Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2015-08-23
Julia już wie, że tylko ona może zatrzymać Komitet Odnowy. Ale aby go pokonać, potrzebuje pomocy kogoś, komu nigdy nie potrafiła zaufać – Warnera. Podczas współpracy z nim przekona się, że nie wszystko, co wie o nim i o Adamie, jest prawdą.
"- ZAMORDUJĘ cię...
– Nie – mówi, celując we mnie palcem. Znowu się cofa. – Niedobra Julia. Nie lubisz zabijać ludzi, pamiętasz? Jesteś temu przeciwna, pamiętasz? Wolisz rozmawiać o uczuciach, o tęczach..."
Po nie za dobrej przygodzie z Sekretem Julii byłam bardzo ciekawa czy autorka utrzyma poziom Dotyku Julii czy - niestety - powieść będzie podobna do tomu drugiego. Dar zdecydowanie spełnił moje najśmielsze oczekiwania.
W tej części dowiadujemy się, że tylko Julia może powstrzymać Komitet Odnowy. Towarzyszyć jej będą starzy znajomi oraz - niespodzianka - Warner. Czy można mu zaufać?
Ta książka zdecydowanie była najlepsza z tej serii. Po pierwsze cały czas coś się działo. Nie było tak jak w Sekrecie, że tylko siedzieli, jedli, szli spać i tak w kółko. Oczywiście, tutaj także były takie momenty, ale zdecydowanie mniej niż w drugim tomie przygód Julii. Jedyne co mnie lekko zaskoczyło to zakończenie, które jest dziwne. Niby to koniec trylogii, ale ostatni rozdział mnie nie usatysfakcjonował.
"- Dlaczego mówisz do niej "skarbie"? – pyta James. – Słyszałem jak mówiłeś to też wcześniej. Dużo. Zakochałeś się w niej? Myślę, że Adam się w niej zakochał. Kenji jednak się w niej nie zakochał. Już go pytałem.
Warner mruga na niego.
- Więc? – pyta James.
- Więc co?
- Czy ty się w niej zakochałeś?
- A czy ty się w niej zakochałeś?
- Co? – James się rumieni. – Nie. Jest starsza ode mnie jakieś milion lat.
- Czy ktoś chciałby przejąć tę rozmowę? – pyta Warner, rozglądając się po grupie."
W głównej bohaterce zaszła ogromna zmiana. Nie jest już nieśmiałą, płaczliwą "sarenką", którą poznajemy w na początku. Teraz jest silną kobietą walczącą o to co według niej słuszne. Jasne, czasami wracała do formy zamkniętej dziewczynki, ale na jej miejscu zachowywałabym się identycznie.
Pamiętacie jak w recenzji pierwszego tomu mówiłam, że Adam jest jakiś taki podejrzany. No, teraz przyszła pora na WIELKIE "A nie mówiłam". Gość zwariował. Dosłownie.
A teraz moi Drodzy Państwo oto Warner, czyli osoba, która w pewnym momencie sprawiła, że prawie się popłakałam. Czemu on musi być idealny? W tej części było go najwięcej (czyt. więcej od Adama) dlatego to kolejna zaleta Daru.
Był jeszcze Kenji. Dla Julii był jak najlepszy przyjaciel, niczym bardzo zadziory i zboczony brat. Ale chyba nie ma osoby, która by nie lubiła tej postaci, ponieważ ten facet należy do grupy bohaterów lubianych przez praktycznie wszystkich.
"I grieve nothing. I take everything."
Muszę poruszyć temat wątku romantycznego. Nie lubię romansów, trójkącików miłosnych itc. Nope. Jeszcze kiedy bohaterka nie wie czego chce czuje się torturowana. Na początku kiedy Julia nie wiedziała kogo kocha, kogo nie irytowała mnie tak bardzo, że byłam gotowa wskoczyć do książki, zabić Adama, podstawić jej Warnera pod drzwi i czekać na ślub. Ale mniej więcej w połowie nasza Julcia na reszcie zaczęła doceniać mojego faworyta. Czego chcieć więcej? A tak, kontynuacji... Na szczęście zostały mi do przeczytania nowelki.
Powieść serdecznie polecam. Fani Warnera, łączymy się! Warto pomęczyć się z Sekretem, ponieważ Dar jest rewelacyjny. Gwarantuję Wam, że się nie zawiedziecie. No, ale jeśli po zakończeniu będziecie czuć pustkę i smutek to nie jesteście sami.
Julia już wie, że tylko ona może zatrzymać Komitet Odnowy. Ale aby go pokonać, potrzebuje pomocy kogoś, komu nigdy nie potrafiła zaufać – Warnera. Podczas współpracy z nim przekona się, że nie wszystko, co wie o nim i o Adamie, jest prawdą.
"- ZAMORDUJĘ cię...
– Nie – mówi, celując we mnie palcem. Znowu się cofa. – Niedobra Julia. Nie lubisz zabijać ludzi, pamiętasz?...
2015-08-17
"Mój dotyk zabija - Mój dotyk to moja siła
Zostałam przeklęta - Mam niezwykły dar
Jestem potworem - Mam nadludzką moc
Jestem narzędziem zniszczenia - Będę walczyć o miłość"
Nikt nie wie, dlaczego dotyk Julii zabija. Bezwzględni przywódcy Komitetu Odnowy chcą wykorzystać moc dziewczyny, aby zawładnąć światem. Julia jednak po raz pierwszy w życiu się buntuje. Zaczyna walczyć, bo u jej boku staje ktoś, kogo kocha.
Bardzo dużo osób chwaliło tę trylogię, a po pewnym czasie czułam się jakbym jako jedyna jeszcze jej nie przeczytała. Na szczęście teraz dostałam szansę zapoznania się z całą serią. Po przeczytaniu tego tomu zaczynam rozumieć czemu ludzie się nią tak zachwycają.
"Jestem przygotowana na niewyobrażalny koszmar, jednak rzeczywistość jest jeszcze gorsza."
Julia ma talent, dar zdolność zabijania ludzi swoim dotykiem. Ze strachu przed nią rodzice oddali ją do zakładu dla obłąkanych, w którym spędziła samotnie 264 dni pośród: 1 okna, 4 ścian oraz 2.5 metrów kwadratowych powierzchni. Jednak pewnego dnia coś się zmienia. Kiedy się budzi w pokoju jest ktoś jeszcze, jej nowy "współlokator". Adam wygląda znajomo, przypomina kogoś z jej dawnego życia. Jakie zamiary ma chłopak? Czy jest tym za kogo się podaje? Czego od dziewczyny chce pewien bardzo przystojny i wpływowy młody mężczyzna?
Bardzo podobały mi się przekreślone słowa, które główna bohaterka miała czasami ochotę powiedzieć, ale bała się lub zwyczajnie nie uważała tego za stosowne. Dzięki skreśleniom lepiej mogłam poznać Julię, zrozumieć jej myśli, postępowania. Styl autorki mnie po prostu oczarował. Nie wiadomo kiedy dobrnęłam do podziękowań. Od opisów - to głównie przez nie skończyłam w cztery godziny - nie mogłam się oderwać. Może nie były zbyt krótkie, ale Pani Mafi wspaniale opisała ludzi, świat. Powieść czyta się naprawdę szybko, ponieważ nie znajdziecie tu wyszukanych słów lub metafor, nad którymi trzeba rozmyślać godzinami, żeby je zrozumieć. Dotyk Julii wyróżniały także liczby, ponieważ Julia wszystko przeliczała. Na przykład ilość ścian, oczu, godzin.
"- Idź spać.
- Idź do diabła.
Zgrzyta zębami. Idzie do drzwi.
- Jestem już w połowie drogi."
Bohaterzy są podobni do bohaterów innych dystopii/antyutopii. Julia bardzo przypominała mi Mare Dyer przez swój dość osobliwy "dar". Dziewczyna zdecydowanie ląduje na liście "niewkurzających głównych bohaterek". Teraz coś co mnie po prostu powaliło na kolana: Adam i Warner. Po raz pierwszy się zdarzyło, że pokochałam dwójkę męskich bohaterów ubiegających się o serce Julii. Mimo to myślę, iż to właśnie Warner -, który strasznie przypomina mi tygrysa - dostanie się do bardzo (nie)licznej grupki idealnych facetów. Poza tym Warner jest tajemniczy, nie dowiadujemy się o nim za wiele.
Ta książka przepełniona jest emocjami, które - po jej przeczytaniu - będzie nosić w sobie niczym największy ciężar tego świata. Zdecydowanie polecam, chociaż myślę, że wiele osób zna już tę powieść, ale jeśli nie to migusiem biegnijcie do księgarni i za opatrzcie się w swoje egzemplarze. Ale ostrzegam, nie zaczynajcie jej czytać kiedy macie mało czasu, bo to nie wyjdzie na dobre - na przykład - osobie, z którą macie się spotkać.
~ A.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.
http://moje-buki.blogspot.com/ <----------------- ZAPRASZAM :)
"Mój dotyk zabija - Mój dotyk to moja siła
Zostałam przeklęta - Mam niezwykły dar
Jestem potworem - Mam nadludzką moc
Jestem narzędziem zniszczenia - Będę walczyć o miłość"
Nikt nie wie, dlaczego dotyk Julii zabija. Bezwzględni przywódcy Komitetu Odnowy chcą wykorzystać moc dziewczyny, aby zawładnąć światem. Julia jednak po raz pierwszy w życiu się buntuje. Zaczyna...
"Lepiej umrzeć z uniesioną głową, niż płaszcząc się niczym nędzny robak."
Dziewiętnastoletnia Feyre jest łowczynią – musi polować, by wykarmić i utrzymać rodzinę. Podczas srogiej zimy zapuszcza się w poszukiwaniu zwierzyny coraz dalej, w pobliże muru, który oddziela ludzkie ziemie od Prythian – krainy zamieszkanej przez czarodziejskie istoty. To rasa obdarzonych magią i śmiertelnie niebezpiecznych stworzeń, która przed wiekami panowała nad światem.
Kiedy podczas polowania Feyre zabija ogromnego wilka, nie wie, że tak naprawdę strzela do faerie. Wkrótce w drzwiach jej chaty staje pochodzący z Wysokiego Rodu Tamlin, w postaci złowrogiej bestii, żądając zadośćuczynienia za ten czyn. Feyre musi wybrać – albo zginie w nierównej walce, albo uda się razem z Tamlinem do Prythian i spędzi tam resztę swoich dni.
