-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać1
-
ArtykułyPortret toksycznego związku w ostatnich dniach NRD. Międzynarodowy Booker dla niemieckiej pisarkiKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać6
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
Biblioteczka
2012-05-06
2011-02-18
2011-06-06
Dzięki tej książce powoli, krok po kroku wraz z autorką dochodziłam do prawd wiary katolickiej, do faktów o Jezusie. Nie można tego wytłumaczyć ot tak sobie, Jezus jest Bogiem, bo jest. W książce rozważane były różne opcje i, najczęściej, metodą dedukcji dochodziliśmy do jasnych przejrzystych prawd wiary katolickiej. Dużo się dowiedziałam. I dobrze, bo chcę wiedzieć dlaczego wierzę. Chcę wiedzieć jak to się stało, że Jezus zmartwychwstał. Kiedy będę miała okazję dyskutowania z jakimś ateistą już wiem jakimi konkretnymi przykładami mogę się poprzeć.
Polecam wszystkim katolikom i niekatolikom. Przede wszystkim ludziom, którzy chcą by ich wiara stała się większa, pełniejsza i bardziej uzasadniona.
Dzięki tej książce powoli, krok po kroku wraz z autorką dochodziłam do prawd wiary katolickiej, do faktów o Jezusie. Nie można tego wytłumaczyć ot tak sobie, Jezus jest Bogiem, bo jest. W książce rozważane były różne opcje i, najczęściej, metodą dedukcji dochodziliśmy do jasnych przejrzystych prawd wiary katolickiej. Dużo się dowiedziałam. I dobrze, bo chcę wiedzieć...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-12-28
2011-12-22
Adolf Hitler. Pierwsze skojarzenia jakie mogą wpaść nam do głowy po usłyszeniu tego nazwiska to potwór, tyran, morderca. Nie zaprzeczałabym przed przeczytaniem tej książki i po przeczytaniu. Różnica polega na tym, że przed przeczytaniem powieści Schmitta tkwiłam w błędnym przekonaniu, że Hitler urodził się mordercą, albo (jeszcze gorzej!) nie zastanawiałam się nad tym jakoś specjalnie. Był sobie taki okropny Hitler, dobrze, że już go nie ma. Ale czy Hitler nie był kiedyś taki sam jak my? Może po prostu źle wybrał?
Od pierwszych linijek książki postać Hitlera nie przypadła mi do gustu. Być może przez uprzedzenie, nie jestem pewna. Adolfa H. też jakoś specjalnie nie ubóstwiałam, ale z każdą przewracaną stroną mogłam być świadkiem rozwoju Adolfa H. i procesu wręcz przeciwnego w przypadku Hitlera. Były wątki ciekawe i mniej ciekawe, ale całość prowadziła do jednej - według mnie - słusznej tezy: każdy z nas może być Hitlerem. Każdy z nas może być zabójcą mordercą, a wpływa na to wiele czynników.
Kiedy trochę oswoiłam się z postacią Hitlera i (wreszcie!) ujrzałam w nim człowieka było tylko lepiej. Starałam się zrozumieć postępowanie Hitlera, ale nigdy go nie usprawiedliwiać. No bo jak w ogóle można coś takiego usprawiedliwić? I jeszcze jedna sprawa. Większość osób, które czynią zło nie myślą sobie:"A zrobię sobie coś złego, mam na to ochotę". Hitler myślał, że robi dobrze, był z siebie dumny, oczyści naród z Żydów i kalek. To był końcowy efekt i my, kojarzymy postać Hitlera, właśnie z tym końcowym efektem, ale jeśli chcecie być świadkami całego procesu polecam książkę.
Ciekawie robi się kiedy ścieżki dwóch Hitlerów rozchodzą się. Stają się wręcz przeciwieństwami. Ale nie będę za dużo pisała, bo nie chcę zdradzić zbyt wiele. Myślę, że warto. Takie małe uświadomienie dla nas wszystkich, które niewątpliwie może zaboleć.
Zabawne jest to, że czytając posłowie identyfikowałam się trochę z autorem. Jego przyjaciele odradzali mu napisania tej książki. Podobnie reagowali ludzie kiedy mówiłam im, że czytam "Przypadek Adolfa H." No bo jak to? Czytać książki o Hitlerze? Tym zabójcy, mordercy i tyranie?
Adolf Hitler. Pierwsze skojarzenia jakie mogą wpaść nam do głowy po usłyszeniu tego nazwiska to potwór, tyran, morderca. Nie zaprzeczałabym przed przeczytaniem tej książki i po przeczytaniu. Różnica polega na tym, że przed przeczytaniem powieści Schmitta tkwiłam w błędnym przekonaniu, że Hitler urodził się mordercą, albo (jeszcze gorzej!) nie zastanawiałam się nad tym jakoś...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-12-25
Książka przeznaczona dla młodszych czytelników. Nie wiem, czy ja już wyrosłam, ale na tle innych pozycji Gaardera, według mnie, wypada słabo.
