-
ArtykułyW drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać22
-
ArtykułyNiebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant2
-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
2023-11-08
2023-11-13
Starcie Atsushiego i Akutagawy z Fukuchim jest naprawdę epickie. Ten tom porywa od pierwszej do ostatniej strony. Pod względem graficznym również robi wrażenie, bo przy niektórych panelach warto się na dłużej zatrzymać. Nie mogę wyjść z podziwu, że mimo licznych strać, Shin Soukoku potrafi być świetną drużyną, która za każdym razem serwuje ogrom wrażeń.
A zakończenie tomu? Znowu mocne uderzenie a także wprowadzenie interesującego wątku.
Starcie Atsushiego i Akutagawy z Fukuchim jest naprawdę epickie. Ten tom porywa od pierwszej do ostatniej strony. Pod względem graficznym również robi wrażenie, bo przy niektórych panelach warto się na dłużej zatrzymać. Nie mogę wyjść z podziwu, że mimo licznych strać, Shin Soukoku potrafi być świetną drużyną, która za każdym razem serwuje ogrom wrażeń.
A zakończenie tomu?...
2023-02-01
Kocham, kiedy książki mają wyjątkowy klimat. Absolutnie cudowna okładka "Cuda za rogiem" poniekąd przepowiedziała, że ta pozycja będzie zawierała coś takiego.
To niezwykle, jak praktycznie każda historia jest ze sobą powiązana. To, w jaki sposób przeplatają się losy różnych postaci jest poniekąd czarujące. Świadczy też o tym, jak Keigo Higashino staranie przemyślał swoją opowieść. Czytelnik chce wiedzieć, jak potoczyło się życie tych bohaterów i z ogromnym zaangażowaniem odkrywa, jak to wszystko się zmienia (lub też nie) pod wpływem listów.
To wszystko jest naprawdę interesujące - naprawdę chce się zrozumieć tych ludzi i chce się też poznawać te historie.
Do tego jeszcze podchodzi motyw podróży w czasie lub raczej czasoprzestrzeni - mam do niego ogromną słabość, tym bardziej, jeśli jest w dobrym wykonaniu. A tutaj właśnie coś takiego dostałam - listy z przeszłości/przyszłości, trochę podobnie jak w mandze "Orange" Takano Ichigo, których idea faktycznie się sprawdza.
"Cuda za rogiem" mają niepowtarzalny klimat. Praktycznie czuje się coś eterycznego w tym sklepiku wielobranżowym a jego magia rozszerza się w jeszcze inne miejsca.
Kocham, kiedy książki mają wyjątkowy klimat. Absolutnie cudowna okładka "Cuda za rogiem" poniekąd przepowiedziała, że ta pozycja będzie zawierała coś takiego.
To niezwykle, jak praktycznie każda historia jest ze sobą powiązana. To, w jaki sposób przeplatają się losy różnych postaci jest poniekąd czarujące. Świadczy też o tym, jak Keigo Higashino staranie przemyślał swoją...
2022-12-12
Jak ja nie lubię kończyć serii, z którymi jestem emocjonalnie związana. Całe szczęście, że jest sequel, bo potrzebuję więcej informacji.
To, co najbardziej sprawiało mi radość w "The Raven Cycle" to relacja Adama i Ronana. Jestem w niej absolutnie zakochana, bez przerwy się uśmiechałam przy każdej ich interakcji i ogromnie je przeżywałam. A w tym tomie to już byłam w niebie. W "Przebudzeniu króla" pojawiły się jedne z najpiękniejszych opisów uczuć romantycznych, jakie można spotkać. Chciałabym, by ktoś był we mnie tak zakochany, jak Ronan w Adamie - jego przemyślenia były wręcz poetyckie.
Pozostałe interakcje między postaciami też są wyjątkowe (Oczywiście nic nie przebije "Pyncha", który staje się jednym z moich nowych ulubionych shipów). To niesamowite, jak bardzo chemia między przyjaciółmi jest wyczuwalna. Maggie Stiefvater naprawdę musiała do tego wykorzystać magię.
Byłam zauroczona tym światem, seria ma wyjątkowy "vibe". Choć ogólnie sama fabuła w "The Raven Cycle" mnie nie powala, to ma coś w sobie. A w tym tomie akurat sporo się działo.
