-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2015-02-15
2015-04-16
http://about-katherine.blogspot.com/2015/04/37-after-juz-nie-wiem-kim-bez-ciebie.html
Przyznam się szczerze, że wprost nie mogłam się doczekać kolejnej części After. Pierwsza dosłownie sprawiła, że zakochałam się w niej całym sercem. Wiele więc oczekiwałam po jej kontynuacji, jednocześnie nie ustalając zbyt wielkiego progu, by później, w razie czego, za bardzo się nie rozczarować. I już na samym początku powiem wam, że w ogóle, ani troszeczkę się nie rozczarowała.
Tessa, po poznaniu prawdy na temat zakładu nie może się pozbierać. Wciąż nie wieży, że Hardin był wstanie zrobić jej takie świństwo, a ona tak bezgranicznie się w nim zakochała, jak dotąd myślała z wzajemnością. Z czasem jednak, gdy zjawia się matka chłopaka, by spędzić z nimi wspólnie święta Bożego Narodzenia i bohaterowie muszą ukrywać przed kobietą rozstanie, wszystko powoli się układa. Jednak przytrafiają się kolejne problemy i nieprzemyślane wybryki Hardina. Tessa jest już zmęczona tymi gierkami i w końcu postanawia od niego całkowicie i nieodwołalnie odejść. Czy jednak będą potrafili do siebie wrócić, jak miało to miejsce raz za razem?
Ta książka to zdecydowanie jedna wielka bomba uczuć. Nie da się ukryć, że bohaterowie kłócą się na każdym kroku i aż dziwiłam się, że nikt, w realnym świecie, nie słyszy tych ciągłych wrzasków złości i rozpaczy. Zarówno Tessa jak i Hardin mają trudne charaktery, a bezkresna miłość jaką do siebie czują nie ułatwia całej i tak już trudnej sytuacji. Wielu z was powie: "i co w tym takiego wspaniałego, że ciągle się kłócą, a za każdym razem i tak do siebie wracają, by znów i znów popełniać te same błędy". A ja wam powiem, że to na prawdę coś fantastycznego. Pełno jest powieści, gdzie przedstawiony jest jeden i ten sam schemat: para się poznaje, zakochuje w sobie mimo istniejących między sobą różnic, później z jakiegoś powodu kłócą się i rozstają, by już na koniec książki wrócić do siebie i żyć długo i szczęśliwie. Jednak prawdziwe życie takie nie jest. Pary bez przerwy się kłócą, by później się znów godzić i później znów kłócić powtarzając wciąż ten sam schemat. Życie nie jest takie różowe jak przedstawiają nam książki czy też filmy, a Anna Todd to świetnie przedstawiła. Dzięki temu książka jest bardziej prawdziwa i realna, a to bardzo mi się podoba.
Powieść czyta się strasznie szybko. Gdy powtarzałam sobie, że skończę tylko jeszcze jeden rozdział, bardzo szybko okazywało się, że ukończyłam ich dziesięć. No po prostu strasznie trudno jest się od niej oderwać. Przez nią pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się, żeby czytać książkę do 2:30 w nocy. Byłoby znacznie dłużej, jednak musiałam wstać dosyć wcześnie, ale gdyby nie to podejrzewam, że czytałabym do rana.
Anna Todd znów sprawiła, że zakochałam się jeszcze bardziej w bohaterach jej książki, choć myślałam, że to już nie możliwe. Zakończenie dosłownie wbiło mnie w fotel i musiałam walczyć z wielką potrzebą wyrzucenia książki przez okno. Ale oczywiście mam tu na myśli, że było takie zaskakujące, przez co jeszcze bardziej nie mogę doczekać się kontynuacji. Jest to książka, która zdecydowanie zajmuje bardzo wysoką pozycję na liście powieści które skradły moje serce.
http://about-katherine.blogspot.com/2015/04/37-after-juz-nie-wiem-kim-bez-ciebie.html
Przyznam się szczerze, że wprost nie mogłam się doczekać kolejnej części After. Pierwsza dosłownie sprawiła, że zakochałam się w niej całym sercem. Wiele więc oczekiwałam po jej kontynuacji, jednocześnie nie ustalając zbyt wielkiego progu, by później, w razie czego, za bardzo się nie...
2015-03-09
http://about-katherine.blogspot.com/2015/03/34-after-pomien-pod-moja-skora.html
Przez całe życie Tessa starała się jak może, poprzez nieustanną naukę, aby dostać się na wymarzone studia. Większość swojego czasu poświęcała szkole i książkom. Robiła to także, aby zadowolić wymagającą matkę, która chciała aby córka osiągnęła znacznie więcej niż ona. Tessa miała też idealnego chłopaka imieniem Noah, który był także jej najlepszym przyjacielem. Znali się od najmłodszych lat i wydawało się, że będą ze sobą razem do końca życia. Gdy jednak w końcu udaje się na studia jej życie diametralnie się zmienia. Jej nowa współlokatorka jest jej zupełnym przeciwieństwem - ognisto rude włosy, pełno kolczyków i tatuaży i seksowne obcisłe ciuchy. Okazuje się jednak, że Steph to strasznie przyjacielska dziewczyna. Wkrótce Tessa poznaje jej przyjaciół. Jej uwagę przyciąga jednak Hardin - przystojny, niebezpieczny, wytatuowany i niemiły. Od samego początku bohaterowie się nienawidzą, lecz mimo to coś ich do siebie ciągnie. Czy osoby tak różniące się od siebie mogą być razem szczęśliwe?
Od chwili, gdy tylko zobaczyłam tą książkę zakochałam się w jej okładce. Niby prosta a mimo to strasznie przykuwa uwagę. Ale jak mówi przysłowie "nie oceniaj książki po okładce"... w tym przypadku to się kompletnie nie sprawdza!
Powieść ta była dla mnie kompletną niewiadomą. Za dużo o niej nie słyszałam więc w ogóle nie wiedziałam czego się po niej spodziewać. Od pierwszej strony jednak się w niej zakochałam i po prostu nie mogłam się oderwać.
Książka posiada niesamowitych bohaterów. Każdy z nich jest na swój sposób charyzmatyczny. Ja najbardziej pokochałam oczywiście Hardina. Jest on strasznie wielką zagadką, a z każdą kolejną stroną dowiadujemy się o nim czegoś nowego. Miejscami trochę denerwowała mnie postać głównej bohaterki, a mianowicie Tessy. Drażniło mnie, że dziewczyna była po prostu zbyt wścibska jak dla mnie. Mimo to miło obserwowało mi się, jak z małej niewinnej dziewczyny, lekko uprzedzonej do ludzi pokroju Hardina i Steph, zmienia się w skorą do ryzyka, odważną i pewną siebie młodą kobietę. Najbardziej jednak znienawidziłam matkę Tessy. Podczas lektury miałam ochotę po prostu ją uderzyć.
Powieś Anny Todd posiada niesamowite zakończenie, które po prostu sprawiło że pękło mi serce i przez wiele dni po prostu nie wiedziałam co się stało. Zdecydowanie było to dla mnie największe zaskoczenie jakie dotąd przeżyłam jeśli chodzi o książki.
