-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2019-04-23
2019-04-16
2019-04-20
2018-02-05
2018-01-11
Znając osobę z zakonu męskiego, widząc to, jak może korzystać z życia i normalnie funkcjonować w społeczeństwie, nie miałam bladego pojęcia, że zakony żeńskie tak strasznie zamykają się na ludzi. To, co się tam wyprawia, jest godne potępienia. Nie rozumiem, jak jedna kobieta może kazać drugiej robić coś bezcelowego, a zabraniać czynić prawdziwe dobro. Jak niby czyszczenie po raz dziesiąty w ciągu tygodnia podłogi w łazience może być lepszym uczynkiem niż pomoc chorym? Książka ukazuje ciemną stronę zakonów żeńskich. Uważam, że naprawdę warto ją przeczytać i uświadomić sobie, że zakonnice, które, jak nam się wydaje, cały dzień tylko się modlą, są traktowane i poniżane. Czasami po prostu nie mają odwagi odejść.
Znając osobę z zakonu męskiego, widząc to, jak może korzystać z życia i normalnie funkcjonować w społeczeństwie, nie miałam bladego pojęcia, że zakony żeńskie tak strasznie zamykają się na ludzi. To, co się tam wyprawia, jest godne potępienia. Nie rozumiem, jak jedna kobieta może kazać drugiej robić coś bezcelowego, a zabraniać czynić prawdziwe dobro. Jak niby czyszczenie...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-01-08
Ciekawa rozmowa. Mimo dwóch, zupełnie różnych poglądów, autorzy nie kłócą się, nie starają się zmienić podejścia tego drugiego. Starają się natomiast wskazać pewne nieścisłości w rozumowaniu swojego rozmówcy. Podoba mi się ten sposób dyskusji - nieco uszczypliwy, ale nie chamski.
Warto wspomnieć także o treści poruszanych przez nich rozmów. Tematy ważne, kontrowersyjne. Niemal każda rozmowa o Bogu czy pieniądzach wzbudza masę różnorodnych emocji. Udało mi się wyciągnąć kilka ciekawych wniosków z tej książki. Zarówno poglądy Prokopa, jak i Hołowni dały mi do myślenia i stworzyły nieco inny obraz Boga w moim umyśle.
Ciekawa rozmowa. Mimo dwóch, zupełnie różnych poglądów, autorzy nie kłócą się, nie starają się zmienić podejścia tego drugiego. Starają się natomiast wskazać pewne nieścisłości w rozumowaniu swojego rozmówcy. Podoba mi się ten sposób dyskusji - nieco uszczypliwy, ale nie chamski.
Warto wspomnieć także o treści poruszanych przez nich rozmów. Tematy ważne, kontrowersyjne....
2017-12-27
Polecona przez katechetę. Odnosi się do słów z pierwszego listu św. Pawła do Tesaloniczan - "Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was".
Można by powiedzieć, że stwierdzenie, by dziękować Bogu za wszystko, ale dosłownie wszystko, jest kontrowersyjne. Bo jak dziękować za chorobę? Jak dziękować za śmierć bliskiej osoby? Jak dziękować za brak sprawiedliwości, mimo tego, że głęboko wierzymy?
Książka wyjaśnia te wszystkie wątpliwości. Skoro taka jest wola Boża, należy to przyjąć, niekoniecznie zrozumieć, bo my po prostu nie potrafimy Go zrozumieć. Ale należy Mu zaufać, bo On w każdym działaniu ma jakiś plan. A Jego celem jest doprowadzenie nas do siebie. Zacznijmy więc dostrzegać Rękę Bożą w codziennych sytuacjach. Może Bóg pragnie nas przybliżyć do siebie, a my tego nie widzimy, ignorujemy?
Lektura pomogła mi w ciężkiej dla mnie chwili. Uświadomiła, lepiej wytłumaczyła sens Pawłowych słów.
Uczepić się chcę jedynie autopromocyjnych wstawek typu "Gdy pan X sięgnął po <<Prison to praise>>, całe jego życie uległo zmianie". Autor mógłby je odpuścić, bo przez nie można zmienić swoje nastawienie do autora na negatywne.
Polecona przez katechetę. Odnosi się do słów z pierwszego listu św. Pawła do Tesaloniczan - "Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was".
Można by powiedzieć, że stwierdzenie, by dziękować Bogu za wszystko, ale dosłownie wszystko, jest kontrowersyjne. Bo jak dziękować za chorobę?...
2016-07
2017-08-06
"To" mnie przeraziło. Nie chodzi mi tutaj o samą mroczną postać złego klowna, tylko o przyjaźń. A dokładniej o to, jak łatwo jest o niej zapomnieć wkraczając w dorosłość. Książka uświadamia, że kiedy przestajemy być już dziećmi i nie spędzamy czasu na podwórku z kolegami i koleżankami, bardzo szybko zapominamy o nich...
