Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Z czym się kojarzy szpital psychiatryczny? Oczywiście, że z kaftanami bezpieczeństwa, zakneblowanymi ustami i dziesiątkami ludzi niepotrafiących nawet powiedzieć jak się nazywają. Wcale tak nie jest. Wbrew pozorom, pacjenci takich klinik to bardzo wartościowi ludzi, mający swoje przeżycia, swoje zdanie w wielu tematach, jednak w jakiś sposób nie zostali uznani za spełniających normy. Dlaczego? Powody są różne. "Przerwana lekcja muzyki" pokazuje niektóre z nich. Pozwala się wczuć w bohaterów, poznać ich intencje i je zrozumieć. A przede wszystkim przedstawia, że nie trzeba aż tak wiele, by zostać zamkniętym w takim zakładzie.

Z czym się kojarzy szpital psychiatryczny? Oczywiście, że z kaftanami bezpieczeństwa, zakneblowanymi ustami i dziesiątkami ludzi niepotrafiących nawet powiedzieć jak się nazywają. Wcale tak nie jest. Wbrew pozorom, pacjenci takich klinik to bardzo wartościowi ludzi, mający swoje przeżycia, swoje zdanie w wielu tematach, jednak w jakiś sposób nie zostali uznani za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Znając osobę z zakonu męskiego, widząc to, jak może korzystać z życia i normalnie funkcjonować w społeczeństwie, nie miałam bladego pojęcia, że zakony żeńskie tak strasznie zamykają się na ludzi. To, co się tam wyprawia, jest godne potępienia. Nie rozumiem, jak jedna kobieta może kazać drugiej robić coś bezcelowego, a zabraniać czynić prawdziwe dobro. Jak niby czyszczenie po raz dziesiąty w ciągu tygodnia podłogi w łazience może być lepszym uczynkiem niż pomoc chorym? Książka ukazuje ciemną stronę zakonów żeńskich. Uważam, że naprawdę warto ją przeczytać i uświadomić sobie, że zakonnice, które, jak nam się wydaje, cały dzień tylko się modlą, są traktowane i poniżane. Czasami po prostu nie mają odwagi odejść.

Znając osobę z zakonu męskiego, widząc to, jak może korzystać z życia i normalnie funkcjonować w społeczeństwie, nie miałam bladego pojęcia, że zakony żeńskie tak strasznie zamykają się na ludzi. To, co się tam wyprawia, jest godne potępienia. Nie rozumiem, jak jedna kobieta może kazać drugiej robić coś bezcelowego, a zabraniać czynić prawdziwe dobro. Jak niby czyszczenie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Bóg, kasa i rocknroll Szymon Hołownia, Marcin Prokop
Ocena 6,6
Bóg, kasa i ro... Szymon Hołownia, Ma...

Na półkach: , , , ,

Ciekawa rozmowa. Mimo dwóch, zupełnie różnych poglądów, autorzy nie kłócą się, nie starają się zmienić podejścia tego drugiego. Starają się natomiast wskazać pewne nieścisłości w rozumowaniu swojego rozmówcy. Podoba mi się ten sposób dyskusji - nieco uszczypliwy, ale nie chamski.

Warto wspomnieć także o treści poruszanych przez nich rozmów. Tematy ważne, kontrowersyjne. Niemal każda rozmowa o Bogu czy pieniądzach wzbudza masę różnorodnych emocji. Udało mi się wyciągnąć kilka ciekawych wniosków z tej książki. Zarówno poglądy Prokopa, jak i Hołowni dały mi do myślenia i stworzyły nieco inny obraz Boga w moim umyśle.

Ciekawa rozmowa. Mimo dwóch, zupełnie różnych poglądów, autorzy nie kłócą się, nie starają się zmienić podejścia tego drugiego. Starają się natomiast wskazać pewne nieścisłości w rozumowaniu swojego rozmówcy. Podoba mi się ten sposób dyskusji - nieco uszczypliwy, ale nie chamski.

Warto wspomnieć także o treści poruszanych przez nich rozmów. Tematy ważne, kontrowersyjne....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Polecona przez katechetę. Odnosi się do słów z pierwszego listu św. Pawła do Tesaloniczan - "Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was".

Można by powiedzieć, że stwierdzenie, by dziękować Bogu za wszystko, ale dosłownie wszystko, jest kontrowersyjne. Bo jak dziękować za chorobę? Jak dziękować za śmierć bliskiej osoby? Jak dziękować za brak sprawiedliwości, mimo tego, że głęboko wierzymy?