Z pozoru banalna książka After. Płomień pod moją skórą jest po prostu niesamowita. Przedstawia problemy młodych ludzi jednak w taki niesamowity sposób. Fabule towarzyszy parę wątków erotycznych lecz nie zrażajcie się do tego, bo może ominąć was kawał świetnej powieści. Sama nie mogę doczekać się premiery kolejnej jej części. Mam nadzieję, że ci którzy po nią sięgną będą nią oczarowani tak samo jak ja i równie mocno pokochacie jej bohaterów. Zdecydowanie polecam bo na prawdę warto!
http://about-katherine.blogspot.com/2015/03/34-after-pomien-pod-moja-skora.html
Przez całe życie Tessa starała się jak może, poprzez nieustanną naukę, aby dostać się na wymarzone studia. Większość swojego czasu poświęcała szkole i książkom. Robiła to także, aby zadowolić wymagającą matkę, która chciała aby córka osiągnęła znacznie więcej niż ona. Tessa miała też idealnego...
2015-11-21
http://about-katherine.blogspot.com/2015/11/76-az-po-horyzont.html
Śmierć ojca Amy zmieniła dosłownie wszystko. Niegdyś jej rodzina była szczęśliwa i choć jak każda miała jakieś swoje sprzeczki, nigdy jednak nie oddalali się od siebie aż tak bardzo. Teraz, gdy jest już po wszystkim nic już nie wygląda tak samo. Brat Amy trafił na odwyk, a jej matka postanowiła wyjechać do Connecticut, by tam na nowo urządzić rodzinie życie - z dala od jakichkolwiek złych wspomnień. Dziewczyna tym czasem została sama w wielkim pustym domu, by ukończyć naukę w szkole oraz dopilnować wszystkich spraw związanych ze sprzedażą domu. Teraz jeszcze dziewczyna musi przejechać prawie cały kraj, aby ze słonecznej Kalifornii dostarczyć matce samochód niezbędny do poruszania się po Connecticut. Z racji jednak, że Amy nie prowadzi już samochodu, w podróży ma towarzyszyć jej syn znajomej rodziców, którego bohaterka ledwie co pamiętała z dawnych lat. Ten Roger, którego Amy zapamiętała z dawnych lat okazuje się być jednak zupełnie innym chłopakiem. Czy po tak długim przebywaniu we własnym towarzystwie dziewczyna będzie potrafiła spędzić tych kilka dni sam na sam z kimś, kto jest dla niej prawie obcy? No i czy z pozoru błaha podróż może stać się przygodą życia?
Po Aż po horyzont sięgnęłam zupełnie spontanicznie. Zapoznałam się z tylko jedną jej recenzją na jednym z blogów, jednak wiedziałam, że to będzie coś wielkiego i po prostu nie mogę tego przegapić. To jednak, co najbardziej przyciągnęło mnie do tej pozycji to motyw podróży, który odgrywa tu bardzo ważną rolę. Choć sama nie jestem zbyt odważna jeśli chodzi o podróże, nie jestem pewna, czy znalazłabym u siebie tyle odwagi, by porwać się na coś takiego, bardzo lubię czytać powieści, gdzie bohaterowie udają się na takie wyprawy. W moim przypadku więc ta pozycja była wręcz obowiązkowa.
Główną bohaterką powieści, a zarazem jej narratorką jest niejaka Amy Curry, która w ostatnim czasie została bardzo mocno doświadczona przez życie. Czytając jakąkolwiek książkę często utożsamiamy się z jej bohaterem/bohaterami, ja właśnie tak miałam jeśli chodzi o Amy (mam tu na myśli tą Amy po śmierci jej ojca). Czytając nie raz czułam się, jakby ktoś przedstawiał mi mnie - to samo zachowanie w przypadku poznawania nowych osób, niekiedy te same myśli i upodobania. Nic więc chyba dziwnego, że od samego początku bardzo polubiłam tą postać. Bardzo podobało mi się, jak charakter bohaterki zmienia się z każdą kolejną stroną książki i z każdym kolejnym przejechanym kilometrem i dniem w towarzystwie Rogera. Łatwo było można zauważyć, jak Amy rozkwita - z zamkniętej w sobie i pogrążonej w smutku dziewczyny zmienia się w coraz bardziej pewną siebie i szczęśliwą z życia osobę. Amy okazała się być fantastyczną narratorką, która potrafiła opowiedzieć wszystko z wielką ciekawością i dokładnością. Potrafiła nawet najbardziej zwyczajną rzecz opowiedzieć tak, aby stała się prawdziwie interesująca. Za to ją pokochałam. Niezmiernie polubiłam również postać samego Rogera, który okazał się być niezwykle ciepłą osobą o wspaniałym guście muzycznym. Myślę, że takiego przyjaciela jak on chciałby mieć każdy - ja przynajmniej jak najbardziej. Pokochałam liczne zabawne sprzeczki pomiędzy nim a Amy no i jeszcze grę w dwadzieścia pytań w ich wykonaniu. Nie raz pękałam ze śmiechu. Sprawili, że sama bardzo chciałabym w nią zagrać! :D
Prócz wspaniałej fabuły, która zauroczyła mnie w każdym możliwym stopniu, to co tak wyróżnia tą książkę to liczne "dodatki z podróży", jakie umieściła w niej Amy. Powieść opatrzona jest bowiem w liczne, lecz bez przesady, ilustracje, zdjęcia czy paragony, które nawiązują do tego, gdzie nasi bohaterowie byli i co robili. Stałam się wielką fanką playlist Rogera, których w książce jest aż osiem (każda zapisana utworami od góry do dołu) i które Amy tak pilnie spisywała. Dzięki tym drobnym szczegółom poczułam się jakbym poznawała historię, która wydarzyła się na prawdę, a ja zapoznawałabym się właśnie, że tak powiem, z dziennikiem z wyprawy.Za to dla mnie książka zasługuje na naprawdę wielki plus i może też stanowić przykład dla innych tego typu powieści.
Styl pisania Morgan Matson jest bardzo przyjemny, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. Nie oznacza to jednak, że jest zwyczajny, wręcz przeciwnie. Autorka już od pierwszych stron powieści potrafi zainteresować czytelnika. Świetnie bowiem opisała każdy ważny szczegół przygodny oraz samych bohaterów. Ciekawe jest to, że przygotowując się do napisania Aż po horyzont Morgan Matson odbyła dokładnie taką samą drogę co Amy i Roger. Była w wielu tych samych miejscach dzięki czemu potrafiła tak dokładnie oddać ducha każdego z nich. Nawet jechała dokładnie takim samym autem co oni. Co prawda jej podróż trwała o wiele dłużej niż wyprawa bohaterów jej książki, ale jak sama przyznaje przecież nie musiała dotrzeć do Connecticut w narzuconym przez kogoś terminie. To wszystko z pewnością przyczyniło się do tego, że Aż po horyzont jest tak dobrze skonstruowana i przemyślana.
Dzięki Amy i Rogerowi dowiedziałam się kilku istotnych rzeczy dotyczących włóczęgi. Pierwsze i najważniejsze - muzyka musi być! Dobra podróż nie może obejść się bez idealnie do tego pasującej playlisty. Po drugie - przekąski! Trzeba być zaopatrzonym w liczne ulubione smakołyki, bo bez tego włóczęga nie będzie już taka przyjemna. No i po trzecie najważniejsze - lepiej zdać się na los! Czasem warto odpuścić sobie planowanie i po prostu pójść na żywioł. To z pewnością uczyni naszą podróż jeszcze bardziej udaną. Jestem niezwykle usatysfakcjonowana tym, że udało mi się poznać tak wspaniałą powieść jaką jest Aż po horyzont. Jest to świetne połączenie przygody i rozkwitającego romansu. Bardzo spodobało mi się to, że wątek miłosny nie grał tu głównych skrzypiec. Co prawda już od samego początku widać, że coś się dzieje, jednakże nie jest on dominujący i nie przytłacza pozostałych wątków powieści. Jest to miła odmiana od tego schematu, który towarzyszy nam ostatnio w innych powieściach młodzieżowych. Morgan Matson stworzyła fantastyczną powieść, która zapewne wielu z nas zachęci do zmiany swojego życia i włóczęgi. Ja mówię tej książce jak najbardziej tak! Myślę, że jeszcze długo pozostanie ona w mojej pamięci. Sama z pewnością będę jeszcze nie raz do niej wracać. Mam nadzieję, że w waszym przypadku będzie dokładnie tak samo.
http://about-katherine.blogspot.com/2015/11/76-az-po-horyzont.html
Śmierć ojca Amy zmieniła dosłownie wszystko. Niegdyś jej rodzina była szczęśliwa i choć jak każda miała jakieś swoje sprzeczki, nigdy jednak nie oddalali się od siebie aż tak bardzo. Teraz, gdy jest już po wszystkim nic już nie wygląda tak samo. Brat Amy trafił na odwyk, a jej matka postanowiła wyjechać do...
