rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

To powieść, którą czyta się sercem.

Przecież nie znajdziemy tutaj niczego odkrywczego i zaskakującego. Na pewno wiemy mniej więcej, jak wyglądało życie przeciętnych ludzi podczas wojny. Uczyliśmy się o tym na historii, słuchaliśmy przeróżnych opowieści. Ale to i tak nie neutralizuje uczuć, których doznajemy podczas czytania „Złodziejki książek”. A pomysł uczynienia Śmierci narratorem? Genialny, pokłony dla autora!

Ta książka złamała mi serce.

To powieść, którą czyta się sercem.

Przecież nie znajdziemy tutaj niczego odkrywczego i zaskakującego. Na pewno wiemy mniej więcej, jak wyglądało życie przeciętnych ludzi podczas wojny. Uczyliśmy się o tym na historii, słuchaliśmy przeróżnych opowieści. Ale to i tak nie neutralizuje uczuć, których doznajemy podczas czytania „Złodziejki książek”. A pomysł uczynienia Śmierci...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tej książki nie powinno porównywać się do „My, dzieci z dworca Zoo”, ponieważ to zupełnie inny poziom. Podczas gdy tam mamy do czynienia praktycznie ze spowiedzią, tutaj natkniemy się na jeden wielki... bełkot. Bełkot o wielce nieszczęśliwej nastolatce, zbuntowanym punku i ich przeogromnej miłości. Przeogromnie śmiesznej, oczywiście.

Nie potrafię docenić tej powieści. Autor stara się poruszyć każdy sensacyjny wątek: agresja, ucieczka z domu, alkohol, narkotyki, seks, ciąża nastolatki i... inne kwestie, o których nie napiszę, bo nie chcę zaznaczać recenzji jako spoiler.

W każdym razie nie wychodzi mu z tego miksu nic wybitnego, nic dobrego, a niestety marnego.

Tej książki nie powinno porównywać się do „My, dzieci z dworca Zoo”, ponieważ to zupełnie inny poziom. Podczas gdy tam mamy do czynienia praktycznie ze spowiedzią, tutaj natkniemy się na jeden wielki... bełkot. Bełkot o wielce nieszczęśliwej nastolatce, zbuntowanym punku i ich przeogromnej miłości. Przeogromnie śmiesznej, oczywiście.

Nie potrafię docenić tej powieści....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po przeczytaniu tej marnej pozycji nasuwa mi się na myśl kilka pytań:

1. Jak można napisać coś tak beznadziejnego?
2. Jak można coś takiego opublikować?
3. I tłumaczyć na ponad 30 języków?!

Książka nie przedstawia żadnych, absolutnie żadnych wartości. To zwykły bełkot, który można streścić kilkoma słowami: najpierw miał mnie ten, potem tamten.

Najgłośniejszy debiut ostatnich lat? Co takiego?! Na rynku jest wiele powieści, które zasługują na uznanie, ta na pewno się do nich nie zalicza. Ta marnota nie powinna być nawet wydana, nie wspominając już, że na tak szeroką skalę!

Doczytałam się także, że pożalsiębożę-autorka opisuje swoje prawdziwe przeżycia. Jest się czym chwalić, rodzice zapewne pękają z dumy.

Wiem, że seks się dobrze sprzedaje. Nie mówię, że sama nie lubię czasem przeczytać jakiegoś erotyka. Ale jest znaczna różnica między erotykiem, a pornograficznym gniotem. Przy nim nawet "Pięćdziesiąt twarzy Greya" - książka, która obiektywnie (!) jest marną opowiastką - może zostać nazwana arcydziełem.

Powinnam teraz dodać jakieś "nie polecam". To za mało. Mnie jest po prostu przykro, że takie pozycje zaśmiecają rynek.

