-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński15
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownikaKing jest jednym z moich ulubionych pisarzy , liczyłam więc że i na tej powieści się nie zawiodę . Tak też się stało , książka jest naprawdę świetna , zwłaszcza że przy jej pisaniu twórca miał utrudnione zadanie z którego wywiązał się znakomicie . Utrudnione ponieważ musiał połączyć wiarygodnie i ciekawie zdarzenia i osoby autentyczne z literacką fikcją . King zrobił to po mistrzowsku jak zwykle zresztą , a mnie pozostaje tylko cieszyć się z tego , iż Król wciąż jest w dobrej literackiej formie , wciąż pisze i wciąż udowadnia swoim wiernym czytelnikom że jego wyobraźnia nie zna granic . Co prawda jeżeli chodzi o tytuł tej książki bardziej odpowiadał mi ten oryginalny , dla ciekawych podaję , '' 11/22/63 '' . Ja przyznaję że ten tytuł jest bardzo tajemniczy i w połączeniu z niektórymi zagranicznymi okładkami naprawdę niewiele o książce mówi . Ale wracajmy do naszego polskiego wydania , polskiego tytułu i polskiego tłumaczenia . Otóż pewnego dnia , pewien skromny nauczyciel dotyka czegoś niesamowitego , co pozwoli mu ''zabawić się '' w Boga . Ten nauczyciel języka angielskiego to Jake Epping , mieszkaniec Lisbon Falls . Jake jest samotny , żona alkoholiczka zostawiła go po latach małżeństwa dla kolesia którego poznała na mityngach AA , argumentując swoje odejście powodem , jakoby Jake nie doznawał uczuć , a na pewno nie potrafił tych uczuć okazywać (bo nawet na pogrzebie własnych rodziców nie potrafił płakać). Jake dzieli więc swój czas między uczniami również tymi dorosłymi z kursu języka angielskiego dla dorosłych , sprawdzaniem prac , a przesiadywaniem w barze Ala Templetona . Między mężczyznami nawiązuje się coś w rodzaju przyjaźni , takiej prawdziwej szorstkiej męskiej przyjaźni , bez zbytniej czułostkowości i poklepywania po plecach . Któregoś dnia Al dzwoni do Jaka i prosi by ten NATYCHMIAST jak tylko będzie mógł zjawił się w jego srebrnej przyczepie - barze . Jake zastaje przyjaciela zmienionego nie do poznania , wychudłego jak szkielet z zapadłymi oczami w czarnych obwódkach i kaszlącego niemal nieprzerwanie . Plującego krwią w takiej ilości że zwykłe chusteczki nie mają w tym wypadku racji bytu . To może znaczyć tylko jedno . Al ma raka płuc i to już w końcowym stadium . Jake jest niewymownie zdziwiony i bardzo zaniepokojony , zwłaszcza że poprzedniego dnia Al wyglądał na zdrowego zadowolonego z życia człowieka i był słusznej postury . Co więc się stało ? Skąd taka zmiana . Okazało się że w spiżarni baru Ala jest portal do przeszłości . Portal po tamtej stronie wychodzi zawsze w tym samym czasie , dokładnie 09.09 1958 roku o godzinie 11.58 . Jest jeszcze jedna charakterystyczna zależność tego portalu , otóż bez względu na to jak długo pozostajemy po stronie przeszłości , w teraźniejszości , czyli w roku 2011 mija tylko dwie minuty . Teraz powstaje pytanie dlaczego Al zdradził tak bardzo dotąd skrywaną tajemnicę portalu ? Ponieważ wymyślił sobie misję do spełnienia , której z racji swojej choroby już nie zdąży spełnić i obarcza nią Jaka . Al stwierdził że do przeszłości nie tylko można przechodzić , ale można ją też zmieniać , co automatycznie spowoduje też zmianę teraźniejszości . Templeton uważa że gdyby udało się powstrzymać Lee Oswalda przed zastrzeleniem prezydenta Johna Kennedy'ego w listopadzie 1963 roku , to może następująca po tym wydarzeniu przyszłość byłaby lepsza ? Może nie byłoby zamieszek na tle rasowym ? Może nie zginąłby laureat Pokojowej Nagrody Nobla za rok 1964 Martin Luther King . Kto wie , może nawet nie doszłoby do złą sławą owianej wojny w Wietnamie ? Jake Epping jako George Amberson przechodzi do roku 1958 i przygotowuje się do zmiany przeszłości . Ale przeszłość zachowuje się jak żywy organizm i wcale nie pragnie być zmieniana . Utrudnia więc Jake'owi - George'owi wypełnienie misji wszelkimi siłami i środkami..Czy więc Ambersonowi się uda ? Jakie koszty poniesie ? Co będzie musiał stracić , a co zyska ? Na te i wiele innych pytań odpowie książka , zachęcam więc do jej przeczytania . Myślę zresztą że tych co znają i cenią sobie twórczość Stephena Kinga do tej pozycji namawiać nie muszę , a tym którzy jeszcze nie mieli okazji poznać Wielkiego Pisarza , bardzo polecam . To właściwa pozycja dla rozpoczęcia przygody z Kingiem . Szalony klimat lat sześćdziesiątych , bardzo dobrze odmalowany , brak komórek (tak , dało się żyć bez komórki)i wszędobylski papierosowy smród i dym , palili wszyscy i wszędzie , co widać też na starych filmach amerykańskich z tamtych lat . Cóż więcej zdradzać nie będę , jeszcze raz serdecznie polecam .
King jest jednym z moich ulubionych pisarzy , liczyłam więc że i na tej powieści się nie zawiodę . Tak też się stało , książka jest naprawdę świetna , zwłaszcza że przy jej pisaniu twórca miał utrudnione zadanie z którego wywiązał się znakomicie . Utrudnione ponieważ musiał połączyć wiarygodnie i ciekawie zdarzenia i osoby autentyczne z literacką fikcją . King zrobił to po...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wojciecha Tochmana jako reportażystę z najwyższej półki , przedstawiać nie trzeba . Także i tym razem jego książkę o ludobójstwie w Rwandzie liczącą '' tylko '' 144 strony przeczytałam na wdechu i z zaciśniętym gardłem . Rwanda to niewielkie państwo , nie przekracza wielkością jednego polskiego województwa , zwane jest czasami '' państwem kieszonkowym '' . Na tym to skrawku ziemi w środkowo - wschodniej Afryce w początkach kwietnia 1994 roku brat zwrócił się przeciw bratu , sąsiad przeciw sąsiadowi . Zaczęła się prawdziwa masakra . Przez sto dni zabijano tu 10 tysięcy ludzi dziennie . Dla mnie jest to wprost niewyobrażalne . Czytając o tym , zapomniałam że trzeba oddychać , wręcz zapowietrzyłam się . Przypomniał mi się Wołyń i tamta historia jakże podobna , też sąsiad przeciw sąsiadowi . Mieszane małżeństwa i połączone rodziny , które nagle '' dzięki '' polityce nienawiści postawione zostały po przeciwnych stronach barykady . Potraficie wyobrazić sobie jak to jest jak to jest , kiedy po wszystkim , oprawcy mieszkają po sąsiedzku ? Kiedy morderca który obciął maczetą głowę Twojej babci i dziadkowi , a może ojcu i matce , teraz głaszcze główkę Twojej córki bawiącej się na wspólnym podwórku i mówi '' jakaż ona śliczna , podobna do babci '' Ja nie umiem sobie tego wyobrazić . Tochman pisze o żołnierzach francuskich , wysłanych w to piekło z ramienia ONZ , pisze że dawali dzieciom jedzenie , ale mordować nie zabraniali , przyglądali się tylko . A pisze też i o księżach katolickich , którzy najpierw ratowali '' święty sakrament '' , a potem schowali się po kątach , zupełnie nie reagując na rzeź . Autor niczego nie owija w przysłowiową bawełnę . Fakty padają jak ciosy maczetą....a '' trzask rozłupywanej maczetą głowy brzmi jak trzask rozłupywanej kapusty ''
Aurora, dwa lata, spalona żywcem w kaplicy na Gikondo
Thierry Ishimwe, dziewięć miesięcy Ścięta maczetą w
ramionach matki.
