Alkaloid
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Seria:
- Science Fiction z plusem
- Wydawnictwo:
- Powergraph
- Data wydania:
- 2012-03-16
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-03-16
- Liczba stron:
- 436
- Czas czytania
- 7 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788361187462
- Tagi:
- Prus Lalka Wokulski Głowacki chempunk
A gdyby tak Aleksander hrabia Głowacki nie przyjął pseudonimu Bolesław Prus, a zamiast pisać przyszłe lektury szkolne, popuścił wodze fantazji? Gdyby jego Stanisław Wokulski zachował się jak kupiec, a nie jak romantyk i, zamiast wzdychać do Izabeli Łęckiej, zajął się wielkimi interesami i eksperymentami naukowymi?
Akcja Alkaloidu z rozmachem przetacza się przez Azję Wschodnią, Rosję ogarniętą religijną rewolucją, Polskę i Skandynawię przyszłości. Razem z bohaterami: Wokulskim, hrabią Ochockim, Witkacym, Nikolą Teslą i Albertem Einsteinem dajemy się porwać przez alkaloidowe szaleństwo, owocujące nowymi technologiami, przemianami społecznymi i politycznymi. Czytelnik poznając losy Imć Hermenegauty Stanisława Wokulskiego, nadczłowieka, jednego z wielkich tego świata, prowadzącego grę z brytyjskim wywiadem, zuluskim imperium i Związkiem Duchowych Sowietów, musi zadecydować, czy przyjęcie alkaloidowego błogosławieństwa miało sens.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Od sklepikarza do władcy świata
Trudno jednoznacznie określić, jakiego gatunku przedstawicielem jest „Alkaloid”. Wariacje na temat rozwoju XIX-wiecznej myśli technicznej w kierunku innym, niż ten, w którym rzeczywiście podążyła, wywołuje skojarzenia z nurtem steampunk. Z kolei biorąc pod uwagę fakt, że rozwój ten napędzany jest pewną substancją psychoaktywną, wokół której skupia się cała fabuła powieści, na myśl nasuwa mi się przyuważona gdzieś łatka „chemopunk”. Aczkolwiek myślę sobie, że wyodrębnianie takiego gatunku byłoby mnożeniem bytów ponad miarę.
Wcale nie prostszym zadaniem okazuje się próba opisania w kilku zdaniach fabuły. Jedynym chyba, co nie nastręcza trudności, będzie wskazanie rdzenia, wokół którego krążą wydarzenia w książce opisane i z którego wynikają. Jest nim Alka, substancja otrzymywana z bulwy buszmena, alkaloid będący w stanie poszerzyć granice ludzkiej percepcji i obudzić drzemiące w umyśle pokłady geniuszu w sposób nie tylko niemożliwy do osiągnięcia bez „wspomagania”, ale wręcz trudny do wyobrażenia.
Odkrywcą Alki autor (jakkolwiek się naprawdę nazywa, bo przecież nie Aleksander Głowacki) uczynił Stanisława Wokulskiego. Nie mylą się ci, którym to nazwisko wydaje się znajome, gdyż w swym założeniu „Alkaloid” ma stanowić alternatywną wersję dziejów głównego bohatera „Lalki” Bolesława Prusa.
Wokulski porzuca więc los sklepikarza, by poświęcić życie panowaniu nad alkaloidowym imperium, co okazało się zdaniem o tyle trudnym, że sekret wytwarzania Alki chciałoby posiąść każde liczące się światowe mocarstwo, a jego ujawnienie najpewniej skończyłoby się globalną katastrofą. Wiedza na temat tajników ekstrakcji Alki i umiejętność przeprowadzenia tego procesu daje bowiem władzę praktycznie nieograniczoną, tak jak nieograniczone są możliwe efekty oddziaływania substancji na organizm i umysł ludzki. Jak nietrudno się więc domyślić, na barki Wokulskiego spadło nie lada brzemię, a jego myśli stale zaprzątają wątpliwości, czy niespodziewane odkrycie powinien traktować jako błogosławieństwo, czy raczej przekleństwo.