2014-08-26
http://about-katherine.blogspot.com/2014/09/8-basnie-barda-beedlea.html
"Baśnie Barda Beedle'a" to książka znana każdemu czarodziejowi - małemu i dużemu. Mamy czytały je swoim dzieciom do poduszki, tak jak mamy mugoli czytają swoim mugolskim dzieciom. Baśnie takie jak "Czara Mara i jej gdaczący pieniek", czy "Czarodziej i skaczący garnek" w świecie czarodziejów są znane tak bardzo jak "Kopciuszek", czy "Śpiąca królewna" w świecie mugoli. Ale może zacznijmy od początku...
"Baśnie Barda Beedle'a" to zbiór pięciu opowiadać w którego skład wchodzą:
- Czarodziej i skaczący garnek
- Fontanna Szczęśliwego Losu
- Włochate serce czarodzieja
- Czara Mara i jej gdaczący pieniek
- Opowieść o trzech braciach.
Każda z baśni zakończona jest komentarzami Albusa Persiwala Wulfryka Briana Dumbledore'a - dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Przedstawia tam kilka ciekawych rzeczy związanych z daną baśnią, jak na przykład stosunek czarodziejskich rodziców do nich, czy historie z nimi związane.
Każda z baśni kieruje za sobą inne przesłanie, morał, który każdy czytelnik może odbierać w inny sposób.
Najbardziej, z pośród wszystkich "Baśni Barda Beedle'a" Podobała mi się Opowieść o trzech braciach i dlatego to na niej głównie się skupię.
Baśń ta opowiada o trzech braciach, którzy, będąc czarodziejami, zdołali oszukać samą Śmierć. W zamian za to otrzymali od Śmierci dary, których sami sobie zażyczyli.
" I Śmierć przemówiła do nich. Była zła, że tym trzem nowym ofiarom udało się ją przechytrzyć, bo zwykle wędrowcy tonęli w rzece. Nie dała jednak za wygraną. Postanowiła udawać, że podziwia czarodziejskie uzdolnienia trzech braci, i oznajmiła im, że każdemu należy się nagroda za przechytrzenie Śmierci."
Tak więc pierwszy z braci poprosił o różdżkę, która byłaby najsilniejszą różdżką ze wszystkich. Drugi zażądał kamienia, który pozwoliłby mu wskrzeszać zmarłych. Trzeci brat, najskromniejszy ze wszystkich poprosił o coś "co pozwoliłoby mu odejść z tego miejsca nie będąc ściganym przez Śmierć". Otrzymał więc Pelerynę-Niewidkę. W końcu Śmierci udało się zabrać z tego świata dwóch najstarszych braci - pierwszy zginął zamordowany przez mężczyznę, który ukradł mu różdżkę, którą się chwalił, drugi natomiast z rozpaczy popełnił samobójstwo. Ostatniemu z braci udało się ukrywać przed Śmiercią tak długo aż dożył sędziwego wieku. Gdy nadszedł odpowiedni moment przekazał Pelerynę-Niewidkę swojemu synowi i odszedł ze Śmiercią jak równy z równym.
Nie wiem jak jest w waszym przypadku, ale mnie baśń ta bardzo urzekła zawsze będę miło ją wspominać. Jest opowiedziana w bardzo ciekawy, charakterystyczny dla baśni sposób, co nadaje jej jeszcze większej tajemniczości. Jest to również legenda powstania tajemniczych Insygni Śmierci.
J. K. Rowling poprzez "Baśnie Barda Beedle'a" stworzyła coś na prawdę ciekawego, co z całą pewnością stanowi nie lada gratkę dla fanów Harrego Pottera. Lektura tej książki sprawiła mi wielką przyjemność, gdyż mogłam przeczytać coś, co czytali sami bohaterowie tego cyklu. Tak jak Harry Potter baśnie te są według mnie arcydziełem, a co ważne mogą przeczytać je ci, którzy nie mili jeszcze styczności z magicznym światem Harrego.
Podsumowując, książka jest na prawdę fantastyczna i warta wszystkich chwil kiedy ją szukałam (bardzo ciężko było ją znaleźć). :D
Polecam ją każdemu, a fanom Harrego w szczególności.
http://about-katherine.blogspot.com/2014/09/8-basnie-barda-beedlea.html
"Baśnie Barda Beedle'a" to książka znana każdemu czarodziejowi - małemu i dużemu. Mamy czytały je swoim dzieciom do poduszki, tak jak mamy mugoli czytają swoim mugolskim dzieciom. Baśnie takie jak "Czara Mara i jej gdaczący pieniek", czy "Czarodziej i skaczący garnek" w świecie czarodziejów są znane...
2018-05-10
Na prawdę nie spodziewałam się tego, że ta niepozorna biała książeczka będzie skrywała w sobie historię, która tak niesamowicie mnie zainteresuje i sprawi, że nie będę mogła o niej zapomnieć na długo 😱 Poznajemy w niej historię Ally - dziewczyny, która postanawia uciec z domu, aby w końcu móc wieść życie bez udawania i nakazów rodziców. Aby w końcu móc być sobą. Los zmusza ją do wynajęcia pokoju w mieszkaniu Kadena - strasznie aroganckiego i wrednego chłopaka, który swoim zachowanie i różnymi zasadami niesamowicie utrudnia życie dziewczyny. No ale jak pewnie się domyślacie, tą dwójkę powoli zaczyna coś do siebie ciągnąć, chociaż żadne z nich nie chce się do tego przyznać 😈 Sama historia jest z pozoru zwyczajna, ale autorce udało się ją tak podrasować, że wszystko tworzy spójną i bardzo wciągająca całość! Bohaterowie już od samego początku zdobyli moje serce, a sam Kaden trafił na moją listę książkowych mężów 👰 - i to bardzo blisko podium! Mona Kasten ma niesamowity styl, który całkowicie mnie urzekł i sprawił, że sięgnę po wszystko co wyjdzie spod jej pióra!