Françoise Murengezi Ingabire, dwanaście lat.Ścięta.
David Mugiraneza, dziesięć lat,Zamęczony na śmierć.
Fidele Ingabire, dziewięć lat (jak Leonard). Strzał w głowę
Fillette Uwase, dwa lata. Rozbita o ścianę.
To nie fikcja literacka , to najprawdziwsze fakty . Nieważne jakie języki , jakie kraje i kontynenty , bratobójcze ludobójstwo wszędzie wygląda równie krwawo . Płakałam gorzkimi łzami...
Wojciecha Tochmana jako reportażystę z najwyższej półki , przedstawiać nie trzeba . Także i tym razem jego książkę o ludobójstwie w Rwandzie liczącą '' tylko '' 144 strony przeczytałam na wdechu i z zaciśniętym gardłem . Rwanda to niewielkie państwo , nie przekracza wielkością jednego polskiego województwa , zwane jest czasami '' państwem kieszonkowym '' . Na tym to...
więcej mniej Pokaż mimo toDla mnie REWELACJA ! i nawet duże litery i wykrzyknik nie oddają tego jakich przeżyć dostarczyła mi ta książka . Pan Myśliwski jest jednym z niewielu pisarzy , którzy potrafią pisać . Tak naprawdę , tak że czyta się jak najbardziej zajmujący kryminał , lub inną sensację . Jakże pięknie można pisać o chlebie , tym zwykłym naszym powszednim , którego teraz tyle się wala po śmietnikach . O szacunku do chleba i o ciężkiej pracy przy jego '' produkcji ''...
Dla mnie REWELACJA ! i nawet duże litery i wykrzyknik nie oddają tego jakich przeżyć dostarczyła mi ta książka . Pan Myśliwski jest jednym z niewielu pisarzy , którzy potrafią pisać . Tak naprawdę , tak że czyta się jak najbardziej zajmujący kryminał , lub inną sensację . Jakże pięknie można pisać o chlebie , tym zwykłym naszym powszednim , którego teraz tyle się wala po...
więcej mniej Pokaż mimo toCóż więcej , ponad to co już zostało powiedziane , można jeszcze napisać nowego o tej pozycji ? Zwłaszcza kiedy wystawia się jej ocenę w postaci maksimum gwiazdek . Powiem tylko , a właściwie powtórzę to co już mówiłam przy okazji opiniowania '' Ferdydurke '' . Takie książki nie powinny być szkolnymi lekturami . Całą jakże różnorodną i obszerną gamę treści , fabuły docenić można do końca i prawdziwie dopiero w wieku dojrzałym , nie nastoletnim , kiedy hormony buzują pod skórą i jedynym wątkiem z '' Lalki '' do przyjęcia i przeczytania był wątek romansowy . Dziewczyny wzdychały do Wokulskiego , wywracały oczami i żałowały że ten Wojtek z klasy obok nie potrafi tak kochać jak Wokulski , a chłopcy sarkali na Izabelę , bo co to za głupia baba , że takiego porządnego faceta nie chce . A w ogóle to co on tak lata za jedną spódniczką . A przecież burzliwe wzloty i upadki '' związku '' arystokratki Izabeli i kupca Wokulskiego to tylko jeden z wątków i tak naprawdę , wcale nie najważniejszy . Prus wykonał doskonałą robotę , a ja na jej docenienie potrzebowałam długich lat '' po szkolnych '' , wielu osobistych doświadczeń i morza innych przeczytanych książek . Apeluję więc , ludzie , jeśli czytaliście '' Lalkę '' gdzieś tam , kiedyś w szkole i jeszcze jak wam się wtedy nie podobała , spróbujcie przeczytać ją raz jeszcze , założę się że ujrzycie tę powieść w zupełnie innym świetle .
Cóż więcej , ponad to co już zostało powiedziane , można jeszcze napisać nowego o tej pozycji ? Zwłaszcza kiedy wystawia się jej ocenę w postaci maksimum gwiazdek . Powiem tylko , a właściwie powtórzę to co już mówiłam przy okazji opiniowania '' Ferdydurke '' . Takie książki nie powinny być szkolnymi lekturami . Całą jakże różnorodną i obszerną gamę treści , fabuły docenić...
więcej mniej Pokaż mimo to
'' Pomiędzy bohaterstwem a bandytyzmem biegnie granica cienka niczym włos ''
Ufff..Szósta część '' Skazańca '' na pewno nie jest dla grzecznych pensjonarek ze szkoły dla dziewcząt . Jest brutalna , tak jak brutalne jest samo więzienie i panujące w nim zwyczaje . Ja po niej czuję się jakbym się opiła w nadmiarze parząchy albo innej czajury . Albo zeszła właśnie z diabelskiego młyna . W głowie się kręci i lekko , przyjemnie szumi , chód leciutko chwiejny i niepewny , ale ogólne samopoczucie wyśmienite , jak zawsze po rewelacyjnej lekturze . Najczęściej jest tak że w przypadku cyklu powieściowego każda kolejna część jest niestety gorsza , w przypadku cyklu '' Skazaniec '' , jest zupełnie odwrotnie . Każda kolejna część jest lepsza od poprzedniej i właściwie już brakuje mi gwiazdek do oceny książek pana Spadło . Nie wiem jak Pan to robi , że ja zarywam noc i z każdą przewróconą kartką mówię sobie ; już , już gaszę lampkę i idę spać , rano przecież muszę wstać . A tu autor w akurat opowiadaną historię wplata zdanie , '' ale o tym opowiem wam za chwilę '' i ja już jestem '' ugotowana '' :) . Ósmy , albo i dziewiąty raz nakazuje sobie idę spać i sama sobie odpowiadam , jeszcze tylko tą jedną stronę...Naprawdę niewiele książek jest w stanie tak mnie porwać , że poświęcam noc z jej późniejszymi konsekwencjami i pytaniami , coś Ty w nocy robiła ? Akcja '' Liczby życia '' zaczyna się tam , gdzie skończył poprzedni tom . Dowiemy się kto i w jakim celu odwiedził naszego skazańca oraz dlaczego Ropucha nie objęła kolejna amnestia . Nauczymy się grypsować :) a słowo '' człowiek '' , nabierze zupełnie nowego znaczenia . Dowiemy się też w jaki sposób Ropuch został generałem i co to jest '' miganka '' ; '' stukanka '' i '' lustrzanka '' (nie mylić z aparatem fotograficznym) . Poczytamy o tym co to jest kolka , choinka i sznyt królewski . Co jeszcze ? Ano gryzłam paznokcie kiedy się dowiedziałam do czego może służyć zwykła kostka mydła i śmiałam się czytając w jaki zadziwiający sposób przydała się Ropuchowi znajomość '' Pana Tadeusza '' , wraz z XIII księgą zresztą . Przyglądałam się , co więźniowie potrafią zrobić z zapałek , chleba , czy mydła chociażby . Ale to tylko znikoma część tego co w tej książce znajdziecie . Ta książka jest tak nadźgana historiami jak pyszny sernik mojej siostry rodzynkami :) . Polecam , polecam , polecam i z niecierpliwością czekam na kolejny tom .
