-
ArtykułyHeather Morris pozdrawia polskich czytelnikówLubimyCzytać1
-
ArtykułyTajemnice Wenecji. Wokół „Kochanka bez stałego adresu” Carla Fruttera i Franca LucentiniegoLubimyCzytać2
-
ArtykułyA.J. Finn po 6 latach powraca z nową książką – rozmowa z autorem o „Końcu opowieści”Anna Sierant1
-
ArtykułyZawsze interesuje mnie najgorszy scenariusz: Steve Cavanagh opowiada o „Adwokacie diabła”Ewa Cieślik1
Biblioteczka
2016-12-30
2016-12-01
2016-11-05
2016-08-06
Ciężko mi określić tę książkę... może dreszczowiec?
Historia jest ciekawa i przez dużą część książki nieoczywista.
Na pewno duże wrażenie zrobiła na mnie postać głównej bohaterki - Jess, która ma dosyć duże problemy emocjonalne oraz oczywiście fakt, że autorka książki "popełniła" ją w szkole średniej.
Sprawna, wciągająca i napisana z pomysłem powieść. Nie jest to jednak coś zjawiskowego, powalającego... to po prostu kawałek niezłej literatury.
Ciężko mi określić tę książkę... może dreszczowiec?
Historia jest ciekawa i przez dużą część książki nieoczywista.
Na pewno duże wrażenie zrobiła na mnie postać głównej bohaterki - Jess, która ma dosyć duże problemy emocjonalne oraz oczywiście fakt, że autorka książki "popełniła" ją w szkole średniej.
Sprawna, wciągająca i napisana z pomysłem powieść. Nie jest to jednak...
2016-07-22
TO JEST TO.
SF - prowokujące do zadawania sobie poważnych pytań o człowieczeństwo i granice rozwoju nauki a także o sens długowieczności... zdecydowanie polecam, jeśli ktoś nie lubi "wielkich robotów atakujących Ziemię" - to tym bardziej. Klimat powieści jest niesamowity: miejscami senny i kameralny, bynajmniej nie zimny i "metalowy", dlatego moim zdaniem może przypaść do gustu szerokiej publiczności.
Chociaż przez większą część książki nie spotkamy się z niesamowitymi osiągnięciami techniki, czujemy, że gdzieś tam pod powierzchnią "normalnej farmy barona narkotykowego";P kryje się niezłe zaplecze, żeby to wszystko jakoś działało i wyglądało tak niewinnie...
Sięgnęłam po tę pozycję ze względu na nazwisko autorki i nie zawiodłam się. Pani Farmer, chylę czoła!
PS. Polecam nie czytać opisu z tyłu, jest tam mały spojler...
TO JEST TO.
SF - prowokujące do zadawania sobie poważnych pytań o człowieczeństwo i granice rozwoju nauki a także o sens długowieczności... zdecydowanie polecam, jeśli ktoś nie lubi "wielkich robotów atakujących Ziemię" - to tym bardziej. Klimat powieści jest niesamowity: miejscami senny i kameralny, bynajmniej nie zimny i "metalowy", dlatego moim zdaniem może przypaść do...
2016-07-29
Książka jest dobra.
Czy to dlatego że już przywykłam do zwrotów akcji w trylogii, czy też jest trochę słabsza niż poprzedniczki. Nie: bardzo dobra, ale solidnie, rzemieślniczo dobra.
Oczywiście że pochłonęłam ją szybko i wciągnęła mnie swoim klimatem, jednak całkiem subiektywnie, druga część... ostatnia ćwiartka?... są słabsze i nie do końca przypadły mi do gustu. Chyba po prostu trochę za dużo się tam dzieje, za szybko i trochę przewidywalnie.
Tak podsumowując?
Polecam mimo wszytko, ale nie spodziewajcie się trzęsienia ziemi, trochę już to wszystko znamy, choć nie do końca ;)
I jak najbardziej mam nadzieję na jakiś ciąg dalszy, bo mimo wszystko trudno rozstać się z mglistym i surowym światem Nancy Farmer...
Książka jest dobra.
Czy to dlatego że już przywykłam do zwrotów akcji w trylogii, czy też jest trochę słabsza niż poprzedniczki. Nie: bardzo dobra, ale solidnie, rzemieślniczo dobra.
Oczywiście że pochłonęłam ją szybko i wciągnęła mnie swoim klimatem, jednak całkiem subiektywnie, druga część... ostatnia ćwiartka?... są słabsze i nie do końca przypadły mi do gustu. Chyba po...
