-
Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać4
-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Biblioteczka
2020-12-07
2020-06-19
Pozycja obowiązkowa dla każdego fana Wiedźmina i wszystkiego, co z nim związane. Autor prowadzi nas przez ponad trzydziestoletnią historię ikony polskiej (pop)kultury, szczegółowo przyglądając się wszystkim jej aspektom - od początków pisarskiej kariery ASa, przez pierwsze opowiadania, późniejsze powieści, adaptacje w postaci komiksów, filmów, seriali, gier, wersji scenicznych oraz wszystkich innych dzieł inspirowanych Białym Wilkiem. A to wszystko ubarwione wywiadami z ludźmi, którzy w przeróżny sposób byli związani z tworzeniem różnorakich wiedźmińskich produkcji (z tych mniej oczywistych to np. wywiad z członkami zespołu Percival Schuttenbach, twórcą rosyjskiej rock-opery czy animatorem słynnego złotego smoka, ale także wiele innych). Prawdziwa kopalnia wiedzy o wszelkich dziełach spod znaku Wiedźmina, stworzona z miłości do białowłosego zabójcy potworów.
Czy są jakieś minusy? Kilka nieprzyjemnych zgrzytów to dla mnie:
- jednozdaniowe cytaty, wyjątki z treści wkomponowane w tekst - w dziennikach czy innych gazetach takie "zachęcacze" do lektury są ok, w formacie książkowym są niepotrzebne i drażniące,
- wśród produktów powstałych z inspiracji Wiedźminem autor wspomina o książce Władimira Wasiliewa "Wiedźmin z Wielkiego Kijowa" - sęk w tym, że nazywa ją kilkukrotnie powieścią, podczas gdy jest to zbiór opowiadań (błąd merytoryczny),
- kolejna wspomniana produkcja zainspirowana Wiedźminem to jakaś flashowa gierka erotyczna... jeśli już mamy wchodzić w tego typu nieprzyzwoite tematy ;) to bardziej należałoby tutaj przywołać porno-parodię wyprodukowaną przez jedną z największych wytwórni w branży - jakby nie patrzeć, także jest to pewien wyznacznik światowego sukcesu polskiego bohatera.
Więcej grzechów chyba nie pamiętam :D Poza tym wszystko na plus, zaś szczególnie spodobał mi się kończący książkę wywiad z Michałem Cetnarowskim, w którym redaktor Nowej Fantastyki wysnuwa bardzo ciekawe spostrzeżenia na temat Wiedźmina-bohatera, Wiedźmina-marki i powodów światowego sukcesu obydwu.
Pozycja obowiązkowa dla każdego fana Wiedźmina i wszystkiego, co z nim związane. Autor prowadzi nas przez ponad trzydziestoletnią historię ikony polskiej (pop)kultury, szczegółowo przyglądając się wszystkim jej aspektom - od początków pisarskiej kariery ASa, przez pierwsze opowiadania, późniejsze powieści, adaptacje w postaci komiksów, filmów, seriali, gier, wersji...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-10
2017-11-23
Rewelacja. Dzieło doskonałe. Pozycja obowiązkowa dla każdego fana twórczości Rosińskiego, czy dla sympatyków komiksu w ogóle. Patrick Gaumer wykonał prawdziwie tytaniczną pracę przy tworzeniu tej monografii. Wywiady z Rosińskim obejmują swoim tematem właściwie całą biografię artysty. Rozdziały, których jest w sumie 12 (z czego jeden można uznać za bonusowy) są podzielone tematycznie, opowiadają o konkretnym okresie życia Rosińskiego (dzieciństwo, nauka i studia, pierwsze prace ilustratorskie i redaktorskie, pierwsze podróże na Zachód i przeprowadzka) lub o konkretnym jego dziele (Thorgal, Yans, Szninkiel, Skarga, Skarbek). Do tego naprawdę ciekawe wywiady dodatkowe ze współpracownikami Rosińskiego, m.in. Van Hamme, Sente, Duchateau, ale i wielu innych. A także prawdziwy ogrom materiałów dodatkowych - zdjęć, pierwszych prac, artykułów z gazet, szkiców, próbnych rysunków i obrazów. Najprawdziwsza kopalnia. Co mnie najbardziej zaskoczyło? Szeroka, właściwie nie mająca granic gama stylów, w jakich Rosiński jest w stanie tworzyć. Oczywiście wiedziałem już wcześniej, że tworzenie komiksów nie było ani jedynym, ani pierwszym poważnym zajęciem artysty (poważnym, bo komiksy "do szuflady" rysował już będąc dzieckiem), ale nie sądziłem, że jest tego aż tak wiele. Projekty okładek płyt i książek, a nawet etykiet do win, ilustracje do książek dziecięcych i edukacyjnych, plakaty, winiety do czasopism... a wszystko to w niezliczonej liczbie stylów graficznych i technicznych. Znając komiksy Rosińskiego myślałem, że jego charakterystyczną kreskę (zwłaszcza jeśli chodzi o rysowanie/malowanie postaci) będę potrafił rozpoznać zawsze i wszędzie, okazuje się jednak, że przy wielu z jego prac nawet bym nie przypuszczał jego autorstwa. Rewelacyjna książka o rewelacyjnym człowieku i Artyście.
