-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2024-04-04
2024-03-23
2024-01-26
2019-01-16
2017-09-07
2020-10-20
„Drżyjcie, łotry! Czwórka seniorów z Czwartkowego Klubu Zbrodni wkracza do akcji!”
Tym oto hasłem naszą uwagę przyciąga książka „Morderców tropimy w czwartki”. Piękna, czerwona okładka, ciekawy opis, zapowiedź oryginalnej zagadki kryminalnej, okraszonej brytyjskim humorem. Czego chcieć więcej? Z ochotą zabrałam się więc za lekturę. Czy spełniła ona moje oczekiwania? Niestety niekoniecznie. Ale zacznijmy od początku…
Mieszkańcy pewnego luksusowego osiedla dla seniorów znaleźli sobie nietypowe hobby. Spotykają się w każdy czwartek, by wspólnymi siłami próbować rozwiązywać zagadki kryminalne. Przeglądają stare, niewyjaśnione przez policję sprawy, by wytropić morderców, którym wiele lat wcześniej zbrodnia uszła na sucho. Jest to fascynujące zajęcie, ale gdy w ich otoczeniu dochodzi do zabójstwa, nasi bohaterowie postanawiają pomóc policji i wziąć udział w polowaniu na mordercę. Mają już przecież ogromną wprawę, a swój zaawansowany wiek postanawiają wykorzystać jako atut. W książce możemy zatem śledzić ich mniej lub bardziej oryginalne poczynania. Akcja powieści rozwija się jednak niespiesznie. Nie ma tu gwałtownych zwrotów akcji czy szybkich pościgów. Są za to szczegółowe opisy funkcjonowania niewielkiej, specyficznej społeczności osiedla dla seniorów. Niestety również one nie przykuwają zbytnio naszej uwagi. Trudno jest się też doszukać obiecanego brytyjskiego humoru. Jedyne, co ratuje powieść, to dobrze wykreowane postaci głównych bohaterów, które już od pierwszej strony wzbudzają naszą sympatię.
„Morderców tropimy w czwartki” to pierwszy tom przygód detektywów – emerytów. Nie będzie to jednak najbardziej wyczekiwana przeze mnie seria.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MUZA.
„Drżyjcie, łotry! Czwórka seniorów z Czwartkowego Klubu Zbrodni wkracza do akcji!”
Tym oto hasłem naszą uwagę przyciąga książka „Morderców tropimy w czwartki”. Piękna, czerwona okładka, ciekawy opis, zapowiedź oryginalnej zagadki kryminalnej, okraszonej brytyjskim humorem. Czego chcieć więcej? Z ochotą zabrałam się więc za lekturę. Czy spełniła ona moje oczekiwania?...
2023-04-30
2023-12-03
2023-11-01
Nie będę w tym momencie obiektywna. Mam ogromny sentyment do kryminałów RyszardaĆwierleja i z ogromną niecierpliwością wypatruję zawsze kolejnych powieści. Jako rodowita Poznanianka doceniam wysiłek autora, by akcję powieści umiejscowić w naszym regionie i by wszyscy bohaterowie mówili tak, jak na Wielkopolan przystało, czyli ze sporą domieszką gwary poznańskiej. Oczywiście nie są to jedyne walory cyklu książek o sympatycznej, acz niepozbawionej wad grupie policjantów z Poznania. Nie inaczej jest i tym razem. W najnowszej powieści Ryszarda Ćwierleja „Ostatnia droga” jak zawsze mamy do czynienia z dobrze skonstruowaną i trzymającą w napięciu historią kryminalną. Autor odwołał się w niej do pierwszych dni wojny na Ukrainie i to właśnie ona stanowi tło dla całej powieści. Tym razem nasi poznańscy policjanci wyruszają z darami dla uchodźców na wschodnią granicę Polski. Po rozdysponowaniu tego, co udało mi się uzbierać wśród poznańskich stróżów prawa, zabierają ze sobą uciekające przed wojną kobiety i ich dzieci. Jedna z nich, Nadia trafia później pod dach jednego z policjantów, Turka. Do kobiety ma dojechać jej młodsza siostra, której również udało się uciec z ogarniętej wojną Ukrainy. Ślad po dziewczynie urywa się jednak nagle. Turek postanawia pomóc mieszkającej u siebie uchodźczyni i angażuje do tego zastępy poznańskich policjantów. Sprawa okazuje się jednak znacznie bardziej złożona niż wszyscy początkowo zakładali…
„Ostatnia droga” to typowy kryminał Ćwierlaja napisany w stylu, do którego dawno już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Po raz kolejny spotykamy od dawna już nam znany zespół poznańskich stróżów prawa. To co przeszkadzało mi w powieści, to poziom nieprofesjonalizmu funkcjonariuszy, który nawet jak na polskie standardy przekroczył wszelkie granice. Z tego powodu wszystkie działania policji należy potraktować z lekkim przymróżeniem oka. Sam pomysł na fabułę jest za to bardzo ciekawy. Autor bardzo umiejętnie wykorzystał bieżące wydarzenia, by na ich kanwie zbudować swoją najnowszą powieść. Dla mnie jest to bardzo udane rozwiązanie. W pozostałych aspektach „Ostatnia droga” to typowy kryminał Ćwirleja. Nie zaskoczy nas on formą czy kreacją bohaterów. Tym, którzy poszukują czegoś zupełnie nowego może to nie przypaść do gustu, dla mnie jednak pewna stałość w kryminałach opowiadających o losach poznańskich policjantów jest ogromnym atutem. Pozwoliła mi ona zżyć się z bohaterami i pokochać ich historie. Dla mnie najnowsza powieść Ćwirleja to kawał dobrego kryminału. Polecam, na pewno spodoba się wszystkim fanom autora.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MUZA.
