-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2017
Oto Carlo Gesualdo w zbeletryzowanym życiorysie. Pan ogromnych latyfundiów, łagodny, wrażliwy, nietypowy książę swojej epoki. Jeden z najwybitniejszych madrygalistów renesansu, dla którego muzyka była jedyną, mającą sens wartością w życiu i któremu interesy dynastyczne kierujące swataniem par, stały się początkiem przeżywanego w samotności inferna. Tak więc pani i pan Gesualdo, uwikłani w wymuszony związek małżeński, trwali w nim do czasu 'owej' tragicznej nocy. A potem już tylko pokuta i muzyka ,, (...) Jedynie aniołowie i ludzie szczęśliwi śpiewają unisono. Nie potrafiłbym otworzyć całej mojej duszy, gdybym nie czuł, że wszystko w niej stopiło się w jedno: jestem naraz i ziemią i deszczem, bólem, trucizną i kwiatem. To właśnie czuję wtedy, gdy komponuję. I w takiej chwili wszystko inne traci dla mnie znaczenie."
Wiele dyskursów o commedii dell'arte, naturze fug i opisów pawany tu nie ma, ani domniemań jak brzmiały chóry ateńskie. W owych czasach, gdy Hiszpanie byli panami Neapolu i Madryt czuwał, rządził, panował, włoski wdzięk tłamszony był inkwizycją i sztywnym hiszpańskim ceremoniałem. A w ramach łacińskich paragrafów, mówić o muzyce nie było bezpiecznie i mogło się trafić z tego powodu do protokołów Świętego Oficjum... Za przyzwoleniem obracającej się w swoim dostojnym tempie machiny Watykanu 'święta inkwizycja' zbierała obfite żniwo.
Z mozołem dobrnęłam do końca przez labirynt nazwisk neapolitańskich wielmożów, liczne procesje ciotek i powinowatych, snucie intryg między koteriami kardynałów i machinę jurysdykcji. Od połowy czytałam 'szkolną metodą pomijania opisów przyrody'... których tu niestety nie było... a czytając miałam wrażenie jakbym siedziała w najciemniejszym kącie komnaty - więzienia, gdzie nigdy nie zaglądały promienie słońca.
Książka z początków moich fascynacji muzyką dawną, niestety zbyt długo czekała na półce. Fascynacja muzyką przetrwała, ale czytanie powieści z czasów przed-wiktoriańskich już nie.
Oto Carlo Gesualdo w zbeletryzowanym życiorysie. Pan ogromnych latyfundiów, łagodny, wrażliwy, nietypowy książę swojej epoki. Jeden z najwybitniejszych madrygalistów renesansu, dla którego muzyka była jedyną, mającą sens wartością w życiu i któremu interesy dynastyczne kierujące swataniem par, stały się początkiem przeżywanego w samotności inferna. Tak więc pani i pan...
więcej mniej Pokaż mimo to2000
2020-08-05
Szalapin był najwybitniejszym śpiewakiem przełomu XIX i XX wieku .
Tą niezwykle barwną opowieść o swojej życiowej wędrówce z 'klepiska' ubogiej rosyjskiej chaty do La Scali i Metropolitan Opera w Nowym Jorku, współtworzył z Gorkim. Czyta się jak arcydzieła literatury rosyjskiej .
Zawsze był pod ogromnym urokiem natury - wchłaniał w siebie wszystko co widział. Jako chłopiec łobuzował i chętnie brał udział w zbiorowych bijatykach . Na nic nie pozostawał obojętny , wszystko wywierało na nim wrażenie. Mówił o sobie, że jest niestrudzony jak wielbłąd. W towarzystwie mógł z własnej inicjatywy godzinami śpiewać. Tak silnie emanowała z niego ta potrzeba, że gdy przyszła ochota śpiewać, potrafił przezwyciężyć wszystkie przeszkody i zawsze gdzieś znaleźć fortepian i akompaniatora. Miewał takie koncepcje interpretacyjne jakie nigdy nie przychodziły na myśl innym śpiewakom.
