Luizjańskie gumbo
- Kategoria:
- reportaż
- Wydawnictwo:
- BookEdit
- Data wydania:
- 2022-10-26
- Data 1. wyd. pol.:
- 2022-10-26
- Liczba stron:
- 280
- Czas czytania
- 4 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788366995727
- Tagi:
- luizjana luizjańskie nowy orlean voodoo aligator luizjańskie gumbo gumbo bagna luizjany nowy orlean mardi gras karnawał nowy orlean
Gumbo to oficjalne danie Luizjany. To zupa pełna najrozmaitszych składników pochodzących z kilku kontynentów, będąca manifestacją różnorodności, erupcją zagmatwania. Taka też jest Luizjana. Przez stulecia kształtowali ją Afrykanie, potomkowie amerykańskich Indian, osadnicy z Europy, Karaibów i Nowej Szkocji. Zanurz się w tej różnorodności:
- Poznaj wizję Boga według nowoorleańskiej kapłanki voodoo
- Przyjrzyj się życiu łowców aligatorów i dowiedz się, jak zniknąć na bagnach z radaru urzędu skarbowego
- Spotkaj się z właścicielem pierwszej w Nowym Orleanie restauracji z białymi obrusami dla czarnych, w której jadali Martin Luther King, Barack Obama i George Bush
- Sprawdź, dlaczego Wietnamczycy przejęli biznes połowu krewetek na Zatoce Meksykańskiej
- Przekonaj się, dlaczego mieszkańcy czarnych dzielnic Nowego Orleanu przebierają się w trakcie karnawału za amerykańskich Indian, a mieszkańcy prowincji w tym samym czasie utaplani w błocie ganiają po polu kurczaki
- Dowiedz się, za co Korona Brytyjska przeprosiła Cajunów dzięki staraniom jednego z bohaterów tej książki oraz pomocy prezydenta Francji i premiera Kanady.
- Luizjana to głębokie Południe naznaczone historią stuleci niewolnictwa, pogromów czarnej ludności i linczów. Przeczytaj relacje ludzi pamiętających czasy segregacji rasowej, potomków niewolników, jak i ich właścicieli.
Artur Owczarski, autor bestsellerowych książek "Droga 66. Droga Matka, o historii, legendzie i podróży" oraz "Teksas to stan umysłu”, honorowy obywatel miasteczka Bandera w Teksasie, drugiej najstarszej polskiej osady w USA i światowej stolicy kowbojów. Tym razem zabiera czytelników do Luizjany i pozwala spojrzeć na nią oczami ludzi różnych ras i wyznań, potomków Afrykanów i Europejczyków. Część z nich to osoby publiczne: słynni myśliwi, bohaterowie popularnych seriali telewizyjnych, muzycy uhonorowani nagrodami Grammy, znani kucharze, filmowcy, działacze społeczni. To kolejna żywa i pełna energii książka tego autora o prowincjonalnej Ameryce. Czytelnik może poczuć na twarzy ciepły wiatr wiejący znad luizjańskich pól trzciny cukrowej i zapach haszyszu unoszący się na ulicach francuskiej dzielnicy Nowego Orleanu.
Czy jako wegetarianka skusiłabym się, by zjeść gumbo? Hmmm…
By zrozumieć osobliwą Luizjanę i niesamowity kolaż jaki tworzą jej mieszkańcy, tak bardzo autentyczni ze względu na swoje korzenie i jednocześnie sklejeni niełatwą niewolniczą historią sięgnęłam po książkę Artura Owczarskiego. I przyznam Wam, drodzy czytelnicy, że choć byłam na każdym kontynencie, to myśląc o wielkich podróżach i nietuzinkowych miejscach Stany nigdy nie były na mojej liście „must see immediately”.
