-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2013-11-23
2013-11-23
2013-01-22
2013-01-04
2013-12-29
2013-12-27
2013-12-25
2013-12-14
2013-12-11
2013-11-03
2013-10-28
2013-11-10
2013-08-25
2013-01-10
Brent Weeks wydaje się, że wie czego chce, wie do czego dąży. Problem w tym, że kiepsko mu to wychodzi. Ma poważne problemy z prowadzeniem narracji, a wypowiedzi bohaterów niejednokrotnie są zbyt rozwlekłe, gdy Weeks próbuje opisać wymyślony przez siebie świat, wytłumaczyć wszystko czytelnikowi i robi to w dość nieudolny sposób. Opisy związane z geografią i kulturą Cenarii i sąsiadujących królestw są czasem niepełne, czasem niepotrzebne, ale przede wszystkim niejasne. Dodatkowym problemem są kiepskie tłumaczenie i spora ilość literówek w naszym rodzimym wydaniu. Bohaterowie przejawiają nieracjonalne zachowania. Weeks odwalił kawał roboty, ale gdyby dopracował niektóre niedociągnięcia wyszłoby mu to o wiele, wiele lepiej... Może w drugim tomie, kiedy już nie będzie musiał niczego wyjaśniać, zajmie się tym, czym powinien? Dam mu szansę, choć nie oczekuję zbyt wiele. Ale na ponowne przeczytanie nie ma co liczyć.
Brent Weeks wydaje się, że wie czego chce, wie do czego dąży. Problem w tym, że kiepsko mu to wychodzi. Ma poważne problemy z prowadzeniem narracji, a wypowiedzi bohaterów niejednokrotnie są zbyt rozwlekłe, gdy Weeks próbuje opisać wymyślony przez siebie świat, wytłumaczyć wszystko czytelnikowi i robi to w dość nieudolny sposób. Opisy związane z geografią i kulturą Cenarii...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-06-24
Jeden istotny minus: Z uwagi na rok wydania - 1988 - romanizacja zupełnie nie zgadza się z tą obowiązującą teraz, z tą, której się nauczyliśmy i przy braku zapisów w hangulu można się tylko domyślać rzeczywistego brzmienia imion i nazw.
Poza powyższym nie mam nic do zarzucenia. Czyta się szybko i wyjątkowo przyjemnie.
Jeden istotny minus: Z uwagi na rok wydania - 1988 - romanizacja zupełnie nie zgadza się z tą obowiązującą teraz, z tą, której się nauczyliśmy i przy braku zapisów w hangulu można się tylko domyślać rzeczywistego brzmienia imion i nazw.
Poza powyższym nie mam nic do zarzucenia. Czyta się szybko i wyjątkowo przyjemnie.
2013-06-13
2013-04-15
2013-01-30
Dla fanów sf być może pozycja obowiązkowa, a może lista opowiadań, które i tak wszyscy już dawno znają. Dla mnie, jako fanki fantasy było to ciekawe doświadczenie. Poleciłabym każdemu fanowi fantasy, który dotrze do momentu, w którym nie chce się ograniczać do gatunku lub najzwyczajniej w świecie zapragnie drobnej odmiany. Poleciłabym nawet osobom, które nie mają z tymi dwoma gatunkami nic wspólnego, jako że niektóre opowiadania dotyczą problemów tak społecznych jak i jednostki - coś co może (choć nie musi) zainteresować dosłownie każdego.
Niektóre opowiadania, co oczywiste, nie przypadły mi do gustu na tyle, by się zagłębiać, ale były też takie, które na długo zapamiętam. Co do autorów - zdecydowanie sięgnę kiedyś po niektórych. Ciekawym odkryciem było dla mnie, że George R.R. Martin pisze także sf - jego opowiadanie jest jednym z moich ulubionych z tego zbioru, na równi z kilkoma innymi.
Jak na jednorazową (dotychczas) przygodę z gatunkiem sf - zdecydowanie jestem zadowolona :)
Dla fanów sf być może pozycja obowiązkowa, a może lista opowiadań, które i tak wszyscy już dawno znają. Dla mnie, jako fanki fantasy było to ciekawe doświadczenie. Poleciłabym każdemu fanowi fantasy, który dotrze do momentu, w którym nie chce się ograniczać do gatunku lub najzwyczajniej w świecie zapragnie drobnej odmiany. Poleciłabym nawet osobom, które nie mają z tymi...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-01-27
2013-01-10
Recenzowanie zostawiam ku temu wykształconym, to nie ten kaliber. Warto na koniec przeczytać rozmowę panów Jastrzębskiego i Zawadzkiego, bo jest doskonałym dopełnieniem dla lektury (szczególnie, gdy lata szkolne i "pani z polskiego" dawno za nami)
Czytałam w 2007. Czytałam w 2011. Czytałam w '12. W końcu mogę odłożyć na półkę z czystym sumieniem. Dlaczego w ogóle się zmuszałam, skoro przebrnięcie przez te trzysta stron tak mnie męczyło? Nie wiem. Po prostu. Czułam wewnętrzną potrzebę, jakby coś w środku, cichym głosikiem, powtarzało "powinnaś to przeczytać, powinnaś skończyć, skończ!"
Skończyłam.
I nie żałuję czasu poświęconego na czytanie, uważam go za bardzo produktywnie skonsumowany.
Recenzowanie zostawiam ku temu wykształconym, to nie ten kaliber. Warto na koniec przeczytać rozmowę panów Jastrzębskiego i Zawadzkiego, bo jest doskonałym dopełnieniem dla lektury (szczególnie, gdy lata szkolne i "pani z polskiego" dawno za nami)
Czytałam w 2007. Czytałam w 2011. Czytałam w '12. W końcu mogę odłożyć na półkę z czystym sumieniem. Dlaczego w ogóle się...
Ta bardziej kobieca część mnie twierdzi, że to najlepszy tom z dotychczasowych :) Seren...
Ta bardziej kobieca część mnie twierdzi, że to najlepszy tom z dotychczasowych :) Seren...
Pokaż mimo to