Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant1
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński18
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Rosemary Edghill
3
6,3/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://www.sff.net/people/eluki/
6,3/10średnia ocena książek autora
96 przeczytało książki autora
54 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Cień Albionu
Andre Norton, Rosemary Edghill
Cykl: Carolus Rex (tom 1)
6,3 z 56 ocen
144 czytelników 3 opinie
2000
Najnowsze opinie o książkach autora
Cień Albionu Andre Norton
6,3
Ciekawe doświadczenie, bez dwóch zdań. Fantastyka, SF, wgryzamy się w przyciężki początek przeładowany szczegółami i zgrabnie przetaczamy się dalej, a tam... Zorro, pomimo 1805r. wyposażony w sprzęty iście bondowskie - strzelające zegarki itp. Oczywiście nasz Zorro nie jest sam, otaczają go piękne kobiety, zdrajcy, intryganci, królowie incognito. Z wielu ciekawych postaci polecam życzliwej pamięci ekstrawaganckiego pana Kościuszko, którego największą bronią jest to, że kłamie bez mrugnięcia okiem. Idea światów równoległych służy chyba tylko jako usprawiedliwienie baaardzo swobodnego potraktowania historii świata, jaką znamy, ale jest to przyjemne i odświeżające. Zatem sięgając po tę książkę nie oczekujcie SF, oczekujcie rozbrykanego romansu awanturniczego
Cień Albionu Andre Norton
6,3
Co tu ukrywać, lubię książki Norton, zaś nazwa "Albion" budzi we mnie równie miłe skojarzenia jak słowo "fantastyka". Kiedy więc parę lat temu odkryłam Cień Albionu - a było to w czasach, gdy czytałam wszystko pióra Andre Norton, co tylko mogłam znaleźć - zapadłam w fabułę tej powieści jak kamień w wodę z wypiekami na twarzy pochłaniając kolejne rozdziały tejże opowieści.
Poznajemy Sarę Conyngham, markizę Roxbury, angielską arystokratkę, która nieco głupio pozwoliła, aby przeziębienie przerodziło się w zapalenie płuc. Do szlachcianki przybyła jednak dame Alecto, powiernica jej matki chrzestnej, która okazała się być kimś więcej niż tylko towarzyszką starej księżnej Wessex. Jednakże los markizy był już przesądzony, zaś praca, do której miała zostać przeznaczona, nie miała zostać wykonana. Dame Alecto, sięgając do swej nadzwyczajnej wiedzy, przekonała markizę, że ta przed śmiercią musi znaleźć swą zastępczynię.
Wynikiem tego do świata, gdzie w czasie wojen Napoleona Wielką Brytanią rządzili Stuarci, a Ameryka nadal była dominium brytyjskim, została sprowadzona Sara Cunningham, córka trapera z Baltimore, która podróżowała do Anglii, w świecie, który znamy z kart podręczników historii.
Amerykanka nie tylko musiała zmierzyć się z pamięcią, która płatała jej figle, lecz także odegrać rolę markizy Roxbury wystarczająco dobrze, aby nikt z jej otoczenia nie zauważył zmiany. Na dokładkę całkowicie nieświadomie, wplątała się w skomplikowaną grę dyplomatyczną, stając między knującym zdradę stanu szlachcicem, królem planującym mariaż księcia Walii z duńską księżniczką, a francuskimi agentami.
Do tego monarcha zażyczył sobie, aby to Sara wprowadziła duńską księżniczkę w kręgi angielskiej socjety (i do tego wcześniej wyszła za mąż za wieloletniego narzeczonego, diuka Wessex),a sama księżniczka przepadła wraz ze statkiem wiozącym ją do Szkocji.
A Magiczny Lud zażądał od markizy wypełnienia zadania, które przyrzekła wykonać jej poprzedniczka.
Pióro Andre Norton jest niebywale lekkie, a język i fabuła powieści wciągają. Wartką akcję uzupełniają barwne, plastyczne opisy. Dodatkowo wkład innej autorki sprawił, że sposób prowadzenia akcji, który zdążyłam poznać z innych książek Norton, zyskał nowy rys i walory nowości i świeżości. Czyta się więc z przyjemnością, a kartki i rozdziały mijają niepostrzeżenie wiodąc przez terytoria czterech krajów ku zaskakującemu zakończeniu.
Wątki fantastyczne - poza samym przejściem między światami - nie narzucają się zbytnio, ale czają się gdzieś na skraju pola postrzegania. Nie tylko mamy Magiczny Lud, który niepokojąco przypomina elfy, ale też czarowników i czarownice, którzy - choć dość skąpo - szafują czarami i eliksirami wpływając na losy świata.
Warto też wspomnieć o dość zabawnym elemencie polskim. Element miał na nazwisko Kościuszko i był zaprawdę rozkoszny. Szczególnie, kiedy czarujący agent i przyjaciel diuka Wessex wykorzystywał swą narodowość aby sforsować bramy francuskiej twierdzy.
Polecam tym, którzy lubią gdybania na temat światów alternatywnych (pamiętacie teorię Spodni Czasu ze Świata Dysku?...),a także młodym czytelniczkom. Te starsze także z zadowoleniem zagłębią się w historię Sary. Płeć brzydka zapewne uzna książkę za nazbyt "babską", ale może i im przypadnie ona do gustu z uwagi na wątki szpiegowskie.
(http://luincaerherbata.blogspot.com/2012/06/138-cien-albionu-andre-norton-rosemary.html)