…do teraz, do momentu, gdy Artur zabrał mnie w podróż do kolorowej Luizjany. Indiańskie korzenie, tradycja, kultura, wierzenia i tajemnicze voodoo są jak magnes i magiczna delta rzeki Missisipi…
A ja nie mam w sobie pewności, że gdybym dziś znalazła się na ulicach Luizjany, to nie spróbowałabym gumbo…. Potrawy tak zróżnicowanej i niepospolitej jak różni i wyraziści są mieszkańcy jej stanu.
Miłka Raulin –zdobywczyni Korony Ziemi, trzecia i najmłodsza Polka z Trawersem Grenlandii. Z wykształcenia inżynier trakcji elektrycznej, z zamiłowania podróżniczka, autorka książek, miłośniczka gór wysokich, taterniczka oraz pilotka szybowców. Laureatka plebiscytu Forbesa „Leaders of the future”, nominowana do Telekamer 2022 za program „Ulepieni z pasji”. Organizatorka i pomysłodawczyni Festiwalu Siły Marzeń oraz Rajdu Południe – Północ.
Wspaniała książka Artura Owczarskiego o stanie Luizjana i jego wyjątkowych tradycjach to historia, która powinna przemówić do każdego, kto interesuje się lokalną historią naszego stanu i południowymi Stanami Zjednoczonymi. To, co czyni ją szczególnie cenną, to anegdotyczne i podane z pierwszej ręki treści. Z pewno– ścią będzie się cieszyć zainteresowaniem czytelników. Jako autora dziesięciu książek o kulturze francuskiej, kreolskiej i cajuńskiej z Luizjany raduje mnie zwłasz– cza z część poświęcona różnorodności naszej osobliwej frankofońskiej kultury. Dziękuję Arturowi za napisanie tej pouczającej historii o naszym pięknym stanie.
Warren A. Perrin – wybitny prawnik, właściciel muzeum w Erath poświęconego historii i kulturze Cajun oraz regionu Akadiany. Wieloletni prezes, nominowany przez kolejnych gubernatorów stanu, frankofońskiej organizacji CODOFIL. Wykładowca uniwersytecki, laureat wielu międzynarodowych nagród.
Jestem zachwycony, że mogłem pomóc Arturowi w jego badaniach nad historią i kulturą Luizjany. By– łem pod wrażeniem jego dociekliwości i dążenia do odkrycia korzeni trendów i wydarzeń, które definiują mieszkańców Luizjany – ludzi, których kultura odróż– nia nas od, powiedzmy, sąsiednich Teksańczyków lub pozornie odległych nowojorczyków. A jeśli już o tym mowa, to też od Polaków.
Shane K. Bernard – historyk, autor pięciu książek i wielu artykułów naukowych będących ważnym głosem w nieustannie trwającej dyskusji na temat korzeni Cajunów i kultury Luizjany.
Gumbo jest apetycznie pikantne i wydaje się być sporządzane według przepisu perkusisty Led Zeppelin Johna Bonhama – nadmiar jest najlepszy. I jeśli ten pełen kolorów kocioł smaży się na bagnach, w terenach trudnych do zaakceptowania przez większość z nas, to jest to zapowiedź jazzowego destylatu wysokiej próby. Dobrze się w nim metafizycznie zanurzyć. Tak, Artur zabrał mnie do nowoorleańskich korzeni ludzi tęskniących za wolnością. Ich muzyka krystalizowała na krwi, pocie i łzach. Podbiła cały świat. Kiedyś tam zajrzę i się wsłucham… Książka napisana jest z głębokiej pasji, a ta, jeśli towarzyszy podróży, daje silną potrzebę dzielenia się. I to się tu dzieje.
Marek Tomalik – podróżnik, publicysta, pisarz, dziennikarz radiowy. Pasjonat i znawca Australii. Twórca i organizator 23 edycji Festiwalu Podróżników „Trzy Żywioły”. Autor książek o podróżach, w tym trzech o Australii. Zasiadał w jury Travelerów – prestiżowych nagród przyznawanych przez National Geographic. Dwukrotny laureat Kolosów.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 73
- 73
- 9
- 6
- 4
- 3
- 2
- 2
- 2
- 1
Cytaty
Gdyby dobrzy ludzie nie mieli broni,źli ludzie i tak by ją mieli.