Także ja z niecierpliwością czekam teraz na kolejne tomy! "Begin again" to fantastyczna książka, a jeśli gustujecie w powieściach NA i romansach to zdecydowanie wasze MUST HAVE! 😍
Na prawdę nie spodziewałam się tego, że ta niepozorna biała książeczka będzie skrywała w sobie historię, która tak niesamowicie mnie zainteresuje i sprawi, że nie będę mogła o niej zapomnieć na długo 😱 Poznajemy w niej historię Ally - dziewczyny, która postanawia uciec z domu, aby w końcu móc wieść życie bez udawania i nakazów rodziców. Aby w końcu móc być sobą. Los zmusza...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-12-11
http://about-katherine.blogspot.com/2014/12/22-black-ice.html
Britt wraz z najlepszą przyjaciółką Korbie postanawia udać się na wakacje w góry, aby móc urządzać liczne wędrówki, do których przygotowywała się od roku. Robiła to głównie ze względu na swojego byłego chłopaka i brata Korbie - Calvina, który uwielbiał wędrówki górskie, lecz gdy dowiedziała się, że chłopak ma im towarzyszyć była wściekła. W drodze do posiadłości rodziców Korbie dziewczyny padają ofiarą okropnych warunków pogodowych, przez co zostają uwięzione w samochodzie w nieznanej im okolicy. Aby uniknąć zamarznięcia Britt decyduje, że poszukają w pobliżu jakiegoś domku, gdzie będą mogły schronić się przed zimnem i wezwać pomoc. Nie spodziewały się jednak, że dwójka nieznajomych chłopaków może przynieść za sobą aż takie wielkie kłopoty.
Książka pełna niesamowitych zwrotów akcji, a ponadto cały czas trzyma w napięciu. Autorka miała niesamowity pomysł na stworzenie książki, który na długo zapada w pamięci.
Wykreowane przez nią postacie są również bardzo interesujące, a co najważniejsze oryginalne. Podczas czytania powieści poznajemy Britt, która jest narratorką powieści. Razem z nią brniemy przez to, co przytrafiło się bohaterce. Początkowo wydaje się być niewinną dziewczyną, która za główny cel postawiła sobie ponowne zdobycie swojego byłego chłopaka. Razem z rozwijającą się akcją dostrzegamy jednak, że nie jest ona do końca taką słabą osobą. Potrafi świetnie radzić sobie w sytuacjach, które dla większości z nas były by nie do rozwiązania. Moim faworytem został zdecydowanie jednak Mason - człowiek zagadka. To chyba głównie on był dla mnie wielkim zaskoczeniem w całej tej powieści.
Black Ice to zdecydowanie książka, która warta jest uwagi i z pewnością nie będziemy się przy niej nudzić. Fabuła jest niesamowita - oryginalna, trzymająca w napięciu, a także w pewnym stopniu realna, bo każdemu z nas może choć w pewnej mierze przytrafić się to, co działo się z Britt. Plusem jest też fakt, że mimo iż występuje tam wątek miłosny nie jest on dominujący i nie przytłacza całej fabuły. Na pewno nie jeden jeszcze raz sięgnę po Black Ice!
http://about-katherine.blogspot.com/2014/12/22-black-ice.html
Britt wraz z najlepszą przyjaciółką Korbie postanawia udać się na wakacje w góry, aby móc urządzać liczne wędrówki, do których przygotowywała się od roku. Robiła to głównie ze względu na swojego byłego chłopaka i brata Korbie - Calvina, który uwielbiał wędrówki górskie, lecz gdy dowiedziała się, że chłopak ma im...
2015-10-20
http://about-katherine.blogspot.com/2015/10/71-boy-7.html
Budzi się na spalonej słońcem łące, przy pustej drodze, gdzie nie ma ani żywej duszy. Nie wie jak się nazywa, kim jest i jak się tam znalazł. Nie wie dosłownie nic.Wie jednak, że długo tam nie wytrzyma i jak najszybciej musi dotrzeć do jakiegoś miasta. W trawie znajduje plecak, który najprawdopodobniej należy do niego. Po przeszukaniu znajduje między innymi telefon, butelkę wody i paragon z Pizzy Hut. Na telefonie znajduje nagraną wiadomość, jak się okazuje od samego siebie - Cokolwiek się stanie, pod żadnym pozorem nie dzwoń na policję. Wie więc, że nie może ufać już nikomu. Wkrótce jednak natrafia na przejeżdżający drogą samochód, którego właścicielką jest niejaka Lara. Oferuje mu podrzucenie do miasta oraz pokój w Bed & Breakfast prowadzonym przez jej ciotkę. Chłopak przedstawia się jako Boy Seven (takie napisy znalazł wcześniej na wszystkich swoich ubraniach). Od teraz jego jedynym i najważniejszym zadaniem jest poznanie prawdy o samym sobie.
Powieść Boy 7 od samego początku była dla mnie jedną wielką zagadką. Dotąd w ogóle nie słyszałam nic na jej temat, czy chociażby o jej autorce - Mirjam Mous. Jednaj gdy tylko ujrzałam jej okładkę wiedziałam, że jest to powieść, obok której zdecydowanie nie mogę przejść obojętnie.
Głównym bohaterem książki jest niejaki Boy Seven, później już znany nam jako Sam Waters. Już od pierwszych stron powieści Boy staje się dla czytelnika jedną wielką zagadką. Jako, że całą historię poznajemy z jego perspektywy wiemy tylko to, co on... czyli w zasadzie nic. Chłopak bowiem stracił pamięć, a jego głównym zadaniem staje się poznanie samego siebie poprzez szereg zebranych przez niego wskazówek. Bardzo mi się to spodobało i z wielkim zapałem śledziłam każdy nowy ślad, jaki znalazł Boy i tak jak on ekscytowałam się kolejnymi poznanymi faktami z jego tajemniczego życia. Powieść wciąga już od samego początku, jednakże z każdą kolejną stroną wszystko staje się jeszcze bardziej ciekawe i w końcu nie ma już żadnej siły, która potrafiłaby oderwać nas od tej historii.
Sam Boy jest bardzo ciekawą postacią, gdyż w przeciwieństwie do wielu powieści, tu nie możemy za pośrednictwem kilku przeczytanych rozdziałów sporządzić sobie własnego zdania na jego temat, gdyż jak już wyżej wspomniałam poznajemy go dokładnie razem z nim samym.
Trochę ciężko jest mi napisać recenzję tej książki w taki sposób, by zachęcić was do sięgnięcia po nią i jednocześnie nie zdradzić wszystkich tych najbardziej zaskakujących i wciągających momentów. Uwierzcie mi tylko, że to co przedstawiłam wam powyżej to jest zaledwie przedsmak i jeśli myślicie, że historia jest trochę nudna i niewyróżniająca się jesteście w ogromnym błędzie.
Bardzo spodobał mi się styl autorki - nie mam jeszcze niestety żadnego porównania z inną jej powieścią, ale tutaj zostałam po prostu oczarowana i już teraz z wielką niecierpliwością czekam na moment gdy zapoznam się z kolejną jej książką. Mirjam Mous pisze bardzo interesująco nie zaśmiecając powieści żadnymi niepotrzebnymi fragmentami i opisami. Całość czytało mi się bardzo przyjemnie. Historia jaką zaprezentowała nam w powieści jest moim zdaniem niezwykle oryginalna i jak najbardziej udana. Autorka z pewnością spędziła sporo czasu na dopracowanie każdego szczegółu fabuły co zdecydowanie się opłaciło.
Jestem bardzo zaskoczona książką Boy 7 i bardzo się cieszę, że się na nią zdecydowałam. Czytając przeniosłam się do zupełnie innego świata pełnego tajemnic, niewyjaśnionych spraw i wzbudzających niepokój spraw - do świata, gdzie nikt nie jest ty, za kogo się podaje. Lekturę tej książki zdecydowanie mogę zaliczyć do udanych i już wiem, że jeszcze nie raz z wielką przyjemnością do niej powrócę. Dowiedziałam się, że na podstawie powieści Mirjam Mous powstał film o tym samym tytule, jednak z jego opisu wynika, ze sporo zostało w nim zmienione w porównaniu z fabułą książki. Nie wiem, czy się na niego zdecyduję, gdyż nie chcę psuć sobie tak wspaniałej historii. Wiem natomiast, że koniecznie sięgnę po Password - drugą wydaną w Polsce powieść tejże autorki. Tak więc mówiąc krótko jak najbardziej polecam!
http://about-katherine.blogspot.com/2015/10/71-boy-7.html
Budzi się na spalonej słońcem łące, przy pustej drodze, gdzie nie ma ani żywej duszy. Nie wie jak się nazywa, kim jest i jak się tam znalazł. Nie wie dosłownie nic.Wie jednak, że długo tam nie wytrzyma i jak najszybciej musi dotrzeć do jakiegoś miasta. W trawie znajduje plecak, który najprawdopodobniej należy do...
