-
ArtykułyTak kończy się świat, czyli książki o końcu epokiKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant23
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać420
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
Biblioteczka
2023-10-28
2023-09-09
2023-07-22
2022-05-27
2022-05-02
2021-06-13
2021-05-25
2021-05-15
2021-03-16
2021-02-25
2016-04-11
2017-02-08
Dla tej powieści zarwałem całą noc, a potem jeszcze długo nie mogłem zasnąć. Warto było, gdyż dawno już nie czytałem tak dobrze opowiedzianej historii o przyjaźni i miłości. Pamiętam, że dużo emocji wyzwoliła we mnie przeczytana dawno temu powieść pt. "Inne zasady lata". Z tą jest bardzo podobnie.
Pomimo tego, że już na samym początku książki zdradzone zostaje jej zakończenie, akcja rozwija się pomału i i krok za krokiem prowadzi do dramatycznego, wstrząsającego i druzgocącego finału. Dodatkowym atutem jest kształt narracji - prowadzona jest z punktu widzenia większości bohaterów, a wyróżnione kursywą ich myśli wzbogacają obraz przeżyć i dodają dramatyzmu.
Główną bohaterką jest Maisie, kobieta w średnim wieku, dobra i wyrozumiała matka, opiekuńcza córka i oddana innym przyjaciółka. Wspomina ona swojego szesnastoletniego syna, Jeremy'ego, który zginął w tragicznym wypadku.
Opowiada ona historię kilku dni z czasu zaginięcia i poszukiwań syna. 1. stycznia 1995 roku Jeremy spotkał się ze swoim najlepszym przyjacielem Rave'm i kilkoma kolegami w parku. Po wspólnie spędzonym wieczorze oddalił się wraz z Rave'm w nieznanym kierunku i nie wrócił do domu. Wszczęto poszukiwania.
Rano, 6. stycznia Rave zostaje odnaleziony na moście przy tamie. Jest załamany i zdruzgotany. Chce skoczyć w przepaść. Koledzy, którzy natknęli się na niego, nie rozumieją jego motywów, a Rave zaznacza, że prawdę powie tylko Maisie...
Zakończenie powieści jest bardzo dramatyczne. Emocje szarpią każdym bohaterem, ludzka bezradność wobec śmierci krzyżuje się z siłą miłości, a przebaczenie zwycięża w świetle dominującego bólu i cierpienia po utracie ukochanej osoby
Dla tej powieści zarwałem całą noc, a potem jeszcze długo nie mogłem zasnąć. Warto było, gdyż dawno już nie czytałem tak dobrze opowiedzianej historii o przyjaźni i miłości. Pamiętam, że dużo emocji wyzwoliła we mnie przeczytana dawno temu powieść pt. "Inne zasady lata". Z tą jest bardzo podobnie.
Pomimo tego, że już na samym początku książki zdradzone zostaje jej...
2017-08-07
7.08.2017.
Pierwszy raz czytałem tę powieść prawie trzy lata temu i zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Pomimo tego, że upłynęło tyle czasu, nie zmieniłem o niej zdania - ta opowieść jest naprawdę fantastyczna. Dzięki drugiemu czytaniu utwierdziłem się w prawdziwości własnego systemu filozoficzno-egzystencjalnego i czuję, że jestem na dobrej drodze.
28.09.2014.
"Położyłem dłoń na jego karku, przyciągnąłem go do siebie i pocałowałem (...) Śmialiśmy się, gadaliśmy i patrzyliśmy w gwiazdy.
- Chciałbym, żeby zaczęło padać - powiedział.
- Nie potrzebuję deszczu - odparłem. - Potrzebuję ciebie.
Pisał palcem swoje imię na moich plecach. A ja pisałem swoje imię na jego."
