-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
W moje lepkie do książek łapki wpadła niedawno (za sprawą Wydawnictwa Muza) druga część trylogii Białego Miasta, czyli Rytuały wody.
Nie jestem mężczyzną, ale jestem wzrokowcem, do tego się mogę przyznać - a co za tym idzie zachwyciłam się okładką! Niby nie można oceniać po okładce, ale wiadomo jak jest... No nic tylko głaskać i drapać.
Kraken ponownie przystępuje do akcji i pokazuje, na co go stać. Dochodzi do morderstwa młodej, ciężarnej kobiety - na dodatek w górach. Dużą ciekawostką jest fakt, iż morderstwa dokonano w celtyckim stylu/rytuale. Dodatkowo ofiarą była pierwsza dziewczyna Krakena. Kto dokonał tak okrutnego mordu?
Nic nie powiem. Przekonaj się czytelniku sam! Kartka po kartce, rozdział po rozdziale, aż wchłoniesz całą fabułę.
Bardzo fajnie rozwijająca się akcja, ciekawa fabuła, nowy wątek z motywem celtyckim. Mam wrażenie, że akcja jest nieco wolniejsza niż w pierwszym tomie, jednak wcale mi to nie przeszkadza. Działa to wręcz pozytywnie na rozwój całej historii.
Autorka dozuje trochę wydarzeń z przeszłości, aby zapoznać czytelnika z tym, co działo się w roku 1992, gdzie Kraken poznał uczestników obozu archeologicznego, w tym swoją dziewczynę. Łącząc tym samym wątki teraźniejsze. Nie ma jednak, co dla mnie bardzo ważne przeskoków w akcji, wszystko jest jak najbardziej spójne.
Nie zawiodłam się na drugiej części i teraz również z zespołem niespokojnych stóp oczekuję zakończenia trylogii w iście hiszpańskim klimacie.
W moje lepkie do książek łapki wpadła niedawno (za sprawą Wydawnictwa Muza) druga część trylogii Białego Miasta, czyli Rytuały wody.
Nie jestem mężczyzną, ale jestem wzrokowcem, do tego się mogę przyznać - a co za tym idzie zachwyciłam się okładką! Niby nie można oceniać po okładce, ale wiadomo jak jest... No nic tylko głaskać i drapać.
Kraken ponownie przystępuje do...
Nie przesadzę, jeżeli powiem "ale to już było". Zaczęło się od genialnego filmu braci Sekielskich i łup lawina ruszyła. Zaznaczę, że nie miałam szczególnych oczekiwań, co by się zbytnio nie rozczarować tą pozycją.
X lat temu miałam styczność z twórczością Reginy Brett (Bóg nigdy nie mruga) i niestety coś nie po drodze mi z tą Panią, a jak wiadomo napisała przedmowę do tej książki.
Będę pewnie okrutna, podła i zła, ale autorka mnie totalnie nie kupiła. Możliwe, że nie mam już serca albo mam je z kamienia. Tak naprawdę to jest to książka pamiętnik pisany początkowo przez 14 letnią dziewczynę, później już kobietę, która została skrzywdzona przez księdza. Występują momenty, w których naprawdę wciągnęłam się historią bohaterki i jej opowieścią, po czym wyskakuje fragment modlitwy. I tak w kółko, i wciąż. Jak na katoliczkę przystało, teoretycznie nie mam nic do modlitw, ale oczekiwałam książki, a nie modlitewnika. Krążyłam po tych stronach nieco zagubiona jak wielbłądy po pustyni Sharm el Sheik.
Bardzo szybko udało mi się przełknąć ową pozycję, bo co to jest 175 stron. Szczerze współczuję autorce, jak i innym skrzywdzonym takiej historii. Nie toleruję instytucji księży, który są potworami, a nie ludźmi. Niestety tej historii, podobnie jak zakupów Mango, nie kupuję.
Za możliwość przeczytania dziękuję @CzytamPierwszy, www.czytampierwszy.pl.
Nie przesadzę, jeżeli powiem "ale to już było". Zaczęło się od genialnego filmu braci Sekielskich i łup lawina ruszyła. Zaznaczę, że nie miałam szczególnych oczekiwań, co by się zbytnio nie rozczarować tą pozycją.
X lat temu miałam styczność z twórczością Reginy Brett (Bóg nigdy nie mruga) i niestety coś nie po drodze mi z tą Panią, a jak wiadomo napisała przedmowę do...
2019-09-25
W tym przypadku miałam okazję obejrzeć najpierw film, a dopiero potem doczytać książkę, co nigdy mi się nie zdarza w tej kolejności.
Jako ktoś, kto ma świra na punkcie zwierząt, w szczególności psów, książka była moim must have. Szybko, łatwo i przyjemnie się ją czytało. Fajna narracja z punktu widzenia psa, który odczuwa tak samo, a w niektórych momentach nawet bardziej niż ludzie. Jego problem jest taki, że nie może mówić. Jednak za wszelką cenę stara się porozumiewać i dawać znaki swoim ludziom, aby jakąś informację przekazać.