Póki nie mam dostępnych kolejnych książek z tego uniwersum, teraz będę musiała znowu pogrążyć się w fanfiction czy fanartach.
Jak ja nie lubię kończyć serii, z którymi jestem emocjonalnie związana. Całe szczęście, że jest sequel, bo potrzebuję więcej informacji.
To, co najbardziej sprawiało mi radość w "The Raven Cycle" to relacja Adama i Ronana. Jestem w niej absolutnie zakochana, bez przerwy się uśmiechałam przy każdej ich interakcji i ogromnie je przeżywałam. A w tym tomie to już byłam w...
2022-12-09
Podczas mojej lektury "Złodzieja snów" w mojej głowie przez cały czas krążyła myśl "Szybciej, szybciej". Chciałam jak najszybciej dowiedzieć się wszystkiego, dojść do postaci, które najbardziej mnie interesowały i odkrywać drobnostki, które potem zaczęłam traktować jakie najważniejsze wydarzenia.
Rany, naprawdę czuję się jak nastolatka przez tę książkę. Jest bardzo dużo fragmentów, przez które praktycznie wibrowałam z podekscytowania a potem nie mogłam powstrzymywać uśmiechu w ciągu dnia, bo ciągle myślami do tego wracałam. Maggie Stiefvater wie, co zrobić, by obudzić we mnie fangirling.
I to głównie przez relacje ukazane w tej książce.
Dużo niestety się pokomplikowało.
Byłam przede wszystkim rozczarowana Blue i jej zachowaniem. W sumie przestałam ją traktować jako protagonistkę, bo w sumie za dużo nie wnosiła. Brałam to wszystko do siebie jeszcze bardziej osobiście, że względu na to, że Adam jest moim ulubieńcem i nie zasłużył na to wszystko.
A propo Adama - byłam zachwycona opisem wszystkiego, co dotyczyło jego postaci. Było to świetnie napisane, wręcz czułam to, jak bardzo traci kontakt z rzeczywistością i cały świat go przytłacza. Byłam w stanie absolutnie wszystko mu wybaczyć (chociaż i tak nie potrafiłam się nawet na niego gniewać). Konflikty, w jakie się angażował, naprawdę mnie emocjonowały.
Podobnie podobało mi się to, jak przedstawiono wszystko, co dotyczyło Ronana. Cała jego rodzina jest pełna magicznej tajemnicy, którą z zaangażowaniem odkrywałam. Autorka wykazała się sporą pomysłowością i całkowicie mnie tym oczarowała.
Jednak były też słabsze momenty. Moim zdaniem było dużo chaosu przez wprowadzenie licznych perspektyw. Często nie dostrzegałam żadnego sensu w dialogach, zwłaszcza u wróżek - wydawały mi się trochę od czapy. Jednak i tak przymykałam na to oko.
Ledwo skończyłam ten tom, od razu wzięłam się za następny. Uzależniłam się od tej serii.
Podczas mojej lektury "Złodzieja snów" w mojej głowie przez cały czas krążyła myśl "Szybciej, szybciej". Chciałam jak najszybciej dowiedzieć się wszystkiego, dojść do postaci, które najbardziej mnie interesowały i odkrywać drobnostki, które potem zaczęłam traktować jakie najważniejsze wydarzenia.
Rany, naprawdę czuję się jak nastolatka przez tę książkę. Jest bardzo dużo...
2022-12-10
Dawno nie wpadłam w taki ciąg czytelniczy. Ledwo skończyłam poprzedni tom, od razu się wzięłam za następny i pędziłam jak na złamanie karku. Oczywiście już zostałam ogromnie wciągnięta w fandom, że w przerwach od czytania książek z tej serii, wzięłam się za fanfiction i przeglądałam pinteresta, youtube'a czy tumblera.
Także zaangażowałam się zdecydowanie za mocno.
Znowu było mnóstwo fragmentów, gdzie włączył mi się fangirling i nie mogłam powstrzymywać dziewczęcych pisków. Jeżeli tak reaguję na lekturę, żadne wady nie zmniejszą drastycznie mojej opinii. A ten tom był naprawdę dobry.
