-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel5
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
Książka „Lincoln Highway” towarzyszyła mi w czasie podróży do Łodzi, nie spodziewałam się jednak, że podróż pociągiem (i to jeszcze starym wagonem) dzięki tej książce stanie się tak wspaniałym doświadczeniem ❤️. Ta historia mnie pociągnęła, zabrała do lat 50. XX wieku w Stanach Zjednoczonych w podróż Autostradą Lincolna przez 13 Stanów Ameryki.
„Lincoln Highway” urzeka stylem i ekspresją, to żywy portret dorastania w latach 50. Billy, zafascynowany opowieściami o bohaterach antycznej Grecji wielokrotnie skradł moje serce. Nie zabraknie też osobliwych, choć tragicznych bohaterów, antagonistów i urzekających nawiązań do klasyki (postać Ulissesa). Uwielbiam nastrój, który melancholijnie może zanurzyć się czytelnik, doświadczyć z bohaterami straty, pragnienia miłości, czy pogodzenia się z przeszłością.
Najnowsza powieść Amora Towlesa to opowiedziana z kilku perspektyw wielowarstwowa powieść drogi, w której bohaterowie piszą swoją własną historię. Zdecydowanie polecam!
Książka „Lincoln Highway” towarzyszyła mi w czasie podróży do Łodzi, nie spodziewałam się jednak, że podróż pociągiem (i to jeszcze starym wagonem) dzięki tej książce stanie się tak wspaniałym doświadczeniem ❤️. Ta historia mnie pociągnęła, zabrała do lat 50. XX wieku w Stanach Zjednoczonych w podróż Autostradą Lincolna przez 13 Stanów Ameryki.
„Lincoln Highway” urzeka...
2018-02-12
Nie wyobrażam sobie, aby ten zbiór historii przeżyć Polaka narodowości żydowskiej, Władka Spiegelmana, można by było wydać w innej formie, niż powieść graficzna. Na 300 biało czarnych, podzielonych w formie komiksu stronach zawarta jest cała historia życia człowieka, już legendy, który swoją determinacją udowodnił, że przeżycie w warunkach jakie stworzyła II Wojna Światowa na terenie Polski i Europy to połączenie determinacji, rozsądku, sprytu, wytrwałości oraz szczęścia. Powieść ta, rozpoczynając od formy jej wydania, poprzez treść, układ, kończąc na tematyce uplasowała się na podium najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w 2017 roku (choć powieść została wydana w Polsce rok wcześniej, w 2016.)
Art Spiegelman opowiada prawdziwą historię swojego ojca, polskiego Żyda, podczas II wojny światowej. Przedstawia także skomplikowaną relację między ojcem a synem, już w Stanach Zjednoczonych, gdzie rodzice Artiego przybyli tam po wojnie.
Maus jest zdobywcą nagrody Pulitzera w 1992 roku, ale to co go najbardziej wyróżnia jest to, iż dał początek powieści graficznej w dziedzinie współczesnej i niezależnej. Ale najważniejszym jest to, że komiks ten nie jest tylko historią, lecz tragedią opowiedzianą przez ocalałego jako głos zbiorowy każdej z osób, która nie przetrwała.
Nie wyobrażam sobie, aby ten zbiór historii przeżyć Polaka narodowości żydowskiej, Władka Spiegelmana, można by było wydać w innej formie, niż powieść graficzna. Na 300 biało czarnych, podzielonych w formie komiksu stronach zawarta jest cała historia życia człowieka, już legendy, który swoją determinacją udowodnił, że przeżycie w warunkach jakie stworzyła II Wojna Światowa...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10-17
Siedemnastoletnia Kristina Georgia Snow poznaje bestię. Nałóg, który początkowo daje poczucie wolności i spełnienia przeradza się w uzależnienie doprowadzając nastolatkę do tragicznych w skutkach wydarzeń.
