Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Trochę obawiałam się komercyjności i tendencyjności jednak w zasadzie dostałam to, czego chciałam. Otrzymałam dosyć wszechstronny obraz Nowegk Jorku - miasta osnutego tajemniczością i fascynującego tak wielu. Dla wielu wręcz stanowiącego pewnego rodzaju cel przeznaczenia, miasto, gdzie wszystko może się zdarzyć, marzenia się spełniają i każdy może zostać milionerem. Chyba nie ma na świecie miasta tak bardzo wyidealizowanego przez media jak Nowy Jork. Autor doskonale rozprawił się z tym mitem. Ciekawym pomysłem była zbiorowa narracja. Książka mówiła głosami wielu Nowojorczyków. Tłumaczka, nie wiedzieć czemu uparła się kilka razy, by zaznaczyć - i Nowojarczanek. Tak, mamy świadomość, że mieszkają tam również kobiety. Niepotrzebne zaśmiecanie języka feminatywami. Wybór tych głosów był dobry ale mógłby być lepszy. Kilka historii a w zasadzie półstronicowych dykteryjek było zbędnych. Kilka perspektyw się powtórzyło ale nacisk na rasizm był do przewidzenia. Na pewnym poziomie wkradła się przewidywalność. Jednak generalnie uważam, że to udany zbiór pokazujący wiele przeciwstawnych biegunów. Rozdział o Covidzie był chyba najpiękniejszym tekstem o pandemii, który czytałam. Taylor pokazuje miasto, które być może chciałabym odwiedzić na dzień lub dwa ale to zdecydowanie nie jest miejsce dla mnie. Kojarzy mi się z tłumem wielobarwnych szczurów pędzących w przeciwstawnych kierunkach. Fajnie na to popatrzeć. Z daleka.