Książka wyjaśnia te wszystkie wątpliwości. Skoro taka jest wola Boża, należy to przyjąć, niekoniecznie zrozumieć, bo my po prostu nie potrafimy Go zrozumieć. Ale należy Mu zaufać, bo On w każdym działaniu ma jakiś plan. A Jego celem jest doprowadzenie nas do siebie. Zacznijmy więc dostrzegać Rękę Bożą w codziennych sytuacjach. Może Bóg pragnie nas przybliżyć do siebie, a my tego nie widzimy, ignorujemy?

Lektura pomogła mi w ciężkiej dla mnie chwili. Uświadomiła, lepiej wytłumaczyła sens Pawłowych słów.

Uczepić się chcę jedynie autopromocyjnych wstawek typu "Gdy pan X sięgnął po <<Prison to praise>>, całe jego życie uległo zmianie". Autor mógłby je odpuścić, bo przez nie można zmienić swoje nastawienie do autora na negatywne.

Polecona przez katechetę. Odnosi się do słów z pierwszego listu św. Pawła do Tesaloniczan - "Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was".

Można by powiedzieć, że stwierdzenie, by dziękować Bogu za wszystko, ale dosłownie wszystko, jest kontrowersyjne. Bo jak dziękować za chorobę?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"To" mnie przeraziło. Nie chodzi mi tutaj o samą mroczną postać złego klowna, tylko o przyjaźń. A dokładniej o to, jak łatwo jest o niej zapomnieć wkraczając w dorosłość. Książka uświadamia, że kiedy przestajemy być już dziećmi i nie spędzamy czasu na podwórku z kolegami i koleżankami, bardzo szybko zapominamy o nich...

Jeszcze parę miesięcy temu, kiedy otwierałam na moim Kindelku "To", myślałam sobie "O nie, trochę za dużo tych stron. Kiedy indziej przeczytam...". No ale ileż można to odkładać! W końcu zabrałam się za to potężne tomiszcze. I stwierdzam, że nie ma tutaj dużo nadprogramowego materiału. Wszystkie te rozdziały są potrzebne, bo pomagają czytelnikowi zrozumieć Derry i jego mieszkańców. A w szczególności Klub Frajerów, którego członkowie są głównymi bohaterami powieści.

"To" czyta się samo. Czasami straszy, kiedy indziej wzrusza. Miliony rozwiniętych wątków zadowolą nawet najbardziej wymagających czytelników. Ale żeby przekonać się, czy i Ty oznaczysz tę książkę jako Ulubioną, musisz przeczytać ją sam, do czego gorąco zachęcam :)

"To" mnie przeraziło. Nie chodzi mi tutaj o samą mroczną postać złego klowna, tylko o przyjaźń. A dokładniej o to, jak łatwo jest o niej zapomnieć wkraczając w dorosłość. Książka uświadamia, że kiedy przestajemy być już dziećmi i nie spędzamy czasu na podwórku z kolegami i koleżankami, bardzo szybko zapominamy o nich...

Jeszcze parę miesięcy temu, kiedy otwierałam na moim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Każda niewielka społeczność ma swoje tajemnice, sekrety i... plotki. Tak, plotki są chyba największą wadą małych miejscowości. Bo pani X to wyrzuciła męża z domu, a pan Y stracił całą wypłatę podczas gry w pokera z panem Z... A co jeżeli pani X miała mocny powód do tego, by pozbawić swojego lubego dachu nad głową? A co jeżeli pan Y pilnie potrzebował pieniędzy i dlatego wziął udział w nieszczęsnej grze? Ludzie plotkują, to rzecz normalna, jednak czasami nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo mogą się mylić, kiedy oceniają kogoś nie znając jego historii...

Każda niewielka społeczność ma swoje tajemnice, sekrety i... plotki. Tak, plotki są chyba największą wadą małych miejscowości. Bo pani X to wyrzuciła męża z domu, a pan Y stracił całą wypłatę podczas gry w pokera z panem Z... A co jeżeli pani X miała mocny powód do tego, by pozbawić swojego lubego dachu nad głową? A co jeżeli pan Y pilnie potrzebował pieniędzy i dlatego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Z rodziną Borgiów spotkałam się już niejednokrotnie, jednak zwykle były to jedynie artykuły w gazetach i w Internecie. Ta książka jest czymś zgoła innym. Nie pokazuje jedynie skandali związanych z tą okrytą złą sławą rodziną, lecz także ich osobiste relacje. Borgiowie byli bardzo zżyci ze sobą. Uczucie było na tyle mocne, że nawet ze sobą sypiali.