Krótkie rozdziały sprawiają, że jest to książka na kilka wieczorów. Bardzo łatwa w przyswojeniu, powieść obyczajowa.
Momentami śmieszna, z komicznymi sytuacjami, momentami bardzo smutna. Mimo, iż była - przynajmniej dla mnie - dość przewidywalna poleciłabym ją każdemu, kto jest właścicielem/ miłośnikiem zwierząt, a także każdemu, kto chce się zwyczajnie zapoznać z historią psa Enzo :)
"Pokonanie pierwszego zakrętu nigdy nie zapewni zwycięstwa, ale wiele wyścigów przegrywa się na pierwszym zakręcie."
W tym przypadku miałam okazję obejrzeć najpierw film, a dopiero potem doczytać książkę, co nigdy mi się nie zdarza w tej kolejności.
Jako ktoś, kto ma świra na punkcie zwierząt, w szczególności psów, książka była moim must have. Szybko, łatwo i przyjemnie się ją czytało. Fajna narracja z punktu widzenia psa, który odczuwa tak samo, a w niektórych momentach nawet bardziej...
2019-09-14
Muszę przyznać, że dawno żadna książka mnie tak nie pochłonęła. Kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania książki, moja uwaga skupiła się na okładce, która nie da się ukryć przykuwa wzrok. Byłam ciekawa, co też pod ową "Czerwienią" się kryje.
Nie od dzisiaj wiadomo, że debiut - zwłaszcza kryminalny może się okazać fiaskiem. W tym przypadku to nie miało miejsca. Przeczytałam po zapoznaniu się z lekturą liczne opinie i znajdują się również te mniej pochlebne, jednak o gustach się nie dyskutuje, a każdemu może się podobać co innego.
W moim przypadku był to strzał w dziesiątkę! Siedziałam i przewracałam kartkę za kartką. Możliwe, że bardzo podeszła mi tematyka książki, gdyż do dzisiaj nie mogę przeboleć studiów na kierunku: biologia sądowa... do tego wątki psychologiczne i studium ludzkiej psychiki, no palce lizać!
Jak dla mnie: bardzo fajna stylistycznie - o ile słowo "fajna" jest odpowiednie - inaczej poprawna, budująca napięcie - fakt, że domyśliłam się 100 stron przed końcem kto, co i jak nie zmienił faktu, że chciałam obgryźć paznokcie. Kryminał pełną gębą i jak na debiut w tym gatunku, jest naprawdę dobrze! Czekam na kolejną książkę, tego mi było trzeba :)
Muszę przyznać, że dawno żadna książka mnie tak nie pochłonęła. Kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania książki, moja uwaga skupiła się na okładce, która nie da się ukryć przykuwa wzrok. Byłam ciekawa, co też pod ową "Czerwienią" się kryje.
Nie od dzisiaj wiadomo, że debiut - zwłaszcza kryminalny może się okazać fiaskiem. W tym przypadku to nie miało miejsca....
2019-08-14
Moją uwagę przykuł zwiastun w kinie filmu "Gdzie jesteś, Bernadette?" po czym dowiedziałam się, że wydanie książki zostanie wznowione.
Tytuł nieco zagadkowy, do tego Cate Blanchett na okładce, no jest nieźle.
Rozpoczynając czytanie byłam nieco sceptycznie nastawiona. Użyta forma pisana jest inna, niż miałam okazję zapoznać się do tej pory. Mianowicie bohaterowie wymieniają się listami/mailami. Początkowo ciężko było mi się połapać kto, co gdzie i jak. Musiałam się bardzo skupić na treści, ale także odbiorcy danego listu, jednak z rozwojem akcji szło mi coraz lepiej.
Jeżeli ktoś liczy na dynamiczną akcję bez możliwości zaczerpnięcia tchu, to raczej tego tutaj nie znajdzie. Ta pozycja ma w sobie coś, że mimo pokręconych sytuacji chciało mi się ją czytać dalej, aż do końca.
Jak już wspomniano wielokrotnie, również potwierdzę, że nie do końca rozumiem opinię New York Timesa, który uznał tę książkę jako "Przezabawną". Czyżby udzielił się amerykański humor?
Mimo wszystko warto było sięgnąć po tę pozycję, zrelaksować się i oderwać od innych gatunków :)
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu WAB :)
Moją uwagę przykuł zwiastun w kinie filmu "Gdzie jesteś, Bernadette?" po czym dowiedziałam się, że wydanie książki zostanie wznowione.
Tytuł nieco zagadkowy, do tego Cate Blanchett na okładce, no jest nieźle.
Rozpoczynając czytanie byłam nieco sceptycznie nastawiona. Użyta forma pisana jest inna, niż miałam okazję zapoznać się do tej pory. Mianowicie bohaterowie...