Pozornie dzieli ich wszystko – wiek, pochodzenie, ale przede wszystkim nienawiść, która przez wieki narosła między ich rasami. Jednak tak naprawdę są do siebie podobni o wiele bardziej, niż im się wydaje. Czy Feyre będzie w stanie pokonać swój strach i uprzedzenia?
Dwór cierni i róż jest pierwszym tomem kolejnej bestsellerowej serii od znanej wszystkim autorki Szklanego tronu - Sarah J. Maas. Książka opowiada o Feyre, dziewczynie, która chcąc ratować rodzinę przed głodem, musiała zapłacić za odebrane życie.
Każdy kto śledzi mojego bloga wie, że nie należę do największych fanów pani Maas. Osobiście nie rozumiem sukcesu Szklanego tronu, który - według mnie - jest średni. Jednak uwielbiam baśnie oraz wszystko co z nimi związane, a jako że Dwór... oparty jest na Pięknej i Bestii, mojej ulubionej bajce z dzieciństwa, ta pozycja była jedną z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier 2016 roku.
"Niektórzy szukają mnie przez życie całe, lecz nigdy się nie spotykamy,
Pocałunek zaś ofiarowuję tym, którzy nie depczą mnie swymi stopami.
Niektórzy mówią, że łaskami swymi obdarzam mądrych i gładkich,
Lecz me błogosławieństwo jest dla tych, którym nie brak odwagi.
Zazwyczaj me działanie zdaje się wszystkim darem cudnym,
Lecz wzgardzona staję się potworem do pokonania trudnym
I chociaż każdy cios mój góry kruszyć by pozwolił,
Gdy zabijam, robię to bardzo powoli..."
Pani Maas poczyniła wyraźne postępy w pisaniu. Na reszcie pozbyła się charakterystycznej dla swoich książek rutyny. W Dworze cierni i róż dzieję się bardzo dużo, szczególnie w drugiej połowie.
Pomysł na powieść jest naprawdę świetny. Podobnie jak wykonanie. Autorka stworzyła coś nowego, świeżego. I wykorzystała potencjał tej książka maksymalnie, dlatego zastanawiam się co będzie w drugiej części. Mimo że świat przedstawiony został bardzo dobrze wykreowany w Dworze... nie znajdziecie długich na trzy strony opisów przyrody.
Bohaterowie także są dużą zaletą. Na początku obawiałam się, że w tej powieści będę musiała borykać się z drugą Celaeną Sardothien. Moje wątpliwości zostały rozwiane po kilku pierwszych stronach. Feyra nigdy nie miała łatwego życia. Po utracie majątku, śmierci matki i nieszczęśliwym wypadku ojca, to właśnie młoda łowczyni stała się głową rodziny. Polowała, zajmowała się ojcem, który zamiast spróbować znaleźć pracę, rzeźbił w drewnie. No i znosiła humory dwóch, ciągle nadąsanych sióstr pragnących łatwego oraz wygodnego życia. Moim ulubionym bohaterem w tej książce zdecydowanie jest Rhysand. Jego poczucie humoru, uwagi oraz spostrzeżenia rozkładały mnie na łopatki. Mimo że jest przebiegły i może się wydawać, że nie zależy mu na nikim, to gdzieś tam, obok niesamowitych pokładów sarkazmu, jest dobro.
"Czy nie sypiasz nocami, aby przygotować sobie świeży zapas ciętych ripost na kolejny dzień?"
Muszę przyznać, że okładki książek pani Maas są piękne. Oprawa Dworu cierni i róż pasuje do treści, co mimo wszystko, jest ważne. Poza tym, przy każdym nowym rozdziale znajduje się ozdobnik w postaci pędu róż z kolcami.
Podsumowując, książkę bardzo, bardzo polecam. Nadaje się ona dla każdego, bez względu na płeć czy wiek. Poza tym, jeśli tak jak ja nie przepadacie za Szklanym tronem i nie jesteście przekonani co do nowej powieści Maas, to z czystym sumieniem mówię, że naprawdę warto przeczytać Dwór cierni i róż.
"Lepiej umrzeć z uniesioną głową, niż płaszcząc się niczym nędzny robak."
Dziewiętnastoletnia Feyre jest łowczynią – musi polować, by wykarmić i utrzymać rodzinę. Podczas srogiej zimy zapuszcza się w poszukiwaniu zwierzyny coraz dalej, w pobliże muru, który oddziela ludzkie ziemie od Prythian – krainy zamieszkanej przez czarodziejskie istoty. To rasa obdarzonych magią i...
"Ogień się rozprzestrzenia! Jeśli spłoniemy, ty spalisz się razem z nami!'
Katniss po ciężkich przeżyciach na arenie przebywa z matką, Prim i przyjaciółmi w Trzynastce, dystrykcie, który szykuje się do rozprawy z Kapitolem. Katniss, mimo początkowej niechęci, decyduje się zostać Kosogłosem – symbolem rewolucji przeciwko Kapitolowi.
Nie ma już chyba osoby, która chociaż raz nie słyszałaby o Igrzyskach Śmierci, książce opowiadającej o śmierci, tyraństwie, Igrzyskach, Dziewczynie Igrającej z Ogniem, jagodach, buncie, Kosogłosie.
W ostatniej części trylogii jesteśmy świadkami przebiegu rewolucji, która rozpoczęła się po wydarzeniach z W pierścieniu ognia. Katniss wraz z rodzinom i przyjaciółmi mieszka w Trzynastce, pomaga przywódcom buntu zwrócić przeciwko Kapitolowi pozostałe dystrykty. Jednak dziewczyna ma inne priorytety. Na przykład pomóc Peecie.
"Are you, Are you
Coming to the tree
Where they strung up a man they say murdered three
Strange things did happen here
No stranger would it be
If we met up at midnight in the hanging tree
Are you, Are you
Coming to the tree
Where the dead man called out for his love to flee
Strange things did happen here
No stranger would it be
If we met up at midnight in the hanging tree
Are you, Are you
Coming to the tree
Where I told you to run, so we'd both be free
Strange things did happen here
No stranger would it be
If we met up at midnight in the hanging tree.
Are you, Are you
Coming to the tree
Wear a necklace of rope, side by side with me.
Strange things did happen here,
No stranger would it be,
If we met up at midnight in the hanging tree."
Igrzyska Śmierci są zdecydowanie najlepszą serią książek jaką dotychczas przeczytałam. Mimo, że istnieje wiele powieści, które lubię bądź uwielbiam, ale żadna nie wygrała z serią Pani Collins (nawet Harry Potter, którego wszyscy tak kochają). Kosogłos przesycony jest śmiercią oraz zniszczeniem. Musicie wiedzieć, że w trzeciej części ginie dużo postaci znanych i lubianych, ale także najzwyklejszych ludzi. Gdziekolwiek Katniss się nie obejrzy, widzi ciała osób, które chciały zmian dla siebie, dla przyszłych pokoleń.
Cała trylogia, nie tylko ostatni tom jest istną kopalnią cytatów. Jest ich pełno. Śmieszne, nieśmieszne, mogące zmienić coś w naszym życiu. Ogromny plus!
"- Akcja! - słyszę.
Unoszę łuk nad głową i ryczę z całą złością, na jaką mnie stać:
- Ludu Panem, walczymy śmiało i nasycimy głód sprawiedliwości!
Na planie zapadła grobowa cisza, która trwa i trwa.
W końcu przerywa ją trzask interkomu oraz donośny, zgryźliwy śmiech Haymitcha. Udaje mu się w końcu zapanować nad sobą na tyle, by wykrztusić:
- I tak oto, przyjaciele, umiera rewolucja."
Katniss jest jedną z moich ulubionych postaci. Tak samo jak Peeta, Finnick, Johanna, Haymitch, Effie. Silna, niepozwalająca się kontrolować młoda kobieta. Zależy jej na najbliższych, ale... Jest Kosogłosem. Symbolem rebelii, co sprawia, ze ukochane osoby Kotny są w wielkim niebezpieczeństwie. Szczególnie, jeśli znajdują się w łapach Snow'a.
Powieść bardzo, ale to bardzo polecam, bo lepszej książki nie znam. Naprawdę, przeczytajcie! Chociaż szczerze wątpię w to, że ktoś mógł tego nie przeczytać. A jeśli tak to wiedzcie jedno: dużo tracicie! Nadal nie mogę pogodzić się z myślą, że to koniec. Nie chcę w to wierzyć. I nie uwierzę. No, może kiedyś...
~ A.
Za możliwość powrotu do mojej ulubionej powieści dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.
"Ogień się rozprzestrzenia! Jeśli spłoniemy, ty spalisz się razem z nami!'
Katniss po ciężkich przeżyciach na arenie przebywa z matką, Prim i przyjaciółmi w Trzynastce, dystrykcie, który szykuje się do rozprawy z Kapitolem. Katniss, mimo początkowej niechęci, decyduje się zostać Kosogłosem – symbolem rewolucji przeciwko Kapitolowi.
Nie ma już chyba osoby, która chociaż...
Czasami, aby pójść naprzód, trzeba najpierw sięgnąć głęboko w przeszłość. Przekonał się o tym Dean Holder. Przez wiele lat zmagał się z poczuciem winy, że kiedyś pozwolił odejść małej dziewczynce. Od tego czasu szukał jej uparcie, ale nie spodziewał się, że gdy ponownie się spotkają, ogarną go jeszcze większe wyrzuty sumienia.
Wydaje mi się, że już każdy kto choć trochę orientuje się w książkach (szczególnie tych dla młodzieży) słyszał o Colleen Hoover. Ja osobiście strasznie broniłam się przed rozpoczęciem czytania Hopeless ale w końcu, po wielu miesiącach, sięgnęłam po tę powieść. I absolutnie pokochałam panią Hoover.
Jak to już bywa przy książkach pani Colleen, powieść tą "pożarłam" bardzo szybko. Zbyt szybko. Musicie wiedzieć jedno: ta historia jest równie dobra co wersja Sky. W przeciwieństwie do pierwszego tomu, w Losing Hope miałam ochotę płakać już na początku. Naprawdę. Początek jest druzgoczący (tak samo jak reszta książki, bo to w końcu Hoover).