2016-07-02
2016-06-17
Chociaż znajduje się w dziale młodzieżowym biblioteki, sięgnęłam po nią bez wahania, mimo że młodzieżą to już chyba nie jestem :)
Nie jest to książka dziecinna, nie jest naiwna ani cukierkowa. Jest za to ciekawa przez wykorzystanie podań, legend itd. Bajka! Tylko taka bardziej w stylu Grimmów, (ale nie aż tak mroczna).
Dużym plusem są bohaterowie, wśród których na próżno szukać księżniczek czy rycerzy bez skazy. Każdy ma "ludzką" twarz (nawet nie-ludzie:))
No i mistrzowskie przedstawienie elfów - nieco inne niż to do czego przywykłam.
Zastrzeżenie? Tylko jeśli chodzi o warstwę, nazwijmy to "teologiczną" książki. Najprościej mogę to nazwać tak: p. Farmer korzysta z mitologii różnych kultur i wszystkie wierzenia traktuje na równi, te pogańskie jak i chrześcijańskie. Moim zdaniem (moherskim, nie ukrywajmy tego) wystarczy mieć tego świadomość i przyjąć książkę jako świetne FANTASY.
Podsumowanie: polecam. Ciekawa, wciągająca, szybka do łyknięcia.
PS. A najlepsze, że ma trzy części.
Chociaż znajduje się w dziale młodzieżowym biblioteki, sięgnęłam po nią bez wahania, mimo że młodzieżą to już chyba nie jestem :)
Nie jest to książka dziecinna, nie jest naiwna ani cukierkowa. Jest za to ciekawa przez wykorzystanie podań, legend itd. Bajka! Tylko taka bardziej w stylu Grimmów, (ale nie aż tak mroczna).
Dużym plusem są bohaterowie, wśród których na próżno...
2016-04-07
Życie nie je bajka.
A życie w posapokaliptycznym świecie Metra jest od tego jak najdalsze. Chyba że mówimy o oryginalnych podaniach zebranych przez braci Grimm...
Trzymałam tę książkę na półce i trzymałam i delektowałam się tym że mam w zapasie super lekturę.
W końcu zaczęłam. I co? I co? No i początkowo mnie wciągnęło, potem przygniotło a na koniec dało lekkość nadziei.
Muszę przyznać, że każde Metro Głuchowskiego ma w sobie coś innego. Każde to oddzielna opowieść. Ostatnia (ostatnia?) część jest mroczna, przytłaczająca i dosyć smutna. Zawiera oczywiście kilka "wstrząsów" i "postawień na głowie" co zapowiada sam autor w opisie na okładce. Czytając miałam też nieodparte wrażenie, że ta część jest do bólu prawdziwa. Pomijając tło, pokazuje prawdę o ludziach, ich zachowaniach, wyborach. Nie mówię to tylko o przygnębiającym obrazie zdziczałego i zacofanego tłumu walczącego o przetrwanie. Choć tego jest dużo. Nie brakuje jednak i szlachetności i trudnych, ale dobrych wyborów.
Chodźcie do Metra, wyjdziecie zmęczeni ale zaskoczy was oślepiające, życiodajne słońce....
Życie nie je bajka.
A życie w posapokaliptycznym świecie Metra jest od tego jak najdalsze. Chyba że mówimy o oryginalnych podaniach zebranych przez braci Grimm...
Trzymałam tę książkę na półce i trzymałam i delektowałam się tym że mam w zapasie super lekturę.
W końcu zaczęłam. I co? I co? No i początkowo mnie wciągnęło, potem przygniotło a na koniec dało lekkość...
2016-04-14
Co tu dużo pisać - pan Wojtek to stary gawędziarz, tak stary, że teksty sprzed 20 lat czyta się tak samo dobrze jak współczesne.
Polecam bez dwóch zdań, nawet jak ktoś nie do końca się z nim zgadza.
A czyta się błyskawicznie (też ze względu na obfitość zdjęć).
Można chapnąć na raz jak ktoś dobrze przysiądzie :)
Co tu dużo pisać - pan Wojtek to stary gawędziarz, tak stary, że teksty sprzed 20 lat czyta się tak samo dobrze jak współczesne.
Polecam bez dwóch zdań, nawet jak ktoś nie do końca się z nim zgadza.
A czyta się błyskawicznie (też ze względu na obfitość zdjęć).
Można chapnąć na raz jak ktoś dobrze przysiądzie :)
2016-03-15
2016-01-26
Niestety - czegoś zabrakło.