OPINIE i DYSKUSJE
Bardzo ciekawie wydana książka opisująca w szczegółach kilka sfer życia w stanie Luizjana. Dużym walorem jest sporo ciekawych zdjęć. Dużą zaletą są też szczegółowe opisy poruszanych kwestii (Mardi Gras, szeroko rozumiana sztuka ze szczególnym uwzględnieniem muzyki, aspekt wielokulturowości, zjawisko Cajun i wszystko co jest z tym związane, kulinaria). Poruszane przez autora kwestie są bardzo dobrze zarysowane, jak dla mnie jednak, czasem zbyt szczegółowo. Ale to tylko moja opinia. Dla innych czytelników może to być pożądany aspekt. To czego mi brakowało to szersze omówienie przyrody, historii, ale i współczesności ze szczególnym naciskiem na opis obecnej sytuacji społeczno-ekonomicznej ludzi tam żyjących. Generalnie książka warta polecenia, na pewno sięgnę po kolejną tego autora o Texasie.
Bardzo ciekawie wydana książka opisująca w szczegółach kilka sfer życia w stanie Luizjana. Dużym walorem jest sporo ciekawych zdjęć. Dużą zaletą są też szczegółowe opisy poruszanych kwestii (Mardi Gras, szeroko rozumiana sztuka ze szczególnym uwzględnieniem muzyki, aspekt wielokulturowości, zjawisko Cajun i wszystko co jest z tym związane, kulinaria). Poruszane przez...
więcej Pokaż mimo toBardzo ciekawie, fajnie. Miejscami zgrzyta nieco styl, kiedy autor cytuje wywiady, zamiast po prostu opowiadać, ale ogólne wrażenie jest bardzo pozytywne. Kolorowa podróż na mokradła Luizjany i do kolorowego NOLA.
Bardzo ciekawie, fajnie. Miejscami zgrzyta nieco styl, kiedy autor cytuje wywiady, zamiast po prostu opowiadać, ale ogólne wrażenie jest bardzo pozytywne. Kolorowa podróż na mokradła Luizjany i do kolorowego NOLA.
Pokaż mimo toWyzwanie LC lipiec 2023 - Przeczytam książkę, której tytuł lub nazwisko autora zaczyna się na „L”
Trochę podróży na początek wakacji. Sądziłam, że uzupełnię wiedzę, a okazało się, że to i owo mnie zaskoczyło. I nie było tego wcale mało.
Warto spróbować.
Wyzwanie LC lipiec 2023 - Przeczytam książkę, której tytuł lub nazwisko autora zaczyna się na „L”
Pokaż mimo toTrochę podróży na początek wakacji. Sądziłam, że uzupełnię wiedzę, a okazało się, że to i owo mnie zaskoczyło. I nie było tego wcale mało.
Warto spróbować.
Artur Owczarski, podróżnik przez duże „P”, rok 2022 pożegnał premierą swojej trzeciej książki. Po raz kolejny kierunek wyznacza na ukochane Stany Zjednoczone, ale tym razem zabiera czytelników w podróż do stanu, o którym mówi się, że liczebność aligatorów jest równa liczbie mieszkańców. Dzika, pełna muzyki, smaków i kolorów, Luizjana. Dzięki legitymacji dziennikarskiej udało mu się ominąć obostrzenia wynikające z pandemii, a wynikiem tej podróży jest książka Luizjańskie gumbo. Jako że mi również marzy się podróż w ten zakątek świata, nie mogłam przejść obojętnie obok tej pozycji.
Książka podzielona jest na siedem rozdziałów, w których autor zgrabnie pogrupował najważniejsze elementy życia tego stanu: oryginalną na skalę światową kuchnię, życie na bagnach, problemy rasowe i liczne grupy etniczne, budzące grozę voodoo, i na koniec, wisienka na torcie – wielki karnawał, który wcale nie odstaje od tego w Rio de Janeiro. A całość uzupełniona wieloma fotografiami, które swoją zwyczajnością, czyli brakiem ulepszaczy rodem z broszur reklamowych, idealnie oddają charakter miejsca. I co najważniejsze, naprowadzają wyobraźnię, i ewentualne oczekiwania, na właściwe tory.