Dziś tego nie potrafimy pojąć, bo po pierwsze: papież Aleksander VI miał dzieci i liczne kochanki, po drugie: te dzieci papieża popełniały grzech kazirodztwa, i to za namową własnego Ojca! My tego po prostu nie zrozumiemy, bo nie wiemy, jak to jest dorastać w renesansowych Włoszech pod okiem taty papieża.

Niektóre wątki historyczne trochę mnie znudziły, przez to odłożyłam lekturę na kilka dni, ale wróciłam do niej i skończyłam z uśmiechem na ustach. Polubiłam Borgiów, choć może nie brzmi to zbyt dobrze. Każdy z tego rodu potrafi urzec, każdy ma w sobie coś wartego uwagi... Jest w nich jakaś moc...

Z rodziną Borgiów spotkałam się już niejednokrotnie, jednak zwykle były to jedynie artykuły w gazetach i w Internecie. Ta książka jest czymś zgoła innym. Nie pokazuje jedynie skandali związanych z tą okrytą złą sławą rodziną, lecz także ich osobiste relacje. Borgiowie byli bardzo zżyci ze sobą. Uczucie było na tyle mocne, że nawet ze sobą sypiali.

Dziś tego nie potrafimy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Trafiłam na opis tej książki, kiedy szperałam po półkach w księgarni. Pomyślałam "O, to musi być wciągające, zapowiada się naprawdę niesamowicie!". I trochę się zawiodłam.

Na całą powieść składają się dwie historie - jedna dziejąca się w czasach współczesnych, czyli część Julii, i druga - w czasach drugiej wojny światowej, czyli część Lorenzo. Ten układ bardzo mi odpowiadał. Dwie opowieści łączyły się w spójną całość. Ale co z tego, jeśli w pewnym momencie historia staje się coraz bardziej niewiarygodna i zagmatwana? Za dużo scen rodem z amerykańskiego filmu.

Zakończenie po prostu odebrało mi mowę - tak słabego dawno nie widziałam. Ale mimo to, mogę wystawić 5/10 - głównie za ciekawe opisy Wenecji ;)

Trafiłam na opis tej książki, kiedy szperałam po półkach w księgarni. Pomyślałam "O, to musi być wciągające, zapowiada się naprawdę niesamowicie!". I trochę się zawiodłam.

Na całą powieść składają się dwie historie - jedna dziejąca się w czasach współczesnych, czyli część Julii, i druga - w czasach drugiej wojny światowej, czyli część Lorenzo. Ten układ bardzo mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ktoś mi niedawno powiedział, że autorka "Igrzysk śmierci" poczuła napływ inspiracji po przeczytaniu tej książki. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale faktycznie widać pewne podobieństwa. Zostawmy jednak ten temat i zajmijmy się samym "Uciekinierem".

Co byście zrobili, gdyby wasze malutkie dziecko leżało chore na grypę, a wy nie mielibyście pieniędzy na leki i doktora? Zapewne próbowalibyście zdobyć środki na zakup niezbędnych rzeczy. Tak też postanowił zrobić Ben Richards. Tyle że Ben postawił wszystko na jedną kartę i wziął udział w jednej z Gier, które oglądała w telewizji większość mieszkańców USA. Wytypowano go do "Uciekiniera". Tutaj nie ma żartów. Albo zginie, albo przeżyje. Tylko że musi uciekać przez 30 dni, a rekord programu wynosił zaledwie 8. Jakie ma szanse? Znikome.

Jednak Ben jest uparty. Chciał za wszelką cenę zdobyć pieniądze i jednocześnie nie utracić swojej dumy. Posuwał się do ryzykownych środków. Ale miał cel. I postawa Bena naprawdę mi imponuje.

Ktoś mi niedawno powiedział, że autorka "Igrzysk śmierci" poczuła napływ inspiracji po przeczytaniu tej książki. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale faktycznie widać pewne podobieństwa. Zostawmy jednak ten temat i zajmijmy się samym "Uciekinierem".