Rewelacja. Dzieło doskonałe. Pozycja obowiązkowa dla każdego fana twórczości Rosińskiego, czy dla sympatyków komiksu w ogóle. Patrick Gaumer wykonał prawdziwie tytaniczną pracę przy tworzeniu tej monografii. Wywiady z Rosińskim obejmują swoim tematem właściwie całą biografię artysty. Rozdziały, których jest w sumie 12 (z czego jeden można uznać za bonusowy) są podzielone...
więcej mniej Pokaż mimo toThriller, który nie jest thrillerem. Dłużyzny, nuda, nużące opisy różnych procesów technologicznych w gospodarce energetycznej. Ciekawiej zaczyna się robić dopiero w połowie, kiedy główny bohater popada w konflikt z władzami i zostaje podejrzany o wywołanie kryzysu energetycznego. Ale to wciąż nie to, czego oczekiwałem, wciąż ciężko się wczuć i zaangażować emocjonalnie w lekturę. Jestem rozczarowany i zniechęcony do sięgnięcia po kolejne książki tego autora. Chyba największym (jedynym?) plusem tej książki jest to, że uświadamia czytelników, jakie dziedziny naszego życia byłyby zagrożone tego typu kryzysem i w jaki sposób. A nawet, jakie problemy wynikałyby z jego zażegnania, o czym większość na pewno nie zdaje sobie sprawy.
Thriller, który nie jest thrillerem. Dłużyzny, nuda, nużące opisy różnych procesów technologicznych w gospodarce energetycznej. Ciekawiej zaczyna się robić dopiero w połowie, kiedy główny bohater popada w konflikt z władzami i zostaje podejrzany o wywołanie kryzysu energetycznego. Ale to wciąż nie to, czego oczekiwałem, wciąż ciężko się wczuć i zaangażować emocjonalnie w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Pozycja obowiązkowa dla każdego, kto interesuje się tematyką polskich wierzeń ludowych, zwłaszcza ludową demonologią. Autor w kompleksowy, przejrzysty i przystępny sposób opisuje wiele spośród demonicznych istot - ich nazwy lokalne, wierzenia na temat ich wyglądu, działalności, zakresu występowania itd. Po prostu prawdziwa kopalnia wiedzy na ten temat.
Jakieś minusy? Czasem zdarza się autorowi powtarzać jedną myśl czy zdanie w niedaleko sąsiadujących ze sobą akapitach, co jednak jest zrozumiałe, kiedy praca jest wynikiem połączenia w jedną całość setek, jeśli nie tysięcy osobnych relacji i materiałów. Generalnie jest to niewielki mankament, do wybaczenia. Co niektórych może rozczarować fakt, że książka jest wynikiem badań prowadzonych głównie w centralnej i północno-wschodniej Polsce (ziemia łódzka, Mazowsze, Podlasie, czasem Pomorze), inne rejony są raczej rzadko wspominane. Sęk w tym, że badania przeprowadzone przez jedną osobę na większą skalę byłyby raczej niemożliwe (stąd też autor dość często powołuje się na wyniki innych badaczy). Tym, co mnie najbardziej zaskoczyło, w negatywnym sensie, był rozdział na temat opętań przez demony. O ile we wszystkich innych autor był rasowym naukowcem, badaczem zbierającym i przekazującym informacje o dawnych wierzeniach nie oceniając ich w żaden sposób, tak tutaj w sposób wyraźny i bezpośredni wyraził swój negatywny stosunek do wiary w opętania czy sposobów opętań, nazywając je bezsensownymi czy bzdurnymi. Jestem ciekaw, skąd wynikała taka różnica w podejściu do omawianych tematów?
