-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać291
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Biblioteczka
2019-10-29
2020-09-28
Polska służba zdrowia nigdy nie miała najlepszej opinii. Niedofinansowana, zawsze spychana na dalszy plan. Od lat słyszymy o rosnących kolejkach do lekarzy, braku refundacji nowoczesnych leków, przestarzałym sprzęcie itp. Nie mniej jednak, pomimo wielu problemów, opieka zdrowotna była zapewniona na choćby minimalnym poziomie. Jednak z początkiem marca, gdy stwierdzono w Polsce pierwszy przypadek koronawirusa, sytuacja drastycznie zmieniła się. Wcześniej już niedomagający system musiał zmierzyć się z pandemią, jakiej jeszcze nigdy w naszym kraju (i na całym świecie) nie było. Pojawienie się nowego wirusa obnażyło wszystkie problemy, z którymi boryka się polski system opieki zdrowotnej.
Książka „Nadzwyczajni” opowiada o pierwszych miesiącach walki z epidemią. To zbiór reportaży o tym, jak nieprzygotowany do walki z nowym, nieznanym przeciwnikiem był polski system. Jest to opowieść o braku jasnych wytycznych i procedur, braku personelu medycznego, ale także, a może przede wszystkim, opowieść o heroicznej walce tych, którzy stali na pierwszej linii frontu. To często niedoceniani lekarze, ratownicy medyczni, a także studenci medycyny oraz innych kierunków medycznych. Gdyby nie ich determinacja, początek wiosny mógłby przebiec dużo bardziej dramatycznie, niż miało to miejsce.
Autorzy szczegółowo opisują sytuacje, jakie miały miejsce w DPSach oraz szpitalach. Tam, gdzie wprowadzono szybkie działania, udało się uratować wiele istnień. Tam, gdzie procedury zawiodły nowa infekcja pochłonęła wiele ofiar, zwłaszcza wśród osób starszych.
„Nadzwyczajni” opisują, jak słaby jest polski system opieki zdrowotnej. Bezradność, a często i bezmyślność władz oraz osób na kierowniczych stanowiskach doprowadziły do wielu tragedii. Jednak z książki płynie też pozytywne przesłanie! Jest w naszym kraju wiele osób, które z ogromnym poświęceniem walczą o zdrowie pacjentów zakażonych koronawirusem. To dzięki ich zaangażowaniu wielu osobom udało się wrócić do zdrowia po przebytej infekcji. Szanujmy te osoby i doceniajmy ich pracę.
Pod koniec września, gdy media informują nas codziennie o nowych rekordach ilości stwierdzonych przypadków koronawirusa, tematyka książki pozostaje nadal aktualna. „Nadzwyczajnych” polecam każdemu, kto chce zobaczyć, jak prawdziwy obraz epidemii różni się od tego, który przedstawiają nam media.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Akurat.
Polska służba zdrowia nigdy nie miała najlepszej opinii. Niedofinansowana, zawsze spychana na dalszy plan. Od lat słyszymy o rosnących kolejkach do lekarzy, braku refundacji nowoczesnych leków, przestarzałym sprzęcie itp. Nie mniej jednak, pomimo wielu problemów, opieka zdrowotna była zapewniona na choćby minimalnym poziomie. Jednak z początkiem marca, gdy stwierdzono w...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-16
Dwa lata temu przeczytałam pierwszą część cyklu pt. „Gra”. Nie zrobiła ona na mnie zbyt pozytywnego wrażenia. Pomysł był dobry, ale wulgarność języka skutecznie mnie do tej lektury zniechęcała, dlatego „Buzz”, kontynuacja „Gry”, przeleżał u mnie na półce dość dużo czasu. Po książkę sięgnęłam parę dni temu, by dać jej ostatnią szansę zanim trafi do „Kącika wędrującej książki”. I tu pojawiło się duże zaskoczenie. Powieść wciągnęła mnie od pierwszej strony. Z trudem odkładałam ją wieczorem, by rano móc wstać do pracy.
A o czym jest książka? Opowiada o losach Henrika, uciekiniera, któremu udało się wykiwać Grę. Teraz ma wszystko: pieniądze, kobiety, egzotyczne wakacje przez cały rok. Szybko zaczyna mu jednak brakować adrenaliny. Pakuje się w kolejne kłopoty, ledwo uchodząc z życiem. Czy stoi za tym Gra?