Bohaterka, zmuszona przez sąd do odwiedzin niewidzianego długo ojca, poznaje Adama. Chłopak od samego początku robi na dziewczynie duże wrażenie i pod jego wpływem decyduje się wziąć tytułowy narkotyk. Uwalnia się przez to nowa osobowość dziewczyny, którą nazwała Bree. Jej alter ego gotowe jest do eksperymentowania, pogrążając się coraz mocniej w wyniszczającym jej życie nałogu.
To właśnie sposób wydania tej powieści tak mocno wyróżnia ją spośród literatury młodzieżowej dostępnej na rynku. Crank został napisany w formie zbioru wierszy, które prowadzą nas przez życie Kristiny. Zarówno forma tej opowieści, jak i jej wydanie graficzne jest niezwykle oryginalnym pomysłem.
Bardzo doceniam wykorzystanie właśnie tej formy przez autorkę. Sama jestem miłośniczką poezji. Crank nie jest wyłącznie zbiorem wierszy, który każdy ma inną funkcję lub przesłanie. Książka jest swoistą powieścią prowadzącą nas przez kolejne fazy uzależnienia. Jej forma, używane na każdym kroku metafory i ich układ graficzny, daje nam szerokie spektrum interpretacyjne.
Nie jest to gotowa historia podana na tacy. Wiele z wersów można traktować wieloznacznie, niektóre wydarzenia zostały nam przekazane wprost, niektóre spostrzeżenia musimy sami odkrywać. Waśnie to, że autorka pozwala nam na własne interpretacje przeżyć bohaterki jest moim zdaniem, najbardziej warte uwagi w tej pozycji.
Siedemnastoletnia Kristina Georgia Snow poznaje bestię. Nałóg, który początkowo daje poczucie wolności i spełnienia przeradza się w uzależnienie doprowadzając nastolatkę do tragicznych w skutkach wydarzeń.
Bohaterka, zmuszona przez sąd do odwiedzin niewidzianego długo ojca, poznaje Adama. Chłopak od samego początku robi na dziewczynie duże wrażenie i pod jego wpływem...
2018-03-23
897 rok. Inżynier Salomon August Andrée i jego dwaj towarzysze, Nils Strindberg i Knut Fraenkel, wyruszyli w kierunku Bieguna Północnego balonem napełnionym wodorem. Niedługo po tym ślad po nich zaginął. W 1930 roku, na niezamieszkanej, lodowej Wyspie Białej zostały odnalezione ich szczątki. Obok ciał odnaleziono wystarczającą ilość pożywienia i wody, aby wyprawa mogła przezimować. Bea Uusma, ogarnięta obsesją na punkcie wyprawy Andréego, zaczęła spędzać większość wolnego czasu na próbie rozwiązania tej zagadki.
Autorka latami „przekopywała” archiwa, podróżowała po Arktyce i Biegunie Północnym, spotykała się z pozostałą żyjąca rodziną, lekarzami, specjalistami medycyny sądowej, kryminologami i badaczami. Szukała odpowiedzi w testach laboratoryjnych, a nawet osobiście badała szczątki ciał. W ten sposób zostały wyparte stare teorie na temat śmierci trzech podróżników, a autorka na nowo odpowiada na pytanie, co naprawdę się wydarzyło.
Od tej pozycji po prostu nie można było się oderwać. Historia ta jest wciągająca, elektryzująca, razem z autorką dopasowujemy do siebie części tej skomplikowanej układanki. Bea Uusma napisała książkę non-fiction, do której włączyła część swojego życia i zabrała mnie w podróż po odległych zakątkach Bieguna Północnego. Niezwykle fascynujące było podążanie krok za krokiem za autorką w kierunku rozwiązania tej zagadki.