Co byście zrobili, gdyby wasze malutkie dziecko leżało chore na grypę, a wy nie mielibyście pieniędzy na leki i doktora? Zapewne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Pani Birenbaum została wyzwolona z obozu jako 15-letnia dziewczynka. Jednak zanim to nastąpiło, mieszkała w getcie warszawskim i była w 4 obozach koncentracyjnych. Straszne. Ciężko jest to opisać, bo słowa nie wystarczają, by pokazać tę tragedię.

Tak więc nie będę się rozpisywać i zakończę tę opinię krótko - warto przeczytać.

Pani Birenbaum została wyzwolona z obozu jako 15-letnia dziewczynka. Jednak zanim to nastąpiło, mieszkała w getcie warszawskim i była w 4 obozach koncentracyjnych. Straszne. Ciężko jest to opisać, bo słowa nie wystarczają, by pokazać tę tragedię.

Tak więc nie będę się rozpisywać i zakończę tę opinię krótko - warto przeczytać.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Książkę kupiłam będąc w obozie Auschwitz-Birkenau. Czytając widziałam w myślach miejsca wspomniane w tekście. I naprawdę ciężko mi było przyswoić sobie, że między tymi blokami kiedyś chodzili ludzie skazani na śmierć przez człowieka, któremu nic nie zrobili.

Byli bezbronni.

Nie mogli stawiać oporu.

Nie mieli na to nawet sił.

Ta historia jest niezwykła z tego względu, że opowiadana jest przez człowieka, który był w obozie, ale jego sytuacja była "bezpieczniejsza" niż pozostałych więźniów. To źle brzmi, wiem o tym. Pan Nyiszli wiedział ile żyje członek Sonderkommanda - około 4 miesięcy. Miał bezpośrednią styczność z okrytym złą sławą doktorem Mengele. I mimo to, udało mu się przeżyć.

Nie mogę uwierzyć w to, jak wiele zła może wyrządzić człowiek drugiemu człowiekowi. Oby to nigdy się nie powtórzyło.

Książkę kupiłam będąc w obozie Auschwitz-Birkenau. Czytając widziałam w myślach miejsca wspomniane w tekście. I naprawdę ciężko mi było przyswoić sobie, że między tymi blokami kiedyś chodzili ludzie skazani na śmierć przez człowieka, któremu nic nie zrobili.

Byli bezbronni.

Nie mogli stawiać oporu.

Nie mieli na to nawet sił.

Ta historia jest niezwykła z tego względu, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Tyle się mówi o Jo Nesbo, więc stwierdziłam, że spróbuję. No i chyba wybrałam złą pozycję, jak na początek. Dość ciekawy główny bohater, ale ta fabuła... Trochę bardziej jako poczytajka do autokaru. Prosta i przewidywalna.

Nie zachwyca, ale w przyszłości na pewno sięgnę po inną książkę tego autora.

Tyle się mówi o Jo Nesbo, więc stwierdziłam, że spróbuję. No i chyba wybrałam złą pozycję, jak na początek. Dość ciekawy główny bohater, ale ta fabuła... Trochę bardziej jako poczytajka do autokaru. Prosta i przewidywalna.

Nie zachwyca, ale w przyszłości na pewno sięgnę po inną książkę tego autora.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kiedy byłam mała, to bawiłam się z kolegą figurkami. Jego tata pracował w wojsku, więc kolega był zafascynowany militariami. Pamiętam, że miał pełne pudło ruchomych figurek wojskowych. Ustawialiśmy je, wsadzaliśmy do samochodów i mocowaliśmy broń w ich plastikowych dłoniach. Oczywiście prowadziliśmy też wojny, ale był jeden warunek - nikt nie ginie. Dlaczego? Bo nadawaliśmy tym figurkom imiona, a jeśli ktoś ma imię, to nie można go po prostu odrzucić na stos zabitych.

"Paragraf 22" męczyłam przez dwa tygodnie. Ale opłacało się. Dało mi to nowe spojrzenie na wojnę i jej sens.

Rozstrzyganie sporu czy psychopatyczna chęć mordu?

Zdobywanie doświadczenia czy chęć robienia kariery i dostawania odznaczeń?

Szeregowiec to zwykła maszynka do zabijania czy człowiek, na którego czeka rodzina?

Wydaje się, że odpowiedzi na te pytania są proste. Jednak czy na pewno odpowiedzieliby na nie ludzie, którym zależy na wojnie?