Mimo że znałam pierwotną wersję wydarzeń to w żadnym stopniu nie odczułam, iż po raz drugi czytam tę samą książkę. Autorka dodała kilka nowych scen, kilka usunęła. Jednak jedno pozostało niezmienione: ta historia nadal jest świetna.
Postać Deana Holdera pozostała dla mnie zagadką nawet po przeczytaniu Hopeless. Mimo wszystko, w pierwszej części dowiadujemy się o nim mało. To głównie ze względu niego sięgnęłam po Losing Hope. Chciałam poznać jego myśli. Co czuł kiedy zobaczył Sky? Jak radził sobie po śmierci siostry? Te wszystkie informacje pozostały dla mnie sekretem, który bardzo chciałam poznać. I czuję się usatysfakcjonowana w 100%. Autorka odpowiedziała na wszystkie moje pytania, a nawet na kilka dodatkowych.
Hopeless skupiało się głównie na Sky. Jej życiu, związku z Holderem, relacjach z matką oraz wielu innych rzeczach ściśle związanych z główną bohaterką. Wrażliwość Deana, miłość do siostry oraz Sky sprawiły, że pokochałam go jeszcze bardziej (o ile to w ogóle możliwe).
Niestety oprawa graficzna nadal jest moim zdaniem brzydka. Grzbiet śliczny, ale to zdjęcie...Szkoda, że wydawnictwo nie postawiło na oryginał, jednak to mogło nie zależeć od Nich.
Bardzo dobry pomysłem było wstawianie listów Holdera do Les pomiędzy normalnymi rozdziałami. Po nich można było zauważyć jak duża zmiana zachodziła w Deanie. Na początku są one pełne gniewu i żalu, jednak pod koniec widać, że chłopak pogodził się ze śmiercią siostry, zrozumiał co nią kierowało.
Pozostało mi jedynie serdecznie polecić Wam Losing Hope. Jeśli sądzicie, że niczego nowego nie dowiecie się z tej powieści, to bardzo się mylicie. A jeżeli nie przeczytaliście nadal Hopeless to zastanawiam się co Wy robicie ze swoim życiem i dlaczego nie czytacie tej książki.
Czasami, aby pójść naprzód, trzeba najpierw sięgnąć głęboko w przeszłość. Przekonał się o tym Dean Holder. Przez wiele lat zmagał się z poczuciem winy, że kiedyś pozwolił odejść małej dziewczynce. Od tego czasu szukał jej uparcie, ale nie spodziewał się, że gdy ponownie się spotkają, ogarną go jeszcze większe wyrzuty sumienia.
Wydaje mi się, że już każdy kto choć trochę...
Tytuł oryginalny: The Martian
Autor: Andy Weir
Wydawnictwo: Akurat
Ilość stron: 384
Książek w serii: Jedna
Cena z okładki: 39.99 zł
Ocena: 10/10
"Mam całkowicie przesrane."
Mark Watney kilka dni temu był jednym z pierwszych ludzi, którzy stanęli na Marsie.
Teraz jest pewien, że będzie pierwszym, który tam umrze!
Straszliwa burza piaskowa sprawia, że marsjańska ekspedycja, w której skład wchodzi Mark Watney, musi ratować się ucieczką z Czerwonej Planety. Kiedy ciężko ranny Mark odzyskuje przytomność, stwierdza, że został na Marsie sam w zdewastowanym przez wichurę obozie, z minimalnymi zapasami powietrza i żywności, a na dodatek bez łączności z Ziemią. Co gorsza, zarówno pozostali członkowie ekspedycji, jak i sztab w Houston uważają go za martwego, nikt więc nie zorganizuje wyprawy ratunkowej; zresztą, nawet gdyby wyruszyli po niego niemal natychmiast, dotarliby na Marsa długo po tym, jak zabraknie mu powietrza, wody i żywności. Czyżby to był koniec? Nic z tego. Mark rozpoczyna heroiczną walkę o przetrwanie, w której równie ważną rolę, co naukowa wiedza, zdolności techniczne i pomysłowość, odgrywają niezłomna determinacja i umiejętność zachowania dystansu wobec siebie i świata, który nie zawsze gra fair…
Marsjanina zaczęłam czytać z lekką - oraz bezpodstawną - obawą. Jednak moje wątpliwości zostały rozwiane już przy pierwszym zdaniu. Książkę czyta się bardzo szybko, ponieważ styl autora jest naprawdę genialny. Nie mogę powiedzieć, że język jest prosty, bo skłamałabym. W książce, pan Weir nie raz korzystał z typowo naukowego słownictwa, które dla niektórych mogą okazać się czarną magią. Jednak nie przejmujcie się, wszystkie zjawiska były dokładnie wytłumaczone. Nie należę do osób, które lubią czytać książki o technice, zjawiskach chemicznych, biologicznych czy fizycznych. Ale tutaj wszystko było opisane w taki sposób, że czytanie o tym wszystkim sprawiało mi przyjemność i nie wywoływało nudy co jest ogromnym plusem.
"[12.04] JPL: (...) Proszę, uważaj na swój język. Wszystko, co napiszesz, nadajemy na żywo na cały świat.
[12.15] WATNEY: Patrzcie! Cycki! ==>> (.Y.)."
Naprawdę podziwiam autora za jego wiedzę na temat techniki, fizyki oraz innych nauk ścisłych. Widać, że mężczyzna poświęcił wiele czasu na zagłębianie się w - na przykład - technologię wykorzystywaną przez NASA. Muszę przyznać, że zaczytując się w opowieści o Marku czułam się, jakbym czytała historię, która wydarzyła się naprawdę. Wszystko jest bardzo realistycznie opisane, więc trudno uwierzyć mi, że to fikcja. Trzeba być prawdziwym geniuszem, żeby stworzyć coś tak świetnego.
W powieści występują dwa rodzaje tekstu. Pierwszy z nich to dziennik Marka, w którym opisuje on wydarzenia, które miały miejsce na Marsie. To właśnie zapiski Watney'a przeważają w książce. Drugą częścią są zdarzenia dziejące się w siedzibie NASA lub - ogólnie - na Ziemi. Te rozdziały przypominają takie, które znajdują się w zwykłych książkach, czyli jest tak dużo dialogów.
"Jak to jest? - zastanawiał się. Utknął tam, myśli, że jest całkiem sam i że go opuściliśmy. Jaki wpływ ma to na ludzka psychikę?
Odwrócił się w stronę Venkata.
- Zastanawiam się, co teraz myśli.
WPIS W DZIENNIKU: SOL 61.
Jak Aquaman może kontrolować wieloryby? To ssaki! Bez sensu."
Marka Watney'a nie da się nie lubić. Bohater został bardzo dobrze wykreowany. Ma ona zalety, ale także wady, dlatego jest bardziej "ludzki". Musicie wiedzieć, że Mark ma niesamowite poczucie humoru. Po pierwszych 50 stronach miałam zaznaczone co najmniej 10 cytatów, śmiesznych cytatów. Bardzo spodobało mi się podejście bohatera do jego jakże beznadziejnej sytuacji. Nie schował się on w kącie, gdy tylko coś szło nie po jego myśli (a działo się tak często) tylko starał się omijać przeszkody i przeżyć na Marsie do przylotu Aresa 4. Mark jest pomysłowy oraz bystry. Ma szeroki zakres wiedzy oraz - co najważniejsze - jest botanikiem. Bójcie się mocy botaników!
Podsumowując, książkę polecam Wam bardzo, bardzo gorąco. Zwolennikom książek o tematyce naukowej, ale także tym, którzy powieści o takiej tematyce omijają szerokim łukiem. Naprawdę musicie
zapoznać się z historią Marka Watney'a, ponieważ jest ona świetna i wciągająca jak diabli!
"Natychmiast się rozwalił. Ekran poczerniał, zanim opuściłem śluzę. Wygląda na to, że L w LCD nie znalazło się przypadkiem. Znaczy, że to jest ekran ciekłokrystaliczny. Zgaduję, że albo kryształy wyparowały, albo się zamroziły. Może napiszę opinię klienta. "Zabrałem go na powierzchnię Marsa i przestał działać. 0/10"."
~ A.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Akurat/Muza.
Tytuł oryginalny: The Martian
Autor: Andy Weir
Wydawnictwo: Akurat
Ilość stron: 384
Książek w serii: Jedna
Cena z okładki: 39.99 zł
Ocena: 10/10
"Mam całkowicie przesrane."
Mark Watney kilka dni temu był jednym z pierwszych ludzi, którzy stanęli na Marsie.
Teraz jest pewien, że będzie pierwszym, który tam umrze!
Straszliwa burza piaskowa sprawia, że marsjańska ekspedycja,...
2015-03-14
"PIEKIELNE MASZYNY SĄ BEZLITOSNE.
PIEKIELNE MASZYNY SĄ BEZ ŻALU.
PIEKIELNE MASZYNY SĄ BEZ NUMERU.
PIEKIELNE MASZYNY NIGDY NIE PRZESTANĄ PRZYCHODZIĆ."
Mroczna sieć zaczyna się zaciskać wokół Nocnych Łowców z Instytutu Londyńskiego. Mortmain planuje wykorzystać swoje Piekielne Maszyny, armię bezlitosnych automatów, żeby zniszczyć Nocnych Łowców. Potrzebuje jeszcze tylko ostatniego elementu, żeby zrealizować swój plan. Potrzebuje Tessy Gray, Charlotte Branwell, szefowa Instytutu Londyńskiego, rozpaczliwie stara się znaleźć Mortmaina, zanim ten zaatakuje. Ale kiedy Mortmain porywa Tessę, chłopcy, którzy roszczą sobie równe prawa do jej serca, Jem i Will, zrobią wszystko, żeby ją uratować. Bo choć Tessa i Jem są zaręczeni, Will jest zakochany w niej jak zawsze.
Mechaniczna Księżniczka jest to trzeci i niestety ostatni tom trylogii o przygodach młodych Nocnych Łowców zamieszkujących londyński Instytut.
Po przeczytaniu zakończenia Mechanicznego Księcia musiałam dowiedzieć się co będzie później. I mój Boże nie wiem co dalej zrobić ze swoim życiem. To dotychczas jedyna książka podczas której czytania płakałam i śmiałam się jednocześnie.
"- Nie jestem patentowanym idotą...
- Brak patentu nie dowodzi inteligencji - odparował Will."
