-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel14
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-05-02
2024-04-14
2024-03-22
2024-03-04
"Poniemieckie" to opowieść nie tyle o przedmiotach, ile o ich właścicielach opowiedziana właśnie ich pryzmat. To historia ludzi, którzy zostali wyrwani ze swojej ziemii i przesiedleni na tereny do niedawna jeszcze niepolskie. Ale to również opowieść o ofiarach " po drugiej stronie barykady". O ludziach, którzy zostali zmuszeni do pozostawienia swoich rodzinnych stron i udania się na wygnanie wgłąb kraju. To także świadectwo osób, które chcą zachować historię swojej nowej małej ojczyzny.
Bardzo polecam jak i czytelnikom, którzy odnajdują się w temacie, tak i tym, którzy Wrocław znają z wycieczki lub pocztówek.
"Poniemieckie" to opowieść nie tyle o przedmiotach, ile o ich właścicielach opowiedziana właśnie ich pryzmat. To historia ludzi, którzy zostali wyrwani ze swojej ziemii i przesiedleni na tereny do niedawna jeszcze niepolskie. Ale to również opowieść o ofiarach " po drugiej stronie barykady". O ludziach, którzy zostali zmuszeni do pozostawienia swoich rodzinnych stron i...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-04
Cezary Łazarewicz podjął się szalenie trudnego zadania. Bo czy po tylu latach da się rozwikłać zagadkę śmierci Stanisława Pyjasa? Zwłaszcza gdy tak wiele osób poniosło porażkę w tej kwesti?
Patrząc na tytuł można pomyśleć, że "Na Szewskiej..." będzie dedykowane jedynie śledztwu, które to zamykane, to wznawiane przez dziesięciolecia, samo z siebie może być interesującym materiałem na reportaż. Jednak autor postanowił zarysować nam także dość dokładnie postaci kluczowe dla niniejszej sprawy: Staszka- studenta polonistyki, współpracownika KOR oraz Ketmana- donosiciela grającego na dwa fronty.
To właśnie przez to książkę, która jest reportażem, czyta się jak dobry kryminał.
Cezary Łazarewicz ukazuje masę dokumentów, filmów, wypowiedzi ludzi związanych ze sprawą. Jednak, co nie zostanie chyba uznane za spoiler, nie udaje mu się z pewnością stwierdzić co dokładnie stało się na Szewskiej 7. Śledztwo zamknięte w 2019 roku (które autor również opisuje) przybliża czytelnika tak blisko do rozwiązania jak to tylko możliwe. Jednak czas nie działa na korzyść niniejszej sprawy.
Co ważniejsze, autor ukazując wszystkie zgromadzone informacje skupia się na jednym- śmierć Staszka, nawet jeśli wypadkowa-stała się pretekstem dla studenckiego świata do pokazania swojego sprzeciu wobec szarości PRLu.
I niech Ci, którzy nie są zaznajomieni z tą sprawą nie zrażają się. Młodsi czytelnicy nie zgubią się w historycznych odmętach niniejszej książki. Polecam ją absolutnie każdemu.
Cezary Łazarewicz podjął się szalenie trudnego zadania. Bo czy po tylu latach da się rozwikłać zagadkę śmierci Stanisława Pyjasa? Zwłaszcza gdy tak wiele osób poniosło porażkę w tej kwesti?
Patrząc na tytuł można pomyśleć, że "Na Szewskiej..." będzie dedykowane jedynie śledztwu, które to zamykane, to wznawiane przez dziesięciolecia, samo z siebie może być interesującym...
2023-12-23
2023-12-18
2023-12-05
Po "Lecę. Piloci mi to powiedzieli" sięgnęłam ze względu na znajomych w branży lotniczej. Byłam ciekawa jak spojrzy na ten temat osoba spoza samego kręgu zainteresowanych. Czy "Lecę..." udało się mnie zaskoczyć? Zdecydowanie nie.