Alka daje nadludzką zręczność i szybkość, czyni ludzi herosami czy to pod względem siły, czy intelektu, sprawia, że opisany w powieści przełom wieku XIX i XX technologicznie dalece wyprzedza nawet czasy współczesne. Wszystko to stwarza ogromne pole do popisu dla wyobraźni autora... który niestety niezbyt umiejętnie stworzone przez siebie samego możliwości wykorzystał. Czy wręcz wykorzystał nadmiernie, gdyż podczas lektury „Alkaloidu” czytelnik wciąż i wciąż natyka się na pomysły wielce ciekawe, oryginalne i intrygujące, pozostawiające jednak po sobie ogromny niedosyt. A to wszystko za sprawą faktu, że na rozwinięcie większości z nich, czy nawet uczynienie ich w pełni zrozumiałymi, zabrakło niestety miejsca. Gdyby tego było mało, koncepcje te zdają się tworzyć nieskładny zlepek, niejako na siłę połączony nieszczególnie absorbującą i spójną fabułą. Miejsca starczyło za to aż w nadmiarze na przydługawe opisy scen walki. Takich, co polegają głównie na bieganiu po ścianach, skakaniu na absurdalne wysokości i niebezpiecznym ocieraniu się o śmieszność.
Kolejnym poważnym mankamentem powieści jest sposób kreowania bohaterów. Ci, których znamy z „Lalki” (oprócz Wokulskiego epizodycznie pojawia się Ochocki, gdzieś wspomniano o Rzeckim, o Łęckiej nie znajdziemy ani słowa) ze swymi literackimi pierwowzorami wspólne mają jedynie personalia. Nie inaczej zdaje się być z tymi, których nazwiska znamy z kart historii, bo i tacy się w książce pojawiają. Wszyscy oni mogliby nosić dowolne fikcyjne nazwiska, a powieść nic by na tym nie straciła. A wręcz mogłaby zyskać, gdyż pojawienie się zupełnie płaskich i nieprzystających do pierwowzorów postaci Tesli, Einsteina czy Witkacego rodzi natarczywe pytania, co autor właściwie chciał w ten sposób osiągnąć. Oprócz papierowości, bohaterom „Alkaloidu” doskwiera brak konsekwencji w działaniu, a w niektórych przypadkach syndrom zupełnie niepotrzebnego i nic nie znaczącego dla fabuły elementu dekoracji (czego najwyraźniejszym przykładem jest tak dobrze się zapowiadająca księżniczka Shan, Nemi).
Nieprzekonująca fabuła, kiepski warsztat, przypadkowi, chaotycznie powrzucani w wir niespójnych wydarzeń bohaterowie i silenie się na drugie dno, które okazuje się balansować na pograniczu banału – wszystko to potrafi solidnie zmęczyć i odebrać wszelką ochotę na kontynuowanie lektury. Zagęszczenie doskonałych pomysłów dotyczących alternatywnych losów świata, przedziwnych urządzeń czy możliwości ludzkiego umysłu potraktowanego odpowiednim wspomagaczem niestety nie jest w stanie w pełni zepchnąć wyżej wymienionych mankamentów na dalszy plan. Niemniej jednak, pomysłowości nie można autorowi odmówić i pozostaje mieć nadzieję, iż z czasem, w kolejnych powieściach (jeśli takie się kiedyś pojawią),splotą się one w spójną całość z wciągającą fabułą i żywymi, barwnymi postaciami.
Agata Rugor
Oceny
Książka na półkach
- 335
- 177
- 82
- 16
- 11
- 9
- 6
- 5
- 5
- 5
Cytaty
Dziś wszyscy piszą. Cała nasza populacja żyje w histerycznym napięciu, jakimś fizjologicznym wyrzygu słów, jakbyśmy chcieli przyspieszyć ostateczne i nieuniknione wyczerpanie.
OPINIE i DYSKUSJE
Chaotycznie napisana, przeskoki w czasie nie mają sensu, generalnie historia się kupy nie trzyma, Wokulski nie zachowuje się, jak jego oryginał z "Lalki".
Chaotycznie napisana, przeskoki w czasie nie mają sensu, generalnie historia się kupy nie trzyma, Wokulski nie zachowuje się, jak jego oryginał z "Lalki".
Pokaż mimo toTegoroczny maj nieoczekiwanie zaowocował pozycjami, które niespecjalnie przypadły mi do smaku. Muszę przyznać, że jestem niepoprawnym miłośnikiem „Lalki” Bolesława Prusa. Toteż słysząc, że powstała swoista alternatywna historia dziejów Stanisława Wokulskiego po rozstaniu z Izabelą Łęcką, nabrałem wielkiej ochoty, aby przeczytać „Alkaloid”. Zawsze wierzyłem, że bohaterowi „Lalki” bardziej pisany jest los naukowca, związanego z badaniem metalu lżejszego od powietrza, względnie poszukiwaniem nowych technologii.