A tak pierwsze spotkanie z Szalapinem opisuje Maksym Gorki w liście do przyjaciela :
,, Śpiewał 'Pchłę' pieśń Mefista. Przyjacielu, to było coś nadzwyczajnego, nigdy niczego podobnego nie doznałem (...) Stanął przy rampie ogromny młodzieniec we fraku i rękawiczkach, z szeroką twarzą i małymi oczami. Chwilę milczał. I nagle uśmiechnął się i - dalibóg - zmienił się w diabła we fraku. Zaśpiewał jakoś tak niegłośno : ,, Żył sobie niegdyś król, a przy nim żyła pchła....” Zaśpiewał jedną zwrotkę i - strasznie cicho - zachichotał : ,, Pchła ? Cha-cha-cha ! ” I tego nie sposób opisać - z ironią uderzającą jak grom, cichy, jadowity śmiech, że aż ciarki po skórze przechodzą. Kiedy skończył śpiewać - skończył tym szatańskim śmiechem, publiczność - teatr był nabity po brzegi - publiczność osłupiała. Z minutę - ja nic nie przesadzam - wszyscy siedzieli nieruchomo, milcząc, zupełnie jakby ktoś wylał na nich coś klejącego, gęstego , ciężkiego, co ich przygniotło i stłamsiło. Mieszczańskie pyski pobladły, wszystkich ogarnęło przerażenie. A on - Szalapin - znowu wyszedł i znowu zaczął śpiewać Pchłę ! Ach, bracie , ty nie możesz sobie wyobrazić, co to było !
Dopóki nie usłyszałem go - nie wierzyłem w jego talent. Ty wiesz - nie cierpię opery, nie rozumiem muzyki. On mnie wcale nie zmusił do zmiany stanowiska, ale pójdę go słuchać jeśli nawet przez cały wieczór będzie śpiewać tylko jedno „ Gospodi , pomiłuj !”
Książkę znalazłam na bibliotecznej półce ...pośród innych zakurzonych muzycznych biografii. Oczarowana kupiłam dwa egzemplarze na prezent. Jest też wersja audio ze śpiewem :)
Szalapin był najwybitniejszym śpiewakiem przełomu XIX i XX wieku .
Tą niezwykle barwną opowieść o swojej życiowej wędrówce z 'klepiska' ubogiej rosyjskiej chaty do La Scali i Metropolitan Opera w Nowym Jorku, współtworzył z Gorkim. Czyta się jak arcydzieła literatury rosyjskiej .
Zawsze był pod ogromnym urokiem natury - wchłaniał w siebie wszystko co...
Książka pełna optymizmu , anegdot, zwłaszcza muzycznych. Urszulę Dudziak usłyszałam na koncercie finałowym ' Warsztatów Jazzowych' w Puławach - śpiewała, gawędziła, żartowała. Jest 'entuzjastką' co widać słychać i czuć.
Dla tych, którzy przypuszczają, że Autorka śpiewa 'piskliwie' bo nie umie inaczej załączam link - debiut 'Opole 63'... czas współtworzenia z Krzysztofem Komedą. Warto przeczytać komentarz - wspomnienie pod spodem :
https://www.youtube.com/watch?v=3Vd-AxpZmMU
Książka pełna optymizmu , anegdot, zwłaszcza muzycznych. Urszulę Dudziak usłyszałam na koncercie finałowym ' Warsztatów Jazzowych' w Puławach - śpiewała, gawędziła, żartowała. Jest 'entuzjastką' co widać słychać i czuć.
więcej Pokaż mimo toDla tych, którzy przypuszczają, że Autorka śpiewa 'piskliwie' bo nie umie inaczej załączam link - debiut 'Opole 63'... czas współtworzenia z Krzysztofem...