Niestety, mam wrażenie, że książka nie opowiadała o niczym nowym, a nawet jeśli to w sposób dość nużący. Dobrze dla osoby z zewnątrz wiedzieć z czym łączy się marzenie o byciu pilotem- z masą szkoleń, poświęconego czasu, kosztów a później niepewnością gdzie będzie można zacząć pracę zarobkową. Jednak ten temat był opisany w tak nużący sposób, ze trudno było przez niego przebrnąć. Tematy, które mogłyby być ciekawe- czyli na przykład jak wyglądają kwestie pogodzenia prywaty z ciągłymi lotami- są traktowane po macoszemu. Co najgorsze, część książki po prostu źle się zestarzała (chociażby wątek o covidzie).
Plus za chęć pokazania tego tematu, który na pozór jest oczywisty, ale jednak nie widuję za często tego typu reportaży. Nie ukrywam jednak, że pozostawia niedosyt.
Po "Lecę. Piloci mi to powiedzieli" sięgnęłam ze względu na znajomych w branży lotniczej. Byłam ciekawa jak spojrzy na ten temat osoba spoza samego kręgu zainteresowanych. Czy "Lecę..." udało się mnie zaskoczyć? Zdecydowanie nie.
Niestety, mam wrażenie, że książka nie opowiadała o niczym nowym, a nawet jeśli to w sposób dość nużący. Dobrze dla osoby z zewnątrz wiedzieć z...
2023-11-01
2023-10-05
Kornelia Kamińska poszukuje bezpiecznego miejsca, w którym może się ukryć przed skandalem, w którym bierze udział. Znajduje schronienie w tytułowym Podwilczu gdzie ma opiekować się dwoma wilczurami.
W opowieści Martyny Bundy poznajemy Kornelię w dzieciństwie oraz w życiu dorosłym. Ukazuje nam jak kobieta powiela schematy ze swojej młodości i zmaga się ze swoimi demonami. W tej walce pomagają jej psy, których motyw przewija się przez całą historię.
Mam problem z tą książką. Sięgnęłam po nią po lekturze książki „Kot Niebieski” i właśnie dlatego miałam wobec niej wysokie wymagania. I dlatego- spoiler- polecam czytelnikom zapoznać się z twórczością autorki właśnie od „Kota Niebieskiego”. „Podwilcze” niestety, nie spełnia oczekiwań.
Nie chcę mówić, że książka jest z gruntu zła- bo nie. Język, którego używa autorka sprawia, że książkę się połyka, sam pomysł na opowieść ma również duży potencjał. Uwielbiam także wątek matki głównej bohaterki. Jednak uważam, że część motywów i wątków jest posklejana na siłę. Po lekturze „Podwilcza” nie umiałam sobie odpowiedzieć dlaczego wilczury miały być istotną częścią opowieści. Psy przydały się może w dwóch momentach w obrębie całej książki. Natomiast ich opis jest zdecydowanie dłuższy. Tak samo postać mentorki- jest tak mało konsekwentna, że staje się niewiarygodna.
Czytałam również o wielu zarzutach dotyczących wieku bohaterek i opisywanych w książce sytuacji. Muszę jednak przyznać, że niniejsza relacja nie jest gloryfikowana, sama fabuła książki wręcz wskazuje na negatywny rezultat takich kontaktów. Literatura służy dotykaniu również kontrowersyjnych i trudnych tematów. Inaczej nie mielibyśmy „Łaskawych”, „Lolity”, „Zakonnicy” i długo można jeszcze wymieniać.
Podsumowując, książka jest konfundująca. Część wątków jest mało potrzebna, inne kończą się w dziwny sposób, część postaci jest niekonsekwentna. Jako czytelnik nie jestem pewna o czym dokładnie „Podwilcze” jest. Mimo mojego rozczarowania nie będę jej totalnie odradzać. Ale zdecydowanie polecam zacząć przygodę z dziełami Martyny Bundy od „Kota Niebieskiego”.
Kornelia Kamińska poszukuje bezpiecznego miejsca, w którym może się ukryć przed skandalem, w którym bierze udział. Znajduje schronienie w tytułowym Podwilczu gdzie ma opiekować się dwoma wilczurami.