Przede wszystkim polepszyły się nieco relacje między bohaterami, chociaż nie jestem pewna, czy to dobre określenie. Więzi jeszcze bardziej się zacieśniają a ja zachwycam się nad każdą interakcją głównych bohaterów.
Jestem pod wrażeniem ich postępów, jeśli chodzi o ich zdolności. I Blue wreszcie nieco się zrehabilitowała po poprzednim tomie.
Najmocniejszą stroną tej serii są i zawsze będą postaci oraz ich relacje między sobą.
Sama fabuła była bardzo dobra, a odkrywanie kolejnych sekretów było świetną przygodą. Wiele razy autorka mnie zaskoczyła swoimi pomysłami i to w bardzo pozytywny sposób, bo pokazywała, że nie waha się i podejmuje odważne decyzje.
Jak bardzo nie chcę kończyć tej serii.
Dawno nie wpadłam w taki ciąg czytelniczy. Ledwo skończyłam poprzedni tom, od razu się wzięłam za następny i pędziłam jak na złamanie karku. Oczywiście już zostałam ogromnie wciągnięta w fandom, że w przerwach od czytania książek z tej serii, wzięłam się za fanfiction i przeglądałam pinteresta, youtube'a czy tumblera.
Także zaangażowałam się zdecydowanie za mocno.
Znowu...
2022-12-07
Wreszcie miałam okazję przeczytać "Króla kruków", marzyłam o tym od dawna i teraz żałuję, że wypożyczyłam całą serię z biblioteki a nie kupiłam własnych egzemplarzy.
Czułam się znowu, jakbym chodziła do gimnazjum i czytała paranormal romance, tylko o wiele lepsze.
Po samym opisie spodziewałam się czegoś innego, jednak dostałam coś o wiele lepszego. Powiedziałabym, że to jest historia o bandzie nastolatków, którzy szukają paranormalnych przygód, przeżywając przy tym swoje liczne problemy i niebezpieczeństwa. I to się naprawdę sprawdziło, byłam bardzo zaangażowana w tę historię i razem z bohaterami zapragnęłam szukać linii mocy.
Jest to przede wszystkim zasługa fascynujących postaci i relacji między nimi. Nie są to płascy bohaterowie, każdy z nich ma głębię i interesujący charakter. Podobało mi się, jak się ze sobą komunikują, kłócą i wspólnie działają, będąc przy tym całkowicie różnymi osobowościami.
Najbardziej z nich wszystkich polubiłam Adama i jestem świadoma tego, że gdybym czytała tę serię jeszcze w czasach szkolnych, pewnie moją miłością byłaby inna postać. Ale może nie, kto wie.
Blue jest w porządku protagonistką; może jakoś specjalnie się nie wyróżnia (bo trudno jest to zrobić, kiedy dookoła jest tyle interesujących postaci męskich), ale nie irytuje, więc jest w porządku.
Bardzo podoba mi się cały świat wykreowany. Wątki paranormalne czy magiczne zostały dobrze ukazane i wręcz intrygowały.
Zaangażowałam się i to bardzo. Od razu biorę się za następny tom.
Wreszcie miałam okazję przeczytać "Króla kruków", marzyłam o tym od dawna i teraz żałuję, że wypożyczyłam całą serię z biblioteki a nie kupiłam własnych egzemplarzy.
Czułam się znowu, jakbym chodziła do gimnazjum i czytała paranormal romance, tylko o wiele lepsze.
Po samym opisie spodziewałam się czegoś innego, jednak dostałam coś o wiele lepszego. Powiedziałabym, że to...
2021-07-18
Są takie książki, które mnie przerastają. Które muszę czytać z ogromnymi przerwami, ponieważ za bardzo mnie przytłaczają. Które wywołują tyle bólu i łez, że mam ochotę rzucić je w kąt, odczekać całą wieczność i znowu po nie sięgnąć, by dotrzeć do końca swojej pięknej męki.
"Drogi Evanie Hansenie" należy do takich książek.
Dawno tak bardzo nie płakałam przy lekturze i dawno nie czułam takiego emocjonalnego przytłoczenia. Dawno nie czułam tak wiele przy książce. To wspaniałe doświadczenie, które udowadnia, że powieść jest wyjątkowa.