Zacznę chyba od tego, że w opowieści tej nie znajdzie się serii złotych cytatów, gdyż sama w całości jest jednym wielkim złotym cytatem. I to pod każdym względem! Z dialogów bohaterów powinno się brać przykład - nauczmy się z tej książki, jak rozmawiać z matką, z ojcem, z dorastającym synem, z najlepszym przyjacielem, z kimś, kto może wydawać się nam obojętny i z kimś, kto jest dla nas niezastąpiony. Nauczmy się jeszcze tolerancji, akceptacji, zrozumienia, zaufania wobec wszystkich - przecież to my sami kształtujemy świat i jego wszelkie walory i niedostatki, a nie on nas! To my, ludzie, odpowiadamy nie tylko za siebie, ale także po części za innych, idąc z nimi ramię w ramię lub stojąc w opozycji do nich.
Osobiście uważam, że pisarz, który potrafi w taki sposób uformować i przelać na papier swoje myśli i poglądy, jak to zrobił Benjamin Alire Saenz w "Innych zasadach lata" (tłumaczenie musi się przecież na czymś opierać), jest osobą wrażliwą i piękną wewnętrznie. Jest genialnym obserwatorem świata i potrafi wyciągać wnioski, później je analizować i przedstawiać innym.
Rzadko zdarza się, bym postawił książce najwyższą notę (ta jest trzecia na LC), ale dla tej powieści chyba zabrakło mi skali. Ktoś może zastanowić się - nad czym ten zachwyt? Książka jak książka! Już odpowiadam. Urzekły mnie dialogi i sposób, w jaki zostały przedstawione nierzadko proste sprawy - rozmowy rodziców z dziećmi o narkotykach, używkach, seksie, winie i karze za wyrządzone zło, i te rozmowy pomiędzy nimi są niesamowicie rzeczowe, trafne i podszyte żartem. Są jeszcze rozmowy dzieci z rodzicami (bo to nie to samo, gdy zachodzi sytuacja odwrotna) o potrzebach zrozumienia ich i wymogu pewnej dozy zaufania (Mamo! Tato! Przecież mam już 15 lat!). Są i rozmowy rówieśników, kolegów, przyjaciół, najlepszych przyjaciół. Z rozmów Ariego i Dantego promieniuje wręcz obopólna fascynacja, uzupełniają się w każdym calu, pomimo tego że różnią się zupełnie, ale za to ich wypowiedzi nacechowane są specyficznymi oczekiwaniami - szanuj mnie za moją inność, a ja uszanuję ciebie. Zresztą, chłopcy nie muszą nic mówić, by się porozumieć!
"Jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za własne uczucia, ale też za uczucia, które wzbudzamy u innych". Cytat ten może odnosić się nie tylko do głównych bohaterów, ale i do pozostałych postaci - rodziców Dantego, rodziców Arystotelesa i ich wzajemnych relacji z synami. A wszystko zaczęło się tak niewinnie - po prostu spotkali się na miejskim basenie i jeden zaproponował drugiemu, że go nauczy pływać. Ta jedna chwila zadecydowała o wszystkim, ta jedna chwila wywołała "lawinę" wspólnych rozmów, uśmiechów, łez, tęsknoty i obopólnego uwielbienia. Dante, pisząc listy z Chicago, za każdym razem przypomina Ariemu, że ogromnie za nim tęskni. Ari zachowuje się bardziej powściągliwie wobec Dantego, co w pewien sposób razi go, ale wg ustalonych zasad szanuje przyjaciela. Po prostu cierpliwie czeka na niego.
Analizę można by było ciągnąć jeszcze długo, ale czy warto jakimś tam omówieniem zastąpić lekturę książki? Oczywiście, że nie! Zatem do dzieła i czytajcie o historii przyjaźni Dantego i Arystotelesa, bo za każdym razem, gdy ktoś zaczyna czytelniczy dialog, ich miłość odżywa na nowo.
7.08.2017.
Pierwszy raz czytałem tę powieść prawie trzy lata temu i zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Pomimo tego, że upłynęło tyle czasu, nie zmieniłem o niej zdania - ta opowieść jest naprawdę fantastyczna. Dzięki drugiemu czytaniu utwierdziłem się w prawdziwości własnego systemu filozoficzno-egzystencjalnego i czuję, że jestem na dobrej drodze.
28.09.2014.
"Położyłem...
2018-01-31
- Elio, Elio, Elio, Elio...