'' Pomiędzy bohaterstwem a bandytyzmem biegnie granica cienka niczym włos ''
Ufff..Szósta część '' Skazańca '' na pewno nie jest dla grzecznych pensjonarek ze szkoły dla dziewcząt . Jest brutalna , tak jak brutalne jest samo więzienie i panujące w nim zwyczaje . Ja po niej czuję się jakbym się opiła w nadmiarze parząchy albo innej czajury . Albo zeszła właśnie z...
'' Kpimy sobie z rozmaitych cudów , dopóki jesteśmy zdrowi , silni i nic nam nie grozi , ale gdy życie staje na takiej krawędzi , na takiej granicy , że tylko cud może nas uratować , w ten jedyny , wyjątkowy cud - wierzymy ''
Są takie książki po przeczytaniu których mam wrażenie , że mam ściśnięte emocjami nie tylko gardło , ale i myśli . Są książki o których nie potrafię w formie opinii nic powiedzieć , ponieważ cokolwiek bym nie napisała , wszystko będzie za płytkie , za słabe , zbyt lakoniczne . Żadne słowa nie są w stanie oddać tego co czuję po zakończeniu czytania takich książek . '' Oddział chorych na raka '' , jest właśnie jedną z takich wyjątkowych pozycji . Pozostaje mi więc tylko pochylić nisko głowę w hołdzie wielkiemu pisarzowi i przeczytać inne jego lektury . A za '' opinię '' niech tym razem posłuży największa z możliwych ilość punktów , których nie '' przyznaję '' zbyt często.
'' Kpimy sobie z rozmaitych cudów , dopóki jesteśmy zdrowi , silni i nic nam nie grozi , ale gdy życie staje na takiej krawędzi , na takiej granicy , że tylko cud może nas uratować , w ten jedyny , wyjątkowy cud - wierzymy ''
Są takie książki po przeczytaniu których mam wrażenie , że mam ściśnięte emocjami nie tylko gardło , ale i myśli . Są książki o których nie potrafię...
" Przysięgam ci synu , że zbuduję ci pałac , i przysięgam , że będziesz żył jak pan , a twoje ręce pozostaną białe , bo nie dam im stwardnieć w odciskach . I będziesz najśliczniejszy , najmądrzejszy , najbogatszy , gdyż ty nawet nie wiesz , synu , jaka potrafię być silna . "
Każda matka chce dla swoich dzieci jak najlepiej , tylko co to właściwie znaczy ? Czy tak jak bohaterka książki '' Owoc żywota twego '' i autorka powyższego stwierdzenia , chce stworzyć swemu synowi niebo na ziemi ? Kogo wychowa w ten sposób ? i co sprawiło w jej życiu że coś takiego obiecała synowi . ? Katarzyna Małomówna , bo to ona składa tę przysięgę swojemu synowi Jankowi i to jej oczami oglądamy wieś Zasławie . Katarzyna dzieciństwo miała naprawdę paskudne . Jako dwunastolatka oddana do posługi za przysłowiową miskę zupy , bogaczowi jest traktowana gorzej jak zwierzę . Codzienne gwałty , bicie i upokarzanie jest na porządku dziennym . Wydana w końcu za mąż za pijaka , postanawia że jej jedyna radość , jej syneczek , najukochańszy Janeczek , będzie miał wszystko , nie zbędzie mu nawet przysłowiowego ptasiego mleka . Całe więc swoje życie temu poświęca . Jej przemiana postępuje wraz z obrastaniem w '' bogactwo '' . Staje się coraz bardziej chciwa , pazerna , nieludzka . Dla zrealizowania swojego celu nie cofnie się już przed niczym . A co na to opływający w luksusy Janek ? Chłopak nie chce zrozumieć postępowania rodzicielki , nie podoba mu się ono . W końcu mówi coś co mnie aż przytkało , mówi '' Ze wszystkich ludzi na całym świecie ciebie , matka , nienawidzę najbardziej . " . Co czuje matka słysząc takie słowa od swojego oczka w głowie ? Od osoby którą kocha najbardziej na świecie ? . Książka jest wstrząsająca . Niesamowita , w mojej ocenie warta najwyższej oceny . To książka z gatunku tych co to '' ryją beret '' jak mawia '' owoc żywota mego ''....Trudna i nie dla każdego . Ciężko się ją czyta , ciężko '' przebywać '' w takiej wsi , między takimi ludźmi .
" Przysięgam ci synu , że zbuduję ci pałac , i przysięgam , że będziesz żył jak pan , a twoje ręce pozostaną białe , bo nie dam im stwardnieć w odciskach . I będziesz najśliczniejszy , najmądrzejszy , najbogatszy , gdyż ty nawet nie wiesz , synu , jaka potrafię być silna . "
Każda matka chce dla swoich dzieci jak najlepiej , tylko co to właściwie znaczy ? Czy tak jak...
