-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
-
ArtykułyPałac Rzeczypospolitej otwarty dla publiczności. Zobaczysz w nim skarby polskiej literaturyAnna Sierant2
-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać61
Biblioteczka
2013-06-18
2013-06-01
2016-08-18
2016-08-16
Odzyskuję wiarę w powieści młodzieżowe. Niby wszystko już było przerobione na tysiące sposobów i już powoli to zaczyna nudzić, a potem, bam! z nieba spada książka, która podbija serce czytelnika z miejsca. Pewnie, może to kwestia odpowiedniej chwili [o trzeciej nad ranem w maratonowym trybie podobać się może praktycznie wszystko], ale w tym wypadku niemało uczyniła tematyka powieści.
Nastolatka próbująca odzyskać pewność siebie? Uwikłana w kompleksy i zdecydowanie będąca za gruba [o czym wie sama, ale co też przypomina jej notorycznie mama, była Miss piękności teksańskiego miasteczka]? A wszystko to podlane zwyczajnym życiem w małym miasteczku - ale serio, bardzo zwyczajnym - i masą świetnych bohaterów [takich niby stereotypowych, ale mówiących wiele o społeczności]? Jestem zdecydowanie na tak!
I może to też dlatego, że sama miałam kompleksy, że sama nie potrafiłam zaakceptować siebie, ale zdecydowanie ta powieść młodzieżowa trafia w grono moich ulubionych. Teraz tylko czekać na kolejną książkową niespodziankę - czy to pod względem gatunkowym czy to po prostu nową powieść Julie Murphy.
Odzyskuję wiarę w powieści młodzieżowe. Niby wszystko już było przerobione na tysiące sposobów i już powoli to zaczyna nudzić, a potem, bam! z nieba spada książka, która podbija serce czytelnika z miejsca. Pewnie, może to kwestia odpowiedniej chwili [o trzeciej nad ranem w maratonowym trybie podobać się może praktycznie wszystko], ale w tym wypadku niemało uczyniła tematyka...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-14
Oficjalnie zakochałam się w prozie Cassandry Clare. Przeczytana za jednym zamachem zdecydowanie od razu wskoczyła na listę moich ulubionych i najlepszych powieści młodzieżowych, jakie przeczytałam w tym roku. Duża dawka humoru i całkiem zgrabnie napisanego soft fantasy, a do tego nieźle rozegrany wątek romantyczny. Po zakończeniu ostatniej strony aż żal, że nie mam pod ręką drugiego tomu, by kontynuować przygodę z Nocnymi Łowcami.
Oficjalnie zakochałam się w prozie Cassandry Clare. Przeczytana za jednym zamachem zdecydowanie od razu wskoczyła na listę moich ulubionych i najlepszych powieści młodzieżowych, jakie przeczytałam w tym roku. Duża dawka humoru i całkiem zgrabnie napisanego soft fantasy, a do tego nieźle rozegrany wątek romantyczny. Po zakończeniu ostatniej strony aż żal, że nie mam pod ręką...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-30
Dobra powieść, ale to nie jest mój King. Czegoś tu zabrakło - może bardziej wciągającej historii? Lub bardziej zwartej fabuły?
A poza tym - tłumaczenie dobija. Zbyt dosłowne - Red Socks przetłumaczeni jako Czerwone Skarpetki? Kiedy to niby się przyjęło w Polsce? No i niezdecydowanie tłumacza, jak zapisywać wyrazy z "nie". Żenada.
Dobra powieść, ale to nie jest mój King. Czegoś tu zabrakło - może bardziej wciągającej historii? Lub bardziej zwartej fabuły?
A poza tym - tłumaczenie dobija. Zbyt dosłowne - Red Socks przetłumaczeni jako Czerwone Skarpetki? Kiedy to niby się przyjęło w Polsce? No i niezdecydowanie tłumacza, jak zapisywać wyrazy z "nie". Żenada.
2016-05-26
Nie do końca wiem, co napisać o tej powieści. Z pewnością nie spodziewałam się tego, co otrzymałam - choć w sumie praktycznie nic o niej wcześniej nie wiedziałam, ponad sam fakt, że istnieje i że należy do uwielbianej przeze mnie serii "Gorzka czekolada", której kolejne części kupuję w ciemno.
Co do "Zupełnie niespodziewanego zniknięcia Atticusa Craftsmana" spierałabym się z uczynioną klasyfikacją. Raczej nie jest to komedia omyłek - wszelki humor, owszem wynika z sytuacji i po części z języka, ale nie jest to humor, przy którym człowiek śmieje się pełną piersią. Raczej taki, z jakim człowiek spotyka się praktycznie przy każdej książce, lekko się uśmiecha i czyta dalej. Komedia romantyczna czy kryminał - i owszem, ale bardziej pobocznie, niż przede wszystkim. Bo nade wszystko to wspaniała powieść obyczajowa.