Kiedy byłam mała, to bawiłam się z kolegą figurkami. Jego tata pracował w wojsku, więc kolega był zafascynowany militariami. Pamiętam, że miał pełne pudło ruchomych figurek wojskowych. Ustawialiśmy je, wsadzaliśmy do samochodów i mocowaliśmy broń w ich plastikowych dłoniach. Oczywiście prowadziliśmy też wojny, ale był jeden warunek - nikt nie ginie. Dlaczego? Bo nadawaliśmy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jakiś czas temu byłam na wykładzie filozoficznym o moralności - o tym skąd się ona bierze i czy świadomość istnienia ma z nią coś wspólnego. Co tu dużo mówić - czytając o niesamowitym pociągu Blainie Mono myślałam prawie wyłącznie o tym, czy on ma świadomość tego, co robi. Przecież to tylko maszyna. No niby tak, ale okazuje się, że maszyny mogą być niebezpieczniejsze od ludzi. A żeby się dowiedzieć, kim jest Blaine Mono, to już trzeba przeczytać książkę ;)

Jakiś czas temu byłam na wykładzie filozoficznym o moralności - o tym skąd się ona bierze i czy świadomość istnienia ma z nią coś wspólnego. Co tu dużo mówić - czytając o niesamowitym pociągu Blainie Mono myślałam prawie wyłącznie o tym, czy on ma świadomość tego, co robi. Przecież to tylko maszyna. No niby tak, ale okazuje się, że maszyny mogą być niebezpieczniejsze od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Drozdy nic nam nie czynią poza tym, że radują nas swoim śpiewem. Nie niszczą ogrodów, nie gnieżdżą się w szopach na kukurydzę, nie robią żadnej szkody, tylko śpiewają dla nas z głębi swoich ptasich serduszek. Dlatego właśnie grzechem jest zabić drozda."

Jestem starszą siostrą. Uwielbiam rozmowy z moim kochanym braciszkiem-intelektualistą. Czasem ludzie myślą, że dzieci dopiero poznają świat, że jeszcze nie mogą się o nim wypowiedzieć. A jednak mogą. I czasami są w stanie lepiej dostrzec pewne elementy, niż dorośli ludzie.

Problem rasizmu nie tyczy się wyłącznie jednej epoki. Jest on obecny od zawsze i, na szczęście, powoli udaje nam się go zniwelować. Powoli, ale nie całkowicie - to, czy kiedykolwiek ta kwestia pozostanie jedynie częścią historii, może być na razie obecne wyłącznie w sferze domysłów.

Gdy mój brat widzi na ulicy kogoś "innego" - o innym kolorze skóry, innym ubiorze - po prostu nie zwraca na niego uwagi. Idzie człowiek, dokładnie taki sam, jak i my. Dzieci nie widzą nic nadzwyczajnego w takiej inności, bo dzieci z natury są tolerancyjne, i to otoczenie ma wpływ na ich późniejszy pogląd.

Ale nie możemy mówić tu wyłącznie o postaci ciemnoskórego Toma Robinsona - oskarżonego o gwałt na białej dziewczynie. Trzeba wspomnieć też o strasznym Boo Radleyu. Kto z nas nie miał w sąsiedztwie takiej osoby, którą rodzice nas straszyli? Akurat Atticus Finch nie praktykował takich rzeczy, ale mimo to jego dzieci bały się swojego sąsiada. Bo podobno kogoś zabił. Bo podobno nigdy nie wyszedł z domu. Bo podobno pracował z mafią. Te wszystkie "podobno" potrafią nieźle zrujnować reputację, która, nie oszukujmy się, jest ważna, bo raz przypiętej łatki trudno jest się pozbyć.

W "Zabić drozda" mamy jeszcze kilka innych postaci, które pokazują nam, że powinniśmy się wyzbyć naszych uprzedzeń co do niektórych osób. Nigdy nie wiemy, co dokładnie nimi kieruje. Każdy ma swoje powody do tego, by zachowywać się tak, jak się zachowuje, a my powinniśmy to uszanować i pozwolić każdemu być sobą.

"Drozdy nic nam nie czynią poza tym, że radują nas swoim śpiewem. Nie niszczą ogrodów, nie gnieżdżą się w szopach na kukurydzę, nie robią żadnej szkody, tylko śpiewają dla nas z głębi swoich ptasich serduszek. Dlatego właśnie grzechem jest zabić drozda."

