Pisarz japoński okresu Meiji, twórca nowoczesnej powieści japońskiej, autor utworów obyczajowych i psychologicznych, poezji, esejów oraz krytyki literackiej. Jeden z najwybitniejszych pisarzy japońskich XX wieku. Tworzył również w języku chińskim.
Natsume urodził się w Babashicie, w dzielnicy Ushigome, w Edo. Był najmłodszym synem naczelnika Babashity. Po nastaniu okresu Meiji stanowisko naczelnika dzielnicy zostało zlikwidowane i rodzice Kinnosukego popadli w kłopoty finansowe, w wyniku czego oddali syna rodzinie o nazwisku Shiobara. W wieku ośmiu lat został on odesłany do domu rodzinnego, ale boleśnie przeżywał samotność niechcianego dziecka.
Edukację rozpoczął w szkole podstawowej, gdzie pobierał nauki w tradycji klasyków chińskich. Opanował także japoński martwy język literacki. Po skończeniu szkoły podstawowej uczęszczał do prywatnej szkoły, która również specjalizowała się w nauczaniu klasyków chińskich. Świadomy anachroniczności tego kierunku zainteresował się językiem angielskim. Naukę tego języka rozpoczął w wieku szesnastu lat.
Studiował literaturę angielską na Uniwersytecie Cesarskim w Tokio. Po ukończeniu studiów otrzymał posadę nauczyciela w tokijskim liceum (1883 r.). W 1895 r. opuścił Tokio i rozpoczął pracę w szkole średniej w Matsuyama na Sikoku. W 1896 r. przeniósł się do Kumamoto na Kiusiu, gdzie poślubił najstarszą córkę sekretarza Izby Parów – Kyōko. Następnie od 1900 r. kontynuował naukę w Anglii jako stypendysta Ministerstwa Edukacji, po czym w 1903 r. został wykładowcą literatury na macierzystym uniwersytecie (stanowisko to objął po popularnym wówczas Lafcadio Hearnie) oraz nauczycielem w I Liceum Państwowym w Tokio.
Pierwszą powieść, Jestem kotem, napisał za namową Kyoshiego Takahamy (1874–1959),poety i redaktora czasopisma „Hototogisu” (jap. kukułka, nazwa magazynu i grupy poetów). Pierwsze opowiadanie z cyklu Jestem kotem powstało w 1904 r., ale nie spodobało się ono Takahamie. Po gruntownych zmianach zostało opublikowane na łamach „Hototogisu” w styczniu 1905 r. Natsume nie zamierzał pisać dalszego ciągu, ale Takahama i czytelnicy nakłonili go do kontynuacji.
Od 1907 r., po objęciu stanowiska kierownika działu literackiego gazety Asahi Shimbun, poświęcił się wyłącznie twórczości literackiej jako powieściopisarz i eseista, zyskując sławę jednego z najwybitniejszych pisarzy Japonii nowożytnej. Głównym motywem jego dzieł jest samotność człowieka we współczesnym świecie, niemożność znalezienia pełnego zrozumienia nawet u ludzi najbliższych.
Samotność jest ceną, jaką musimy płacić za to, że urodziliśmy się we współczesnej epoce chlubiącej się pełnią wolności, niezależności i rozw...
Samotność jest ceną, jaką musimy płacić za to, że urodziliśmy się we współczesnej epoce chlubiącej się pełnią wolności, niezależności i rozwojem egoistycznego „ja
„Sedno rzeczy” to ponoć jedno z najważniejszych dzieł literatury japońskiej. Osobiście wydaje mi się to określenie na wyrost. Powieść jest z pewnością napisana sprawnym piórem, styl jest przystępny, niemniej według mnie nie powalający. Już na samym początku miałem problem z zawiązaniem akcji. Nie rozumiem fascynacji Senseiem. Bohater widzi go pierwszy raz na plaży. Nie do końca wiem w jaki sposób odróżnić wielkiego mędrca od zwykłego człowieka, który przyszedł wykąpać się w morzu, bohaterowi jednak się ta sztuka udaje. Poznanie Senseia jest niczym grom z jasnego nieba w kwestiach miłosnych, a przynajmniej tak przedstawia to Natsume. Do mnie to nie przemówiło, ale to tak na marginesie. W rezultacie ta reklamowana przez wydawnictwo ponadczasowość dla mnie egzaminu nie zdaje. Książka oczywiście zahacza o temat moralności i filozofię, jednak osobiście niczego nowego się z niej nie dowiedziałem. Większość książki bohater chodzi na spacery z Senseiem lub odwiedza go w domu. Ich rozmowy nie należą do przyziemnych, niestety błyskotliwymi wnioskami autor nie dzieli się zbyt chętnie. Mam wrażenie, że najważniejszą puentą „Sedna rzeczy” jest spostrzeżenie, że nawet ludzie chlubiący się wysoką moralnością, w kryzysowych sytuacjach, w których muszą chronić własne interesy, nie przebierają w środkach. Według mnie to niezbyt odkrywcze, a przynajmniej na tę „wybitną” prozę niewystarczające. Nie twierdzę, że książka jest zła lub głupia, według mnie jest po prostu przyzwoita, ale do wybitności jej nieco daleko.
To z pewnością ważne dzieło w historii literatury japońskiej. Być może było pierwszą próbą satyry społecznej wyśmiewającej z jednej strony snobizm przeciętnych i słabo wykształconych Japończyków starających się wyglądać na artystów i znawców sztuki tradycyjnej, a z drugiej strony równie żałosne w skutkach nieumiejętne i bezkrytyczne naśladowanie kultury europejskiej. Dziś wiemy, że Japonia poradziła sobie z tymi zjawiskami znakomicie, przyjmując z Zachodu wiele, i zachowując własną kulturę prawie nienaruszoną.
Powieść czytana dzisiaj nieco nudzi, bo ile razy można obserwować tę samą głupotę i to samo ograniczenie tych samych ludzi (tekst składa się prawie wyłącznie z monologów kota-narratora i dialogów kilku bohaterów).
Przetłumaczył Kota wielce zasłużony (obok Wiesława Kotańskiego) dla wprowadzenia literatury japońskiej do "menu" polskich czytelników Mikołaj Melanowicz. Jego tłumaczenia są dobre, a jednak zawierają błędy. Tłumacz bardzo często nie trafia we właściwe słowa, używa pojęć bliskich tym właściwym, ale nie tych właściwych, i to bardzo przeszkadza w lekturze. Wciąż potykamy się o drobne niezrozumienia, bo są ich tu setki. "W wychowaniu córek przyjął zasadę obojętności" znaczy, że nie brał udziału w ich wychowywaniu czy/oraz ich los był mu obojętny? "Szantażowanie fałszywą władzą" - co to znaczy? "Kraj stacza się do upadku" - źle sklejone dwa idiomy: ma być albo "chyli się ku upadkowi", albo "starcza się". To przykłady z fragmentu jednej strony. Może przed ponownym wydaniem powieści powinien był przejrzeć i poprawić tłumaczenie dobry redaktor?
Tak czy inaczej, mamy dziś do dyspozycji spory zbiór tłumaczeń z japońskiego, i tych sprzed lat, i całkiem nowych. Na ich tle Jestem kotem pełni rolę historycznej ciekawostki, i to, niestety, nudnawej.