'' Nie da się walczyć z tłumem zdecydowanym na okrucieństwo ''
Ja oczywiście zawsze (albo prawie zawsze) muszę mieć inaczej jak wszyscy (albo prawie wszyscy) . Dlaczego ? ano dlatego że nijak nie mogę zgodzić się z opiniami czytelników którzy twierdzą że King zepsuł zakończenie w jednym ze swoich wielkich i objętościowo i treściwie dzieł o tytule '' Pod kopułą '' . Moim skromnym zdaniem jest wręcz odwrotnie , zakończenie jest idealne , zresztą jak i cała książka . Wcale nie odniosłam wrażenia że nie wiedział jak ma ją zakończyć . Przeciwnie , moim zdaniem wiedział doskonale i zrobił to doskonale . Dodam że wcale nie chodzi mi w tym momencie o kosmitów , których King wykorzystał w książce tylko jako pretekst by pokazać coś zupełnie innego . Do mnie najbardziej przemówiły te przypalane szkłem powiększającym mrówki i inne latające owady z wyrywanymi nóżkami tudzież skrzydełkami . W moim osobistym odczuciu o to Kingowi chodziło i to dał nam czytelnikom do zastanowienia , a nie jakichś tam kosmitów , o których w książce tylko wspomina jakby niechcący i mimochodem . Sytuacje ekstremalne zawsze wyzwalają w ludziach więcej . Złego w złym człowieku , dobrego w dobrym . Tak właśnie jest '' Pod kopułą '' . Stała się rzecz dziwna , ekstremalna , nie dająca się wytłumaczyć i w dodatku nie wiadomo ile czasu potrwa . Miasto Chester's Mill zostaje przykryte szklanym słoikiem . Kopułą jak nazywają to niektórzy a jeszcze inni kloszem , dlatego 21 października , piękny jesienny dzień będą nazywać od tej pory '' Dniem klosza '' . Klosz wydaje się być prawie hermetyczny , nieprzepuszczający wody i powietrza spoza niego i niezniszczalny . Co potwierdza użycie przez wojsko różnych pocisków do jego rozbicia . Jest też niewidzialny przez co tym bardziej groźny dla ptaków i samolotów które w niego uderzają . A ludzie pod kloszem ? cóż , jak zwykle bywa kiedy zdarza się coś dziwnego i niespodziewanego , każdy próbuje z tego '' tortu '', coś sobie urwać , najlepiej jakiś wielki kawałek . Kościół który doskonale się sprawdza w sytuacjach kiedy ludzie się boją , w końcu '' jak trwoga to do Boga '' prawda ? :) Jak również najbardziej wpływowy człowiek w mieście który uważa że teraz już naprawdę i do końca on i nikt inny wszystkim i wszystkimi rządzi . Albo zwykły sklepikarz przedsiębiorca który zaraz rozstawia namioty i wyprzedaje ohydną oranżadę i '' wiekowe '' kiełbaski , które kupione w wielkiej ilości po cenach hurtowych prosto od producenta nie sprzedały się wtedy kiedy powinny , miały iść na straty , a tu proszę , taka okazja :) . Postaci pod kopułą wiele , każda inna , każda precyzyjnie dopracowana , wygładzona , dopieszczona . Autor nic nie pozostawia nie dokończonego , przypadkowego , czy nieprzemyślanego . Wszystko jest po prostu jak u Kinga , doskonałe . Niestety inaczej jest z serialem nakręconym na podstawie tej powieści . Dobrze się stało że obejrzałam go już po przeczytaniu książki , a nie odwrotnie . Bo serial wywarł na mnie jak najgorsze wrażenie . Uważam że bardzo spłycił to co napisał autor . Właściwie z książki zostały tylko jakby '' ramki '' w postaci niektórych nazwisk i zdarzeń mocno przeinaczonych , z czego powstał serial dla średnio rozgarniętych nastolatków . Jeszcze pierwszy sezon jako tako . Natomiast od drugiego jest coraz gorzej . Więc wszystkim chętnym radzę , zdecydowanie najpierw przeczytajcie książkę , a czy potem serial , to już według własnego uznania . Jednym z nielicznych plusów tego serialu jest chyba tylko to że sam Król pokazał się chyba w pierwszym odcinku drugiego sezonu . Reasumując mi książka '' Pod Kopułą '' bardzo się podobało i otrzymuje ode mnie maksymalną ilość gwiazdek . Takich książek się po prostu nie zapomina .
'' Nie da się walczyć z tłumem zdecydowanym na okrucieństwo ''
Ja oczywiście zawsze (albo prawie zawsze) muszę mieć inaczej jak wszyscy (albo prawie wszyscy) . Dlaczego ? ano dlatego że nijak nie mogę zgodzić się z opiniami czytelników którzy twierdzą że King zepsuł zakończenie w jednym ze swoich wielkich i objętościowo i treściwie dzieł o tytule '' Pod kopułą '' . Moim...
Cóż , moja ocena chyba doskonale '' mówi '' o opinii . Książka wspaniała w swej trafności . Jak już ktoś napisał wcześniej , pozycja nie dla każdego , ale dla tych niektórych , koniecznie ! . Moim zdaniem mimo upadku komunizmu wcale nie straciła na racji bytu , a wręcz odwrotnie . Nie ma wielkiego brata , ale Anksoc i Policja Myśli ma się doskonale i doskonale za niektórych '' myśli '' a Nowomowa przebija z wielu wypowiedzi na różnych forach...Orwell stał się doskonałym '' prorokiem '' a dwa plus dwa dzisiaj tym bardziej rzadko kiedy bywa cztery .
Cóż , moja ocena chyba doskonale '' mówi '' o opinii . Książka wspaniała w swej trafności . Jak już ktoś napisał wcześniej , pozycja nie dla każdego , ale dla tych niektórych , koniecznie ! . Moim zdaniem mimo upadku komunizmu wcale nie straciła na racji bytu , a wręcz odwrotnie . Nie ma wielkiego brata , ale Anksoc i Policja Myśli ma się doskonale i doskonale za niektórych...
więcej mniej Pokaż mimo toEszter Encsy główna bohaterka powieści '' Sarenka '' to aktorka teatru im.Lendvayego , laureatka nagrody im.Kossutha . Osoba '' znana '' i podziwiana , ale czy na pewno znana swojej publiczności ? Czytelnik poznaje ją dopiero przez spowiedź - monolog skierowany do swojego 38 letniego kochanka i to dopiero kiedy ten już nie żyje . Eszter opowiada mu o wszystkim czego mu nie powiedziała , o swoim dzieciństwie , gdzie wiecznie chory ojciec adwokat , hodował roślinki przemawiając do nich , o matce , która wiecznie grała na pianinie i miała strasznie długie arystokratyczne nazwisko . O Beli dezerterze którego ukrywała na strychu , a który potem został dyrektorem w Ministerstwie Kultury Ludowej . O swoich studiach i pisaniu prac za pieniądze . Eszter uważała że w życiu zawsze jest coś za coś . Nigdy nikogo nie lubiła i nikt nie lubił jej , słowa które mnie bardzo poruszyły to : '' Nie lubili mnie ani nauczyciele , ani koleżanki , nie byłam ani miła , ani łatwa do przyjaźni '' i jeszcze '' Zawsze byłam podejrzliwa w stosunku do dobrych ludzi . Nigdy,nawet w dzieciństwie , nie wierzyłam że dobroć jest naturalnym stanem .'' (str.59) Jak bardzo trzeba mieć w dzieciństwie mało miłości by tak oglądać świat ? Kiedy na miasto spadały bomby Eszter się cieszyła że będą chętni do wynajęcia pokoju , kiedy umarła jej matka , płakała i gwizdała z radości , że już o nikogo nie musi się martwić . Opowiadała też o jarmarku , gdzie wszystko było po 24 fillery , których ona nigdy nie miała i o czerwonych koralach i za ciasnych butach z noskami od ciotki Irmy , od których później przez całe życie miała odciski , ale też o Angeli , której nienawidziła jak nikogo na świecie , bo Angela zawsze miała więcej niż ona . Dużo mogłabym pisać na temat '' Sarenki '' i w ogóle powieści Pani Magdy Szabó . Uwielbiam jej '' pokręcone '' psychologicznie postacie i ich życia i przemyślenia . Uwielbiam jej powolny język w którym jakby nie ma emocji ,a wywołuje wielkie emocje , przynajmniej u mnie . Nie często daję książce taką ocenę (najwyższą z możliwych) ale '' Sarenka '' w moim subiektywnym odczuciu zdecydowanie na tę ocenę zasługuje
Eszter Encsy główna bohaterka powieści '' Sarenka '' to aktorka teatru im.Lendvayego , laureatka nagrody im.Kossutha . Osoba '' znana '' i podziwiana , ale czy na pewno znana swojej publiczności ? Czytelnik poznaje ją dopiero przez spowiedź - monolog skierowany do swojego 38 letniego kochanka i to dopiero kiedy ten już nie żyje . Eszter opowiada mu o wszystkim czego mu nie...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Garraty przyglądał się temu apatycznie i myślał, że nawet groza powszednieje. Nawet śmierć bywa płytka."