897 rok. Inżynier Salomon August Andrée i jego dwaj towarzysze, Nils Strindberg i Knut Fraenkel, wyruszyli w kierunku Bieguna Północnego balonem napełnionym wodorem. Niedługo po tym ślad po nich zaginął. W 1930 roku, na niezamieszkanej, lodowej Wyspie Białej zostały odnalezione ich szczątki. Obok ciał odnaleziono wystarczającą ilość pożywienia i wody, aby wyprawa mogła...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-01-10
Ta książeczka to nasz absolutny strzał w 10. Pozycja nie tylko wspomaga naukę liczenia, ale również w sposób sensoryczny zachęca maluszka do poznawania przedstawionych na kartach książki zwierząt. Główne zalety tej pozycji:
1. Wydanie: twarde karty stron, które pomimo nagminnego czytania, dotykania i przewracania nie niszczą się, i posłużą nam jeszcze na długo.
2. Zachęcający sposób liczenia: dziecko wkładając paluszek w odpowiednie miejsce może poznać strukturę stron oraz zostać zachęcone, aby mimo trudności próbować policzyć przedstawione na stronach zwierzątka.
3. Białe tło: mimo że na pierwszy rzut oka książka wydaje się skromnie wydana, białe tło zachęca dziecko o nieograniczonej wyobraźni do opowiadania własnej historii. Dziecko nie jest rozpraszane przez inne elementy, może wyobrazić sobie co kryje się za zwierzętami, skupia się na liczeniu.
4. Każda strona ubogacona jest w proste i przystępne wierszyki autora książki.
Zachęcona tą pozycją, wiedząc jaką trudność czasem sprawia dziecku poznawanie cyfr, stworzyłam swój subiektywny ranking książeczek wspomagających liczenie:
http://www.opowiemci.com/liczby/
Zapraszam!
Ta książeczka to nasz absolutny strzał w 10. Pozycja nie tylko wspomaga naukę liczenia, ale również w sposób sensoryczny zachęca maluszka do poznawania przedstawionych na kartach książki zwierząt. Główne zalety tej pozycji:
1. Wydanie: twarde karty stron, które pomimo nagminnego czytania, dotykania i przewracania nie niszczą się, i posłużą nam jeszcze na długo.
2....
2018-03-30
„Kiedyś” to emocjonalna opowieść o córce, w której narratorem jest jej mama. Jest to historia więzi dwóch osób i cyklu ich życia. Główna bohaterka – matka, dzieli się z nami ważnymi chwilami w rozwoju swojego dziecka. Widzimy serię wyjątkowych momentów: jak mała dziewczynka uczy się przechodzić przez ulicę, jeździć na rowerze lub pływać w jeziorze. Są to sytuacje, które doświadcza każde dziecko, a suma tych wydarzeń pomaga mu samemu stać się dorosłym.
Z każdej strony wylewa się bezinteresowna miłość, emocje matki uosabiają uczucia jakie każdy rodzic żywi do swojego dziecka. To milcząca miłość, która towarzyszy każdemu krokowi życia dziecka, manifestuje się aż do dnia, w którym ono dorasta na tyle, aby móc samodzielnie decydować o swoim życiu, opuścić dom rodzinny i znaleźć własną drogę.
Książce towarzyszą przepiękne akwarelowe ilustracje Petera H. Reynoldsa. Doskonale komponują się one z delikatnością tekstu Alison McGhee.
„Kiedyś” jest hołdem dla życia kobiet, mam, babć, córek, wnuczek, prawnuczek – linii pokoleniowej, która będzie trwała przez wiele lat. Łączy ona wspólne pragnienie, aby towarzyszyć naszym dzieciom w ich pierwszych krokach, pierwszych upadkach i osiągnięciach.
„Kiedyś” to emocjonalna opowieść o córce, w której narratorem jest jej mama. Jest to historia więzi dwóch osób i cyklu ich życia. Główna bohaterka – matka, dzieli się z nami ważnymi chwilami w rozwoju swojego dziecka. Widzimy serię wyjątkowych momentów: jak mała dziewczynka uczy się przechodzić przez ulicę, jeździć na rowerze lub pływać w jeziorze. Są to sytuacje, które...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Rodzina Monet. Skarb” opowiada historię piętnastoletniej Hailie, która w wyniku tragicznego wypadku traci swoją mamę i babcię. Jeszcze nie wie, że jej nastoletnie życie zostanie całkowicie odwrócone do góry nogami przez pięciu despotycznych, ukrywających własne tajemnice, braci.