W opowieści Martyny Bundy poznajemy Kornelię w dzieciństwie oraz w życiu dorosłym. Ukazuje nam jak kobieta powiela schematy ze swojej młodości i zmaga się ze swoimi demonami. W...
2023-09-22
2023-09-15
Stany Zjednoczone, lata 30. XX wieku. Rodzina Joadów przemierza Stany Zjednoczone w poszukiwaniu zarobku i nowego domu. Jednak wszechobecny kryzys nie pozwala im znaleźć schronienia. Wraz z nimi przez Stany migrują całe masy ludzi, które poszukują pracy, schronienia i lepszego jutra. Miasta masowo najeżdżane przez robotników wraz z całymi rodzinami, zaczynają traktować ich jak intruzów. A grona gniewu dojrzewają…
Nie bez powodu Grona Gniewu stawia się w czołówce literatury amerykańskiej. Steinbeck tworzy postaci z krwi i kości, przedstawia świat z dbałością o piękno języka, snuje opowieść, która wciąga przez wszystkie strony niemałego tomiszcza. Opowieść jest napisana z empatią wobec tłumów ludzi, którzy bez dachu nad głową poszukiwali lepszego świata, próbowali w ekstremalnych warunkach zachować godność i człowieczeństwo.
Temat powieści zdecydowanie się nie przedawnił. Ludzką wędrówkę i wyzysk możemy bardzo łatwo (o zgrozo) przełożyć na obecne realia. Być może przez to Grona Gniewu dają czytelnikowi podwójnie do myślenia.
Stany Zjednoczone, lata 30. XX wieku. Rodzina Joadów przemierza Stany Zjednoczone w poszukiwaniu zarobku i nowego domu. Jednak wszechobecny kryzys nie pozwala im znaleźć schronienia. Wraz z nimi przez Stany migrują całe masy ludzi, które poszukują pracy, schronienia i lepszego jutra. Miasta masowo najeżdżane przez robotników wraz z całymi rodzinami, zaczynają traktować ich...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-15
Autora "Ostatniego Snu" nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Reżyser i scenarzysta, znany jest z niesamowitej wyobraźni, wyczucia estetyki- podsumowując filmów, których nie da się zapomnieć.
Stąd nic dziwnego, że jego opowiadania mogą przyciągać czytelnika. Ja sama kierowałam się głównie ciekawością, zwłaszcza, że nie czytałam wcześniejszych dzieł Almodovara.
"Ostatni Sen" jest zbiorem krótkich form. Część z nich jest bardzo mocno inspirowana życiem artysty, w innych Pedro puścił wodze fantazji. Tak jak każdy zbiór, jest tam kilka ciekawych opowiadań, a kilka pozostawia niedosyt. Stąd polecałabym głównie fanom reżysera.
Autora "Ostatniego Snu" nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Reżyser i scenarzysta, znany jest z niesamowitej wyobraźni, wyczucia estetyki- podsumowując filmów, których nie da się zapomnieć.
Stąd nic dziwnego, że jego opowiadania mogą przyciągać czytelnika. Ja sama kierowałam się głównie ciekawością, zwłaszcza, że nie czytałam wcześniejszych dzieł Almodovara.
"Ostatni Sen"...
2023-08-10
2023-07-31
2023-06-09
Po książkę z opowiadaniami sportowymi sięgnęłam z polecenia. Sama nie jestem oddaną fanką żadnej konkretnej dziedziny sportu, nie mam również ulubionego bohatera, do którego plakatów wzdychałabym za dzieciaka.
Tym większe było moje zaskoczenie, gdy czytałam niniejsze opowiadania. Naprawdę trudno się od nich oderwać. Być może dlatego, że Ota nie pisał o sportowcach jak o superbohaterach, a raczej jako zwykłych ludziach walczących z przeciwnościami losu. Nie trzeba być fanem sportu, żeby docenić niniejszą książkę. Ale zdecydowanie należy po nią sięgnąć.
Po książkę z opowiadaniami sportowymi sięgnęłam z polecenia. Sama nie jestem oddaną fanką żadnej konkretnej dziedziny sportu, nie mam również ulubionego bohatera, do którego plakatów wzdychałabym za dzieciaka.
