-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik252
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2020-07-23
2020-05-14
2020-03-29
2018-09-24
Człowiek to nie sama biologia. Na ludzki umysł - wymykający się wciąż naukom przyrodniczym - składa się coś jeszcze. To "coś" jest bardzo złożone i przynajmniej częściowo zanurzone w nieświadomości, przez co nie łatwo ulega poznawczym zapędom. Tym czymś jest kultura; dynamiczny system znaczeń i wartości, norm oraz zasad komunikacji, swoista "pamięć", w której lokuje się rozmaita wiedza, idee... - wszelkie osiągnięcia na polu materialnym, społecznym i symbolicznym. Kultura stanowi więc równoważną część ludzkiej osobowości.
Czerpiąc z jej zasobów władamy - wydawałoby się czymś tak normalnym i oczywistym - językiem i pojęciami, które modelują nasze możliwości poznawcze, a które zostały zakodowane w nas za sprawą kulturyzacji i socjalizacji. (Tak, odmienna kultura, oznacza w pewnym sensie "odmiennego człowieka".) A jednak, podobnie jak w przypadku naszych ciał, kultura także jest wynikiem długiej ewolucji.
Kozielecki, psycholog i twórca psychotransgresjonizmu, przekonuje, że siła modelująca kulturę (Nietzsche powiedział by: "wola mocy", Freud - popęd i sublimacja...) drzemie w jednostce, tej samej, która ulega jej przemożnym wpływom. Badacz otwarcie polemizuje ze stanowiskiem, że człowieka - z całą jego złożonością - ukształtowały wyłącznie geny i środowisko. Jego zdaniem to właśnie jednostka (sprawca) dokonuje transgresji; tych "małych", indywidualnych (jak gatunkowy utwór literacki, domowy pasztet z królika czy standardowy projekt architektoniczny) i tych pionierskich, historycznych ("Guernica" Picassa, "Solaris" Lema, lot na Księżyc czy satjagraha - swoista taktyka walki z okupantem Gandhiego). A stymulują ją do tego liczne potrzeby i emocje - tu autor musi lawirować między wiedzą zgoła potoczną, a tym, co dla przeciętnego "użytkownika kultury" wydawać się może transparentne lub ukryte. Truizmem jest przecież pogląd, że człowiek pragnie zaspokajać swoje podstawowe potrzeby, po to, by przetrwać. Jednak gdy wkraczamy w osobistą sferę motywacji, dajmy na to, Strawińskiego podejmującego pracę nad "Świętem wiosny", robi się znacznie ciekawiej...
Kozielecki opisuje szczegółowo cały zawiły przebieg transgresji, począwszy od (modelowych) procesów w pamięci roboczej działającego podmiotu i stymulujących je czynników, po społeczne mechanizmy selekcji jednostkowych osiągnięć. Choć niuansując kolejne zagadnienia pozwala sobie na spekulacje - widząc twórczą odwagę w stawianiu nowych hipotez (wszak sam pretenduje do miana twórcy o ponadprzeciętnym znaczeniu), to jednak jego dzieło wydaje się usystematyzowane, wnikliwe i niepozbawione erudycji. Ponadto do gustu czytelnika przypaść muszą liczne przykłady twórczych przedsięwzięć (oraz ich analizy) wyjęte z nietuzinkowych biografii. Czuć tu szczerą badawczą pasję.
"Transgresja i kultura" to dla mnie nie tylko źródło humanistycznej wiedzy, ale też źródło inspiracji i motywacji (ot, paradoks) do własnych przedsięwzięć. Czytając ją zastanawiałem się nad... hm, okolicznościami swoich wysiłków i wyciągnąłem z lektury kilka wniosków. Przede wszystkim ostatecznie zaakceptowałem "zwyczajność" aktu twórczego, ale także nabrałem pokory wobec możliwości i twórczego potencjału umysłu.
Książce jednak nie przydzielam gwiazdek. Niedługo minie 20 lat od chwili jej wydania, od tego czasu z pewnością urosły nowe kwiatki na badawczym poletku. Nie sposób jednak nie docenić skrupulatności autora, wielości zaakcentowanych perspektyw i rzeczowego, naukowego podejścia, mimo osobistego zaangażowania w wyłanianie nowego paradygmatu.
