Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Dla zainteresowanych tematem- jest on znacznie pogłębiony w "Księdze wyjścia" Grynberga.

Dla zainteresowanych tematem- jest on znacznie pogłębiony w "Księdze wyjścia" Grynberga.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy to nie dziwne, że prawie wszystkie opinie tutaj wychwalające książkę pochodzą z dziwnych, podejrzanych kont do których brak dostępu? Żenada.

Czy to nie dziwne, że prawie wszystkie opinie tutaj wychwalające książkę pochodzą z dziwnych, podejrzanych kont do których brak dostępu? Żenada.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Był kiedyś taki hiszpański serial "Geneza", którym się zachwycałam. Nietuzinkowa fabuła, niesztampowe zagadki kryminalne... Oglądałam go w tv z wypiekami na twarzy. Jakaż to była radość, gdy rok temu znalazłam ten serial w sieci. Zasiadłam do oglądania i... kicha. Pretensjonalne, czasami ocierające się wręcz o śmieszność, kiczowate widowisko. No cóż, z perspektywy czasu niejedna rzecz wygląda słabiej. Tak samo mam z Minierem. "Bielszy odcień śmierci" był dla mnie odkryciem, dwie kolejne części cyklu z Servazem również, teraz to już tylko nędzne popłuczyny. Tanie zagrywki nastawione na wywołanie szoku i niedowierzania u czytelnika nie podziałały To prawdopodobnie moje definitywne rozstanie z Autorem.

Był kiedyś taki hiszpański serial "Geneza", którym się zachwycałam. Nietuzinkowa fabuła, niesztampowe zagadki kryminalne... Oglądałam go w tv z wypiekami na twarzy. Jakaż to była radość, gdy rok temu znalazłam ten serial w sieci. Zasiadłam do oglądania i... kicha. Pretensjonalne, czasami ocierające się wręcz o śmieszność, kiczowate widowisko. No cóż, z perspektywy czasu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Hmmm.... Jest taki film sprzed kilku lat pod tytułem "Dom nocny". Sager chyba oglądał i baaaardzo się zainspirował.

Hmmm.... Jest taki film sprzed kilku lat pod tytułem "Dom nocny". Sager chyba oglądał i baaaardzo się zainspirował.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ależ ta książka jest źle napisana! A przede wszystkim - beznadziejnie przetłumaczona. Błędy językowe, idiomy bez sensu, powtórzenia, kalki językowe... czegóż tu nie ma?

Ależ ta książka jest źle napisana! A przede wszystkim - beznadziejnie przetłumaczona. Błędy językowe, idiomy bez sensu, powtórzenia, kalki językowe... czegóż tu nie ma?

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Odechciało mi się słuchania po obrzydliwej ksenofobicznej tyradzie, której autorem jest ni mniej ni więcej potomek, cytuję: "Polki i Murzyna", co to się poprawności politycznej nie kłania. Tezy tego typu spokojnie można sobie poczytać w "Do Rzeczy". Taniej wyjdzie.

Odechciało mi się słuchania po obrzydliwej ksenofobicznej tyradzie, której autorem jest ni mniej ni więcej potomek, cytuję: "Polki i Murzyna", co to się poprawności politycznej nie kłania. Tezy tego typu spokojnie można sobie poczytać w "Do Rzeczy". Taniej wyjdzie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Odpadłam przy wyjaśnieniach, jak bardzo szkodzą okulary przeciwsłoneczne i filtry w kremach. Nie kupuję filozofii Beaty Pawlikowskiej, która odżegnuje się od wszelkich cywilizacyjnych udogodnień a jednocześnie produkuje kolejne książki podróżnicze, kucharskie, rozmówki, kursy językowe, kalendarze niemalże hurtowo. Co tutaj jest autentyczne?

Odpadłam przy wyjaśnieniach, jak bardzo szkodzą okulary przeciwsłoneczne i filtry w kremach. Nie kupuję filozofii Beaty Pawlikowskiej, która odżegnuje się od wszelkich cywilizacyjnych udogodnień a jednocześnie produkuje kolejne książki podróżnicze, kucharskie, rozmówki, kursy językowe, kalendarze niemalże hurtowo. Co tutaj jest autentyczne?