Pozycja obowiązkowa dla każdego, kto interesuje się tematyką polskich wierzeń ludowych, zwłaszcza ludową demonologią. Autor w kompleksowy, przejrzysty i przystępny sposób opisuje wiele spośród demonicznych istot - ich nazwy lokalne, wierzenia na temat ich wyglądu, działalności, zakresu występowania itd. Po prostu prawdziwa kopalnia wiedzy na ten temat.
Jakieś minusy? Czasem...
2017-11-15
2017-08-28
Mam mieszane uczucia co do tej pozycji. Fabuła tego tomu jest moim zdaniem lepsza od "Domu ze szkła", ale gorsza od "Dzieci lisicy". Największym minusem "Klątwy kruków" jest widoczny bardziej niż w poprzednich tomach "amerykanizm" komiksu - jest on adresowany przede wszystkim do czytelnika amerykańskiego, znającego grę, ale nie znającego książek. Objawia się to, po pierwsze, przez znów powracający aż do znudzenia motyw strzygi - cała ta historia jest ponownie przypomniana w retrospekcjach, a przecież każdy fan Białego Wilka zna ją właściwie na pamięć. I po drugie - design postaci otwarcie nawiązujący (czy wręcz zerżnięty) z "Dzikiego Gonu", a i sama historia toczy się, z tego co wyczytałem, po wydarzeniach z gry. Rozumiem, że komiks rozpoczął swój żywot jako promocja i swoisty dodatek go produkcji CDProjektu, jednak takie nazbyt już otwarte nawiązywanie do gry mnie osobiście odtrąca.
Do tego nie przekonuje mnie motyw "spiskującej" kobiety, która najpierw zatrudnia wiedźminów w celu wyeliminowania strzygi, żeby zaraz potem próbować ich spławić, żeby nie wydały się jej tajemnicze powiązania ze strzygą. Słaby plot-twist, który wydaje mi się zbyt prosty, zbyt płytki.
Co nie zmienia faktu, że to jednak kolejny wiedźmin, którego czyta się z przyjemnością. Wolałbym jednak przeczytać bardziej oryginalną historię.
Mam mieszane uczucia co do tej pozycji. Fabuła tego tomu jest moim zdaniem lepsza od "Domu ze szkła", ale gorsza od "Dzieci lisicy". Największym minusem "Klątwy kruków" jest widoczny bardziej niż w poprzednich tomach "amerykanizm" komiksu - jest on adresowany przede wszystkim do czytelnika amerykańskiego, znającego grę, ale nie znającego książek. Objawia się to, po...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-07
Pozwolę sobie w tej opinii skomentować nie tylko ósmy tom, ale całą serię o Jakubie Wędrowyczu. I nie skupię się tutaj na pozytywach, bo tych wystarczająco wiele jest w innych opiniach, napiszę tylko o tym, co mi się w serii nie spodobało najbardziej.