2017-06-30
Recenzja dostępna również na blogu: http://about-katherine.blogspot.com/2017/07/176-czerwien-rubinu.html
Po zapoznaniu się w całości z serią Silver - Księgi snów wiedziałam, że Kerstin Gier stała się jedną z moich ulubionych autorek. Mimo to przez cały czas broniłam się z przeczytaniem jej pierwszej serii Trylogia czasu. Wydaje mi się, że duży wpływ na moją opinię miały okładki książek wydane nakładem Wydawnictwa Egmont Polska - cały czas po prostu nie pasują mi one do stylu pisarskiego autorki i obawiałam się, że sama Trylogia czasu nie będzie taka charakterystyczna, jak Silver. Gdy więc dowiedziałam się o ty, że Wydawnictwo Media Rodzina postanowiło wydać tą serię jeszcze raz i to z całkiem nową okładką byłam zwyczajnie w niebo wzięta! No bo spójrzcie tylko na to cudo - jest uosobieniem stylu Kerstin Gier, jej humoru i wszystkiego, co w niej najlepsze. Jednakże mimo to nadal byłam co do tej serii raczej sceptycznie nastawiona i podeszłam do niej z dość wielką rezerwą.
Główną bohaterką książki jest niejaka Gwen, która od początku swojego życia wiedziała, że wywodzi się z bardzo specyficznej rodziny. Otóż już od wielu, wielu lat niektórzy członkowie rodziny Montrose rodzą się ze specyficznym genem, który pozwala im na cofanie się w czasie. Ostatnią z rodu, która miała zostać obdarzona tą wyjątkową zdolnością miała być kuzynka Gwen - Charlotte. Od momentu swojego urodzenia była przygotowywana do swojej dalszej przyszłości i praktycznie całe życie dostosowywała się do tego. Pewnego dnia Gwen odkrywa jednak, że to nie Charlotte, ale ona została obdarzona tą niesamowitą zdolnością. Wszystko ładnie pięknie, tylko, że Gwen nie ma pojęcia co robić, gdy już się cofnie w czasie - w końcu to nie ona była do tego wszystkiego przygotowywana.
Powiem wam, że na początku, gdy zapoznawałam się z opisem książki oraz z licznymi opiniami na jej temat, jakoś nie bardzo przekonywało mnie to, że w powieści miały znaleźć się fragmenty z przeszłości. Wydawało mi się, że będzie to zwyczajnie nudne. Jednak dzięki wspaniałej wyobraźni Kerstin Gier oraz jej talentowi, autorce udało się stworzyć z tego coś niesamowitego. Już po pierwszym takim fragmencie wiedziałam, że na każdy kolejny będę czekała z wielką niecierpliwością i właśnie tak było. Dzięki właśnie tym scenom z przeszłości, dzięki opisom, jakie Gwen oraz Gideon musieli nosić stroje Czerwień rubinu na prawdę wiele zyskała i z pewnością, gdyby autorka z tego zrezygnowała, cała ta historia nie byłaby już taka sama.
W książkach Kerstin Gier zawsze podobało mi się to, w jaki sposób zwraca się ona do swoich czytelników i jak przez to kreuje swoich bohaterów. Jej nieodłącznym elementem jest humor i chociaż doskonale widać w nim, że jej książki skierowane są do raczej młodszych niż ja czytelników, to mimo wszystko ja zawsze świetnie się przy nich bawię i wracam do nich z wielkim sentymentem. Teraz widzę, że moje obawy były bezpodstawne. bo w końcu ten humor to cała Kerstin Gier i z całą pewnością w żadnej nowej książce autorki tego nie zabraknie.
Chociaż Czerwień rubinu czytałam już jakiś czas temu, nadal nie mogę do końca zebrać wszystkich słów, jakimi chciałabym opisać dla was tą książkę (wybaczcie mi więc, jeśli ta recenzja jest trochę nieskładna). Wiem jednak, że jedyne, co jeszcze muszę wam powiedzieć to to, że jeśli jeszcze nie zapoznaliście się z tą książką, koniecznie MUSICIE to zmienić. Po prostu nie ma innej opcji. A jeśli w dodatku czytaliście już serię Silver - Księgi snów i ona wam się spodobała, to jest to wręcz wasz obowiązek. Ja teraz bardzo mocno żałuję, że nie zapoznałam się z tą serią wcześniej i chociaż mogłabym już zabrać się za kolejne tomy (a uwierzcie mi, ciekawość mnie zżera), to z wielką niecierpliwością będę wyczekiwać tych w tej całkiem nowej szacie graficznej (będę się musiała troszkę pomęczyć).
Słowem podsumowania powiem tylko, że Czerwień rubinu to książka, którą koniecznie trzeba przeczytać.
Dla tych, którzy nie wiedzą, na podstawie tejże serii powstał film, ale jeśli nie czytaliście jeszcze książek, nie oglądajcie go, bo możecie się trochę zniechęcić do tej serii (chociaż w sumie nie był on taki zły - po prostu nie tak dobry, jak książka).
Recenzja dostępna również na blogu: http://about-katherine.blogspot.com/2017/07/176-czerwien-rubinu.html
Po zapoznaniu się w całości z serią Silver - Księgi snów wiedziałam, że Kerstin Gier stała się jedną z moich ulubionych autorek. Mimo to przez cały czas broniłam się z przeczytaniem jej pierwszej serii Trylogia czasu. Wydaje mi się, że duży wpływ na moją opinię miały...
"Drugie życie Bree Tanner" to opis krótkiego życia dziewczyny przemienionej przez wampira budującego swoją armię. Jest bardzo ciekawa i w jej czytaniu nie przeszkadza fakt, iż nie czytało się pozostałych części sagi zmierzch. Podczas tej krótkiej lektury bardzo polubiłam Bree i było mi żal, że jej nowe, jeszcze nie poznane przez nią życie trwało tak krótko. Jest to książka warta uwagi.
