-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2019-09-26
2019-09-22
Do tej książki podchodziłam z ciężkim sercem, bardzo przeżywam krzywdę zwierząt, a ta książka jest w sumie na niej oparta. Każdy film, gdzie źle dzieje się pieskom, kotkom, czy misiom jest dla mnie najgorszym horrorem i dramatem. Gdybyście widzieli moją twarz podczas oglądania "Króla lwa"... Właśnie takich emocji bałam się przy tej książce. W sumie - słusznie.
Cujo jest wielkim, łagodnym psem. Przyjacielem rodziny. Zdobywa serce Tada, gdy ten razem z rodzicami podrzuca samochód do warsztatu właściciela Cujo. Nie jest to dobry dom, mąż - mechanik to tyran, żona - gospodyni domowa - jest przytępawa skoro zgadza się na takie traktowanie, a syn-Brett ma dobre serce, ale zaczyna przypominać ojca. Nie wiedzą, że kiedy matka i syn w końcu wyrwą się na kilka dni z tego marazmu w ich domu rozegra się horror...
Tadder ma kochających go rodziców, ale w nocy budzi go potwór z szafy. Nie zdaje sobie nawet, że jego rodzice przeżywają poważny kryzys. Matka zaczyna lekko świrować w małym mieście, wydaje jej się, że jest już niepotrzebna, stara, zgrzybiała i lekko zapomniana. Łatwo zatem wpada w romans i istnienie rodziny zawisa na włosku. Dodatkowo w pracy taty pojawiają się problemy, musi on wyjechać na kilka dni by ratować sytuacje. Tylko czy ten tydzień sprawi, że rodzina się rozpadnie, czy scali? Do jakiej tragedii może dojść, gdy odstawiamy samochód do mechanika? I jak sobie radzić z wściekłym psem?
Żal mi w tej historii 3 postaci: ciekawskiego, psotnego, dobrego Cujo; sympatycznego, grzecznego, małego Tada oraz dobrodusznego, kochającego Bretta. Nie lubię jak się dzieje krzywda zwierzętom, a on tylko trochę był sobie sam winien. Żal mi też Bretta, który stracił przyjaciela i wiem, że żaden kolejny zwierzak nie wypełni tej pustki. A to co pan King zrobił z Tadowi... to już przegięcie! Zdołowanie, skopanie czytelnika do kwadratu!
To historia z gęstą atmosferą. Nie ma w niej paranormalnych zjawisk, mamy wściekłego psa i ból, który on zadaje i który on znosi. Mamy, jak to u Kinga, głębokie tło obyczajowe, które dodaje dramatyzmu.
Ja jestem bardzo zadowolona z tej książki. Ciężko mówić, że bawiłam się świetnie, ale przeczytałam ją bardzo szybko. Bardzo dobra historia Mistrza Grozy. Polecam.
Do tej książki podchodziłam z ciężkim sercem, bardzo przeżywam krzywdę zwierząt, a ta książka jest w sumie na niej oparta. Każdy film, gdzie źle dzieje się pieskom, kotkom, czy misiom jest dla mnie najgorszym horrorem i dramatem. Gdybyście widzieli moją twarz podczas oglądania "Króla lwa"... Właśnie takich emocji bałam się przy tej książce. W sumie - słusznie.
Cujo jest...
2019-09-19
Scott Carey cierpi na niezwykłą przypadłość - jego ciężar spada, chociaż wygląda tak samo. Jest to niewątpliwe nawiązanie do "Chudszego", którego bardzo lubię. Historie obie są jednak bardzo różne.
W "Uniesieniu" mamy bardziej obyczajówkę, chociaż można mieć ciarki. Wyobraźmy sobie, że to my lecimy z wagą. Na początku jest fajnie, możemy szybciej biegać, mniej się męczymy, zaczynamy być mistrzami sportu (Scott uczestniczy w Biegu Indyka, gdzie ma okazje poprawić stosunki z sąsiadką). Następnie zaczynasz się denerwować, bo wiesz, że wkrótce będziesz latać pod sufitem. Ostatecznie uczysz się żyć z tą myślą, przygotowujesz się na moment, w którym na wadze wyświetli się 0,95. Wychodzisz z domu i po prostu lecisz! W książce było trochę inaczej, ale ogólne założenia się zgadzają.
Wielu czytelników twierdzi, że książka nie jest przerażająca, ale wyobraźcie sobie, że lecicie w kosmos, gdzie brak powietrza. Lecicie i dusicie się, ostatecznie umieracie w męczarniach.