Powiedzieć o Kingu, że jest mistrzem nie tylko jednego gatunku literatury, to nic nie powiedzieć. Jednak powiedzieć, że oznaki mistrzostwa wykazywał już w pierwszych swoich powieściach, to już jest coś. Bo powieść "Wielki Marsz", napisana i wydana jeszcze pod pseudonimem (Richard Bachman), to prawdziwe mistrzostwo świata i w mojej ocenie, zasługuje na komplet wszystkich dostępnych gwiazdek, który ja sama całkowicie subiektywnie, przyznaję bardzo, bardzo rzadko. Powieść ta, ma już swoje lata, swoją premierę miała w 1979 roku, w Polsce (z wiadomych przyczyn) dopiero w roku 1992, lecz mimo to, a może właśnie dlatego, tym bardziej przeraża i poraża swoją aktualnością.
"Wielki Marsz", to opowieść o setce młodziutkich chłopców, zdrowych i sprawnych, którzy biorą udział w organizowanym corocznie, wielokilometrowym marszu, zaś jego meta jest tam (jak podaje opis) "gdzie padnie przedostatni z nich". Ostatni z żywych, zostaje zwycięzcą. Wielkie marsze (czytaj: Marsze śmierci) są znane i zaznaczyły krwawo, swoją niechlubną obecność na mapie historii świata, więc wydawałoby się, że King nie wymyślił tu niczego nowego. Jednak, w przypadku tamtych marszów, ich uczestnicy byli zniewoleni, brali więc w nich udział, czy chcieli, czy nie. W Wielkim Marszu, Kinga, natomiast uczestnictwo jest całkowicie dobrowolne. Mało tego, trzeba przejść kilkuetapowy proces rekrutacji, by się do niego zakwalifikować. Chętnych jednak, co roku, wcale nie brakuje. Wszak, nagroda, jest naprawdę, tą z wysokiej półki.
Zasady uczestnictwa w tej imprezie są bardzo proste i jasne, jednak najważniejszą z nich jest ta, która mówi, że musisz iść i iść i nie wolno ci się zatrzymać, proste prawda? Mało tego, nie tylko nie możesz się zatrzymać, nie możesz nawet zwolnić na tyle, by odczyty na specjalnych urządzeniach, żołnierzom na transporterze, nie pokazały, że idziesz wolniej niż 6 km/h. Od tej zasady nie ma ŻADNEGO odwołania, złamania jej NIC nie usprawiedliwia. Nie ważne, czy wpadł ci kamień do buta i chcesz go wyjąć, czy zachciało ci się kupę, czy dostałeś udaru słonecznego, zapalenia płuc, czy grypy jelitowej. Pamiętajmy, że oni wciąż idą, czy pada deszcz, czy praży słońce.
Trzeba być prawdziwym mistrzem pokroju Stephena Kinga, by w powieści dziejącej się właściwie w jednym miejscu, na drodze, zawrzeć tyle wspaniałej treści. Tyle mądrości, nie tej górnolotnej wypowiadanej z patosem i uduchowieniem. Tylko tej zwykłej, ludzkiej, wypowiadanej ustami zmęczonych do granic możliwości młodych ludzi, którzy w tym właśnie marszu, dojrzewają, rozumieją i stają się zupełnie innymi osobami, niż byli ci młodzieńcy, którzy patrzyli nieufnie na siebie nawzajem, na starcie. Chłopcy idą, rozmawiają, śmieją się, płaczą, opowiadają o swoich motywacjach i marzeniach, o swoich rodzinach i dziewczynach. Jednak każdy z nich wcześniej czy później dostrzega tę prostą prawdę, że kiedy przyjdzie "czas usiąść ", to "nieważne, z kim spędzasz czas, na końcu jesteś sam". Sam, bo następuje:
"Absolutna nicość. Zmarli są sierotami. Nie mają ojca, matki, dziewczyny, kochanki. Towarzyszy im tylko cisza, cisza jak skrzydełko ćmy. Koniec rozdzierającego bólu przy każdym ruchu, koniec długiego sennego koszmaru marszu drogą. Ciało w spokoju, w bezruchu. Cisza. Idealny mrok śmierci."
Na osobne wspomnienie i uznanie zasługuje również, zakończenie, jakie King wymyślił dla swojej książki, jest ono tak otwarte jak to tylko możliwe. Zakończenie, które wywołało na różnych portalach i stronach czytelniczych zażarte dyskusje. Zakończenie takie, które nasuwa przynajmniej kilka możliwych interpretacji.
Książka jest niedługa (zważając, chociażby na to, jak wielostronicowe cegły ten pisarz potrafi tworzyć), jednak "treści" w niej cały ogrom. Treści strasznych i dających do myślenia, wszak wszelkiej maści reality show, coraz częściej, chętniej i coraz odważniej przekraczają wszelkie możliwe granice przyzwoitości i dobrego smaku, a tłuszcza wrzeszczy i klaszcze w dłonie, niemal zapluwając się z radochy, że ktoś gdzieś "zajada" się żywymi robalami, albo robi jakiś inny podobnie kretyński wyczyn. Jak więc długo będziemy czekać na "Wielki Marsz" ? Na to pytanie, niech każdy odpowie sobie sam....
"Garraty przyglądał się temu apatycznie i myślał, że nawet groza powszednieje. Nawet śmierć bywa płytka."
Powiedzieć o Kingu, że jest mistrzem nie tylko jednego gatunku literatury, to nic nie powiedzieć. Jednak powiedzieć, że oznaki mistrzostwa wykazywał już w pierwszych swoich powieściach, to już jest coś. Bo powieść "Wielki Marsz", napisana i wydana jeszcze pod...