Druga część pozwala nam jeszcze lepiej poznać zadziorną nastolatkę, która nie boi się postawić na swoim. Autorka pomału przedstawia nam świat nie tylko rodziny Monet, ale innych bohaterów, którzy mam nadzieję otrzymają jeszcze więcej miejsca w kolejnej części (zdecydowanie poproszę więcej Mony i Mai). Mimo że miałam poczucie, że akcja mocno zwolniła, początek i koniec zdecydowanie należy do moich ulubionych momentów w tej książce i udowadnia, że autorka pozostawiła na koniec kilka dobrych pomysłów, w jakim kierunku poprowadzić tę historię.
Bawiłam się dobrze! Czekam na więcej :)
„Rodzina Monet. Skarb” opowiada historię piętnastoletniej Hailie, która w wyniku tragicznego wypadku traci swoją mamę i babcię. Jeszcze nie wie, że jej nastoletnie życie zostanie całkowicie odwrócone do góry nogami przez pięciu despotycznych, ukrywających własne tajemnice, braci.
Druga część pozwala nam jeszcze lepiej poznać zadziorną nastolatkę, która nie boi się postawić...
2018-01-07
Książeczka została napisana i zaprojektowana przez Eryla Norrisa oraz Andy’iego Mansfielda – pisarzy, redaktorów i twórców książeczek dla dzieci w formie pop-up (wyskakujące okienka tworzą trójwymiarowy efekt).
Bohaterami serii są zwierzęta mieszkające w lesie uważane za groźne i przerażające (niedźwiedź, wilk itp.). Zastanawiają się one do kogo należą tajemnicze oczy pojawiające się na tekturowych stronicach. Razem z dzieckiem staramy się odkryć tajemnicę przedstawioną w formie krótkich wierszyków, a koniec okazuje się prawdziwą niespodzianką!
W książeczkach nie znajdziemy żywych, kolorowych barw, co jest jednym z zarzutów, z którymi spotkałam się w internecie. W „Kto się kryje w wodzie?” mamy połączenie szarości, bieli i koloru niebieskiego. Mnie osobiście taki zestaw barw porywa, zachwyca mnie ten minimalizm i to on w głównej mierze przyczynia się do podtrzymania tajemniczej atmosfery. Zwierzęta są groźne nie tylko dlatego, że są duże czy mają kły, ale również dlatego, że mieszkają w ciemnym lesie. Jeżeli pozycje te będziemy czytać dzieciom powyżej 3 roku życia (tak jak proponuje wydawca), zapoznamy je z tą trudną tematyką nie tylko poprzez słowo pisane, ale również poprzez obraz.
Książeczka ta jest inna niż te, które przeważają na rynku wydawniczym. Nie krzyczy kolorem, dotyka trudnej tematyki zmierzenia się ze strachem. Nie posiada za dużo tekstu, dlatego wyjaśnienie jej dzieciom pozostaje głównym zadaniem rodzica.
Książeczka została napisana i zaprojektowana przez Eryla Norrisa oraz Andy’iego Mansfielda – pisarzy, redaktorów i twórców książeczek dla dzieci w formie pop-up (wyskakujące okienka tworzą trójwymiarowy efekt).
Bohaterami serii są zwierzęta mieszkające w lesie uważane za groźne i przerażające (niedźwiedź, wilk itp.). Zastanawiają się one do kogo należą tajemnicze oczy...
2018-01-07
Nie wiem jak wy, ale ja w dzieciństwie uwielbiałam książki, w których tekturowe elementy zmieniały po otwarciu swój kształt lub pozycję. Kiedy zobaczyłam w księgarni te małe, poręczne, rozkładające się w formule pop-up (wyskakujące okienka tworzą trójwymiarowy efekt) książeczki, po prostu musiałam je mieć.