Już od pierwszych stron na główny plan wysuwa się autentyczność tej historii. Evan Hansen w moich oczach jawił się jako żywa osoba, z którą dzieliłam pewne uczucia. Kiedy walczył ze swoimi lękami, razem z nim przeżywałam ataki paniki. Nie sądziłam, że to w ogóle możliwe, ale przez większość książki razem z nim odczuwałam ten wszechogarniający strach. Opisy były tak prawdziwe, że każda osoba, która choć raz przeżyła coś podobnego, mogła odczuć to znowu. To wręcz przerażające. Przerażające mistrzostwo pióra.
Ta samotność, to wyobcowanie... wszystko było zbyt prawdziwe. Przy lekturze można było odczuć wszystkie negatywne emocje wraz z bohaterami.
Temat samobójstwa, który zawsze wywołuje u mnie ogromne emocje, w "Drogim Evanie Hansenie" został ukazany tak, że zabrakło mi słów. Mój szloch musi wystarczyć. Oczy mi łzawią na samą myśl o tej książce.
Z niepokojem docierałam do destrukcji, która na logikę musiała się zdarzyć. Zawsze przy podobnych wątkach byłam rozczarowana i zła, że bohaterowie tonęli w kłamstwach. Zawsze czekałam na ujawnienie prawdy, ponieważ była ona dla mnie najważniejsza. Tym razem po raz pierwszy byłam rozdarta. Nie wiedziałam, czy sama chcę żyć w tym kłamstwie, czy chcę, by wreszcie się wszyscy dowiedzieli prawdy. Nigdy tak bardzo nie czułam, że świat nie jest ani czarny, ani biały. Dawno nie widziałam, jak bardzo ludzie mogą być skomplikowani.
Czuję się zniszczona. Pokochałam "Drogiego Evana Hansena" całym złamanym sercem. To książka, która otwiera oczy i wzywa do tego, żebyśmy zauważyli innych. Piękna destrukcja emocjonalna.
Są takie książki, które mnie przerastają. Które muszę czytać z ogromnymi przerwami, ponieważ za bardzo mnie przytłaczają. Które wywołują tyle bólu i łez, że mam ochotę rzucić je w kąt, odczekać całą wieczność i znowu po nie sięgnąć, by dotrzeć do końca swojej pięknej męki.
"Drogi Evanie Hansenie" należy do takich książek.
Dawno tak bardzo nie płakałam przy lekturze i...
2022-04-04
Absolutnie fenomenalna książka po każdym względem! Byłam przede wszystkim zauroczona tym, jak Oscar Wilde potrafił posługiwać się słowem. Co chwila trafiałam na jakieś zdanie czy myśl, która wywoływała u mnie wielkie "WOW, jak to znakomicie brzmi!". Nawet jeśli były kwestie niemoralne, stałam jak zahipnotyzowana - taka jest demoniczna moc autora i jego postaci. Byłam oczarowana.
"Portret Doriana Graya" to niezwykła historia o upadku moralnym osoby, która na samym początku jawiła się jako niewinna i naiwna. Doriana podziwiano za wielką urodę i ostatecznie próżność (będąca w dużym stopniu wynikiem komplementów innych) stała się powodem jego klęski, pociągając ze sobą innych na bardzo okrutne sposoby. Pragnienie zachowania młodości i piękna za wszelką cenę okazało się sprzedaniem własnej duszy. Wspaniała podróż przez obrzydliwość ludzkiej natury w olśniewającym opakowaniu.
Kreacja postaci też była świetna. Co prawda, trudno do większości pałać sympatią, jednak przyciągają czytelnika do siebie jak ćma do ognia. Oscar Wilde tak przedstawił ich charaktery oraz poglądy, że można dać się opętać. A na pewno patrzeć na nich godzinami, jak na idealny portret.
Absolutnie fenomenalna książka po każdym względem! Byłam przede wszystkim zauroczona tym, jak Oscar Wilde potrafił posługiwać się słowem. Co chwila trafiałam na jakieś zdanie czy myśl, która wywoływała u mnie wielkie "WOW, jak to znakomicie brzmi!". Nawet jeśli były kwestie niemoralne, stałam jak zahipnotyzowana - taka jest demoniczna moc autora i jego postaci. Byłam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-03-20
Festiwalowa atmosfera już opadła, jednak jej konsekwencje zaczynają się ujawniać. Do niektórych uczniów klasy 1-A zaczynają napływać liczne propozycje praktyk, które każdy z nich musi odbyć.
