-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać370
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2020-07-03
Anglicy i Francuzi - te dwa narody o długiej historii słyną ze wzajemnej niechęci, żeby nie powiedzieć: wrogości. Jakie jest jednak źródło tych negatywnych uczuć? Dzięki lekturze “1000 lat wkurzania Francuzów” macie rzadką okazję prześledzenia historii tych dwóch narodów na przestrzeni kilkuset lat. Znajdziecie też odpowiedź na wiele pytań: Czy Napoleon był niski? Czy szampan po raz pierwszy wyprodukowano we Francji? Czy gilotyna jest francuskim wynalazkiem?
Książkę otwierają dwa zgryźliwe cytaty o Francuzach - jeden autorstwa Napoleona, a drugi Marka Twaina, natomiast na następnej stronie można znaleźć listę ponad 30 synonimów słowa “wkurzać” z dopiskiem “Tego właśnie i jeszcze więcej doświadczyli Francuzi ze strony Anglików”. Już sam początek tej książki stanowi zatem przedsmak stylu, jakim została ona napisana - jest on lekki, żartobliwy, często ironiczny, jednak nad wyraz przyjemny w odbiorze.
Stephen Clarke - brytyjski pisarz i dziennikarz w swojej książce stara się zachować obiektywizm - choć nie szczędzi biednym Francuzom uszczypliwości, nie próbuje na każdym kroku udowadniać wyższości narodu angielskiego i również zachowanie swoich rodaków zdarza mu się krytykować: “Anglicy tymczasem trzymali się na uboczu i obserwowali rozwój wypadków w naiwnej nadziei, że na kontynencie z czasem jakoś się ułoży i wszyscy będą mogli pójść razem na herbatkę”.
Być może nie należy tej książki traktować jako całkowicie rzetelnego i bezstronnego źródła historycznego o stosunkach angielsko - francuskich, jednak z pewnością jest to miłe uzupełnienie naszej wiedzy dotyczącej dziejów tych dwóch nacji, dlatego zachęcam do sięgnięcia po tę lekturę.
Anglicy i Francuzi - te dwa narody o długiej historii słyną ze wzajemnej niechęci, żeby nie powiedzieć: wrogości. Jakie jest jednak źródło tych negatywnych uczuć? Dzięki lekturze “1000 lat wkurzania Francuzów” macie rzadką okazję prześledzenia historii tych dwóch narodów na przestrzeni kilkuset lat. Znajdziecie też odpowiedź na wiele pytań: Czy Napoleon był niski? Czy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Autor powiedział o swojej powieści: “Nie chciałem spieprzyć dobrego pomysłu” - w pewnym sensie chyba to zrobił.
Główną bohaterką książki jest Cora - młoda niewolnica, która postanawia uciec z plantacji. W pościg za nią rusza Ridgeway - łowca niewolników. Aby nie utracić dopiero co odzyskanej wolności, dziewczyna musi wielokrotnie zmieniać miejsce pobytu i ukrywać się, w czym pomagają jej działacze kolei podziemnej.
Akcja jest bardzo wartka, pełna niespodziewanych wydarzeń, jednak momentami traciłam nią zainteresowanie. Myślę, że losy Cory śledziłabym z większym zaangażowaniem, gdybym bardziej się do niej przywiązała.
Największym minusem jest to, że czytając “Kolej podziemną, nie dowiemy się niczego o… tytułowej kolei podziemnej. Autor potraktował ten temat symbolicznie: jako pociągi jeżdżące pod ziemią. Choć doceniam to oryginalne podejście do tematu, to jednak trochę tak, jakby napisać książkę o II wojnie światowej, której akcja toczy się na terenie Polski i nie wspomnieć o powstaniu warszawskim czy Szarych Szeregach. Chętnie dowiedziałabym się czegoś o abolicjonistach i metodach ich działania.
Żałuję też, że ten trudny i wciąż aktualny temat nie stał się dla autora polem do własnych refleksji i rozważań na temat ludzkiej natury. Bo kto, jeśli nie ciemnoskóry Amerykanin, miałby coś błyskotliwego do powiedzenia na ten temat? Tymczasem akcja wciąż pędziła naprzód w zawrotnym tempie i przez to głębszy sens (jeśli jakiś był) się ulotnił. Nie jest to historia, która wniosła coś nowego do mojego życia - ani pod emocjonalnym, ani pod intelektualnym względem.