Luizjańskie gumbo niczym bagna wciągnęło mnie od pierwszej strony. Styl autora jest bardzo płynny, przyjacielski i lekki w odbiorze. Arturowi Owczarskiemu udało się odczarować moją szkolną niechęć do lekcji historii. Jego opisy nie były nużącym ciągiem dat, faktów i nazwisk. To było jak opowieść, która na tyle pobudziła mój apetyt, że sama doszukiwałam się kolejnych ciekawostek.
Największe wrażenie zrobiła na mnie liczba osób, z którymi autor spotkał się, by lepiej poznać i zrozumieć dany temat. Gdy pisze o gumbo, na jego literacką scenę wchodzą najbardziej cenieni kucharze światas. Gdy tematem przewodnim jest niewolnictwo czy rasizm, spotyka się z osobami, których rodziny zostały bezpośrednio doświadczone tymi zjawiskami. A gdy chce poczuć prawdziwy smak bagien, pakuje się w reklamówkę, i w towarzystwie obcych facetów płynie tam, gdzie aligatory mówią dobranoc.
Czytając Luizjańskie gumbo czułam, że autor nie tylko świetnie się tam bawi, ale przede wszystkim jest mocno zaangażowany w temat. Jego dociekliwość podczas rozmów z rodowitymi mieszkańcami, fakty uzupełniające i zbaczanie z utartych szlaków sprawiły, że mój apetyty na Luizjanę zrobił się jeszcze większy.
No cóż, jeśli chcecie wiedzieć, jak się łowi aligatory, jaki związek ma ryba rozdymka z zombi, lub ile średnio kosztują stroje i platformy przygotowywane na wielki karnawał, to Artur Owczarski odpowie Wam na te pytania. A tych ciekawostek i smaczków jest dużo więcej.
Książka pochłonęła mnie na tyle, że nie poczułam jak wystygła woda w kąpieli. Zatem, miłośnicy podroży, fani Stanów Zjednoczonych, wszyscy ci, którzy są ciekawi świata – zarezerwujcie sobie czas, uzupełnijcie zapas płynów i ruszajcie w podróż z Arturem Owczarskim!
Artur Owczarski, podróżnik przez duże „P”, rok 2022 pożegnał premierą swojej trzeciej książki. Po raz kolejny kierunek wyznacza na ukochane Stany Zjednoczone, ale tym razem zabiera czytelników w podróż do stanu, o którym mówi się, że liczebność aligatorów jest równa liczbie mieszkańców. Dzika, pełna muzyki, smaków i kolorów, Luizjana. Dzięki legitymacji dziennikarskiej...
więcej Pokaż mimo toKsiążka super, ale wydanie drukowane woła o pomstę do nieba - wielkość czcionki to dramat !!!. Osoby mające problem z oczami powinny kupić ebooka. Niestety, najpierw kupiłem tradycyjną książkę, a potem musiałem elektroniczną.
Książka super, ale wydanie drukowane woła o pomstę do nieba - wielkość czcionki to dramat !!!. Osoby mające problem z oczami powinny kupić ebooka. Niestety, najpierw kupiłem tradycyjną książkę, a potem musiałem elektroniczną.
Pokaż mimo toŚwietna książką, oparta na dokładnym researchu i rozmowach z mieszkańcami Nowego Orleanu. Nie wiedziałam za wiele na temat tego stanu, dlatego sięgnęłam po ten tytuł i z pewnością się nie zawiodłam. Ukłony dla autora!
Świetna książką, oparta na dokładnym researchu i rozmowach z mieszkańcami Nowego Orleanu. Nie wiedziałam za wiele na temat tego stanu, dlatego sięgnęłam po ten tytuł i z pewnością się nie zawiodłam. Ukłony dla autora!