Książka przeznaczona dla młodszych czytelników. Nie wiem, czy ja już wyrosłam, ale na tle innych pozycji Gaardera, według mnie, wypada słabo.
Pokaż mimo to2011-09-03
"Córka czarownic" to moja pierwsza przeczytana książka tej autorki i dzięki niej, na pewno wezmę się za następne.
Nie od razu weszłam w ten magiczny a, a zarazem zwykły świat. Nigdy nie przepadałam, jakoś specjalnie za książkami fantastycznymi, ale "Córkę czarownic" czytałam jak baśń, przekonana wręcz, że nastąpi szczęśliwe zakończenie. Niektóre momenty były, według mnie, nudne, ale to sprawiało, że chciałam szybciej czytać, by wreszcie dowiedzieć się jakim sposobem Wielkie Królestwo zostanie ocalone. Sama postać Dziecka, Dziewczynki,Panienki, Dziewczyny, aż wreszcie Luelle,nie podobała mi się tak, jakbym tego chciała. Dziewczyna przechodziła metamorfozy, aż w końcu nauczyła się najważniejsze rzeczy - miłości. Ta książka może przedstawiać nas. Każdy ma wady i każdy stara się przezwyciężać swoje słabości. Luelle się udało. O ile głównej bohaterki, nie polubiłam, aż tak bardzo, to spodobała mi się, można by powiedzieć, tragiczna postać Ajoka, któremu ostatecznie udało się osiągnąć szczęście. Zakończenie było, nie takie jakim je sobie wyobrażałam, ale może to dobrze? Autorka trochę mnie zaskoczyła.
Podsumowując "Córka czarownic" jest warta przeczytania. Każdego z nas, na pewno czegoś nauczy.
"Córka czarownic" to moja pierwsza przeczytana książka tej autorki i dzięki niej, na pewno wezmę się za następne.
Nie od razu weszłam w ten magiczny a, a zarazem zwykły świat. Nigdy nie przepadałam, jakoś specjalnie za książkami fantastycznymi, ale "Córkę czarownic" czytałam jak baśń, przekonana wręcz, że nastąpi szczęśliwe zakończenie. Niektóre momenty były, według mnie,...
2011-09-21
Absolutnie zgadzam się z opinią Idan - książki nie ma co porównywać ze "Zmierzchem". Na początku zdarzało mi się zapominać o tym, że książkę napisała Stephenie Meyer. Potem zaczęłam dostrzegać podobieństwa, chociaż mało rzucające się w oczy.
Nie będę się długo rozwodzić na temat fabuły. Napiszę tylko, że dzięki "Intruzowi" spojrzałam na człowieka z dystansem. Dostrzegłam jego wady i zalety, ale nie tylko... dostrzegłam jak cudownie jest być człowiekiem. Zmysły, zdolność czucia, wspomnienia, emocje - to wszystko jest zarówno piękne, jak i bolesne. I właśnie to jest cudowne, że nie wszystko jest doskonałe.
Łamałam sobie głowę zastanawiając się nad zakończeniem. Zdawało mi się, że nie ma dobrego wyjścia z sytuacji. Zdaję mi się, że się pomyliłam, ale nie jestem do końca przekonana. Polecam z całego serca, nawet antyfanom twórczości Meyer, może po przeczytaniu "Intruza" zmienią zdanie.
Absolutnie zgadzam się z opinią Idan - książki nie ma co porównywać ze "Zmierzchem". Na początku zdarzało mi się zapominać o tym, że książkę napisała Stephenie Meyer. Potem zaczęłam dostrzegać podobieństwa, chociaż mało rzucające się w oczy.
Nie będę się długo rozwodzić na temat fabuły. Napiszę tylko, że dzięki "Intruzowi" spojrzałam na człowieka z dystansem....
2011-10-14
Po przeczytaniu "Córki czarownic", a teraz "Tam gdzie spadają anioły" stwierdzam, że bardzo podoba mi się fantastyka w wydaniu Doroty Terakowskiej. Ja, która za fantastyką nie przepadam, odnalazłam w jej książkach ważne, życiowe prawdy i,może dlatego "Tam gdzie spadają anioły" spodobała mi się. Bardzo.
Anioły zawsze mnie interesowały i po przeczytaniu tej książki jeszcze bardziej mnie intrygują. Terakowska chwilami pozytywnie mnie zaskakiwała. Trochę zadumy, nad człowiekiem, nad aniołem, nad złem i dobrem, nad światem i tajemnicą.
