Źródło: By University of California, Berkeley - The photo was sent to me personally by Judith Butler, CC0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=31967265
Amerykańska filozofka feministyczna, profesor literatury porównawczej i retoryki University of California w amerykańskim Berkeley, zajmuje się teoriami władzy, tożsamości i płci. Współtwórczyni teorii queer. Jej najbardziej znaną książką jest wydana w 1990 roku Gender Trouble: Feminism and The Subversion of Identity, która zapoczątkowała queer theory. Butler jest znana z przekonań feministycznych oraz krytyki tożsamości płciowych, autorka terminu performatywność płci.
Punktem wyjścia dla Judith Butler jest krytyka feminizmu jako ruchu, który próbował ściśle samookreślać się przez wyznaczanie granic własnego głosu. Feministki, definiując się w sposób ograniczający (poprzez klasę, przynależność kulturową itd.),automatycznie wykluczały inne kobiety, które nie stosowały się do wzorca zakładanego wprost lub pośrednio (na przykład białe heteroseksualne kobiety wykluczały kobiety homoseksualne, czarnoskóre itp.). Butler dopatrywała się w tym niepokojącego echa znanych w tradycyjnym społeczeństwie twardych podziałów na płeć (męską i żeńską),które wyznaczały hierarchię. Wyciągnęła z takiego rozumowania wniosek, że feminizm unifikował i zamykał.
Butler, radykalizując opozycję między płcią kulturową (inaczej: gender) a płcią biologiczną (sex),jest zdania, że płeć biologiczna nie powinna być traktowana wiążąco i wymuszać zachowań zgodnych z narzucaną płcią kulturową. Płeć kulturową należy rozpatrywać w kontekście historycznym, co odnosi się także do czasów obecnych. Butler twierdzi, że naszą płeć kulturową definiuje nie to, czym jesteśmy, ale raczej to, co robimy, jak się zachowujemy. Płeć biologiczna może więc być lub nie być podstawą czyjejś tożsamości. Ważny jest sposób, w jaki chcemy, czy musimy wyrażać samych siebie. Judith Butler jest autorką terminu performatywność płci, teorii opisującej sposób konstrukcji płci społeczno-kulturowej poprzez jej nieustanne powtarzanie i odgrywanie.
Od 2017 roku zasiada w międzynarodowej Radzie Naukowej polskiego czasopisma naukowego "Polish Political Science Yearbook".
Kiedy staram się utrzymać cię przy życiu, to nie tylko dlatego, że staram się zarazem zachować moje własne życie, ale też dlatego, że to, ki...
Kiedy staram się utrzymać cię przy życiu, to nie tylko dlatego, że staram się zarazem zachować moje własne życie, ale też dlatego, że to, kim "ja" jestem, bez twojego życia obraca się w pył.
Od jakiegoś czasu dźga mnie taka wewnętrzna rozterka, co jest ważniejsze, uszanowanie woli zmarłego czy postępowanie wbrew prawnym wytycznym, w imię dobra wyższego. Jaka byłaby Wasza postawa?
Nie bez kozery o to pytam, bo album, którym trzymam w ręce, jest efektem niewypełnienia testamentowej woli Franza Kafki, skreślonej jego ręką w roku 1921, i choć jego stosunek do własnych prac był więcej niż obojętny, wszystko, co „narysowane” zostało ujęte w rozporządzeniu testamentowym, z wyraźną prośbą, by pisma, listy i rysunki — spalić w całości, bez czytania.
Stało się inaczej, bo Kafka miał swojego anioła stróża, który każdy szkic, każde maźnięcie piórem, każdy kształt narysowany na marginesie gazety, wycinał, zbierał i ukrywał przed zniszczeniem przez samego autora. Swoją drogą ciekawa to była postać. Max Brod był przyjacielem Franza i wykonawcą jego testamentu. Czech urodzony w Pradze, w rodzinie niemieckojęzycznych Żydów. Od okresu studiów aż do śmierci wspierał pisarza i zapewniał o jego talencie (kiedy ten ciągle w niego wątpił). Dogłębnie dobroduszny człowiek, czego dowodem niech będzie zapisanie dzieł Kafki swojej sekretarce, w ramach uznania za jej pracę. Na marginesie, za rękopis „Procesu” zgarnęła kobieta okrągły milion funtów (co w roku 1988. było gigantyczną sumą). Ilse Ester Hoffe miała też wszystkie szkice, które przejęła po śmierci Broda. Nigdy nie chciała się z nimi rozstać ani podzielić. Po wielu sądowych bataliach trafiły one w końcu do Biblioteki Narodowej Izraela, tak więc od 2019. roku mogą je oglądać wszyscy, wciąż wbrew woli Franza.
Album „Rysunki” zawiera doskonałej jakości wydruk prac zachowanych w oryginalnym kształcie i kolorze. Minimalistyczne szkice pełne dynamiki, pociągnięcia, które wydają się niedokończone, postacie niekształtne i przerysowane, wręcz karykaturalne, dalekie od klasycznej definicji „piękna”. Zachwycająca jest to księga.
IG @angelkubrick
Napisana dość prostym językiem, pełna oczywistości pozycja o tym, dlaczego tradycyjnie definiowana płeć nie zawsze ma sens. A jednocześnie zbyt trudna, dla tych, którzy nie mają w sobie dość miejsca na nowe idee. Ale też i dla tych, którym nic nie mówią takie słowa, jak: semiotyczność czy desygnacja. Przyznaję, że niektóre rozdziały są trudniejsze w odbiorze, jakby autorka nie umiała streścić własnymi słowami teori, które przywołuje. Miejscami niedopowiedziana, czasem chaotyczna, wydaje się być atakiem na całą naszą rzeczywistość i kulturę wraz z wychowaniem. A jest to nie do przełknięcia nie tylko dla katolickiego konserwatysty, ale także dla lewackiego liberała, który od dziecka nauczony jest patrzeć na świat w jeden i jedynie słuszny sposób.
Myślę, że jest bardziej zrozumiała dla kogoś kto ma już za sobą lekturę tekstów, do których Butler nawiązuje. Chociażby autorstwa J. Lacan'a czy L. Irigaray.
Mam wrażenie, że może być trudniejsza w odbiorze dla mężczyzn niż dla kobiet. Od początku zaliczana do kanonu literatury feministycznej.