To przełomowa chwila dla Deku, który z całych sił pragnie dogonić swoich kolegów i zacząć lepiej panować nad All for One.
To takie podbudujace, kiedy patrzy się na rozwój bohatera, którego determinacja od samego początku była ogromna. Razem z nim przeżywałam każde odkrycie, które mogłoby mu pomóc w staniu się następca All Mighta.
Jednak rozwój Midoryii to nie wszystko w tym tomie. Iida bardzo przeżywa atak na swojego brata przez złoczyńcę Staina. Zawsze rozważny przewodniczący 1-A pokazuje swoje zupełnie inne oblicze.
Jest jeszcze inna postać, która staje w zupełniej opozycji do siebie z początkowych tomów. Wpływ Deku na innych ludzi to coś pięknego, co nigdy nie przestanie mnie zachwycać. On ma serce prawdziwego bohatera.
Świetny tom! Konfrontacja w nim zawarta jest jednym z ważniejszych i bardziej porywających punktów w serii, który zostaje w pamięci na stałe.
Sceny walki oraz treningów są niezwykle dynamiczne i zdumiewające. Nie mogę się napatrzeć i powstrzymać wzrastającego poziomu adrenaliny.
A to jeszcze nie koniec!
Plus ultra!
Festiwalowa atmosfera już opadła, jednak jej konsekwencje zaczynają się ujawniać. Do niektórych uczniów klasy 1-A zaczynają napływać liczne propozycje praktyk, które każdy z nich musi odbyć.
To przełomowa chwila dla Deku, który z całych sił pragnie dogonić swoich kolegów i zacząć lepiej panować nad All for One.
To takie podbudujace, kiedy patrzy się na rozwój bohatera,...
2021-01-24
Jako ogromna miłośniczka Edgara Allana Poego oraz fascynatka twórczości japońskiej za priorytet uznałam zapoznanie się z Ranpo Edogawą, który zapożyczył pseudonim artystyczny właśnie od amerykańskiego pisarza. Miałam wysokie oczekiwania i pozytywne nastawienie.
Jednak w życiu swym nie spodziewałam się, że proza Ranpo Edogawy okaże się tak wbijająca w fotel. Nie dziwię się, że często sam autor miał problemy ze stworzeniem skomplikowanych historii, bo niektóre opowiadania naprawdę robiły z mojego mózgu niezłą sieczkę i wydawało mi się nie do pomyślenia, by stworzyć coś tak błyskotliwego.
Każde opowiadanie jest niepokojące, niektóre są wręcz perwersyjne. Nerwowa atmosfera wydobywa się z każdej strony a z powodu wręcz maniakalnych myśli znacznej części bohaterów miałam ciarki na plecach. Ranpo udało się wydobyć najgłębszy mrok ludzkiej duszy i to jest tak straszne, że aż pociągające.
O takich pozycjach powinno być znacznie głośniej i ogromnie ubolewam nad tym, że mało się słyszy o Ranpo Edogawie. Samo wykonanie książki dodatkowo sprawia, że nie mogę wyjść z zachwytu. Ta okładka jest przepiękna a dodatkowo pozycja zawiera w sobie wstęp o samym autorze, który też jest interesującą personą.
"Gąsienica" to zdecydowanie pozycja warta polecenia.
Jako ogromna miłośniczka Edgara Allana Poego oraz fascynatka twórczości japońskiej za priorytet uznałam zapoznanie się z Ranpo Edogawą, który zapożyczył pseudonim artystyczny właśnie od amerykańskiego pisarza. Miałam wysokie oczekiwania i pozytywne nastawienie.
Jednak w życiu swym nie spodziewałam się, że proza Ranpo Edogawy okaże się tak wbijająca w fotel. Nie dziwię się,...
2020-08-16
Minęło trochę czasu, kiedy ostatni raz czytałam książki Quicka, z których niestety za wiele nie pamiętałam, oprócz ogromu emocji i tego, że mi się bardzo podobały.