Bohaterami serii są zwierzęta wodne uważane za groźne i przerażające (rekin, krokodyl itp.). Zastanawiają się one do kogo należą tajemnicze oczy pojawiające się na tekturowych stronicach. Razem z dzieckiem staramy się odkryć tajemnicę przedstawioną w formie krótkich wierszyków, a koniec okazuje się prawdziwą niespodzianką!
W książeczkach nie znajdziemy żywych, kolorowych barw, co jest jednym z zarzutów, z którymi spotkałam się w internecie. W „Kto się kryje w wodzie?” mamy połączenie szarości, bieli i koloru niebieskiego. Mnie osobiście taki zestaw barw porywa, zachwyca mnie ten minimalizm i to on w głównej mierze przyczynia się do podtrzymania tajemniczej atmosfery. Zwierzęta są groźne nie tylko dlatego, że są duże czy mają kły, ale również dlatego, że mieszkają w głębinach morskich. Jeżeli pozycje te będziemy czytać dzieciom powyżej 3 roku życia (tak jak proponuje wydawca), zapoznamy je z tą trudną tematyką nie tylko poprzez słowo pisane, ale również poprzez obraz.
Książeczka ta jest inna niż te, które przeważają na rynku wydawniczym. Nie krzyczy kolorem, dotyka trudnej tematyki zmierzenia się ze strachem. Nie posiada za dużo tekstu, dlatego wyjaśnienie jej dzieciom pozostaje głównym zadaniem rodzica.
Nie wiem jak wy, ale ja w dzieciństwie uwielbiałam książki, w których tekturowe elementy zmieniały po otwarciu swój kształt lub pozycję. Kiedy zobaczyłam w księgarni te małe, poręczne, rozkładające się w formule pop-up (wyskakujące okienka tworzą trójwymiarowy efekt) książeczki, po prostu musiałam je mieć.
Bohaterami serii są zwierzęta wodne uważane za groźne i...
Podoba mi się, w jaki sposób Paweł Leśniak bawi się konwencją, by nadać tej opowieści klimat horroru paranormalnego znanego nam z lat 90. Koszmarne wizje łączą się surrealistyczną rzeczywistością bohatera, w którym świat jawi się snem i na odwrót. Uniwersum stworzone przez autora jest ciekawe, choć mroczne i klaustrofobiczne. Paweł Leśniak stworzył szereg wewnętrznych zasad kierujących Umbrą, które nierzadko wywołują ciarki na skórze. Chcemy jednak z każdą książką coraz poznać tajemnice życia i śmierci i dowiedzieć się, jaka moc za nimi stoi.
Podoba mi się, w jaki sposób Paweł Leśniak bawi się konwencją, by nadać tej opowieści klimat horroru paranormalnego znanego nam z lat 90. Koszmarne wizje łączą się surrealistyczną rzeczywistością bohatera, w którym świat jawi się snem i na odwrót. Uniwersum stworzone przez autora jest ciekawe, choć mroczne i klaustrofobiczne. Paweł Leśniak stworzył szereg wewnętrznych zasad...
więcej mniej Pokaż mimo to
Zanim przejdę do swojej opinii zaznaczę, że zapoznałam się z obecnymi tutaj negatywnymi komentarzami. Zdaję sobie sprawę, że kiedy pojawiają się głosy krytycznie analizujące styl, język i treść, każdy inny, pozytywny głos w tej sprawie z pewnością będzie dla niektórych oznaczać, że te plusy i zachwyty wystawiane są najprawdopodobniej przez "blogereczki" w zamian za barter, bo jakby inaczej (klasyczny już tekst, także nie ma tu oryginalności). Prawdziwy monopol na rzetelną i uczciwą opinię ma ten, co zdrowo wyrazi niezadowolenie, natomiast każdy, komu książka się spodobała, to z pewnością niewykształcony motłoch, który ani studiów polonistycznych nie ukończył, ani słownika nie używa, a już z pewnością na literaturze się nie zna. Znamy to dobrze, doceniam jednak, że w przestrzeni publicznej, jaką oferuje internet, każdy może podzielić się wrażeniami z lektury i nie są one ani mniej, ani bardziej "rzetelniejsze" od tych pozostałych.