Wreszcie w moje ręce wpadła książka Pana Aleksandra Głowackiego (nomen omen),no i cóż… Było to doświadczenie dość odbiegające od moich oczekiwań. Książka bardzo solidnie wydana, to trzeba przyznać, opatrzona ilustracjami z zawierającymi listy, telegramy związane z fabułą (choć nawiasem mówiąc, mogły być trochę wyraźniejsze). Początek obiecujący, pojawia się Julian Ochocki, ba, Witkacy nawet [sic!], a potem… cóż akcja przywodzi na myśl ekranizacje z bohaterami posiadającymi super-moce oraz film „Lucy” z udziałem Scarlett Johansson w roli głównej. Zagmatwane wątki i postacie, błyskawiczne przemykanie przez czas i miejsca, aż w sumie nie bardzo wiadomo ku czemu zmierzamy… Specyficzna lektura, dla mnie niestety zbyt mało przystępna.
Tegoroczny maj nieoczekiwanie zaowocował pozycjami, które niespecjalnie przypadły mi do smaku. Muszę przyznać, że jestem niepoprawnym miłośnikiem „Lalki” Bolesława Prusa. Toteż słysząc, że powstała swoista alternatywna historia dziejów Stanisława Wokulskiego po rozstaniu z Izabelą Łęcką, nabrałem wielkiej ochoty, aby przeczytać „Alkaloid”. Zawsze wierzyłem, że bohaterowi...
więcej Pokaż mimo toMyśleliście kiedyś, że Wokulski mógłby porzucić swoją walkę o rękę Izabeli, zostać przy biznesie albo wrócić do nauki i dokonać jakiegoś przełomu? No to zapnijcie pasy, bo jest to książka o tym. Szkoda, że idea jest spalona w każdym możliwym aspekcie.
Wokulski odkrywa jakąś magiczną substancję, którą robi się z kartofli, które uprawiają Zulusi, w związku z czym ci Zulusi pokonują Brytyjczyków i tworzą imperium. Ale to nie wszystko. Substancja jest generalnie magicznym napojem Panoramixa, sokiem z gumijagód, mefedronem, rosołkiem od babci i 40-letnim whisky w jednym. DAJE KOPA. Takiego, że nie czujesz bólu, możesz dostać czymkolwiek: nabojem, kulą armatnią, nożem, szablą, maczugą, może cię przygnieść king kong, a i tak się zregenerujesz xD Można się też teleportować i przebywać poza czasoprzestrzenią, na pewno wiele innych rzeczy, ale chaotyczność opisów tych supermocy nie pozwala za bardzo się zorientować w konkretach.
Brzmi jak kiepska historyjka stworzona przez 6-latka, który naoglądał się Marvela? Może. Choć 6-latek pewnie nie wie o istnieniu Zulusów.
Aha, żeby tego było mało to cała akcja dzieje się w Hong Kongu, a Wokulski walczy z Bokserami. Chyba, że akurat Bokserzy są jego sprzymierzeńcami, to z nimi nie walczy. Ale jak już się nie lubią to walczy. Podobno później akcja przenosi się do Rosji i Skandynawii, ale, uwaga, nie udało mi się doczytać. W rankingu na najbardziej spieprzone super pomysły ta książka plasuje się między odbudową Pałacu Saskiego w latach 90-tych, a transferem Kamila Grosickiego do Burnley.
Przeczytałem 1/3, ale to i tak o 1/3 za dużo. Omijać szerokim łukiem, chyba że lubicie fantastykę, w której świat jest zbalansowany gorzej niż moja dieta.
