Biblioteczka
2024-02-18
2023-10-12
2023-09-26
Cała historia to jeden wielki bałagan. Takie kartonowe pudło, które ma służyć do przechowania twoich ulubionych drobiazgów, ale jest za małe, za stare i się rozpada, więc obklejamy je taśmą pakową i udajemy, że jest funkcjonalne.
Nic do końca nie ma sensu. I fabuła, i historia świata, i charaktery postaci, nie mówiąc już o budowaniu relacji między nimi. Amant ma równocześnie być mroczny, ale w skrycie kochający, bezlitosny, ale wrażliwy, przystojny, ale okrutny, itd. [EDIT: dopiero teraz dowiedziałam się, że Jacks pojawia się w innej serii i jest ulubioną postacią fandomu. Czyli jest jedynym powodem, dlaczego ta książka w ogóle istnieje.]
Największym kłębkiem kurzu pod moją kanapą frustracji jest jednak Ona. Bohaterka tak sympatyczna i wrażliwa, że nieziemsko głupia. Wg niej każdy jest dobry, ale niezrozumiany. Znajdzie nawet wymówkę dla tych, co będą oszukiwali ją raz za razem. I nie chodzi tutaj o jednego oszusta, ale o 90% jej interakcji ze światem. I ja się im nawet nie dziwię. Pod koniec czytanie, jak raz za razem bohaterka daje się zmanipulować przez n-tą osobą, stało się i dla mnie samej perwersyjną przyjemnością.
Cała historia to jeden wielki bałagan. Takie kartonowe pudło, które ma służyć do przechowania twoich ulubionych drobiazgów, ale jest za małe, za stare i się rozpada, więc obklejamy je taśmą pakową i udajemy, że jest funkcjonalne.
Nic do końca nie ma sensu. I fabuła, i historia świata, i charaktery postaci, nie mówiąc już o budowaniu relacji między nimi. Amant ma...
2023-09-26
Życie wg Evangeline:
- nie musisz mieć osobowości. Wystarczy, jeśli będziesz mieć różowe włosy i nieustającą wiarę, że każdy na tym świecie jest zagubioną duszą i można mu pomóc;
- każdego dnia zrób listę 5 najgłupszych rzeczy, których mógłbyś się podjąć i odhaczaj ją po kolei. Śpiesz się, bo dzień jest krótki, a lista długa;
- jeśli ktoś cię boleśnie zdradzi, to się na niego obraź i obiecaj zemstę, po czym po 5 sekundach wybacz mu to i zapomnij o całej sprawie - po czym znów daj się zmanipulować, i znów im wybacz, ad nauseum;
- jeśli morderca próbuje cię osaczyć, kiedy jesteś sama, to bądź uprzejma i ułatw mu pracę. Stwórz mu jak najwięcej okazji, by mógł cię dopaść - np. chadzając po lesie. Kilka razy. Po tym samym lesie;
- i najważniejsze - pamiętaj, że ty wiesz lepiej. Nawet jeśli całe twoje dotychczasowe doświadczenie mówi, że jest inaczej. Jesteś w końcu dobrą, miłą postacią, a te zawsze mają rację.
Życie wg Evangeline:
- nie musisz mieć osobowości. Wystarczy, jeśli będziesz mieć różowe włosy i nieustającą wiarę, że każdy na tym świecie jest zagubioną duszą i można mu pomóc;
- każdego dnia zrób listę 5 najgłupszych rzeczy, których mógłbyś się podjąć i odhaczaj ją po kolei. Śpiesz się, bo dzień jest krótki, a lista długa;
- jeśli ktoś cię boleśnie zdradzi, to się na...