Jeszcze parę miesięcy temu, kiedy otwierałam na moim Kindelku "To", myślałam sobie "O nie, trochę za dużo tych stron. Kiedy indziej przeczytam...". No ale ileż można to odkładać! W końcu zabrałam się za to potężne tomiszcze. I stwierdzam, że nie ma tutaj dużo nadprogramowego materiału. Wszystkie te rozdziały są potrzebne, bo pomagają czytelnikowi zrozumieć Derry i jego mieszkańców. A w szczególności Klub Frajerów, którego członkowie są głównymi bohaterami powieści.
"To" czyta się samo. Czasami straszy, kiedy indziej wzrusza. Miliony rozwiniętych wątków zadowolą nawet najbardziej wymagających czytelników. Ale żeby przekonać się, czy i Ty oznaczysz tę książkę jako Ulubioną, musisz przeczytać ją sam, do czego gorąco zachęcam :)
"To" mnie przeraziło. Nie chodzi mi tutaj o samą mroczną postać złego klowna, tylko o przyjaźń. A dokładniej o to, jak łatwo jest o niej zapomnieć wkraczając w dorosłość. Książka uświadamia, że kiedy przestajemy być już dziećmi i nie spędzamy czasu na podwórku z kolegami i koleżankami, bardzo szybko zapominamy o nich...
Jeszcze parę miesięcy temu, kiedy otwierałam na moim...
2017-07-21
Każda niewielka społeczność ma swoje tajemnice, sekrety i... plotki. Tak, plotki są chyba największą wadą małych miejscowości. Bo pani X to wyrzuciła męża z domu, a pan Y stracił całą wypłatę podczas gry w pokera z panem Z... A co jeżeli pani X miała mocny powód do tego, by pozbawić swojego lubego dachu nad głową? A co jeżeli pan Y pilnie potrzebował pieniędzy i dlatego wziął udział w nieszczęsnej grze? Ludzie plotkują, to rzecz normalna, jednak czasami nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo mogą się mylić, kiedy oceniają kogoś nie znając jego historii...
Każda niewielka społeczność ma swoje tajemnice, sekrety i... plotki. Tak, plotki są chyba największą wadą małych miejscowości. Bo pani X to wyrzuciła męża z domu, a pan Y stracił całą wypłatę podczas gry w pokera z panem Z... A co jeżeli pani X miała mocny powód do tego, by pozbawić swojego lubego dachu nad głową? A co jeżeli pan Y pilnie potrzebował pieniędzy i dlatego...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-02
Z rodziną Borgiów spotkałam się już niejednokrotnie, jednak zwykle były to jedynie artykuły w gazetach i w Internecie. Ta książka jest czymś zgoła innym. Nie pokazuje jedynie skandali związanych z tą okrytą złą sławą rodziną, lecz także ich osobiste relacje. Borgiowie byli bardzo zżyci ze sobą. Uczucie było na tyle mocne, że nawet ze sobą sypiali.
Dziś tego nie potrafimy pojąć, bo po pierwsze: papież Aleksander VI miał dzieci i liczne kochanki, po drugie: te dzieci papieża popełniały grzech kazirodztwa, i to za namową własnego Ojca! My tego po prostu nie zrozumiemy, bo nie wiemy, jak to jest dorastać w renesansowych Włoszech pod okiem taty papieża.
Niektóre wątki historyczne trochę mnie znudziły, przez to odłożyłam lekturę na kilka dni, ale wróciłam do niej i skończyłam z uśmiechem na ustach. Polubiłam Borgiów, choć może nie brzmi to zbyt dobrze. Każdy z tego rodu potrafi urzec, każdy ma w sobie coś wartego uwagi... Jest w nich jakaś moc...
Z rodziną Borgiów spotkałam się już niejednokrotnie, jednak zwykle były to jedynie artykuły w gazetach i w Internecie. Ta książka jest czymś zgoła innym. Nie pokazuje jedynie skandali związanych z tą okrytą złą sławą rodziną, lecz także ich osobiste relacje. Borgiowie byli bardzo zżyci ze sobą. Uczucie było na tyle mocne, że nawet ze sobą sypiali.
Dziś tego nie potrafimy...
2017-06-15
Trafiłam na opis tej książki, kiedy szperałam po półkach w księgarni. Pomyślałam "O, to musi być wciągające, zapowiada się naprawdę niesamowicie!". I trochę się zawiodłam.
Na całą powieść składają się dwie historie - jedna dziejąca się w czasach współczesnych, czyli część Julii, i druga - w czasach drugiej wojny światowej, czyli część Lorenzo. Ten układ bardzo mi odpowiadał. Dwie opowieści łączyły się w spójną całość. Ale co z tego, jeśli w pewnym momencie historia staje się coraz bardziej niewiarygodna i zagmatwana? Za dużo scen rodem z amerykańskiego filmu.