Jeszcze słowo o bohaterze. Atticus choć pełni drugoplanową rolę zawładnie sercem każdego czytelnika - ten odnajdzie bowiem w zaginionym mężczyźnie bratnią duszę przez swoje uwielbienie książek czy - to bardziej w moim przypadku - przez swoją wiarę w leczniczą moc herbaty.
Nie do końca wiem, co napisać o tej powieści. Z pewnością nie spodziewałam się tego, co otrzymałam - choć w sumie praktycznie nic o niej wcześniej nie wiedziałam, ponad sam fakt, że istnieje i że należy do uwielbianej przeze mnie serii "Gorzka czekolada", której kolejne części kupuję w ciemno.
Co do "Zupełnie niespodziewanego zniknięcia Atticusa Craftsmana" spierałabym...
2014-08-14
Jedna z bardziej zabawnych części, szczególnie dla mnie z tego względu, że dotyczy bliskiego mi tematu - bycia fanem jakiegoś serialu, co niekoniecznie spotyka się ze zrozumieniem ogółu. Ciekawy jest też wątek Ambrose i Adriana - dwóch braci, którzy zamieszkują pod jednym dachem (wprawdzie jeno na czas wymiany dywanu u Monka z powodu małej, niezauważalnej, lecz wyczuwalnej przez detektywa plamy kawy). No i nasz ukochany detektyw, który uważa brata za nienormalnego, bo ten uwielbia podejrzany serial science-fiction. Jak zawsze śmiesznie, nie zabrakło absurdalnych sytuacji.
Jedna z bardziej zabawnych części, szczególnie dla mnie z tego względu, że dotyczy bliskiego mi tematu - bycia fanem jakiegoś serialu, co niekoniecznie spotyka się ze zrozumieniem ogółu. Ciekawy jest też wątek Ambrose i Adriana - dwóch braci, którzy zamieszkują pod jednym dachem (wprawdzie jeno na czas wymiany dywanu u Monka z powodu małej, niezauważalnej, lecz wyczuwalnej...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-12-23
A co jeśli bohaterowie korzystając z okazji postanowią darować sobie święta? To w kulturze amerykańskiej jest nie do pomyślenia, jeśli popatrzyć na to, ile komedii romantycznych i rodzinnych oparto właśnie na założeniu spędzenia razem świąt. Sam pomysł wyjechania na Boże Narodzenie na wakacje wzbudza w połowie Amerykanów strach i oburzenie. Tak samo jak w większości bohaterów, którzy obserwują poczynania małżeństwa.
Minus? Zakończenie książki. Stety czy niestety pewnych założeń w kulturze amerykańskich zmieniać nie można.
A co jeśli bohaterowie korzystając z okazji postanowią darować sobie święta? To w kulturze amerykańskiej jest nie do pomyślenia, jeśli popatrzyć na to, ile komedii romantycznych i rodzinnych oparto właśnie na założeniu spędzenia razem świąt. Sam pomysł wyjechania na Boże Narodzenie na wakacje wzbudza w połowie Amerykanów strach i oburzenie. Tak samo jak w większości...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-20
Przez przypadek trafiłam na tą książkę. Wybrałam ją podczas wymiany, jednak nie żywiłam wobec niej cieplejszych uczuć ani pewności, że będzie to powieść dobra. Ze sceptycyzmem sięgnęłam po nią, szukając czegoś do przeczytania.
Jestem zaskoczona. Pozytywnie. Owszem, wielu rzeczy mi w niej brak - większego rozbudowania wątku matka-córka i głębszego wyjaśnienia słów siostry skierowanych do Emillia, ale o dziwo, mimo że "Primavera" toczy się znanymi schematami, owa powtarzalność pewnych reguł nie jest widoczna. Właściwie, widać je dopiero, gdy mocno się człowiek przyjrzy i zależy mu na tym - tak, nie ma to jak psuć sobie zabawę dla badań.
Ciekawym pomysłem było wykorzystanie obrazów Botticeliego. Teraz zupełnie inaczej patrzę na te dzieła, choć zdaję sobie sprawę, że to tylko fikcja literacka.
Przez przypadek trafiłam na tą książkę. Wybrałam ją podczas wymiany, jednak nie żywiłam wobec niej cieplejszych uczuć ani pewności, że będzie to powieść dobra. Ze sceptycyzmem sięgnęłam po nią, szukając czegoś do przeczytania.
Jestem zaskoczona. Pozytywnie. Owszem, wielu rzeczy mi w niej brak - większego rozbudowania wątku matka-córka i głębszego wyjaśnienia słów siostry...