Po przeczytaniu tej marnej pozycji nasuwa mi się na myśl kilka pytań:

1. Jak można napisać coś tak beznadziejnego?
2. Jak można coś takiego opublikować?
3. I tłumaczyć na ponad 30 języków?!

Książka nie przedstawia żadnych, absolutnie żadnych wartości. To zwykły bełkot, który można streścić kilkoma słowami: najpierw miał mnie ten, potem tamten.

Najgłośniejszy debiut...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść zaczęłam czytać trzy miesiące temu. Najpierw męczyłam się z nią około dwóch tygodni. Brałam ją do rąk, próbowałam brnąć dalej w tę historię i za moment odkładałam. Poddałam się. Tylko tymczasowo, bo zawsze kończę nawet najgorsze czytadło, z którym już zacznę obcować. W czasie tych trzech miesięcy zdążyłam przeczytać jakieś trzydzieści innych książek. I ostatecznie wróciłam do Psów z Rygi, chronologicznie drugiego kryminału z serii o Kurcie Wallanderze.

Obiektywnie nie mogę powiedzieć, że jest to zła powieść. Lub przeciętna. Nie. Jest naprawdę dobra, autor z powodzeniem rozważa przecież bardzo trudny temat - walkę o niepodległość Łotwy.

Zakończenie było całkiem niezłe, choć Mankell nie oferuje nam kryminałów, które zakończeniem powalą nas na kolona. Rozwiązania są po prostu logiczne, dość oczywiste, ale przemyślane.

Skąd więc taka słaba ocena? Subiektywna. Powieść mnie męczyła, chwilami nudziła. Odkładałam ją na bok i zajmowałam się innymi, które pochłaniały mnie bez granic. To zwyczajnie nie mój klimat. Chłodny, sztywny... nieprzyjemny. To po prostu nie mój typ historii i rozwiązań. A Kurt Wallander zdecydowanie nie należy do moich ulubionych bohaterów.

A najbardziej irytującą kwestią jest fakt, że podobno Kurt ledwo radził sobie z angielskim. A prowadził dyskusje wypełnione po brzegi przeróżnymi porównaniami i przenośniami...

Nie rozumiem fenomenu Mankella i obawiam się, że już nie podejmę się próby zrozumienia go.

Powieść zaczęłam czytać trzy miesiące temu. Najpierw męczyłam się z nią około dwóch tygodni. Brałam ją do rąk, próbowałam brnąć dalej w tę historię i za moment odkładałam. Poddałam się. Tylko tymczasowo, bo zawsze kończę nawet najgorsze czytadło, z którym już zacznę obcować. W czasie tych trzech miesięcy zdążyłam przeczytać jakieś trzydzieści innych książek. I ostatecznie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Porównanie powieści "Rany Kamieni" do serii "Chemia Śmierci" jest troszkę niesprawiedliwe. Pozwólmy autorowi napisać coś innego, odpocząć. Cóż, "rozwinąć się" nie byłoby tutaj jednak trafnym określeniem. Ale nie oceniajmy jednej powieści przez pryzmat drugiej.

Moje pierwsze wrażenie, gdy sięgnęłam po książkę:

"Choć wcale nie wiemy - i prawie do końca się nie dowiemy – czy jest ofiarą, czy może mordercą…".

Popadam w euforię. Och, jakie to genialne! Pierwszoosobowa, tajemnicza narracja! Zdaję sobie sprawę, że nie jest to bynajmniej łatwym zabiegiem - pisać w pierwszej osobie i nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. Ale... retrospekcja po rozdziale piątym i - jak dla mnie - wszystko jest jasne. Uświadamiam już sobie, z czym musiał zmierzyć się główny bohater w przeszłości. I wiecie co? Nie myliłam się. Panie Beckett, proszę mnie w końcu czymś zaskoczyć.

Przejdźmy do akcji rozgrywającej się na farmie. To istna telenowela brazylijska! Zły, niedobry Pan Ojciec, dwie córki i nasz Sean w centrum. To wszystko też nie było zbyt skomplikowane, nie zwaliło mnie z nóg, bardziej wręcz rozbawiło (wybaczcie). Panie Beckett, dalej nie jestem usatysfakcjonowana.