Zakończenie po prostu odebrało mi mowę - tak słabego dawno nie widziałam. Ale mimo to, mogę wystawić 5/10 - głównie za ciekawe opisy Wenecji ;)
Trafiłam na opis tej książki, kiedy szperałam po półkach w księgarni. Pomyślałam "O, to musi być wciągające, zapowiada się naprawdę niesamowicie!". I trochę się zawiodłam.
Na całą powieść składają się dwie historie - jedna dziejąca się w czasach współczesnych, czyli część Julii, i druga - w czasach drugiej wojny światowej, czyli część Lorenzo. Ten układ bardzo mi...
2017-06-11
Ktoś mi niedawno powiedział, że autorka "Igrzysk śmierci" poczuła napływ inspiracji po przeczytaniu tej książki. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale faktycznie widać pewne podobieństwa. Zostawmy jednak ten temat i zajmijmy się samym "Uciekinierem".
Co byście zrobili, gdyby wasze malutkie dziecko leżało chore na grypę, a wy nie mielibyście pieniędzy na leki i doktora? Zapewne próbowalibyście zdobyć środki na zakup niezbędnych rzeczy. Tak też postanowił zrobić Ben Richards. Tyle że Ben postawił wszystko na jedną kartę i wziął udział w jednej z Gier, które oglądała w telewizji większość mieszkańców USA. Wytypowano go do "Uciekiniera". Tutaj nie ma żartów. Albo zginie, albo przeżyje. Tylko że musi uciekać przez 30 dni, a rekord programu wynosił zaledwie 8. Jakie ma szanse? Znikome.
Jednak Ben jest uparty. Chciał za wszelką cenę zdobyć pieniądze i jednocześnie nie utracić swojej dumy. Posuwał się do ryzykownych środków. Ale miał cel. I postawa Bena naprawdę mi imponuje.
Ktoś mi niedawno powiedział, że autorka "Igrzysk śmierci" poczuła napływ inspiracji po przeczytaniu tej książki. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale faktycznie widać pewne podobieństwa. Zostawmy jednak ten temat i zajmijmy się samym "Uciekinierem".
Co byście zrobili, gdyby wasze malutkie dziecko leżało chore na grypę, a wy nie mielibyście pieniędzy na leki i doktora? Zapewne...
2017-06-09
Pani Birenbaum została wyzwolona z obozu jako 15-letnia dziewczynka. Jednak zanim to nastąpiło, mieszkała w getcie warszawskim i była w 4 obozach koncentracyjnych. Straszne. Ciężko jest to opisać, bo słowa nie wystarczają, by pokazać tę tragedię.
Tak więc nie będę się rozpisywać i zakończę tę opinię krótko - warto przeczytać.
Pani Birenbaum została wyzwolona z obozu jako 15-letnia dziewczynka. Jednak zanim to nastąpiło, mieszkała w getcie warszawskim i była w 4 obozach koncentracyjnych. Straszne. Ciężko jest to opisać, bo słowa nie wystarczają, by pokazać tę tragedię.
Tak więc nie będę się rozpisywać i zakończę tę opinię krótko - warto przeczytać.
2016-12
2017-05-26
Książkę kupiłam będąc w obozie Auschwitz-Birkenau. Czytając widziałam w myślach miejsca wspomniane w tekście. I naprawdę ciężko mi było przyswoić sobie, że między tymi blokami kiedyś chodzili ludzie skazani na śmierć przez człowieka, któremu nic nie zrobili.
Byli bezbronni.
Nie mogli stawiać oporu.
Nie mieli na to nawet sił.
Ta historia jest niezwykła z tego względu, że opowiadana jest przez człowieka, który był w obozie, ale jego sytuacja była "bezpieczniejsza" niż pozostałych więźniów. To źle brzmi, wiem o tym. Pan Nyiszli wiedział ile żyje członek Sonderkommanda - około 4 miesięcy. Miał bezpośrednią styczność z okrytym złą sławą doktorem Mengele. I mimo to, udało mu się przeżyć.
Nie mogę uwierzyć w to, jak wiele zła może wyrządzić człowiek drugiemu człowiekowi. Oby to nigdy się nie powtórzyło.
Książkę kupiłam będąc w obozie Auschwitz-Birkenau. Czytając widziałam w myślach miejsca wspomniane w tekście. I naprawdę ciężko mi było przyswoić sobie, że między tymi blokami kiedyś chodzili ludzie skazani na śmierć przez człowieka, któremu nic nie zrobili.
Byli bezbronni.
Nie mogli stawiać oporu.
Nie mieli na to nawet sił.
Ta historia jest niezwykła z tego względu, że...