Pierwszy rozdział
Miałam okazję, dzięki Wydawnictwu Akurat zapoznać się z pierwszym rozdziałem tej książki. Przyznam, że otrzymałam najpierw krótkie streszczenie książki i przepadłam. A dlaczego? Bo nie słyszałam wcześniej tej historii - nie mam pojęcia jak to możliwe.
Minęło 50 lat od tej strasznej zbrodni. Czytając 1 rozdział reportażu już można sobie poniekąd wyrobić profil morderców - osób zdolnych do tak okrutnej zbrodni, a co gorsza w ogóle nie wzruszonych swoimi czynami. Mordercy robili, to co kazał im Manson i tyle w temacie. Zero sprzeciwu, zero wyrzutów sumienia, ludzie skały. Osobiście zawsze nurtowała mnie ludzka psychika i jakie dlaczego ktoś podejmuje takie działania, a nie inne i co nim kieruje.
Dodatkowo dużym plusem jest styl pisania oraz forma, które sprawiają, że z dobrego reportażu fabuła przechodzi w sensację, co ułatwia przyswajanie sobie informacji.
Dlatego też nie mogę się doczekać aż sięgnę po całą książkę i będę mogła zapoznać się z resztą historii, gdyż nie ukrywam jestem nią bardzo zainteresowana. Bardzo mocno gustuję w wszelkiej maści mordach i wylewach krwi, więc książka jak najbardziej wpisuje się w moje gusta.
Pierwszy rozdział
Miałam okazję, dzięki Wydawnictwu Akurat zapoznać się z pierwszym rozdziałem tej książki. Przyznam, że otrzymałam najpierw krótkie streszczenie książki i przepadłam. A dlaczego? Bo nie słyszałam wcześniej tej historii - nie mam pojęcia jak to możliwe.
Minęło 50 lat od tej strasznej zbrodni. Czytając 1 rozdział reportażu już można sobie poniekąd wyrobić...
2019-07-17
Starsza Pani po prostu wymiata! Było szybko, lekko i przyjemnie – mimo, że to komedia z wątkiem kryminalnym.
Potrzebowałam czegoś na odmóżdżenie i na ratunek, niczym rycerz na białym koniu przybył Pan Jacek Galiński.
Nie ubawiłam się może po same pachy, ale były momenty, które spowodowały u mnie parsknięcie śmiechu. Zofia Wilkońska, to największy malkontent z jakim miałam do tej pory do czynienia. Uparta, złośliwa, a zarazem zabawna w swoich czynach starsza Pani, której urwało się tytułowe kółko.
Fajnie wykreowana postać emerytki radzącej sobie z ciężkimi polskimi realiami. Zofia po prostu rządzi policją i z pewnością jest lepsza niż detektyw Rutkowski (na pewno lepiej wygląda). Wątek kryminalny, w jaki wkręca się tak naprawdę na własne życzenie jest bardzo ujmujący w wykonaniu emerytki. Samo rozwiązanie zagadki, jak dla mnie zeszło na drugi plan. Skupiłam się przede wszystkim na perypetiach bohaterki, jej oceny rzeczywistości i podejściu do wielu spraw i co bardzo ważne czarnym humorze. Mimo, że była nieziemsko marudna i natrętna w swoim sposobie bycia, nie mogłam jej nie polubić (malkontenci są z reguły fajnymi ludźmi – jak dla mnie).
Przewinęło się przez książkę wiele ciekawych „złotych myśli”, bardzo realnych, ale ujętych w dobrym kontekście, takie żarciki sytuacyjne :)
„Zastanowiłam się, czym tak naprawdę jest życie. Nieustanną pogonią za czymś, czego nie możesz mieć. A gdy ci się wydaje, że już to masz, ono wyślizguje ci się z rąk i wpada z powrotem do sklepowej zamrażarki. Sięgasz szybko, żeby nie dać się wyprzedzić. Chwytasz w obawie, że data przydatności już dawno minęła, ale nie przeczytasz małych literek, bo życie jest jak promocja na kurczaka w markecie. Niby atrakcyjne, ale potrafi zakończyć się w najmniej oczekiwanym momencie.”
oraz
„- Kochasz mnie?
- No przecież.
- Jak bardzo?
- Tak, kurwa, bardzo, że ja pierdolę.”
Starsza Pani po prostu wymiata! Było szybko, lekko i przyjemnie – mimo, że to komedia z wątkiem kryminalnym.
Potrzebowałam czegoś na odmóżdżenie i na ratunek, niczym rycerz na białym koniu przybył Pan Jacek Galiński.
Nie ubawiłam się może po same pachy, ale były momenty, które spowodowały u mnie parsknięcie śmiechu. Zofia Wilkońska, to największy malkontent z jakim...
2019-07-05
Było to moje pierwsze tak bliskie spotkanie z Panem Markiem Krajewskim, wcześniej miałam okazję tylko o nim słyszeć, a teraz spoczął nawet u mnie na półce!
