-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1147
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać395
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2021-09-01
2012-04-05
2012-04-16
2014-08-13
W książce, która jest zbiorem wybranych przemówień Gabriela Garcii Marqueza można zaobserwować ewolucję poglądów pisarza w ciągu kilkudziesięciu lat. Początkowe przemówienia skupiają się na ogół na sprawach dotyczących Marqueza osobiście: pożegnanie kolegów ze starszego rocznika, początki pracy twórczej. Kolejne dekady przynoszą wielką popularność "Stu lat samotności" i innych powieści, a w roku 1982 Nagrodę Nobla. Pisarz nabrał już doświadczenia, wyzbywa się skrępowania i porusza bardziej ogólne tematy: wielkie problemy współczesności - w tym ojczystej Kolumbii, kryzys wartości, etykę w mediach, definicję Ameryki Łacińskiej, rolę języka hiszpańskiego w świecie.
W książce, która jest zbiorem wybranych przemówień Gabriela Garcii Marqueza można zaobserwować ewolucję poglądów pisarza w ciągu kilkudziesięciu lat. Początkowe przemówienia skupiają się na ogół na sprawach dotyczących Marqueza osobiście: pożegnanie kolegów ze starszego rocznika, początki pracy twórczej. Kolejne dekady przynoszą wielką popularność "Stu lat...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-04-08
Od kiedy tylko pamiętam fascynowały mnie samotne wyspy zagubione gdzieś na oceanach. W mojej pierwszej książce - atlasie geograficznym - były one zaznaczone jako maleńkie plamki i właściwie tylko moja wyobraźnia mogła sobie wykreować ich obraz. Potem przyszła lektura czasopisma "Poznaj Świat" i książek podróżniczych. Tutaj już można było od czasu do czasu zaleźć informacje o odległych wysepkach, ale tylko niektórych, tych z jakichś powodów ważniejszych, położonych strategicznie lub odwiedzonych przez któregoś z wielkich odkrywców. No i wreszcie nadeszła era Internetu a z nią znacznie większe bogactwo informacji o tych najbardziej zapomnianych wyspach. W ten sposób, w sumie niedawno dowiedziałem się o burzliwych dziejach atolu Clipperton, ale informacje te były raczej bardzo lakoniczne.
Niedawno, zupełnie przypadkowo natknąłem się na książkę kolumbijskiej pisarki Laury Restrepo, która z ogromnym samozaparciem starała się dotrzeć do ostatnich żyjących mieszkańców wyspy i ich potomków. Z relacji tych osób otrzymujemy niezwykły obraz losów dobrowolnych zesłańców na ten nieprzyjazny kawałeczek lądu. Pomimo licznych nieszczęść, jak huragany, głód, ataki rekinów, choroby, szaleństwo czy w końcu utrata współmałżonków grupce kobiet i dzieci udaje się przetrwać na niegościnnej wyspie.
Tę zbeletryzowaną relację z dziewięciu lat spędzonych na Clipperton czytałem z zapartym tchem.
Zdecydowanie polecam.
Od kiedy tylko pamiętam fascynowały mnie samotne wyspy zagubione gdzieś na oceanach. W mojej pierwszej książce - atlasie geograficznym - były one zaznaczone jako maleńkie plamki i właściwie tylko moja wyobraźnia mogła sobie wykreować ich obraz. Potem przyszła lektura czasopisma "Poznaj Świat" i książek podróżniczych. Tutaj już można było od czasu do czasu zaleźć informacje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-04-01
"Ilona przychodzi z deszczem" to powieść o ludziach i statkach, a właściwie o wrakach, o schyłku i upadku. Losy dwojga głównych bohaterów splatają się w kilku punktach globu, zawsze gdzieś pod ciemną gwiazda i zawsze w deszczu. Autor żongluje miejscami jak Borges i sięga po tropikalną dekadencję jak Marquez. Są też wątki polskie, ale ich nie ujawnię, żeby nie psuć przyjemności czytania.
Nie porywa, ale i nie odrzuca.
"Ilona przychodzi z deszczem" to powieść o ludziach i statkach, a właściwie o wrakach, o schyłku i upadku. Losy dwojga głównych bohaterów splatają się w kilku punktach globu, zawsze gdzieś pod ciemną gwiazda i zawsze w deszczu. Autor żongluje miejscami jak Borges i sięga po tropikalną dekadencję jak Marquez. Są też wątki polskie, ale ich nie ujawnię, żeby nie psuć...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-27
Amerykański folklorysta Roger D. Abrahams zebrał w prezentowanym tomie baśnie i opowieści ludowe czarnych mieszkańców różnych zakątków Ameryki, od wielkich miast USA, przez dawne niewolnicze południe tego kraju, Bahamy, szereg wysp Małych i Wielkich Antyli, kolumbijską wysepkę Providencię, aż po położone w Ameryce Południowej mało u nas znane kraje jak Gujana i Surinam.