Jednak na końcu się uśmiechałam czytając. Miałam dwa powody: Scott był zadowolony, pożegnał się ze światem na swoich zasadach. Po drugie w tle leciało "Heaven for everyone" Queen. Ładny zbieg okoliczność, bo lecąc do nieba Scott zostawił po sobie swoiste niebo na ziemi.
Jestem bardzo zadowolona z tej historii. Polecam.
Scott Carey cierpi na niezwykłą przypadłość - jego ciężar spada, chociaż wygląda tak samo. Jest to niewątpliwe nawiązanie do "Chudszego", którego bardzo lubię. Historie obie są jednak bardzo różne.
W "Uniesieniu" mamy bardziej obyczajówkę, chociaż można mieć ciarki. Wyobraźmy sobie, że to my lecimy z wagą. Na początku jest fajnie, możemy szybciej biegać, mniej się męczymy,...
2019-09-19
Takiego Kinga się chyba nikt nie spodziewał. Niewątpliwie klasyczna fantastyka, żaden horror, ba tylko odrobinę za brutalne na baśń! Panie Stehpenie łamie pan konwenanse, jak dziecko zapałki.
Roland jest słabym królem i ogólnie nieciekawym człowiekiem, ale przez swojego syna Petera jest kochany, Thomas też chyba go kocha, chociaż za bardzo przypomina ojca by ten okazywał mu jakieś uczucia. Chyba brzydzi się swojego odbicia w lustrze, to jak ma kochać syna, który jest tak do niego podobny? Nikt nie płacze po śmierci króla, wszyscy cieszą się, że na tronie zasiądzie mądry, silny i pewny siebie Peter. Z tym, że wszyscy się cieszą to przesadzam, jest jedna osoba, która zrobiła wszystko by Roland umarł, a Peter nie dostał korony - czarnoksiężnik Flagg. Gdy zamiast starszego brata tron otrzymuje młodszy: mniej zdolny, przerażony, niesamodzielny, osaczony przez maga Thomas, plan, który od lat realizuje Flagg jest bliski wykonania. Czy Peter udowodni swoją niewinność? Czy Flagg zwycięży i zniszczy kraj?
Są dobre i złe strony tej historii. Dla mnie za bardzo czarno biała - właśnie tak jak to bywa w baśniach. Jednak to jest powieść fantasy, dosyć brutalna i ten zabieg moim zdaniem sprawia, że historia robi się infantylna. Mocną stroną są postaci: Flagg czyli zło wcielone z mojego kochanego Bastionu, polubiłam Bena i Dennisa, Peter był mi obojętny. Thomasa nie postrzegałam jako słabego, tylko jako samotnego, niekochanego i niedocenionego chłopca, któremu Flagg wyprał mózg i dał namiastkę tego co mu brakowało.
Scena jak czarnoksiężnik idzie po schodach z topoerem zabić Petera bawi mnie, bo podobnie jak motyw z przebijaniem się przez drzwi, jednoznacznie kojarzy mi się z "Lśnieniem". Jack Torrence w świecie "Oczu smoka" to mogłoby być dobre.
Ogólnie polecam nie tylko fanom Kinga, bo to bardzo, ale to bardzo nietypowa dla niego pozycja. Fajna przygoda, chociaż momentami czułam się na nią za stara.
Takiego Kinga się chyba nikt nie spodziewał. Niewątpliwie klasyczna fantastyka, żaden horror, ba tylko odrobinę za brutalne na baśń! Panie Stehpenie łamie pan konwenanse, jak dziecko zapałki.
Roland jest słabym królem i ogólnie nieciekawym człowiekiem, ale przez swojego syna Petera jest kochany, Thomas też chyba go kocha, chociaż za bardzo przypomina ojca by ten okazywał...
2019-07-12
Nareszcie King jakiego lubię: mroczny, przerażający, wywołujący ciarki, są też pewne charakterystyczne elementy, jak to, że głównym bohaterem jest pisarz, który ma za kompana sprytnego policjanta.
Thad napisał pod swoim nazwiskiem dwie książki i nie były one wcale takie złe, jednak prawdziwym fenomenem okazały się te, które napisał pod pseudonimem George Stark. Tylko cholera, co zrobić kiedy twój nikczemny, zły, podły i okrutny pseudonim nie chce umrzeć, co więcej zaczyna zabijać.
