-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant4
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant961
Biblioteczka
2018-02-06
2018-01-20
2018-01-11
2017-11-17
2017-11-15
2016-08-30
2016-03-09
2015-11-18
2016-02-14
2015-12-10
2015-12-10
2015-11-12
2015-10-22
2014-08-18
Fabuła marna, a język, jeśli mowa o polskim tłumaczeniu, fatalny - mnóstwo irytujących powtórzeń i żałosne zwroty (o święty barnabo, rany julek, o rety itp).
Niedorzeczna naiwność głównej bohaterki, jej wieczne rumienienie i infantylność; ukazanie tego całego Greya niemalże jako bożka - och, taki piękny, taki cudowny, taki przystojny, że mdleje się na jego widok... Do tego przed 30, a tyle w życiu osiągnął, każdy zna tego słynnego biznesmena, taka fortuna! No błagam.
Podzielenie losów Anastazji na jej, jej wewnętrznej bogini i jej podświadomości (coś typu: "patrzyłam na niego, moja wewnętrzna bogini wykonywała salto w powietrzu, a podświadomość bała się otworzyć oczy"). Co to w ogóle ma być?!
A jeśli mowa o tej najważniejszej, erotycznej części to nazywanie non stop orgazmu rozpadaniem się na milion kawałeczków było... nie, jednak nie znajduję słów.
Ogólnie pozycja owa to totalne pseudoliterackie dno, które jakimś cudem stało się ogromnym hitem. Załamuję nad tym ręce. Głowę. Uszy nawet!
Dla osłodzenia cierpkich słów: tę quasi-powieść czyta się jednak łatwo i szybko :)
Fabuła marna, a język, jeśli mowa o polskim tłumaczeniu, fatalny - mnóstwo irytujących powtórzeń i żałosne zwroty (o święty barnabo, rany julek, o rety itp).
Niedorzeczna naiwność głównej bohaterki, jej wieczne rumienienie i infantylność; ukazanie tego całego Greya niemalże jako bożka - och, taki piękny, taki cudowny, taki przystojny, że mdleje się na jego widok... Do tego...
2014-02-08
Całkiem przyjemna bajeczka, umiliła mi podróż w pociągu.
Zapewne gdybym przeczytała powieść kilka lat temu, wzbudziłaby we mnie silniejsze emocje i entuzjazm, jednak teraz była to tylko taka lekka, neutralna książeczka.
Muszę jednak pogratulować autorowi pomysłu i wyobraźni!
Całkiem przyjemna bajeczka, umiliła mi podróż w pociągu.
Zapewne gdybym przeczytała powieść kilka lat temu, wzbudziłaby we mnie silniejsze emocje i entuzjazm, jednak teraz była to tylko taka lekka, neutralna książeczka.
Muszę jednak pogratulować autorowi pomysłu i wyobraźni!
Po przeczytaniu tej marnej pozycji nasuwa mi się na myśl kilka pytań:
1. Jak można napisać coś tak beznadziejnego?
2. Jak można coś takiego opublikować?
3. I tłumaczyć na ponad 30 języków?!
Książka nie przedstawia żadnych, absolutnie żadnych wartości. To zwykły bełkot, który można streścić kilkoma słowami: najpierw miał mnie ten, potem tamten.
Najgłośniejszy debiut ostatnich lat? Co takiego?! Na rynku jest wiele powieści, które zasługują na uznanie, ta na pewno się do nich nie zalicza. Ta marnota nie powinna być nawet wydana, nie wspominając już, że na tak szeroką skalę!
Doczytałam się także, że pożalsiębożę-autorka opisuje swoje prawdziwe przeżycia. Jest się czym chwalić, rodzice zapewne pękają z dumy.
Wiem, że seks się dobrze sprzedaje. Nie mówię, że sama nie lubię czasem przeczytać jakiegoś erotyka. Ale jest znaczna różnica między erotykiem, a pornograficznym gniotem. Przy nim nawet "Pięćdziesiąt twarzy Greya" - książka, która obiektywnie (!) jest marną opowiastką - może zostać nazwana arcydziełem.
Powinnam teraz dodać jakieś "nie polecam". To za mało. Mnie jest po prostu przykro, że takie pozycje zaśmiecają rynek.
Po przeczytaniu tej marnej pozycji nasuwa mi się na myśl kilka pytań:
więcej Pokaż mimo to1. Jak można napisać coś tak beznadziejnego?
2. Jak można coś takiego opublikować?
3. I tłumaczyć na ponad 30 języków?!
Książka nie przedstawia żadnych, absolutnie żadnych wartości. To zwykły bełkot, który można streścić kilkoma słowami: najpierw miał mnie ten, potem tamten.
Najgłośniejszy debiut...