarnie. Żaden Bóg, żadna kara nie powstrzyma go przed przyjemnością zadawania cierpień. Jedni robią to w sposób bardziej metodyczny,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Źle się tej książki nie czytało, ale cały czas byłam świadoma, że mam do czynienia z grzecznie, poprawnie skonstruowanym kryminałem, z dodatkiem wątków socjologiczno-psychologicznych. Nie przeżyłam zapomnienia o bożym świecie i nie pogrążyłam się w akcji, a na to czekam już od dłuższego czasu sięgając po tego typu lekturę. Znużona nieco czekałam na wyjaśnienie zagadki. Nieco mnie rozczarowało. Nie pomogła nawet starsza pani jako główna bohaterka, przyczyniająca się do jej rozwiązywania. Wszystko już było, wiadomo, kilkadziesiąt lat temu wpadła na ten pomysł Agata Christie, w Polsce niedawno do łask leciwą panią w roli śledczej dopuściła Olga Tokarczuk. A wyjaśnienie co, kto i dlaczego kojarzy się z pewnym polskim filmem, wypuszczonym na ekrany kilka lat temu. Nie jest to zarzut, że stare pomysły są powielane, ważne jest w jaki sposób się to robi, ważne żeby podczas czytania czy oglądania filmu straciło się tego świadomość.

Źle się tej książki nie czytało, ale cały czas byłam świadoma, że mam do czynienia z grzecznie, poprawnie skonstruowanym kryminałem, z dodatkiem wątków socjologiczno-psychologicznych. Nie przeżyłam zapomnienia o bożym świecie i nie pogrążyłam się w akcji, a na to czekam już od dłuższego czasu sięgając po tego typu lekturę. Znużona nieco czekałam na wyjaśnienie zagadki....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka pozostaje u mnie na półce, na zawsze. Jeśli zatęsknię za rozmową z kimś mądrym - sięgnę po nią. Zaznaczyłam wiele fragmentów tekstów, może się kiedyś przydadzą. Pani Olga Tokarczuk i Alice Munro mają to szczęście, że zamykają i otwierają tę księgę wywiadów i spotkania z nimi najlepiej pamiętam, przynajmniej na razie. "Poszukując Alice Munro" - czy to nie dobry tytuł na thriller, jakim się wydaje wyprawa M. Nogasia do miejsc, gdzie pisarka mogła przebywać? Swoją drogą co za interesująca osobowość. Pan M. Nogaś również. Jestem mu wdzięczna, za jego pracę. "Z niejednej półki" z pewnością zainspiruje mnie do przeczytania niektórych książek , ot, choćby "Historii przemocy" Edouarda Louisa, który bez wstydu szczerze opowiada o swoim pochodzeniu i naświetla sytuację społeczno-polityczną we współczesnej Francji, trochę przypominającą polską.

Ta książka pozostaje u mnie na półce, na zawsze. Jeśli zatęsknię za rozmową z kimś mądrym - sięgnę po nią. Zaznaczyłam wiele fragmentów tekstów, może się kiedyś przydadzą. Pani Olga Tokarczuk i Alice Munro mają to szczęście, że zamykają i otwierają tę księgę wywiadów i spotkania z nimi najlepiej pamiętam, przynajmniej na razie. "Poszukując Alice Munro" - czy to nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Doceniam, jak dobrze, przystępnie i interesująco, bazując tylko na materiałach źródłowych, udało się opisać dzieje zmagań doktór Sadowskiej z ciemnotą i uprzedzeniami ludzi bądź co bądź wykształconych czy uważających się za światłych. Szkoda, że osoba, która tak bardzo przyczyniła się do uciechy i do rozwoju twórczości satyrycznej w temacie swojego prowadzenia, została tak szybko zapomniana. Szacunek dla autora za jej przypomnienie, tym bardziej, że wymagało to sporo pracy i uporu. Niestety, po upływie dziesiątków lat, wiele się w naszym kraju nie zmieniło w tym temacie.

Doceniam, jak dobrze, przystępnie i interesująco, bazując tylko na materiałach źródłowych, udało się opisać dzieje zmagań doktór Sadowskiej z ciemnotą i uprzedzeniami ludzi bądź co bądź wykształconych czy uważających się za światłych. Szkoda, że osoba, która tak bardzo przyczyniła się do uciechy i do rozwoju twórczości satyrycznej w temacie swojego prowadzenia, została tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jako lektura rozrywkowa i do czytanie w łóżku przed snem - całkiem przyzwoita. Wartka akcja, niezłe dialogi, wątki poboczne prosto z życia - są ok. Można się domyślać rozwiązania kryminalnej zagadki, ale warto czytać do końca, bo być może będzie jakaś niespodzianka.