Pokaż mimo toKolejną fantastyczna książka.
Tytuł na pewno ciekawy i zaskakujący. Musiałam więcej poczytać, żeby dowiedzieć się o co chodzi. Chociaż nie powiem, bo w książce wszystko jest wyjaśnione.
Przecudowna książka. Przez całą podróż po Luizjanie marzyłam, żeby znaleźć się w tym miejscu. Nie odstraszały mnie krokodyle, węże i inne stwory, które mogłyby mnie pożreć. 🤣
Z całego serca zazdroszczę autorowi takiej przygody.
Mnóstwo wiadomości, które są dla mnie nowe. Momentami czułam się jakbym czytała o jakimś odległym kraju, o którym pierwszy raz słyszę. A to po prostu ciekawa historia o Luizjanie, Nowym Orleanie, innych miastach i wsiach na terenie stanu.
I nawet już,wiem czym się różni aligator od krokodyla 🤣🤣
Polecam ♥️ Gwarantuje, że po przeczytaniu będziecie chciały że mną wybrać się w tą podróż 😘
Kolejną fantastyczna książka.
więcej Pokaż mimo toTytuł na pewno ciekawy i zaskakujący. Musiałam więcej poczytać, żeby dowiedzieć się o co chodzi. Chociaż nie powiem, bo w książce wszystko jest wyjaśnione.
Przecudowna książka. Przez całą podróż po Luizjanie marzyłam, żeby znaleźć się w tym miejscu. Nie odstraszały mnie krokodyle, węże i inne stwory, które mogłyby mnie pożreć. 🤣
Z całego serca...
15/52/2023 ig:@liber.tinea
Kiedy wzbiera we mnie bunt życiowej rutyny, ale z różnych powodów nie mam możliwości wybrać się na realną wyprawę po bezdrożach świata, wtedy sięgam po książki podróżnicze. Pozwalają mi one choć na moment, choć w wyobraźni, wyrwać się z tej naszej buro-burej, polskiej rzeczywistości i dać mi namiastkę swobody, którą zapewnia tylko zwiedzanie egzotycznych, w moim odczuciu, miejsc. Tego typu literaturę czytam zwykle podczas okresu jesienno-zimowego, gdy już od samych jego początków, czyli gdzieś w okolicy października, zaczynam z wielką niecierpliwością wypatrywać tych słonecznych, gorących chwil spędzanych w pięknych okolicznościach przyrody. Po “Luizjańskie gumbo” sięgnęłam z ogromną ciekawością, chcąc chłonąć historię tego regionu Ameryki Północnej, o którym dotychczas wiedziałam naprawdę niewiele. Książka mnie nie zawiodła, a Pan Artur Owczarski prowadził mnie, stopniowo podając kolejne informacje i przedstawiając następne osobistości, do takich miejsc, które skutecznie nasyciły mój apetyt podróżnika na jakiś czas.
Jak już wspomniałam o apetycie, to muszę Was ostrzec, że ten fizyczny może się stopniowo nasilać podczas czytania o przysmakach kuchni cajuńskiej i kreolskiej, opisywanych w tej publikacji. Autor wielokrotnie podkreśla, że Luizjana jest regionem, będącym tyglem wielu narodów. Przez stulecia i burzliwą historię tego miejsca, powstała tam kompilacja ludności złożona z Francuzów, rdzennych Indian, Afrykanów, Hiszpanów i przedstawicieli jeszcze kilku innych narodowości. Każda z nich dokładała latami swoją cegiełkę w wyjątkowość niepowtarzalnego rejonu i nie inaczej jest też w kwestii samych potraw. Liczne wpływy kulturowe mają ogromne znaczenie w sprawie tego, co ląduje na talerzach mieszkańców i turystów tam trafiających.