Wielki , nieśmiertelny i obgadany już chyba na wszystkie możliwe strony , stary , dobry Dickens . Ja nie przepadam za Anglią , zwłaszcza za tą bagnistą , wiecznie zachlapaną deszczem i błotem XIX wieczną . W ogóle jakoś książki z tej historycznej epoki zbytnio mi nie leżą . Jednak płynność , piękno i bogactwo języka Dickensa jest w stanie wszystko zdziałać i sprawić iż od tej książki wprost nie mogłam się oderwać . Mały biedny chłopiec , oberwaniec imieniem Pip , który przychodzi na cmentarz odwiedzić grób swoich rodziców rozczulił mnie do łez . Słowa autora są tak plastyczne , że miałam wrażenie że czuję tę wilgoć , zatęchły zapach starego cmentarza i widzę starą kuźnię w której Pip ma uczyć się rzemiosła kowalskiego i słyszę utyskiwanie i wieczne wrzaski jego siostry która go wychowuje , po śmierci ich rodziców . Ale Pip rośnie i doczeka się prawdziwej niespodzianki . Jak z niej dalej będzie korzystał ? czy spełni swoje marzenia ? czy będzie kochany i sam będzie kochał ? Powieść '' Wielkie nadziej '' , jest własnie o tym , o nadziejach i marzeniach . Bo przecież każdy o czymś marzy . Rzecz jasna w różnym wieku , te marzenia są inne , ale zawsze są jakieś . Reasumując , nie przepadam za dziewiętnastowieczną historią , no chyba że opowiada o niej właśnie Dickens .
Wielki , nieśmiertelny i obgadany już chyba na wszystkie możliwe strony , stary , dobry Dickens . Ja nie przepadam za Anglią , zwłaszcza za tą bagnistą , wiecznie zachlapaną deszczem i błotem XIX wieczną . W ogóle jakoś książki z tej historycznej epoki zbytnio mi nie leżą . Jednak płynność , piękno i bogactwo języka Dickensa jest w stanie wszystko zdziałać i sprawić iż od...
więcej mniej Pokaż mimo to
'' W środku mnie nie ma już człowieka , on umarł wraz z moim synkiem . Tu , w środku – położył dłoń na swojej piersi – mieszka już tylko bestia . ''
Te słowa jakże znamienne dla drugiej części '' Skazańca'' Krzysztofa Spadło , zostały wypowiedziane przez Rzeźnika z Danzig , tak nazywano go w więzieniu . Naprawdę nazywał się Wilhelm Wolf i bali się go wszyscy inni więźniowie . To właśnie z nim wszedł w relacje nasz Ropuszek . Chciałam napisać że nawiązali przyjaźń , ale byłoby to dość trywialne określenie i pewne nadużycie w opisie ich wzajemnej relacji . Było to coś na kształt swoistego porozumienia które się między nimi zawiązało . Porozumienia niemal bez słów . Bo Ropuch , zdradzony i sprowokowany , też pokazał swoją '' bestię '' . To już nie ten sam Żabikowski który pilnie słuchał Ojczulka i nawet uważał go za coś w rodzaju sumienia . Obecny Żabikowski to żądna zemsty prawdziwa bestia . Ale cóż dziwić się więźniom skoro i wśród strażników bestii nie brakowało , a medal pierwszeństwa w tej '' dyscyplinie '' trzeba by było dać oczywiście aspirantowi Teodorowi Szumskiemu . Jakież miałam nerwy na tego kolesia . Marzyło mi się aby trafił sam jako więzień w szpony tych których tak bezlitośnie gnębił . Ale na szczęście spotkała go zasłużona kara , chociaż nie taka jak się spodziewałam , za to wszystko odbyło się bardzo bardzo zaskakująco i ciekawie . W opowieść o więźniach autor wplata prawdziwe wydarzenia , w tej części poczytamy chociażby o przewrocie majowym po którym więzienie zapełniło się więźniami politycznymi , czy o tworzeniu rządu Wincentego Witosa . Książka jest napisana świetnie . A zakończenie zostawiło mnie na długo w stanie stuporu z otwartymi ustami . Moim zdaniem na docenienie zasługują też okładki . Już to że są czarno białe wyróżnia je zdecydowanie na in plus , w gronie prześcigających się w ilości kolorów i ozdobników okładek innych książek . Poza tym nie ma na nich twarzy...Książkę polecam bardzo , bardzo , w moim odczuciu jest jeszcze lepsza jak tom pierwszy i oby tak dalej panie Autorze . :)
'' W środku mnie nie ma już człowieka , on umarł wraz z moim synkiem . Tu , w środku – położył dłoń na swojej piersi – mieszka już tylko bestia . ''
Te słowa jakże znamienne dla drugiej części '' Skazańca'' Krzysztofa Spadło , zostały wypowiedziane przez Rzeźnika z Danzig , tak nazywano go w więzieniu . Naprawdę nazywał się Wilhelm Wolf i bali się go wszyscy inni...
Ależ Panie Krzysztofie !!! . Doprawdy tak nie można !! Przychylam się do stwierdzenia że Pan znęca się nad czytelnikami . W TAKIM momencie zakończyć trzecią część ? A tak całkiem poważnie , trzecia część jest równie rewelacyjna jak dwie poprzednie . A może i jeszcze bardziej . Zaczyna się spokojnie , a potem napięcie narasta i narasta , by w końcowych momentach pozbawić mnie paznokci obgryzionych do krwi.:) Siedzimy sobie nadal , razem z Ropuchem we Wronkach . Ropuch ''dosiedział '' już chrystusowych lat życia i jedenastu lat za kratami i nachodzą go różne refleksje w związku z tym . Niestety nie za wiele ma czasu na owe refleksje , bo w życiu więzienia , zresztą jak i Polski , zachodzą ciągłe zmiany . Więźniowie dostają prawo do pracy zarobkowej , która jest przywilejem , a nie obowiązkiem , przez co jest mocno korupcjogenna . Spróbujemy też mocnej czajury i przyjrzymy się jak powstaje w więzieniu paranoja . Poczytamy o amnestii z 02.01.1936 roku i o tym że naszego przyjaciela Ropucha ona jednak nie obejmuje...Dowiemy się co to jest tak zwany blok izolacyjny i dlaczego wszyscy tak bardzo się go boją . Poznamy też ciemną historię Stepana Bandery...w czasie pobytu we Wronkach . Zresztą poznamy sporo nowych osadzonych , jak na przykład Młodego wojskowego Marcina Zarzecznego , czy Skarbowego , Rafaella , oraz przesympatycznego Ślązaka . Panie Krzysztofie ja chcę jeszcze , chcę kolejną część , której już się nie mogę doczekać . Bo to nieprawda że Pana książki są tylko dla mężczyzn . Ja jestem kobietą i już hoduję kolejne paznokcie na kolejną czwartą część . Oczywiście POLECAM ! z całego serca.:)
Ależ Panie Krzysztofie !!! . Doprawdy tak nie można !! Przychylam się do stwierdzenia że Pan znęca się nad czytelnikami . W TAKIM momencie zakończyć trzecią część ? A tak całkiem poważnie , trzecia część jest równie rewelacyjna jak dwie poprzednie . A może i jeszcze bardziej . Zaczyna się spokojnie , a potem napięcie narasta i narasta , by w końcowych momentach pozbawić...