2014-08-13
Ostatnio panuje moda na kręcenie bajek jeszcze raz. W ten sposób wykluło się "Once Upon A Time" i jego spin-off czyli "Once Upon A Time in Wonderland". Tak powstała "Królewna Śnieżka i Łowca" czy "Alicja w Krainie Czarów" Tima Burtona. I w tym czasie narodziła się "Dziewczyna w czerwonej pelerynie".
Trzeba zaznaczyć od razu - to jest na podstawie scenariusza. Dlatego też cała akcja książki tak bardzo przypomina przebieg większości filmów. Ale na szczęście powieść jest w miarę plastyczna - mogłam niemalże zobaczyć owego Wilka.
Dlaczego zatem tylko 5/10?
Po pierwsze - twórcy na siłę chcieli zrobić z tego powieść gotycką. Zatem mamy groźny, mroczny las, jeszcze bardziej mrocznego i groźnego Wilka, którego nikt nigdy nie widział (no, prawie nikt), co nie przeszkadza w snuciu opowieści o nim. Jest osamotniona bohaterka i groza wiejąca dookoła. Trochę za bardzo przypomina to Frankensteina.
Po drugie - powieść dla młodzieży. Skoro film, to i książka musi być skonstruowana tak, by przeciętny nastolatek dał się skusić. Zatem jest miłość. Nawet i trójkąt miłosny. Czyli to, co zwykle można przeczytać w typowej "młodzieżówce". Okey, ja rozumiem, wątki romantyczne można znaleźć w każdej książce, ale tym razem trochę kłóci się to z pierwszym zamysłem twórców. Gdyby był poprowadzony trochę bardziej mrocznie, a nie na zasadzie - "nie mogę z nim być, bo jest za biedny/ma za złą opinię/wstaw-inną wymówkę" - to pasowałoby.
Z plusów mogę wymienić jeszcze to, że nigdy bym nie pomyślała, że można w ten sposób zaadaptować Czerwonego Kapturka. Ale gdyby twórcy pomyśleli o ukrytym znaczeniu tej bajki - zazdrość pomiędzy matką i córką, lęk dziecka przed byciem zjedzonym czy zbyt wczesną dojrzałością seksualną. Wtedy mogłoby być idealnie.
Tak, zdaję sobie sprawę, że zbyt dużo tych "gdyby". I chyba właśnie to jest głównym problemem. Za dużo pozostawiła do zastanowienia przez próbę zachęcenia do przeczytania nastolatków. Gdyby postawiła na jedno, to jest bycie powieścią gotycką, byłoby idealnie.
Ostatnio panuje moda na kręcenie bajek jeszcze raz. W ten sposób wykluło się "Once Upon A Time" i jego spin-off czyli "Once Upon A Time in Wonderland". Tak powstała "Królewna Śnieżka i Łowca" czy "Alicja w Krainie Czarów" Tima Burtona. I w tym czasie narodziła się "Dziewczyna w czerwonej pelerynie".
Trzeba zaznaczyć od razu - to jest na podstawie scenariusza. Dlatego też...
2014-08-27
Jestem zła na tą autorkę. Pomysł jest dobry. Nawet bardzo dobry, jeśli pominie się tą całą schematyczność z podziałem na "tych lepszych", którzy żyją długo i miło oraz całą resztę, którą nikt się nie przejmuje. Sam zamysł ze zmysłami jest ciekawy, ale gdyby to bardziej pogłębić, byłoby lepiej.
Największym problemem są bohaterzy. Perry przez trzy rozdziały zastanawia się, czemu właściwie uratował Arię. Mało tego, jak to zwykle bywa w powieściach młodzieżowych, gdzie najpierw się nie lubią, a później już tak, złorzeczy na nią. Ok, Perry'ego mogę przeboleć, bo w sumie ciekawie postać zarysowana. Ale Aria?
Nie rozumiem, co ona robiła w tym SR6. Najpierw idzie tam, by pogadać z tym chłopakiem, po czym gdy ten ją ignoruje i robi zamieszanie, zwierza się przyjaciółce, że tamten robi tylko to, co chce. A że jeszcze dodatkowo wie, że nie jest on zbytnio przyjemny.. To jakim cudem nie domyśliła się, co może się stać w SR6?
Jako że autorka wymyśliła, że osoby, które mieszkały w "tym lepszym miejscu", są nie odporne na choroby i łatwo giną, trzeba było uzasadnić, dlaczego Aria jeszcze żyje. No to napisano, że jest w połowie Wykluczona. Problem z głowy na 20 stron, bo później autorka uświadomiła sobie, że skoro Aria to Wykluczona, to powinna posiadać jakieś umiejętności specjalne. I nagle ta zaczyna ciszej chodzić i tak dalej. Niby mogło być tak, że dopiero teraz się to uaktywnia, ale można było to przeprowadzić inaczej, a nie tak, jakby nagle trzeba było naprawić jakiś błąd.
