-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać311
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2013-05-31
2013-05-21
2013-04-03
2013-04-01
2013-03-23
2013-08-26
2013-03-13
2013-11-03
2013-01-15
Ja nie rozumiem dlaczego ta powieść stała się fenomenem. Naprawdę nie rozumiem. Im dalej tym gorzej. A szkoda, bo seria miała potencjał.
Bohaterowie to chyba jakieś nieporozumienie. Kelsey to jedna z najgorszych i najnudniejszych bohaterek jakie miałam okazję poznać. Niczym mnie nie zachwyciła, irytowała mnie na każdym kroku, sam fakt, że książka jest z jej perspektywy mnie denerwował. Taka ciamajda, gdzie za każdym razem musi ją ratować jeden z tygrysów. I jeszcze ten trójkąt miłosny. To jej niezdecydowanie z którym księciem chce być i tak przez 400 stron może doprowadzić do szału. A tak na marginesie: co te książęta w tej dziewczynie widzą?
Co do Kishana… nawet nie ma co napisać. Tylko Kels, Kels, Kels. A Ren? Jak w pierwszej części go lubiłam, tak teraz to już nie wiem co o nim myśleć. Również denerwował mnie swoim zachowaniem od początku do końca książki. Wszyscy byli po prostu sztuczni i przerysowani.
Co do reszty. Naprawdę nie interesuje mnie co sobie przyrządzają na śniadanie, obiad, kolację czy deser. Połowa tych opisów jest naprawdę zbędna. Co do akcji to przez sporą cześć książki siedzieli na jachcie i można rzec mieli wakacje. A owe smoki z zapowiedzi to chyba jakiś żart. Chociaż jednego nawet polubiłam. ;) Ale na pewno nie nazwałabym ich „przebiegłymi” jak to jest w opisie.
Mimo, że książka wręcz ocieka absurdami, czytało mi się przyjemnie. Ogólnie historia mnie urzekła, szkoda tylko, że z części na część zamiast lepiej było tylko gorzej. Mimo wszystko przeczytam następny tom… kiedyś. A czy polecać? W sumie czemu nie. Jeśli ktoś szuka czegoś lekkiego i odmóżdżającego to wszytkie części się nadają. ;)
Ja nie rozumiem dlaczego ta powieść stała się fenomenem. Naprawdę nie rozumiem. Im dalej tym gorzej. A szkoda, bo seria miała potencjał.
Bohaterowie to chyba jakieś nieporozumienie. Kelsey to jedna z najgorszych i najnudniejszych bohaterek jakie miałam okazję poznać. Niczym mnie nie zachwyciła, irytowała mnie na każdym kroku, sam fakt, że książka jest z jej perspektywy...
2013-11-04
2013-08-31
2013-03-25
2013-05-12
2013-11-08
2013-06-08
2013-03-01
2013-03-16
2013-05-09
2013-07-07
Ta część przypomniała mi dlaczego kocham „Gone. Zniknęli”. Nigdy nie zapomnę tych wszystkich emocji jakie odczuwałam czytając kolejne tomy, a potem niecierpliwie czekając, aż wyjdą następne. No i przyszedł ten moment, kiedy wyszła ostatnia część. Koniec tej przerażającej, makabrycznej, ale jakże wspaniałej historii o odizolowanych nastolatkach i dzieci od dorosłych przez tajemniczą kopułę, zmagającymi się z przerażającymi rzeczami: głodem, plagą, ciemnością, tajemniczym stworem - gaiaphage…
Michael Grant nie szczędzi cierpienia także i w tej części zmęczonych dzieciaków życiem w ETAP-ie. Nadszedł czas ostatecznej rozgrywki. Jak zwykle autor nie daje chwili wytchnienia ani nam-czytelnikom, ani bohaterom. Akcja mknie na łeb na szyję. Przy tej książce słowo „nuda” nie istnieje.
Kto jeszcze nie poznał historii ETAP-u POLECAM gorąco, by jak najszybciej wkroczył do świata pozbawionego dorosłych, rządzącego się swoimi prawami. Na pewno się spodoba. ;p A mi nie pozostaje nic innego, jak czytać serię od początku, skoro już zapoznałam się z zakończeniem tej naprawdę wspaniałej serii. ;)
Ta część przypomniała mi dlaczego kocham „Gone. Zniknęli”. Nigdy nie zapomnę tych wszystkich emocji jakie odczuwałam czytając kolejne tomy, a potem niecierpliwie czekając, aż wyjdą następne. No i przyszedł ten moment, kiedy wyszła ostatnia część. Koniec tej przerażającej, makabrycznej, ale jakże wspaniałej historii o odizolowanych nastolatkach i dzieci od dorosłych przez...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-07-31
Książka „Tam, gdzie śpiewają drzewa” „chodziła” za mną od dobrych kilku tygodni. A do tego piękna okładka i baśniowe motywy, które uwielbiam zrobiły swoje. No i moja ciekawość wygrała dlatego zakupiłam ją jak najszybciej z nadzieją, że książka okaże się tak dobra jak czytałam. Zdecydowanie się nie zawiodłam. Wręcz przeciwnie, książka okazała się lepsza niż mogłabym przypuszczać.
Główną bohaterką jest Viana – dziedziczka rodu Rocagrís która nie może się doczekać wiosny, kiedy to poślubi swojego ukochanego Robiana de Castelmar, który ma stać się rycerzem królestwa Nortii. Niestety szczęście dziewczyny i spokój całego królestwa zostaje zakłócone przez najazd barbarzyńców, którzy zmiażdżyli armię Nortii, zabili rodzinę królewską a ich wódz Harak mianował się nowym królem opanowanego przez niego kraju.