więcej mniej Pokaż mimo to'' Zabić ptaka '' , to kolejna opowieść pani Ostrowskiej , która absolutnie nie jest tylko dla '' dzieci / młodzieży '' , jest jak najbardziej dla wszystkich . To jedna z tych książek przy czytaniu których '' spociły mi się oczy '' . Autorka doskonale kreśląc swoje postacie , prawdziwie aż do bólu , potrafi chwycić za serce , wywlec najgłębsze emocje i przeczołgać po nich . Każda książka pani Ewy zostaje w mojej pamięci na bardzo bardzo długo , a kto wie , może i na zawsze...Ta pozycja opowiada o nastoletniej Oli Marciniak i jej rodzinie , a także jej perturbacjach szkolnych i tych przez które przechodzą wszystkie nastolatki na świecie . Mama Oli jest zwyczajną gospodynią domową , która nic nie robi , na niczym się nie zna , nic nie rozumie . Takie właśnie zdanie o swojej mamie ma Ola , jak i jej ojciec . Który jest ważnym urzędnikiem i rzadko bywa w domu . Właściwie od żony wymaga tylko tyle co od służącej , ciepłego , smacznego obiadu na czas i wysprzątanego mieszkania . W końcu , któregoś zwyczajnego dnia , mama Oli podając do stołu obiad przewraca się i najzwyczajniej w świecie umiera...Rodzina jest zszokowana , ba , nawet zła na matkę i żonę , bo kto teraz będzie to wszystko robił , co tak cichutko i z pokorą robiła matka ? Nagle okazuje się że Ola wcale nie znała swojej matki . Dopiero po jej śmierci oddając do biblioteki jej książki , pomału dowiaduje się jaką osobą była jej niezauważalna na co dzień matka . W dziewczynie zachodzi zmiana , czy na lepsze , przeczytajcie sami . Cała akcja książki dzieje się w czasach PRL- u , czasach trudnych i wymagających dla ludzkiej uczciwości i etycznego postępowania . Polecam i gwarantuję mega emocje .
'' Zabić ptaka '' , to kolejna opowieść pani Ostrowskiej , która absolutnie nie jest tylko dla '' dzieci / młodzieży '' , jest jak najbardziej dla wszystkich . To jedna z tych książek przy czytaniu których '' spociły mi się oczy '' . Autorka doskonale kreśląc swoje postacie , prawdziwie aż do bólu , potrafi chwycić za serce , wywlec najgłębsze emocje i przeczołgać po nich ....
więcej mniej Pokaż mimo toNareszcie !!! autor w końcu zdradził tę wielką tajemnicę , na wyjawienie której czekałam ja i jak mniemam wielu innych czytelników opowieści o skazańcu Stefanie , Stanisławie Żabikowskim . Cała rzecz została opisana dokładnie i z detalami , czyli właśnie tak jak lubię . Wiecie co wam powiem ? Jestem wrogiem tak modnego ostatnio przeklinania bez umiaru , przez wszystkich i wszędzie , ale jak się dowiedziałam co się przytrafiło Ropuchowi , to nie upilnowałam sama siebie i wyrwało mi się bardzo emocjonalne '' ożeż Kur...wa '' . Potem oczywiście przytknęłam sobie dłoń do ust , ale słowo niecenzuralne już wyleciało....To świadczy dobitnie o tym jak wiele emocji wyzwoliła we mnie kolejna już piąta część historii o skazańcu . Ta część zaczyna się dokładnie w momencie zakończenia poprzedniej , jednak później '' skręca '' trochę w bok i stajemy się świadkami dzieciństwa i lat młodzieńczych Stanisława , aż do osadzenia go we Wronkach . Dzieciństwo nasz bohater spędził w Kaliszu na tak zwanych '' Czaszkach '' . Jak podaje Wikipedia '' Nazwa osiedla Czaszki pochodzi od cmentarza żydowskiego , usytuowanego na tym terenie w XII w. (zlikwidowanego w latach 1940–1944) ''. Za czasów dziecięcych Stanisława była to najbiedniejsza dzielnica Kalisza . Wychowywała go sama matka . Sporo jest o dzieciństwie Ropucha , o jego terminowaniu u stolarza , o tym jak poznał Agnieszkę , o jego kolechach Truflu i Pesteczce , których wspominał już w swojej opowieści , o Wiktorze Kozłowskim , który jak Ropuch go spotyka przy końcu części czwartej , jest już majorem Wiktorem Kozłowem . Oraz o tym jak powstała '' końska '' . Z dzieciństwa przeskoczymy do celi więzienia , które zmieniło tym czasem nazwę na więzienie polityczne Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego . Tam poznamy nowych osadzonych , kolegów Ropucha . Jest więc Johnny Alcatraz , Cyferka , Norweg - Sven i swojski Jóźko . Dostajemy również sporą garść '' ciekawostek '' jak ja je nazywam na własny użytek , nie tylko tych historycznych . Na przykład , wiecie w jaki sposób japońscy jeńcy mając skrępowane ręce i nogi , byli w stanie popełnić samobójstwo ? Książka jest taka , że doprawdy nie mam się do czego przyczepić i chociaż miałabym ochotę odjąć jedna gwiazdeczkę za koniec sugerujący kolejne niecierpliwe oczekiwanie na część następną , to jednak po namyśle stwierdzam , że ta część warta jest wszystkich dziesięciu gwiazdek . Co niniejszym z radością czynię i serdecznie polecam , tą i wszystkie wcześniejsze części również .
Nareszcie !!! autor w końcu zdradził tę wielką tajemnicę , na wyjawienie której czekałam ja i jak mniemam wielu innych czytelników opowieści o skazańcu Stefanie , Stanisławie Żabikowskim . Cała rzecz została opisana dokładnie i z detalami , czyli właśnie tak jak lubię . Wiecie co wam powiem ? Jestem wrogiem tak modnego ostatnio przeklinania bez umiaru , przez wszystkich i...
więcej mniej Pokaż mimo toPanią Ewę Ostrowską miałam ogromną przyjemność poznać w 2010 roku , na krakowskich Targach Książki . Promowała i podpisywała książki dla dzieci , których też napisała całkiem sporo . Okazała się być ciepłą , skromną i zdziwioną naszym zainteresowaniem osobą . Zawsze mnie zastanawiało i właściwie wciąż zastanawia , jak udało się Pani Ewie pogodzić pisanie pięknych , jasnych i mądrych bajek dla dzieci z duszną , mroczną i pełną okrucieństwa literaturą dla dorosłych . Bo '' Śniła się sowa '' , właśnie taka jest . Duszna , mroczna i straszna . Nie mogłam jej czytać szybko . Otwierając ją miałam wrażenie że zostaję wrzucona do ciemnej , ciasnej , wilgotnej studni i pozostawiona tam właściwie nie wiadomo po co dlaczego . Czekała już na nią kolejka innych czytelników , a ja nie mogłam za nic przyspieszyć czytania . Gdyby książki oceniać kolorami , ta byłaby czarna do bólu , czernią tak wielką i głęboką , że aż granatową . A zdanie ostatnie , to mistrzostwo świata . Krótkie , ale tak celne , że lepiej się nie da . Czytelniczka Aeona napisała że poleca tę książkę , ale na własną odpowiedzialność . Ja podpisuję się pod tym z czystą świadomością .