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dwa ostatnie rozdziały powinni sobie wziąć do serca wszyscy rządzący i wszelkiej maści web analitycy.

Dwa ostatnie rozdziały powinni sobie wziąć do serca wszyscy rządzący i wszelkiej maści web analitycy.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przyznaję bez bicia, ze do około 200 strony czytałam z zaciekawieniem. Nie podobał mi się tylko toporny język autora i tanie chwyty z kursu kreatywnego pisania, których nie powstydziłaby się Katarzyna Puzyńska- przedstaw swojego bohatera z imienia i nazwiska, a następnie tegoż nazwiska używaj w kółko, czy trzeba czy nie trzeba ( a nie trzeba prawie nigdy ). Rób to w monologach wewnętrznych bohaterów, w tym często nastolatków. Niech Twój czytelnik wie, że ta postać jest dobrze osadzona w akcji książki, taka konkretna...
Ale język to nie wszystko. Oczekiwałam po prostu dobrego thrillera wartego nominacji w konkursie na książkę roku. Mniej więcej od 250 strony autor poszedł na całość po przysłowiowej bandzie i to tak mocno, że chyba tylko UFO brakowało. Ilość bzdur nagromadzonych pod koniec książki śmiało może zapewnić "Nie wiesz wszystkiego" tytuł literackiego niewypału roku. Miałam jeszcze jedną książkę Mossa na półce "Chcę przeczytać", ale po pierwszym spotkaniu z twórczością nowego autora-celebryty ( choć bardzo tajemniczego, jak na prawdziwego artystę przystało) odpuszczę ją sobie.

Przyznaję bez bicia, ze do około 200 strony czytałam z zaciekawieniem. Nie podobał mi się tylko toporny język autora i tanie chwyty z kursu kreatywnego pisania, których nie powstydziłaby się Katarzyna Puzyńska- przedstaw swojego bohatera z imienia i nazwiska, a następnie tegoż nazwiska używaj w kółko, czy trzeba czy nie trzeba ( a nie trzeba prawie nigdy ). Rób to w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Manieryczny, miejscami histeryczny, bardzo przerośnięty esej na temat idola. Czasami ociera się o grafomanię roztrzęsionej fanki. Bywa, iż autorka traktuje czytelników jak średnio rozgarnięte dzieci, np tłumacząc w przypisach, co oznacza zwrot "walka z wiatrakami" i skąd się wziął.
Nie rozumiem, jak mając tyle materiału źródłowego, wywiadów z bliskimi, można było stworzyć coś tak... niekompletnego.

Manieryczny, miejscami histeryczny, bardzo przerośnięty esej na temat idola. Czasami ociera się o grafomanię roztrzęsionej fanki. Bywa, iż autorka traktuje czytelników jak średnio rozgarnięte dzieci, np tłumacząc w przypisach, co oznacza zwrot "walka z wiatrakami" i skąd się wziął.
Nie rozumiem, jak mając tyle materiału źródłowego, wywiadów z bliskimi, można było stworzyć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Sensacyjny, żeby nie napisać, tabloidowy temat książki; język prościutki; tłumaczenie miejscami naprawdę żenujące, a jednak zrywałam się o 7 rano w weekend, żeby doczytać do końca "Siedmiu mężów ...".
W kategorii "guilty pleasure" - zdecydowany strzał w dziesiątkę. Nie dla miłośników Prousta i wysmakowanej prozy. Ale czytelników takich jak ja,czytających dla rozrywki,nie zawsze wyrafinowanej, może wciągnąć jak bagno.
Wbrew pozorom wątek obyczajowy to niekoniecznie takie bardzo sztampowe romansidło, jak sugeruje tytuł.