Opowieści zebrane w niniejszym tomiku w zasadzie niewiele mają wspólnego z baśniami dla dzieci, gdyż są pisane w najlepszym razie w stylu mocno rubasznym. Inny jest też morał (o ile w ogóle występuje) większości prezentowanych historyjek od tego, który większość z nas zna z baśni zasłyszanych w dzieciństwie. No, ale nie bądźmy zbyt europocentryczni i fałszywie poprawni politycznie! Na Karaibach i wszędzie tam, gdzie przywożono Afrykańczyków do niewolniczej pracy, zrodził się inny model bohatera, cwaniaczka, który nieraz aby zwyczajnie przeżyć, zmuszony był niejednokrotnie "wykiwać" ciemiężącego go białego pana. Z czego mógłby się śmiać człowiek na wszelkie sposoby pognębiony i upokorzony, niż z choćby najdrobniejszego niepowodzenia, jakie dotyka jego krzywdziciela?
Bohaterami tych opowieści są więc (ileż tu autoironii i dystansu do siebie!) kombinatorzy wszelkiej maści, stanowiący niezwykle barwną menażerię jak choćby Anansi, niewolnik John i Brat Królik. Postaci te są na ogół niezwykle gadatliwe, można by nawet rzec wyszczekane. Kłamią, zmyślają, podpuszczają, prowokują. Ich historie niekiedy przypominają te europejskie, o tym jak chłop wywiódł w pole diabła (nawet ten wątek się tutaj powtarza), inne są opowiastkami w stylu "byle coś powiedzieć" a części z nich bliżej do tekstu raperskiego czy hip-hopowego niż do baśni.
Amerykański folklorysta Roger D. Abrahams zebrał w prezentowanym tomie baśnie i opowieści ludowe czarnych mieszkańców różnych zakątków Ameryki, od wielkich miast USA, przez dawne niewolnicze południe tego kraju, Bahamy, szereg wysp Małych i Wielkich Antyli, kolumbijską wysepkę Providencię, aż po położone w Ameryce Południowej mało u nas znane kraje jak Gujana i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-11-13
2001-02-05
2001-02-07
2003-02-16
Pomimo iż krótsze formy literackie należą do mniej znanych dzieł Garcíi Márqueza, warto poświęcić im chwilę czasu. Na szczególną uwagę zasługuje jego ostatni zbiór zatytułowany "Dwanaście opowiadań tułaczych". Autor opuszcza w nich swoją ojczyznę i przenosi akcję do krajów europejskich: Hiszpanii, Francji, Włoch, Szwajcarii i Austrii. Nie porzuca jednak Karaibów na dobre, czyniąc mieszkańców tego regionu bohaterami opowieści. Są to ludzie o mocno zakorzenionej w ich duszach kulturze latynoamerykańskiej, członkowie kolonialnych rodów, arystokraci, politycy ale także osoby o mniej szlachetnym pochodzeniu czy profesji, jak choćby prostytutki. Karaibskość tkwi w nich na tyle mocno, że nie wyrzekają się na obczyźnie własnej mentalności, kultywując ojczyste zwyczaje. Czasem różnice kulturowe doprowadzają do spięć z Europejczykami, kiedy indziej traktowane są jako pewna, dość barwna i interesująca osobliwość.
Ważnym elementem stylu "Dwunastu opowiadań tułaczych" jest ich poetyckość. Nie każde z nich da się wpisać w nurt realizmu magicznego ale w każdym można dostrzec wyraźne nuty nostalgii i melancholii. Niektóre zawierają elementy grozy, inne absurdu czy czarnego humoru. Połączenie motywów latynoamerykańskich z europejskimi a także realistycznych z onirycznymi, w wydaniu Gabriela Garcíi Márqueza tworzy niezwykle udaną, spójną całość.
Prywatna notatka: Poprzednio czytane 25 stycznia 2021
Pomimo iż krótsze formy literackie należą do mniej znanych dzieł Garcíi Márqueza, warto poświęcić im chwilę czasu. Na szczególną uwagę zasługuje jego ostatni zbiór zatytułowany "Dwanaście opowiadań tułaczych". Autor opuszcza w nich swoją ojczyznę i przenosi akcję do krajów europejskich: Hiszpanii, Francji, Włoch, Szwajcarii i Austrii. Nie porzuca jednak Karaibów na dobre,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to