rozwiń zwiń

Tajemnice Wenecji. Wokół „Kochanka bez stałego adresu” Carla Fruttera i Franca Lucentiniego

LubimyCzytać LubimyCzytać
13.06.2024

„Nowe rzadko jest dobre, gdyż dobre tylko krótki czas jest nowe”. Tego cytatu z Schopenhauera1 Fruttero i Lucentini użyli kiedyś, by pochwalić modę czytania klasyków. Niech i mnie będzie wolno zacząć tym samym, aby złożyć hołd autorom, którzy klasykami stali się tylko połowicznie (potem wyjaśnię dlaczego). W każdym razie dziesięcioletni horyzont popularności powieści został przekroczony przez każdą z ich popularnych powieści. I dziś, kiedy po blisko czterdziestu latach od włoskiego wydania (1986), ukazuje się po polsku „Kochanek bez stałego adresu”, te słowa okazują się prorocze. Dobre, znakomite, wybitne jest nowe tylko przez krótki czas. Potem, gdy zapach nowości się rozpływa zostaje smak opowieści, która, nawet jeśli się już ja czytało kilka razy, nie przestaje dostarczać przyjemności.

Tajemnice Wenecji. Wokół „Kochanka bez stałego adresu” Carla Fruttera i Franca Lucentiniego

Po sukcesach powieści kryminalnych osadzonych w Turynie („La donna della domenica” 1972 [Kobieta na niedzielę], „A che punto è la notte”2 1979 [Która to godzina nocy]) F&L – taki skrótowy zapis swoich nazwisk wybrali - postanowili zmienić miejsce i gatunek. Lucentini, Rzymianin na wygnaniu w Turynie, kochał Wenecję, uwielbiał jej kanały, niezliczone kościoły i ciągle jeździł tam ze swoją żoną odkrywać coraz to nowe freski, obrazy i architektoniczne detale. Stąd pewnie pomysł, żeby uczynić Wenecję bohaterką powieści. Ale jak to zrobić? Wenecja to pocztówkowe miasto, w roku 1985 tak samo problematyczne jak teraz: szare, niszczejące, pełne turystów. I jak tu opowiedzieć miłosną historię w Wenecji tak, żeby to nie był kolejny harlekin? Pierwsza rzecz to język: F&L są mistrzami języka w każdej formie literackiej i paraliterackiej, jaką się zajęli. Przez długie lata redaktorzy, tłumacze, eseiści, felietoniści, z obsesją na punkcie językowej precyzji (nad jedną powieścią pracowali zwykle sześć, siedem lat) jak nikt ani wtedy ani teraz opanowali sztukę pisania po włosku do perfekcji. A drugi element, który czyni z Kochanka klasykę to tajemnica, a właściwie podwójna tajemnica: kim jest Dawid i o co chodzi z obrazami w kolekcji Zuanich. Nie ma intrygi stricte kryminalnej, ale cały czas napięcie nie opada. „Kochanek” odkrywa Wenecję, jakiej ani w latach osiemdziesiątych ani teraz nie sposób odkryć podczas turystycznych wizyt. Niektóre z opisanych nieturystycznych atrakcji do tej pory trwają w niezmienionej formie jak np. dojazd z Chioggi do Wenecji, najpierw prom na Pellestrinę, potem autobus na drugi kraniec wyspy i prom do Lido. Gdy kilka lat wybrałem się śladami Dawida z Chioggi do Wenecji, odbyłem powolną podróż z niespieszącą się garstką ludzi, nie wiedzieć czemu wybrali to niezbyt wygodnie, wieloetapowe przybliżanie się do Serenissimej.

O „Kochanku” trudno pisać szczegółowo, bo gdzieś tam jest obawa, że pisząc zdradzi się tajemnicę. A nie wolno jej czytelników pozbawiać. Pewnie większość, gdzieś około połowy książki a może wcześniej zacznie tę tajemnicę wyczuwać, może zaraz potem rozwiązanie stanie się oczywiste, ale to odkrywanie i smakowanie trzeba przejść samemu. Więc tylko krótko: akcja powieści trwa trzy dni. Bohaterowie to rzymska księżniczka zajmująca się sztuką i antykami oraz przewodnik turystyczny towarzyszący objazdowym wycieczkom. A dalej się okaże. 