Na pewno warto przeczytać.
Po przeczytaniu "Córki czarownic", a teraz "Tam gdzie spadają anioły" stwierdzam, że bardzo podoba mi się fantastyka w wydaniu Doroty Terakowskiej. Ja, która za fantastyką nie przepadam, odnalazłam w jej książkach ważne, życiowe prawdy i,może dlatego "Tam gdzie spadają anioły" spodobała mi się. Bardzo.
Anioły zawsze mnie interesowały i po przeczytaniu tej książki jeszcze...
2011-11-07
Kandyda zamierzałam przeczytać w jeden wieczór, ewentualnie dwa, bo jest to bardzo cienka książka. Niestety, Kandyd tak mi się dłużył, że odkładałam go, zaczynam inną książkę. Potem znowu przeczytałam kilka rozdziałów. I tak w kółko.
Pewnego wieczoru powzięłam postanowienie skończyć Kandyda i udało mi się. A kiedy przewróciłam ostatnią stronę, uśmiechnęłam się i zatęskniłam. Chociaż całość nie specjalnie mnie wciągnęła, a główny bohater bywał bardzo irytujący, szczególnie pod koniec utworu, to zorientowałam się o co chodziło, co autor chciał przekazać czytelnikowi. Świat pełen jest nienawiści, a pragnienia człowieka nigdy nie zostaną zaspokojone. Mimo to, trzeba marzyć. Człowiek jest kowalem własnego losu. Refleksja, która mnie ogarnęła czytając ostatnie słowa Kandyda, była po prostu magiczna.
Nie zamierzam podważać autorytetu Woltera. Być może wielu rzeczy nie rozumiem, może muszę do niej dorosnąć, dlatego nie będę oceniała książki. Kiedyś przeczytam ją ponownie.
Kandyda zamierzałam przeczytać w jeden wieczór, ewentualnie dwa, bo jest to bardzo cienka książka. Niestety, Kandyd tak mi się dłużył, że odkładałam go, zaczynam inną książkę. Potem znowu przeczytałam kilka rozdziałów. I tak w kółko.
Pewnego wieczoru powzięłam postanowienie skończyć Kandyda i udało mi się. A kiedy przewróciłam ostatnią stronę, uśmiechnęłam się i...
2011-11-09
Mikołajek to przyjemna książka, którą szybko się czyta. Myślę jednak, ze jest przeznaczona dla młodszych chłopców, chociaż dziewczynki na pewno znajdą w niej coś dla siebie. Trochę żałuję, ze nie przeczytałam Mikołajka w młodszym wieku. Pewnie bardziej by mi się spodobał, a teraz nie jestem zachwycona. Z kolei ilustracje okropnie mi się podobają. Wielki ukłon dla pana Sempé :)
Mikołajek to przyjemna książka, którą szybko się czyta. Myślę jednak, ze jest przeznaczona dla młodszych chłopców, chociaż dziewczynki na pewno znajdą w niej coś dla siebie. Trochę żałuję, ze nie przeczytałam Mikołajka w młodszym wieku. Pewnie bardziej by mi się spodobał, a teraz nie jestem zachwycona. Z kolei ilustracje okropnie mi się podobają. Wielki ukłon dla pana Sempé :)
Pokaż mimo to2011-11-12
Medalionów do łatwych pozycji, zaliczyć nie można. Książka tak mnie poruszyła, że po pierwszym rozdziale, czy też opowieści byłam blada. Blada i przerażona. I chociaż nigdy jakoś specjalnie tematy wojenne mnie nie pociągały to Medaliony do mnie dotarły. Bohaterowie opowiadali o swoich przeżyciach w prawdziwy sposób. Szybko wypowiadane słowa, chwile zadumy, rozmyślanie co warto powiedzieć, a co warto pominąć, intymne wyznania, łzy. Myślałam, że nie przebrnę głównie z tego powodu, że wydarzenia były okropne. Ja nie miałam odwagi tego czytać, a ktoś inny to przeżywał. Zastanawiam się jak człowiek człowiekowi, może zgotować taki los?