Po pierwsze i najważniejsze - krótsze opowiadania wychodzą Pilipiukowi zdecydowanie lepiej niż dłuższe, lepiej mu idzie pisanie krótkich, jednowątkowych historyjek, niż rozbudowywanie ich do większych rozmiarów. Dlaczego? Otóż praktycznie w każdym dłuższym opowiadaniu o Wędrowyczu spotkałem się z nieprzekonującymi mnie plot-twistami, które w efekcie dają nam mało spójną opowieść. Przy lekturze odnosiłem nieodparte wrażenie, jakby autor chciał zawrzeć w jednym opowiadaniu kilka różnych pomysłów i czasem wciskał je na siłę, z czego ostatecznie wychodzą dziwne hybrydy - w jednym opowiadaniu spotykamy się z kilkoma praktycznie ze sobą niepowiązanymi wątkami, które równie dobrze mogłyby być osobnymi utworami. Jako przykład podam tu opowiadanie z tomu "Wieszać każdy może" pt. "Pola Trzcin" - bohaterowie podążając sterowcem w kierunku Egiptu znaleźli się nad Węgrami, gdzie Jakub ni stąd ni zowąd przypomina sobie, że dostał kiedyś list od jakiegoś Madziara z prośbą o pomoc, w związku z czym lądują na miejscu i przez kilkadziesiąt stron czytamy o ich rozprawie z lokalnymi wampirami, która tak naprawdę nie ma kompletnie nic wspólnego z głównym wątkiem opowieści. Wiem, że cała seria o Wędrowyczu opiera się na często szalonych i absurdalnych pomysłach, na które należałoby przymykać oko, jednak w tym i jemu podobnych przypadkach bardziej mi to wygląda na najzwyklejsze niedopracowanie.
Po drugie - czasem pomylona chronologia opowiadań. Wiem, że generalnie nie ma ona tutaj większego znaczenia, trafiło się jednak kilka historii (zwłaszcza w pierwszych tomach) kiedy to w jednym opowiadaniu wspominane są wydarzenia, które dokładnie poznajemy dopiero w późniejszych opowieściach, a nawet dopiero w kolejnych tomach. Przykład: w "Czarowniku Iwanowie" tytułowy wróg bohaterów próbuje dotrzeć do mieszkającego w okolicy starego czarownika, aby ten pomógł mu w walce z Wędrowyczem. Dowiadujemy się, że starzec dawno już nie żyje, a miał w tej śmierci swój udział także Jakub (w trakcie lektury odniosłem wrażenie, że czytam o czymś, o czym powinienem już wiedzieć). Tymczasem opowiadanie, jak do tej śmierci doszło, poznajemy dopiero w kolejnym tomie.
Po trzecie - to już niektórzy mogą uznać za zbędne czepianie się ;) ale nie spodobała mi się niekonsekwencja w przedstawianiu postaci samego Wędrowycza. W jednych opowiadaniach jest on typowym wiejskim żulem, analfabetą i tępakiem nie posiadającym wiedzy na wiele prostych tematów, w innych natomiast błyszczy wiedzą, której ktoś taki jak on posiadać raczej nie powinien. I przyznam, że ta jego druga, bardziej tajemnicza natura znacznie bardziej przypadła mi do gustu :)
Ale generalnie rzecz biorąc cała seria jest kawałem dobrej, rozrywkowej literatury do pośmiania się, a czasem nawet do zdrowego rechotu ;) Wędrowycza i jego kompanii nie sposób nie lubić, choć gdyby ktoś taki miał żyć w rzeczywistości, to nie chciałbym raczej spotkać go na swojej drodze. Mam też mieszane uczucia co do ilustracji zdobiących karty książki - w ósmym tomie rysunki Andrzeja Łaskiego stały się ładniejsze i rysowane prostszą, czystszą kreską, ale jego wcześniejsze ilustracje, ciemniejsze, "brudniejsze" i z bardziej krzywymi liniami jakby bardziej pasowały do klimatu opowieści.
Pozwolę sobie w tej opinii skomentować nie tylko ósmy tom, ale całą serię o Jakubie Wędrowyczu. I nie skupię się tutaj na pozytywach, bo tych wystarczająco wiele jest w innych opiniach, napiszę tylko o tym, co mi się w serii nie spodobało najbardziej.
Po pierwsze i najważniejsze - krótsze opowiadania wychodzą Pilipiukowi zdecydowanie lepiej niż dłuższe, lepiej mu idzie...
2017-04-14
2017-03-26
2017-01-08
2016-07-07
Kiedy dowiedziałem się o tej książce byłem do niej sceptycznie nastawiony, być może dlatego, że polska literatura nigdy nie leżała w centrum moich zainteresowań. Ale kiedy znalazłem gdzieś w internetach spis treści i dostrzegłem tam Sapkowskiego - oo, tu już byłem kupiony. Właśnie to przekonało mnie ostatecznie do zamówienia "Literatoury" i absolutnie nie żałuję. Początkowo dziwiła mnie też sama idea tej książki, ktoś celnie porównał ją do bloga o książkach, tyle że nie w internecie, a na papierze. I jak się okazuje, ta formuła okazała się być świetna!