Sensacyjny, żeby nie napisać, tabloidowy temat książki; język prościutki; tłumaczenie miejscami naprawdę żenujące, a jednak zrywałam się o 7 rano w weekend, żeby doczytać do końca "Siedmiu mężów ...".
W kategorii "guilty pleasure" - zdecydowany strzał w dziesiątkę. Nie dla miłośników Prousta i wysmakowanej prozy. Ale czytelników takich jak ja,czytających dla rozrywki,nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Treść ciekawa, ogromna czcionka, cena niewspółmierna do zawartości.

Treść ciekawa, ogromna czcionka, cena niewspółmierna do zawartości.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czegoś tak dziwacznego jeszcze nie spotkałam w żadnej książce. Dlaczego dosłownie przy każdym napomnknięciu o danej postaci autorka używa pełnego, nie zdrobnionego imienia i nazwiska oraz dokładnie opisanego zawodu, funkcji itp. Przedziwne. Mój ulubiony bohate to KAJAKARZ Marcin Jakiśtam. No jak to brzmi?! Aha - kajakarz, bo pracuje w wyporzyczalni kajaków - logiczne :)
Wiem, ze jestem wtórna, bo pisało o tym już ze dwadzieścia osób przede mną, ale normalnie nie moglam sie powstrzymać. Nie mogłam! :D

Czegoś tak dziwacznego jeszcze nie spotkałam w żadnej książce. Dlaczego dosłownie przy każdym napomnknięciu o danej postaci autorka używa pełnego, nie zdrobnionego imienia i nazwiska oraz dokładnie opisanego zawodu, funkcji itp. Przedziwne. Mój ulubiony bohate to KAJAKARZ Marcin Jakiśtam. No jak to brzmi?! Aha - kajakarz, bo pracuje w wyporzyczalni kajaków - logiczne :)...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejny przykład "egzaltowanego" pisarstwa, czyli grafomanii z dużą ilością przymiotników i takimi na przykład "kwiatkami" zakwitającymi ni stąd ni zowąd:"(..) zgodnie doszliśmy do wniosku, że piątki są pomarańczowe, lśniące i gładkie". Podczas czytania czułam się nabijana w butelkę,manipulowana. Bo w niektórych miejscach miałam się zachwycić, w niektorych rozmarzyć, w niektorych nabrać chęci na natychmiastowe odwiedzenie Prowansji,a w jeszcze innych rzucić wszystko i pędzić do sklepu w poszukiwaniu koziego sera ze szczyptą miodu. Nie wyszło, tylko denerwowało.

Kolejny przykład "egzaltowanego" pisarstwa, czyli grafomanii z dużą ilością przymiotników i takimi na przykład "kwiatkami" zakwitającymi ni stąd ni zowąd:"(..) zgodnie doszliśmy do wniosku, że piątki są pomarańczowe, lśniące i gładkie". Podczas czytania czułam się nabijana w butelkę,manipulowana. Bo w niektórych miejscach miałam się zachwycić, w niektorych rozmarzyć, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , ,

Biografia obejmująca jedynie początki wielkiej i przebogatej kariery Meryl Streep.Urywa się nagle (bo tak należałoby to ująć ) w momencie otrzymania przez aktorkę pierwszego Oskara za "Sprawę Kramerów".
Owszem, do tego momentu jest ciekawa, dobrze napisana,ale czy my-czytelnicy nie chcielibyśmy dowiedzieć się czegoś o pozostałych wielkich kreacjach tej wybitnej artystki?Spotkaniach na planie filmowym z tuzami kina,pracy nad rolami?
Mam ogromne poczucie niedosytu i chyba poszukam innej biografii Streep,ktora dopełni mi obraz jednej z moich ulubionych aktorek.

Biografia obejmująca jedynie początki wielkiej i przebogatej kariery Meryl Streep.Urywa się nagle (bo tak należałoby to ująć ) w momencie otrzymania przez aktorkę pierwszego Oskara za "Sprawę Kramerów".
Owszem, do tego momentu jest ciekawa, dobrze napisana,ale czy my-czytelnicy nie chcielibyśmy dowiedzieć się czegoś o pozostałych wielkich kreacjach tej wybitnej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Królestwo za mgłą Zofia Posmysz, Michał Wójcik
Ocena 8,1
Królestwo za mgłą Zofia Posmysz, Mich...