Muszę przyczepić się do jeszcze jednej rzeczy, tzw. zapchajdziur. Rozumiem, że to wszystko miało jakiś cel, ale szczegółowe opisy pt. "Sean bije świnie" lub "Sean ścina drzewo" działały na mnie jak przysłowiowa czerwona płachta na byka i omal nie dorobiłam się zeza, przewracając namiętnie oczami z wszechogarniającego mnie zniecierpliwienia. Panie Beckett, <ściana>.

Lecz mimo wszystko, książkę dość miło się czyta, więc... ostatecznie można ją przeczytać.

Porównanie powieści "Rany Kamieni" do serii "Chemia Śmierci" jest troszkę niesprawiedliwe. Pozwólmy autorowi napisać coś innego, odpocząć. Cóż, "rozwinąć się" nie byłoby tutaj jednak trafnym określeniem. Ale nie oceniajmy jednej powieści przez pryzmat drugiej.

Moje pierwsze wrażenie, gdy sięgnęłam po książkę:

"Choć wcale nie wiemy - i prawie do końca się nie dowiemy – czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Minie już jakieś 3/4 powieści i dopiero natkniemy się na Poirota. Ale nie szkodzi. Nie szkodzi, że samo morderstwo pojawia się stosunkowo późno. Wszelkie opisy i relacje dotyczące szkoły, nauczycielek, uczennic, konspiracji i rewolucji są naprawdę interesujące. Nuda jest ostatnią cechą, jaką można przypisać tej szpiegowskiej powieści.

Rozwiązanie zagadki jest - jak można się domyśleć - rewelacyjne.

Minie już jakieś 3/4 powieści i dopiero natkniemy się na Poirota. Ale nie szkodzi. Nie szkodzi, że samo morderstwo pojawia się stosunkowo późno. Wszelkie opisy i relacje dotyczące szkoły, nauczycielek, uczennic, konspiracji i rewolucji są naprawdę interesujące. Nuda jest ostatnią cechą, jaką można przypisać tej szpiegowskiej powieści.

Rozwiązanie zagadki jest - jak można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

A już byłam pewna, że domyśliłam się rozwiązania dosłownie chwilę przed tym, jak zaczął ujawniać je Poirot... Ale jednak nie, zostałam zmylona. Zakończenie okazało się inne, choć nie wiem, czy naprawdę nie byłoby możliwe wydedukowanie go, gdyby się głębiej pozastanawiać (czyt. użyć małych, szarych komórek :).

Sama powieść całkiem mi się podobała, ale fragmenty złożone z listów lekko mnie nudziły, choć w sumie były kluczowe.

A już byłam pewna, że domyśliłam się rozwiązania dosłownie chwilę przed tym, jak zaczął ujawniać je Poirot... Ale jednak nie, zostałam zmylona. Zakończenie okazało się inne, choć nie wiem, czy naprawdę nie byłoby możliwe wydedukowanie go, gdyby się głębiej pozastanawiać (czyt. użyć małych, szarych komórek :).

Sama powieść całkiem mi się podobała, ale fragmenty złożone z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zanim dojdziemy do sedna sprawy - morderstwa, minie całkiem sporo czasu. Nie oznacza to jednak, że wprowadzenie i opis bohaterów jest nudny. Nie. Może się jedynie okazać lekko zawiły i nie mający związku z poszczególnymi częściami. A jednak związek ma.

Zmartwiłam się, że historia bardzo przypomina jedną zagadkę opisaną w zbiorze opowiadań "Wczesne sprawy Poirota", którą przeczytałam dosłownie wczoraj. Zdradziła mi ona pewien fakt z rozwiązania, jednak druga część wyjaśnienia całkowicie to rekompensuje.