Jak to ujęła sama Paulina odpowiadając na mój komentarz, że zacznę lekturę od Sapkowskiego, "mogę być zaskoczony". Tak, byłem. Nie tylko tym konkretnym rozdziałem, przede wszystkim byłem zaskoczony tym, jak dobrze czyta się taki "blog na papierze". Język, jakim posługuje się Paulina sprawia, że "Literatourę" po prostu się pochłania i czuje się wielką przyjemność z czytania, nawet kiedy poruszane są tematy poważne czy gorzkie. Ale chyba najważniejsze jest to, że udało się Paulinie "odczarować" (przynajmniej przede mną) polską literaturę. Co prawda ja sam nigdy nie należałem do jej zagorzałych krytyków, np. potrafiłem dostrzegać zalety pewnych znienawidzonych przez większość osób lektur szkolnych, ale wciąż siedział mi gdzieś z tyłu głowy ten jej skrzywiony obraz, obraz literatury nie wartej poświęcania na nią czasu. "Literatoura" udowodniła mi, jak bardzo się myliłem. Korzystając z pozwolenia samej Autorki trochę po książce pobazgrałem, a konkretnie pozaznaczałem sobie w spisie treści te utwory, które wydały mi się godne przeczytania. A trochę tego jest! Chyba najbardziej zainteresowała mnie ta druga, nieznana powszechnie twarz Marii Konopnickiej.
Czy są jakieś minusy? Dla mnie dwa - raz, że niektóre rozdziały są moim zdaniem za krótkie. I dwa, jako fan komiksów żałuję, że nie znalazło się w książce miejsce dla żadnej pozycji z tego medium. Mam wielką nadzieję, że kiedy już powstanie kolejna część (a myślę, że powstanie ;)), to przeczytam w niej rozdział o jakimś polskim komiksie, może o "Kajko i Kokoszu" jako o absolutnej klasyce, a najlepiej o "Osiedlu Swoboda" - naprawdę jestem ciekaw, co Paulina miałaby do powiedzenia na jego temat.
Jest jednak jeszcze jeden powód, dla którego "Literatoura" tak bardzo mi się spodobała. Bo to jest nie tylko książka o książkach, jest to też książka o samej Autorce. Otóż jej teksty są czasem bardzo osobiste, Paulina dzieli się z nami swoimi przemyśleniami, lękami, obawami, wspomnieniami, całą swoją wrażliwością. W poszczególnych rozdziałach nie skupia się jedynie na omawianym utworze, często jest tak, że ten utwór lub tylko jego fragment jest dla niej źródłem do dalszych rozważań, do różnorakich dygresji. I jak zawsze uważałem ją (jako wierny widz jej kanału na YT) za barwną, ciekawą, fascynującą osobę, tak "Literatoura" tylko mnie utwierdziła w tym przekonaniu. Przytoczyłem wyżej porównanie książki do bloga, ale mnie osobiście kojarzy się ona z rozmową ze znajomym przy piwie. Właśnie takich rozważań, jakimi raczy nas Paulina w swojej książce, i takich ludzi jak ona sama bardzo mi na co dzień brakuje, dlatego żałuję cholernie, że nie znam jej osobiście, że nie mogę faktycznie usiąść z nią przy stole czy gdziekolwiek i pogadać jak ze znajomą. O książkach i o tych wewnętrznych podróżach, w które nas zabierają. I o wszystkim innym.
Uwielbiam tę książkę, jej pomysł i wykonanie. I uwielbiam jej Autorkę.
Kiedy dowiedziałem się o tej książce byłem do niej sceptycznie nastawiony, być może dlatego, że polska literatura nigdy nie leżała w centrum moich zainteresowań. Ale kiedy znalazłem gdzieś w internetach spis treści i dostrzegłem tam Sapkowskiego - oo, tu już byłem kupiony. Właśnie to przekonało mnie ostatecznie do zamówienia "Literatoury" i absolutnie nie żałuję. Początkowo...
więcej Pokaż mimo to