Dziś będzie inaczej Maria Semple 5,2
![Dziś będzie inaczej](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4848000/4848496/670334-352x500.jpg)
ocenił(a) na 72 lata temu „Jeden dzień z życia Eleonor Flood”, to oda do uważnego życia. Rozważania Eleonor, które otwierają i zamykają tę książkę wyrażają tęsknotę za uważnością, za przeżywaniem każdego dnia z otwartymi oczami, uszami i sercem, w przytomności umysłu, w swoistej ascezie sprowadzającej świat do kilku najważniejszych osób (syna, męża, nieobecnej siostry i zmarłej mamy),w traktowaniu wszystkich poza tymi najważniejszymi osobami, jak intruzów, których należy „wygonić”, na których można przećwiczyć „sztuczkę”, czyli zagadać ich, oczarować i zatrzymać „na progu” nie dając dostępu do naszej głębi.
Eleonor jest pięćdziesięcioletnią niepracującą mamą Timbyego, żoną miłości swego życia – genialnego chirurga ręki – Joego. Joe i Eleonor mieszkają w Seattle – „najbardziej ateistycznym mieście świata”. Dla Eleonor wychowywanie Timby’ego jest religią. Odniosła liczne sukcesy zawodowe, ale – dzięki statusowi zawodowemu męża – może sobie pozwolić na niepracowanie. Oczywiście, jak każda niepracująca matka, wypatruje chwil samotności, czasu, kiedy Timby idzie do szkoły, ale jest oddana dziecku całym sercem.
Ten czas zresztą wypełnia dość oryginalnie, bo kto dziś czyta poezję? Eleonor zaś pobiera lekcje poezji od nauczyciela akademickiego – Alonza, dorabiającego dzięki tym lekcjom do akademickiej pensji, która nie pozwala na pokrycie procedury in vitro jego żony… Alonzo dorabia po godzinach także pracą w supermarkecie – kolejny dowód na to, że rodzicielstwo w książkach Marii Semple jest czymś najważniejszym na świecie.
I tak w rytmie wyznaczanym przez poemat Prufrock („Przemierzyłem swe życie łyżeczką do kawy”),borykając się z problemami wychowawczymi, jakich przysparza jej Timby, czyni trafne spostrzeżenia socjologiczne. Zauważa, że w jej pokoleniu rodziło się dzieci koło czterdziestki, dzięki czemu place zabaw i place przed szkołami zaludniły w pewnym momencie zaniedbane, rozczochrane czterdziestolatki z nadwagą za to bez sił, co na młodszych kobietach musiało zrobić tak druzgocące wrażenie, że ona same postanowiły rodzić dzieci tuż po dwudziestce. Eleonor określa je mianem „młodych, zadbanych, wysportowanych mam” i nie czuje się w ich towarzystwie dobrze. Późne macierzyństwo Eleonor kojarzy także ze stanem „mgły mózgowej”, która zalewa mózg uniemożliwiając przypominanie sobie nazwisk, dat i podstawowych faktów. Konsekwencja owej mgły dla bohaterki jest odwaga nieposiadania opinii „ci którzy posiadają opinię na każdy temat mówią, że przez to są lepsi, a ja myślę, że jestem lepsza, bo nie posiadam opinii”.
Książka o miłości („odkąd dowiedziałam się, że za wściekłością kryje się strach, próbowałam się dowiedzieć, co kryje się za strachem… Teraz już wiem, jest to miłość”); o Seattle; o odnajdywaniu religii (relacji z Kimś, Kto wie lepiej, z odnajdywaniem zaufania do Tego Kogoś); o rodzinie… Polecam!