"Drugie życie Bree Tanner" to opis krótkiego życia dziewczyny przemienionej przez wampira budującego swoją armię. Jest bardzo ciekawa i w jej czytaniu nie przeszkadza fakt, iż nie czytało się pozostałych części sagi zmierzch. Podczas tej krótkiej lektury bardzo polubiłam Bree i było mi żal, że jej nowe, jeszcze nie poznane przez nią życie trwało tak krótko. Jest to książka...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06-01
Z ręką na sercu przyznam się wam, że na prawdę nie miałam ochoty zabierać się za "Dziesięć poniżej zera" 🙈 Kompletnie mnie do tej książki nie ciągnęło i broniłam się przed nią z całych sił... I teraz powiem wam coś baaardzo ważnego - jeśli macie dokładnie tak samo to OD RAZU ZABIERAJCIE SIĘ ZA TĄ KSIĄŻKĘ!😍😍😍 To, co w niej poznałam.. to było takie WOW! 😱 Ja dosłownie się zakochałam i nie mogę przeżyć, że to już koniec (po cichu liczę na jakąś kontynuację, ale wiadomo - to już nie byłoby to, co pierwsze czytanie). Czytając "Dziesięć poniżej zera" poznałam historię dziewczyny, której udało się uciec mordercy (Parker 😍) oraz chłopaka po raz kolejny walczącego z rakiem, który już w zasadzie się poddał (Everett 💞), którzy postanowili razem przeżyć wspólna przygodę. Nie obyło się bez niekontrolowanych napadów śmiechu, wzruszenia i rozpaczy z mojej strony, ale właśnie to było w tej książce najlepsze! Całość czyta się tak fantastycznie, że to jest wprost nie do opisania! Uwielbiam tą książkę i zaczęłam się nawet zastanawiać, czy może nie przeczytać jej jeszcze raz 🙈 autorka ma tak czarujący i przejmujący styl, który nie pozwala oderwać się od tej historii. Jeśli więc o mnie chodzi ja jestem zdecydowanie na tak!
A Everett - kolejna moja wielka książkowa miłość 😍❤👰
Z ręką na sercu przyznam się wam, że na prawdę nie miałam ochoty zabierać się za "Dziesięć poniżej zera" 🙈 Kompletnie mnie do tej książki nie ciągnęło i broniłam się przed nią z całych sił... I teraz powiem wam coś baaardzo ważnego - jeśli macie dokładnie tak samo to OD RAZU ZABIERAJCIE SIĘ ZA TĄ KSIĄŻKĘ!😍😍😍 To, co w niej poznałam.. to było takie WOW! 😱 Ja dosłownie się...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-18
Recenzja dostępna również na blogu: http://about-katherine.blogspot.com/2017/05/162-fantastyczne-zwierzeta-i-jak-je.html
Gdy po obejrzeniu filmu Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć dowiedziałam się, że niedługo ma pojawić się wydany w formie książki oryginalny scenariusz tej produkcji byłam jednocześnie mocno podekscytowana i zaniepokojona. Wiedziałam, że na pewno zapoznam się z tą książką, jednakże jak dotąd nigdy nie miałam okazji czytać żadnego scenariusza i obawiałam się, że będzie mi to szło bardzo opornie. Ciekawość jednak zwyciężyła, a gdy tylko zobaczyłam, jak sama powieść ma się prezentować, nie było już wyjścia...
Na samym początku tej recenzji koniecznie muszę wspomnieć o po prostu genialnej, fantastycznej, cudnej, pięknej i niepowtarzalnej okładce tejże książki. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie widziałam czegoś tak pięknego! Jeśli widzieliście tą pozycję na żywo, z całą pewnością wiecie dokładnie, co mam na myśli. Książka jest tak przepięknie wydana, że zwyczajnie nie można oderwać od niej wzroku. Z notatki na samym końcu pozycji dowiadujemy się, że motywy zdobnicze z lat dwudziestych XX wieku stały się inspiracją do jej stworzenia, tak samo jak te liczne fantastyczne zwierzęta. Lecz nie tylko sama okładka jest genialna - również wnętrze jest niesamowite. Książka została cudownie wydana i w pełni odzwierciedla ona klimat całej historii. Jestem przekonana, że gdyby została ona wydana w tradycyjny i zwyczajny sposób, zabrakłoby jej tego fantastycznego uroku.
W książce, z racji tego, że jest to oryginalny scenariusz filmu, znajdziemy DOKŁADNIE to samo, co oglądaliśmy na ekranie, tylko... dziesięć razy lepsze. Powieść przedstawia nam historię młodego brytyjskiego magikozoologa Newtona Skamandra, który przybywa do Stanów Zjednoczonych z pewną misją, którą stara się nikomu nie wyjawić. Niestety praktycznie krótko po tym, jak w końcu znalazł się w Ameryce dochodzi do pewnych komplikacji - z jego magicznej walizki ucieka niejaki niuchacz, czyli małe stworzonko, które pomimo swoich rozmiarów może wywołać niezłe zamieszanie. W czasie, gdy Newt stara się złapać niuchacza nieświadomie zamienia się walizką z Jacobem Kowalskim, który później przez przypadek przyczynia się od tego, że wiele fantastycznych zwierząt z walizki Newta ucieka na ulice Nowego Jorku. Nie jest to jednak całkowicie główny wątek całej historii - to dopiero początek wszystkiego.
Jak wspomniałam, pierwszy raz w życiu miałam okazję zapoznać się ze scenariuszem - do tej pory nigdy czegoś takiego nie czytałam. Mówiłam też o obawach, jakie miałam zanim zabrałam się za poznanie tej książki - zwyczajnie myślałam, że te wszystkie fachowe terminy w przypadku opisania poszczególnych scen będą mnie nudzić, dodatkowo pogubię się w fabule i koniec końców w ogóle nie dotrwam do końca. I choć faktycznie przez pierwszych kilka stron właśnie tak miałam, to później już w ogóle nie miałam z tym problemu - ba, nawet już tego nie zauważałam. Gdy przyzwyczaiłam się już do formy scenariusza, poznawanie fabuły nie było dla mnie żadnym problemem, a dodatkowe opisy miejsc, sytuacji, itp. tylko bardziej pomagały mi nakreślić sobie wszystkie sceny. Mam przed sobą jeszcze jeden scenariusz do przeczytania (a mianowicie Harry Potter i Przeklęte dziecko), ale teraz w ogóle się go nie obawiam, wręcz przeciwnie - nie mogę się już tej formy doczekać. W scenariuszu widać rękę J. K. Rowling z czego bardzo się cieszę, gdyż to tylko bardziej oddaje charakter świata czarodziejów.
Zanim zapoznałam się z tym scenariuszem, sięgnęłam również po podręcznik Hogwartu - Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć i osobiście mi to bardzo pomogło. Gdy w scenariuszu pojawiała się jakaś wzmianka dotycząca konkretnego zwierzęcia, wiedziałam już mniej więcej o którego chodzi, a w razie potrzeby zawsze mogłam ponownie zajrzeć do podręcznika. Jeśli więc nie przeczytaliście jeszcze tych dwóch pozycji, polecam zapoznanie się z nimi właśnie w takiej kolejności - najpierw podręcznik, później scenariusz.
Podsumowując więc, gorąco polecam wam zapoznanie się z tym scenariuszem! Wiele osób, jak również ja na początku, uważa, że jest on zupełnie niepotrzebny i fani by się bez tego obeszli, jednakże uwierzcie mi, to pozycja, którą zdecydowanie każdy fan świata magii powinien przeczytać. Ja zagłębiając się w ten scenariusz byłam dosłownie oczarowana i choć wiedziałam dokładnie, jak potoczy się cała historia, to i tak śledziłam wszystko z ogromnym zaciekawieniem. Całość czyta się na prawdę szybko, a to, że nie można się od tego oderwać, jeszcze bardziej przyspiesza proces czytania. Tak więc kończąc, polecam, polecam i jeszcze raz polecam!
Recenzja dostępna również na blogu: http://about-katherine.blogspot.com/2017/05/162-fantastyczne-zwierzeta-i-jak-je.html
Gdy po obejrzeniu filmu Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć dowiedziałam się, że niedługo ma pojawić się wydany w formie książki oryginalny scenariusz tej produkcji byłam jednocześnie mocno podekscytowana i zaniepokojona. Wiedziałam, że na pewno...
