-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant977
Biblioteczka
Jeśli ktoś chce zobaczyć przyszłość ludzkości, to powinien czytać antyutopie.
Książka Zajdla "Paradyzja" to w zasadzie opis systemu kredytu społecznego funkcjonujący obecnie w Chinach. Gdy ktoś czytał tę powieść w dniu wydania, to jest w 1984 roku, myślał pewnie, że takie coś nie może powstać, a przynajmniej nie powstanie, w najbliższym stuleciu. Minęło zaledwie 40 lat a technologia umożliwia kontrolę ludzi w skali porównywalnej do "Paradyzji" i wiele systemów współcześnie stosowanych jest jakby żywcem wyjęta z książki. Czy chcesz błogostanu, doskonałego zorganizowania społecznego, gdzie nie liczy się wolność jednostki, a dobro ogółu? Czy może wolisz życie w wolności, które wiąże się z ryzykiem i niebezpieczeństwami? Na ten dylemat to już musi sobie każdy odpowiedzieć, a pomóc w tym może książka Zajdla "Pradyzja".
Jeśli ktoś chce zobaczyć przyszłość ludzkości, to powinien czytać antyutopie.
Książka Zajdla "Paradyzja" to w zasadzie opis systemu kredytu społecznego funkcjonujący obecnie w Chinach. Gdy ktoś czytał tę powieść w dniu wydania, to jest w 1984 roku, myślał pewnie, że takie coś nie może powstać, a przynajmniej nie powstanie, w najbliższym stuleciu. Minęło zaledwie 40 lat a...
Przyznam na początku, że książkę przeczytałem przez przypadek i nigdy wcześniej nie sięgałem po literaturę tego typu. Zawsze wydawało mi się, że tego rodzaju tematyka postapo bywa banalna, czerpiąca wiele z thrillerów i horrorów, których zbytnio nie lubię. Jednak po lekturze "Na skraju strefy" Haladyna zmieniłem na jej temat zdanie. Autor potrafi budować napięcie, które nie przytłacza oraz dobrze kreuje bohaterów, których można polubić. Elementy czarnego humoru doskonale pasowały do sytuacji i wiele razy wywołały u mnie uśmiech. Zakończenie wyjątkowo zaskakujące, bo spodziewałem się całkiem czego innego. Ogólnie nie mam się do czego przyczepić, bo historia Soldata jest wciągająca, a i otoczenie Zony ciekawe. Pewnie ci co przeczytali więcej książek z tej tematyki, będą mieli lepsze rozeznanie, co było dobre, a co trochę gorsze, dla laika postapo, jak ja, lektura na plus.
Przyznam na początku, że książkę przeczytałem przez przypadek i nigdy wcześniej nie sięgałem po literaturę tego typu. Zawsze wydawało mi się, że tego rodzaju tematyka postapo bywa banalna, czerpiąca wiele z thrillerów i horrorów, których zbytnio nie lubię. Jednak po lekturze "Na skraju strefy" Haladyna zmieniłem na jej temat zdanie. Autor potrafi budować napięcie, które nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Przy ocenie książki, kieruję się zawsze trzema podstawowymi kryteriami: czy dostarczyła mi nowej wiedzy, czy wywołała jakąś refleksję i wreszcie czy dostarczyła jakiś emocji. W przypadku "Upadającego Imperium" jedynie ostatnie kryterium się sprawdziło, bo dostarczyła emocji ale niestety raczej negatywnych.
Zaczynając od fabuły, jest prosta, nieodkrywcza, przewidywalna, sprowadzająca się do działań ukrytych aktorów, spiskujących w celu osiągnięcia jakiś korzyści. W zasadzie to by nie był problem, bo tak tworzona jest większość takich książek, gdyby nie kolejna sprawa - postacie. Bohaterowie są tak sztuczni, bezuczuciowi, zabijają bez mrugnięcia okiem, idą do łóżka z kim popadnie, że mogliby być robotami i różnicy to by nie robiło. Poza tym kim są bohaterowie? To w zasadzie same kobiety(mężczyźni pozornie mający istotne role, są tylko ich marionetkami), ale jakie to kobiety! potężne, bezkompromisowe, cwane, zaborcze, dominujące, nie ma ani jednej słabej, ani choć mniej wyrazistej i wiedziałem po połowie książki, że jak pojawi się kolejna istotna postać kobieca, to taka będzie. Oczywiście to nie problem, że tak jest, to przecież fikcja i fantastyka, więc może tak być, ale z tego co się zorientowałem to w uniwersum panuje równość płci, a nie matriarchat, więc autor świadomie wyolbrzymia kwestie feministyczne, które stają się wręcz komiczne. Co do samego uniwersum, jest dziwne dla mnie, bo jest jakimś miksem średniowiecznej feudalnej społeczności książąt i władców, z korporacyjnym i kapitalistycznym systemem biznesmenów i kupców, co wygląda jak połączenie wody z ogniem, zrobionym chyba tylko po to, żeby czytelnik czuł się swojsko i nie musiał wysilać się w wyobraźni, bo zna to już z niezliczonych powieści. Kolejna sprawa, język. Przekleństwa to chleb powszedni o ile niektóre, nawet są znośne i pasują do sceny, ale większość jest po to, by wyolbrzymiały czyjeś cechy i pokazywały, że jest przez to silny i władczy, bo obrzuca innych obelgami. Są też takie drobne minusy, jak nazwy statków np. "Tak drogi Panie, to moje dziecko" to już bym wolał wersję bez tłumaczenia na polski, bo to brzmi jakby nazwy nadało właśnie dziecko, które nauczyło się dopiero mówić. Żeby nie zostawić opinii jako całkowita krytyka, są oczywiście plusy, jak styl autora, płynne przemieszczanie akcji i jej spójność, przez co nie traci się wątku i wie kto z kim i dlaczego, ale to za mało by uznać książkę za jakieś przełomowe, odkrywcze dzieło, wnoszące coś nowego do fantastyki. Gdybym miał książkę krótko podsumować, to są to takie bardziej realistyczne (bez mocy czy istot pozaziemskich) Gwizdane Wojny, tylko że wszystkimi głównymi postaciami, tak antagonistami jak i pozytywnymi są kobiety. Jeśli to ma być wyznacznikiem nowej twórczości fantastycznej, za co jak widać są przyznawane nawet nagrody, to chyba jednak wolę wrócić do klasyków gatunku, gdzie można było doszukać się jakiejś głębi, jakiejś refleksji, a kwestie feministyczne jeśli się takie znalazły, były subtelne, nie nachalne jak w tej książce i co ważniejsze nie były za to premiowane dzieła.