W tym tomie bardziej niż w poprzednich poruszony został temat tzw. trójkąta miłosnego. Tessa musi wybrać, którego mężczyznę kocha bardziej i, z którym spędziłaby resztę życia. Jednak Jem jest co raz bardziej chory i umiera, a yin-fen z całego Londynu kupił Mistrz. Młoda dziewczyna ma wybór: oddać siebie w łapy Mortmaina lub pozwolić ukochanemu umrzeć.
"- Czy obchodzi Cię w ogóle, gdzie idę? - spytał. - Co byś zrobiła, gdybym szedł do piekła?
- Zawsze chciałam zobaczyć piekło.- odpowiedziała mu spokojnie. - A Ty nie chciałeś?"
Mechaniczna Księżniczka już od pierwszych stron rozśmieszyła mnie do łez. Oczywiście dzięki Willowi, którego uwielbiam. W tym tomie wyjaśniają się tajemnice, wątki z poprzednich dwóch części. Książka napisana jest łatwym językiem co sprawiło, że powieść przeczytałam błyskawicznie. Jak każda inna książka Pani Clare, trzeci tom Diabelskich Maszyn wciągnął mnie w swój świat, wir wydarzeń, a pod koniec historii wypluł z powrotem do szarej rzeczywistości. O epilogu powiem tylko, że przez te kilka stron płakałam więcej niż na Gwiazd naszych wina.
"- Nie mam pojęcia, dlaczego ja Ci w ogóle kiedykolwiek pomogłem.
- Lubisz zepsute rzeczy."
W tym tomie jeszcze bardziej pokochałam głównych jak i pobocznych bohaterów. Humor Willa, odwaga Tessy i miłość Jamesa dodała książce uroku. Do tego bardzo byłam ciekawa jak rozwinie się wątek Cecily Herondale, tajemniczej i jakże podobnej do Williama siostry. Uważam ją za jedną z moich ulubionych bohaterek. Jest sarkastyczna, piękna, odważna zupełnie jak mój ulubiony bohater. To taka jego damska wersja. Do tego, mimo że rodzeństwo nie widziało się od dłuższego czasu to wyczułam pomiędzy nimi więź przywiązania, miłości do siebie na wzajem.
"- Więc kim ja jestem dla ciebie?- zapytała Cecily.
- Moją słabością.
- A Tessa twoim sercem."
Mimo, że zakończenie mnie dobiło to cieszę się ze szczęścia dwójki bohaterów, ponieważ zasługują na nie. Sam pomysł na fabułę także mnie oczarował, ponieważ uwielbiam Londyn. Do tego XIX wiek. Autorka musiała znaleźć wiele informacji na temat ówczesnego miasta, kultury, mody. Napracowała się. Zdecydowanie ta trylogia wygrywa z Darami Anioła. Serdecznie polecam tę serię każdemu. Młodszym i starszym. Wszystkim.
http://moje-buki.blogspot.com/ <---------------- ZAPRASZAM :)
"PIEKIELNE MASZYNY SĄ BEZLITOSNE.
PIEKIELNE MASZYNY SĄ BEZ ŻALU.
PIEKIELNE MASZYNY SĄ BEZ NUMERU.
PIEKIELNE MASZYNY NIGDY NIE PRZESTANĄ PRZYCHODZIĆ."
Mroczna sieć zaczyna się zaciskać wokół Nocnych Łowców z Instytutu Londyńskiego. Mortmain planuje wykorzystać swoje Piekielne Maszyny, armię bezlitosnych automatów, żeby zniszczyć Nocnych Łowców. Potrzebuje jeszcze tylko...
Simon Snow rozpoczyna właśnie ostatni rok nauki w Szkole Czarodziejów w Watford. Nie żeby przez ostatnie kilka lat jakoś bardzo się podszkolił – wciąż słabo radzi sobie z różdżką, w dodatku nieustannie coś podpala albo sam wybucha. Na domiar złego porzuca go dziewczyna, a jego mentor nie daje znaku życia. Simon zupełnie nie wie, dlaczego akurat on uznawany jest za najpotężniejszego czarodzieja, skoro każde z jego życiowych przedsięwzięć to porażka.
Ale gdy w Świecie Magów zaczyna wrzeć, Simon musi sprostać wyzwaniu i zapanować nad sytuacją. Nie pomaga przeczucie, że Baz, jego współlokator, a zarazem największy wróg, prawdopodobnie knuje coś za jego plecami.
Rok temu w wakacje, przeczytałam książkę, która była o mnie. Dosłownie. Pewnie domyślacie się, że chodzi o Fangirl Rainbow Rowell. Czytając tę powieści, bardzo zainteresowała mnie historia Simona oraz Baza i kiedy usłyszałam o Carry On, wiedziałam, że muszę ją dorwać, Były marne szanse na wydanie jej w Polsce, więc kiedy byłam w Anglii, kupiłam wersję - oczywiście - angielską. Jednak czytałam ją tylko sporadycznie i tym sposobem doszłam do połowy powieści. A tutaj okazuje się, że cudowne wydawnictwo HarperCollins zdecydowało się wydać Nie poddawaj się.
Jak każdą książkę Rainbow Rowell, Carry On czyta się bardzo szybko. W powieściach tej autorki bardzo podoba mi się język. Jest młodzieżowy, ale jednocześnie nienaciągany jak to się często zdarza. Jednak od razu muszę powiedzieć, że jeśli nie podobało Wam się Fangirl, to Nie poddawaj się raczej także nie przypadnie Wam do gustu. Dlaczego? Obie książki są ze sobą ściśle wiązane. Tak samo, jeśli nie przeczytaliście jeszcze historii Cath, to nie bierzcie się za tę powieść.
Jednak jako, że żyjemy w Polsce, kraju tzw. cebulaków, spotkałam się już z kilkoma opiniami, że to przecież marna podróbka Harry'ego Potter'a. Osoby będące na blogu jakiś czas pewnie wiedzą, że ja jestem totalnym hejterem jeśli chodzi o "dzieła" Rowling. A jeśli nie wiecie, to oto co w skrócie myślę o historii "chłopca, który przeżył": literatura niskich lotów. Nic nadzwyczajnego. Ale wracając do tematu, uważam, że Nie poddawaj się jest znacznie, znacznie lepsze niżeli HP.
Simona i Baza nie da się nie lubić. Należą oni do grupy bohaterów, których ja po prostu pokochałam, szczególnie ich przekomarzanie się.
Nie wiem czy wiecie, ale są dwa toki myślenie fangirl: 1) dlaczego nie mogę z nim być; 2) dlaczego oni nie mogą być razem. Do historii Snow'a zdecydowanie bardziej pasuje opcja druga...
Pomówmy chwilę o okładce. Czy nie uważacie, że jest ona po prostu cudowna? Ja tak. Jak zobaczyłam na zagranicznym booktubie tę książkę po raz pierwszy, to od razu wiedziałam, że muszę ją zdobyć. W Anglii co prawda mają inną oprawę, no ale liczy się wnętrze. Jednak mimo wszystko bardzo ucieszyłam się, gdy zobaczyłam, że HarperCollins wybrało akurat tę wersję.
Osobiście uważam powieść za świetną. Nie rozumiem dlaczego ludzie tak bardzo marudzą i uważają to za beznadziejną podróbkę książek Rowling. Moim zdaniem wcale tak nie jest. Jeśli jesteście maniakami HP, którzy uważają, że nie ma powieści lepszej od tej historii, to chyba lepiej odpuście sobie Nie poddawaj się.
Simon Snow rozpoczyna właśnie ostatni rok nauki w Szkole Czarodziejów w Watford. Nie żeby przez ostatnie kilka lat jakoś bardzo się podszkolił – wciąż słabo radzi sobie z różdżką, w dodatku nieustannie coś podpala albo sam wybucha. Na domiar złego porzuca go dziewczyna, a jego mentor nie daje znaku życia. Simon zupełnie nie wie, dlaczego akurat on uznawany jest za...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-07-16
JUDE
Czasem nawet najpiękniejszy świat, w którym wschody słońca trwają cały czas, nie może wynagrodzić doznanych krzywd.
Pełna energii buntowniczka zabiegająca o uwagę matki. Samotna i skrycie romantyczna. Podjęła wiele złych decyzji, których skutki musi ponieść.
Kiedyś brat bliźniak był jej najlepszym przyjacielem...
NOAH
Czasem pragniesz czegoś tak bardzo, że jesteś gotów oddać za to cały świat. Nawet słońce.
Noah jest nieśmiały i delikatny. Skonfliktowany z ojcem, silnie związany z matką. Zakochany w sztuce. Marzy o tym, żeby zostać artystą. Jednak staje się kimś, kim nigdy nie chciał być.
Kiedyś on i Jude, jego siostra bliźniaczka, byli nierozłączni…
Jude i Noah są bliźniakami. Jednak różnice pomiędzy nimi są ogromne. Noah ma wielki talent. Obrazy, czy nawet zwykłe rysunki przez niego namalowane są niezwykłe. Chłopak jest raczej zamknięty w sobie, ludzie uważają go za dziwaka. Judy jest inna. Całe dnie spędza surfując lub spotykając się ze znajomymi. Niczego się nie boi. Mimo wszystko rodzeństwo jest ze sobą bardzo zżyte. Ale czy zazdrość, śmierć mogą ich rozdzielić, sprawić, że dwójka ludzi, którzy znają się od zawsze rozejdą się w różne strony?
Powieść napisana jest z punktu widzenia Noaha i Jude. W każdym rozdziale prowadzonym przez chłopaka bohaterzy mają po 13 lat, z kolei dziewczyna opowiada o wydarzeniach mających miejsce trzy lata później.
Styl pisania autorki jest wspaniały. Oddam ci słońce jest napisana przystępnym językiem co sprawiało, że książkę pochłonęłam stosunkowo szybko. Pani Nelson używała barwnego słownictwa, nie szczędziła nam porównań, przenośni. Jednym zdaniem sprawiła, że śmiałam się i płakałam jednocześnie. Bardzo ważnym elementem tej pozycji jest sztuka. Autorka skupiła się na przedstawieniu wszystkich ważnych wydarzeń za pomocą obrazów, które w swojej głowie tworzył Noah. To własnie dzięki temu czułam się jakbym sama była częścią tej - momentami smutnej - historii.