(Na koniec mała prośba do czytających kolegów i koleżanek. Jeśli ktoś z Was zna interesującą publikację, rozwijającą poruszone przez Kozieleckiego wątki, to proszę o jej bezzwłoczne polecenie :))
Człowiek to nie sama biologia. Na ludzki umysł - wymykający się wciąż naukom przyrodniczym - składa się coś jeszcze. To "coś" jest bardzo złożone i przynajmniej częściowo zanurzone w nieświadomości, przez co nie łatwo ulega poznawczym zapędom. Tym czymś jest kultura; dynamiczny system znaczeń i wartości, norm oraz zasad komunikacji, swoista "pamięć", w której lokuje się...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-30
2019-12-29
2018-12-30
2014-08-26
2018-02-05
2018-04-20
Podczas lektury "24/7" - eseju o śnie w dobie późnego kapitalizmu, ostatnim bastionie tego, co naturalne, wciąż związane z cyklem dnia i nocy, nawiedziła mnie zabawna myśl. Doszedłem do wniosku, że Crary chce mnie przekonać nie tylko o istnieniu sił, którym zależny na skróceniu mojej drzemki, ale także o tym, że we śnie kryje się - zwłaszcza w XXI w. - potencjał wręcz rewolucyjny.
Śniący nie zarabia i nie konsumuje - jego wydajność drastycznie spada; nie korzysta z rozrywki, nie gra, nie ogląda, nie przetwarza informacji i nie podtrzymuje iluzji życia swojej wirtualnej tożsamości (FB i in.). A to zakrawa - jeśli sen nie jest dla nas tylko biologiczną koniecznością - niemal na bunt wobec sytemu.
Kapitalizm w swojej ekspansji nie uznaje granic. Zdaje się gloryfikować zasadę, że "wszystko można spieniężyć". W tym kryje się zasadnicze niebezpieczeństwo, skierowane przeciw człowiekowi i społeczeństwu, jakie grozi nam pod wpływem rozwoju nienasyconego i nigdy niezasypiającego rynku.
Na poparcie swoich tez, autor opowiada jak kapitalizm z dekady na dekadę kolonizował kolejne obszary naszego życia. W imię postępu, wydajności i zysku najpierw uległ mu przemysł i praca, potem sfera codzienności i odpoczynku, co dokonało się za pośrednictwem radia i telewizji, a wreszcie - sieci komunikacyjnych, dzięki którym sami staliśmy się towarem, cennym zbiorem danych, który można sprzedać. Dzięki tym technologiom przyswajamy nowe (użytkownicze) nawyki i seryjne działania, których celem jest kontrola i ukierunkowanie naszych działań na konsumpcję. Tak oto, niemal na stałe, wprowadziliśmy się do nowego stechnicyzowanego środowiska. Dziś, dzięki badaniom naukowym i utrwalanym w popkulturze ideom zachęca się nas do stopniowej rezygnacji z "bezproduktywnego" snu, ostatniej cumy pozwalającej nam czasem wracać na brzeg realnego świata, na którym potrafimy jeszcze myśleć i funkcjonować w niezaprojektowany przez kogoś sposób.
Znana sentencja głosi: "czas to pieniądz", a wtóruje jej nie miej popularne przekonanie, że "sen to strata czasu". Ich nośność daje do myślenia. Przecież kapitalizm to przede wszystkim idee, które jakoś znajduje drogę do naszych umysłów.
Sam sypiam stanowczo za krótko, by zapowiedz końca snu Crary'ego uznać tylko za naukowe dywagacje, mające przynieść autorowi poklask na uniwersytetach. Może po tych ośmiu godzinach zdrowego snu nie obudzę się z wizją nowego, lepszego jutra - jakby chciał autor - ale na pewno dobrze się wyśpię. Dobranoc.
Podczas lektury "24/7" - eseju o śnie w dobie późnego kapitalizmu, ostatnim bastionie tego, co naturalne, wciąż związane z cyklem dnia i nocy, nawiedziła mnie zabawna myśl. Doszedłem do wniosku, że Crary chce mnie przekonać nie tylko o istnieniu sił, którym zależny na skróceniu mojej drzemki, ale także o tym, że we śnie kryje się - zwłaszcza w XXI w. - potencjał wręcz...
więcej mniej Pokaż mimo to2010-09-23
2012-06-15
2015-07-30
Przystępna, eseistyczna praca o kulturze współczesnej. Wiedza, która - jak mi się wydaje - może pogłębić spojrzenie na złożony i dynamicznie przekształcający się świat. Świat, doprecyzujmy, ludzki, konstruowany za pomocą języka, instytucji, wartości, polityk, gospodarki, technologii i sztuki.
Stymuluje do refleksji, ale też nie frustruje nadmiarem trudnej nomenklatury tylko dla wtajemniczonych.
Przystępna, eseistyczna praca o kulturze współczesnej. Wiedza, która - jak mi się wydaje - może pogłębić spojrzenie na złożony i dynamicznie przekształcający się świat. Świat, doprecyzujmy, ludzki, konstruowany za pomocą języka, instytucji, wartości, polityk, gospodarki, technologii i sztuki.
więcej Pokaż mimo toStymuluje do refleksji, ale też nie frustruje nadmiarem trudnej nomenklatury...