- Oliver, Oliver, Oliver, Oliver...
Na okładce książki napisano, że jest to "przeszywająca serce elegia o ludzkiej namiętności, której nie da się zapomnieć". Rzeczywiście tak jest.
Miłość w powieści Acimana ma wiele wymiarów: jest gwałtowna i natarczywa, bezkompromisowa i obezwładniająca, głęboka i melancholijna, jest także niebezpieczną grą, gdyż wyzwala serie sprzecznych emocji, począwszy od uzależnienia i tęsknoty, podziwu i uwielbienia, pożądania i obsesji, a skończywszy na uczuciach zazdrości, nienawiści, nawet emocjonalnej pustki i śmierci.
Gorące lato na włoskiej Rivierze. Do domu profesora Perlmana przyjeżdża Oliver, doktorant filozofii. Ma on pomagać swemu gospodarzowi w prowadzeniu dokumentów oraz skończyć pisać własną książkę o Heraklicie. Poznaje tu syna profesora, siedemnastoletniego Elio. Letnie dni w posiadłości Perlmanów mijają wolno i leniwie. Profesorstwo najchętniej przesiaduje w ogrodzie, bawiąc swoich gości, Elio spędza czas na czytaniu, pływaniu, transkrybowaniu muzyki lub obserwowaniu gościa, który to, zdaje się, ignoruje i unika nastolatka. Z czasem zaczynają rozmawiać i spędzać ze sobą więcej czasu. Elio zakochuje się w Oliverze na zabój, wyznaje mu swe uczucia. Początkowo mężczyzna boi się i traktuje chłopca chłodno i z dystansem, lecz z czasem ulega jego urokowi.
Czas wakacji ucieka szybko. Elio przywiązuje się do Olivera, praktycznie nie odstępuje go na krok, chce spędzić z nim jak najwięcej czasu, gdyż czuje, że wkrótce go straci. Wakacje się kończą i nadchodzi czas rozstania. Dla Elio jest ono druzgocące.
Ciekawymi postaciami powieści są rodzice Elio. W procesie wychowywania syna dają mu dużo swobody, nie kontrolują go i nie narzucają własnych opinii. Uczą go samodecydowania i szanują jego wybory. Od samego początku, czyli od dnia przybycia do ich domu Olivera, są oni niemymi świadkami rodzącej się fascynacji i pierwszej miłości ich syna. Obserwują, lecz nie wtrącają się, akceptują i niczym się nie zdradzają.
Jedynym mankamentem książki jest jej zakończenie oraz trzecia część pt. "Syndrom San Clemente". Scena w rzymskiej księgarni podczas wieczorku autorskiego rozbija całość powieści na dwie nierówne części, a samo zakończenie rozwleka akcję. Wszystko to, co obejmuje daleką przyszłość bohaterów mogło zostać ujęte w jednym akapicie. Byłoby to całkowicie wystarczające.
Zastanawia mnie także coś innego: ciekawe, jak wyglądałaby cała powieść, gdyby prowadzona była z punktu widzenia Olivera...
- Elio, Elio, Elio, Elio...
- Oliver, Oliver, Oliver, Oliver...
Na okładce książki napisano, że jest to "przeszywająca serce elegia o ludzkiej namiętności, której nie da się zapomnieć". Rzeczywiście tak jest.
Miłość w powieści Acimana ma wiele wymiarów: jest gwałtowna i natarczywa, bezkompromisowa i obezwładniająca, głęboka i melancholijna, jest także niebezpieczną grą,...
2020-10-24
2020-04-24
2019-10-27
Opowieść ta jest tak inna od poprzednich, że aż trudno w to uwierzyć. Jest inna, ale nie znaczy to, że gorsza lub lepsza. Małecki nadal utrzymuje dobry styl w ukazywaniu drobnych wycinków czasu w ludzkich żywotach.
Tytułowe "Nikt nie idzie" to odniesienie do albumu o sztuce i literaturze japońskiej, który Igor podarował Oldze. Album ten można nazwać poetycką metaforą całej powieści, gdyż tak jak samą powieść budują go luźno powiązane cytaty, ryciny i literackie haiku.
