-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel11
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
Bardzo dobry wykład. Naukowy, czyli pogłębiony, bardzo szczegółowy, a przy tym jasny, przejrzysty. Dotyczy tylko klasztorów Europy Zachodniej i to może wydawać się wadą, ale tylko dla nas.
PS. Seria ceramowska jak widzę nadal trzyma poziom. Trochę żal, że tak mało pozycji jest w niej wydawanych.
Bardzo dobry wykład. Naukowy, czyli pogłębiony, bardzo szczegółowy, a przy tym jasny, przejrzysty. Dotyczy tylko klasztorów Europy Zachodniej i to może wydawać się wadą, ale tylko dla nas.
PS. Seria ceramowska jak widzę nadal trzyma poziom. Trochę żal, że tak mało pozycji jest w niej wydawanych.
Wstyd mi, że dopiero teraz wziąłem się za Mackiewicza, że po tylu latach zachęt od znajomych dopiero teraz sięgnąłem po tę książkę. Arcydzieło pod względem literackim i historycznym.
Wstyd mi, że dopiero teraz wziąłem się za Mackiewicza, że po tylu latach zachęt od znajomych dopiero teraz sięgnąłem po tę książkę. Arcydzieło pod względem literackim i historycznym.
Pokaż mimo toBolesna lektura. O przemocy jakiej doświadczaliśmy od sąsiadów i nie tylko od nich, o wewnętrznych zdradach, o bezmyślnym zauroczeniu tym, co obce (skąd my to znamy), nienawiści pewnych kręgów do własnych - niedostrzeganych na pierwszy rzut oka - zalet i wartości, ale też o zdolności regeneracji społeczeństwa i państwa w tych trudnych momentach. Często puszcza oko Andrzej Nowak do współczesnych polityków, tyle, że ci książek nie czytają.
Bolesna lektura. O przemocy jakiej doświadczaliśmy od sąsiadów i nie tylko od nich, o wewnętrznych zdradach, o bezmyślnym zauroczeniu tym, co obce (skąd my to znamy), nienawiści pewnych kręgów do własnych - niedostrzeganych na pierwszy rzut oka - zalet i wartości, ale też o zdolności regeneracji społeczeństwa i państwa w tych trudnych momentach. Często puszcza oko Andrzej...
więcej mniej Pokaż mimo toWarto, chociażby po to, aby docenić jak dzięki dobrym i mądrym ludziom, którzy przeciwstawili się polskiej głupocie i politycznej poprawności, uniknęliśmy wielkiego kryzysu w 2021 i 2022 roku. Bardzo mi się podoba porównanie pewnej celebrytki, która okazała się delikatnie mówiąc mniej roztropna niż "przypadkowa Marina gotująca mamałygę w rumuńskich Benderach dwudziestolecia międzywojennego". Rumuni nie nabierali się na podobne sztuczki Stalina w przeciwieństwie do "naszych elit", które dały się omamić Łukaszence. Wnioski z tej książki są przerażające.
Warto, chociażby po to, aby docenić jak dzięki dobrym i mądrym ludziom, którzy przeciwstawili się polskiej głupocie i politycznej poprawności, uniknęliśmy wielkiego kryzysu w 2021 i 2022 roku. Bardzo mi się podoba porównanie pewnej celebrytki, która okazała się delikatnie mówiąc mniej roztropna niż "przypadkowa Marina gotująca mamałygę w rumuńskich Benderach dwudziestolecia...
więcej mniej Pokaż mimo toMało jest u nas książek, dobrych książek o Toskanii, w ogóle o Włoszech. Przynajmniej ja czuję niedosyt. Wybrałem książkę Fabiani, autorki którą wcześniej poznałem dzięki świetnej pracy o Rzymie, i się nie zawiodłem. Jest to niby pozycja o sztuce - głównie toskańskiej z akcentem na malarstwo - ale też o historii, życiu codziennym w czasach quattrocenta, cinquecenta i trochę trecenta. Naprawdę świetne.
Mało jest u nas książek, dobrych książek o Toskanii, w ogóle o Włoszech. Przynajmniej ja czuję niedosyt. Wybrałem książkę Fabiani, autorki którą wcześniej poznałem dzięki świetnej pracy o Rzymie, i się nie zawiodłem. Jest to niby pozycja o sztuce - głównie toskańskiej z akcentem na malarstwo - ale też o historii, życiu codziennym w czasach quattrocenta, cinquecenta i...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Społeczeństwo, w którym żyję jest już obojętne nie tylko wobec najwyższych osiągnięć ducha; zobojętniało też na ludzkie i duchowe aspekty stylu zwykłej, codziennej egzystencji. (...) Pogardzam gustem, rozrywkami i potrzebami otaczających mnie mas, ich moralność obserwuję ze sceptycyzmem i uważam za nieszczęsne ambicje rozwoju techniki i bicia rekordów, które są z zadowoleniem witane przez tłumy. Człowiek ducha jest zjawiskiem samotnym i zmuszony jest kryć się w katakumbach , jak średniowieczni mnisi, którzy chronili przez zwycięskimi Wandalami tajemnicę Litery."