Bohaterzy wykreowani są bardzo dobrze, nie mam do czego się przyczepić. Noah jest zamknięty w sobie, zawsze uważany przez wszystkich za gorszego. Jednak ma niesamowity dar, jest artystą. Kiedy jego matka to zauważa już wiadomo kogo uratowałaby pierwszego przed rekinami.
Jude z kolei jest żywiołowa, odważna. Nie boi się skakać z klifu, surfuje całymi dniami i spędza czas z szerszeniami, czyli dziewczynami, dla których liczą się ubrania, chłopcy i pieniądze. Ale po pewnych wydarzeniach oboje zamieniają się miejscami. Jude zamyka się w sobie, a Noah rozkwita, zaczyna być jak "normalny" nastolatek.
W książce jest bardzo dużo wątków. Nie wiem jak autorka nie pogubiła się w nich. Losy bohaterów przeplatały się ze sobą. Za każdym razem kiedy poznawałam nowy kawałek opowieści, a postacie, które pojawiały się w różnych okolicznościach, spotykały Noaha lub Jude miałam ochotę krzyczeć na przykład "To ten facet z kursu!".
Klimat towarzyszący tej powieści był podobny to tego z Byliśmy łgarzami E. Lockhart. Specyficzny, zapadający głęboko w pamięć.
Podsumowując, Oddam ci słońce to poruszająca, czasami zabawna historia dwójki rodzeństwa. Sięgając po tę książkę nie wiedziałam czego się spodziewać. Po przeczytaniu myślę, że ta powieść spodoba się szerszemu gronu odbiorców, ponieważ autorka porusza bardzo dużo tematów. Mamy romanse, tajemnice, a nawet intrygi. Jeśli sięgniecie po tę pozycję nie zawiedziecie się i po przeczytaniu za szybko o niej nie zapomnicie. Dlatego 12 sierpnia biegnijcie do księgarni i zaopatrzcie się w swój egzemplarz, bo mam przeczucie, że Oddam ci słońce to będzie jedna z najlepszych książek tego roku!
http://moje-buki.blogspot.com/ <-------------- ZAPRASZAM :)
JUDE
Czasem nawet najpiękniejszy świat, w którym wschody słońca trwają cały czas, nie może wynagrodzić doznanych krzywd.
Pełna energii buntowniczka zabiegająca o uwagę matki. Samotna i skrycie romantyczna. Podjęła wiele złych decyzji, których skutki musi ponieść.
Kiedyś brat bliźniak był jej najlepszym przyjacielem...
NOAH
Czasem pragniesz czegoś tak bardzo, że jesteś...
2015-03-10
Mara Dyer wierzyła, że może uciec od przeszłości. To nieprawda.
Myślała, że jej problemy istnieją tylko w jej głowie. Nie tylko. Była pewna, że po wszystkim, co przeszli, jej ukochany nie będzie miał przed nią więcej tajemnic. Myliła się. Druga część fascynującej trylogii, w której prawda ciągle się zmienia, a wybory mogą okazać się zabójcze.
Pierwsza część o przygodach Mary Dyer bardzo mi się podobała i nie mogłam doczekać się kolejnej części. Kiedy w końcu ją dostałam od razu zabrałam się za czytanie i nie żałuję ani jednego grosza wydanego na tę powieść.
Mara Dyer po wydarzeniach z poprzedniego tomu zostaje wysłana na dzienną terapię do Horyzontów. Nikt jej nie wieży, ale ona wie swoje. Jude żyje i chce się na niej zemścić, terroryzować, wykończyć ją. Jednak ona nie poddaje i uparcie twierdzi, że jej były chłopak nie zginął w wypadku spowodowanym...no właśnie, przez kogo? Kim jest Mara Dyer i czego chce od niej Jude?
Muszę przyznać, że ta część jest jeszcze lepsza niż poprzedni tom. Więcej zwrotów akcji, zagadek i tajemnic. Po tym tomie mam jeszcze więcej pytań co do dalszych losów młodej dziewczyny. Bardzo spodobał mi się pomysł na wprowadzenie co jakiś czas wspomnień-snów, które w pewien sposób powiązane były z chorą psychicznie babcią Mary. Każdy następny rozdział wywoływał u mnie co raz większe zdziwienie i podziw dla autorki, która nie pogubiła się we wszystkich wątkach i połączyła wszystko w całość.
Skoro już mowa o wątkach to ciesze się, że uczucie Noaha i Mary zeszło na dalszy plan i nie przyćmiło wątku Juda oraz tajemniczej babci Mary.
Książka była naprawdę zakręcona i wciągająca. Już na samym początku zostałam pochłonięta przez wir wydarzeń i tajemnic związanym z życiem siedemnastolatki. Po przeczytaniu Mary Dyer. Tajemnica. nie sądziłam, że ta trylogia może być jeszcze lepsza, ale z każdą następną stroną drugiego tomu jeszcze bardziej pokochałam (nie)szczęśliwą historię Mary.
http://moje-buki.blogspot.com/ <-------------- ZAPRASZAM :)
Mara Dyer wierzyła, że może uciec od przeszłości. To nieprawda.
Myślała, że jej problemy istnieją tylko w jej głowie. Nie tylko. Była pewna, że po wszystkim, co przeszli, jej ukochany nie będzie miał przed nią więcej tajemnic. Myliła się. Druga część fascynującej trylogii, w której prawda ciągle się zmienia, a wybory mogą okazać się zabójcze.
Pierwsza część o przygodach...
"Każdy może zdradzić każdego."
Walka pomiędzy rosnącą w siłę armią rebeliantów a światem, w którym liczy się kolor krwi, przybiera na sile. Mare Barrow ma czerwoną krew, taką samą jak zwykli ludzie. Jednak jej zdolność kontrolowania błyskawic – nadprzyrodzona moc zarezerwowana dla Srebrnych – sprawia, że rządzący chcą wykorzystać dziewczynę jako broń.
Mare odkrywa, że nie jest jedyną Czerwoną, która posiada umiejętności charakterystyczne dla Srebrnych. Są też inni. Ścigana przez okrutnego króla Mavena wyrusza na wyprawę, aby zrekrutować Czerwono-Srebrnych do armii powstańców gotowych walczyć o wolność. Wielu z nich straci życie, a zdrada stanie się chlebem powszednim. Mare musi też zmierzyć się z mrokiem, który ogarnął jej duszę. Czy sama stanie się potworem, którego próbuje pokonać?
Czerwona Królowa zrobiła na mnie ogromne wrażenie, dlatego nie mogłam doczekać się drugiej części przygód Mare. Teraz, prawie rok od przeczytania pierwszego tomu stwierdzam, że Victoria Aveyard należy do autorów, których kocham, a jednocześnie szczerze nienawidzę. Autorka ma niesamowitą zdolność mącenia ludziom w głowach. Tak jak w przypadku Czerwonej Królowej nie spodziewałam się ciosów, które pani Aveyard zadawała głównej bohaterce, a przy okazji mi. Zakończenie książki jest po prostu druzgocące. Autorka znowu zostawiła mnie z niedosytem oraz milionem pytań.
" - Jeśli zginiesz, to cię zabiję.
Przyjaciel uśmiecha się smutno.
- I nawzajem."
Słyszałam opinie, że Victoria Aveyard zaczerpnęła pomysły z wielu popularnych książek. Między innymi z Igrzysk Śmierci, Szklanego Tronu. Jest kilka podobieństw, ale bez przesady. Autorka stworzyła coś nowego, świeżego. W dzisiejszych czasach można znaleźć wiele powieści do siebie podobnych. Ja jednak pierwszy raz spotykam się z podziałem krwi w książkach. Nigdy nie słyszałam o czymś podobnym.
Mare jest jedną z moich ulubionych bohaterek. Silna, niezależna. Potrafi radzić sobie sama. Jednak widać w niej wyraźną różnicę. Nie jest już tą samą dziewczyną, która mieszkała w Pale. Stała się "dziewuszką od błyskawic". Śmiertelnie niebezpieczną bronią pragnącą zemsty. To nowe wcielenie Mare podoba mi się jeszcze bardziej od poprzedniego. Autorka pokazała, że wojna jest w stanie zmienić każdego w mniejszym lub większym stopniu. Właśnie to stało się Mare. Wojna odcisnęła na niej swoje piętno.
"Ja jednak jestem tylko człowiekiem, zwykłą dziewczyną, która nie potrafi się już uśmiechać"
Bohaterem, którego kocham od samego początku, a wiele osób go nienawidzi jest...Maven. Zepsuty, kierowany przez matkę. Mimo, że wyczynił on bardzo dużo złego, utrudniał życie Mare, Calowi oraz innym, i tak uważam, że jest najlepszym męskim bohaterem w całej książce. A jest ich aż trójka, więc mamy w czym wybierać.
Cala także lubię, ale zachowywał się on czasami bardzo dziwnie. Raz lubił Mare, raz ją ignorował, a potem ją kochał. I jak go tu zrozumieć?
W Szklanym Mieczu nie znajdziecie nudnych oraz przydługich opisów, bezsensownych dialogów. Wszystko łączy się tutaj w jedną, perfekcyjnie dopracowaną całość. Jeśli jeszcze nie czytaliście Czerwonej Królowej to nie ma na co czekać, bo naprawdę warto poznać historię Mare. Poza tym okładki tej serii są piękne. Korona zrobiona ze szkła, a z niej ścieka krew Czerwonych oraz Srebrnych. Mimo, że najważniejsza w książkach jest treść, to przecież oprawa graficzna także jest istotna.
~ A.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.
"Każdy może zdradzić każdego."
Walka pomiędzy rosnącą w siłę armią rebeliantów a światem, w którym liczy się kolor krwi, przybiera na sile. Mare Barrow ma czerwoną krew, taką samą jak zwykli ludzie. Jednak jej zdolność kontrolowania błyskawic – nadprzyrodzona moc zarezerwowana dla Srebrnych – sprawia, że rządzący chcą wykorzystać dziewczynę jako broń.
Mare odkrywa, że nie...
Życie Milesa Haltera było totalną nudą aż do dnia, gdy zaczął naukę w szkole z internatem. Wtedy spotkał Alaskę Young. Piękną, inteligentną, zabawną, seksowną i do bólu fascynującą. Alaska owinęła sobie Milesa wokół palca, wciągając go do swojego świata i kradnąc mu serce. Czy dzięki niej chłopak odnajdzie to, czego szuka?