“Kolej…” to powieść nieco nierówna - chwilami musiałam się zmuszać do czytania, ale cieszę się, że dotrwałam do końca - kilka ostatnich rozdziałów naprawdę mi się podobało. Czy jest warta Nagrody Pulitzera? Nie wiem, ale ta decyzja i tak nie należy do mnie. Na pewno jest warta przeczytania - dlatego pomimo kilku drobnych (lub nieco większych) rozczarowań - polecam.
Autor powiedział o swojej powieści: “Nie chciałem spieprzyć dobrego pomysłu” - w pewnym sensie chyba to zrobił.
Główną bohaterką książki jest Cora - młoda niewolnica, która postanawia uciec z plantacji. W pościg za nią rusza Ridgeway - łowca niewolników. Aby nie utracić dopiero co odzyskanej wolności, dziewczyna musi wielokrotnie zmieniać miejsce pobytu i ukrywać się, w...
Zobaczyłam tę książkę na półce w księgarni, przekartkowałam, przeczytałam pierwszą, a potem ostatnią stronę… i zakochałam się.
“Shantaram” to historia Australijczyka, który po ucieczce z więzienia dociera do Bombaju w Indiach, gdzie rozpoczyna nowe życie. Znajduje tam przyjaciół i miłość. Poznaje życie w hinduskiej wiosce i slumsach w Bombaju, gdzie zakłada klinikę. Angażuje się w działalność mafii, uczestniczy w podrabianiu dokumentów i przemycie, bierze udział w wojnie domowej w Afganistanie, opowiadając się po stronie mudżahedinów. Przeżywa tyle różnych przygód, że momentami odnosiłam wrażenie, jakby cały świat kręcił się wokół niego.
Przez początkową jedną trzecią książki akcja snuje się dosyć powoli (choć ma to swój klimat), jednak staje się bardzo wartka i zaskakująca odkąd główny bohater zamieszkuje w slumsach. Wtedy w jego życiu pojawia się wielu nowych ludzi i przygód. Mocną stroną książki są świetnie skonstruowane postacie - niepowtarzalne, a jednocześnie wiarygodne: szeroko uśmiechnięty Prabaker, Vikram w kowbojskim kapeluszu, tajemnicza Karla, Didier - Francuz nieco przesadzający z alkoholem czy lubiący filozoficzne dysputy Kadirbaj.
Myślę, że lektura “Shantaram” wiele mi dała - coś więcej niż tylko rozrywkę (choć to oczywiście też). Jest to fascynująca i mądra opowieść o niezwykłym człowieku, dla którego najważniejszą wartością w życiu była wolność. Lin jest osobą upartą, wytrwałą, odważną, idealistą, można by nawet określić go jako nieco naiwnego. Naprawdę ciekawe są jego relacje z Kadirbajem, który staje się dla głównego bohatera nauczycielem - niemal ojcem. Ich interesujące rozmowy na tematy filozoficzne bywają zaskakujące i skłaniają do refleksji. W dodatku książka ta pozwoliła mi lepiej poznać Indie - ten wielki i pełen kontrastów kraj - choć czuję, że w dalszym ciągu jego historia i kultura skrywają przede mną wiele wartych odkrycia tajemnic.
Niewątpliwie “Shantaram” jest książką wartą uwagi. Zachęcam do jej przeczytania, abyście przekonali się o tym sami.
Zobaczyłam tę książkę na półce w księgarni, przekartkowałam, przeczytałam pierwszą, a potem ostatnią stronę… i zakochałam się.
więcej Pokaż mimo to“Shantaram” to historia Australijczyka, który po ucieczce z więzienia dociera do Bombaju w Indiach, gdzie rozpoczyna nowe życie. Znajduje tam przyjaciół i miłość. Poznaje życie w hinduskiej wiosce i slumsach w Bombaju, gdzie zakłada klinikę....