Z racji zbliżającej się ekranizacji, postanowiłam wreszcie przeczytać "Prawie jak gwiazda rocka", którą bibliotekarka już dawno bardzo polecała. Jednak miałam pewne opory, które były związane z opisem książki. Nastolatka mieszkająca w autobusie? Trochę mnie to zrażało. Jednakże podobnie miałam z "Fruits Basket", gdzie główna bohaterka pomieszkiwała pod namiotem (w ogóle ciągle zauważałam podobieństwo między tymi dwiema pozycjami). Również mnie to nie przekonywało, ale ostatecznie dałam szansę zarówno anime jak i mandze, i teraz wręcz żyję tą historią.
Teraz mogę powiedzieć podobnie o "Prawie jak gwiazda rocka": nie zrażajcie się opisem, bo książka jest genialna!
Główna bohaterka, Amber, przypomina mi nieco Tohru Hondę z "Fruits Basket" oraz tytułowego "Promyczka", bo też jest bardzo pozytywną osobą, która rozświetla swoim blaskiem oraz dobrocią. Uwielbiam takie bohaterki, bo sprawiają, że ciepło mi się robi na sercu. Warto sięgnąć po tę powieść chociażby po to, by poznać Amber, która swoją wyjątkową postawą ukrywa to, jak ciężko jest jej w życiu. Płakałam, kiedy ta wspaniała dziewczyna wybuchała płaczem. Wszystko, przez co przechodzi, zasługuje na poznanie. Jej uczucia oraz reakcje są autentyczne: rozdzierają i sprawiają, że czytelnik jest bezbronny.
Na uwagę zasługuje także jej wiara w Jezusa Chrystusa, która została świetnie przedstawiona. Młodzieżówki, w których zawarte są aspekty wiary, z całą pewnością się wyróżniają.
Każda przedstawiona relacja międzyludzka w tej książce była dla mnie wyjątkowa. Amber spotkała ludzi, na których wpłynęła i którzy wpłynęli na nią. Wspaniale się na to wszystko patrzyło. Quick pokazał, jak ludzie potrzebują innych ludzi.
Takie historie są wyjątkowe: pełne emocji, które czasami przytłaczają, ale też pełne nadziei. Sprawiają, że znów pojawia się wiara w ludzi oraz w ich dobro. I przede wszystkim nie ma zagrania, że pojawia się zakochany chłopak, który wszystko zmienia. "Prawie jak gwiazda rocka" się wyróżnia w tym względzie i bardzo się z tego cieszę, bo to sprawia, że cała historia jest jeszcze bardziej prawdziwa.
Matthew Quick tą książką wykracza poza pewien poziom literatury młodzieżowej.
Minęło trochę czasu, kiedy ostatni raz czytałam książki Quicka, z których niestety za wiele nie pamiętałam, oprócz ogromu emocji i tego, że mi się bardzo podobały.
Z racji zbliżającej się ekranizacji, postanowiłam wreszcie przeczytać "Prawie jak gwiazda rocka", którą bibliotekarka już dawno bardzo polecała. Jednak miałam pewne opory, które były związane z opisem książki....
2020-07-23
Gapię się w ekran i nie wiem co napisać. Im więcej pokładu emocjonalnego wkładam w przeczytanie danej książki, tym trudniej jest mi ją opisać. "Listy do utraconej" przeżywałam całym sercem. Pamięcią wróciłam do czasów gimnazjalnych, gdy przeczytałam "Niebo jest wszędzie" Jandy Nelson i znów poczułam się jak małolata, która prawdziwe emocje i prawdziwe życie przeżywa dzięki książkom.
Mam słabość do takich powieści, które są pełne bólu, emocji, straty i stopniowego otwierania się. Już od pierwszej strony czułam, że to jest jedna z tych książek, które zajmują szczególne miejsce w sercu.
Juliet i Declan są zagubionymi w życiu nastolatkami, którzy pragną tylko tego, żeby ktoś ich zrozumiał. A oni rozumieją siebie nawzajem jak nikt inny. Oboje doznali wiele cierpienia a strata nie jest im obca. Ich relacja została świetnie przedstawiona. Każdy moment między tą dwójką wywoływał u mnie trzepot motyli w brzuchu. Ciągle chciałam więcej i więcej.