2014-10-14
http://about-katherine.blogspot.com/2014/10/14-gwiazd-naszych-wina_22.html
Hazel to dziewczyna, która od wielu, wielu lat choruje na raka. Dobrał się on do jej płuc, przez co bohaterka nie rozstaje się z butlą tlenową i "wąsami", które pomagają jej przy oddychaniu. Za licznymi namowami matki, Hazel chodzi na spotkania grupy wsparcia, która ma pomagać innym chorym dzieciakom przetrwać to, co ich spotkało. Wszystko wskazywało na to, że będzie to kolejne nudne spotkanie o schemacie takim samym jak zawsze. Jednakże na jego początku Hazel zauważa pewnego przystojnego chłopaka, który cały czas się w nią wpatruje. Bohaterka dowiaduję się wkrótce, że uw poznany młodzieniec to Augustus Waters chorujący na kostniakomięsaka, przez którego Gus nie ma jednej nogi.
Para zaczyna spotykać się ze sobą coraz częściej. Wydawać by się mogło, że w tej sytuacji nie może spotkać ich już nic dobrego. A tu proszę! Bohaterowie zakochują się w sobie i nie widzą bez siebie już świata. Czy jednak choroba może spowodować rozłąkę?
Bardzo trudno było mi napisać tą recenzję i z góry przepraszam jeśli będzie ona trochę chaotyczna. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia co mogę wam powiedzieć na jej temat. Zbierałam się do tego chyba tydzień z nadzieją, że natchnienie wkrótce samo do mnie przyjdzie. No cóż, najwyraźniej nie miało tego w planach ;)
Ale przechodząc do książki... Gwiazd naszych wina to powieść, na której punkcie zwariowało miliony osób na całym świecie. Z początku dziwiłam się, co też takiego jest w tej książce, że wszyscy się nad nią zachwycają? I podchodząc z moim dziwnym nastawieniem do takich popularnych powieści wmówiłam sobie, że na pewno aż taka dobra nie jest. Okazja do przeczytania jej nadarzyła się dzięki moim przyjaciółką, które podarowały mi ją wraz ze śliczną zakładką :) Zaczęłam czytać jeszcze tego samego dnia i gdyby nie to, że ciągle wszyscy czegoś ode mnie wówczas chcieli pewnie skończyłabym ją jeszcze tego samego dnia.
Dzieło Johna Greena to kawał na prawdę dobrej roboty. Przedstawia niebanalną, oryginalną historię, którą jeszcze nigdy się nie spotkałam. Jest ona jednocześnie zabawna, wzruszająca, zmuszająca do myślenia, ale przede wszystkim piękna.
Wielkie brawa należą się autorowi, za tak dobre przygotowanie do tematu choroby i wszystkich spraw z nią związanych. Czytając książkę zastanawiałam się ile też pan Green musiał poświęcić czasu, aby tak dobrze przedstawić ten mało nam znany świat dzieci chorych na raka.
Jeśli chodzi o bohaterów, to bardzo polubiłam postać Augustusa. Nie dziwiłam się, dlaczego Hazel tak dobrze czuje się w jego towarzystwie i dlaczego darzyła go tak ogromnym uczuciem. Ciekawą postacią była też sama Hazel, która potrafiła myśleć racjonalnie w każdej sytuacji.
Pierwszą książką tego autora, którą przeczytałam była 19 razy Katherine. Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego tak wielu czytelników uważa, że jest ona jedną z najgorszych książek Greena, gdyż ja osobiście byłam nią zachwycona. Czytając GNW starałam się to zrozumieć, jednakże teraz kiedy mam już za sobą tą lekturę nadal nie mogę tego pojąć. Obydwie książki są iście mistrzowskie, tylko każda na swój własny, niepowtarzalny sposób. Oczywiście widzę dużą różnicę pomiędzy tymi dwoma dziełami, jednakże i tak nie uważam 19 razy Katherine za coś "słabego".
Podsumowując, Gwiazd naszych wina to kawał na prawdę świetnej książki. Pewnie nie raz jeszcze do niej wrócę. Mam też nadzieję, że jak najszybciej uda mi się obejrzeć jej ekranizację.
http://about-katherine.blogspot.com/2014/10/14-gwiazd-naszych-wina_22.html
Hazel to dziewczyna, która od wielu, wielu lat choruje na raka. Dobrał się on do jej płuc, przez co bohaterka nie rozstaje się z butlą tlenową i "wąsami", które pomagają jej przy oddychaniu. Za licznymi namowami matki, Hazel chodzi na spotkania grupy wsparcia, która ma pomagać innym chorym...
2014-08-05
Harry Potter - postać znana chyba wszystkim zarówno młodym jak i tym starszym. Nie znam nikogo, kto mimo iż nie czytał książki i nie oglądał ekranizacji nie słyszałby chociażby o tym chłopcu. Postać, magiczny świat i niezwykłe przygody głównego bohatera wykreowana przez J. K. Rowling sprawiły, że nie tylko ci młodzi, ale również ci trochę starsi z wielką radością sięgają po książki o młodym czarodzieju i czytają je z zapartym tchem nawet po kilkanaście razy.
Jest to jedna z lepszych książek jakie czytałam i to z tych najlepszych.
Każdy powinien ją przeczytać nie ważne w jakim jest wieku :)
Pełna recenzja:
http://about-katherine.blogspot.com/2014/08/5-harry-potter-i-kamien-filozoficzny.html
Harry Potter - postać znana chyba wszystkim zarówno młodym jak i tym starszym. Nie znam nikogo, kto mimo iż nie czytał książki i nie oglądał ekranizacji nie słyszałby chociażby o tym chłopcu. Postać, magiczny świat i niezwykłe przygody głównego bohatera wykreowana przez J. K. Rowling sprawiły, że nie tylko ci młodzi, ale również ci trochę starsi z wielką radością sięgają po...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-22
http://about-katherine.blogspot.com/2015/12/81-harry-potter-i-kamien-filozoficzny.html
Harry Potter to zwykły chłopiec, który już od małego doświadczył wielkiego nieszczęścia - jego rodzice bowiem zginęli, ponoć za sprawą wypadku samochodowego, przez co Harry musi mieszkać ze swoim okropnym wujostwem i ich rozpieszczonym i lubiącym znęcać się nad słabszymi synem Dudley'em. Fakt, że Harry'emu zawsze zdarzają się jakieś dziwne i niewytłumaczalne rzeczy niestety nie poprawia sytuacji. Pewnego razu, chłopiec dostaje tajemniczy list, który wuj Vernon stara się ukryć przed nim za wszelką cenę. Gdy z czasem listów przychodzi coraz więcej, zdesperowany wuj Vernon postanawia wywieźć rodzinę w najodleglejsze miejsce w okolicy - do starej chaty na morzu, gdzie z pewnością nie przyjdzie żaden list. To jednak nie uchroniło ich przed tajemniczym Rubeusem Hagridem, który przybył do Harry'ego, aby osobiście dostarczyć mu ów list ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, gdyż jak się okazuje nie jest on zwykłym chłopcem, a czarodziejem.
Harry'ego Pottera z całą pewnością nie trzeba nikomu przedstawiać i chociaż nie każdy zapoznał się jeszcze książkową serią, czy też jej ekranizacjami, z pewnością słyszał o tym chłopcu. Na blogu pojawiła się już kiedyś recenzja pierwszego tomu serii przygód o tym czarodzieju, a że dzięki uprzejmości wydawnictwa Media Rodzina miałam przyjemność zapoznania się z wersją ilustrowaną tej powieści, to właśnie na tym skupię się najbardziej w dzisiejszym poście.