Książka wciąga od pierwszej strony, osobisty szczególny plus za wróble(panieńskie nazwisko mojej mamy - Wróbel, stąd sentyment). Nie poczułam jakiegoś bliższego związku z żadnym z bohaterów, ale są oni dosyć sztampowi jeżeli chodzi o Kinga: bystry, niezbyt znany pisarz, o żelaznym charakterze, jego wierna żona, która rozumie każdy jego wybryk i wspiera go, nawet gdy nie mają czego do gara włożyć, no i policjant, z początku niezbyt ufny, okazuje się niemal niezbędnym kompanem.
I mogłoby się wydawać, że gdzieś to już czytałam, ale przy książkach Kinga tak jest, jakoś sobie upodobał takich bohaterów. Natomiast cała reszta już taka sztampowa nie jest. Typowy horror mistrza, dużo krwi, dokładnych opisów, zagadek i rozwiązanie akcji z hukiem. Kawałek fantastycznej, przerażającej rozrywki.
Każdy fan Kinga MUSI znać. Jedna z najlepszych pozycji w dorobku mistrza, gorąco polecam.
Nareszcie King jakiego lubię: mroczny, przerażający, wywołujący ciarki, są też pewne charakterystyczne elementy, jak to, że głównym bohaterem jest pisarz, który ma za kompana sprytnego policjanta.
Thad napisał pod swoim nazwiskiem dwie książki i nie były one wcale takie złe, jednak prawdziwym fenomenem okazały się te, które napisał pod pseudonimem George Stark. Tylko...
2019-06-28
Ostatnio nie mam szczęścia do Kinga i chwytam po same średniaki, a jednak coś w tej książce było - Blaze.
Blaze jest duży. głupi i dobry, chociaż taki nie był, to wszystko zasługa jego taty, który po pijaku zrzucił go ze schodów. Tego dobrego i naiwnego chłopca wszyscy będą wykorzystywać począwszy od chłopaków z Hetton House na Geogru skończywszy. Porwanie to był pomysł Georg, tyle że Blaze nie był na tyle bystry, by samemu wszystko dobrze zorganizować i zrealizować, dlatego kończy tak a nie inaczej.
Polubiłam tego wielkoluda. Bardzo podobały mi się retrospekcje i jego podejście do małego Joego, natomiast cała reszta... typowy kryminał, a to mnie średnio "jara". Książka kończy się smutno, zastanawia mnie czyją twarz chciał zobaczyć Joe.
Tą książkę powinien przeczytać każdy kto się zastanawia po co tyle zmieniają w systemie edukacji - głupimi ludźmi łatwiej rządzić, tak jak Blazem, każesz mu skoczyć i on skacze.
Momentami trudna książka, momentami nudna, ogólnie jak na Kinga to bardzo średnio.
Ostatnio nie mam szczęścia do Kinga i chwytam po same średniaki, a jednak coś w tej książce było - Blaze.
Blaze jest duży. głupi i dobry, chociaż taki nie był, to wszystko zasługa jego taty, który po pijaku zrzucił go ze schodów. Tego dobrego i naiwnego chłopca wszyscy będą wykorzystywać począwszy od chłopaków z Hetton House na Geogru skończywszy. Porwanie to był pomysł...
2019-03-26
Bart Dawes został postawiony pod ścianą. To człowiek, który nie ma nic do stracenia. Straciwszy wszystko jest zdolny do wszystkiego.
Bart nie miał łatwego życia. Mary szybko zaszła w ciąże, z obowiązku wzięli ślub. Dziecku nie dane było jednak przyjść na świat, więc gdy pojawia się Charlie, małżeństwo Dawes`ów jest przeszczęśliwe. Ich radość nie trwa jednak długo... ich syn ma nieoperacyjnego guza mózgu. Śmierć chłopca odbije się na życiu Barta aż do jego ostatnich dni. Bo on nigdy się nie pozbierał, ciągle słyszy w domu śmiech syna. Kiedy przychodzą odebrać mu te wspomnienia, by na ich zgliszczach zbudować autostradę, czara goryczy przelewa się. Bart nie ma nic co mógłby stracić, nie odda pamięci swojego syna za darmo.
King fantastycznie buduje napięcie. To byłaby bardzo dobra książka, gdyby nie spowolnienie akcji tuż przez punktem kulminacyjnym. Tak się po prostu nie robi!Tym bardziej, że sylwestrowa impreza nic do akcji nie wniosła. Bart decyzję podjął już wcześniej.
