-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
2016-11
2014-03-31
2014-03-31
Klasyka. Piękna i klimatyczna, ale wymaga dużego dystansu i akceptacji różnic między ludźmi. Z wieloma opiniami bohaterów się nie zgadzam, ale polubiłam ich i podobało mi się, że mogłam poznać ich sposób myślenia.
Przy okazji wiejska, grecka rzeczywistość nie odstaje tak bardzo od naszej. Pod obyczajem i lokalną mentalnością kryją się zupełnie te same mechanizmy...
Klasyka. Piękna i klimatyczna, ale wymaga dużego dystansu i akceptacji różnic między ludźmi. Z wieloma opiniami bohaterów się nie zgadzam, ale polubiłam ich i podobało mi się, że mogłam poznać ich sposób myślenia.
Przy okazji wiejska, grecka rzeczywistość nie odstaje tak bardzo od naszej. Pod obyczajem i lokalną mentalnością kryją się zupełnie te same mechanizmy...
Świetnie napisana, bez ciężaru czy przedłużeń. Świat zarysowany w tle na tyle ciekawy, że chętnie poczytałabym coś jeszcze w tym uniwersum. Wplecenie znanych krajów i pojęć w świat zupełnie nowy, daleki. Niedopowiedzenia i delikatne wskazówki pozwalają zarysować go w wyobraźni skuteczniej niż łopatologiczny opis.
Najbardziej podoba mi się na warstwie językowej - wciągające dialogi, dostosowane do charakteru postaci. Autorowi udało się nie wpaść w pułapkę zbędnych wulgaryzmów czy manieryzmów, tak ostatnio popularnych w polskiej fantastyce. Postacie mają swój rys, swój sposób wysławiania, i są w tym wiarygodne i przekonywujące.
Świetnie napisana, bez ciężaru czy przedłużeń. Świat zarysowany w tle na tyle ciekawy, że chętnie poczytałabym coś jeszcze w tym uniwersum. Wplecenie znanych krajów i pojęć w świat zupełnie nowy, daleki. Niedopowiedzenia i delikatne wskazówki pozwalają zarysować go w wyobraźni skuteczniej niż łopatologiczny opis.
Najbardziej podoba mi się na warstwie językowej -...
Z początku fabuła mnie zaciekawiła. Wprowadzenie bohaterów nie za szczęśliwe, ale koncepcja dwóch przenikających się światów mocno osadzona w świecie erpegowego WOD to spore wyzwanie i mogła być czymś więcej niż przeciętnym fanfikiem. Nie jest.
Jestem językowym faszystą, więc zmilczę warstwę redakcyjną, która nie istnieje (wstydź się redaktorze wydawniczy oraz korektorze językowy, schrzaniłeś robotę!). Pochylę się z bólem nad merytoryką i użyciem języka jako narzędzia. Powiem dwa słowa: zero wysiłku.
Jeśli aŁtorka chciała stworzyć powieść napisaną językiem pojęć najprostszych z możliwych i opartych na najpopularniejszych stereotypach - udało się jej. Naprawdę szkoda, bo bywały sceny z dużym potencjałem (np. ładowanie magicznej energii wiatrem na brzegu morza - świetna koncepcja i nawet niezły opis... do "momentu").
Od pewnego momentu książka zaczęła mnie zwyczajnie irytować. Muzyka hip-hopowa jest płytka, wulgarna i upadla kobiety. Oczywiście, że bywa i taka. Bywa także zaangażowana politycznie, religijnie, społecznie, jest kroniką czasów i pewnej konkretnej społeczności, o czym wykształcony chyba filolog powinien pamiętać. Oczywiście, o ile zadał sobie trudu tej muzyki posłuchać. Polecam np. niejakiego Słonia, który do klimatu WOD pasuje idealnie.
Wampiry są dumne i blade, a wilkołaki prymitywne? Cudo. Każdy gracz RPG ucieszy się z tego z pewnością po pachy.
Wkurzona policjantka wrzeszczy na współpracownika, który rozpowiadał o niej, że jest dziwką... i strzela dwustronicowy monolog na temat tego, że ludzie okazują sobie uczucie przyjaźni w rozmaity sposób, a empatia oznacza... Serio? W tym momencie główna postać straciła dla mnie wiarygodność emocjonalną. To zdaje się nie miała być historia o egzaltowanej nastolatce...?
No i warstwa erotyczna... o której nie powiem wiele, bo od pewnego momentu każdą scenę "erotyczną" odruchowo przewijałam od razu do zamknięcia, żeby tylko sprawdzić czy ktoś kogoś skonsumował. Nope.
Reasumując - jestem wściekła. Pomysł, skądinąd nieco wtórny, owszem, ale dobrze zarysowany, utonął w werterowskich monologach, stereotypowych obserwacjach bohaterki i romantycznych wynurzeniach wszystkich naokoło. Z pod warstwy przeciętnego fanfika przebija się konkretna umiejętność budowania obrazu. Szkoda, że zmarnowana w słowotoku...
Z początku fabuła mnie zaciekawiła. Wprowadzenie bohaterów nie za szczęśliwe, ale koncepcja dwóch przenikających się światów mocno osadzona w świecie erpegowego WOD to spore wyzwanie i mogła być czymś więcej niż przeciętnym fanfikiem. Nie jest.
więcej Pokaż mimo toJestem językowym faszystą, więc zmilczę warstwę redakcyjną, która nie istnieje (wstydź się redaktorze wydawniczy oraz korektorze...