Myśleliście kiedyś, że Wokulski mógłby porzucić swoją walkę o rękę Izabeli, zostać przy biznesie albo wrócić do nauki i dokonać jakiegoś przełomu? No to zapnijcie pasy, bo jest to książka o tym. Szkoda, że idea jest spalona w każdym możliwym aspekcie.
więcej Pokaż mimo toWokulski odkrywa jakąś magiczną substancję, którą robi się z kartofli, które uprawiają Zulusi, w związku z czym ci Zulusi...
uwielbiam takie książki, wymagające w sferze językowej, nieoczywiste, z mnóstwem niedopowiedzeń, z fantastycznie pokręconą fabułą i dzikimi zwrotami akcji. Zachęciła mnie do czytania postać Wokulskiego, ale w sumie mógłby to być każdy inny bohater, wymyślony na nowo lub już znany - to obojętne, bo Wokulski z tej książki je st baaardzo daleki od oryginału Wokulskiego.
uwielbiam takie książki, wymagające w sferze językowej, nieoczywiste, z mnóstwem niedopowiedzeń, z fantastycznie pokręconą fabułą i dzikimi zwrotami akcji. Zachęciła mnie do czytania postać Wokulskiego, ale w sumie mógłby to być każdy inny bohater, wymyślony na nowo lub już znany - to obojętne, bo Wokulski z tej książki je st baaardzo daleki od oryginału Wokulskiego.
Pokaż mimo toZmęczyłam jakieś 2/3 tego "dzieła", więcej po prostu nie dałam rady pomimo mojej wielkiej sympatii do "Lalki". A może właśnie dlatego?
Omijać szerokim łukiem.
Zmęczyłam jakieś 2/3 tego "dzieła", więcej po prostu nie dałam rady pomimo mojej wielkiej sympatii do "Lalki". A może właśnie dlatego?
Pokaż mimo toOmijać szerokim łukiem.
WOKULSKI NINDŻA WAS WSZYSTKICH DOJEDZIE
Waham się przed dodaniem tej 'recenzji', bo nie mam pewności, że ta książka nie jest po prostu wytworem mojej wyobraźni. Czy wszystko, co pamiętam z tej książki faktycznie zostało napisane przez autora pod "sprytnym" pseudonimem?
Zdecydowanie moja ulubiona słaba książka. Autor sprawia wrażenie, jakby nie umiał pisać po polsku. Główny wątek nie ma sensu. Wątki poboczne nie mają sensu. Nieprawdziwy Głowacki chyba ma jakieś trudności w nauce, bo nie wydaje mi się, że w ogóle przeczytał "Lalkę". Po co autor w ogóle używa Wokulskiego jako głównej postaci? Po co przewijają się postaci historyczne? Czemu mam wrażenie, że autor nie pisał tego ironicznie?
Sceny akcji są tutaj tak pełne akcji, że kilkanaście razy musiałem zakładać z powrotem skarpetki jak mnie z nich wywaliło. Tyle samo razy również odstawiałem książkę z poczuciem zażenowania.
Moją uwagę przykuł fakt, że autor podpisał się jako Aleksander Głowacki. Po lekturze stwierdzam, że też bym tego nie wydał pod własnym nazwiskiem. 3/10 bo z czytania tego potworka miałem podobny rodzaj przyjemności, co z oglądania "The Room".
poniżej streszczenie fabuły pisane z takim samym wysiłkiem mentalnym jakiego doświadczył autor, co w przybliżeniu równa się mocy przerobowej czterech gimnazjalistów zasilanych sałatą szatana
BO CZAICIE BO CHODZI O TO ŻE WOKULSKI TO OGÓLNIE POJECHAŁ SOBIE DO AFRYKI I ODKRYŁ TAKI KORZEŃ CO GO ZULUSI UŻYWAJĄ
I ON TEN KORZEŃ NORMALNIE ZMIENIA W TAKI ŚRODEK
P O T Ę Ż N Y ALKALOID
SPYTACIE CO ROBI ALKALOID
WSZYSTKO KURDE ROBI, ZMIENIA CIĘ W NINDŻĘ NADCZŁOWIEKA I POZWALA CI ZMIENIĆ SIĘ W LUDZKI KOMPUTER, A TAKŻE POMAGA NA STARZENIE, ZMĘCZENIE I ZROBI CI PRANIE
(nie dajcie się zwieść, Wokulski tak naprawdę po prostu sprzedaje na lewo melanż importowany z Diuny a nie jakiś alkaloid)
WOKULSKI BUDUJE FABRYKI ALKALOIDU CHYBA W CHINACH, NIE WIEM, W AZJI GDZIEŚ, ROBI BIZNES Z JAKIMŚ TAM CESARZEM ALE TO DO NICZEGO NIE PROWADZI WIĘC DAJMY SCENĘ ŻE ON UCIEKA PO DACHU PRZED NINDŻAMI ZABÓJCAMI NASŁANYMI PRZEZ ANGLIĘ I W OGÓLE MÓWIŁEM JUŻ ŻE WOKULSKI JEST SUPER?