Jestem starszą siostrą. Uwielbiam rozmowy z moim kochanym braciszkiem-intelektualistą. Czasem ludzie myślą, że dzieci...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Miało nie być żadnych książek aż do egzaminów. No ale ile można czytać w kółko o zlodowaceniach w Polsce! Serce wygrało z rozumem i na jedną noc zatopiłam się w "Domu zbrodni" Agathy Christie.

Każdy jest zdolny do zbrodni - te słowa samej autorki idealnie obrazują tę książkę. Mamy na pozór idealną rodzinę z mnóstwem pieniędzy. Jak się okazuje, z rodziną dobrze się wychodzi tylko na zdjęciach. Mimo że wszyscy kochali seniora rodu, to ktoś z nich okazał się być jego zabójcą Arystydesa Leonidesa.

Rozpisałabym się nieco bardziej, jednak boję się, że kilka słów za dużo może zepsuć komuś zagadkę, której rozwiązanie okazuje się być zdumiewające, jednak możliwe do przewidzenia.

Miało nie być żadnych książek aż do egzaminów. No ale ile można czytać w kółko o zlodowaceniach w Polsce! Serce wygrało z rozumem i na jedną noc zatopiłam się w "Domu zbrodni" Agathy Christie.

Każdy jest zdolny do zbrodni - te słowa samej autorki idealnie obrazują tę książkę. Mamy na pozór idealną rodzinę z mnóstwem pieniędzy. Jak się okazuje, z rodziną dobrze się wychodzi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Podróże w czasie robią wrażenie. A co z podróżami między wszechświatami? Tak, one to dopiero otwierają nam szeroko oczy.

Kiedy wzięłam się za "Rolanda", nie spodziewałam się takiego rozwoju fabuły. Nagle z post-apokaliptycznego Dzikiego Zachodu przeniosłam się do dzisiejszych czasów i problemów - narkotyków i mafii. Potem razem z rewolwerowcem trafiłam do Ameryki lat 20 XX wieku, gdzie napotkałam kogoś, kto był ofiarą rasizmu. Mimo że zdziwiło mnie takie lawirowanie między światami, to uważam to za świetny pomysł.

Oprócz ciekawych miejsc King oferuje czytelnikom bardzo barwne postacie, z którymi bardzo szybko się zżyłam. Może nie wydają się bardzo realistyczne, ale dzięki temu są kontrastowe, a to odgrywa w tej książce ważną rolę. Trzy osoby - każda z nich zupełnie różna od reszty.

Szkoda, że dalej mało jest informacji o celu podróży. Mroczna Wieża - a co potem? Tego jeszcze nie wiem, ale niewiedza napędza mnie do dalszego czytania - przecież muszę się dowiedzieć, co będzie dalej!

Nie mogłam się oderwać, aż do chwili, gdy doszłam do ostatnich 30 stron. Nie dlatego, że były słabe - po prostu zdałam sobie sprawę, że skoro za chwilę mam egzaminy, to muszę przestać czytać i zająć się nauką. A świadomość skończenia tak świetnej książki po prostu mnie przeraziła.

Podróże w czasie robią wrażenie. A co z podróżami między wszechświatami? Tak, one to dopiero otwierają nam szeroko oczy.

Kiedy wzięłam się za "Rolanda", nie spodziewałam się takiego rozwoju fabuły. Nagle z post-apokaliptycznego Dzikiego Zachodu przeniosłam się do dzisiejszych czasów i problemów - narkotyków i mafii. Potem razem z rewolwerowcem trafiłam do Ameryki lat 20 XX...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ciężko mi napisać cokolwiek o tej książce, ponieważ po jej skończeniu poczułam się, jakbym właśnie przeczytała prolog dobrej powieści. No tak, to dopiero początek podróży Rolanda.

Wszystko jest bardzo tajemnicze. Poznajemy bohatera w trakcie drogi, jego historia jest przedstawiona w postaci retrospekcji, a i te są dość enigmatyczne i niełatwo z nich wyczytać szczegóły. Ma to jednak swój urok, ponieważ postać tajemniczego rewolwerowca przyciąga uwagę.

Przez całą lekturę próbowałam dojść do tego, do jakiego świata wyrzucił mnie autor. Pustynia, rewolwerowiec rodem z westernów z Clintem Eastwoodem, w tle gra "Hey Jude" Beatlesów, pod ziemią leżą gruzy metra, a po ziemi biegają potwory. Nie czytuję powieści post-apokaliptycznych i ten klimat nie do końca mi odpowiada, jednak da się do niego przyzwyczaić.