Wciąż aktualne mimo upływu lat. Nikt bardziej niż Marai lepiej nie wyraził tego, co się działo w świecie, w Europie ("coraz mniej Europy w Europie") i wciąż się dzieje. Jak ludzie Litery muszą kryć się po kątach ze swoimi zainteresowaniami, wartościami, poglądami. Pewnie jest nas jeszcze mniej niż było w czasach, o których pisze w "Wyznaniach Patrycjusza".
Najlepsza powieść Maraiego, choć wszystkie jego dzieła - zwłaszcza "Dzienniki" - uważam za wybitne. Przeczytałem ją trzeci raz. I zapewne nie po raz ostatni.
"Społeczeństwo, w którym żyję jest już obojętne nie tylko wobec najwyższych osiągnięć ducha; zobojętniało też na ludzkie i duchowe aspekty stylu zwykłej, codziennej egzystencji. (...) Pogardzam gustem, rozrywkami i potrzebami otaczających mnie mas, ich moralność obserwuję ze sceptycyzmem i uważam za nieszczęsne ambicje rozwoju techniki i bicia rekordów, które są z...
więcej mniej Pokaż mimo to
Pisali o niej „najpiękniejsza kobieta Europy”. Wszędzie, gdzie bywała budziła zachwyt, ale czasami też pogardę i zażenowanie. Bo Zofia Glavani to też kobieta, której „piękność otaksowała cała dzielnica”, „niezbyt surowych obyczajów”.
Pewien Ormianin odnawiając fronton bramy w Kamieńcu Podolskim, gdzie najpierw mieszkała ze swoim pierwszym mężem, niby przypadkiem, pod wizerunkiem starca, który zakładał nogę na nogę i spod nich wyszła mu pewna część ciała, wyrył napis: „Curvavit ova” (przekrzywione jądra). Dwie pierwsze głoski (curva) były umieszczone po jednej stronie postaci, pozostałe po drugiej (vitt ova). Zofia Witt tak nazywała się piękna Greczynka po ślubie z synem komendanta twierdzi w Kamieńcu. Sam Jerzy Łojek zaznacza jednak, że nie wie, czy ta anegdota jest prawdziwa.
Portret tej swawolnej i przebiegłej pani Łojek kreśli genialnie. Krytycznie korzysta ze źródeł, świetnie wpisuje postać Dudu w epokę, w której panowała pełna swoboda obyczajowa (doskonałe fragmenty o zakonach i akademiach erotycznych w Europie, ale okazuje się, że naprawdę najswobodniej to było w Petersburgu). Ta pani idealnie pasuje do Szczęsnego Potockiego, słusznie nazywanego największym zdrajcą w historii Polski.
Ale dzięki tej miłości, bo chyba nią rzeczywiście była, Ukraińcy mają dziś Zofiówkę, jeden z najpiękniejszych parków Europy, zbudowanym przez Szczęsnego Potockiego dla swej ukochanej Zofii, która stała się w końcu Potocką. Na to nazwisko zapracowała ślubem z targowiczaninem, a później – można ironicznie napisać - także przez romans z jego synem (!).
Podsumowując historię Zofii Łojek pisze o największym awansie społecznym w historii obyczajów dawnej Rzeczpospolitej. Pisze o tym świetnie. Był jednym z najlepszych polskich historyków. Szkoda, że zmarł w tak młodym wieku.
Pisali o niej „najpiękniejsza kobieta Europy”. Wszędzie, gdzie bywała budziła zachwyt, ale czasami też pogardę i zażenowanie. Bo Zofia Glavani to też kobieta, której „piękność otaksowała cała dzielnica”, „niezbyt surowych obyczajów”.
Pewien Ormianin odnawiając fronton bramy w Kamieńcu Podolskim, gdzie najpierw mieszkała ze swoim pierwszym mężem, niby przypadkiem, pod...
Może nie jest to arcydzieło jak "Nadberezyńcy", ale znów ten duch tamtych lat wskrzeszony przez Czarnyszewicza zniewala. Coś fantastycznego. Jeden z najbardziej niedocenionych polskich pisarzy.