Bardzo dobra powieść z moim ulubieńcem, Herkulesem Poirotem.

Zanim dojdziemy do sedna sprawy - morderstwa, minie całkiem sporo czasu. Nie oznacza to jednak, że wprowadzenie i opis bohaterów jest nudny. Nie. Może się jedynie okazać lekko zawiły i nie mający związku z poszczególnymi częściami. A jednak związek ma.

Zmartwiłam się, że historia bardzo przypomina jedną zagadkę opisaną w zbiorze opowiadań "Wczesne sprawy Poirota", którą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kocham powieści Christie, w których narrację prowadzi Hastings. To naprawdę urocza postać.

Kocham powieści Christie, w których narrację prowadzi Hastings. To naprawdę urocza postać.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To zdecydowanie jedna z lepszych powieści Christie, które jak dotąd czytałam. A może nawet najlepsza. Tak... zdecydowanie najlepsza.

Genialna, genialna pierwszoosobowa narracja!

Nie mogłam wytypować zabójcy. Nie byłam w stanie. Każdy typ wydawał mi się zbyt prosty lub po prostu niemożliwy.

Zakończenie jest... wstrząsające.

To zdecydowanie jedna z lepszych powieści Christie, które jak dotąd czytałam. A może nawet najlepsza. Tak... zdecydowanie najlepsza.

Genialna, genialna pierwszoosobowa narracja!

Nie mogłam wytypować zabójcy. Nie byłam w stanie. Każdy typ wydawał mi się zbyt prosty lub po prostu niemożliwy.

Zakończenie jest... wstrząsające.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie mogę pozbyć się wrażenia, że powieść wpadała chwilami w klimat telenoweli brazylijskiej. Ale cóż, zapewne tak właśnie miało być, w końcu główną bohaterką jest sławna aktorka.

Mam więc za sobą kolejna powieść z panną Marple, która wydawała mi się mdła i niecharakterystyczna. Zaczynam się jednak do niej przekonywać, zauważyłam, że ma swój charakterek i mimo sędziwego wieku potrafi porozstawiać innych po kątach.

Co do samej fabuły - jest ciekawa, wciągająca... Rozwiązanie zagadki także uważam za udane, choć niektóre pomysły wpadały mi do głowy szybciej niż detektyw Marple ;)

Nie mogę pozbyć się wrażenia, że powieść wpadała chwilami w klimat telenoweli brazylijskiej. Ale cóż, zapewne tak właśnie miało być, w końcu główną bohaterką jest sławna aktorka.

Mam więc za sobą kolejna powieść z panną Marple, która wydawała mi się mdła i niecharakterystyczna. Zaczynam się jednak do niej przekonywać, zauważyłam, że ma swój charakterek i mimo sędziwego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tym razem pani Christie nie powaliła mnie na kolana rozwiązaniem zagadki, wydedukowałam je już znacznie wcześniej - okazało się prostsze niż w innych powieściach tej pisarki, z którymi jak dotąd miałam styczność.

Nie zmienia to oczywiście faktu, w żadnym razie!, że kryminał czyta się jednym tchem i z wielką przyjemnością.

Tym razem pani Christie nie powaliła mnie na kolana rozwiązaniem zagadki, wydedukowałam je już znacznie wcześniej - okazało się prostsze niż w innych powieściach tej pisarki, z którymi jak dotąd miałam styczność.

Nie zmienia to oczywiście faktu, w żadnym razie!, że kryminał czyta się jednym tchem i z wielką przyjemnością.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Narratorem opowiadań jest uroczy Hastings, przyjaciel Poirota. Tak, jest naprawdę uroczy! Taki zwyczajny, skromny... kompletne przeciwieństwo naszego próżnego, małego detektywa. Na pewno nie podobał mi się fakt ciągłego niebezpośredniego poniżania kapitana przez Poirota, ale to już bardzo subiektywne odczucia, bo przecież osobowość Poirota to zupełnie inna kwestia. I nie zrozumcie mnie źle, samym Poirotem i jego śledztwami jestem zawsze oczarowana!