WOKULSKI ROBI RZECZY, POTEM WIĘCEJ RZECZY, POTEM ZOSTAJE HERMENEGAUTĄ (COKOLWIEK TO ZNACZY, NIE POWINIENEŚ PYTAĆ) I TEGES jakoś tak rządzi połową Europy
WOKULSKI DAJE SIĘ ZABIĆ SWOJEMU SYNOWI (Z NIEPRAWEGO ŁOŻA, ZOSTAWIONEMU NIEGDYŚ W AFRYCE, PO CZYM WSKRZESZA SIĘ JAKO KLON W BUNKRZE GDZIEŚ NO ALE NIEWAŻNE BO
WITKACY JEST SOBIE GDZIEŚ NA EKSPEDYCJI W KONGO CHYBA I ON JEST CZAICIE GEJEM HEHE I ON MA JAKĄŚ TAKĄ MASZYNKĘ NA ALKALOID CO POZWALA CI ROBIĆ.. RZECZY?
czy wspominałem już, że uwielbiam Konkretne Działanie i Wyraźne Ograniczenia alkaloidu? autor jakby sam nie wiedział, co ten specyfik robi, więc nasza cudowna substancja jest rozwiązaniem kurde wszystkich problemów.
NIC TO PRZENOSIMY SIĘ DO ROSJI PODCZAS REWOLUCJI, CO GENERALNIE NAM NIEWIELE WNOSI DO FABUŁY
KURDE TO MOŻE TERAZ PRZYSZŁOŚĆ
WOKULSKI HIBERNUJE SIĘ, ŻEBY OBUDZIĆ SIĘ W PRZYSZŁOŚCI, BO UWAGA UWAGA ROZKMINIŁ, ŻE W PRZYSZŁOŚCI BĘDĄ WIEDZIEĆ JAK GO WYSŁAĆ W PRZESZŁOŚĆ
SUPER PLAN XD
SPOTYKA EINSTEINA I TESLĘ W TEJ PRZYSZŁOŚCI I ZGADZAJĄ SIĘ GO COFNĄĆ W CZASIE ALE TESLA OKAZUJE SIĘ NIEMIŁY XD I PRÓBUJE ZABIĆ BIEDNEGO WOKULSKIEGO, ALE TEN SIĘ NIE DAJE I W OGÓLE
DOBRA TO JAK BY TO ZAKOŃCZYĆ
AHA NO TO WOKULSKI SIĘ COFA W CZASIE I NIE DOPUSZCZA DO STWORZENIA ALKALOIDU XD
CAŁA AKCJA KSIĄŻKI SIĘ NIE WYDARZA W KOŃCU
ODDAJCIE MI STRACONY CZAS
WOKULSKI NINDŻA WAS WSZYSTKICH DOJEDZIE
więcej Pokaż mimo toWaham się przed dodaniem tej 'recenzji', bo nie mam pewności, że ta książka nie jest po prostu wytworem mojej wyobraźni. Czy wszystko, co pamiętam z tej książki faktycznie zostało napisane przez autora pod "sprytnym" pseudonimem?
Zdecydowanie moja ulubiona słaba książka. Autor sprawia wrażenie, jakby nie umiał pisać po polsku....
Książkę podpatrzyłam u Michała z bloga Zapomniany pokój. Ponieważ ostatnio jakoś tak naszła mnie ochota, by ruszyć śladami polskiego steampunku (co poniektórzy już to zapewne zdążyli zauważyć ;)),więc Alkaloid od razu wylądowała w kręgu mojego zainteresowania. Do tego nie będę ukrywać, iż nie mogłam oprzeć się wizji, w której Stasiek Wokulski, zamiast wzdychać do Izabeli Łęckiej (tak, tej od Lalki Bolesław Prusa),bierze sprawy w swoje ręce i rozkręca poważne biznesy oraz rozwija się na polu naukowym.
W narkotycznym surżu.