Rozwiązanie gdzieś w połowie książki staje się jasne. Trochę rozumiem bohatera, jest sam. Żona wydaje się być w innej galaktyce. Praca go nie cieszy, kumple z pracy mają swoje domy. Życie przy ulicy Dawes`ów zanika, bo każdy się wyprowadza związku z rozbudową autostrady. A Bartowi zostają tylko wspomnienia...
King potrafi pisać lepiej. Trochę przydługie, spowolniona akcja, ale klimatycznie, jak to u mistrza. Dobry rys psychologiczny, mózg ogarnięty wczesnym wariactwem.
Dla bezkrytycznych fanów autora.
Bart Dawes został postawiony pod ścianą. To człowiek, który nie ma nic do stracenia. Straciwszy wszystko jest zdolny do wszystkiego.
Bart nie miał łatwego życia. Mary szybko zaszła w ciąże, z obowiązku wzięli ślub. Dziecku nie dane było jednak przyjść na świat, więc gdy pojawia się Charlie, małżeństwo Dawes`ów jest przeszczęśliwe. Ich radość nie trwa jednak długo... ich...
2018-08-24
Chyba każdy kto przeczytał Lśnienie zastanawiał się jakie były dalsze losy małego Dana. Otóż okazuje się, że niektórzy w życiu mają po prostu przekichane. Szczególnie tacy, którzy lśnią.
W dorosłe życie Dan wkracza niezbyt udanie. Jest pijakiem, tłucze się po miastach i z ludźmi po barach, zażywa różne specyfiki, ląduje w łóżku z różnymi kobietami. W końcu trafia do miasteczka, w którym znajduje pomocną dłoń, znajduje swoje miejsce na ziemi i udaje mu sie podźwignąć.
30 kilometrów od niego rodzi sie niezwykła dziewczynka - Abby. Już jako noworodek przewiduje atak na WTC, jako maleńkie dziecko kontaktuje sie z Danem, przykleja łyżki do ściany. Jako nastolatka "łączy" się z katowanym chłopcem i w ten sposób na jej trop wada Prawdziwy Węzeł - a to są niezłe gnidy. Są nieśmiertelni i żywią się Lśnieniem dzieci. Abby jest w niebezpieczeństwie. Czy uda sie im ją uratować?
Szczerze? Wciągnęło mnie bardziej niż "Lśnienie". Znów mamy nad wyraz dorosłe dziecko, ale Dan był tak irytująco rozwiniętym 5 latkiem, że szok! Bardzo się jednak cieszę, że poznałam go jako dorosłego mężczyznę. Wspaniale jest zobaczyć, że wyrósł na dobrego mężczyznę, poobijanego, ale dobrego, takiego, który potrafił sie podnieść. Takie postacie dają nadzieję, że można, bo przecież to są wydarzenia wzorwane na żywych ludziach. Da sie podnieść z dna.
Ciarki jak to przy książkach Kinga, łyknęłam jak pelikan. Tego mi było trzeba
Polecam.
Chyba każdy kto przeczytał Lśnienie zastanawiał się jakie były dalsze losy małego Dana. Otóż okazuje się, że niektórzy w życiu mają po prostu przekichane. Szczególnie tacy, którzy lśnią.
W dorosłe życie Dan wkracza niezbyt udanie. Jest pijakiem, tłucze się po miastach i z ludźmi po barach, zażywa różne specyfiki, ląduje w łóżku z różnymi kobietami. W końcu trafia do...
2018-12-04
Kolejna iście "baśniowa" pozycja za mną. Tym razem nie mogłam sobie przestać wyobrażać głównej bohaterki jako czerwonego kapturka. Myślę, że bracia Grimm nie powstydziliby się takiej wersji baśni, bo i ich opowieść mrozi krew w żyłach.
Wyobraź sobie, że jesteś prawie dziesięcioletnią, wysoką jak na swój wiek dziewczynką. Wyobraź sobie, że jedziesz z mamą i starszym bratem na wycieczkę do lasu. Po rozwodzie rodziców i wyprowadzce relacje mamy z bratem nie są dobre, ciągle się kłócą, do tego stopnia, że nie słyszą, gdy wołasz do nich, że chce ci się siusiu. No cóż... masz dwa wyjścia zsiusiać się w majtki, albo iść gdzieś w krzaczki. Pech chce, że jesteś tylko prawie dziesięcioletnią, wysoką jak na swój wiek, dziewczynką i nawet nietrudno się dziwić, że się gubisz. I od tej chwili to nawet Kapturek miał lepiej...