Co do samych opowiadań: są dobre. Jak to się zdarza w przypadku zbiorów, jedne zachwycają bardziej, drugie mniej, inne niestety praktycznie nas nie zachwycają.

Gwiazda Zachodu - jedno z lepszych opowiastek w tym zestawieniu. Przyjemnie się je czyta, zakończenie jest dość zaskakujące. Jednak jeden fakt wydaje mi się niestety mocno naciągany.

Tragedia w Marsdon Manor - to już wręcz klasyczna mini-powieść pani Christie! Bardzo ciekawe środki podjęte przez Poirota przy jednym z "przesłuchań". Motyw opowiadania także niezwykle interesujący.

Perypetie z tanim mieszkaniem - chwilami ciężko mi było niestety nadążyć za akcją, średnio mnie ujęła ta odsłona.

Tajemnica Hunter’s Lodge - sprawa, którą Poirot rozwiązywał zaocznie, a na miejscu był Hastings. Cóż, opowiadanie samo w sobie niezłe, ale motyw powielony.

Kradzież obligacji za milion dolarów, Tajemnica egipskiego grobowca, Kradzież w hotelu Grand Metropolitan, Sprawa włoskiego arystokraty - całkiem dobre

Zniknięcie pana Davenheima - znów powielony motyw niestety

Porwanie premiera - absolutnie najgorsze. Nieciekawe, zagmatwane i niesamowicie naciągane.

Zaginiony testament - jak to wyraził się Poirot: "urocza" sprawa. Bardzo dobry pomysł i całą akcja, choć przyznam, że w pewnym momencie byłam o krok przed Poirotem. Co się stało z jego szarymi komórkami? ;)

Narratorem opowiadań jest uroczy Hastings, przyjaciel Poirota. Tak, jest naprawdę uroczy! Taki zwyczajny, skromny... kompletne przeciwieństwo naszego próżnego, małego detektywa. Na pewno nie podobał mi się fakt ciągłego niebezpośredniego poniżania kapitana przez Poirota, ale to już bardzo subiektywne odczucia, bo przecież osobowość Poirota to zupełnie inna kwestia. I nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zbiór jak najbardziej godny polecenia! Tym bardziej, że w 5/6 opowiadaniach spotykamy się z jedną z moich ulubionych postaci literackich, Herkulesem Poirotem. Jednakże ostatnia zagadka, którą rozwiązuje panna Marple, okazała się jedną z dwóch najlepszych w zestawieniu.

Tajemnica gwiazdkowego puddingu - tytułowe opowiadanie, ale na pewno nie najlepsze. Mimo że jest bardzo przewidywalne, przyjemnie się je czyta z uwagi na bożonarodzeniowy klimat i oczywiście, Herkulesa Poirota. 6/10

Zagadka hiszpańskiej skrzyni - bardzo dobre, nawet nie brałam pod uwagę osoby, która okazała się mordercą! 7/10

Popychadło - najdłuższa pozycja ze zbioru, nazbyt rozciągnięta... Widzimy tu jednak bardzo ciekawe portrety psychologiczne, a rozwiązanie także jest całkiem udane, 6/10

Dwadzieścia cztery kosy - świetna intryga i zakończenie, 7/10

Sen - Moim zdaniem jest to najciekawsze opowiadanie ze wszystkich. Skomplikowane i zaskakujące zakończenie! 8/10

Szaleństwo Greenshawa - nie ma Poirota, jest za to mdła i mało charakterystyczna postać panny Marple. Jednak sama zagadka jest na najwyższym poziomie. Obok "Snu" najlepsza propozycja z tego zbioru, 8/10

Zbiór jak najbardziej godny polecenia! Tym bardziej, że w 5/6 opowiadaniach spotykamy się z jedną z moich ulubionych postaci literackich, Herkulesem Poirotem. Jednakże ostatnia zagadka, którą rozwiązuje panna Marple, okazała się jedną z dwóch najlepszych w zestawieniu.

Tajemnica gwiazdkowego puddingu - tytułowe opowiadanie, ale na pewno nie najlepsze. Mimo że jest bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mam niestety bardzo mieszane odczucia co do tego zbioru opowiadań.

Kłopoty w Pollensa Bay - opowiadanie z Parkerem Pynem, który mnie sobą nie zauroczył nawet w minimalnym stopniu, było bardzo przewidywalne i przeciętne, 5/10

Drugi gong - z Herkulesem Poirotem, zdecydowanie najlepsze ze wszystkich! Zamknięte pomieszczenie, morderstwo, przesłuchania, ciekawe rozwiązanie zagadki. Męcząca była jedynie ilość bohaterów w tak krótkiej opowiastce, 7/10

Żółty Irys - także bardzo dobre, fajny klimat i zakończenie, 7/10

Serwis do herbaty "Arlekin" - o ile rozwiązanie zagadki naprawdę udane, całą akcja była ciężkostrawna i nudna, 5/10

Gwiazda Zaranna - i znów: zamknięte pomieszczenie, więc kto z nich jest złodziejem? Opowiadanie zdecydowanie warte uwagi, 7/10

Detektywi w służbie miłości - jedno z gorszych, a wybrano je na polski tytuł zbioru... Nazwa faktycznie ładna, ale opowiadanie dość słabe, 4/10

Najukochańszy pies - muszę przyznać, że byłam zażenowana, czytając te opisy czułości między główną bohaterką i jej psem. Bardzo pseudo-melodramatyczne opowiadanie, 3/10

Kwiat magnolii - jestem zaskoczona, że w Waszych recenzjach pojawia się ta opowiastka jako najlepsza ze wszystkich. A tam nie działo się nic szczególnego, choć napisane oczywiście w przyjemny sposób, 4/10

Podsumowując - "Drugi gong", "Żółty Irys" i "Gwiazda Zaranna" to opowiadania, które nie zaniżają typowego, świetnego poziomu Agathy Christie. Ale przy niektórych niestety ma się wrażenie, jakby znalazły się w zbiorze przez pomyłkę...

Mam niestety bardzo mieszane odczucia co do tego zbioru opowiadań.

Kłopoty w Pollensa Bay - opowiadanie z Parkerem Pynem, który mnie sobą nie zauroczył nawet w minimalnym stopniu, było bardzo przewidywalne i przeciętne, 5/10

Drugi gong - z Herkulesem Poirotem, zdecydowanie najlepsze ze wszystkich! Zamknięte pomieszczenie, morderstwo, przesłuchania, ciekawe rozwiązanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Muszę przyznać, że tę powieść czytało mi się trochę gorzej niż inne pani Christie. Paradoksalnie, mimo że powieść zaczyna się praktycznie już od morderstwa, akcja rozkręca się w naprawdę ospałym tempie. Nie oznacza to oczywiście, że sam zamysł i fabuła nie są świetne i idealnie prowadzone!

Może to dziwne, ale podobał mi się klimat panujący w posiadłości Crackenthorpe'ów. Czułam także sympatię do Emmy, Bryana i Aleksandra. Jednakże i pan domu oraz jego synowie są barwnymi postaciami. Na szczególną uwagę zasługuje Lucy - bardzo rozsądna, inteligentna, rezolutna i zaradna kobieta!

Była to moja pierwsza powieść Agathy Christie, w której występowała panna Marple. Być może z czasem zmienię zdanie, jednak o ile Herkules Poirot zauroczył mnie od pierwszej książki, ta druga główna postać wykreowana przez autorkę niestety nie przypadła mi do gustu - jest taka... mdła, bez wyrazu. Ale na pewno się nie zniechęcę i będę czytać każdy kryminał tej angielskiej pisarki, jaki tylko zdołam znaleźć!

Pochwalę się także, że udało mi się wytypować mordercę! Niesamowite, pierwszy raz zdarzyło mi się to przy powieściach Christie.

Muszę przyznać, że tę powieść czytało mi się trochę gorzej niż inne pani Christie. Paradoksalnie, mimo że powieść zaczyna się praktycznie już od morderstwa, akcja rozkręca się w naprawdę ospałym tempie. Nie oznacza to oczywiście, że sam zamysł i fabuła nie są świetne i idealnie prowadzone!

Może to dziwne, ale podobał mi się klimat panujący w posiadłości Crackenthorpe'ów....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dystyngowany, próżny i pedantyczny Poirot - uwielbiam!

Kryminał całkiem dobry, choć zakończenie jakoś nie zwaliło mnie z nóg. W każdym razie, scena finałowa w wykonaniu belgijskiego detektywa jest genialna!

Dystyngowany, próżny i pedantyczny Poirot - uwielbiam!

Kryminał całkiem dobry, choć zakończenie jakoś nie zwaliło mnie z nóg. W każdym razie, scena finałowa w wykonaniu belgijskiego detektywa jest genialna!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo udany zbiór opowiadań!

Najlepsze w nim jest właśnie to, że... są to opowiadania. Spokojnie mogę więc przeczytać tylko jedno i położyć się spać bez uczucia niedosytu, bo przecież muszę poznać rozwiązanie zagadki i w związku z tym czytać aż do rana. Więc polecam, jeśli ktoś obawia się o zarwaną noc.

Polecam także, oczywiście, z uwagi na treść. Dwanaście opowiadań, luźno i zgrabnie powiązanych z mitologicznymi pracami Herkulesa. Niektóre naprawdę dobrze skomponowane, inne trochę gorsze, bardziej przewidywalne.

Bardzo udany zbiór opowiadań!

Najlepsze w nim jest właśnie to, że... są to opowiadania. Spokojnie mogę więc przeczytać tylko jedno i położyć się spać bez uczucia niedosytu, bo przecież muszę poznać rozwiązanie zagadki i w związku z tym czytać aż do rana. Więc polecam, jeśli ktoś obawia się o zarwaną noc.

Polecam także, oczywiście, z uwagi na treść. Dwanaście opowiadań,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Każde hipotetyczne rozwiązanie zagadki, które wymyśliłam - spalone na panewce. Jestem totalnie zaskoczona takim zakończeniem powieści! Świetny kryminał.

Nie wiem też, czemu w opisie jest taki straszny spoiler...

Każde hipotetyczne rozwiązanie zagadki, które wymyśliłam - spalone na panewce. Jestem totalnie zaskoczona takim zakończeniem powieści! Świetny kryminał.

Nie wiem też, czemu w opisie jest taki straszny spoiler...

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pani Christie to mistrzyni.

Niesamowity kryminał z wybitnym detektywem, Poirotem, który znakomicie prowadził przesłuchania z pasażerami Orient Expressu. Wydedukował z nich rozwiązanie,które... może nie zwala z nóg dosłownie, ale jednak szeroko otwiera oczy na pewne kwestie.

Jak wiele może być zbiegów okoliczności w jednej historii? Wiele, a może niewiele? Czy coś łączy te wszystkie osoby, które różni tak wiele?

Czy jest logika w tym braku logiki?
Jest, zapewniam Was.

Pani Christie to mistrzyni.

Niesamowity kryminał z wybitnym detektywem, Poirotem, który znakomicie prowadził przesłuchania z pasażerami Orient Expressu. Wydedukował z nich rozwiązanie,które... może nie zwala z nóg dosłownie, ale jednak szeroko otwiera oczy na pewne kwestie.

Jak wiele może być zbiegów okoliczności w jednej historii? Wiele, a może niewiele? Czy coś łączy te...

więcej Pokaż mimo to