Tak więc 'oto moja opinia', za którą nikt mi nie zapłacił, autorki również osobiście nigdy nie poznałam, koleżankami nie jesteśmy, więc każdy może spać spokojnie.
Dziękuję ci, autorko, że zdecydowałaś się napisać tę książkę, wniosła ona pewną wartość do mojego życia, a nie ma nic piękniejszego w literaturze niż moment, który wpływa ona na czytelnika. I taka opinia z pewnością mogłaby wystarczyć.
Siłą tej historii jest to, że Aleksandra zdecydowała się, by nie przeintelektualizować swoich doświadczeń i narracji, która im towarzysz. Na rynku wydawniczym specjalistycznej literatury nie brakuje, a to, czego oczekiwałam po tej książce to opisu przeżyć kobiety zmagające się z zaburzeniami odżywiania w ciszy, tajemnicy i wstydzie. Nie zawiodłam się.
Właśnie ta narracja o dorastaniu, roli kobiety w społeczeństwie naszpikowanym katolicką doktryną, otoczeniu, które kształtuje nasz obraz i ideały, do których powinniśmy dążyć, poruszyła mnie. Potrafiłam utożsamić się z samotnością, której doświadczyła główna bohaterka, obnażająca te wszystkie aspekty dojrzewania, o których często się nie wspomina, bo daleko im do hasztagu: #instafriendly.
Tak naprawdę „Oto ciało moje” to opis niezwykłej walki, nie tylko z narzuconymi przez społeczeństwo i religię wzorcami postępowania, ale przede wszystkim stanowi wyraźny manifest uwalniający kobiecość, piękno dorastania i proces, jaki zachodzi w kobiecie, kiedy zdecyduje się uwolnić swój głos.
Bardzo dobrze, że autorka nie przekracza niebezpiecznej granicy zbędnego fatalizmu, wyrzyguje jedzenie, a nie nienawiść wobec rodziców, swojej rodziny, czy mężczyzn. Mam nadzieję, że po tę książkę sięgniecie. Beata Skrzypczak / Opowiemci
Zanim przejdę do swojej opinii zaznaczę, że zapoznałam się z obecnymi tutaj negatywnymi komentarzami. Zdaję sobie sprawę, że kiedy pojawiają się głosy krytycznie analizujące styl, język i treść, każdy inny, pozytywny głos w tej sprawie z pewnością będzie dla niektórych oznaczać, że te plusy i zachwyty wystawiane są najprawdopodobniej przez "blogereczki" w zamian za barter,...
więcej mniej Pokaż mimo toUważam, że komedia to niełatwy grunt dla autorów powieści kryminalnych i detektywistycznych. Z jednej strony ważne jest stworzenie wiarygodnych postaci, z drugiej opracowanie fabuły kryminalnej opiera się na połączeniu wciągającej narracji z humorem, który musi być organiczny i niewymuszony. "Podwójna rozgrywka" to powieść z wartką akcją i pięknym Wrocławiem w tle. Całą historię czyta się szybko, fabuła jest lekka, w sam raz na koniec wakacji. To udany debiut literacki i ciekawy wstęp (oby!) do serii, w której główna bohaterka nie raz na pewno nas zaskoczy.
Uważam, że komedia to niełatwy grunt dla autorów powieści kryminalnych i detektywistycznych. Z jednej strony ważne jest stworzenie wiarygodnych postaci, z drugiej opracowanie fabuły kryminalnej opiera się na połączeniu wciągającej narracji z humorem, który musi być organiczny i niewymuszony. "Podwójna rozgrywka" to powieść z wartką akcją i pięknym Wrocławiem w tle. Całą...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-03-19
Książka ta jest swoistym hołdem dla uczuć dziecięcych. Podczas czytania prostych, zrozumiałych tekstów możemy wraz z dzieckiem poznawać te uczucia we wszystkich barwach jakie przybierają. Wraz z pełną życia dziewczynką odkrywamy emocje serca, które czuje radość, smutek, strach lub euforię. Pojawiają się one w różnych momentach, w zależności od dnia czy sytuacji.