Nie byłam do końca świadoma, że jest to kolejna część serii o Edwardzie Popielskim. Jednak nie poczułam się poszkodowana, że nie czytałam wcześniejszych tomów tej serii.
Bardzo dobrze czuję się w klimatach lat dwudziestych. Odpowiada mi gangsterski oraz szpiegowski motyw całej powieści. Było to dla mnie inne przeżycie, niż dotychczas czytane kryminały.
Słyszałam nieraz, że Krajewski ma bardzo charakterystyczny styl pisania i faktycznie mogę się z tym zgodzić, ale dla mnie jest to ogromny pozytyw, że autor ma swój znak rozpoznawczy. Tym bardziej jeżeli jest to dobry znak rozpoznawczy, działający na jego korzyść. :)
Było to moje pierwsze tak bliskie spotkanie z Panem Markiem Krajewskim, wcześniej miałam okazję tylko o nim słyszeć, a teraz spoczął nawet u mnie na półce!
Nie byłam do końca świadoma, że jest to kolejna część serii o Edwardzie Popielskim. Jednak nie poczułam się poszkodowana, że nie czytałam wcześniejszych tomów tej serii.
Bardzo dobrze czuję się w klimatach lat...
2019-06-29
Czytając tę książkę nie powiedziałabym, że była pisana ponad 50 lat temu. Niesamowita, dystopijna wizja przyszłości - która znalazła swoje odbicie w teraźniejszości (palenie książek przez księży i te sprawy). Może owy ksiądz był świeżo po przeczytaniu tej książki i uznał, że należy ją przekuć w czyny?
Relacje międzyludzkie tak naprawdę nie istnieją, są płytkie i pozbawione uczuć. Ktoś, kiedyś był przyjacielem, ale dzisiaj stał się wrogiem, którego należy zniszczyć. Żona głównego bohatera Guya Montaga najzwyczajniej odwraca się na pięcie i odchodzi. Dzisiaj również spotykamy na swojej drodze osoby, które z dnia na dzień urywają kontakt i stają się obce, ot tak. Jak widać autor miał proroczą wizję przyszłości.
Mimo, że krótka - bardzo mocna lektura, klasyk dla każdego mola książkowego, ale nie tylko.
"Ale to właśnie jest w człowieku najpiękniejsze: nigdy nie jest aż tak zniechęcony ani aż tak zdegustowany, żeby się poddać i nie spróbować jeszcze raz, ponieważ doskonale zdaje sobie sprawę, jakie to ważne i jak bardzo warte zachodu."
Czytając tę książkę nie powiedziałabym, że była pisana ponad 50 lat temu. Niesamowita, dystopijna wizja przyszłości - która znalazła swoje odbicie w teraźniejszości (palenie książek przez księży i te sprawy). Może owy ksiądz był świeżo po przeczytaniu tej książki i uznał, że należy ją przekuć w czyny?
Relacje międzyludzkie tak naprawdę nie istnieją, są płytkie i...
2019-06-17
Jest to pierwsza pozycja, którą ocenię tak nisko - nie trafiłam wcześniej na samo dno i nie usłyszałam pukania od spodu. Książka trafiła do mnie w ramach recenzji od GW Foksal, sama raczej bym po nią nie sięgnęła. Cukru nie będzie, bo od jakiegoś czasu nauczyłam się nie słodzić.
Jedynym, czym się powiedzmy zachwyciłam jest minimalistyczna okładka – prosta, czarno-biała nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba. I jak bardzo się człowiek po okładce może pomylić.
Otwierając książkę widzę gigantyczne marginesy, czy to miał być wiersz na 300 stron? Czy aby dodać objętości autor postanowił zawężyć treść i machnąć obramowanie po 4 cm? Taką taktyką moja magisterka miałaby 300 stron.
Niesmak, a to dopiero początek.
Zaczynam czytać i mam wrażenie, że już to gdzieś słyszałam. Piotr C. i Pokolenie Ikea? Tu i tam Warszawa, historia podobna, ale może to zbieg okoliczności. Im dalej w las tym zastanawiałam się, co ja czytam? Plątanina słów kompletnie do siebie nie pasujących zlepionych w jedną całość. Miałam wrażenie, że autor albo coś wypalił pisząc tę książkę albo kompletnie nie nadajemy na tych samych falach – jedno i drugie ma tutaj rację bytu. Treść jest po prostu ciężka i mało zrozumiała. Musiałam kilkukrotnie czytać fragmenty, żeby cokolwiek z nich zrozumieć. Fakt, proza charakteryzuje się wyszukanymi słowami, metaforami, ale to przerosło nawet taki gatunek.
Bohater kreowany na typowego marudę to mało, zrzęda do sześcianu już lepiej. Jak będę chciała się pociąć, to znajdę inny sposób niż czytanie takich wypocin. Jest Warszawa, są wulgaryzmy, jest fajnie? Nie. Nic tu tak naprawdę do siebie nie pasuje.