No i jeszcze ten tytuł. Kto był odpowiedzialny za tłumaczenie? "Przez burze ognia" nijak ma się do "Under the Never Sky". Wybaczyłabym, gdyby przynajmniej polski tytuł miał coś wspólnego z fabułą. Ale tu nie ma nic.
Jestem zła na tą autorkę. Pomysł jest dobry. Nawet bardzo dobry, jeśli pominie się tą całą schematyczność z podziałem na "tych lepszych", którzy żyją długo i miło oraz całą resztę, którą nikt się nie przejmuje. Sam zamysł ze zmysłami jest ciekawy, ale gdyby to bardziej pogłębić, byłoby lepiej.
Największym problemem są bohaterzy. Perry przez trzy rozdziały zastanawia się,...
2014-08-04
Zaskakująca. I w formie i w treści. Trochę przerażająca przez brak opisów - praktycznie cała książka to dialogi - a jedyne opisy to myśli bohaterki - w miarę akcji coraz bardziej są zawiłe, szalone, chaotyczne. Wszystko to sprawia wrażenie nierealnego, wyjętego żywcem z horroru. A jeszcze czytać to nocą, gdy burza za oknem.. Br..
Zaskakująca. I w formie i w treści. Trochę przerażająca przez brak opisów - praktycznie cała książka to dialogi - a jedyne opisy to myśli bohaterki - w miarę akcji coraz bardziej są zawiłe, szalone, chaotyczne. Wszystko to sprawia wrażenie nierealnego, wyjętego żywcem z horroru. A jeszcze czytać to nocą, gdy burza za oknem.. Br..
Pokaż mimo to2014-06-06
Niesamowita. Opowiedziana trochę jak baśń. Świetnym pomysłem było połączenie wszystkich religii - owszem, Rick Riordan korzystał z mitologii greckiej, rzymskiej i egipskiej, ale nigdy w większej ilości niż dwie różne wiary. Nie spodziewałam się czegoś takiego - cieszę się z fabuły stworzonej przez Carda. Mam wrażenie, że jeszcze czegoś takiego nie czytałam.
Z niecierpliwością sięgnę po tom drugi.
Niesamowita. Opowiedziana trochę jak baśń. Świetnym pomysłem było połączenie wszystkich religii - owszem, Rick Riordan korzystał z mitologii greckiej, rzymskiej i egipskiej, ale nigdy w większej ilości niż dwie różne wiary. Nie spodziewałam się czegoś takiego - cieszę się z fabuły stworzonej przez Carda. Mam wrażenie, że jeszcze czegoś takiego nie czytałam.
Z...
2014-04-02
Sięgnęłam po tą książkę zachęcona pozytywnymi recenzjami. Nie sądziłam jednak, że tak mnie wciągnie. Przeczytałam ją w jeden wieczór, zamiast pisać rozprawkę na polski.
To powieść o zawieszeniu pomiędzy życiem a śmiercią w ciągłej niepewności. O ciągłym strachu, że nie dożyje się następnego dnia.
Nie da się napisać dobrej książki o raku. Zbyt wiele cierpienia, płaczu i bólu. Ale myślę, że John Green jest temu najbliższy.
Sięgnęłam po tą książkę zachęcona pozytywnymi recenzjami. Nie sądziłam jednak, że tak mnie wciągnie. Przeczytałam ją w jeden wieczór, zamiast pisać rozprawkę na polski.
To powieść o zawieszeniu pomiędzy życiem a śmiercią w ciągłej niepewności. O ciągłym strachu, że nie dożyje się następnego dnia.
Nie da się napisać dobrej książki o raku. Zbyt wiele cierpienia, płaczu i...
Porządna rozrywka spod znaku Dana Browna czyli 24 godziny spędzone na szaleńczym pościgu za skradzioną antymaterią i uprowadzonymi kardynałami. Dla fanów i dla tych, których koncepcja Browna [piękna kobieta + spisek kościelny + nieustraszony Langdon + zagadki, zagadki, zagadki + sensacja] jeszcze znudziła.
Porządna rozrywka spod znaku Dana Browna czyli 24 godziny spędzone na szaleńczym pościgu za skradzioną antymaterią i uprowadzonymi kardynałami. Dla fanów i dla tych, których koncepcja Browna [piękna kobieta + spisek kościelny + nieustraszony Langdon + zagadki, zagadki, zagadki + sensacja] jeszcze znudziła.
Pokaż mimo to