Podoba mi się, że autorzy tej pozycji zdecydowali się na białe tło, dzięki któremu mogli dać przestrzeń niezwykłym ilustracjom, które ożywiły tą historię. Naszą uwagę przyciągają elementy kluczowe dla tej opowieści, nie jesteśmy rozpraszani przez niepotrzebne obrazy. Białe tło sprawia, że dziecko w swojej nieograniczonej wyobraźni samo może zdecydować, co znajduje się w tle tej historii. Podoba mi się także ich formuła, nasza główna bohaterka jest ciekawie rozrysowanym szkicem, uzupełnieniem do obrazów o pięknych, pastelowych barwach.
Uważam, że książka „W moim sercu” może być wspaniałym narzędziem pomagającym naszym dzieciom rozpoznawać swoje uczucia, identyfikować je, wyrazić i zaakceptować. Przez wspólne czytanie możemy zachęcić dziecko do opowiedzenia nam o swoich radościach, czy lękach. Mamy przykład jak używać proste porównania („moje serce jest jak słońce”), jak również nasza mała bohaterka doświadczając tych wszystkich przeżyć, nie boi się powiedzieć o nich głośno („Ależ jestem zła!”). Cieszę się, że swoim przykładem przekazuje młodym czytelnikom, że tłumienie emocji nie jest rozwiązaniem, można, a nawet trzeba je wyrażać. Jest to jedna z moich ulubionych pozycji dla dzieci, którą szczególnie polecam i cieszę się, że mamy ją na swojej półce.
Książka ta jest swoistym hołdem dla uczuć dziecięcych. Podczas czytania prostych, zrozumiałych tekstów możemy wraz z dzieckiem poznawać te uczucia we wszystkich barwach jakie przybierają. Wraz z pełną życia dziewczynką odkrywamy emocje serca, które czuje radość, smutek, strach lub euforię. Pojawiają się one w różnych momentach, w zależności od dnia czy sytuacji.
Podoba mi...
2018-01-30
Piękny album przedstawiający pocztówki miasta Nowy Sącz z lat 1899 - 1939. Polecam!
Piękny album przedstawiający pocztówki miasta Nowy Sącz z lat 1899 - 1939. Polecam!
Pokaż mimo to
Cieszę się, że autorka zdecydowała się na kontynuacje serii kryminalnej, w której czytelnik może śledzić dalsze losy Marty i Adama. W książce nie zabraknie niemoralnych propozycji, szantażów, kradzionych znaków drogowych, a wszystko to w towarzystwie… książek!
"Wszyscy mamy coś do ukrycia" to komedia kryminalna, która od początku do końca zachowuje równowagę między tajemnicą, humorem i warstwą obyczajową. Z przyjemnością więc czytałam o kolejnych perypetiach ekscentrycznego duetu oraz poznając nowych sąsiadów w willi na malowniczym Borku.
Cieszę się, że autorka zdecydowała się na kontynuacje serii kryminalnej, w której czytelnik może śledzić dalsze losy Marty i Adama. W książce nie zabraknie niemoralnych propozycji, szantażów, kradzionych znaków drogowych, a wszystko to w towarzystwie… książek!
"Wszyscy mamy coś do ukrycia" to komedia kryminalna, która od początku do końca zachowuje równowagę między...
2018-03-01
2018-04-17
Historia rozpoczyna się od momentu, gdy lis porywa kurę. Przyjaciele (niedźwiedź, królik i kogut) rzucają się przyjaciółce na pomoc i wyruszają w podróż, podczas której pojawiają się różne przeszkody i niebezpieczeństwa. Nie zdradzę zakończenia tej historii, ale napiszę tylko, że jest ono zupełnie inne niż się spodziewamy!