Dla mnie jest to udowodnienie, że pisać każdy może (tak samo jak śpiewać), a że nie da się czegoś czytać/słuchać to już inna bajka. Na koniec poproszę, Panie Organek już lepiej graj, tylko nie pisz więcej.
Jest to pierwsza pozycja, którą ocenię tak nisko - nie trafiłam wcześniej na samo dno i nie usłyszałam pukania od spodu. Książka trafiła do mnie w ramach recenzji od GW Foksal, sama raczej bym po nią nie sięgnęła. Cukru nie będzie, bo od jakiegoś czasu nauczyłam się nie słodzić.
Jedynym, czym się powiedzmy zachwyciłam jest minimalistyczna okładka – prosta, czarno-biała...
2019-06-06
Fenomenu tej książki niestety nie zrozumiem. Znajomi od dawna namawiali mnie na zapoznanie się z tą pozycją (dziwne, że mam takich znajomych). Moje życie nie uległo zmianie po jej przeczytaniu, bohater ani mnie nie irytował, ani go nie polubiłam - chociaż są momenty, gdzie jego poczucie humoru, a może nawet cynizm zyskały u mnie w oczach i myślałam sobie "no proszę Pana, może jednak będą z tego dzieci". Niestety po dobiciu do końca jestem pewna, że ich nie będzie. Gdyby nie wyzwanie książkowe, pewnie dalej żyłabym w przekonaniu, że jest to fajna książka, a tak czuję się uświadomiona! Książka w stylu "ponarzekajmy razem".
Ocena na 4, bo udało mi się nie zasnąć i nawet szybko przebrnęłam przez te 300 stron.
Fenomenu tej książki niestety nie zrozumiem. Znajomi od dawna namawiali mnie na zapoznanie się z tą pozycją (dziwne, że mam takich znajomych). Moje życie nie uległo zmianie po jej przeczytaniu, bohater ani mnie nie irytował, ani go nie polubiłam - chociaż są momenty, gdzie jego poczucie humoru, a może nawet cynizm zyskały u mnie w oczach i myślałam sobie "no proszę Pana,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-05-24
Jako, że jestem z tych, co "R. Mróz zbierz je wszystkie" musiałam mieć również ten egzemplarz. Przeczytałam szybko, łatwo i przyjemnie (prawie jak w reklamie pewnych zupek) - i to by było chyba na tyle. Zabrzmię pewnie okropnie i będę uznana za hejtera, ale większych uczuć czy odczuć nie pozostawiła u mnie ta książka. Przeczytałam i ok. Bardzo szybko się ją czytało, treściowo spójnie, dosyć szybka akcja z wątkiem kryminalnym, który mi odpowiada. Nie wniosła nic merytorycznie do mojego życia. Niestety. Nie była to jednak strata czasu.
Jako, że jestem z tych, co "R. Mróz zbierz je wszystkie" musiałam mieć również ten egzemplarz. Przeczytałam szybko, łatwo i przyjemnie (prawie jak w reklamie pewnych zupek) - i to by było chyba na tyle. Zabrzmię pewnie okropnie i będę uznana za hejtera, ale większych uczuć czy odczuć nie pozostawiła u mnie ta książka. Przeczytałam i ok. Bardzo szybko się ją czytało,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-05
Długo odwlekałam moment, aby zabrać się za tę książkę. Bo duża objętość, bo to przecież lektura dla niektórych - nic bardziej mylnego. Słyszałam od znajomych dużo pozytywnych opinii, że to ich ulubiona książka. Zachęcona, w ramach wyzwania w końcu po nią sięgnęłam. I nie żałuję.
Może gdybym zabrała się za "Mistrza i Małgorzatę" kilka/kilkanaście lat wcześniej, nie zrozumiałabym sensu powieści. Dzisiaj (nie powiem, że mądrzejsza), ale coś wyniosłam po jej przeczytaniu.
Nie mam w zwyczaju przedstawiania treści, więc ujmę to inaczej. Bardzo podobała mi się zabawa słowem autora w stosunku do czytelnika. Śmiem twierdzić, że Bułhakow chciał zrobić czytającemu jednego, wielkiego psikusa pisząc tę książkę.
Dobry dowcip, szeroka fantazja, pomysłowość i spryt. Wszystkie te składniki powieści doskonałej są zawarte. Daje możliwość odpłynięcia do innego świata, a kwestia interpretacji pozostaje otwarta. Ilu czytelników, tyle wersji rozłożenia tej książki na czynniki pierwsze.
Czasami jak widać, coś co odwlekamy w czasie później jeszcze lepiej smakuje :)
Długo odwlekałam moment, aby zabrać się za tę książkę. Bo duża objętość, bo to przecież lektura dla niektórych - nic bardziej mylnego. Słyszałam od znajomych dużo pozytywnych opinii, że to ich ulubiona książka. Zachęcona, w ramach wyzwania w końcu po nią sięgnęłam. I nie żałuję.