Trafny jest komentarz Kinga dodany do tej książki, mówiący, że należy traktować całą serię jako jedną przygodę, a nie oddzielne historie połączone osobą bohatera i miejscami akcji. I chyba faktycznie tak powinno się robić. Ja już sięgam po drugi tom i mam nadzieję, że rozwinie się tam akcja i Król Horrorów wyjawi nieco więcej szczegółów :)

Ciężko mi napisać cokolwiek o tej książce, ponieważ po jej skończeniu poczułam się, jakbym właśnie przeczytała prolog dobrej powieści. No tak, to dopiero początek podróży Rolanda.

Wszystko jest bardzo tajemnicze. Poznajemy bohatera w trakcie drogi, jego historia jest przedstawiona w postaci retrospekcji, a i te są dość enigmatyczne i niełatwo z nich wyczytać szczegóły. Ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Fizyka - przedmiot tak bardzo przez mnie znienawidzony - gra w tej książce główną rolę. Urzeka swoją tajemniczością, którą dopiero teraz zaczęłam dostrzegać. To, jaką moc posiada elektryczność, jest po prostu nie do ogarnięcia. Jednak czy z jej pomocą jesteśmy w stanie dowiedzieć się WSZYSTKIEGO o świecie? Nie tylko tym, który nas otacza, ale także tym innym, nieznanym?

Pastor Jackobs, w którym zakochałam się od pierwszych stron, został pokrzywdzony przez los. To właśnie sprawiło, że dąży do... no cóż, nie będę spojlerować ;) W każdym razie jest on świetnym przykładem osoby wytrwałej i nieustającej w drodze do swoich celów, bez względu na skutki uboczne.

Jamie Morton, postać zupełnie inna niż Charles Jackobs, jeszcze bardziej przypadł mi do gustu. Do końca książki widziałam w nim nastolatka z gitarą - a chłopak z gitarą byłby dla mnie parą :)

Przyjemna lektura, jeśli nie ma się nic przeciwko wątkom fantastycznym połączonym z religią.

Fizyka - przedmiot tak bardzo przez mnie znienawidzony - gra w tej książce główną rolę. Urzeka swoją tajemniczością, którą dopiero teraz zaczęłam dostrzegać. To, jaką moc posiada elektryczność, jest po prostu nie do ogarnięcia. Jednak czy z jej pomocą jesteśmy w stanie dowiedzieć się WSZYSTKIEGO o świecie? Nie tylko tym, który nas otacza, ale także tym innym,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

A co by było gdyby...?

Gdyby dzieci miały stworzyć własny świat? Byłby równie kolorowy, co ich szkolne mundurki - szary i bury. Bo nawet dziecięca niewinność nie jest w stanie zamaskować istoty zła, która jest obecna w każdym społeczeństwie. Bo nawet dzieci nie są w stanie wyzbyć się cech, które drzemią ukryte w niemal każdym człowieku, mimo że staramy się je ignorować i tłumić - chęć bycia najważniejszym i szanowanym oraz poczucie władzy nad słabszymi.

Chłopcy wiedzieli, co powinni zrobić. Wystarczyła jedna osoba, która potrafiła wykorzystać słabości innych, i która miała na tyle duże poczucie własnej wartości, że musiała dopiąć swego. W pewnym sensie jej się udało. Przecież podporządkowała sobie prawie wszystkich. Tylko że skutkiem ubocznym była śmierć, a tego chłopcy bali się bardziej od zwierza, czyhającego na nich w dżungli.

Książka zmusiła mnie do przemyśleń. Czym tak naprawdę jest to wrodzone zło? Dlaczego wszyscy jesteśmy do niego zdolni? Czy nawet dzieci potrafią być okrutne? Jeśli któreś z tych pytań Was intryguje, to sięgnijcie po tę pozycję - być może pomoże Wam ukształtować swój pogląd, tak jak i mi pomogła.

A co by było gdyby...?

Gdyby dzieci miały stworzyć własny świat? Byłby równie kolorowy, co ich szkolne mundurki - szary i bury. Bo nawet dziecięca niewinność nie jest w stanie zamaskować istoty zła, która jest obecna w każdym społeczeństwie. Bo nawet dzieci nie są w stanie wyzbyć się cech, które drzemią ukryte w niemal każdym człowieku, mimo że staramy się je ignorować i...

więcej Pokaż mimo to