Polubiłam Vianę. Całe jej życie przewróciło się do góry nogami i musiała chcąc nie chcąc spróbować się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości. Ale dziewczyna była dzielna. Była również naiwna i uparta i stawiała na swoim, czego były różne tego konsekwencje, niektóre nawet tragiczne, ale za to ją lubiłam. Nie była idealna dlatego była taka prawdziwa. Wyciągała wnioski z tego co się wydarzyło i brała to sobie do serca, choć i tak robiła co postanowiła wcześniej. Od początku książki Viana przechodzi ogromną zmianę z panny wysoko urodzonej w osobę, która pragnie przyczynić się do wyzwolenia królestwa.
Polubiłam także Wilka- przed najazdem rycerz, który nie był mile widziany na dworze, a później próbujący odtworzyć zniszczoną armię. Lubię go za jego momentami szorstkie zachowanie a momentami za jego opiekuńczość względem dziewczyny. I również za jego historyjki, którymi raczył Vianę o tym jak stracił ucho.
Ale moim ulubionym bohaterem stał się Uri. Był taki kochany i uroczy. Rozbrajał mnie za każdym razem, jednocześnie zastanawiając się skąd on się właściwie wytrzasnął, choć miałam pewne przypuszczenia. Polubiłam także Airika- zaradnego dwunastolatka o zarażającym entuzjazmie.
Akcja w książce płynie spokojnie, ale kilka razy zdarzyły się momenty, w których serce zaczęło mi bić szybciej jednocześnie zastanawiając się co się zaraz wydarzy. Wielkie brawa dla autorki, że wykreowała tak piękny świat. Opisy przygód głównych bohaterów jak i miejsc w którym przebywają, sprawiają, że o nim się nie czyta. W nim się przebywa. Wspaniała, przepełniona magią opowieść o walce o wolność, szczęście i miłość.
Nawet jeśli znalazłam w tej książce jakieś minusy jestem w stanie je wybaczyć, ponieważ dawno nie czytałam tak urzekającej historii. Nawet jeśli bym chciała nie potrafiłabym dać innej oceny niż maksymalną, ale nie chcę. ;) Tej powieści na pewno długo nie zapomnę, również przez jej piękne i wzruszające zakończenie, które mnie mocno zaskoczyło.
Polecam wszystkim, którzy mają ochotę opuścić na chwilę nasz świat i razem z bohaterami książki wyruszyć w podróż do miejsca, w którym śpiewają drzewa. :)
Książka „Tam, gdzie śpiewają drzewa” „chodziła” za mną od dobrych kilku tygodni. A do tego piękna okładka i baśniowe motywy, które uwielbiam zrobiły swoje. No i moja ciekawość wygrała dlatego zakupiłam ją jak najszybciej z nadzieją, że książka okaże się tak dobra jak czytałam. Zdecydowanie się nie zawiodłam. Wręcz przeciwnie, książka okazała się lepsza niż mogłabym...
więcej mniej Pokaż mimo to
Tak więc przeczytałam „Z innej bajki”… i uwielbiam ją.
Dlaczego?
No więc, po pierwsze: fabuła - nietypowa, nieoklepana, wciągająca, lekka. Świat wykreowany przez Jodi Picoult i jej córkę Samanthę van Leer był naprawdę urzekający. Pomysł na dalsze losy bohaterów książki po jej zamknięciu przez czytelnika był naprawdę niesamowity jak i to, że jej główny bohater desperacko próbuje się z niej wydostać.
Po drugie: bohaterowie. Od razu ich polubiłam. Tacy sympatyczni.
Delilah to dziewczyna, która wiecznie czyta i próbuje pomóc wydostać się księciu z bajki dla dzieci, ale musi się również zmagać ze statusem wyrzutka w szkole, a także tym, że przez rozmawianie z książką, może mieć niemałe problemy.
Sam książę, też jest w porządku. Zdeterminowany by wydostać się ze swojego świata, i uciec od życia, które jest wiecznie grą, a on musi być w nim aktorem czy ma na to ochotę czy nie. Inny bohaterowie bajki, którą czyta Delilah, również są interesujący. Bardzo różnią się charakterem z postaciami odgrywanymi na potrzeby czytelnika. Królowa może lubi piec ciasteczka, syreny, które w bajce wabią i zabijają mężczyzn, prywatnie są zagorzałymi feministkami, a czarny charakter woli oddawać się swojemu hobby kolekcjonowania motyli. :)
No i jeszcze ciekawy zabieg z obrazkami i różnokolorwymi rozdziałami. ;) Fragmenty z bajki o Oliverze również dodają książce uroku. ;p
Książka jest naprawdę magiczna, ma w sobie urok, który zawładną mną bez reszty. Czyta się szybko i przyjemnie. Na oderwanie się od szarej rzeczywistości jest idealna. Polecam!
Tak więc przeczytałam „Z innej bajki”… i uwielbiam ją.
więcej Pokaż mimo toDlaczego?
No więc, po pierwsze: fabuła - nietypowa, nieoklepana, wciągająca, lekka. Świat wykreowany przez Jodi Picoult i jej córkę Samanthę van Leer był naprawdę urzekający. Pomysł na dalsze losy bohaterów książki po jej zamknięciu przez czytelnika był naprawdę niesamowity jak i to, że jej główny bohater desperacko...