Równolegle pojawia się też postać Rebecci, policjantki, siostry Henrika. Jej też nie wiedzie się najlepiej, choć stara się wykonywać swoją pracę z największym zaangażowaniem. Ich losy ponownie splatają się w nieoczekiwanym momencie. Jak potoczą się ich dalsze dzieje?
„Buzz” jest ciekawą pozycją, moim zdaniem zdecydowanie lepszą od swojej poprzedniczki. Nadal denerwujący jest jednak bardzo wulgarny język powieści, choć tu drażni nieco mniej. Fabuła jest dość nietypowa, dlatego losy bohaterów śledzi się z dużym zaciekawieniem. Nie jest to może powieść wybitna i jej treść zostanie przez mnie pewnie bardzo szybko zapomniana, ale jako lekka, łatwa lektura służąca odstresowaniu się nada się wyśmienicie, a intrygujące zakończenie zachęca, by sięgnąć po ostatnią część cyklu.
Dwa lata temu przeczytałam pierwszą część cyklu pt. „Gra”. Nie zrobiła ona na mnie zbyt pozytywnego wrażenia. Pomysł był dobry, ale wulgarność języka skutecznie mnie do tej lektury zniechęcała, dlatego „Buzz”, kontynuacja „Gry”, przeleżał u mnie na półce dość dużo czasu. Po książkę sięgnęłam parę dni temu, by dać jej ostatnią szansę zanim trafi do „Kącika wędrującej...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-07
2020-10-20
„Drżyjcie, łotry! Czwórka seniorów z Czwartkowego Klubu Zbrodni wkracza do akcji!”
Tym oto hasłem naszą uwagę przyciąga książka „Morderców tropimy w czwartki”. Piękna, czerwona okładka, ciekawy opis, zapowiedź oryginalnej zagadki kryminalnej, okraszonej brytyjskim humorem. Czego chcieć więcej? Z ochotą zabrałam się więc za lekturę. Czy spełniła ona moje oczekiwania? Niestety niekoniecznie. Ale zacznijmy od początku…
Mieszkańcy pewnego luksusowego osiedla dla seniorów znaleźli sobie nietypowe hobby. Spotykają się w każdy czwartek, by wspólnymi siłami próbować rozwiązywać zagadki kryminalne. Przeglądają stare, niewyjaśnione przez policję sprawy, by wytropić morderców, którym wiele lat wcześniej zbrodnia uszła na sucho. Jest to fascynujące zajęcie, ale gdy w ich otoczeniu dochodzi do zabójstwa, nasi bohaterowie postanawiają pomóc policji i wziąć udział w polowaniu na mordercę. Mają już przecież ogromną wprawę, a swój zaawansowany wiek postanawiają wykorzystać jako atut. W książce możemy zatem śledzić ich mniej lub bardziej oryginalne poczynania. Akcja powieści rozwija się jednak niespiesznie. Nie ma tu gwałtownych zwrotów akcji czy szybkich pościgów. Są za to szczegółowe opisy funkcjonowania niewielkiej, specyficznej społeczności osiedla dla seniorów. Niestety również one nie przykuwają zbytnio naszej uwagi. Trudno jest się też doszukać obiecanego brytyjskiego humoru. Jedyne, co ratuje powieść, to dobrze wykreowane postaci głównych bohaterów, które już od pierwszej strony wzbudzają naszą sympatię.
„Morderców tropimy w czwartki” to pierwszy tom przygód detektywów – emerytów. Nie będzie to jednak najbardziej wyczekiwana przeze mnie seria.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MUZA.
„Drżyjcie, łotry! Czwórka seniorów z Czwartkowego Klubu Zbrodni wkracza do akcji!”
Tym oto hasłem naszą uwagę przyciąga książka „Morderców tropimy w czwartki”. Piękna, czerwona okładka, ciekawy opis, zapowiedź oryginalnej zagadki kryminalnej, okraszonej brytyjskim humorem. Czego chcieć więcej? Z ochotą zabrałam się więc za lekturę. Czy spełniła ona moje oczekiwania?...
Sekty. Każdy z nas słyszał o przynajmniej kilku z nich. Sama nieraz zastanawiałam się co kieruje ludźmi, którzy do nich wstępują. W jaki sposób można tak zmanipulować człowieka, że przestaje dostrzegać to, co tak naprawdę się wokół niego dzieje? Jak radzą sobie ci, którzy w którym momencie postanawiają opuścić sektę? Kiedy rozpoczynałam lekturę książki „Nie nazywaj tego kultem”, miałam nadzieję, że uzyskam odpowiedzi na przynajmniej cześć z moich pytań. Czy tak się stało? Niestety nie. Ale zacznijmy od początku...