Wątek miłosny jest idealny - mam ogromną słabość do takich historii. Oczywiście był nieco przewidywalny, ale kupiłam go całkowicie.
Każdy bohater został świetnie przedstawiony. Na uwagę szczególną uwagę zasługuje Rev, przyjaciel Declana. Jego historia jest poruszająca a sam bohater inspiruje swoją postawą do życia.
Chociaż cała książka jest nieco schematyczna, pojawiają się bardzo znane i popularne wątki, to ani trochę nie umniejszało to wartości tej książki.
"Listy do utraconej" pokazują, że nie mamy prawa oceniać innych, bo nie znamy ich historii. Z każdej strony wylewają się prawdziwe emocje, które uderzają w czytelnika z pełną mocą. Jestem oczarowana i polecam z całego serca!
Gapię się w ekran i nie wiem co napisać. Im więcej pokładu emocjonalnego wkładam w przeczytanie danej książki, tym trudniej jest mi ją opisać. "Listy do utraconej" przeżywałam całym sercem. Pamięcią wróciłam do czasów gimnazjalnych, gdy przeczytałam "Niebo jest wszędzie" Jandy Nelson i znów poczułam się jak małolata, która prawdziwe emocje i prawdziwe życie przeżywa dzięki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-07-21
"Gus" nie miał prawa przebić "Promyczka", bo w końcu brakowało w nim Promyczka, czyli jednej z najsympatyczniejszych bohaterek Podobnie jak postaci z "Gusa", odczuwałam jej nieobecność.
Ta książka na pewno nie jest tak poruszająca i tak dobra jak "Promyczek", ale dalej jest fenomenalna. Wprost uwielbiam czytać takie historie, bo sprawiają, że robi mi się ciepło na sercu.
Gus był tak bardzo zagubiony, że aż to bolało. "Co Ty ze sobą robisz, młody?!" - chciałabym wykrzyczeć prosto w jego twarz. Jak zaczął się odnajdywać w swoim cierpieniu, czułam niewyobrażalną radość. Wreszcie przypominałam sobie, dlaczego wcześniej lubiłam tę postać.
Brakowało mi opisania, jak ze stratą Kate radzili sobie bohaterowie znani z "Promyczka". Rozumiem, że to książka skupiona na Gusie, ale pewne kwestie wymagały wyjaśnienia. Niestety Kim Holden potraktowała to pobieżnie. Do tego uzdrowienie Gusa w pewnych momentach wydało mi się nienaturalne - niektóre problemy zniknęły same z siebie, jak za pstryknięciem wyłącznika.
Historia miłosna była bardzo urocza a później także gorąca. Polubiłam Scout, chociaż miała jeden epizod, który moim zdaniem kompletnie nie pasował do tej bohaterki. Jestem zdania, że w życiu swym nie popełniłaby tego błędu, przez co odczuwałam mały zgrzyt w tej postaci.
Ale i tak Kim Holden znów pokazała, że potrafi kreować wspaniałych bohaterów których nie da się nie polubić. Chociaż i tak brakowało mi przyjaciół Kate - zasłużyli oni na znacznie więcej uwagi.
Opis książki jest jak najbardziej trafny: "Oto historia Gusa. Opowiada o zagubieniu. O odnalezieniu. I o stopniowym procesie uzdrawiania". O tym właśnie jest "Gus". Podobnie jak główny bohater, sama czułam się uzdrowiona. W takich historiach jest coś oczyszczającego, co sprawia, że dusza robi się lżejsza a serce gorętsze.
"Gus" nie miał prawa przebić "Promyczka", bo w końcu brakowało w nim Promyczka, czyli jednej z najsympatyczniejszych bohaterek Podobnie jak postaci z "Gusa", odczuwałam jej nieobecność.
Ta książka na pewno nie jest tak poruszająca i tak dobra jak "Promyczek", ale dalej jest fenomenalna. Wprost uwielbiam czytać takie historie, bo sprawiają, że robi mi się ciepło na...
2019-04-14
Momentami trudna, ale bardzo ważna lektura, obok której nie można przejść obojętnie.