Jako lektura rozrywkowa i do czytanie w łóżku przed snem - całkiem przyzwoita. Wartka akcja, niezłe dialogi, wątki poboczne prosto z życia - są ok. Można się domyślać rozwiązania kryminalnej zagadki, ale warto czytać do końca, bo być może będzie jakaś niespodzianka.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak książka dała mi bardzo dużo. Po pierwsze - wróciłam do czytania poezji T. Różewicza, której tomiki gromadziłam od lat, i prawdę mówiąc, nieczęsto do tej pory do nich wracałam – wir życia. Ale, co muszę przyznać, wiersze poety i ona sam, zalegały gdzieś głęboko w mojej świadomości i ukazanie się tej książki „było impulsem, który poruszył te pokłady. Tadeusza Różewicza lubiłam bardzo intuicyjnie, nie wdrażałam w się żadne rozprawy literackie na temat jego twórczości itp. Po prostu czułam, że jest mi bliski i bardzo odpowiadała mi tematyka i styl, język, w jakim pisał, czy opisywał życie. Po drugie – książka pozwoliła mi poznać poetę bliżej jako człowieka, na tyle na ile się dało bez zaglądania mu w zęby, ale to jest wystarczające. Poznałam także jego twórczą drogę, jak kształtowała się ze względu na warunki zewnętrzne i jaki to miało wpływ na niego nie tylko jako człowieka, ale poetę. Teraz już wiem, dlaczego jest mi taki bliski. Dodam tylko, że sztukę telewizyjną w reż. K. Kutza „Do piachu” widziałam ok. trzydzieści lat temu i do tej pory pamiętam wrażenie, poruszenie jakie wywarła. Nie do zapomnienia. Wreszcie, ktoś miał odwagę pokazać rzeczywistość wojenną (tu głównie partyzancką - która się śni niektórym Polakom także dzisiaj), w całej jej brzydocie (podobnie zrobiła to Aleksijewicz w książce „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”). Dziękuję autorce za trud jaki włożyła w napisanie „Rekonstrukcji”. Tadeusz Różewicz jest mi jeszcze bliższy, bo bardziej rozumiany A w planach mam zwiedzanie miejsc, w których poeta mieszkał, przebywał. Może się uda.

Tak książka dała mi bardzo dużo. Po pierwsze - wróciłam do czytania poezji T. Różewicza, której tomiki gromadziłam od lat, i prawdę mówiąc, nieczęsto do tej pory do nich wracałam – wir życia. Ale, co muszę przyznać, wiersze poety i ona sam, zalegały gdzieś głęboko w mojej świadomości i ukazanie się tej książki „było impulsem, który poruszył te pokłady. Tadeusza Różewicza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przepiękna opowieść o samotnych, wyczekujących miłości kobietach. Cztery pokolenia, cztery różne historycznie czasy, a kobiety ciągle tak samo czekają i tęsknią.

Przepiękna opowieść o samotnych, wyczekujących miłości kobietach. Cztery pokolenia, cztery różne historycznie czasy, a kobiety ciągle tak samo czekają i tęsknią.

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Królestwo" - więcej w nim zacięcia psychologicznego niż kryminału. Czyta się dobrze, mimo, że znamy zabójcę, bo ciekawe są jego motywacje, jakimi się kieruje. Jest klika spostrzeżeń, które można wykorzystać w życiu. U mnie "Królestwo" wygrywa z "Nożem".

"Królestwo" - więcej w nim zacięcia psychologicznego niż kryminału. Czyta się dobrze, mimo, że znamy zabójcę, bo ciekawe są jego motywacje, jakimi się kieruje. Jest klika spostrzeżeń, które można wykorzystać w życiu. U mnie "Królestwo" wygrywa z "Nożem".

Pokaż mimo to


Na półkach:

To moja pierwsza przeczytana książka pana Tochmana. Do tej pory znałam go z reportaży w Dużym Formacie, czy innych - w każdym razie, gdzie tylko widzę jego nazwisko to czytam. Także profil na FB. Z tematem Kambodży po raz pierwszy zetknęłam się wiele lat temu dzięki świetnemu filmowi "Pola śmierci" reż. R. Joffe. Ta książka stanowi bardzo dobre i równie wstrząsające uzupełnienie tego filmu - dowiadujemy się, jak wygląda życie w Kambodży teraz, wiele lat po ludobójstwie Pol Pota. Naród nadal jest straumatyzowany, ludzie żyją w nędzy, pogrążeni w permanentnym smutku. W. Tochman skupia się głownie na jednym temacie - braku opieki psychiatrycznej w kraju. Ale ta książka to zapis spotkań, wielu rozmów, nie tylko z chorymi psychicznie i ich rodzinami, które muszą sobie jakoś radzić z problemem braku lekarzy i szpitali, ale także z wieloma innymi , którym udało się przeżyć reżim i udaje się jakoś ciągle żyć w kraju tak okaleczonym i ciągle kaleczonym przez ogromną korupcję i obojętność rządzących na los skrajnie biednych rodaków. Jestem pełna podziwu za styl autora - skondensowany niesamowicie, brak zbędnych słów, słowa dobrane dobitnie i trafnie, działają celnie, prosto do serca i rozumu, któremu trudno pojąć, że jest taki kraj, jak Kambodża, na Ziemi.