Może gdybym zabrała się za "Mistrza i Małgorzatę" kilka/kilkanaście lat wcześniej, nie...
2019-05-08
Zacznę od tego, że jakoś niespecjalnie ciągnęło mnie do fantastyki. Czas przeszły, bo zaczynam się przekonywać... Może im człowiek starszy tym bardziej chętny na eksperymenty?
Odrobina magii jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Baśniowe stworzenia, ośnieżone klimatyczne miasta wprowadzają czytelnika w wyjątkowy nastrój. Poczułam się jak w bajce, szkoda że nie zostawiłam sobie tej książki na zimowe klimaty, świąteczne - ale nie żałuję!
Średniowieczna Ruś, dopracowani bohaterowie, czarujące opisy - w żadnym razie nie nudne, inaczej nie przebrnęłabym przez tę książkę.
Nie miałam okazji czytać wcześniejszego tomu, ale nie stoi to na przeszkodzie, aby zacząć od drugiej części.
Zacznę od tego, że jakoś niespecjalnie ciągnęło mnie do fantastyki. Czas przeszły, bo zaczynam się przekonywać... Może im człowiek starszy tym bardziej chętny na eksperymenty?
Odrobina magii jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Baśniowe stworzenia, ośnieżone klimatyczne miasta wprowadzają czytelnika w wyjątkowy nastrój. Poczułam się jak w bajce, szkoda że nie zostawiłam sobie...
2019-05-02
Jak tylko ujrzałam tytuł tej książki, wydał mi się nieco przewrotny. Szczęśliwym trafem stałam się posiadaczką tej pozycji, dzięki Wydawnictwu Niezwykłemu, za co bardzo dziękuję!
Czasami potrzeba właśnie takiej lektury, która "odmóżdży" da chwile wytchnienia i pozwoli oderwać się od tego, co w głowie się kotłuje. Taka właśnie była ta książka. Lekka, przyjemna i momentami zabawna. Miałam obawy, czy nie będzie to naszpikowana infantylnymi zwrotami historia, z romansem ciągnącym się przez wszystkie strony i kończąca się jak zwykle happyendem. Myliłam się, historia bardzo pozytywna, ale też dająca do myślenia, co bardzo cenię we wszelkiego rodzaju powieściach obyczajowych.
Patrząc na tę komedię pomyłek, która ma miejsce w tej książce mam wrażenie, że ktoś napisał ją momentami o mnie. Chodzący piątek trzynastego. Moje serce skradła Blix, mimo że długo na kartkach opowieści nie uczestniczyła - miała w sobie to coś!
Na rozluźnienie, na lepszy humor, dla relaksu - polecam :)
"Bądź otwarta na to, co zdaje się niemożliwe, a przyszłość Cię zadziwi." - i oby tak było!
Jak tylko ujrzałam tytuł tej książki, wydał mi się nieco przewrotny. Szczęśliwym trafem stałam się posiadaczką tej pozycji, dzięki Wydawnictwu Niezwykłemu, za co bardzo dziękuję!
Czasami potrzeba właśnie takiej lektury, która "odmóżdży" da chwile wytchnienia i pozwoli oderwać się od tego, co w głowie się kotłuje. Taka właśnie była ta książka. Lekka, przyjemna i momentami...
2019-03-11
Słowem wstępu, bardzo przyjemna książka o ile sensację/ kryminał można nazwać przyjemnym. „Eva” jest to druga część cyklu Falco. Pierwszej części nie miałam jeszcze okazji czytać, ale nadrobię.
Klimat Hiszpanii lat 30. i główny bohater idealnie wykreowany na tamto miejsce i tamten czas – Lorenzo Falco. Czy w tej książce można komukolwiek ufać? Mężczyznom wiadomo, że nie można. Kobietom tym bardziej.
Falco, jak to mężczyzna – lubi kobiety, pieniądze i luksus. Trafia mu się kolejna misja – wyjazd do Tangaru, gdzie spotyka Evę, którą zna z przeszłości. Czy kobieta ułatwi mu zakończenie misji? A może jeszcze bardziej namiesza?
Intryga goni intrygę, klimat kryminału, dymu papierosowego jest wyczuwalny na każdej stronie. Dobrych znajomości nigdy nie jest tak naprawdę za dużo, bo nie wiadomo kiedy nadejdzie moment, że mogą się przydać. „Eva” to bardzo historia z bardzo urozmaiconą akcją, jednak przyjemnie jest wciągnąć się w jej wir i gonić strona po stronie.
Za udostępnienie egzemplarza dziękuję Wydawnictwu Znak :)
Słowem wstępu, bardzo przyjemna książka o ile sensację/ kryminał można nazwać przyjemnym. „Eva” jest to druga część cyklu Falco. Pierwszej części nie miałam jeszcze okazji czytać, ale nadrobię.
Klimat Hiszpanii lat 30. i główny bohater idealnie wykreowany na tamto miejsce i tamten czas – Lorenzo Falco. Czy w tej książce można komukolwiek ufać? Mężczyznom wiadomo, że nie...