2021-12-31
Książka ambitniejsza od swojej poprzedniczki, poruszająca bardziej złożone tematy jak epidemię AIDS w latach 80., rasizm w szkołach czy transfobię. Saenz wprowadził też tutaj więcej postaci, z którymi spotyka się Arystoteles. Ma to konsekwentne odbicie w rozwoju jego postaci od nastolatka po młodego mężczyznę. Miałam jednak wrażenie, że w kółko czytam te same dialogi, które już znam. Każdy bohater miał taką samą perspektywę mędrca - niezależnie czy była to matka protagonisty, nauczyciel czy licealistka. Nie jestem też wielką fanką zakończenia, ale koniec końców doceniam ambicje. Cały cykl jest warty kupienia dla zainteresowanych.
Książka ambitniejsza od swojej poprzedniczki, poruszająca bardziej złożone tematy jak epidemię AIDS w latach 80., rasizm w szkołach czy transfobię. Saenz wprowadził też tutaj więcej postaci, z którymi spotyka się Arystoteles. Ma to konsekwentne odbicie w rozwoju jego postaci od nastolatka po młodego mężczyznę. Miałam jednak wrażenie, że w kółko czytam te same dialogi, które...
więcej mniej Pokaż mimo to2022
2022-09-04
Dałabym jedną gwiadkę, ale uznajmy, że okładka zwraca uwagę.
Dałabym jedną gwiadkę, ale uznajmy, że okładka zwraca uwagę.
Pokaż mimo to2022-09-19
2022-09-02
2022-08-23
2021-08-17
Nie chcę już nigdy więcej słyszeć o "Big Titty Liddy"...
Nie chcę już nigdy więcej słyszeć o "Big Titty Liddy"...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-04-17
2021-04-03
Jaki potencjał drzemał w tej książce! Jako bibliofilowi nic nie jest mi milsze niż zgłębianie historii o świadomych księgozbiorach, dzielnych archiwistkach i spiskach bibliotecznych. Niestety opowieść została niefortunnie pokrzywdzona przez słabszy warsztat pisarski. Narracji brak subtelności, konsekwencje działań są powierzchowne, sceny wydają się być "poszatkowane", zaś bohaterowie boleśnie starają się być kilkoma wersjami samych siebie jednocześnie. Boli mnie to bardzo, bo ze względu na sam pomysł na postacie i świat "Sorcery of Thorns" niczym nie ustępuje większości fantastyce w kategoriach ocen 7/10. Plus, dzięki książce odkryłam, że i ja chciałabym mieć lojalnego demona, który sprzątałby mi dom i podawał posiłki.
Mam nadzieję, że przy większym "rozpisaniu się" autorki i lepszej redakcji następna książka będzie ciekawsza.
Jaki potencjał drzemał w tej książce! Jako bibliofilowi nic nie jest mi milsze niż zgłębianie historii o świadomych księgozbiorach, dzielnych archiwistkach i spiskach bibliotecznych. Niestety opowieść została niefortunnie pokrzywdzona przez słabszy warsztat pisarski. Narracji brak subtelności, konsekwencje działań są powierzchowne, sceny wydają się być "poszatkowane",...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-01
Szybka notatka po przeczytaniu książki w celu ułożenia myśli:
- co się stało z Yurim? czy jego świadomość też cierpi millenia za grzechy, których nie popełnił?