Panią Ewę Ostrowską miałam ogromną przyjemność poznać w 2010 roku , na krakowskich Targach Książki . Promowała i podpisywała książki dla dzieci , których też napisała całkiem sporo . Okazała się być ciepłą , skromną i zdziwioną naszym zainteresowaniem osobą . Zawsze mnie zastanawiało i właściwie wciąż zastanawia , jak udało się Pani Ewie pogodzić pisanie pięknych , jasnych...
więcej mniej Pokaż mimo to
'' Nie wiem czemu się tak do niego uprzedziłem , chyba dlatego że miałem już dziewięć czy dziesięć lat z hakiem i musiałem kogoś nie znosić , jak wszyscy ''
Książka na pewno nietuzinkowa i nie pospolita . W dodatku z mocnym polskim akcentem , w osobie pani Rozy starej Żydówki cudem ocalałej z Auschwitz . Pani Roza ma sześćdziesiąt pięć lat jest gruba , niemal całkiem łysa i schorowana . Mieszka na szóstym piętrze starej kamienicy bez windy , w Belleville , dzielnicy Paryża , gdzie spotkać prawdziwego Francuza , to cud . Za to wszelkich innych narodowości i kolorów skóry , bez liku . Stara Żydówka kiedyś '' radziła '' sobie jak każda inna kur...wa , teraz pomaga swoim młodszym koleżankom po fachu '' przechowując '' ich dzieci . Jednym z takich '' niefortunnie urodzonych dzieci '' , jest Mahomet , Momo , jak sam o sobie mówi , który jest narratorem tej opowieści . Momo ma dziesięć lat i bardzo chciałby dowiedzieć się czegoś o swoich rodzicach , bardzo tęskni za matką , jednak nie ma skąd się dowiedzieć , konstatuje więc '' Jedyna rzecz której byłem pewien to to że moja matka była kobietą , inaczej się nie da '' . To raczej niewiele jak na informacje o zdawałoby się najbliższej dziecku osobie jaką niewątpliwie powinna być matka . Książka jest rewelacyjna . Wprost powala i przytłacza celnością spostrzeżeń , gorzko prawdziwymi komentarzami wypowiadanymi przez Momo . Właściwie to aż nie wiem co powiedzieć , pod tak dużym wrażeniem jestem . Moja opinia powinna składać się z samych cytatów , wtedy byłaby najbardziej wyrazista i trafna pokazując wielkość moich emocji i odczuć jakich doświadczałam przy lekturze tej książki . Niektóre zdania i zdarzenia aż bolały , kuły i szczypały swoją dosadnością . Momo jest dzieckiem , chociaż zachowuje się jak dorosły i w sytuacji skrajnie ekstremalnej , jak postępująca '' amnestia '' pani Rosy , dokonuje czegoś bardzo niebanalnego , by spełnić obietnicę daną Żydówce . Były też momenty smutno zabawne , jak chociażby portret '' Pana Hitlera '' , który pani Roza trzymała pod łóżkiem i który działał na nią jak sole trzeźwiące . Lub stary parasol ubrany w melonik i nazywany Arturem - przyjacielem . Bardzo , bardzo polecam tę pozycję . To gwarant wielu emocji , czasami dość skrajnych .
'' Nie wiem czemu się tak do niego uprzedziłem , chyba dlatego że miałem już dziewięć czy dziesięć lat z hakiem i musiałem kogoś nie znosić , jak wszyscy ''
Książka na pewno nietuzinkowa i nie pospolita . W dodatku z mocnym polskim akcentem , w osobie pani Rozy starej Żydówki cudem ocalałej z Auschwitz . Pani Roza ma sześćdziesiąt pięć lat jest gruba , niemal całkiem...
"Nie mogłabym być z kimś, kto tam nie był, kto nie rozumie"
Jestem pełna podziwu dla autorki, a podziw mój jeszcze wzrósł kiedy przeczytałam, że ta książka to jej debiut. Moim zdaniem właśnie tak powinien wyglądać debiut, bardzo dojrzały debiut. Zwłaszcza że temat, który sobie obrała pisarka, do łatwych nie należy.
Oto dwoje ludzi, on i ona, staruszkowie oboje. Bardzo zaawansowani staruszkowie, mający około dziewięćdziesięciu lat. Poznajcie ich, oto Adela i Adolf, byli więźniowie Konzentrationslager Auschwitz.
Przeżyli ze sobą ponad 60 lat, ale nigdy nie rozmawiali o "tam i wtedy", ani nawet o tym co przed "tam i wtedy". Dopiero w wieku, kiedy ich poznajemy, czyli pod sam koniec życia, nieśmiało zaczynają opowiadać o sobie. Kim byli przed wojną, co robili, jak żyli i o obozie...
Książka napisana z ogromną wrażliwością, głęboką empatią i troską. Jednak bez patosu i napuszonej zbytniej martyrologii. Z ogromnym wyczuciem, nawet te momenty z obozu, straszne, ale bez epatowania okrucieństwem. Ode mnie jeszcze gwiazdka dodatkowa, za piękne opisy pszczół i ich codziennego trudu.
"Nie mogłabym być z kimś, kto tam nie był, kto nie rozumie"
Jestem pełna podziwu dla autorki, a podziw mój jeszcze wzrósł kiedy przeczytałam, że ta książka to jej debiut. Moim zdaniem właśnie tak powinien wyglądać debiut, bardzo dojrzały debiut. Zwłaszcza że temat, który sobie obrała pisarka, do łatwych nie należy.
Oto dwoje ludzi, on i ona, staruszkowie oboje. Bardzo...
'' Przykro mi mamo . Zostawiałaś mnie samą z moim bólem zbyt wiele razy , abym potrafiła współczuć twojemu ''
Historia opowiedziana przez Panią Ostrowską w książce '' Abonent czasowo niedostępny '' jest właściwie zwyczajna , banalna niemal . Oto dziewczyna , niejaka Marta Stańczyk dwudziestodwuletnia piękność o miedzianych włosach i zielonych oczach . Marcie przydarzyło się to co wcale nie jest takie niespotykane . Molestowanie przez ojczyma , odrzucenie przez matkę , romans z szefem i to w dodatku żonatym . Niby nic nowego . To wszystko już wielu pisarzy , wiele razy opisywało . Przedstawiało na swoje sposoby podobne trudne historie . Ale NIKT nie robi tego tak jak potrafiła to zrobić Pani Ewa Ostrowska . Tylko ta autorka potrafi tak wygrywać na strunach moich emocji . Tylko Ona potrafi swoją prozą namieszać w mojej głowie , uderzyć pięścią w brzuch że aż brakuje mi tchu i przebić serce na wylot . Ja po każdej książce Pani Ewy długo nie mogę dojść do siebie . Tak jest i tym razem . Marta i jej mętlik w głowie i niesamowicie doskonale oddana gonitwa wzajemnie wykluczających się myśli , zostanie ze mną na długo...
'' Przykro mi mamo . Zostawiałaś mnie samą z moim bólem zbyt wiele razy , abym potrafiła współczuć twojemu ''
więcej Pokaż mimo toHistoria opowiedziana przez Panią Ostrowską w książce '' Abonent czasowo niedostępny '' jest właściwie zwyczajna , banalna niemal . Oto dziewczyna , niejaka Marta Stańczyk dwudziestodwuletnia piękność o miedzianych włosach i zielonych oczach . Marcie przydarzyło...