Sarah Berman postawiła sobie bardzo ambitne zadanie. Postanowiła opisać NXIVM. Formalnie była to międzynarodowa organizacja, która zajmowała się między innymi prowadzeniem szkoleń z zakresu samorozwoju, które swego czasu były bardzo popularne wśród hollywoodzkich gwiazd. Pod tą przykrywką prowadzono werbunek do sekty, w której poza przemocą psychiczną i szantażem dochodziło do wykorzystywania seksualnego kobiet, kar cielesnych, głodzenia, a nawet handlu żywym towarem. Niestety to, co mogło być fascynującą opowieścią o jednej z głośniejszych sekt początków XXI wieku okazało się zlepkiem krótkich biografii członków sekty oraz opisem procesu ich rekrutacji. Już po kilku rozdziałach trudno mi się było połapać kto jest kim. Nie sposób nie docenić wkładu autorki w przygotowanie materiałów i zbieranie dowodów działalności przestępczej NXIVM, ale spodziewałam się po tej książce czegoś więcej. Autorka bardzo po macoszemu traktuje temat motywów, którymi kierowały się kobiety wstępujące do sekty. Wszystkie przedstawione są jako niewinne ofiary, choć wiele z nich czynnie włączało się w pozyskiwanie nowych członkiń, zwodzenie ich, a następnie wykorzystywanie. Postać Keitha Raniere'a, założyciela sekty, również nie została opisana w sposób wyczerpujący, choć to on powinien stać się pierwszoplanowym bohaterem reportażu. Z jednej strony rozumiem zamysł autorki, by większość uwagi poświęcić kobietom, które zostały skrzywdzone przez NXIVM, jednak taka koncepcja wprowadza sporo chaosu. Trudno też jest prześledzić całą historię sekty, od momentu jest powstania, aż do upadku, gdyż również ona została wpleciona w biogramy poszczególnych kobiet. Jednak dla osób szczególnie zainteresowanych tematem „Nie nazywaj tego kultem” może być niezwykłą kopalnią wiedzy. Wnikliwa analiza reportażu pozwala bowiem poznać wiele faktów nieznanych szerszej publiczności. Każdy rozdział posiada też przytoczoną bardzo szczegółową bibliografię, którą posiłkowała się autorka. Na uwagę zasługuje również bardzo staranne wydanie książki – twarda oprawa, bogaty wybór fotografii, lista postaci oraz indeks znacząco podnoszą walory tego obszernego reportażu, jednak dla osób, które nie są szczególnie zainteresowane tematem, a które chcą po prostu poznać ciekawą historię „Nie nazywaj tego kultem” może okazać się dość trudną lekturą.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu MOVA.
Sekty. Każdy z nas słyszał o przynajmniej kilku z nich. Sama nieraz zastanawiałam się co kieruje ludźmi, którzy do nich wstępują. W jaki sposób można tak zmanipulować człowieka, że przestaje dostrzegać to, co tak naprawdę się wokół niego dzieje? Jak radzą sobie ci, którzy w którym momencie postanawiają opuścić sektę? Kiedy rozpoczynałam lekturę książki „Nie nazywaj tego...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-30
2022-10-04
2016-12-14
2019-08-19
Jeśli chcecie przeczytać tę książkę, nawet nie próbujcie uruchamiać waszych szarych komórek. Jeśli to zrobicie, powieść może okazać się nie do przebrnięcia. Jeśli jednak szukacie zupełnie bezrefleksyjnej lektury do przeczytania na plaży, którą pochłania się w tempie błyskawicznym, a drzemanie przy niej nie powoduje zgubienia wątku, to książkę z czystym sumieniem mogę Wam polecić.
Gwen sypia z tajemniczym mężczyzną, który nocami zakrada się do jej domu, a później znika. Nie ma pojęcia, jak on się nazywa, ani czym się zajmuje. Wciągnięta przez siostrę w jej ciemne sprawki, wpada w oko szefowi gangu motocyklowego. Wtedy jej tajemniczy kochanek pokazuje się po raz pierwszy w ciągu dnia, by uratować swoją ukochaną.