- jak na czasy brutalnej wojny śmiertelność wśród bohaterów jest niesamowicie niska chyba, że jest rozpisana jako trauma na potrzeby rozwoju konkretnych postaci
- liniowy charakter wszystkich wydarzeń politycznych
- mnogość perspektyw postaci, które pojawiają się i znikają zgodnie z konspektem - bez wykorzystania podłoża emocjonalnego albo niepotrzebnie rozwlekłe (np. tylko 1 rozdział z perspektywy Makhi, 3 lub więcej z perspektywy Maru, bezproduktywne rozdziały mnicha)
- postacie robią rzeczy wyjątkowo ryzykowne i bezmyślne, co jest zawsze podbudowane "brakiem czasu, wojną dookoła, nie mamy innego wyjścia!" - patrz. przemieszczenie Darklinga i spełnianie jego życzeń, ratowanie Hanne przez Ninę / Niny przez Zoyę
- ukochany przez fandom Darkling został wskrzeszony wyłącznie jako wstążeczka do opakowania zakończenia - z perspektywy czasu nie wniósł on niczego do fabuły (pretekst do pokazania znów Aliny?), a narracja z jego punktu widzenia nie rozwinęła wcale postaci. Na polu bitwy mógłby się nawet nie pokazywać, dyskusyjna jest jego pomoc przy negocjacjach pokojowych. Jego decyzja co do poświęcenia się właściwie rozwija się "poza ekranem" w ostatnim momentach narracji
- naiwność Niny wobec księcia Rasmusa, która trwa pomimo pokazaniu jego psychopatycznych skłonności
- zakończenie wątku Hanne i Niny (jakoś nie przekonuje mnie zgoda na życie w kłamstwie i oszukiwanie + manipulowanie ludźmi, którym odbiera się prawo żałoby)
- gorsza ogólna redakcja - drobne błędy techniczne w książce; nagłe wprowadzanie pasaży przemyśleń bohaterów w sytuacjach akcji i wysokiego napięcia (głównie dot. wątków miłosnych)
- epifania Zoyi o roli miłości podczas rozmowy z Apostatem
- setup z sercem Feliksa i otwarte zakończenie skupiające się bardziej na postaciach spoza duologii zamiast zamknięcia wątku głównych bohaterów po koronacji (nie znamy przemyśleń Nikolaia wobec nowego porządku politycznego; jego dialogi ograniczają się tylko do wątku miłosnego)
+ awersja Nikolaia i Zoyi do wielkich romansów
+ relacje Zoyi z przyjaciółmi i psychologia żałoby
+ wszystkie wątki akceptacji wewnętrznych demonów
+ szaleństwo bitewne walk Fjerdy z Ravką (zwłaszcza ostatnia bitwa)
+ suspens z królewskim ślubem
+ suspens z wybraniem monarchy
+ niebinarność Hanne
+ biseksualizm i wyłamywanie się ze schematu "jednej prawdziwej miłości"
+ brak pokuty ze strony Darklinga (10/10 za konsekwentność bycia złoczyńcą i niemieszania go bardziej w główną fabułę)
+ wątek ojca Nikolaia
+ dziedzictwo Suli
+ sama postać królowej Makhi (czasem miałam wrażenie, że wyrwała się z zupełnie innej książki, zwłaszcza w porównaniu z Ehri)
+ dziennik Davida z komplementami
+ słowiańska okrutność sceny z drzewem jesionu
+ cameo z Ketterdamem, które jakimś cudem uniknęło fanserwisu
Szybka notatka po przeczytaniu książki w celu ułożenia myśli:
- co się stało z Yurim? czy jego świadomość też cierpi millenia za grzechy, których nie popełnił?
- jak na czasy brutalnej wojny śmiertelność wśród bohaterów jest niesamowicie niska chyba, że jest rozpisana jako trauma na potrzeby rozwoju konkretnych postaci
- liniowy charakter wszystkich wydarzeń politycznych
-...
2017-07-11
2018-01-06
2020-01-28
Pozornie szczęśliwe zakończenie bohaterów zostało napisane wg antycznego motywu „Taka to była historyja, śmiechu było co niemiara” – wszyscy jedzą pizzę i dowcipkują nosząc papierowe korony – zakończenie niczym z produkcji telewizyjnych CBS lub ABC. Takie uwieńczenie cyklu frustruje, bo tonem znacznie odbiega od klimatu książek (przypominam, że bohaterką serii jest dziewczyna, która po nieudanym ataku na swoje życie upycha ciało zamachowca pod swoim łóżkiem) i nie daje odpowiedzi na liczne, jakże istotne pytania:
- Czy za dwadzieścia lat, kiedy zniknie świeżość i powab zakazanej relacji, a Jude zacznie się robić ciut pomarszczona, to czy Carden wróci do swoich starych nawyków pijaństwa i degrengolady? Czy też mamy ufać, że stał się zupełnie nowym elfem, bo “miłość, Harry, miłość”? Nigdy nie miał kontroli nad swoim życiem, więc krzywdził innych, aby dać sobie choćby złudę panowania. Czy w trudniejszych sytuacjach w związku na pewno nie wpadnie z powrotem w stare nawyki? Czy bez kilkuletniej terapii jest w stanie poradzić sobie z rodzinną traumą?