2019-02-23
Lekko przeraziłam się, kiedy w moje ręce trafiło prawie 600 stronnicowe tomiszcze wspaniałej lektury, gdzie akcja toczy się w hiszpańskiej Vitorii.
W całą tę książkową historię możemy się wkręcać powoli strona, za stroną aż następuje wyraźny strzał w głowę i to można powiedzieć dosłownie, gdyż narracją zajmuje się inspektor Ayala z kulką w głowie.
W jego „ustach” ta historia brzmi jeszcze ciekawiej, a narracja zyskuje na wartości. Mamy okazję poznać jego opowieść i usłyszeć jak tak naprawdę do tego wszystkiego doszło.
Zapewne się powtórzę, ale w książce „Cisza białego miasta” każdy wytrawny koneser kryminałów znajdzie to, czego oczekuje. Jest morderca, ciągłe zwroty akcji i to co dla mnie ma duże znaczenie inteligentny i bystry śledczy. Palce lizać. Wszystko, co składa się na atmosferę tej książki, jej klimat zostaje dopełnione przez hiszpańskie uliczki. Mogę stwierdzić, że czytając przenosiłam się do Hiszpanii. Czy mogę już odhaczyć tegoroczne wakacje?
Podwójne zabójstwo, panika, powrót do przeszłości. Kto jest mordercą, kiedy główny podejrzany sprzed 20 lat siedzi za kratkami? Czy ma swojego następcę? Na te i więcej pytań możemy znaleźć, a może i nie – odpowiedź właśnie w tej książce.
Bardzo dobrze wykreowany wątek zagadki kryminalnej, któremu bardzo łatwo uwierzyć. Co jest równie ważne znajdziemy w powieści także wątki poboczne, które dotyczą psychologii, miłości.
Jak dla mnie „Ciszę białego miasta” czyta się bardzo szybko mimo dużej objętości, jest to historia, która mnie kupiła i z przydreptywaniem w miejscu czekam na kolejny tom!
Na zakończenie chciałabym podziękować Wydawnictwu Muza, za przesłanie mi egzemplarza recenzenckiego :)
Lekko przeraziłam się, kiedy w moje ręce trafiło prawie 600 stronnicowe tomiszcze wspaniałej lektury, gdzie akcja toczy się w hiszpańskiej Vitorii.
W całą tę książkową historię możemy się wkręcać powoli strona, za stroną aż następuje wyraźny strzał w głowę i to można powiedzieć dosłownie, gdyż narracją zajmuje się inspektor Ayala z kulką w głowie.
W jego „ustach” ta...
2019-02-13
Zacznę od tego, że otrzymałam propozycję przeczytania książki od Wydawnictwa Muza, za co serdecznie dziękuję. Właśnie wtedy pierwszy raz zetknęłam się z opisem książki i od razu stwierdziłam, że to jest to!
Bardzo lubię tego typu historie książkowe, śmiem stwierdzić, że zaczęła mnie kręcić dystopia, o zgrozo!
Vox jest bardzo fajnie napisana, szybko się czyta - rozdziały są krótkie, nie ma zbędnych opisów, co jak dla mnie jest ogromnym plusem.
Teraz do meritum - treść. Nie będę opisywać treści, bo nie mam tego w zwyczaju, nie po to jest recenzja. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że książka nie zrobiła na mnie wrażenia. Nasuwają mi się myśli, co by było gdyby? Co ja sama zrobiłabym będąc w takiej sytuacji? Mam lekko buntowniczy charakter i na pewno grzecznie nie zgodziłabym się na noszenie takiej bransoletki, jak kobiety w powieści. Ograniczenie do 100 słów dziennie? Mogłoby być zdecydowanie ciężko. Jestem kompletnie przeciwna takiemu traktowaniu przez mężczyzn. Mężczyzna jako Pan i właTCA? Na szczęście to tylko książka! Oby nigdy się taka wizja nie ziśćiła, chociaż patrząc na nasze władze, kto wie...
Oceniając książkę jako całość w pełni odnalazłam się w panującym klimacie. Jest to lekko przerażająca wizja, jednak relacje (albo ich brak), brak empatii są tak bardzo - niestety - realne.
Jeżeli drogi czytelniku lubisz klimaty dystopii oraz lubisz wciągnąć się bez reszty w strony książki gorąco polecam!
Zacznę od tego, że otrzymałam propozycję przeczytania książki od Wydawnictwa Muza, za co serdecznie dziękuję. Właśnie wtedy pierwszy raz zetknęłam się z opisem książki i od razu stwierdziłam, że to jest to!
Bardzo lubię tego typu historie książkowe, śmiem stwierdzić, że zaczęła mnie kręcić dystopia, o zgrozo!
Vox jest bardzo fajnie napisana, szybko się czyta - rozdziały...