2017-05-23
Tyle się mówi o Jo Nesbo, więc stwierdziłam, że spróbuję. No i chyba wybrałam złą pozycję, jak na początek. Dość ciekawy główny bohater, ale ta fabuła... Trochę bardziej jako poczytajka do autokaru. Prosta i przewidywalna.
Nie zachwyca, ale w przyszłości na pewno sięgnę po inną książkę tego autora.
Tyle się mówi o Jo Nesbo, więc stwierdziłam, że spróbuję. No i chyba wybrałam złą pozycję, jak na początek. Dość ciekawy główny bohater, ale ta fabuła... Trochę bardziej jako poczytajka do autokaru. Prosta i przewidywalna.
Nie zachwyca, ale w przyszłości na pewno sięgnę po inną książkę tego autora.
2016-10
2017-05-21
Kiedy byłam mała, to bawiłam się z kolegą figurkami. Jego tata pracował w wojsku, więc kolega był zafascynowany militariami. Pamiętam, że miał pełne pudło ruchomych figurek wojskowych. Ustawialiśmy je, wsadzaliśmy do samochodów i mocowaliśmy broń w ich plastikowych dłoniach. Oczywiście prowadziliśmy też wojny, ale był jeden warunek - nikt nie ginie. Dlaczego? Bo nadawaliśmy tym figurkom imiona, a jeśli ktoś ma imię, to nie można go po prostu odrzucić na stos zabitych.
"Paragraf 22" męczyłam przez dwa tygodnie. Ale opłacało się. Dało mi to nowe spojrzenie na wojnę i jej sens.
Rozstrzyganie sporu czy psychopatyczna chęć mordu?
Zdobywanie doświadczenia czy chęć robienia kariery i dostawania odznaczeń?
Szeregowiec to zwykła maszynka do zabijania czy człowiek, na którego czeka rodzina?
Wydaje się, że odpowiedzi na te pytania są proste. Jednak czy na pewno odpowiedzieliby na nie ludzie, którym zależy na wojnie?
Kiedy byłam mała, to bawiłam się z kolegą figurkami. Jego tata pracował w wojsku, więc kolega był zafascynowany militariami. Pamiętam, że miał pełne pudło ruchomych figurek wojskowych. Ustawialiśmy je, wsadzaliśmy do samochodów i mocowaliśmy broń w ich plastikowych dłoniach. Oczywiście prowadziliśmy też wojny, ale był jeden warunek - nikt nie ginie. Dlaczego? Bo nadawaliśmy...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-05
Jakiś czas temu byłam na wykładzie filozoficznym o moralności - o tym skąd się ona bierze i czy świadomość istnienia ma z nią coś wspólnego. Co tu dużo mówić - czytając o niesamowitym pociągu Blainie Mono myślałam prawie wyłącznie o tym, czy on ma świadomość tego, co robi. Przecież to tylko maszyna. No niby tak, ale okazuje się, że maszyny mogą być niebezpieczniejsze od ludzi. A żeby się dowiedzieć, kim jest Blaine Mono, to już trzeba przeczytać książkę ;)
Jakiś czas temu byłam na wykładzie filozoficznym o moralności - o tym skąd się ona bierze i czy świadomość istnienia ma z nią coś wspólnego. Co tu dużo mówić - czytając o niesamowitym pociągu Blainie Mono myślałam prawie wyłącznie o tym, czy on ma świadomość tego, co robi. Przecież to tylko maszyna. No niby tak, ale okazuje się, że maszyny mogą być niebezpieczniejsze od...
więcej mniej Pokaż mimo to
Z czym się kojarzy szpital psychiatryczny? Oczywiście, że z kaftanami bezpieczeństwa, zakneblowanymi ustami i dziesiątkami ludzi niepotrafiących nawet powiedzieć jak się nazywają. Wcale tak nie jest. Wbrew pozorom, pacjenci takich klinik to bardzo wartościowi ludzi, mający swoje przeżycia, swoje zdanie w wielu tematach, jednak w jakiś sposób nie zostali uznani za spełniających normy. Dlaczego? Powody są różne. "Przerwana lekcja muzyki" pokazuje niektóre z nich. Pozwala się wczuć w bohaterów, poznać ich intencje i je zrozumieć. A przede wszystkim przedstawia, że nie trzeba aż tak wiele, by zostać zamkniętym w takim zakładzie.
Z czym się kojarzy szpital psychiatryczny? Oczywiście, że z kaftanami bezpieczeństwa, zakneblowanymi ustami i dziesiątkami ludzi niepotrafiących nawet powiedzieć jak się nazywają. Wcale tak nie jest. Wbrew pozorom, pacjenci takich klinik to bardzo wartościowi ludzi, mający swoje przeżycia, swoje zdanie w wielu tematach, jednak w jakiś sposób nie zostali uznani za...
więcej Pokaż mimo to