- Czy Jude w ogóle będzie się robić pomarszczona i stara czy też jest teraz uznana za nieśmiertelną? Jeśli tak, to czy jest to powiązane z jej własna koroną czy tylko dopóki panuje Carden? Czy w takim razie Jude będzie grzebać własną siostrę bliźniaczkę, która starzeje się w innym tempie?
- Czy Jude nie znudzi się Carden skoro stał się taki uległy? Skoro cały ich romans zbudowany jest na tzw. efekcie wiszącego mostu (suspension bridge effect), to czy gdy zniknie dreszczyk emocji Jude będzie w ogóle stanie stworzyć niedysfunkcyjny związek (zakładając, że z Cardenem da się w ogóle stworzyć taki związek)?
- Czy jak jej młodszy brat Oak dorośnie, to czy Jude zrzeknie się korony dla prawowitego dziedzica? Było to siłą napędową wszystkich książek, ale ostatni tom nie sprawia wrażenia, aby Jude chciała oddać władzę. Co prawda w tej części podkreśla się kilkakrotnie, że Oak nie chce panować (co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem), ale nie oznacza to, że z tego całkowicie zrezygnuje i po latach nie zmieni zdania. Czy wówczas para ustąpi z tronu? A może będą mieli własnych potomków? Jakie są poglądy Jude na macierzyństwo mając na uwagę jej matkę i siostrę bliźniaczkę – obie będącymi matkami-morderczyniami?
- Czy w ogóle jest świadoma faktu, że obie wraz z siostrą postanawiają się hajtnąć z elfami mimo, że ich własna faerie matka i ludzki ojciec zostali zamordowani właśnie z tego powodu? Czy dostrzega ironię sytuacji?
Serio, związek Jude i Cardena ma tyle problemów, że dziwi takie optymistyczne zakończenie.. Za maksymalnie 3 lata skończy się on nawet nie rozwodem, a morderstwem i wcale nie jestem pewna, które z małżonków pozostanie przy życiu.
Pełna recenzja:
https://jeczybuly.wordpress.com/2020/01/28/wezykiem-panie-i-panowie-wezykiem/
Pozornie szczęśliwe zakończenie bohaterów zostało napisane wg antycznego motywu „Taka to była historyja, śmiechu było co niemiara” – wszyscy jedzą pizzę i dowcipkują nosząc papierowe korony – zakończenie niczym z produkcji telewizyjnych CBS lub ABC. Takie uwieńczenie cyklu frustruje, bo tonem znacznie odbiega od klimatu książek (przypominam, że bohaterką serii jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-03-11
2021-02-14
Miałam chyba jakiś wadliwy egzemplarz - ktoś połowę fabuły zastąpił mi uchlustem scen erotycznych, tak absurdalnie oderwanymi od logiki działań i kontekstu, że musiałam sprawdzać, czy przypadkiem nie czytam Sary J. Maas.
A ta resztka historii, która się ostała była zupełnie niezajmująca.
Miałam chyba jakiś wadliwy egzemplarz - ktoś połowę fabuły zastąpił mi uchlustem scen erotycznych, tak absurdalnie oderwanymi od logiki działań i kontekstu, że musiałam sprawdzać, czy przypadkiem nie czytam Sary J. Maas.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toA ta resztka historii, która się ostała była zupełnie niezajmująca.