To moja pierwsza przeczytana książka pana Tochmana. Do tej pory znałam go z reportaży w Dużym Formacie, czy innych - w każdym razie, gdzie tylko widzę jego nazwisko to czytam. Także profil na FB. Z tematem Kambodży po raz pierwszy zetknęłam się wiele lat temu dzięki świetnemu filmowi "Pola śmierci" reż. R. Joffe. Ta książka stanowi bardzo dobre i równie wstrząsające...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobra jako przerywnik między literaturą nie będącą tylko zabójcą czasu. To moja pierwsza książka tego autora. Jak narazie czuję się zachęcona, nie ma dłużyzn, mnóstwo zaskoczeń, czyta się szybko, bez większego namysłu, aczkolwiek nie za bardzo przyjemnie, ze względu na temat i losy bohaterów. Jestem ciekawa, jak szybko, i czy w ogóle, znudzi mnie G. Musso.

Dobra jako przerywnik między literaturą nie będącą tylko zabójcą czasu. To moja pierwsza książka tego autora. Jak narazie czuję się zachęcona, nie ma dłużyzn, mnóstwo zaskoczeń, czyta się szybko, bez większego namysłu, aczkolwiek nie za bardzo przyjemnie, ze względu na temat i losy bohaterów. Jestem ciekawa, jak szybko, i czy w ogóle, znudzi mnie G. Musso.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Autorka wstrzeliła się w moje oczekiwania i zaspokoiła moją ciekawość co do pobudek zdobywania Everestu w dzisiejszych skomercjalizowanych czas. Zostałam utwierdzona w swoich podejrzeniach, że impulsem może być zapełnienie życiowej pustki, snobizm, kompulsywne zwiedzanie miejsc, gdzie wypada być, żeby móc się pochwalić, chęc udowodnienia sobie, że stać mnie na wiele i mogę. Niektórzy traktują wspinanie się na wysokie góry jak narkotyk, jeszcze inni je kochają, a jeszcze inni po prostu tam pracują. M. Lassota bardzo dużo miejsca poświęciła Szerpom, bez których żadna wspinaczka na M.Everest nie może mieć miejsca. To Szerpowie zdobywają tę górę u boku swoich i wspinaczkowych agencji klientów po kilkanaście razy. Rzadko który zdobywca to podkreśla. "W cieniu Everestu" to reportaż z bazy, gdzie kandydaci mający ochotę, czy wewnętrzny przymus, wejść na najwyższą górę czekają, aklimatyzując się i ćwicząc formę, wiele tygodni na okienko pogodowe. Świetny pomysł - uszczknąć coś z tej atmosfery, porozmawiać z tymi ludźmi, poznać ich, może się nawet z niektórymi zaprzyjaźnić, a czasem ponudzić. Z pewnością nie było to łatwe zadanie - nie każdy ma ochotę w takich warunkach na długie szczere rozmowy, ale z kilkoma osobami się udało. Dla mnie dużą frajdą były zdjęcia autorki, jakie robiła i górom i ludziom, szczególnie zdjęcia twarzy. Bardzo lubię patrzeć na ludzkie twarze - zniszczone mrozem i wiatrem były jeszcze bardziej interesujące, a jeszcze bardziej twarze Szerpów. Przez książkę przewija się mnóstwo ludzi i właśnie trochę brakowało mi skupienia się na jednym, dwóch bohaterach, ich głębsze poznanie. Ale wiem, że nie było to możliwie, w tej atmosferze nerwowego, ale czasem i sennego, oczekiwania na wyjście w górę i nie z tymi ludźmi, z ich introwertyczną psychiką, ale i mających wiele ograniczeń kontaktów w związku z kontraktami i zobowiązaniami ze sponsorami. "W cieniu Everestu" polecam ciekawym "kuchni" zdobywców Mount Everestu i innych 8-tysięczników. Dobrze się to czyta.

Autorka wstrzeliła się w moje oczekiwania i zaspokoiła moją ciekawość co do pobudek zdobywania Everestu w dzisiejszych skomercjalizowanych czas. Zostałam utwierdzona w swoich podejrzeniach, że impulsem może być zapełnienie życiowej pustki, snobizm, kompulsywne zwiedzanie miejsc, gdzie wypada być, żeby móc się pochwalić, chęc udowodnienia sobie, że stać mnie na wiele i mogę....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z tą pozycją kończę czytanie Ch. Link. No, chyba, że w samolocie, dla zamordowania czasu.

Z tą pozycją kończę czytanie Ch. Link. No, chyba, że w samolocie, dla zamordowania czasu.

Pokaż mimo to