Medalionów do łatwych pozycji, zaliczyć nie można. Książka tak mnie poruszyła, że po pierwszym rozdziale, czy też opowieści byłam blada. Blada i przerażona. I chociaż nigdy jakoś specjalnie tematy wojenne mnie nie pociągały to Medaliony do mnie dotarły. Bohaterowie opowiadali o swoich przeżyciach w prawdziwy sposób. Szybko wypowiadane słowa, chwile zadumy, rozmyślanie co...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-11-25
2011-11-24
2011-07-17
2011-07-21
"Kłamczucha w opałach" jest pierwszą, przeczytaną przeze mnie książką Meg Cabot. Nie zachwyciła mnie. To chyba mało powiedziane. Nigdy nie przepadałam za płytkimi książkami dla młodzieży. Katie denerwowała mnie tak bardzo, że chwilami chciałam wyrzucić książkę i nie musieć więcej czytać o jej perypetiach. Wciągnęła mnie, nie zaprzeczę, byłam ciekawa jak Katie wybranie ze wszystkich swoich kłamstw, ale ani przez chwilę nie poczułam do niej sympatii. Niby każdy zasługuje na drugą szansę, to nie zmienia faktu, że zachowanie głównej bohaterki wkurzało mnie okropnie. Dobrnęłam dzięki Tommy'emu, który był, chyba, jedyną normalną osobą w tym mieście pełnym zakochanych w sobie wariatów. Uh, jak ja nie lubię takich książek!
"Kłamczucha w opałach" jest pierwszą, przeczytaną przeze mnie książką Meg Cabot. Nie zachwyciła mnie. To chyba mało powiedziane. Nigdy nie przepadałam za płytkimi książkami dla młodzieży. Katie denerwowała mnie tak bardzo, że chwilami chciałam wyrzucić książkę i nie musieć więcej czytać o jej perypetiach. Wciągnęła mnie, nie zaprzeczę, byłam ciekawa jak Katie wybranie ze...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-08-27
Rekomendacje zapewniały, że książka to fenomen. Doskonała, świetna, wspaniała i być może dlatego się zawiodłam.
Powieść z początku mnie nużyła. "Ni to ciekawe, ni wciągające" - myślałam. Pomyliłam się. Książka i owszem, jest ciekawa i wciągająca, ale na swój własny, specyficzny sposób.
Plusami "Sprawiedliwości owiec" są na pewno takie postacie jak Melmoth Wędrowiec, Otello czy Panna Maple. I cała ta tajemnicza otoczka wokół śmierci pasterza. Ale coś, to, co mnie ostatecznie przekonało by dać trzy gwiazdki, a nie dwie to sposób w jaki autorka uświadamia czytelnikowi prawdę na temat ludzi, pokazując w wielu momentach jakimi są głupcami. To była ta filozoficzna refleksja, myślę jednak, że było jej trochę za mało.
Tak jak stwierdziłam już na początku książka podobała mi się, ale nie zachwyciła, tak jak się tego spodziewałam. Na pewno za jakiś czas sięgnę po "Triumf owiec", bo, bądź co bądź, spodobały mi się przygody owiec z Glennkill.
Rekomendacje zapewniały, że książka to fenomen. Doskonała, świetna, wspaniała i być może dlatego się zawiodłam.
Powieść z początku mnie nużyła. "Ni to ciekawe, ni wciągające" - myślałam. Pomyliłam się. Książka i owszem, jest ciekawa i wciągająca, ale na swój własny, specyficzny sposób.
Plusami "Sprawiedliwości owiec" są na pewno takie postacie jak Melmoth Wędrowiec,...
2011-05-21
W książce zawarte są wspomnienia połączone z komentarzami autora. Paush miał raka, ale był człowiekiem, który od początku do końca żył i niewątpliwie chciał wykorzystać życie do końca. Nie było łez, rozżaleń jak ciężko jest być chorym, on żył pełnią życia i chciał swoim bliskim pozostawić jak najmilsze wspomnienia o sobie.
W książce zawarte są wspomnienia połączone z komentarzami autora. Paush miał raka, ale był człowiekiem, który od początku do końca żył i niewątpliwie chciał wykorzystać życie do końca. Nie było łez, rozżaleń jak ciężko jest być chorym, on żył pełnią życia i chciał swoim bliskim pozostawić jak najmilsze wspomnienia o sobie.
Pokaż mimo to
Pozycja bardzo mi się spodobała. Na pewno nie jest dla osób, które lubią gdy ciągle coś się dzieje. Jest to książka filozoficzna, a więc wymaga całkowitego skupienia czytelnika. Dzięki niej zyskałam sporą wiedzę na temat filozofii, którą zamierzam dalej praktykować.
Jeśli chodzi o samych bohaterów, to także zaciekawiły mnie ich losy. I ten sposób w jaki autor potrafi zachęcić człowieka do przemyśleń. Niesamowite!
Pozycja bardzo mi się spodobała. Na pewno nie jest dla osób, które lubią gdy ciągle coś się dzieje. Jest to książka filozoficzna, a więc wymaga całkowitego skupienia czytelnika. Dzięki niej zyskałam sporą wiedzę na temat filozofii, którą zamierzam dalej praktykować.
więcej Pokaż mimo toJeśli chodzi o samych bohaterów, to także zaciekawiły mnie ich losy. I ten sposób w jaki autor potrafi...