Publicysta zdecydował się na pokazanie nam istoty różnorodności kulturowej, na przykładzie najbardziej trafiającym do wyobraźni - jedzenia. Społeczeństwo Luizjany jest niczym to ich luizjańskie gumbo. Wachlarz smaków tej gęstej, sycącej zupy, w różnych regionach tworzony jest z innych komponentów, które łączą się w łatwo rozpoznawalną całość. Moim zdaniem ten tradycyjny luizjański kociołek składników, można porównać odrobinę (ale tylko z zasady powstawania!),do naszego rodzimego bigosu na winie: "wrzucamy do garnka co się nawinie" i w każdym polskim województwie potrawa smakuje całkiem inaczej, choć każdy dalej rozpozna w niej tenże bigos. Gumbo, choć z reguły wszędzie tam podobne, to w każdym domu jest przygotowywane inaczej, używa się do niego całkiem różnych lokalnych dodatków - jedni jako bazę wykorzystują na modłę francuską zasmażkę, inni na afrykańską - ochrę. Autor w sposób genialny przytacza to jakże trafne porównanie, patrząc na historię i współczesność tamtejszej ludności.
"Luizjańskie gumbo" jest publikacją szalenie ekspresyjną i przyciągającą uwagę. Książka okraszona jest wybornymi, wielobarwnymi zdjęciami, niebywale oddziałującymi na Czytelnika i uruchamiającymi wyobraźnię. Już pierwszy rzut oka na okładkę wzbudził we mnie nieprawdopodobną wręcz chęć zanurzenia się w jej kolorowych stronach, jednocześnie wypełnionych też sporą ilością tekstu. Wydanie jest naprawdę piękne, solidnie wykonane, z papieru dobrej jakości. Sposób przedłożenia Czytelnikowi historii i współczesności Luizjany oraz jej mieszkańców, jest bardzo przystępny, zrozumiały i wzbudzający zaciekawienie.
Jest też, niestety i przygnębiająca strona przedstawionej opowieści o życiu Cajunów i Kreoli. Historia opowiadana przez zapominanie, wypieranie i nieuchronną zmianę spowodowane globalizacją, morderczynią odrębności. Smutne jest zanikanie tradycji, która odchodzi wraz ze starszymi pokoleniami. Przykładem może być tutaj mówiony francuski, jakiego używano w kulturze Cajun. W połowie XX wieku całe pokolenie przestało używać tego języka, gdyż był uważany za język biedoty. Dopiero stosunkowo niedawno francuski wrócił tam do szkół, ale to już jest język współczesny, a nie ten używany dawniej. To jedna z ogromnej ilości ciekawostek, o których możecie przeczytać w tej książce. Czy wiedzieliście, że w Luizjanie domy są budowane na palach, aby chronić je przed częstymi powodziami? Czy znacie historię Akadyjczyków? Jak myślicie, czy kraby są kanibalami? Co jeszcze kryją luizjańskie bagna? Na te i na wiele innych pytań, odpowiedzi szukajcie w “Luizjańskim gumbie”. Jest to jedna z lepszych książek z tego gatunku, które przeczytałam!
15/52/2023 ig:@liber.tinea
więcej Pokaż mimo toKiedy wzbiera we mnie bunt życiowej rutyny, ale z różnych powodów nie mam możliwości wybrać się na realną wyprawę po bezdrożach świata, wtedy sięgam po książki podróżnicze. Pozwalają mi one choć na moment, choć w wyobraźni, wyrwać się z tej naszej buro-burej, polskiej rzeczywistości i dać mi namiastkę swobody, którą zapewnia tylko zwiedzanie...
Ciekawa pozycja przybliżająca nam historię i zwyczaje mieszkańców chyba jednego z najbarwniejszych stanów USA. Na plus duża liczba zdjęć.
Ciekawa pozycja przybliżająca nam historię i zwyczaje mieszkańców chyba jednego z najbarwniejszych stanów USA. Na plus duża liczba zdjęć.