Kocham wycieczki po lesie. Kiedyś co roku jesienią chodziliśmy z rodzicami do lasu na grzyby. Znałam go jak własną kieszeń, miałam swoje miejsca na prawdziwki i podgrzybki, i maślaki. A jak pachniało! ach! Zawsze sobie myślałam, że jakbym w nim zabłądziła to iść w jednym kierunku i kiedyś z niego wyjdę. No tak, przy małym lasku ma to rację bytu, ale przy puszczy w jakiej znalazła się Trisha... nie da rady, to wąwóz, to bagno, to strumyk, które trzeba ominąć. Masakra jak ta historia zmieniła moje podejście w tej kwestii.
Książka jest przerażająca. King niesamowicie mocno wszedł w psychikę małej Trishy. Las nocą musi być przerażający, te drzewa, które wyglądają jak Slenderman. Jakieś dziwne odgłosy, niedożywienie (moja mama mówi, że niczego się nie boi poza głodem, zostało jej to po opowieściach jej rodziców o II wojnie światowej), odwodnienie. Masakra. Gdy człowiek się wczuje, a jak to u Kinga, wczuć się łatwo, to naprawdę idzie się przerazić.
Słabe zakończenie. Dla mnie to po prostu był niedźwiedź, nawet jeżeli z powodu choroby, lęku i ogólnie bycia dzieckiem, bohaterce wydawało się inaczej. Bez wątku paranormalnego tak książka byłaby, moim zdaniem, lepsza. Czasem nie warto ich wciskać na siłę.
Ogólnie, udana pozycja. Klimatyczna. Polecam.
Kolejna iście "baśniowa" pozycja za mną. Tym razem nie mogłam sobie przestać wyobrażać głównej bohaterki jako czerwonego kapturka. Myślę, że bracia Grimm nie powstydziliby się takiej wersji baśni, bo i ich opowieść mrozi krew w żyłach.
Wyobraź sobie, że jesteś prawie dziesięcioletnią, wysoką jak na swój wiek dziewczynką. Wyobraź sobie, że jedziesz z mamą i starszym bratem...
2018-10-22
W tej książce jest wszystko to co lubię w horrorze, ale tylko trochę tego co lubię u Kinga.
Mąż Rose tłucze ją praktycznie od początku małżeństwa. Przez niego poroniła, zgwałcił ją analnie rakietą do tenisa - ogólnie potwor, a ona żyje z nim 14 lat. 14 najlepszych lat swojego życia. Pewnego dnia jednak szala goryczy się przelewa i Rose wstaje i wychodzi z domu. Horror jednak dopiero się zaczyna, bo Norman Daniels jest naprawdę niebezpieczny.
Jak dla mnie za bardzo schizowy wątek paranormalny... nie rozumiem wątku dziecka, które Rose miała przynieść Rose Madder. Rozumem przysługę za przysługę, ale jej sens zostaje dla mnie nie pojęty. Jak na Kinga mało opisów, mało budowania napięcia, jestem przyzwyczajona do trochę czegoś innego. Sam główny motyw jest niesamowity, ciarki, złość, niemal nienawiść - człowiek to najgorszy potwór, najbardziej przerażający.
Bardzo udane spotkanie z Kingiem. Takie jakie powinno być każde.
Polecam.
W tej książce jest wszystko to co lubię w horrorze, ale tylko trochę tego co lubię u Kinga.
Mąż Rose tłucze ją praktycznie od początku małżeństwa. Przez niego poroniła, zgwałcił ją analnie rakietą do tenisa - ogólnie potwor, a ona żyje z nim 14 lat. 14 najlepszych lat swojego życia. Pewnego dnia jednak szala goryczy się przelewa i Rose wstaje i wychodzi z domu. Horror...
2018-11-16
Ciężko znaleźć bardziej wyświechtany motyw niż podróże w czasie. W sumie każdy się czasem zastanawia jaki będzie świat za 50, 100 czy więcej lat. I każdy z nas czasem żałował czegoś tak bardzo, że marzył o tym by cofnąć się w czasie i zmienić to. Bez względu na skutki.
Jake Epping ma możliwość cofnąć się o 50 lat (do czasów kiedy jego rodzice 'uczyli się stawiać pierwsze kroki') i odmienić nie tylko swoje losy, a losy całych Stanów, całego świata a nawet wszechświata. Jake ma zadanie - uratować Kennedy`ego a tym samym powstrzymać masowe rozruchy, wojnę w Wietnamie, uratować Martina Luthera Kinga itp. Przynajmniej teoretycznie. Jeżeli ruch skrzydeł motyla w Kaliforni powoduje tsunami w Japonii, to do czego może doprowadzić uratowanie prezydenta największego mocarstwa świata, czyli ówcześnie najważniejszego człowieka na świecie? I jeżeli to doprowadzi do czegoś złego to czy nasz bohater będzie wstanie wszystko zniszczyć i zapomnieć o kobiecie, którą pokochał?