"Listy starego diabła do młodego" pokazują, że z każdej strony czyhają na nas różne zagrożenia duszy. Jesteśmy kuszeni, choć nie zdajemy sobie z tego sprawy; skręcamy w ścieżkę zła, choć ciągle wierzymy, że idziemy ścieżką dobra.
Ta książka uczy, uświadamia, otwiera oczy. C.S. Lewis zwraca uwagę na to, czego sama nie byłabym w stanie dostrzec i jestem mu bardzo wdzięczna za jego lekcje.
W tym momencie trudno mi wystawić ocenę "Listom starego diabła do młodego", bo czuję, że na to jeszcze za wcześnie. Za kilkanaście lat chciałabym jeszcze raz przeczytać tę książkę i popatrzeć na nią z perspektywy już doświadczonej życiem osoby. Ta lektura jest warta ponownego czytania, bo jest drogowskazem na życiowym zakręcie.
"Doprawdy, najpewniejszą drogą do Piekła jest droga stopniowa- łagodna, miękko usłana, bez nagłych zakrętów, bez kamieni milowych, bez drogowskazów".
Momentami trudna, ale bardzo ważna lektura, obok której nie można przejść obojętnie.
"Listy starego diabła do młodego" pokazują, że z każdej strony czyhają na nas różne zagrożenia duszy. Jesteśmy kuszeni, choć nie zdajemy sobie z tego sprawy; skręcamy w ścieżkę zła, choć ciągle wierzymy, że idziemy ścieżką dobra.
Ta książka uczy, uświadamia, otwiera oczy. C.S. Lewis...
2017-08-04
Od samego początku coś ciągnęło mnie do tej książki. Niepokojąca okładka, ciekawy opis, Krwawa Mary... Uwielbiam takie mroczne klimaty. Horror dla młodzieży? Coś w sam raz dla mnie! To powinno być lekkie, ale też trzymające w napięciu.
Jednak czy "Wypowiedz jej imię" sprostało moim oczekiwaniom?
Powiem tak: nawet w połowie nie oczekiwałam tak dobrej powieści!
Banda wścibskich dzieciaków wywołuje ducha Krwawej Mary i potem mają zaledwie 5 dni na... no właśnie, na co? Trójka bohaterów, jak dzieci we mgle, próbują stworzyć z fragmentów informacji oraz plotek spójną całość. Nie chcą się poddać przypieczętowanemu losowi. Nie chcą zniknąć jak poprzedni śmiałkowie. W trakcie czytania można odczuć ich młody wiek, ale to tylko działa na plus. Postaci są prawdziwsze, można je polubić, bo nie są przerysowane.
Jest dreszczyk, jest tajemnica i jest krwawo, jak na Krwawą Mary przystało. Znana legenda ma zupełnie inny, bardziej "ludzki" wymiar, który wywołuje współczucie oraz przerażenie.
Ta książka jest przerażająco świetna. Więcej takich, więcej!
Od samego początku coś ciągnęło mnie do tej książki. Niepokojąca okładka, ciekawy opis, Krwawa Mary... Uwielbiam takie mroczne klimaty. Horror dla młodzieży? Coś w sam raz dla mnie! To powinno być lekkie, ale też trzymające w napięciu.
Jednak czy "Wypowiedz jej imię" sprostało moim oczekiwaniom?
Powiem tak: nawet w połowie nie oczekiwałam tak dobrej powieści!
Banda...
2016-06-29
2014-07-17
2016-07-28
Choć uwielbiam Bungou Stray Dogs jako całokształt, to zawsze rozdziały uwzględniające Ranpo i jego dedukcje są moimi ulubionymi. Tak też było w przypadku tego tomu. Ten świetny detektyw znów przechodzi samego siebie i nie przestaje mnie zachwycać swoją inteligencją.
Do tego mamy też mocne zakończenie. Naprawdę świetny tom.
Choć uwielbiam Bungou Stray Dogs jako całokształt, to zawsze rozdziały uwzględniające Ranpo i jego dedukcje są moimi ulubionymi. Tak też było w przypadku tego tomu. Ten świetny detektyw znów przechodzi samego siebie i nie przestaje mnie zachwycać swoją inteligencją.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDo tego mamy też mocne zakończenie. Naprawdę świetny tom.