2019-02-02
Sama nie wiem, jak ocenić tę książkę i jak się zabrać za recenzję. W gimnazjum/liceum miałam okazję omawiać fragmenty NWŚ, jednak jakoś nie przekonały mnie do przeczytania całości. Nie ukrywam, że bardzo często pojawiała się gdzieś w proponowanych okładka - która utkwiła mi w pamięci.
Przeczytałam tę pozycję w ramach wyzwania książkowego. Myślę, że gdyby nie ta motywacja, sama raczej nie pokusiłabym się o ten tytuł. Mimo, że początek był dla mnie bardzo ciężki, momentami czytałam fragmenty po kilka razy, bo nie wiedziałam, co tak naprawdę czytam - przebrnęłam! Nie ukrywam, że cieszyłam się kiedy ją skończyłam. Wtedy dopiero pojawiły się pytania i zaczęłam się zastanawiać, co to tak naprawdę było? I jak to możliwe, że książka została napisana tyle lat temu? Czy autor był wizjonerem, czy miał jakieś znajomości z przodkami Krzysztofa Jackowskiego? Na te i wiele innych pytań jeszcze do końca sobie nie odpowiedziałam. Mam lekki mętlik w głowie, ale jedno wiem na pewno,że nie jest to do końca mój gatunek. Antyutopia do mnie nie przemawia, "Nowy wspaniały świat" niestety jest bardzo realny do tego, co dzieje się w tej chwili w świecie.
Książka ma jednak inny, lepszy smak, kiedy nie jest się zmuszonym do jej przeczytania, tak jak to zazwyczaj bywało w szkole, a można sobie samemu narzucić odpowiedni czas i miejsce na jej przeczytanie. I chyba trochę do niej dorosnąć.
Sama nie wiem, jak ocenić tę książkę i jak się zabrać za recenzję. W gimnazjum/liceum miałam okazję omawiać fragmenty NWŚ, jednak jakoś nie przekonały mnie do przeczytania całości. Nie ukrywam, że bardzo często pojawiała się gdzieś w proponowanych okładka - która utkwiła mi w pamięci.
Przeczytałam tę pozycję w ramach wyzwania książkowego. Myślę, że gdyby nie ta motywacja,...
Ta książka to mój pierwszy raz z Panem Markiem Elsbergiem. Wcześniej czaiłam się na "Blackout", ale teraz jestem zdecydowana, że po nią sięgnę.
Dzięki tej pozycji obudził się mój duch ekonomisty, który we mnie drzemie. Przypomniałam sobie, jak fajnie jest główkować nad zadaniami i skomplikowanymi treściami.
"Chciwość" jest tak naprawdę skierowana do każdego uczestnika rynku, czyli do każdego, kto nawiązuje relacje: sprzedaży, czy kupna, uczestniczy w wymianie dóbr czy obiegu pieniądza.
W Berlinie zostaje zorganizowany w obliczu kryzysu gospodarczego szczyt ekonomiczno - społeczny. Do Niemiec nadciągają najbogatsi ludzie świata - sama śmietanka towarzyska. Na ulice wychodzą demonstranci, którzy domagają się równości. Jak to bywa w przypadku kryzysu biedni tracą swoje dobra, a milionerzy jeszcze mnożą swoje fortuny.
W drodze na szczyt w wypadku samochodowym ginie jeden z prelegentów Herbert Thompson, noblista i "mózg" ekonomicznego świata wraz ze swoim asystentem Willem Cantorem. Jak wiadomo, wypadki chodzą po ludziach, ale czy aby na pewno był to wypadek?
Była to jedyna osoba, która mogła wyciągnąć świat z zapaści finansowej. Kto zatem chciał jego śmierci?
Jest jeden świadek tego zdarzenia, któremu również grozi niebezpieczeństwo, za to co widział, a nie powinien.
Bardzo dobry thriller, którego wartka akcja wciąga bez reszty. Krótkie rozdziały, które sprawiają, że kartki same się przerzucają. Dla humanistów może być za dużo tzw. "obcej wiedzy" - jednak jest to wiedza, którą warto zagłębić, w końcu dotyczy całego społeczeństwa. Ja natomiast poczułam się jak ryba w wodzie.
"Każdy troszczy się o siebie tak, jak tylko jest w stanie. Jedynie wtedy, kiedy ktoś tego nie potrafi, pomagają mu inni. Albo nie. Do współpracy dochodzi wyłącznie wówczas, gdy coś wspólnie się tworzy. Ale i to nie zawsze."
Ta książka to mój pierwszy raz z Panem Markiem Elsbergiem. Wcześniej czaiłam się na "Blackout", ale teraz jestem zdecydowana, że po nią sięgnę.
więcej Pokaż mimo toDzięki tej pozycji obudził się mój duch ekonomisty, który we mnie drzemie. Przypomniałam sobie, jak fajnie jest główkować nad zadaniami i skomplikowanymi treściami.
"Chciwość" jest tak naprawdę skierowana do każdego uczestnika...