Na półkach: ,

Wstrząsnęła mną Zofia Posmysz. Mimo tego, iż w Oświecimiu i Brzezince byłam kilkakrotnie, słyszłam opowieści więźniów, oglądałam filmy...jak każdy zresztą. Nie byłam jednak przygotowana na chwilami tak bardzo naturalistyczne opisy obozowego życia. Ale takie właśnie mają one być - bez cenzury, wstydu...Ogromnie podziwim Zofię Posmysz, że dalą radę wrócić do tych strasznych chwil i przeżyć je właściwie jeszcze raz.
I jeszcze taka osobisa dygresja.
Pracuję w gimnazjum. Nasi trzecioklasiści jeżdżą co roku do Oświecimia, mieszkamy zresztą bardzo blisko - ledwie 40 kilometrów. Jeżdzę tam niekiedy z nimi i obserwuję - jak sie zachowują, jakie wrażenie wywiera na nich to, co zabaczą, czy się wzruszą itp. I owszem - wzruszają się chwilami, czasem popytają o coś przewodnika, odpowiedzą na kilka zadanych przez niego pytań. Wsiadają do autokaru po zwiedzaniu i po 10 minutach temat przestaje istnieć. Wszyscy wracają do bezpiecznego, wygodnego i dobrze znanego wirtualnego świata Fejsa, Snapów i Instagrama.
Po przeczytaniu "Królestwa za mgłą" pomyślalam sobie, że może zamiast "Katarynki" dobrze by bylo czytać młodzieży fragmenty wywiadu-rzeki z Zofią Posmysz. Owszem- drastyczne; owszem- niewygodne, ale może to uzmyslowiłoby młodym ludziom prawdziwa grozę i niebezpieczeństwa totalitaryzmu, ślepego nacjonalizmu i ignoranckiego szowiznizmu. Teraz przydaloby sie to bardziej niż kiedykolwiek.

Wstrząsnęła mną Zofia Posmysz. Mimo tego, iż w Oświecimiu i Brzezince byłam kilkakrotnie, słyszłam opowieści więźniów, oglądałam filmy...jak każdy zresztą. Nie byłam jednak przygotowana na chwilami tak bardzo naturalistyczne opisy obozowego życia. Ale takie właśnie mają one być - bez cenzury, wstydu...Ogromnie podziwim Zofię Posmysz, że dalą radę wrócić do tych strasznych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Cieszę się, ze dałam sznsę tej opowieści i przeczytałam ją do końca. Jest tego zdecydowanie warta, choć trzeba przyzwyczaić się do oryginalnej, nowelowej formy.

Cieszę się, ze dałam sznsę tej opowieści i przeczytałam ją do końca. Jest tego zdecydowanie warta, choć trzeba przyzwyczaić się do oryginalnej, nowelowej formy.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Grafomania, do tego fatalne wprost tłumaczenie, na co zresztą zwracają uwagę także inni czytelnicy tego koszmaru.Czy naprawdę napisanie przyzwoitego kryminału bez napuszonego, przestylizowanego języka byłoby ujmą na honorze szanownej autorki?

Grafomania, do tego fatalne wprost tłumaczenie, na co zresztą zwracają uwagę także inni czytelnicy tego koszmaru.Czy naprawdę napisanie przyzwoitego kryminału bez napuszonego, przestylizowanego języka byłoby ujmą na honorze szanownej autorki?

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czytając odniosłam wrażenie, że autor bardzo (!!!) zainspirował się pisarstwem Kinga.Nic specjalnego.

Czytając odniosłam wrażenie, że autor bardzo (!!!) zainspirował się pisarstwem Kinga.Nic specjalnego.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

188-stronicowa książeczka kosztująca 34,90 złotych. Ładne wydanie nie usprawiedliwia niestety bardzo miałkiej treści. Strata pieniędzy.

188-stronicowa książeczka kosztująca 34,90 złotych. Ładne wydanie nie usprawiedliwia niestety bardzo miałkiej treści. Strata pieniędzy.

Pokaż mimo to