Może nie jest to arcydzieło jak "Nadberezyńcy", ale znów ten duch tamtych lat wskrzeszony przez Czarnyszewicza zniewala. Coś fantastycznego. Jeden z najbardziej niedocenionych polskich pisarzy.
Pokaż mimo to
Książka nas fałszywie uwodzi. Jest dobrze napisana, autor przepracował w archiwach sporo czasu, pojeździł sobie po Rosji i Mołdawii, był na Ukrainie. I nic nie zrozumiał.
Dla niego Rosja XVIII-wieczna jest taka fajna, bo kapie złotem, bo tyle było "inwestycji", bo sprowadzano Anglików do budowania ogrodów, stoczni, wzmacniania armii. A ten Potiomkin to już w ogóle, pracowity, wspaniałomyślny, genialny. Nic nie ma o jego szaleństwie, chorobie wenerycznej (przy jego trybie życia nie można być zaskoczonym), o brutalności. Powstała hagiografia Potemkina.
Nie, nie podoba mi się ta wizja. Tak mimochodem albo ambiwalentnie było wspomniane, że Krym został PODBITY, że wyrzucano stamtąd ludzi, że Polskę rozbierano, że Katarzyna to morderczyni, a Potiomkin to jej wspólnik w zbrodniach. A i jeszcze te dopiski, że w Anglii to było niewolnictwo i też kolonizowali.
Jakbym czytał artykuły o Putinie sprzed 24.02.2022. Dziwne, bo Dwór Czerwonego Cara był rzetelną książką, tutaj jednak autor rozkochał się w Potiomkinie i tamtej Rosji. Złej Rosji.
PS. Przeczytać to można bo przynajmniej styl jest dobry, ale nie ma takiej potrzeby. Montefiore jest niezłym pisarzem, bardzo słabym historykiem.
Książka nas fałszywie uwodzi. Jest dobrze napisana, autor przepracował w archiwach sporo czasu, pojeździł sobie po Rosji i Mołdawii, był na Ukrainie. I nic nie zrozumiał.
Dla niego Rosja XVIII-wieczna jest taka fajna, bo kapie złotem, bo tyle było "inwestycji", bo sprowadzano Anglików do budowania ogrodów, stoczni, wzmacniania armii. A ten Potiomkin to już w ogóle,...
Warto. To doskonała seria, świetny kolejny tom. Pomaga zrozumieć to, co najistotniejsze, Pomaga żyć.
Warto. To doskonała seria, świetny kolejny tom. Pomaga zrozumieć to, co najistotniejsze, Pomaga żyć.
Pokaż mimo to
Autor jest poza mainstreamem i dobrze. Po co zrównywać się z literackimi celebrytami, już nieważne jakimi. WCH nie należy do tej kategorii, należy do kategorii autorów wybitnych, a nie "literackich" świecidełek.
Już sama okładka budzi niepokój ducha. A opowiadania? Kilka z nich można włożyć do szuflady z polskimi arcydziełami tego gatunku - Podwórko, Fantazja o Chłodnej, Ogród Saski w sierpniu, Pomyłki wtórne. Ale nie po to, by je schować, ale wyjmować i co chwila się nimi delektować.
Może łatwiej mi jest docenić tę pozycję, bo znam większość tych miejsc, czuję je - kościół na Chłodnej, bloki osiedla za Żelazną Bramą, asfaltowy kort, obijacze. Ale myślę, że "Sylwia" pociągnie tych czytelników, którzy Warszawy nie znają, bo dobra literatura zawsze się obroni.
Autor jest poza mainstreamem i dobrze. Po co zrównywać się z literackimi celebrytami, już nieważne jakimi. WCH nie należy do tej kategorii, należy do kategorii autorów wybitnych, a nie "literackich" świecidełek.
Już sama okładka budzi niepokój ducha. A opowiadania? Kilka z nich można włożyć do szuflady z polskimi arcydziełami tego gatunku - Podwórko, Fantazja o Chłodnej,...
Temat ciekawy, ale zmarnowany. Źle napisana książka (słaby warsztat pisarski autora) i trzeba mieć dużo samozaparcia, aby ją ukończyć. Przy takim natłoku nazwisk i nazw organizacji brak słownika jest czymś niedopuszczalnym.
Temat ciekawy, ale zmarnowany. Źle napisana książka (słaby warsztat pisarski autora) i trzeba mieć dużo samozaparcia, aby ją ukończyć. Przy takim natłoku nazwisk i nazw organizacji brak słownika jest czymś niedopuszczalnym.
Pokaż mimo to