Stanisław Wokulski podczas jednej ze swoich licznych biznesowych podróży odkrywa tajemniczą bulwę. Bulwę, która po przetworzeniu daje nieograniczone możliwości fizyczne, jak i umysłowe. Dlatego też Wokulski postanawia porzucić los sklepikarza i całkowicie poświęcić się stworzeniu alkaloidowego imperium.
Alka zmienia świat, a Stasiek staje się jednym z najpotężniejszych ludzi na ziemi. Czy udźwignie to brzemię, szczególnie iż każde liczące się mocarstwo chce poznać sekret wytarzania Alki?
Dziwne acz fascynujące.
Muszę przyznać, iż czytają tę alternatywną historię Staszka Wokulskiego, miałam wrażenie, iż jest ona trochę dziwna i miejscami nawet powiedziałbym, że „ciężkostrawna”.
Muszę jednak przyznać, iż sam pomysł alternatywnej historii, w której narkotyk zmienia świadomość oraz daje fizycznego i psychicznego kopa, uważam za bardzo udany. Szczególnie że jego odkrycie zmienia świat i wprowadza go na wyższy poziom rozwoju. Można nawet powiedzieć, że Alka dla ludzi nauki była swoistym błogosławieństwem, bo przenosiła umysł na poziom wyższej świadomości i „otwierała drzwi” nowym wynalazkom. Niestety przedstawienie tego ciekawego świata jest miejscami dość chaotyczne, a ilość enigmatycznych wyrażeń i dziwnych nazw bez wyjaśnienia potrafi przyprawić o ból głowy.
Wokulski.
Jak pisałam już we wstępie, książka zainteresowała mnie również ze względu na postać Staszka Wokulskiego. Muszę przyznać, że poza tym, iż nie wzdycha on do Izabeli, to jest niemal tym samym człowiekiem, którego znaliśmy z Lalki. Czyli bezwzględnym rekinem biznesu i doskonałym analitykiem zmierzającym pewnie, acz z wyczuciem do celu. Dzięki Alce zaś wzniósł te umiejętności na „wyższy level” i otrzymał kilka bonusów. Stał się nadczłowiekiem, kreatorem rzeczywistości i herosem. Niczym mnie ta postać nie zaskoczyła, ani też nie wprowadziła jakichś szczególnych uczuć.
Podsumowując. Alkaloid Aleksandra Głowackiego jest oryginalnym, acz dziwnym tworem, który ujmuje pomysłem, klimatem i dobrym tempem narracji. Jeżeli szukacie alternatywnej wizji świata lub macie ochotę na ponowne spotkanie ze Staszkiem Wokulskim, to będzie to pozycja w sam raz dla Was. W innym przypadku powinniście się dwa razy zastanowić. ;)
http://unserious.pl/2018/10/alkaloid-aleksander-glowacki/
Książkę podpatrzyłam u Michała z bloga Zapomniany pokój. Ponieważ ostatnio jakoś tak naszła mnie ochota, by ruszyć śladami polskiego steampunku (co poniektórzy już to zapewne zdążyli zauważyć ;)),więc Alkaloid od razu wylądowała w kręgu mojego zainteresowania. Do tego nie będę ukrywać, iż nie mogłam oprzeć się wizji, w której Stasiek Wokulski, zamiast wzdychać do Izabeli...
więcej Pokaż mimo to„Alkaloid” opowiada alternatywną wizję życia Stanisława Wokulskiego. Podczas jednej ze swoich licznych podróży odkrywa on tajemniczą bulwę, z której udaje mu się stworzyć niespotykany do tej pory narkotyk. Dzień odkrycia przez Wokulskiego "Alki" zmienia dzieje świata, a kupiec staje się najpotężniejszym człowiekiem na świecie, przez wielu traktowanym na równi z Bogiem.
Alka daje niesamowite możliwości osobom, które ją zażyły. Ludzie potrafią przewidywać przyszłość, zyskują dar bilokacji, potrafią wznieść się na inny poziom świadomości. Narkotyku można użyć również do stworzenia bezrozumnych berserków zwanych Zaszytymi lub Przemienionymi.
Już na pierwszy rzut oka widać jak pisarz bardzo inspirował się Melanżem z „Diuny” Franka Herberta. Alka to w zasadzie idealna kopia herbertowskiej Przyprawy. Mało tego w „Alkaloidzie” występują alkapitanowie (osoby przebywające w ciągłym transie, które pilotują statki) zupełnie tak samo jak piloci olbrzymich statków kosmicznych Herberta. Podobieństw jest więcej, chociażby Ludzie Biblioteki u Głowackiego i Menatnci z „Diuny”.