Nie będę w tym momencie obiektywna. Mam ogromny sentyment do kryminałów RyszardaĆwierleja i z ogromną niecierpliwością wypatruję zawsze kolejnych powieści. Jako rodowita Poznanianka doceniam wysiłek autora, by akcję powieści umiejscowić w naszym regionie i by wszyscy bohaterowie mówili tak, jak na Wielkopolan przystało, czyli ze sporą domieszką gwary poznańskiej. Oczywiście...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-16
2023-11-15
2023-10-22
2023-09-01
2023-09-30
2023-10-28
2023-08-13
2023-07-15
Dwa lata temu przeczytałam pierwszą część cyklu pt. „Gra”. Nie zrobiła ona na mnie zbyt pozytywnego wrażenia. Pomysł był dobry, ale wulgarność języka skutecznie mnie do tej lektury zniechęcała, dlatego „Buzz”, kontynuacja „Gry”, przeleżał u mnie na półce dość dużo czasu. Po książkę sięgnęłam parę dni temu, by dać jej ostatnią szansę zanim trafi do „Kącika wędrującej książki”. I tu pojawiło się duże zaskoczenie. Powieść wciągnęła mnie od pierwszej strony. Z trudem odkładałam ją wieczorem, by rano móc wstać do pracy.
A o czym jest książka? Opowiada o losach Henrika, uciekiniera, któremu udało się wykiwać Grę. Teraz ma wszystko: pieniądze, kobiety, egzotyczne wakacje przez cały rok. Szybko zaczyna mu jednak brakować adrenaliny. Pakuje się w kolejne kłopoty, ledwo uchodząc z życiem. Czy stoi za tym Gra?
Równolegle pojawia się też postać Rebecci, policjantki, siostry Henrika. Jej też nie wiedzie się najlepiej, choć stara się wykonywać swoją pracę z największym zaangażowaniem. Ich losy ponownie splatają się w nieoczekiwanym momencie. Jak potoczą się ich dalsze dzieje?
„Buzz” jest ciekawą pozycją, moim zdaniem zdecydowanie lepszą od swojej poprzedniczki. Nadal denerwujący jest jednak bardzo wulgarny język powieści, choć tu drażni nieco mniej. Fabuła jest dość nietypowa, dlatego losy bohaterów śledzi się z dużym zaciekawieniem. Nie jest to może powieść wybitna i jej treść zostanie przez mnie pewnie bardzo szybko zapomniana, ale jako lekka, łatwa lektura służąca odstresowaniu się nada się wyśmienicie, a intrygujące zakończenie zachęca, by sięgnąć po ostatnią część cyklu.
Dwa lata temu przeczytałam pierwszą część cyklu pt. „Gra”. Nie zrobiła ona na mnie zbyt pozytywnego wrażenia. Pomysł był dobry, ale wulgarność języka skutecznie mnie do tej lektury zniechęcała, dlatego „Buzz”, kontynuacja „Gry”, przeleżał u mnie na półce dość dużo czasu. Po książkę sięgnęłam parę dni temu, by dać jej ostatnią szansę zanim trafi do „Kącika wędrującej...
więcej Pokaż mimo to