Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać3
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński27
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Magdalena Grochowska
Źródło: http://www.wielkalitera.pl
8
7,1/10
Od 1996 roku reporterka "Gazety Wyborczej". Laureatka Grand Press 2005 w kategorii "reportaż prasowy". Jej zbiór portretów Wytrąceni z milczenia (2005, 2013) w konkursie radiowej Dwójki trafił w 2014 r. do kanonu 25 lektur na ćwierćwiecze wolnej Polski. Biografia Jerzy Giedroyc. Do Polski ze snu (2009) przyniosła jej nagrodę „Odry”, „Polityki” oraz Nike czytelników 2010. Wydała także zbiór esejów Ćwiczenia z niemożliwego (2012) oraz biografię Strzelecki. Śladem nadziei (2014). Jej książki tworzą panoramę polskiej inteligencji XX wieku.
7,1/10średnia ocena książek autora
673 przeczytało książki autora
1 646 chce przeczytać książki autora
8fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
W czasach szaleństwa. Hertz, Fiłosofow, Stempowski, Moltke
Magdalena Grochowska
7,6 z 11 ocen
100 czytelników 1 opinia
2019
Ćwiczenia z niemożliwego. O tych, którzy sięgają po zabronione
Magdalena Grochowska
6,4 z 41 ocen
149 czytelników 1 opinia
2012
Powiązane treści
Varia
2
Aktualności
LubimyCzytać
22
Książki nagrodzone w 2020 roku
Aktualności
LubimyCzytać
1
Angelus 2020. Oto długa lista nominowanych
Aktualności
LubimyCzytać
20
Nagroda Literacka Nike 2020: nominowani autorzy
Poznaliśmy nominowanych do tegorocznej Nagrody Literackiej Nike. Finalistów nagrody poznamy we wrześniu, a laureata podczas uroczystej gali 4 października.
Aktualności
LubimyCzytać
5
Nie żyje Lidia Ostałowska
W niedzielę rano Wojciech Tochman poinformował, że zmarła Lidia Ostałowska - dziennikarka i reportażystka przez wiele lat związana z „Gazetą Wyborczą”. Miała 64 lata.
Aktualności
LubimyCzytać
8
20 nominowanych do Nagrody Nike 2015
8 powieści, 5 tomów poetyckich, 3 reportaże, 2 tomy eseistyczne, a także autobiografia i dziennik – to książki nominowane do tegorocznej, 19. już edycji Nagrody Nike, czyli...
Popularne cytaty autora
Unosił nas potężny nurt zemsty za krzywdy indywidualne i zbrodnie wobec naszego narodu.Zginęły tysiące najlepszych,a ich ofiara życia nie mi...
Unosił nas potężny nurt zemsty za krzywdy indywidualne i zbrodnie wobec naszego narodu.Zginęły tysiące najlepszych,a ich ofiara życia nie miała żadnego wpływu na wynik wojny i nasze powojenne losy.
1 osoba to lubiMówi, że bohaterstwo jest wtedy, gdy jadąc zapchanym tramwajem, z odmrożonymi rękami, zmęczony, wydobywasz z kieszeni Szekspira i czytasz.
Mówi, że bohaterstwo jest wtedy, gdy jadąc zapchanym tramwajem, z odmrożonymi rękami, zmęczony, wydobywasz z kieszeni Szekspira i czytasz.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Różewicz. Rekonstrukcja Magdalena Grochowska
7,5
Tak książka dała mi bardzo dużo. Po pierwsze - wróciłam do czytania poezji T. Różewicza, której tomiki gromadziłam od lat, i prawdę mówiąc, nieczęsto do tej pory do nich wracałam – wir życia. Ale, co muszę przyznać, wiersze poety i ona sam, zalegały gdzieś głęboko w mojej świadomości i ukazanie się tej książki „było impulsem, który poruszył te pokłady. Tadeusza Różewicza lubiłam bardzo intuicyjnie, nie wdrażałam w się żadne rozprawy literackie na temat jego twórczości itp. Po prostu czułam, że jest mi bliski i bardzo odpowiadała mi tematyka i styl, język, w jakim pisał, czy opisywał życie. Po drugie – książka pozwoliła mi poznać poetę bliżej jako człowieka, na tyle na ile się dało bez zaglądania mu w zęby, ale to jest wystarczające. Poznałam także jego twórczą drogę, jak kształtowała się ze względu na warunki zewnętrzne i jaki to miało wpływ na niego nie tylko jako człowieka, ale poetę. Teraz już wiem, dlaczego jest mi taki bliski. Dodam tylko, że sztukę telewizyjną w reż. K. Kutza „Do piachu” widziałam ok. trzydzieści lat temu i do tej pory pamiętam wrażenie, poruszenie jakie wywarła. Nie do zapomnienia. Wreszcie, ktoś miał odwagę pokazać rzeczywistość wojenną (tu głównie partyzancką - która się śni niektórym Polakom także dzisiaj),w całej jej brzydocie (podobnie zrobiła to Aleksijewicz w książce „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”). Dziękuję autorce za trud jaki włożyła w napisanie „Rekonstrukcji”. Tadeusz Różewicz jest mi jeszcze bliższy, bo bardziej rozumiany A w planach mam zwiedzanie miejsc, w których poeta mieszkał, przebywał. Może się uda.