Igor większość swojego życia poświęcił Japonii oraz jej kulturze - studiował japonistykę, pisał doktorat z zakresu tematyki przemijania i śmierci w haiku. Prawdopodobnie poprzez swoje zainteresowania chciał być bliżej brata, który wiele lat wcześniej zaginął w Japonii i nigdy się nie odnalazł. Olgę poznał we wczesnym dzieciństwie, zaraz po zaginięciu Marcina. Ich życiowe drogi biegły różnymi torami, splatały się na pewien czas i rozłączały, a ich wspólne epizody były jak jednostkowe myśli lub wspomnienia w japońskich haiku.
Życie Marzeny Mazur nigdy nie przecięło się z życiem Olgi Lipskiej. Jej styrane i naznaczone tęsknotą życie zakończyło się nagle na pewnym przystanku autobusowym w Warszawie. Olga nigdy nie przypuszczałaby, że to tragiczne wydarzenie w jakiś sposób może odmienić część jej życia. Zabiera do swojego mieszkania autystycznego Klemensa, syna zmarłej kobiety. Olga jest rozdarta, gdyż z jednej strony chciałaby pomóc niepełnosprawnemu mężczyźnie, który tak naprawdę jest "dużym chłopcem", a z drugiej strony przerażona jest tym, że "porwała" go z ulicy do domu. Spotkanie to, w tak dziwnych okolicznościach dla nich obojga, zmienia nieco cząstkę ich życia - Olga pragnie zrealizować prezent dla Klemensa, którego nie zdążyła wykonać jego matka, zaś Klemens otrzymuje to, na co czekał od dawna.
Powieść posiada otwartą kompozycję i dalszych losów Olgi, Igora, Klemensa możemy się tylko domyślać.
Życiowe przypadki bohaterów powieści - tak naprawdę to nie tylko ich, bo wszystkich ludzi po kolei - są jak japońskie haiku - krótkie historie, przebłyski myśli, wspomnienia i przemyślenia, czasami są one błyskotliwe, czasami błahe i nieciekawe, czasami kruche i nietrwale, a czasami mocne i wieczne. Życie przypomina haiku, a haiku jest jak życie.
Opowieść ta jest tak inna od poprzednich, że aż trudno w to uwierzyć. Jest inna, ale nie znaczy to, że gorsza lub lepsza. Małecki nadal utrzymuje dobry styl w ukazywaniu drobnych wycinków czasu w ludzkich żywotach.
Tytułowe "Nikt nie idzie" to odniesienie do albumu o sztuce i literaturze japońskiej, który Igor podarował Oldze. Album ten można nazwać poetycką metaforą całej...
Nie pamiętam nawet, kiedy ostatnio tak szybko pochłonąłem książkę jak tę opowieść o dwóch Willach Graysonach. To świetna opowieść nie tylko dla młodzieży o przyjaźni, miłości, problemach dorastania, zagubieniu i odnajdywaniu się na nowo. Dwóch chłopaków i dwa ich światy. Pierwszy Will snuje się po szkolnych korytarzach i z utęsknieniem patrzy na Dawną Paczkę Znajomych, z którą zerwał przyjaźń. Towarzyszy mu jedyny przyjaciel - Kruchy, który rozumie Willa i stara się wypełniać jego czas. Drugi Will jest samotnikiem walczącym z ciężką depresją. Przyjaźni się z Maurą, lecz z czasem ich przyjaźń przechodzi w trudny okres rozłąki. Pewnego dnia, przy zbiegu dziwnych okoliczności, dwóch Willów Graysonów spotyka się...
Nie pamiętam nawet, kiedy ostatnio tak szybko pochłonąłem książkę jak tę opowieść o dwóch Willach Graysonach. To świetna opowieść nie tylko dla młodzieży o przyjaźni, miłości, problemach dorastania, zagubieniu i odnajdywaniu się na nowo. Dwóch chłopaków i dwa ich światy. Pierwszy Will snuje się po szkolnych korytarzach i z utęsknieniem patrzy na Dawną Paczkę Znajomych, z...
więcej Pokaż mimo to