Głównym bohaterem i narratorem powieści jest Miles Halter. Kiedy przeprowadza się do szkoły z internatem poznaje czwórkę przyjaciół: Pułkownika, Takumiego, Larę oraz zabawną, nieziemsko seksowną Alaskę Young. Wraz z pozostałymi członkami grupy przeżywa wspaniałe jak i okropne chwile, które scalają ze sobą uczniów Culver Creek.
"Gdyby ludzie byli deszczem, to ja byłbym mżawką, a ona huraganową ulewą."
Miles jest zwykłym chłopakiem, który nie ma znajomych. Jego pasją są ostatnie słowa różnych znanych osób. Kiedy przeprowadza się do prywatnej szkoły poznaje tam grupkę przyjaciół. Jednym z nich jest Pułkownik, który zna na pamięć stolice wszystkich państw, pije ambrozje i gra w gry video. Później główny bohater poznaje innych członków grupy, w tym Alaskę, w której się zakochuje. Miles nienawidzi sportu. Lubi czytać, ale gustuje głównie w biografiach.
"Ostatnie słowa Thomasa Edisona to: "Tam po drugiej stronie jest bardzo pięknie". Nie wiem, gdzie to jest, ale wierzę, że jest gdzieś ta druga strona, i mam nadzieję, że jest tam pięknie."
Alaska jest jedną z moich ulubionych książkowych bohaterek. To z tej książki częściowo wzięłam mój nick. Młoda dziewczyna w dzieciństwie przeżyła wielką traumę, której nie mogła się pozbyć. Była ona miła, ale potrafiła być też wredną laską, która myśli tylko o sobie. Na początku książki była ona dla mnie jedną wielką zagadką. Nie które jej teksty były odrobinę przerażające. Alaska uwielbiała czytać i była mądrą osobą.
"Wy palicie dla przyjemności, ja palę po to, aby umrzeć."
Z czystą przyjemnością mogę powiedzieć, że Szukając Alaski jest według mnie 100 razy lepsze niż Gwiazd naszych wina. Książka zaciekawiła mnie i wciągnęła do tego stopnia, że nie mogłam się od niej oderwać. Mimo, że wiedziałam co się stanie, bo pewna miła adminka na stronie o książkach lubi spoilerować, to z chęcią przeczytałam tę książkę. I jestem pewna, że tak jak w przypadku innych powieści Pana Zielonego, wrócę do tej jeszcze nie raz.
http://moje-buki.blogspot.com/ <----------- ZAPRASZAM :)
Życie Milesa Haltera było totalną nudą aż do dnia, gdy zaczął naukę w szkole z internatem. Wtedy spotkał Alaskę Young. Piękną, inteligentną, zabawną, seksowną i do bólu fascynującą. Alaska owinęła sobie Milesa wokół palca, wciągając go do swojego świata i kradnąc mu serce. Czy dzięki niej chłopak odnajdzie to, czego szuka?
Głównym bohaterem i narratorem powieści jest Miles...
"Żadnych żałobników. Żadnych pogrzebów."
Sześcioro niebezpiecznych wyrzutków.
Jeden niewykonalny skok.
Przestępczy geniusz Kaz Brekker otrzymuje ofertę wzbogacenia się ponad wszelkie wyobrażenie – wystarczy w tym celu wykonać zadanie, która z pozoru wydaje się niewykonalne:
– włamać się do niesławnego Lodowego Dworu (niezdobytej wojskowej twierdzy)
– uwolnić zakładnika (a ten może rozpętać magiczne piekło, które pochłonie cały świat)
– przeżyć dostatecznie długo, żeby odebrać nagrodę (i ją wydać)
Kaz potrzebuje ludzi wystarczająco zdesperowanych, żeby wraz z nim podjęli się tej samobójczej misji, oraz dostatecznie niebezpiecznych, żeby ją wypełnili. Wie, gdzie ich szukać. Szóstka najbardziej niebezpiecznych wyrzutków w mieście – razem mogą być nie do zatrzymania. O ile wcześniej nie pozabijają się nawzajem.
Leigh Bardugo możecie kojarzyć z jej Trylogii Grisza. Ja jej nie czytałam, ale mam ją w planach tak samo jak milion innych książek. Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać tę serię jeszcze w tym życiu, bo słyszałam bardzo dużo pochlebnych opinii.
"- W jaki sposób najłatwiej ukraść człowiekowi portfel?
- Przyłożyć mu nóż do gardła? - zapytała Inej.
- Pistolet do głowy? - powiedział Jesper.
- Wrzucić mu truciznę do kubka? - zaproponowała Nina.
- Wszyscy jesteście okropni - obruszył się Matthias.
Kaz przewrócił oczami.
- Najłatwiej ukraść człowiekowi portfel, mówiąc mu, że zamierzacie ukraść mu zegarek."
Wydaje mi się, że pani Bardugo słynie ze swojego stylu pisania, który podobno jest niesamowity (przynajmniej tak głoszą amerykańskie "jutuby"). I może na początku byłam nieco sceptycznie nastawiona do tej Jej "niesamowitości", to teraz mogę tylko przyznać, że styl pisania tej kobiety jest naprawdę genialny.
Świat wykreowany przez Leigh jest magiczny i urzekł mnie w 100%. Autorka ma rzadko spotykany w obecnych czasach dar do opowiadania historii. Nawet ta ogromna liczba opisów mi nie przeszkadzała.
Ogromną zaletą Szóstki wron są cytaty. Dawno w żadnej książce nie zaznaczyłam ich takiej ilości. Myślę, że to właśnie one są moja ulubioną częścią całej powieści (co z jednej strony jest strasznie głupie, bo przecież teoretycznie każde zdanie znajdujące się w tej książce mogłoby być cytatem, więc ogólnie rzecz ujmując cała ta książka jest moją ulubioną częścią).
"Kiedy wszyscy myślą, że jesteś potworem, nie musisz marnować czasu na popełnianie każdej potworności."
Bohaterowie - podobnie jak świat przedstawiony - są wykreowani genialnie. Pewnie osób, które czytały tę książkę nie zdziwi fakt, że moim absolutnie ulubionym bohaterem aka nowym mężem został Kaz. Jest to typ postaci, który po prostu uwielbiam - nie ma duszy/serca, ogólnie człowiek-zagadka. Czasami chciałam go zabić, no ale przez większość czasu go kochałam.
Kolejną postacią, której warto poświęcić czas jest Inej. Dziewczyna przeżyła naprawdę dużo w swoim stosunkowo krótkim życiu, ale mimo wszystko była - moim zdaniem - najsilniejsza ze wszystkich.
Poza tym byli jeszcze: Matthiew - druskelle; Nina - grisza; Jesper - spec od broni i Wylan - ktoś w rodzaju zakładnika.
"- To niezgodne z naturą, żeby kobiety walczyły.
- To niezgodne z naturą, żeby człowiek był równie głupi, jak wysoki, a jednak proszę, stoisz tutaj."
Jestem taką trochę sroką i lubię ładne okładki. A - jak pewnie widzicie - Szóstka wron jest przepiękna. Czarne strony, a właściwie ich grzbiety, są czymś raczej rzadko spotykanym w naszym kraju, co czyni tę książkę jeszcze bardziej wyjątkową. Poza tym okładka równie jest zachwycająca i do tego twarda (!). Wydawnictwo MAG naprawdę się postarało.
Szóstka wron to świetna historia, która jest powiewem świeżości na polskim rynku wydawniczym. Jej zakończenie nie jest zbyt przyjemne, a właściwie to czuję się lekko zniszczona psychicznie, jednak dzięki niemu jeszcze bardziej nie mogę doczekać się drugiego tomu - Croocked Kingdom.
"Żadnych żałobników. Żadnych pogrzebów."
Sześcioro niebezpiecznych wyrzutków.
Jeden niewykonalny skok.
Przestępczy geniusz Kaz Brekker otrzymuje ofertę wzbogacenia się ponad wszelkie wyobrażenie – wystarczy w tym celu wykonać zadanie, która z pozoru wydaje się niewykonalne:
– włamać się do niesławnego Lodowego Dworu (niezdobytej wojskowej twierdzy)
– uwolnić zakładnika...
Minęło kilka miesięcy, odkąd zginęłam. Od tamtego czasu moja siostra żyła moim życiem. Wiele sekretów dotyczących mnie, mojej rodziny i przyjaciół wyszło na jaw, ale Emma nadal nie wie, kto jest mordercą.
Gdy moje ciało zostaje odnalezione, sprawy się komplikują. Emma natychmiast staje się pierwszą podejrzaną, więzienie nie jest najgorszym, co może ją spotkać. Człowiek, który mnie zabił, wciąż jest na wolności…
Słodka zemsta to szósty i ostatni tom w serii The Lying Game. W tym tomie zostają rozwiązane wszystkie tajemnice, a mroczna prawda wychodzi na jaw. Niech gra w kłamstwa się rozpocznie...
W Słodkiej zemście akcja pędzi nie pozostawiając czytelnikowi czasu do przetrawienia nowych informacji. A musicie wiedzieć, że w tym tomie dowiadujemy się naprawdę dużo.
Po sześciu tomach Shepard nareszcie odkrywa przed nami tajemnicę wszechświata: kto jest mordercą. Muszę przyznać, że przewidziałam takie zakończenie i od mniej więcej trzeciej części podejrzewałam tą osobę. Ba, nawet trafiłam z motywem. Jednak autorka tak mnie zmanipulowała, że porzuciłam swoją teorię.
Druga część książki totalnie mnie zniszczyła. Ludzie dowiedzieli się, że Emma nie jest Sutton i oskarżyli ją o morderstwo siostry. "Z zazdrości" jak to opisywał detektyw. Było mi wtedy żal Emmy. Przecież ona tylko chciała pomóc. Poza tym, jej też grożono, ale oczywiście wszyscy o tym nagle zapomnieli.
Polecam Wam serię Sary Shepard. Szczególnie Grę w kłamstwa. Jest pełna akcji, intryg oraz tajemnic. Seria przeznaczona jest dla każdego, bez względu na płeć czy wiek.
Minęło kilka miesięcy, odkąd zginęłam. Od tamtego czasu moja siostra żyła moim życiem. Wiele sekretów dotyczących mnie, mojej rodziny i przyjaciół wyszło na jaw, ale Emma nadal nie wie, kto jest mordercą.
