Killing Stalking: Deluxe Edition #1 Koogi 7,5
Kto już nieco siedzi w komiksowym środowisku, być może słyszał już kiedyś o koreańskich odpowiednikach mang. Wcześniej nie miałam okazji przeczytać cyfrowej manhwy od deski do deski. Muszę przyznać, że było trochę dziwnie. Jednak nie czułam w swoim „spróbowaniu czegoś nowego” kompletnie wyobcowana, gdyż komiks był psychologicznym horrorem.
Historia rozpoczęła się właściwie od… stalkingu. Yoon Bum to wyobcowany, zaniedbany i skrzywdzony przez życie introwertyk. Jego chuda sylwetka i asocjalne zachowanie czynią go idealnym celem do wszelkich nadużyć ze strony nietolerujących takiego zachowania ludzi. Podczas przymusowej służby wojskowej poznaje w dramatycznych okolicznościach o cztery lata młodszego Oh Sangwoo. Bum jest od razu zafascynowany charyzmatycznym i przystojnym studentem uniwersytetu. Cicha wdzięczność przekształca się w miłość, a ta w obsesję. Yoon Bum zaczyna stalkować obiekt swoich nieodwzajemnianych uczuć. Śledzi go, dowiaduje się gdzie mieszka, próbuje odgadnąć kod do jego domu i w końcu udaje mu się tam dostać. Jednakże nie to jest najstraszniejsze w tej historii. Oh Sangwoo nie jest stereotypową ofiarą stalkingu. Chłopak skrywa w zaciszu swoich czterech ścian takie tajemnice, które przyprawiają nawet najbardziej zawziętego prześladowcę o dreszcze. Tak rozpoczyna się ekstremalnie niebezpieczny i wysoce toksyczny związek.
Nie poleciłabym tego komiksu wrażliwym osobom, gdyż pełno w nim brutalnych scen i chorobliwych wypaczeń. Cóż, to koreański twór, więc warto wiedzieć, że ich stosunek do przemocy bywa ekstremalny. Także miłośnicy Boys Love niczego tu dla siebie nie znajdą. Tam nie ma zdrowej miłości ani wprost, ani między wierszami. Oczywiście zawsze się ktoś znajdzie, kto będzie nawet największą patologię normalizował czy romantyzował, ale nie będzie to z pewnością nikt o zdrowym umyśle. Nie wiem też co myśleć o autorce, która retweetuje na swoim koncie fanarty tych upośledzonych ludzi, ale pozostawię to bez komentarza.
Jak dla mnie największym atutem tej historii jest strona psychologiczna. Opierała się oczywiście na niezwykle złożonych charakterach postaci i traumach, które przeżyli przed i po swoim poznaniu. Yoon Bum i Oh Sangwoo personifikują najskrajniejsze aspołeczne i antyspołeczne zachowania, jakie możemy sobie wyobrazić. Jeśli okazują jakieś pozytywne uczucia, to zostają albo szybko rozbite, albo są jedynie przykrywką. Tak, dewastacja rządzi całą fabułą. Połączenie tych dwóch potłuczonych przez życie bohaterów i stworzenie dla nich środowiska, mogło się wydawać pozornie trudne. Jednak plusem przy niestabilnie psychicznych postaci jest to, że nawet najbardziej skrajne odchyły od ich charakterów mogą być wiarygodne.
Drugim fabularnym torem kroczy narwany policjant Yang Seungbae, który bawi się w prywatnego detektywa i próbuje rozwikłać na własną rękę sprawę morderstw. Ma przy tym mocno pod górkę, jak każdy w tym niezwykle ponurym świecie przedstawionym.
Historia była na pewno godna uwagi, ale zapakowanie tego w formie webtoona nie było chyba najlepszym pomysłem. Jakiś stopień powagi na pewno ulatuje, zwłaszcza gdy przegląda się tę manhwę na smartfonie między lekcjami.
Ten styl też nie służył opowieści i nie chodzi tu o sam układ komiksu. Akurat w tym przypadku nie jest źle. Kolorowe kadry czyta się od góry do dołu, co pozwala nie tylko na zbudowanie napięcia, ale dzięki temu można uniknąć spoilerów. Mam problem raczej z kreską. Niektórzy określiliby ją jako brzydką, dla mnie była niechlujna, za bardzo zdigitalizowana i tak mało wyróżniająca się na tle innych tytułów. Taki komiksowy fast food. Nie wiem, co mnie bardziej zniesmaczyło, sztuczne tło czy te niechlujnie narysowane twarze postaci pobocznych. Pominięcie oczu czy brak detali twarzy przypomina mi nie tyle reportaże z epoki RODO, ile bardziej porno. Człowiek zostaje pocięty na potrzeby publiki. Pokazuje się jedynie konkretne części ciała, które mają przyciągnąć uwagę odbiorcy. W tym komiksie jest podobnie. Pozbawienie postaci detali odczłowiecza ich, redukuje do płytkiej roli, w którą się wcielają. Jedynie w momencie przemocy wszystko się wyostrza. W smutnych, przerażających czy wstrząsających chwilach autorka wkłada cały swój talent. Emocje kipą wtedy z każdego kadru, z każdej mimiki, z każdego gestu. Nawet onomatopeje dodają klimatu.
Mam jednak trudności w ocenianiu, więc w takich przypadkach zwykle wstawiam 5. Jestem z jednej strony niezwykle zaintrygowana psychologiczną stronę tego komiksu, a z drugiej strony czuję niesmak na widok tych niezdrowych relacji międzyludzkich. Stalking, nadużycia seksualne, perfidne przemoc psychiczna i… ukazanie procesu holowania pustego pojazdu – to trochę za dużo jak na jedną manhwę.