Bardzo, bardzo dobra historia. Bardzo szczegółowo odtworzone tamte czasy, nastroje, przekrój społeczeństwa. Zastanawia mnie jak dużo czasu poświęcił King na przeanalizowania wszystkich danych o Oswaldzie, jego rodzinie i samym zamachu. Ciężka praca jaką musiał włożyć w zebranie materiałów musi imponować. A przecież "Dallas `63" to nie tylko Kennedy i Oswald. To kilka małych miejscowości, kilkanaście bliższych i dalszych bohaterów, kilka dłuższych i krótszych wątków. To cały skomplikowany przełom połowy XX w.
Polubiłam Jaka i Sadie. Zrobiło mi się żal rodziny Oswaldów, bo Lee był po prostu zagubionym, młodym chłopakiem po przejściach, którego ogłupili ludzie o których atencje zabiegał. Z książki wyłania się obraz, mi bardzo przypominający pranie mózgów ludziom przez NSDAP, czy Hitlerjugend. Tu oczywiście na mniejszą skalę. Ale jakoś, choć nie jest to szczegółowo opisane, mam wrażenie, że tak to się odbyło. Mieli młodego, chłonącego wszystko, spragnionego atencji chłopaka i zrobili z nim co chcieli. Przykre, ale do dziś często spotykane.
Książka jest kolejną genialną pozycją w mojej biblioteczce, i kolejnym wielkim dziełem na liście Stephena Kinga. To dla takich przygód i emocji czytam.
Polecam
Ciężko znaleźć bardziej wyświechtany motyw niż podróże w czasie. W sumie każdy się czasem zastanawia jaki będzie świat za 50, 100 czy więcej lat. I każdy z nas czasem żałował czegoś tak bardzo, że marzył o tym by cofnąć się w czasie i zmienić to. Bez względu na skutki.
Jake Epping ma możliwość cofnąć się o 50 lat (do czasów kiedy jego rodzice 'uczyli się stawiać pierwsze...
Gwendy jest bardzo przeciętną dziewczynką: przy kości, w okularach. Postanawia, że idąc do nowej szkoły nie zabierze ze sobą tego bagażu. Codziennie wbiega na Schody Samobójców, okrzyknięte tak, ponieważ dwie osoby zrzuciły się z nich. Pewnego dnia zaczepia ją pan Farris. Daje on dziewczynie pudełko z guzikami, Gwendy jeszcze nie wie jak bardzo przewróci ono jej życie.
Z początku dzieją się same fajne rzeczy. Chudnie, lepiej się uczy, ma więcej koleżanek, jest świetna w sporcie, sytuacja w domu się polepsza. Z czasem zaczyna stresować się co się stanie, gdy pudełko trafi w cudze ręce. Wreszcie postanawia poeksperymentować i przyciska czerwony guzik... Z konsekwencjami swoich decyzji będzie musiała żyć do końca życia. Później będzie jeszcze gorzej... Czy Gwendy wywiąże się ze swoich obowiązków wobec pudełka z guzikami? I czym ono jest tak naprawdę?
Z daleka widać, że książki nie pisał sam King, zupełnie inny styl i nastrój. Historia jednak mi się podoba, jest dość oryginalna, fajnie poprowadzona. W sumie to było mi żal Gwendy, miała trudne zadanie i w sumie wywiązała się z niego całkiem dobrze. Postać negatywna jest dość słabo rozrysowana, dlatego ciężko zrozumieć jej postępowanie. No i szkoda Oliv... Ogólnie przytłaczająca książka, ale dobra. Chyba jednak uwierzę, że King przyłożył do niej rękę.
Polecam.
Gwendy jest bardzo przeciętną dziewczynką: przy kości, w okularach. Postanawia, że idąc do nowej szkoły nie zabierze ze sobą tego bagażu. Codziennie wbiega na Schody Samobójców, okrzyknięte tak, ponieważ dwie osoby zrzuciły się z nich. Pewnego dnia zaczepia ją pan Farris. Daje on dziewczynie pudełko z guzikami, Gwendy jeszcze nie wie jak bardzo przewróci ono jej życie.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZ...