-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel16
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik267
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2018-11-25
2018-06-01
"- Kiedyś, gdy byłem naprawdę mały, wszedłem na drzewo i zjadłem zielone, kwaśne jabłka. Brzuch mi się wzdął, był twardy jak bęben, bardzo bolał. Mama powiedziała, że gdybym poczekał, aż dojrzeją, nic by mi nie było. No i teraz, gdy bardzo czegoś chcę, powtarzam sobie to, co powiedziała o jabłkach."
Ta powieść to dojrzałe i najsłodsze jabłko, jakie kiedykolwiek jadłem. A może to ja dojrzałem, by ją przeczytać... .
"- Kiedyś, gdy byłem naprawdę mały, wszedłem na drzewo i zjadłem zielone, kwaśne jabłka. Brzuch mi się wzdął, był twardy jak bęben, bardzo bolał. Mama powiedziała, że gdybym poczekał, aż dojrzeją, nic by mi nie było. No i teraz, gdy bardzo czegoś chcę, powtarzam sobie to, co powiedziała o jabłkach."
Ta powieść to dojrzałe i najsłodsze jabłko, jakie kiedykolwiek jadłem. A...
2020-09-10
2018-07-19
2018-07-19
Ani zasób słownictwa, ani też gramatyka języka polskiego nie są w stanie sprostać ocenie "Nędzników". Nie ma takiej drogi ekspresji. Czytając, miałem wrażenie, że Victor Hugo żongluje sześcioma lub nawet siedmioma piłeczkami tańcząc przy tym rubasznie. To mistrz słowa, porównań i wywodów. Dostrzegał to, co dla większości było zakryte. I chwała mu za to.
Ani zasób słownictwa, ani też gramatyka języka polskiego nie są w stanie sprostać ocenie "Nędzników". Nie ma takiej drogi ekspresji. Czytając, miałem wrażenie, że Victor Hugo żongluje sześcioma lub nawet siedmioma piłeczkami tańcząc przy tym rubasznie. To mistrz słowa, porównań i wywodów. Dostrzegał to, co dla większości było zakryte. I chwała mu za to.
Pokaż mimo to2018-07-24
2018-07-31
Po przeczytaniu całości zdałem sobie sprawę, jak wielką pracę wykonał Victor Hugo. "Nędznicy" są owocem zmysłu obserwacji, wnikliwości, pracowitości i talentu. Szczególnie ujęły mnie konstrukcje językowe, porównania, sposób prowadzenia akcji, łączenie wątków, wywody na tle społecznym, psychologicznym i filozoficznym.
Po przeczytaniu całości zdałem sobie sprawę, jak wielką pracę wykonał Victor Hugo. "Nędznicy" są owocem zmysłu obserwacji, wnikliwości, pracowitości i talentu. Szczególnie ujęły mnie konstrukcje językowe, porównania, sposób prowadzenia akcji, łączenie wątków, wywody na tle społecznym, psychologicznym i filozoficznym.
Pokaż mimo to2018-07-11
"Co do mnie, mam coraz głębsze przekonanie, że nie wolno nam mierzyć Boga tym światem. To jest tylko studium, które się nie udało. Co należy czynić, jeśli studium jest złe, a mimo to kochamy artystę - nie krytykować, ale mamy prawo żądać czegoś lepszego. [...] Zanim wydamy sąd, musimy obejrzeć inne dzieła tej samej ręki. Ten świat stworzył artysta - widać w złej godzinie - i zbyt pospiesznie, gdy nie był w pełni swych sił."
To - zdaje się - niedoskonałe studium położyło kres życiu przedwcześnie, czy tak? Czy może była to odpowiednia godzina? Nie, nigdy nie ma tej właściwej godziny.
W zamian, może to ten czas, by udać się w podróż do świata van Gogha? Polecam!
"Co do mnie, mam coraz głębsze przekonanie, że nie wolno nam mierzyć Boga tym światem. To jest tylko studium, które się nie udało. Co należy czynić, jeśli studium jest złe, a mimo to kochamy artystę - nie krytykować, ale mamy prawo żądać czegoś lepszego. [...] Zanim wydamy sąd, musimy obejrzeć inne dzieła tej samej ręki. Ten świat stworzył artysta - widać w złej godzinie -...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-10-02
Czym jest czytanie tego dzieła? Czy nie można by było przyrównać tego do zawierania przyjaźni z Proustem? Z każdą następną stroną Autor odsłania coraz to nowe cechy własnej osobowości, a ja pozwalam im ponownie się urzeczywistnić. Nie są one jadnak dokładnie takie same jak lata temu - mają cząstkę mnie, ponieważ są widziane moimi oczyma. Staję się cichym świadkiem jego dorastania, dzielę jego smutki i radości, stawiam pytania - jak on - i staram się przetrawić w sobie to, co przynosi mi życie. Patrzę. Myślę. I nie przestaję się dziwić.
Tę powieść przepełnia wrażliwość, młodzieńcze uczucia, a przede wszystkim tęsknota za tym, co mogłoby się wydarzyć lub co się wydarzy, ale jeszcze nie teraz i nie w tym miejscu. Uderza zadziwiająca percepcja detali i prezentowanie ich w niezliczonych, czasami tak wspaniałych porównaniach, że chciałoby się zatrzymać i rzec: tak, rzeczywiście niebywałe, nawet nie pomyślałem, że w ten sposób można to ująć? Język tego utworu literackiego to dla mnie niedościgniony wzorzec.
Czym jest czytanie tego dzieła? Czy nie można by było przyrównać tego do zawierania przyjaźni z Proustem? Z każdą następną stroną Autor odsłania coraz to nowe cechy własnej osobowości, a ja pozwalam im ponownie się urzeczywistnić. Nie są one jadnak dokładnie takie same jak lata temu - mają cząstkę mnie, ponieważ są widziane moimi oczyma. Staję się cichym świadkiem jego...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-20
Wspaniały i jednocześnie przedziwny jest styl pisania Remarque'a. Co takiego przemawia do serca, do duszy i do rozumu? Co jest ukryte w tych krótkich zdaniach, ba, w równoważnikach zdań: słowo - kropka, słowo - kropka, i co wręcz bez ostrzeżenia eksploduje wewnątrz mnie? To mnie nie rozrywa, ja to pożeram.
Wspaniały i jednocześnie przedziwny jest styl pisania Remarque'a. Co takiego przemawia do serca, do duszy i do rozumu? Co jest ukryte w tych krótkich zdaniach, ba, w równoważnikach zdań: słowo - kropka, słowo - kropka, i co wręcz bez ostrzeżenia eksploduje wewnątrz mnie? To mnie nie rozrywa, ja to pożeram.
Pokaż mimo to2020-02-13
Krzyk bezradności wybrzmiewa w tej książce dosadnie, przenika przez powłoki ciała, pędzi z krwią by eksplodować w głowie jak ładunek wybuchowy. Obietnice kolejnych ekip rządzących - zrobimy to, zniwelujemy tamto, usuniemy kolejki, stworzymy pakiety, przeznaczymy więcej pięniędzy na - łamią się jak szyldy na wietrze. Droga i drzwi do kolejnego etapu życia są zniszczone. Próbuję usunąć przeszkody, odrzucić to, czego nie da się już przywrócić do życia, ale czuję, że brakuje mi sił... .
Patrzę na ten wszędobylski bajzel i zastanawiam się - czy ja mogę coś zrobić...? Mam ambicje, zdolności i chęci, ale system już niedługo złamie mi kręgosłup.
Krzyk bezradności wybrzmiewa w tej książce dosadnie, przenika przez powłoki ciała, pędzi z krwią by eksplodować w głowie jak ładunek wybuchowy. Obietnice kolejnych ekip rządzących - zrobimy to, zniwelujemy tamto, usuniemy kolejki, stworzymy pakiety, przeznaczymy więcej pięniędzy na - łamią się jak szyldy na wietrze. Droga i drzwi do kolejnego etapu życia są zniszczone....
więcej mniej Pokaż mimo to2019-05-13
Trudno uwierzyć, że pierwszy tom tego wspaniałego dzieła ukazał się w 1909 r. Czas mija - przychodzą kolejne pokolenia, a Anatomia Bochenka i Reichera - oczywiście z aktualizacjami - stanowi wciąż uznane i cenione źródło wiedzy. Chylę czoła.
Trudno uwierzyć, że pierwszy tom tego wspaniałego dzieła ukazał się w 1909 r. Czas mija - przychodzą kolejne pokolenia, a Anatomia Bochenka i Reichera - oczywiście z aktualizacjami - stanowi wciąż uznane i cenione źródło wiedzy. Chylę czoła.
Pokaż mimo to2019-01-14
2019-04-23
To, co najbardziej cenię w tej książce to bogate opisy opatrzone wieloma ilustracjami i rycinami. Dzięki temu podróż po świece biologii jest odkrywcza, pasjonująca, czasami wręcz intrygująca i zachęcająca do pogłębiania wiedzy dzięki innym tematycznym pozycjom. Dużym atutem jest także logiczny podział treści, co pozwala szybko odnaleźć interesujący nas fragment lub temat.
To, co najbardziej cenię w tej książce to bogate opisy opatrzone wieloma ilustracjami i rycinami. Dzięki temu podróż po świece biologii jest odkrywcza, pasjonująca, czasami wręcz intrygująca i zachęcająca do pogłębiania wiedzy dzięki innym tematycznym pozycjom. Dużym atutem jest także logiczny podział treści, co pozwala szybko odnaleźć interesujący nas fragment lub temat.
Pokaż mimo to2020-07-11
Jedna kukułka drugiej kukułce wykukała, że "Cisza białego miasta" zapanuje na werandzie domu rodzinnego pewnego czytelnika. A ponieważ ów miłośnik książek o poranku, przy śniadaniu intensywnie nasłuchiwał tegoż kukania, pozwolił porwać się tej wizji, ba, nie tylko porwać, ale też ją urzeczywistnić. I tak oto świat, w którym żył - złożył się jak domek z kart, by ustąpić miejsca temu, co szerokim strumieniem wyobraźni napłynęło wprost z obszaru północnej Hiszpanii. Jak dla mnie - doskonała powieść na wakacje, które dla mnie właśnie się skończyły... .
Jedna kukułka drugiej kukułce wykukała, że "Cisza białego miasta" zapanuje na werandzie domu rodzinnego pewnego czytelnika. A ponieważ ów miłośnik książek o poranku, przy śniadaniu intensywnie nasłuchiwał tegoż kukania, pozwolił porwać się tej wizji, ba, nie tylko porwać, ale też ją urzeczywistnić. I tak oto świat, w którym żył - złożył się jak domek z kart, by ustąpić...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-04-28
Ta książka to wybuchowe połączenie tak wielu elementów, że trudno je ująć w jednym zdaniu. Niemniej jednak spróbuję. Mamy zatem intrygi (ba, nie jedną, a wiele), wysnuwane na każdym kroku podejrzenia, celowane niedomówienia, oszustwa - oj tak, jedno pogania drugie, a akcja powieści kończy się w jednym miejscu, by nagle zacząć się w innym. Do tego należy dodać cały zastęp bohaterów - szczególnie tych drugoplanowych oraz szczególną cechę/przypadłość głównego bohatera, której tutaj nie będę ujawniał. Autor w sposób wręcz nieograniczony czerpie z nieprzebranych zasobów własnej wyobraźni, różnorakich stereotypów, podań - mniej lub bardziej wiarygodnych oraz archiwów historycznych. W efekcie powstaje taki kocioł, że w trakcie lektury trudno czasami zorientować się, o co chodzi? Ta książka - wbrew pozorom - bardzo dużo mówi także o naszej złożonej naturze. Doprawdy lubię takie wyzwania.