Na końcu Autor wyjaśnia, że książka ostatecznie powstała dzięki odzyskaniu fragmentów maszynopisu, zaginionego podczas perturbacji w wydawnictwie... różni ludzie odsyłali mu fragmenty z własnymi pomysłami (skąd mieli ten maszynopis?!), więc skleił wszystko w całość z lekką redakcją.
I ten fakt chyba wiele wyjaśnia, bo książkę trochę tak się czyta, jakby nie wszystko pasowało do siebie.
Ogólnie bardzo spodobał mi się klimat i charakter głównego bohatera, a ponieważ była to moja pierwsza książka z serii przygód Owena, być może skuszę się na więcej (tym bardziej, że ta ponoć najsłabsza)
Podsumowując: jak ktoś nie jest zagorzałym fanem serii, to może sobie tę część darować.
Niestety - czegoś zabrakło.
Na końcu Autor wyjaśnia, że książka ostatecznie powstała dzięki odzyskaniu fragmentów maszynopisu, zaginionego podczas perturbacji w wydawnictwie... różni ludzie odsyłali mu fragmenty z własnymi pomysłami (skąd mieli ten maszynopis?!), więc skleił wszystko w całość z lekką redakcją.
I ten fakt chyba wiele wyjaśnia, bo książkę trochę tak się...
2016-02-19
2016-02-07
Chciałam; no i przeczytałam.
Muszę przyznać, że książka spełniła moje oczekiwania, a jeśli chodzi o przyjemność czytania i tzw. "wcięcie" to nawet je przerosła.
Z klasyką tak bywa, że jak się człowiek zaweźmie to i nawet przeczyta, ale często trzeba się przebić przez styl i do niego przywyknąć.
A tymczasem "Jądro ciemności" pomimo mrocznego, ciężkiego klimatu, czyta się bardzo dobrze, powiem nawet że lekko.
Podoba mi się to jak Conrad (czy też Józef Konrad) włada językiem i jak przedstawia nierealny, mglisty i pokręcony świat Afryki XIX w. Podoba mi się też to, że pożyczyłam akurat wydanie z opracowaniem. Najpierw mnie to irytowało, ale okazało się cenne. Pomaga trochę wszytko uporządkować.
Cóż, ja tej lektury nie przerabiałam w szkole ale cieszę się że "nadgoniłam".
Chciałam; no i przeczytałam.
Muszę przyznać, że książka spełniła moje oczekiwania, a jeśli chodzi o przyjemność czytania i tzw. "wcięcie" to nawet je przerosła.
Z klasyką tak bywa, że jak się człowiek zaweźmie to i nawet przeczyta, ale często trzeba się przebić przez styl i do niego przywyknąć.
A tymczasem "Jądro ciemności" pomimo mrocznego, ciężkiego klimatu, czyta się...
Zdecydowanie słabsza niż "Sześć światów Hain". Może taka forma wychodzi pani LeGuin nieco gorzej - bo o zupełnej słabiźnie nie może być mowy - a może nie utrafiła w moje gusta "opowiadaniowe". Wszystko niby poprawnie, jednak po soczystych, bogatych i spokojnie toczących się przez wiele stron przedstawieniach światów z przeczytanej wcześniej książki, opowiadania wydają się ubogie i pokazują jedynie jakiś maleńki wycinek rzeczywistości, zwracając uwagę głównie na dziwaczne stosunki między bohaterami. Mnie to nie porwało. Tylko ostatnie - i chyba najdłuższe - opowiadanie wciągnęło mnie bez reszty. Było na tyle długie że dało się poczuć klimat statku pokoleniowego z jego specyfiką i wszystkimi konsekwencjami tak długiej podróży.
Podsumowując: myślę, że warto jeśli ktoś tęskni do Hain (bardzo umownie to nazywam) a przeczytał już wszystko inne. Jeśli ktoś od tego zacznie - może nie do końca się "wetnie" bez innego kontekstu.
I na koniec na osłodę ogromny plus: komentarz i wprowadzenie do każdego z opowiadań od samej autorki - wiele wyjaśnia i pomaga cieszyć się lekturą.
Zdecydowanie słabsza niż "Sześć światów Hain". Może taka forma wychodzi pani LeGuin nieco gorzej - bo o zupełnej słabiźnie nie może być mowy - a może nie utrafiła w moje gusta "opowiadaniowe". Wszystko niby poprawnie, jednak po soczystych, bogatych i spokojnie toczących się przez wiele stron przedstawieniach światów z przeczytanej wcześniej książki, opowiadania wydają się...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to