Dalej akcja robi się jeszcze mniej prawdopodobna i wiarygodna, ale na swój sposób wciągająca. Bohaterowie też są nierealistyczni, a dialogi sztuczne i wydumane, a jednak książka ma w sobie coś takiego, że nie odłożyłam jej w połowie. Przeczytałam całą leżąc na plaży i delektując się zimnym piwem. I chyba właśnie na takie okazje „Tajemniczy mężczyzna” został stworzony. Czyta się go szybko i przyjemnie, a po przeczytaniu można bez żalu zostawić książkę w hotelu dla następnych plażowiczów ;)
Jeśli chcecie przeczytać tę książkę, nawet nie próbujcie uruchamiać waszych szarych komórek. Jeśli to zrobicie, powieść może okazać się nie do przebrnięcia. Jeśli jednak szukacie zupełnie bezrefleksyjnej lektury do przeczytania na plaży, którą pochłania się w tempie błyskawicznym, a drzemanie przy niej nie powoduje zgubienia wątku, to książkę z czystym sumieniem mogę Wam...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-16
2019-08-13
2011-06-01
2019-01-24
Nie samymi kryminałami człowiek żyje, tak więc czas na książkę pochodzącą ze skrajnie innego gatunku literackiego. „Jak oni pracują 2” jest to zbiór 37 wywiadów przeprowadzonych przez Agatę Napiórską z polskimi artystami (w większości młodego pokolenia). Tematem przewodnim, jak sugeruje tytuł książki, są zwyczaje związane z pracą twórczą. Z książki możemy się dowiedzieć gdzie i jak pracują oraz jak łączą pracę z życiem prywatnym polscy artyści. Pojawiają się również pytania o czas wolny czy zainteresowania. Nie brak też bardziej osobistych wypowiedzi dotyczących stanu zdrowia, dzieci, planów i marzeń. Z wielu wywiadów możemy wysondować, czy ze sztuki można się utrzymać.
Okazuje się, że praca twórcza to nie tylko sława, spotkania autorskie, wernisaże i wywiady (które również okazują się być bardzo męczące). To ciężka praca, której trzeba poświęcić wiele godzin dziennie. By móc coś w artystycznym świcie osiągnąć, nie jest potrzebny tylko talent, ale i duża dyscyplina oraz samozaparcie, a po chwilach tryumfu trzeba się liczyć z możliwością nastania trudniejszych czasów.
„Jak oni pracują 2” czyta się dość szybko, choć ciężko pochłonąć książkę od deski do deski w jeden wieczór. Wywiady lepiej czytać pojedynczo, inaczej po pewnym czasie lektura staje się dość monotonna. Jak we wszystkich tego typu publikacjach, jedne rozmowy czyta się z ogromnym zainteresowaniem, inne przelatuje, nie wynosząc niczego konkretnego z lektury. Ciekawym zabiegiem było zamieszczenie w książce w kolejnych rozdziałach wywiadów z małżonkami, np. Marcinem Mellerem i Anną Dziewit - Meller. Często można wtedy dostrzec, że choć osoby te żyją pod jednym dachem, na wiele spraw spoglądają w zupełnie odmienny sposób, a tryb pracy różni się diametralnie.
W książce pojawiają się mniej lub bardziej znane postaci. Niestety wielu artystów nie kojarzyłam z nazwiska, zanim sięgnęłam po tę publikację. Na szczęście każdy wywiad zawiera krótką notkę biograficzną. Niestety znajdują się one na końcu rozdziału, ale lekturę proponuję rozpoczynać właśnie od nich, choć kartkowanie książki w poszukiwaniu ostatniej strony jest bardzo frustrujące. Jednak taka kolejność czytania znacznie ułatwia odbiór tekstu.
„Jak oni pracują 2” polecam wszystkim, których interesuje życie polskich artystów. W tej książce każdy znajdzie coś dla siebie, a krótkie wywiady potrafią bardzo uprzyjemnić podróż autobusem lub stanowić miłą, krótką, wyciszającą lekturę przed snem.
Nie samymi kryminałami człowiek żyje, tak więc czas na książkę pochodzącą ze skrajnie innego gatunku literackiego. „Jak oni pracują 2” jest to zbiór 37 wywiadów przeprowadzonych przez Agatę Napiórską z polskimi artystami (w większości młodego pokolenia). Tematem przewodnim, jak sugeruje tytuł książki, są zwyczaje związane z pracą twórczą. Z książki możemy się dowiedzieć...
więcej Pokaż mimo to