Różewicz. Rekonstrukcja Magdalena Grochowska
7,5
Magdalena Grochowska genialnie rekonstruuje nam poetę, składając go ze wspomnień bliskich mu ludzi oraz z jego wierszy, dramatów i utworów prozatorskich. Chronologia nie ma tutaj nic do rzeczy, więc choć sam początek dotyczy tak naprawdę końca jego życia, to z każdą nową stroną, nowym wersem, wyłania się nam coraz wyraźniejszy i bliższy Tadeusz Różewicz, a ledwie zarysowane kontury zaczynają wypełniać się barwami. Wszak sam powiedział kiedyś: „Moja twarz, poety, Różewicza, składa się z kilku tysięcy wierszy i jest to twarz mojej poezji”, a w niej zawierają się zarówno zabawne anegdoty z jego życia, choćby historia o nowiutkich, żółtych butach, jak i nadzwyczaj poważne, depresyjne myśli pod wpływem nawracających wojennych wspomnień.
Cieszy mnie, że autorka często zaprzęga do działania wyobraźnię i posiłkując się nią, przedstawia nam swoje poczucie Różewicza i różewiczości, jakie buduje z jego tekstów. Zamyka oczy i widzi poetę przy pracy, w chwili zadumy, czy też przekornie uśmiechniętego, gdy szykuje jakąś niespodziankę. Czasami zaś, nawet w ostatnich latach życia, zabłyśnie przez chwilę jego zniewalający, chłopięcy uśmiech, zwykle rzadki i przeznaczony tylko dla wąskiego grona. Różewicz pod jej piórem ożywa, a raczej ducha zyskują wciąż nowe jego „fragmenty”, na które, jak powiadał, rozbiło go życie. Stad owa niekonieczność chronologii. Te pojedyncze elementy ułożą się same w spójny obraz, niczym puzzle dopasują do całości.
To fascynująca przygoda, móc odczytywać Różewicza-człowieka poprzez jego twórczość i jednocześnie poezję poety przykładać do jego biografii, a właśnie tą drogą prowadzi nas autorka. Chyba trochę też nie miała innego wyjścia, zważywszy na introwertyzm i dyskrecję samego Różewicza, jego niechęć do zwierzeń, do odpowiedzi na wkraczające w prywatną przestrzeń pytania, do obnażania się ponad miarę przed obcymi ludźmi. Czytajcie mnie, tak mnie poznacie, zdaje się mówić poeta. I daje w ten sposób czytelnikowi klucz do niesamowitego doświadczenia, do poszukiwań i odkryć, do interpretowania słów i ciągów myśli, może stanie się tak, że tych „odkrytych” Różewiczów będzie wielu, dla każdego z nas, czytelników – osobny.
„Wszystko jest autobiograficzne. Nie dosłowne, lecz przetrawione. Nie jestem plagiatorem rzeczywistości. Musiało się nałożyć wiele drzew, żebym napisał jeden wiersz o drzewie.” I tych drzew szukamy, przekopujemy się przez ich gęsty las, by dotknąć tego jednego, ukrytego w ich gąszczu. Dla biografa to nie lada wyzwanie, by podążając za słowami zamkniętymi w wierszach, nie zrozumieć ich opacznie, nie wpaść w pułapkę nadinterpretacji. „Słowa-poszlaki i słowa-wnyki”, jak je rozpoznać i odróżnić? Magdalena Grochowska doskonale zdaje sobie sprawę z całej mnogości zastawionych przez poetę pułapek. Wczytuje się zatem w poezję, ale też w prozę, rozkłada na czynniki pierwsze dramaty, wertuje notatki poczynione starannym, czytelnym pismem Różewicza w wielu małych kalendarzykach. No i listy do przyjaciół, do tych, wobec których nie musiał i nie chciał niczego udawać. Tam jest poety najwięcej, pomiędzy zwykłymi zdaniami znajdują się te bardzo osobiste, jakby mu się one chyłkiem wymykały, jakby chciały, by poznał je ktoś jeszcze poza ich powściągliwym autorem. Tak dowiadujemy się tego, co najistotniejsze.