Krótko przypomnę jednak moją opinię na temat Harry'ego Pottera i Kamienia filozoficznego. Z tym, że jest to chyba jena z najlepszych książkowych (a także filmowych) serii świata z całą pewnością nie można się kłócić. Sama fabuła jest po prostu niesamowita, J.K. Rowling wykazała się istnym geniuszem literackim wymyślając taki fantastyczny świat, w którym nie jeden czytelnik bardzo chciałby się znaleźć. Wszyscy wykreowani przez nią bohaterowie są po prostu nie do opisania (nie ważne, czy jest to taka postać jak Harry Potter, czy też ktoś mniej ważny), autorka spisała się po wręcz idealnie przy tworzeniu ich. Każdy z nich jest inny i każdy wnosi sobą coś nowego i wyjątkowego do całego klimatu. Dodatkowo to, co z całą pewnością zasługuje na wielki plus, to niesamowity styl, jakim posługuje się autorka. Bardzo podoba mi się to, że pierwsza część serii jest pisana w stylu nawiązującym do wieku bohatera. Nie obeszło się tu również bez wielu licznych zabawnych fragmentów (moje ulubione to te z udziałem Dursley'ów). Jeśli więc chodzi o samą fabułę, bohaterów i styl z całą pewnością książka zasługuje na miano jednej z najlepszych.
Teraz chciałabym się skupić na aspekcie wizualnym powieści. Już sama okładka przykuwa wzrok czytelnika - ja sama zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia. To jednak, co skrywa środek to po prostu istna magia! Wszystkie ilustracje, autorstwa Jim'a Kaya są fantastycznie wykonane i idealnie pokazują to, o czym czytamy na kartach książki. Od żadnej z nich wprost nie idzie oderwać wzroku, a każda kolejna jeszcze bardziej nas zaskakuje. Autor skupił się na nawet najdrobniejszym szczególe - każdy z nich jest idealnie dopracowany, żaden nie został pominięty. Choć sama bardzo przyzwyczaiłam się już do filmowych pierwowzorów bohaterów książki i ich twarzy muszę przyznać, że swoimi ilustracjami Jim Kay idealnie trafił w moje wyobrażenia. Co prawda znalazło się kilka drobnych różnic, ale jest ich tak mało, że można przymknąć na nie oko. W tych ilustracjach spodobało mi się to, że nie są one przesadzone, czytaj przekoloryzowane. Kolory nie są zbyt jaskrawe (idealne dla dzieci), a wszystko przedstawione jest tak, jak zaplanowała sobie J.K. Rowling.
Harry Potter i Kamień filozoficzny w wydaniu ilustrowanym to na prawdę świetny pomysł na przedstawienie książki, który został zrealizowany wprost idealnie. To cudowny dodatek do lektury, który z całą pewnością umili czas każdemu czytelnikowi. Szczerze mówiąc, choć bardzo się staram, nie mogę znaleźć tu chyba żadnych poważnych wad, co dowodzi tylko temu, że całość została starannie przemyślana i przygotowana z największym zaangażowaniem. Cena może wydawać się trochę wysoka, ale powiem wam, że zdecydowanie warto odmówić sobie jakąś zwykłą powieść, by móc za to zapoznać się z tym ilustrowanym arcydziełem. Pozycja ta z całą pewnością warta jest każdych pieniędzy. Jest to moim zdaniem pozycja obowiązkowa dla każdego wielkiego fana Harry'ego Pottera! W czeluściach internetu przeczytałam, że mają zostać wydane kolejne części Harry'ego w wersji ilustrowanej (mam nadzieję, że w Polsce wydawnictwo Media Rodzina również się na to skusi). Ja sama więc czekam na ten moment z wielką niecierpliwością!
http://about-katherine.blogspot.com/2015/12/81-harry-potter-i-kamien-filozoficzny.html
Harry Potter to zwykły chłopiec, który już od małego doświadczył wielkiego nieszczęścia - jego rodzice bowiem zginęli, ponoć za sprawą wypadku samochodowego, przez co Harry musi mieszkać ze swoim okropnym wujostwem i ich rozpieszczonym i lubiącym znęcać się nad słabszymi synem Dudley'em....
http://about-katherine.blogspot.com/2015/02/33-19-razy-katherine.html
Colin gustuje tylko w dziewczynach o imieniu Katherine. Do tej pory miał ich aż dziewiętnaście, a ta ostatnia, która była też za razem tą pierwszą rzuciła go i najbardziej ze wszystkich złamała mu serce. Aby pomóc przyjacielowi pozbierać się po rozstaniu, Hassan postanawia zabrać Colina w podróż bez konkretnego celu. W międzyczasie chłopak, jako cudowne dziecko, wpada na pomysł stworzenia Teorematu o Zasadzie Przewidywalności Katherine, który miałby na celu pokazanie jaka jest przyszłość danego związku na samym jego początku. Wkrótce bohaterowie trafiają do małej miejscowości Gutshot.
John Green, jeden z najpopularniejszych pisarzy młodzieżowych ostatnich czasów, ma już na kącie pięć książek, a szósta niebawem zostanie wydana w Polsce. Najbardziej zasłynął powieścią Gwiazd naszych wina, która to doczekała się już ekranizacji. Wkrótce ma się pojawić kolejna ekranizacja jego książki - Papierowe miasta.
19 razy Katherine przez wiele osób uznawana jest za najgorszą książkę pisarza, ja jednak uważam że jest ona tak samo świetna, choć zdecydowanie różni się od na przykład Gwiazd naszych wina.
Bohaterem powieści jest Colin Singleton, cudowne dziecko znające biegle 11 języków w tym łacinę, arabski i francuski, notorycznie porzucany przez Katherine'y. Jest on osobą cichą o bardzo mądrą, potrafi przeczytać 400 stron książki dziennie. Jednak dla większości osób takie zachowanie nie jest imponujące przez co chłopak ma niemałe problemy towarzyskie. Jedynym jego przyjacielem jest Hassan, zabawny i łatwo nawiązujący kontakty chłopak, który "nie jest terrorystą". By uporać się z ostatnią stratą dziewiętnastej Katherine, Colin wraz z Hassanem wyruszają w podróż.
Już drugi raz sięgnęłam po tą książkę i mogę to powiedzieć jeszcze raz, ta książka jest po prostu fantastyczna. Niezwykle zabawna przedstawia nam niesamowicie oryginalną i wciągającą historię. Fantastyczni bohaterowie, o nie banalnym poczuciu humoru, czynią tą książkę jeszcze bardziej genialną. Choć historia z pozoru może wydawać się niezbyt interesująca, dzięki niesamowitemu stylowi Johna Greena zwykła sytuacja, która tak na prawdę mogłaby spotkać każdego, przemienia się w fascynującą fabułę pełną licznych zabawnych sytuacji.
Podsumowując, uważam, że książka dorównuje wszystkim innym powieściom Greena i w cale nie nazwałabym ją najgorszą. Jednak jeśli spodziewacie się czegoś podobnego do Gwiazd naszych wina raczej tu nie znajdziecie. Polecam ją każdemu, kto ma ochotę poznać ciekawą historię okraszoną niebywałym humorem. Ja sama jestem pewna, że jeszcze nie raz wrócę do tej powieści
http://about-katherine.blogspot.com/2015/02/33-19-razy-katherine.html
więcej Pokaż mimo toColin gustuje tylko w dziewczynach o imieniu Katherine. Do tej pory miał ich aż dziewiętnaście, a ta ostatnia, która była też za razem tą pierwszą rzuciła go i najbardziej ze wszystkich złamała mu serce. Aby pomóc przyjacielowi pozbierać się po rozstaniu, Hassan postanawia zabrać Colina w podróż bez...