Bolesław Prus to tak naprawdę pseudonim artystyczny Aleksandra Głowackiego. Fakt, że autorem „Alkaloidu” jest pisarz o tym imieniu i nazwisku nadaje dodatkowy smaczek całości i sprawia, że powieść jako alternatywa dla „Lalki” wygląda bardzo ciekawie. Jednak czy autorem naprawdę jest pisarz o tym nazwisku? Tego nie jestem pewien. Wydaje mi się bardziej prawdopodobne, że jest to zabieg marketingowy a pisarzem jest ktoś zupełnie inny.
„Alkaloid” posiada chyba najlepszą okładkę ze wszystkich książek wydanych przez Powergraph. Grafika Wokulskiego przypomina trochę posąg Abrahama Lincolna, cała postać i jej otoczenie wręcz emanuje tajemniczością. Wydawca wpadł również na pomysł aby wszystkie cytaty z gazet, listy, zdjęcia istotnych postaci historycznych wyglądały na prawdziwe. W środku nie znajdziemy więc tylko cytatów z ewentualnie dodaną kursywą, a ilustracje przedstawiające dany tekst. Jednak chociaż wygląda to na pierwszy rzut oka świetnie to nieraz miałem problem aby odczytać co w danym fragmencie jest napisane. Rozdzielczość kilku ilustracji powinna być z pewnością większa.
"Alkaloid" Głowackiego z pewnością nie należy do książek łatwych. Czytelnik z pewnością natrafi tu na sporą ilość z początku niezrozumiałych słów, jednak wraz z każdą kolejną stroną będą one sprawiały coraz mniej problemów. Pomimo tego, że książka ta nie jest pozbawiona wad cieszę się, że historia Wokulskiego została na nowo opowiedziana i zinterpretowana.
https://zapomnianypokoj.blogspot.com/
„Alkaloid” opowiada alternatywną wizję życia Stanisława Wokulskiego. Podczas jednej ze swoich licznych podróży odkrywa on tajemniczą bulwę, z której udaje mu się stworzyć niespotykany do tej pory narkotyk. Dzień odkrycia przez Wokulskiego "Alki" zmienia dzieje świata, a kupiec staje się najpotężniejszym człowiekiem na świecie, przez wielu traktowanym na równi z...
więcej Pokaż mimo toNiezwykle ciekawa książka. Gdzieś tam w środku się pogubiłam, ale to nie zmienia faktu, że sprawiła mi dużo przyjemności. Naszpikowana postaciami literackimi i historycznymi, tak jak lubię, także co rusz, musiałam coś sprawdzać i szukać, tak jak lubię. I ta wizja człowieka-biblioteki czy wszechbiblioteki!
Niezwykle ciekawa książka. Gdzieś tam w środku się pogubiłam, ale to nie zmienia faktu, że sprawiła mi dużo przyjemności. Naszpikowana postaciami literackimi i historycznymi, tak jak lubię, także co rusz, musiałam coś sprawdzać i szukać, tak jak lubię. I ta wizja człowieka-biblioteki czy wszechbiblioteki!
Pokaż mimo to„Alkaloid” to w gruncie rzeczy dwie książki. Pierwsza – steampunkowo-przygodowa, obfitująca w porywające przygody i polityczno-przemysłowe spiski. Druga – przedziwny traktat o chemii, nieograniczonej władzy i fizyce kwantowej (sic!). Może wydawać się, że autor nie mógł zdecydować się czy chciał stworzyć literaturę wysoką, czy rozrywkową, ale fabuła prowadzona jest tak konsekwentnie, że nie ma mowy o jakiejkolwiek niespójności.
Cała recenzja: http://steampunk.info.pl/alkaloid-steampunk-recenzja/
„Alkaloid” to w gruncie rzeczy dwie książki. Pierwsza – steampunkowo-przygodowa, obfitująca w porywające przygody i polityczno-przemysłowe spiski. Druga – przedziwny traktat o chemii, nieograniczonej władzy i fizyce kwantowej (sic!). Może wydawać się, że autor nie mógł zdecydować się czy chciał stworzyć literaturę wysoką, czy rozrywkową, ale fabuła prowadzona jest tak...
więcej Pokaż mimo to