Gdy moje ciało zostaje odnalezione, sprawy się komplikują. Emma natychmiast staje się pierwszą podejrzaną, więzienie nie jest najgorszym, co może ją spotkać. Człowiek,...
2015-06-07
Każdy kryje jakąś tajemnicę ... Gabe Hyde żyje na kredyt. Od czterech lat ukrywa swoją prawdziwą tożsamość przed światem, który niegdyś obsesyjnie go uwielbiał. Jeden niewłaściwy krok doprowadził go na skraj szaleństwa. krok, który na zawsze zmienił ścieżkę jego życia.
Saylor nie nienawidzi mężczyzn. Tylko Gabe’a. Ten lekkomyślny, beztroski, w czepku urodzony gość to prawdziwa sól w jej oku. Który sprawia tylko, że wszystko coraz bardziej się gmatwa.
Co się stanie, gdy te dwa światy na siebie wpadną? Dwa światy, które nigdy nie powinny się spotkać? Czy on zniszczy wszystkich, których kocha? Czy w końcu uzyska odkupienie, o którym marzy od czterech lat?
Po przeczytaniu powieści o Wesie i Kiersten przez myśl mi nie przeszło, że druga część cyklu może być lepsza. A jednak. W Toxic poznajemy historię znajomego nam już Gabe oraz Saylor - dziewczyny z pierwszego rocznika. Światy tej dwójki zderzają się ze sobą, gdy młoda uczennica podsłuchuje jak kuzyn Lisy gra na pianinie. Nie, gra to złe słowo. On wyżywa się na instrumencie. Tak właśnie zaczyna się ta chwytająca za serce opowieść.
"- [...] Pan Milller wciąż do mnie uderza. Doszło do tego, że zabrałam mu balkonik i powiedziałam, że pocałuję go tylko, jeśli przejdzie pół metra o własnych siłach.
- Nie! - Wybuchłam histerycznym śmiechem. - I co, spróbował?
- Tak - warknęła Lisa. - Wstrętny staruch podszedł do mnie, pocałował mnie w policzek i wziął swój balkonik."
Tak jak w przypadku Utraty, w Toxic autorka zastosowała narrację pierwszoosobową, ale rozdziały podzielone były na te z punktu widzenia Gabe i Saylor. Dzięki temu możemy poznać uczucia, myśli obojga głównych bohaterów, co dla mnie jest ogromnym plusem.
Pani Dyken nie od razu ujawnia całą, dość trudną i skomplikowaną historię Gabe. Nie, ona dawkuje informacje, daje nam tylko tyle ile potrzebujemy w danym momencie.
Powieść dosłownie zwaliła mnie z nóg. Zwroty akcji, które zaserwowała nam autorka były tak niespodziewane, że czasami zastanawiałam się czy Pani Dyken chce, żeby czytelnicy dostali zawału.
Jednak w tym tomie poza odkryciu prawdy o Gabe, dowiadujemy się naprawdę ciekawych informacji o innym bohaterze i przyznam szczerze, mam nadzieję, że trzeci tom będzie poświęcony historii właśnie tej postaci, której imienia nie mogę zdradzić.
Bohaterów pokochałam. Gabe był momentami wredny, samolubny, ale sposób w jaki zachowywał się przy Księżniczce dosłownie roztopił moje serce. Za to Saylor była jedną z najlepszych postaci pierwszoplanowych. Nie dawała sobie w kasze dmuchać, nie poddawała się i nie uciekła gdy sytuacja stawała się zbyt poważna bądź zagrażała jej związkowi.
"Prawda naprawdę nas wyzwoli - szkoda tylko, że nie mówili, że przy okazji będziemy cierpieć jak cholera."
Powieść serdecznie polecam, bo jestem pewna, że podbije ona Wasze serca. Poza tym jest to lektura obowiązkowa dla fanów książek typu New Adult oraz, oczywiście dla miłośników Rachel Van Dyken. Ja czekam na tom trzeci, czyli Wstyd, a Wy tymczasem biegnijcie do najbliższej księgarni i kupujcie Utratę i Toxic.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Feeria.
http://moje-buki.blogspot.com/ <---------------- ZAPRASZAM :)
Każdy kryje jakąś tajemnicę ... Gabe Hyde żyje na kredyt. Od czterech lat ukrywa swoją prawdziwą tożsamość przed światem, który niegdyś obsesyjnie go uwielbiał. Jeden niewłaściwy krok doprowadził go na skraj szaleństwa. krok, który na zawsze zmienił ścieżkę jego życia.
Saylor nie nienawidzi mężczyzn. Tylko Gabe’a. Ten lekkomyślny, beztroski, w czepku urodzony gość to...
Lisa stara się grać wesołą, bezproblemową studentkę z college'u, za jaką ją wszyscy uważają. Ale mroczna przeszłość nie pozwala o sobie zapomnień. Przepełniają ją lęk, wstyd i przeświadczenie, że jest zła i nie warta miłości.
Tristan jest profesorem psychologii. Jest wyjątkowo poważny i zasadniczy, ceni dyscyplinę, a przy tym kryje wiele tajemnic.
Między nimi jest mnóstwo ciemności... i to ona ich do siebie przyciąga. Łączy ich więcej, niż mogliby przypuszczać...
Dwa pierwsze tomy serii zachwyciły mnie pod każdym względem. Każdy z nich opowiada o traumatycznych przeżyciach, wstydliwych zdarzeniach, o których bohaterzy najlepiej by zapomnieli. Jednak nie jest to możliwe, ponieważ ich mroczna przeszłość zaczyna dawać się we znaki.
Tym razem poznajemy historię Lisy, studentki otwartej, szczęśliwej, ale to tylko pozory. Dziewczyna przeszła wiele i kiedy już wszystko dobrze się układało, zaczęły przychodzić anonimowe groźby.
Drugą ważną postacią jest Tristan, syn bogatego polityka, nauczyciel psychologii, który od początku nienawidzi Lisy i nie stara się tego ukrywać. Dlaczego profesor Blake żywi taką niechęć wobec studentki? Jaką tajemnicę ona skrywa?
Pani Dyken pisze w lekki sposób, ale w jej książkach można znaleźć wiele pouczających cytatów, czasami mogących odnosić się do naszego życia. Powieść -, mimo że dla młodzieży - jest "głęboka", pełna bólu i cierpienia głównych bohaterów, ale jednocześnie opowiada o miłości pomiędzy dwójką zupełnie różnych ludzi, którzy powinni się nienawidzić. Autorka bardzo dobrze potrafi manipulować akcją. Na początku nie mamy kompletnego pojęcia o co chodzi, jaki wstydliwy sekret ukrywa Lisa, jednak z każdym następnym rozdziałem historia zaczyna się wyjaśniać. Pani Rachel w swoich powieściach porusza wiele trudnych, kontrowersyjnych tematów, ale za każdym razem potrafi wszystko wytłumaczyć oraz połączyć w logiczną całość. Naprawdę jej tego gratuluję.
Jednakże, nie wszystko ww Wstydzie było takie idealne. Tristan strasznie mnie denerwował. Tak jak w książkach dla młodzieży to kobiety były niezdecydowane co zrobić, to w tym przypadku profesor Blake wahał się cały czas. Być miły, czy nie. Powiedzieć, że mi się podoba, czy nie. Na szczęście później się poprawił i zaczął zachowywać jak mu przystało.
Z kolei Lisa była zdecydowanie najlepszą damską postacią z całej serii. Nie mogę powiedzieć, ze nie lubię Saylor, bo także jest cudowna, ale w porównaniu do Kierstin, Lis była kilkaset razy lepsza.
Jeśli jeszcze nie przeczytaliście żadnego z tomów Zatraconych lub jesteście po lekturze pierwszej i drugiej części to szybko marsz po trzecią, bo Wstyd jest najmroczniejszą z trzech opowieści o Wesie, Gabe, Tristanie, Lisie, Saylor oraz Kierstin. Naprawdę warto, naprawdę.
~ A.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Feeria.
Lisa stara się grać wesołą, bezproblemową studentkę z college'u, za jaką ją wszyscy uważają. Ale mroczna przeszłość nie pozwala o sobie zapomnień. Przepełniają ją lęk, wstyd i przeświadczenie, że jest zła i nie warta miłości.
Tristan jest profesorem psychologii. Jest wyjątkowo poważny i zasadniczy, ceni dyscyplinę, a przy tym kryje wiele tajemnic.
Między nimi jest mnóstwo...
Theodore jest zafascynowany śmiercią. Codziennie rozmyśla nad sposobami, w jakie mógłby pozbawić się życia, a jednocześnie nieustannie szuka – znajdując – czegoś, co pozwoliłoby mu pozostać na tym świecie. Violet żyje przyszłością i odlicza dni do zakończenia szkoły. Marzy o ucieczce od małego miasteczka w Indianie i niemijającej rozpaczy po śmierci siostry.
Kiedy Finch i Violet spotykają się na szczycie szkolnej wieży – sześć pięter nad ziemią – nie do końca wiadomo, kto komu ratuje życie. A gdy ta zaskakująca para zaczyna pracować razem nad projektem geograficznym, by odkryć „cuda” Indiany, ruszają – jak to określa Finch – tam, gdzie poprowadzi ich droga: w miejsca maleńkie, dziwaczne, piękne, brzydkie i zaskakujące. Zupełnie jak życie.
Wkrótce tylko przy Violet Finch może być sobą – śmiałym, zabawnym chłopakiem, który, jak się okazuje, wcale nie jest takim wariatem, za jakiego go uważają. I tylko przy Finchu Violet zapomina o odliczaniu dni, a zaczyna je przeżywać.
Chyba każdy słyszał o Eleonorze & Parku czy Gwiazd naszych wina. To właśnie do tych powieści porównywane są Wszystkie jasne miejsca Jennifer Niven. Podobieństwa są, jednak ja uważam, że GNW nie umywa się do All the bright places. Ta książka jest rewelacyjna pod każdym względem.
Mimo, że na początku trudno było mi się wbić w akcję to później wszystko szło jak po maśle. Wszystkie jasne miejsca jest to kopalnia cytatów, ale tekst momentami nie jest taki prosty jak w przeciętnej powieści młodzieżowej. Wiele osób może to zniechęcać, jednak z góry uprzedzam, nie nastawiajcie się od razu negatywnie.
