-
ArtykułyPierwszy zwiastun drugiego sezonu „Władcy Pierścieni: Pierścieni Władzy” i nie tylkoLubimyCzytać1
-
ArtykułyKocia Szajka na ratunek Reksiowi, czyli o ósmym tomie przygód futrzastych bohaterówAnna Sierant1
-
ArtykułyAutorka „Girl in Pieces” odwiedzi Polskę! Kathleen Glasgow na Targach Książki i Mediów VIVELO 2024LubimyCzytać1
-
ArtykułyByliśmy na premierze „Prostej sprawy”. Rozmowa z Wojciechem ChmielarzemKonrad Wrzesiński1
Biblioteczka
2016-12-25
2016-09-18
2016-09-10
2016-09-08
2016-08-29
2016-08-08
2016-08-02
2016-05-06
2016-05-03
2016-04-29
2016-04-13
2016-04-07
2016-03-15
2016-03-10
Zdenerwowała mnie ta książka, bo niszczy cudowny pomysł. Tak bardzo chciałabym, żeby istniało jeszcze inne "Miasto ślepców"! Będące książką wybitną, noblowską, a nie koncentrującą się na taniej sensacji, brutalności i ohydzie. Bo co znajdujemy u Saramago? Ekskrementy, trupy, seks, zdziczenie. Egzaltowane refleksje, które pojawiają się nagle i kompletnie rozbijają akapity. Narratora z gatunku tych wkurzających do granic, zdumiewającego się faktem, że "bezwstydnica" potrafi płakać. A przede wszystkim głęboką niewiarę w ludzi.
Koncepcja człowieka rysowana przez Saramago budzi protest. "Wszyscy jesteśmy ulepieni z tej samej gliny, z obojętności i zła, pół na pół" - twierdzi autor i na potwierdzenie swojej tezy rozwija akcję, w której wszystko idzie źle, w której ludzie ulegają swoim najniższym instynktom. Niewiele znajdzie się iskierek nadziei w tym obrazie nędzy i rozpaczy. Nie jest on też specjalnie przekonujący - jeśli już ktoś proponuje taką wizję człowieka, to spodziewałabym się, że będzie umiał ją mocniej uargumentować.
Protest budzi też malowana przez narratora wizja ślepoty. Człowiek ślepy to dla narratora już niemal nie człowiek. Ze ślepotą nie da się żyć. Dużo jest w książce uwag o tym, że z utratą wzroku wiąże się utrata zdolności do bycia dobrym człowiekiem - na to się przecież zgodzić nie można.
Styl uważam od pierwszej strony (zawierającej wyjątkowo nieporadny opis ruchu ulicznego, w którym zdania się moim zdaniem nie kleją i przypominają pierwsze próby literackie młodzieży szkolnej) za nieudany eksperyment. Pod koniec obowiązkowa scena z pisarzem, której wprowadzenie wydaje się topornym zabiegiem Saramago, który służy wyjaśnieniu suchego, reporterskiego stylu. Gdybym wcześniej nie czytała "Dżumy", mogłoby mnie to wyjaśnienie jakoś przekonać. Problem w tym, że wystarczy zajrzeć do Camusa, by zobaczyć, że wszystko, co próbuje osiągnąć Saramago, można uczynić dużo zręczniej.
Podsumowując - koszmar na wielu poziomach.
Zdenerwowała mnie ta książka, bo niszczy cudowny pomysł. Tak bardzo chciałabym, żeby istniało jeszcze inne "Miasto ślepców"! Będące książką wybitną, noblowską, a nie koncentrującą się na taniej sensacji, brutalności i ohydzie. Bo co znajdujemy u Saramago? Ekskrementy, trupy, seks, zdziczenie. Egzaltowane refleksje, które pojawiają się nagle i kompletnie rozbijają akapity....
więcej mniej Pokaż mimo to
„Szef z osłupieniem patrzył, jak brunatne strużki mego pawia przekraczają Bug, jak z prędkością rozpędzonych tirów przelatują przez przejścia graniczne w Brześciu, Medyce, Terespolu, (…), jak zalewają bobrownicki rynek, jak płyną przez Siemiatycze.”
Typowe dla Pilcha efektowne, sugestywne passusy każą się domyślać, że narrator próbuje swój nałóg uwznioślić. Epickie opisy pijaństwa i kaca czyta się ciekawie, acz nie bez nuty podejrzliwości. Otóż snujący je narrator wydaje się zbyt inteligentny, by wierzyć w wartość tego uwznioślania. Usprawiedliwia się i sam wątpi w swoje usprawiedliwienia. Ale usprawiedliwia się nadal.
Mam wrażenie, że forma Pilcha poniosła. Jego swada niby dobrze obrazuje pijacki bełkot i sposób rozumowania, ale jednak się nie sprawdza. Zamiast potęgować wrażenie, które szokująca treść książki powinna wywierać, tylko je osłabia. No ale podejrzewam, że Pilch zwyczajnie nie umie pisać inaczej.
Między ozdobnikami można jednak wyczytać skargę na to, jak beznadziejne jest położenie alkoholika, na scalenie nałogu i człowieka w jeden byt, na dramaty związane z procesem wychodzenia na prostą. Podglądanie cudzych nieszczęść zawsze kusi. A jeśli chcemy podglądać, jak wygląda alkoholizm, to cóż, można i u źródła.
„Szef z osłupieniem patrzył, jak brunatne strużki mego pawia przekraczają Bug, jak z prędkością rozpędzonych tirów przelatują przez przejścia graniczne w Brześciu, Medyce, Terespolu, (…), jak zalewają bobrownicki rynek, jak płyną przez Siemiatycze.”
więcej Pokaż mimo toTypowe dla Pilcha efektowne, sugestywne passusy każą się domyślać, że narrator próbuje swój nałóg uwznioślić. Epickie opisy...