Ta książka to wybuchowe połączenie tak wielu elementów, że trudno je ująć w jednym zdaniu. Niemniej jednak spróbuję. Mamy zatem intrygi (ba, nie jedną, a wiele), wysnuwane na każdym kroku podejrzenia, celowane niedomówienia, oszustwa - oj tak, jedno pogania drugie, a akcja powieści kończy się w jednym miejscu, by nagle zacząć się w innym. Do tego należy dodać cały zastęp...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-17
Rzadko brakuje mi słów, by wyrazić to, jakie wrażenie wywarła na mnie przeczytana książka. A jest tak właśnie tym razem. Sens to słowo, od którego powinna rozpocząć się ta opinia. Choć wydaje się ono prozaiczne - każdy z nas miał być może okazję odpowiedzieć sobie w duchu na pytanie o sens własnego istnienia - to Autor skłania Czytelnika do zatrzymania się nad tą kwestią i spojrzenia na nią z perspektywy osoby - napiętnowanej z racji własnego pochodzenia, której udało się wyjść cało z piekła II wojny światowej.
Viktor Frankl nie użala się nad sobą, nie tworzy też nimbu wokół własnej osoby. To właśnie trudne i bolesne doświadczenia obozów koncentracyjnych stają się dla niego zwrotnicą pozwalającą nadać właściwy kierunek egzystencji. To, co po sobie zostawił - jest w moich oczach przykładem, jak zastosowanie często najprostszych rozwiązań w życiu, staje się najlepszą drogą, a szczere wsparcie drugiej osoby w potrzebie - najbardziej wartościową terapią.
Rzadko brakuje mi słów, by wyrazić to, jakie wrażenie wywarła na mnie przeczytana książka. A jest tak właśnie tym razem. Sens to słowo, od którego powinna rozpocząć się ta opinia. Choć wydaje się ono prozaiczne - każdy z nas miał być może okazję odpowiedzieć sobie w duchu na pytanie o sens własnego istnienia - to Autor skłania Czytelnika do zatrzymania się nad tą kwestią i...
więcej mniej Pokaż mimo to
W jaki sposób ujmować zawiłe zagadnienia, by wydały się możliwe do przetrawienia; co ja też mówię - by stały się zrozumiałe... . Odpowiedzi należy poszukać w tej książce.
O złożonych czynnościach i budowie ośrodkowego układu nerwowego rzecz ma się w tej części, w czwartej części tego dzieła. A dowody? Toż to na każdej stronie - w tekście napisanym bardzo plastycznym językiem i na blisko 300 rycinach i ilustracjach.
Nigdy nie przestanę się dziwić, jak wiele elementów musi ze sobą współgrać w doskonałej harmonii, bym mógł w swoim życiu wykonać najprostszą czynność czy wykreować choć jedną myśl. A ile jest takich procesów, których nie jestem świadomy? Całe mnóstwo.
To wszystko - a są tego niezliczone zastępy komórek nerwowych w liczbie nawet 25 mld, komórek glejowych w ilości jeszcze większej i połączeń synaptycznych - średnio od 5 do 15 tys. przypadających na jeden neuron - pracuje dla mnie, na moje: chcę, potrafię, mam ochotę, mam zamiar, podejmuję wyzwanie, jestem zdrowy. To jest niezwykłe. Warto czasem o tym pomyśleć.
W jaki sposób ujmować zawiłe zagadnienia, by wydały się możliwe do przetrawienia; co ja też mówię - by stały się zrozumiałe... . Odpowiedzi należy poszukać w tej książce.
więcej Pokaż mimo toO złożonych czynnościach i budowie ośrodkowego układu nerwowego rzecz ma się w tej części, w czwartej części tego dzieła. A dowody? Toż to na każdej stronie - w tekście napisanym bardzo plastycznym...