Amerykańska pisarka, najbardziej znana z dwóch serii powieści: o Irene Adler i Midnight Louie. Pracowała jako reporterka i edytorka w Minneapolis. Swoje zamiłowanie do pisania odkryła w latach 70-tych. Mieszka w Fort-Worth w Texasie, wraz z mężem i adoptowanymi psami i kotami.http://carolenelsondouglas.com/
XIX-wieczna Francja, Paryż, zwłoki i śpiewaczka operowa Irene Adler, to mieszanka wybuchowa. Tę mieszankę wybuchową funduje czytelnikom Penelope Huxleigh-najlepsza przyjaciółka Irene. A,akcja zaczyna się w momencie, gdy świeżo "upieczona" mężatka Irene Adler jest mimowolnym świadkiem, gdy rybacy wyławiają z Sekwany ciało mężczyzny. Ale czy to powód, by nagle przyjąć przydomek pani Norton i zacząć śledztwo iście detektywistyczne? Może nie, gdyby denat byłby jednym z wielu nieszczęśników, którzy nie wzbudziliby żadnego zainteresowania czy chociażby skojarzeń? Ale tak nie jest. Topielec posiada dziwny, a zarazem bardzo charakterystyczny tatuaż. Tatuaż do tego stopnia nietypowy, że w głowie Irene budzi się wspomnienie, że już gdzieś, w Londynie, bohaterka, widziała do złudzenia podobny tatuaż? Pytanie brzmi gdzie i na czyim ciele? Irene "po nici do kłębka" zdobywa informacje, które niejednokrotnie ją zaskoczą.... Irene Adler to bardzo cwana, zaradna, kombinująca osóbka. Kobiecie nie znany jest strach czy jakiekolwiek wątpliwości. Ciekawość przysłania każde logiczne przesłanki, by nie pchać się w problemy. Lecz dama ma duszę detektywa. Ona musi zrozumieć kim był topielec i dlaczego musiał umrzeć? Narracja prowadzona ustami Penelope Huxleigh jest zabiegiem zastosowanym specjalnie. Czytelnik odnosi wrażenie, że fabuła dzieje się na bieżąca. Penelope opowiada, a w tle Irene działa prężnie. "Dzień dobry, Irene" jest powieścią po części obyczajową, kryminalną, ale również przepełnioną poczuciem humoru. Bardzo lubię takie połączenia. Irene Adler (z wyłączeniem zdolności nadprzyrodzonych) do złudzenia przypomina inną literacką postać (moją ulubioną). Mianowicie lady Alexie Maccon. Obie panie wścibskie, zadziorne a jednocześnie urocze. Styl autorki, Carol Nelson Douglas bardzo mnie się podobał. Odzwierciedlenie XIX-wiecznego Paryża dodaje smaczku całej tej powieści. NIe jest to typowy kryminał. Lektura mieszana to, co lubię bardzo. Polecam
A, takie tam czytadło. Stylizowany na XIX wieczną powieść, kryminał jest drugą częścią przygód znanej śpiewaczki i detektywa w jednymm Irene Adler. Ta część kontynuuje jakoś wątek z części pierwszej, której nie czytałam, więc trudno mi jakkolwiek się do niej odnieść. Pojawiają się tu również postaci znane jak Sarah Bernhard, Sherlock Holmes. Cała intryga dotyczy znalezionych ciał marynarzy, z których każdy nosi dziwny tatuaż i brakuje mu jednego palca u ręki. Myślałam, że przeczytam szybko, a trochę mi się to czytanie ślimaczyło. Nie wiem, jakie są Wasze wrażenia, ja generalnie bym przeżyła, gdybym na tę książkę nie trafiła :).