Już od pierwszej strony czytelnik zostaje wciągnięty w wir wydarzeń, angażuje się w dynamiczną akcję i pogoń przez las, góry, a nawet przez morze, bez względu na wszystko, by uratować ukochaną osobę.
Złodziej kury to opowieść wyłącznie w formie ilustrowanej, przez co to my, czytelnicy, kształtujemy ją, tworząc ją za każdym razem w inny sposób. Podążając za ilustracjami każdego dnia na nowo musimy opracować unikalny bieg zdarzeń, a zarówno rozpoczęcie, jak i zakończenie powstaje w naszej wyobraźni. Autorka pisze opowieść nie za pomocą słów, lecz przy pomocy kolorów i linii. Istotne jest tutaj wszystko: otoczenie, kształty i bohaterowie. Po jakimś czasie role się odwracają. To dziecko zabiera nas w tą podróż, tworząc swoją własną wersję zdarzeń.
Historia rozpoczyna się od momentu, gdy lis porywa kurę. Przyjaciele (niedźwiedź, królik i kogut) rzucają się przyjaciółce na pomoc i wyruszają w podróż, podczas której pojawiają się różne przeszkody i niebezpieczeństwa. Nie zdradzę zakończenia tej historii, ale napiszę tylko, że jest ono zupełnie inne niż się spodziewamy!
Już od pierwszej strony czytelnik zostaje...
Zastanawiałam się, od czego zacząć tę opinię i stwierdziłam, że najlepiej rozpocząć od... KOŃCA. Nadciągająca apokalipsa według Bartka Grubicha jest pełna literackiej awangardy świetnie wypełnionej tym, co lunatyczne, dziwaczne i nierealne. I jest to doskonałe.
Jestem zachwycona sposobem, w jaki autor wykorzystuje trzech ekscentrycznych, nieoczywistych bohaterów do wprowadzenia nas do tej ospałej i fantazyjnej opowieści. Być może w tym tkwi siła mojej fascynacji tą historią: od pierwszej strony prosi cię, abyś był bohaterem poszukującym wraz z trójką śmiałków zaginionej barmanki, której rola okaże się dla czytelnika dramatycznie obdarta ze złudzeń. W ten sposób będziesz tym, który wejdzie do budynków deszczowego miasta, tym, który przekroczy progi zgniłych i dusznych bloków mieszkalnych paraliżującymi swoim zapachem, i tym, któremu przy odrobinie szczęścia (bądź nie) uda się dotrzeć do samego KOŃCA.
„Koniec" to duszące poszukiwania, wymykające się kontroli. To przykład narracyjnej oryginalności, która mnie całkowicie kupiła i nie traci na sile po ponownej lekturze. To są także nietuzinkowe postaci, w których każda łączy się ze sobą, tworząc jednego wielkiego bohatera spoglądającego na nas z okładki książki. A na deser deszczowa Bydgoszcz, bo to w niej błąkają się główni bohaterowie: zdezorientowani, zagubieni, odbywający taniec w czasie i przestrzeni.
Bardzo czekałam na taką nieoczywistą historię, w której zacierająca się granica między rzeczywistością a fantazją. W połączeniu ze stylem autora, jego sposobie konstruowania zdań, pełnych (celowych) powtórzeń „Koniec" przeniósł mnie do arcydziwnej rzeczywistości, nieco surrealistycznej i sennej odysei, tak cudownie urzekającej i przekonującej. Za tę fantasmagoryczną wędrówkę Bartkowi dziękuję.
Zastanawiałam się, od czego zacząć tę opinię i stwierdziłam, że najlepiej rozpocząć od... KOŃCA. Nadciągająca apokalipsa według Bartka Grubicha jest pełna literackiej awangardy świetnie wypełnionej tym, co lunatyczne, dziwaczne i nierealne. I jest to doskonałe.
więcej Pokaż mimo toJestem zachwycona sposobem, w jaki autor wykorzystuje trzech ekscentrycznych, nieoczywistych bohaterów do...