Sposób myślenia głównych bohaterów był specyficzny. Podobnie jak w powieści Greena, Finch i Violet mówili w sposób filozoficzny, używali bardzo dużej ilości metafor oraz przenośni. Jednakże o ile w
dziele Pana Zielonego kompletnie mi się to nie podobało, tutaj pasowało idealnie.
- Po co to robisz?
- Ponieważ wszyscy musimy kiedyś umrzeć. Ja tylko chcę być przygotowany
Kiedy skończyłam książkę nie byłam w stanie czegokolwiek o niej powiedzieć. Byłam rozbita, załamana i bardzo zła. Dopiero po kilku dniach uświadomiłam sobie, że bez pewnego elementu ta powieść nie wywarłaby na mnie tak ogromnego wrażenia. Autorka zakończyła tę historię w tak wspaniały, lecz jednocześnie bolesny sposób. Wszystko się ułożyło, choć tak naprawdę mogło się wydawać, iż nic nie jest w porządku.
Autorka daje Nam szanse na zajrzenie do umysłu dwójki głównych bohaterów. Violet jest dziewczyną, która od kilku miesięcy często używała zdania "Nie jestem jeszcze gotowa". Po śmierci ukochanej siostry Violet nie jest już w stanie wrócić do dawnego życia i zamiast przeżywać dni, ona je odlicza.
Finch z kolei jest niezwykłym chłopakiem z łatką wariata. Plotki o jego czynach z każdym dnie są co raz gorsze i poszerzane o kolejne z palca wyssane informacje. Jednak mu kompletnie to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Chłopak jeszcze podsyca owe pogłoski.
Obje postacie bardzo polubiłam. I może zabrzmi się dość dziwnie, w pewien sposób się z nimi utożsamiałam. Nawet bardziej z Wariatem Finchem niż Ultraviolet.
Okładka jest prze-pięk-na! Dawno nie widziałam tak ślicznej oprawy graficznej, ale z tego co zauważyłam to każda z wersji okładek do tej powieści jest bardzo ładna. Jednak muszę także wspomnieć o czyś bardzo istotnym. Jako, iż Wszystkie jasne miejsca dotyczą problemu samobójstw oraz depresji pod koniec powieści znajdują się numery telefonów/strony internetowe do instytucji zajmujących się pomocom osobom potrzebującym pomocy. Osobiście uważam, że pomysł jest bardzo dobry i podpisuję się pod nim rękami oraz nogami.
Podsumowując, Wszystkie jasne miejsca jest to książka, którą powinien przeczytać każdy. Fan fantastyki, new adult, young adult. Każdy. Ta powieść według mnie jest fantastyczna i bardzo, ale to bardzo zachęcam Was do sięgnięcia po nią, bo naprawdę warto. Pomimo, że książka porusza bardzo poważne i trudne tematy jest warta uwagi, bo jak na razie jest najlepszą z pozycji poruszających temat depresji, samobójstw jakie miałam przyjemność (lub nie) czytać.
Theodore jest zafascynowany śmiercią. Codziennie rozmyśla nad sposobami, w jakie mógłby pozbawić się życia, a jednocześnie nieustannie szuka – znajdując – czegoś, co pozwoliłoby mu pozostać na tym świecie. Violet żyje przyszłością i odlicza dni do zakończenia szkoły. Marzy o ucieczce od małego miasteczka w Indianie i niemijającej rozpaczy po śmierci siostry.
Kiedy Finch i...
Kylie musiała opuścić Wodospady Cienia ze swoją rodziną. Gdy jej trop wpada najpotężniejszy wróg, dziewczyna widzi przed sobą tylko jedną możliwość: musi przejść przemianę i w pełni zawładnąć swoją mocą. Tylko to pozwoli jej powstrzymać Maria. Jej podróż ku własnej tożsamości nie zakończy się jednak, dopóki jej serce nie dokona ostatecznego wyboru. Wszystko zmierza ku tej decydującej chwili, gdy Kylie ostatecznie przypieczętuje swój los i na zawsze odda komuś serce.
Kilka dni temu zawitał do mnie listonosz z ostatnim tomem jednej z najlepszych serii jakie miałam szanse przeczytać w tym roku. Muszę powiedzieć, że bardzo ucieszyłam się zaczynając powieść, ale jednocześnie myślałam tylko o tym co będzie jak serię skończę. Na szczęście Wydawnictwo Feeria postanowiło jesienią tego roku wydać pierwszy tom nowej trylogii Pani Hunter, Odrodzoną. Już nie mogę się doczekać!
Kylie na reszcie wie kim jest, do tego znalazła ludzi podobnych do niej samej. Musi nauczyć kontrolować swoje umiejętności, ponieważ zło czyha za rogiem, a wystarczy jedna chwila nieuwagi i dziewczyna może stracić wszystkich, których kocha.
Sposób w jaki autorka zakończyła serię usatysfakcjonował mnie w stu procentach. Wszystkie najważniejsze wątki zostały zakończone, ale Pani C.C. Hunter zostawiła kilka niewytłumaczonych informacji, żebyśmy sami dopowiedzieli sobie wydarzenia następujące po piątej części.
Wybrana o zmroku jest zdecydowanie najlepszym tomem. Wartak akcja sprawiała, że od książki nie chciało się oderwać, ale ja, jako ogromna fanka serii musiałam co jakiś czas przerywać czytanie ze względu na - na przykład - obowiązki domowe.
Rozstanie z Kylie, Derekiem, Mirandom było bardzo trudne. Po tych pięciu częściach zżyłam się z bohaterami. Razem z nimi przeżywałam trudne i szczęśliwe chwile w ich życiu. Śmiałam się z nimi, a czasami z nich - nawet w momentach nie wskazanych do śmiechu.
Wątek miłosny nie był aż tak denerwujący jak zwykle. Ja wręcz nie mogłam doczekać się aż Kylie na reszcie zrozumie, że kocha Lucasa i przestanie się dąsać. A skoro o Lucasie mowa, polubiłam go znacznie bardziej niż w poprzednich tomach. Właściwie to w Wybranej o zmroku to Derek strasznie mnie irytował co dziwne, bo wcześniej wolałam go, jednak jak widać należę do osób zmiennych.
Powieść oczywiście polecam. Jeśli jeszcze nie zapoznaliście się z Wodospadami Cienia to serdecznie polecam. Ale jak jesteście po przeczytaniu ostatniej części i już tęsknicie za obozem w Fallen to bez obaw, Odrodzona będzie opowiadać o losach Delli, wampirzycy z charakterkiem. Jeszcze raz zachęcam do zapoznania się z twórczością Pani Hunter, bo naprawdę warto.
~ A.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Feeria.
http://moje-buki.blogspot.com/ <-------------- ZAPRASZAM :)
Kylie musiała opuścić Wodospady Cienia ze swoją rodziną. Gdy jej trop wpada najpotężniejszy wróg, dziewczyna widzi przed sobą tylko jedną możliwość: musi przejść przemianę i w pełni zawładnąć swoją mocą. Tylko to pozwoli jej powstrzymać Maria. Jej podróż ku własnej tożsamości nie zakończy się jednak, dopóki jej serce nie dokona ostatecznego wyboru. Wszystko zmierza ku tej...
więcej mniej Pokaż mimo to
WSZYSCY JESTEŚMY SZALENI
Mam plan. Tym razem unicestwimy zombi raz na zawsze. Zegną przede mną kark, uznają moją władzę. To ja będę królową ich martwych serc.
Przeżyłam koszmar, ale przetrwałam. Naiwnie założyłam, że teraz poznam, czym są szczęście i miłość. Straciłam czujność, a wtedy okazało się, że niektórzy ludzie są gorsi niż zombi. Czas rozpocząć ostateczną rozgrywkę. To będzie bitwa o wszystko, co kocham. Jeśli będę musiała poświęcić życie – nie zawaham się ani sekundy.
Ja uwielbiam historię siedemnastoletniej Alicji Bell. Dlatego kiedy usłyszałam o dacie polskiej premiery książki, nie mogłam się doczekać. Dopiero na Targach w Warszawie kupiłam swój egzemplarz i podczas powrotu do domu nie mogłam doczekać się chwili gdy sięgnę po to cudo.
Książkę Pani Showalter czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. Akcja momentami zwalnia, ale nie na tyle by człowiek zaczął się nudzić. Mimo, że miałam naprawdę wygórowane oczekiwania do ostatniego tomu jednej z moich ulubionych serii to autorka spełniła je w stu procentach.
Jak już mowa o Genie Showalter to potrafi ona w ciągu zaledwie 450 stron zmienić całą historię, przy okazji ją skomplikować, a jednocześnie stworzyć majstersztyk, który pozostanie w mojej głowie bardzo długo. Jak szaleć to szaleć!
Alicje polubiłam już od pierwszej części kronik. Dziewczyna jest odważna, lojalna, sarkastyczna. Jest typem wojowniczki, która nie podda się dopóki nie umrze. Podziwiam ją.
Do tego mój ukochany Cole, którego nie oddam. On i jego żądza władzy połączona z dość wybuchowym charakterem Ali-gatora tworzą idealną parę. Jak nie przepadam za wątkami miłosnymi w książkach to tutaj autorka skonstruowała ten temat w taki sposób, że tylko czekałam jak rozwinie się historia miłosna tej dwójki.
Jednak moją zdecydowanie ulubioną postacią jest Kat, najlepsza przyjaciółka Ali. Ona jest bardzo pewna siebie i jak by to powiedziała Anita z Book Reviews by Anita, ona rozpiernicza system!
Podsumowując, powieść tą serdecznie polecam. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Zombi, romans, wspaniałych bohaterów. Jest mi naprawdę przykro,że to już koniec, bo zżyłam się z tą historią i pamiętam jak jeszcze rok temu zachwycałam się nad równie wspaniałymi Alicją w kranie zombi oraz Alicją i lustrem zombi.
http://moje-buki.blogspot.com/ <-------------- ZAPRASZAM :)
WSZYSCY JESTEŚMY SZALENI
więcej Pokaż mimo toMam plan. Tym razem unicestwimy zombi raz na zawsze. Zegną przede mną kark, uznają moją władzę. To ja będę królową ich martwych serc.
Przeżyłam koszmar, ale przetrwałam. Naiwnie założyłam, że teraz poznam, czym są szczęście i miłość. Straciłam czujność, a wtedy okazało się, że niektórzy ludzie są gorsi niż zombi. Czas rozpocząć ostateczną...