Pokaż mimo toLuizjana, z jednej strony dzika i niedostępna, z drugiej otwarta, zróżnicowana, kolorowa przepełniona różnorodnością. Straszy i zachwyca. Nikt chyba nie ma problemu ze skojarzeniem Luizjany z byciem kolebką narodzin muzyki jazzowej i aligatorów, które można spotkać na swojej drodze, a Voodoo jest szeroko praktykowane w Nowym Orleanie. Pierwsi jego zwolennicy to migranci z rewolty niewolników na Haiti w 1791 r. i uwolnionej ludności kolorowej z Afryki Zachodniej. Połączyli swoje rytuały religijne z lokalnymi praktykami katolickimi. Królowie i królowe voodoo byli wpływowymi postaciami politycznymi w mieście w XIX wieku.
"Luizjańskie gumbo" to napisana z rozmachem i wielką pasją opowieść o zwyczajnym życiu w niezwykłym, naznaczonym ciekawą, intrygującą, a zarazem bolesną historią miejscu.
Zaglądając na mój blog, możecie zauważyć, że uwielbiam czytać książki podróżnicze. Są one dla mnie swoistym oknem na świat i dzięki nim mogę choć trochę poznać mentalność, kulturę i obyczaje innych narodowości, "zwiedzić" zabytki, wyobrazić sobie smak, barwę i zapach danego kraju. Poznać jego historię, geografię faunę i florę. Przy okazji podziwiając odwagę ludzi, którzy organizują sobie podróże sami od A do Z, niejednokrotnie zastanawiam się, czy ja znalazłabym w sobie tyle siły i odwagi, by wyruszyć w tak długą i bądź co bądź niebezpieczną, nieobliczalną, ale i zaskakującą podróż.
Tymczasem autor zabiera nas w fascynującą podróż zarówno po trudno dostępnych terenach małych miast, miasteczek, jak i wsi, bezkresach bagien i rozlewisk usianych tysiącami węży i aligatorów, oraz przeludnionych miast- gdzie tygiel kulturowy potrafi przywrócić o zawrót głowy, opowiadając przy tym fascynujące historie o ludziach i ich życiu, dzieląc się anegdotami, pokazując wyjątkowe zdjęcia i mapy, które przybliżają czytelnikowi rozmiar wyprawy.
Opisy te pobudzają wyobraźnię, intrygują i pozwalają marzyć. Przy okazji jest to także podróż w głąb siebie, ze względu na obszerne rozdziały poświęcone kolonizacji, niewolnictwu, rasizmowi książka ta zmusza do refleksji, przystanięcia na moment i zastanowienia się nad ludzkim charakterem i jego podłością w stosunku do drugiego człowieka.
Książkę czyta się fenomenalnie, napisana przyjemnym w odbiorze językiem barwnie opowiada o miejscach, które w jakiś sposób może i znamy, ale i o takich których nie znajdziemy w standardowym przewodniku.
Uwagę trzeba zwrócić również na cudowne wydanie tej książki. Twarda oprawa, mnóstwo barwnych fotografii genialnie oddających klimat tego stanu, mapy i ryciny przedstawiające drogę, jaką odbywali pierwsi osadnicy. Książka ta stanie się nie tylko piękną ozdobą biblioteczki, ale przede wszystkim w łatwy i bardzo przystępny sposób przekaże kawał dobrej historii.
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczości pana Owczarskiego, ale zafascynowana "Luizjańskim gumbem" z wielką ciekawością sięgnę po poprzednie książki.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Świetnie napisany reportaż o Luizjanie i żyjących tam ludziach, o tym, co było, co jest i co będzie... Każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Luizjana, z jednej strony dzika i niedostępna, z drugiej otwarta, zróżnicowana, kolorowa przepełniona różnorodnością. Straszy i zachwyca. Nikt chyba nie ma problemu ze skojarzeniem Luizjany z byciem kolebką narodzin muzyki jazzowej i aligatorów, które można spotkać na swojej drodze, a Voodoo jest szeroko praktykowane w Nowym Orleanie. Pierwsi jego zwolennicy to migranci z...
więcej Pokaż mimo to