Tym większe było moje zaskoczenie, gdy czytałam niniejsze opowiadania. Naprawdę trudno się od nich oderwać. Być może dlatego, że Ota nie pisał o sportowcach jak o...
2023-05-31
Idealne obrazy kobiecej sylwetki zalewają nas z każdej strony. Czy spojrzymy na uśmiechnięte twarze modelek z prasy czy radosne panie reklamujące mydło czy chociażby kobiece postacie w filmach- rzadko kiedy możemy zobaczyć osobkę odzwierciedlającą wygląd przeciętnej kobiety. Ta presja społeczna odciska piętno na nas- dzieczynkach i kobietach. Nawet jeśli nie chcemy tego przyznać.
Problemem "Obsesji Piękna" jest sposób w jaki jest napisana. Mamy tam mało faktów, a dużo słów kobiet udzielających wywiadów, które w sumie sprowadzają się do jednego: przejmujemy się tym co promują szeroko pojęte social media. Cała książka mogłaby zamknąć się w maksymalnie 3 felietonach. Ta rozwlekła forma powoduje, że mimo szczerych chęci, pod koniec "Obsesję..." czyta się od niechcenia. A szkoda bo uważam, że ten temat jest istotny. Choć chciałabym zobaczyć na rynku wydawniczym pozycję adresowaną nietylko do pań.
Idealne obrazy kobiecej sylwetki zalewają nas z każdej strony. Czy spojrzymy na uśmiechnięte twarze modelek z prasy czy radosne panie reklamujące mydło czy chociażby kobiece postacie w filmach- rzadko kiedy możemy zobaczyć osobkę odzwierciedlającą wygląd przeciętnej kobiety. Ta presja społeczna odciska piętno na nas- dzieczynkach i kobietach. Nawet jeśli nie chcemy tego...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nikogo nie zaskoczę stwierdzeniem, że po książkę sięgnęłam po obejrzeniu dzieła Lánthimosa. Film zdobył 4 Oscary i podbił kina na całym świecie. Krytycy w recenzjach piszą o manifeście feministycznym, porównywanym często do filmu Barbie.
Jako istota ciekawska stwierdziłam, że chcę dowiedzieć się czy są różnice między pierwowzorem literackim a dziełem wyświetlanym na ekranach. I owszem, czytelnik znajdzie dla siebie dodatkowe smaczki.
Biedne Istoty to książka, która jest swego rodzaju wariacją na temat Frankensteina i faktycznie, tak jak film Lánthimosa, jest komentarzem społecznym i politycznym. Bardzo podoba mi się zabieg w drugiej części książki, który oddaje głos Belli i opisuje jej dalsze losy. To sprawia, że książka ma nawet mocniejszy wydźwięk.
Co ciekawe, mimo samej fabuły, która jest zdecydowanie fantastyczna (w końcu mówimy o ożywieniu człowieka), mam wrażenie, że to film bardziej puszcza wodze fantazji niż literacki pierwowzór. Może to rozczarować niektórych widzów i czytelników. Również forma, oparta na listach, sprawia, że możemy mieć odczucie „wolniejszej” fabuły podczas lektury.
Nie chcę osądzać czy książka jest lepsza od filmu. Jest po prostu inna. I bardzo ją polecam ponieważ ja pochłonęłam ją w przeciągu 3 wieczorów. Biedne Istoty, poza byciem prześmiewczą wersją opowieści wiktoriańskiej, są celnym komentarzem i po prostu przyjemnie napisaną lekturą
Nikogo nie zaskoczę stwierdzeniem, że po książkę sięgnęłam po obejrzeniu dzieła Lánthimosa. Film zdobył 4 Oscary i podbił kina na całym świecie. Krytycy w recenzjach piszą o manifeście feministycznym, porównywanym często do filmu Barbie.
więcej Pokaż mimo toJako istota ciekawska stwierdziłam, że chcę dowiedzieć się czy są różnice między pierwowzorem literackim a dziełem wyświetlanym na...