Przy ocenie książki, kieruję się zawsze trzema podstawowymi kryteriami: czy dostarczyła mi nowej wiedzy, czy wywołała jakąś refleksję i wreszcie czy dostarczyła jakiś emocji. W przypadku "Upadającego Imperium" jedynie ostatnie kryterium się sprawdziło, bo dostarczyła emocji ale niestety raczej negatywnych.
Zaczynając od fabuły, jest prosta, nieodkrywcza, przewidywalna,...
Świetna książka, z tematyki postapokaliptycznej, która koncentruje się na psychologicznych postawach ludzi w sytuacji nieuniknionego końca. Postacie wykreowane przez autora, stanowią przekrój postaw i zachowań jakie każdy z nas mógłby przyjąć wiedząc, że zostało mu niewiele czasu na życie. Czy pogodziłby się z tym? Czy zaprzeczał? Tworzył iluzję normalności? wszelkie te postawy autor stara się przedstawić, pozwalając każdemu czytelnikowi zidentyfikować się z jakąś z postaci. Biorąc pod uwagę czas napisania książki, to jest okres zimnej wojny, musiała wywoływać przygnębienie i strach tamtejszych czytelników, ale można ją również obecnie czytać z przejęciem, bo kontekst wojny atomowej, czy skażenia nie ma znaczenia, bo istotą są wcześniej podane przeze mnie postawy pozwalające na odniesienie się i refleksję do samego siebie i tego jakbym ja sam zachował się w takiej sytuacji.
Świetna książka, z tematyki postapokaliptycznej, która koncentruje się na psychologicznych postawach ludzi w sytuacji nieuniknionego końca. Postacie wykreowane przez autora, stanowią przekrój postaw i zachowań jakie każdy z nas mógłby przyjąć wiedząc, że zostało mu niewiele czasu na życie. Czy pogodziłby się z tym? Czy zaprzeczał? Tworzył iluzję normalności? wszelkie te...
więcej mniej Pokaż mimo to
Mogę szczerze przyznać, że zachwyt wiedźminem jest całkowicie uzasadniony i książka jest warta polecenia.
Sam nie przepadam za literaturą fantasy i po "Wiedźmina" sięgnąłem głównie z powodu zbliżającej się premiery serialu i całego poruszenia z tym związanego. Po przeczytaniu pierwszego tomu sagi, przekonałem się co do jego fenomenu. A jaki to fenomen, to każdy może sam się dowiedzieć sięgając po dzieła Sapkowskiego :).
Mogę szczerze przyznać, że zachwyt wiedźminem jest całkowicie uzasadniony i książka jest warta polecenia.
Sam nie przepadam za literaturą fantasy i po "Wiedźmina" sięgnąłem głównie z powodu zbliżającej się premiery serialu i całego poruszenia z tym związanego. Po przeczytaniu pierwszego tomu sagi, przekonałem się co do jego fenomenu. A jaki to fenomen, to każdy może sam...
Na początek nie polecam oglądać adaptacji filmowej, a potem czytać książkę, bo efekt emocjonalny nie będzie taki sam. Ja niestety prędzej obejrzałem film i wywarł na mnie ogromne wrażenie. Książka okazała się jednak wybitna, bo mimo znajomości fabuły, wzruszałem się wielokrotnie. Trudno mi nawet sobie wyobrazić co bym czuł jakbym prędzej przeczytał książkę.
Mroczna sceneria, brutalna rzeczywistość upadku cywilizacji, zdziczali ludzie walczący o każdy dzień życia, a pośród tego wszystkiego ojciec i syn starają się zachować ostatki człowieczeństwa. Cormac doskonale ukazał instynkt przetrwania człowieka, który w stosunku do obcych jest w stanie wygenerować najgorsze zachowania, a w odniesieniu do najbliższych maksymalny altruizm. Nie przypominam sobie innej książki, którą czytałem, by była tak depresyjna i tak grająca na emocjach. Pod tym względem niewątpliwie arcydzieło światowe.
Na początek nie polecam oglądać adaptacji filmowej, a potem czytać książkę, bo efekt emocjonalny nie będzie taki sam. Ja niestety prędzej obejrzałem film i wywarł na mnie ogromne wrażenie. Książka okazała się jednak wybitna, bo mimo znajomości fabuły, wzruszałem się wielokrotnie. Trudno mi nawet sobie wyobrazić co bym czuł jakbym prędzej przeczytał książkę.
więcej Pokaż mimo toMroczna...