„Matka jest w środku całej mojej twórczości”. Tropimy więc tę matkę i dziwną rodzinną tajemnicę związaną z jej pochodzeniem, zadziwiającą ucieczkę przez okno, w środku nocy, by móc rozpocząć osobne życie. Ucieczkę 12 letniej dziewczynki z rodzinnego domu, do którego już nigdy nie powróciła, od rodziców, z których lata później, już sama będąc matką dwóch synów, spotkała raz jeden tylko samego ojca. Przez chwilę. Tyle tu zagadek, do końca nie wyjaśnionych. Okazuje się jednak, że w miarę czytania zaczynamy rozumieć, dlaczego by normalnie żyć trzeba nieraz zmienić swoją tożsamość, a o poprzedniej zapomnieć. Byli bowiem zawsze tacy, którym zdawało się, że mają patent na to, by jednoznacznie rozstrzygać, co jest polskością i kto jest Polakiem. Mamy w tym temacie prawdziwych ekspertów i dzisiaj, a ci zdrowy rozsądek zakłócają wrzaskiem: „Tu jest Pol-ska!”
Różewicz gardził pozowaniem na elitarność, pozostał chłopakiem z Radomska, co podkreślał niejeden raz tak mocno, że jednak można by się zastanawiać, czy to aby nie była przekorna autokreacja. Chyba jednak nie, gdyż tę małomiasteczkowość na każdym kroku napotykamy w jego twórczości. Obrazy tych „podwórkowych dziadów proszalnych, szlifierzy, szmaciarzy, „starej Szlojminy”, o której mówiono, że „urodziła dziecko z głową karpia”.
Cały czas potykamy się o stanowcze „Nie zaglądajcie mi w zęby” Różewicza. A jednak trudno się oprzeć, gdy okazuje się, że za tą ascetyczną, surową i jednocześnie bardzo bezpośrednią poetycką frazą, pokazującą nam człowieka samotnego, zaplątanego w potwory mrocznej przeszłości, walczącego z nocnymi koszmarami i nawrotami depresji, kryje się ktoś tak bardzo interesujący, nie silący się na udawanie, raczej skryty w cieniu i stamtąd obserwujący świat, a następnie podsumowujący z ironią jego podstępność i brzydotę.
Chłonie się obraz jego relacji z matką, dość złożonej miłości do żony, Wiesławy, którą jakby odziedziczył w spadku po zmarłym bracie, jego bliskość i dopasowanie z drugim bratem, Stanisławem. Wiersze, wcześniej nie zawsze czytelne, nagle stają się bliskie, a brak metafor, który wydawał się mankamentem, staje się zrozumiały i idealnie współgra z portretem Różewicza. Już nie wyobrażamy sobie innej różewiczowskiej poetyki. Przeciwnie, surowość tych wierszy, odarcie ich z ozdobników, daje im ogromną siłę.
Widzimy powinowactwa z Kafką, natomiast żadnych, o dziwo, z uwielbianym Mickiewiczem. Rozumiemy, czemu takie wrażenie zrobiła na Różewiczu twórczość Anny Świrszczyńskiej. To wszystko układa się nam w głowach niejako samo. Dzięki talentowi biografki, która dzieli się z nami swoimi odkryciami, ale także błędnymi ścieżkami, na które niejeden raz została wywiedziona. Stara się tworzyć w wyobraźni szkice na podstawie skąpych informacji, by nie popełnić zaledwie suchej monografii, lecz tchnąć w nią życie, barwę i klimat świata poety. I udaje się jej to tak dobrze, że książka staje się nieodkładalna, a my mamy wrażenie, że podsłuchujemy trochę rozmowę Różewicza z Magdaleną Grochowską, a trochę też Różewicza z samym sobą.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/