Książka ukazuje się właśnie w oficynie Noir sur Blanc i jest szansa, że za nią pójdą kolejne powieści F&L, do tej pory w Polsce nieznane. No właśnie, powieści nieznane, bo autorzy nie po raz pierwszy  tłumaczeni są na polski. Wyszły ich żartobliwa „Krótka historia wakacji” (1995, tłum. Anna Osmólska-Mętrak) oraz „Sprawa D. czyli zbrodnia rzekomego włóczęgi” (tłum. M. Hołyńska). Jednak ich największe osiągnięcia – dla mnie to przede wszystkim A che punto è la notte i La donna della domenica – wciąż czekają na odkrycie w Polsce. A może trochę i we Włoszech. Choć we Włoszech nie tyle przez czytelników, bo te powieści nieprzerwanie od czasu ich ukazania się są w katalogach Mondadori i ciągle są chętnie kupowane i czytane, ale przez krytyków. W czasach, gdy wychodziły po raz pierwszy, powieści F&L nie miały szczęścia do krytyki. Istniał wtedy wyraźny podział na literaturę piękną i gatunkową, a ich najważniejsze teksty to kryminały. Były, oczywiście, recenzowane, ale nie przypisywano im należnej wagi. Wszyscy przyznawali jak są znakomicie napisane, ale fakt, że były pisane przez parę autorską odbierały możliwość odwołania się ducha i natchnienia – wydawały się kawałem dobrej, rzemieślniczej roboty, który niekoniecznie miewa wstęp na Parnas. Ponadto włoska krytyka literacka była silnie upolityczniona, a F&L pozostawali programowo poza jakąkolwiek klika czy partią, niezdolni do poddania się stadnym instynktom i nieumiejący amputować ze swoich obserwacji choćby tylko części ironii, z jaką spoglądali na ówczesne mody polityczne, literackie, obyczajowe. Patrzyli na świat przez pryzmat wielkich dzieł literatury, przez pryzmat historii, ze świadomością, że „Nowe rzadko jest dobre, gdyż dobre tylko krótki czas jest nowe”.

W 2019 pośmiertnie doczekali się deifikacji i Parnasu, bo w serii „Meridiani” ukazały się dwa tomy „Opere di bottega” zawierające ich najważniejsze osiągnięcia, ale ciągle proces ich uklasycznienia jest w toku. Wiele uczynił w tym celu krytyk Domenico Scarpa3, pojawiło się też szereg prac akademickich, które omawiają różne wątki i różne aspekty ich twórczości. To miałem na myśli pisząc, że są klasykami połowicznie. Gdy jednak z radością widzę wydanie „Kochanka bez stałego adresu” w Polsce myślę sobie, że może jeszcze nie czas, żeby zostawali klasykami. Ciągle jeszcze we Włoszech sięgają po ich powieści rzesze nowych czytelników, nieprzejmujących się ani chwilowymi modami ani snobizmem „klasyków”. Może i w Polsce tak będzie, bo ja mogę zapewnić, że pośród tylu nowości, setek książek opowiadających zbeletryzowane czy gatunkowe historie o Wenecji, warto przeczytać tę opowieść – romans z tajemnicą uszlachetniony przez mistrzów słowa, subtelnego humoru i aluzji. A potem czekać z utęsknieniem na kolejne.

––––––––––––––––––––

1 A. Schopenhauer, W poszukiwaniu mądrości życia. Parerga i paralipomena, t. II, tłum. J. Garewicz, s. 427, wyd. Antyk, Kęty 2003.
którą chcieli wydać pod łacińskim tytułem Quid noctis, custos, ale sprzeciw wydawcy na to nie pozwolił. Łaciński tytuł nawet we Włoszech wieszczy komercyjną klęskę. Tytuł jest swobodną przeróbką z Księgi Izajasza 21, 11.
D. Scarpa jest redaktorem tomu w serii Meridiani. Wcześniej zebrał i opracował „I ferri del mestiere. Manuale involontario di scrittura con esercizi svolti”, zbiór tekstów F&L, który ułożył się w rodzaj praktycznego podręcznika twórczego pisania.

Tekst autorstwa prof. Romana Sosnowskiego, italianisty z Uniwersytetu Jagiellońskiego

O autorach

Fruttero & Lucentini (lub F. & L.) – w ten sposób zwykle podpisywali się legendarni Carlo Fruttero (1926-2012) i Franco Lucentini (1920-2002), znani jako pionierzy gatunku współczesnego kryminału. Byli także redaktorami magazynu science fiction „Urania” i do połowy lat 80. redagowali liczne antologie science fiction i horroru dla Arnoldo Mondadori Editore.

Fruttero i Lucentini pisali razem przez dziesięciolecia, aż Lucentini popełnił samobójstwo. „Kochanek bez stałego adresu”, ich najbardziej popularna powieść, jest jednym z sześciu dzieł literackich, które wspólnie napisali.

Do innych znanych utworów tego duetu należą „A che punto è la notte” i „La donna della domenica” oraz jej filmowa adaptacja pt. „Kobieta na niedzielę” w reżyserii Luigiego Comenciniego z Jaqueline Bisset i Marcellem Mastroiannim w rolach głównych.

Artykuł powstał we współpracy z wydawnictwem


komentarze [3]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
twujstary8  - awatar
twujstary8 15.06.2024 22:56
Czytelnik

Jestem zachęcony jak rzadko 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Krzysztof Gromadzki - awatar
Krzysztof Gromadzki 13.06.2024 16:05
Czytelnik

Bardzo ciekawie napisany artykuł, który musi oznaczać tyle, że książka, o której ten artykuł opowiada, z całą pewnością jest niebanalna, choć na pierwszy rzut oka, na banalną właśnie może wyglądać. Obok Paryża, Wenecja to jedno z najbardziej "romantycznych" miast na świecie, więc romansowy wątek powieściowy ulokowany w tym mieście, nie jest czymś nad wyraz oryginalnym i...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcej
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 13.06.2024 15:00
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam