-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2024-04-18
2024-04-26
2024-04-03
2024-04-01
Podobała mi się, bo lubię styl autora. Zupełnie szczerze - jednak mogłaby być krótsza, momentami lektura była męcząca.
Podobała mi się, bo lubię styl autora. Zupełnie szczerze - jednak mogłaby być krótsza, momentami lektura była męcząca.
Pokaż mimo to2024-03-27
2024-03-10
2024-02-12
2024-01-04
2024-01-03
2023-12-30
2023-12-30
2023-08-06
Książka zachwyca od pierwszego dotyku. Wydawca zadbał o niezwykłe doznania – wypukły druk okładki, kolorystykę nawiązującą do rzeczy vintage. Trzymając ją w ręku, wracamy do wzruszenia, gdy pierwszy raz czytaliśmy „Dumę i uprzedzenie” czy „Opactwo Northanger”. Bardzo to przyjemne.
Już od pierwszych zdań Autorce udaje się przenieść nas w klimat powieści Jane bez nadmiaru cukrowych uniesień. Bardzo udana pozycja dla wszystkich miłośników Jane Austen. Bez wątpienia.
Znajdujemy się w powojennej Anglii, w niewielkiej miejscowości, gdzie przez jakiś czas mieszkała Jane z rodziną i w domostwie, gdzie znajdują się pamiątki po niej- przede wszystkim ogromna biblioteka. W tym otoczeniu poznajemy zbiór bardzo różniących się między sobą osób. Fantastycznie są oni przedstawieni. Naprawdę autorka posiada zdolność tworzenia świetnych charakterów. Każda z osób wzbudza zainteresowanie, a emocje, które między nimi powstają, nie pozawalają na odłożenie lektury. W tej niby sielskiej, angielskiej wioseczce dzieją się, oj dzieją rzeczy między ludźmi. Każdy z bohaterów pochodzi z innego środowiska, co już daje pole do opisania różnych charakterów, ale również stosunków społecznych w Anglii. Wszystkich łączy miłość do jednej autorki- Jane Austen i to powoduje, że wspólnie doprowadzają do powstania fundacji, która ma przejąć pozostałość jej dziedzictwa i stworzyć w tej niewielkiej miejscowości muzeum, aby je chronić.
Każda z tych osób jest w jakimś stopniu straumatyzowana. Nic dziwnego -jesteśmy tuż po dwóch wojnach światowych, niektórych członków tej małej społeczności dotknęły one wyjątkowo okrutnie. Ale nie wszystkie traumy są spowodowane dramatami historii. Świetnie jest pokazany przykład toksycznych stosunków wewnątrz rodzinnych.
Te tak różne i pokaleczone osoby zaczyna łączyć i wzmacniać wspólna idea. Natalie Jenner świetnie to opisuje- jak powstająca wspólnota zaczyna dawać im siłę i pomaga w przerwaniu złej passy.
Książka zdobył niemałą popularność, lecz tym razem wydaje mi się, że nie jest to tylko dobry marketing. Jest ona naprawdę dobrze napisana – w stylu Jane Austen, lecz Natalie udało się nie kopiować tylko wstrzelić w nastrój książek tej niezwykłej autorki.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Książka zachwyca od pierwszego dotyku. Wydawca zadbał o niezwykłe doznania – wypukły druk okładki, kolorystykę nawiązującą do rzeczy vintage. Trzymając ją w ręku, wracamy do wzruszenia, gdy pierwszy raz czytaliśmy „Dumę i uprzedzenie” czy „Opactwo Northanger”. Bardzo to przyjemne.
Już od pierwszych zdań Autorce udaje się przenieść nas w klimat powieści Jane bez nadmiaru...
2023-08-03
2023-06-13
Po lekturze „Atlasu dziur i szczelin” Michała Książka już nie wyjdę tak po prostu na ulicę. Obawiam się, że zaraził mnie uważnością. 😊
Tym bardziej że wszystkie zaskakujące obserwacje, jakie czyni w różnych miejscach Warszawy, dotyczą miejscówek, gdzie również ja bywam na co dzień. Z tej książki dowiedziałam się nie tylko zadziwiających szczegółów z życia ptaków (w tym moich ulubionych jerzyków), roślin czy różnych małych żyjątek o dziwnie brzmiących nazwach. Przede wszystkim dotarło do mnie, że są wokół mnie ludzie – jak Michał Książek właśnie, ale nie tylko- którzy widzą więcej.
Mnie również zdarzyło się obserwować przez dłuższy czas balkon sąsiada, gdzie bliżej nieznana z nazwy roślina uparcie wyrastała z jakiejś szczeliny pomiędzy podłogą a balustradą. Była coraz bujniejsza i trzymałam za nią kciuki. Potem spółdzielnia zarządziła remont wszystkich balkonów…
Po lekturze Atlasu już wiem, że nie muszę tracić nadziei. Jeśli tylko robotnicy kładący nową podłogę zostawili jakąś szczelinę, jest szansa na kolejny sezon z dziko rosnącą siewką.
To, co mnie zaskoczyło przy lekturze chyba najbardziej, że są takie rośliny (komosa, rdest), których nasiona mogą do czterdziestu lat przeczekać w glebie, aż uznają, że tak-to jest moment, teraz mam szansę wykiełkować.
Drugim wątkiem zaskakującym dla mnie był ten o pszczołach. Koniecznie to przeczytajcie. Pracowite pszczółki – ha, ha! Tylko które?
Ujęły mnie opisy suszy w mieście, a bardziej to, że są ludzie, którzy nie są obojętni na ten temat. Z książki możemy dowiedzieć się jak podlewać drzewa, że by im pomóc, nie zaszkodzić.
Michał Książek ma talent ciekawego opowiadania, używa prostego języka, nie komplikuje, nie popada w nadmierną „naukowość” opisów. Dlatego łatwo przyswaja się wiedzę na temat fauny i flory, którą mamy na wyciągnięcie ręki. Chwilami jego opowieści ocierają się wręcz o poezję, taka czułość do otaczającej nas przyrody z nich przebija.
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova oraz Agencji PRart Media za egzemplarz do recenzji.
Po lekturze „Atlasu dziur i szczelin” Michała Książka już nie wyjdę tak po prostu na ulicę. Obawiam się, że zaraził mnie uważnością. 😊
Tym bardziej że wszystkie zaskakujące obserwacje, jakie czyni w różnych miejscach Warszawy, dotyczą miejscówek, gdzie również ja bywam na co dzień. Z tej książki dowiedziałam się nie tylko zadziwiających szczegółów z życia ptaków (w tym...
2023-05-22
Serdecznie polecam tę książkę. I pod względem treści, i pod względem wizualnym to prawdziwa uczta. Przepełniona opowieściami o dziełach sztuki nietypowej, czasem kuriozalnej lub zwyczajnie ciekawej. Te opowieści są świetne po prostu. Wszystko jest bogato zilustrowane i mimo ciężaru (nie weźmiesz jej do torebki, by poczytać po drodze 😊) z trudem i niechęcią się od niej odrywałam.
Serdecznie polecam tę książkę. I pod względem treści, i pod względem wizualnym to prawdziwa uczta. Przepełniona opowieściami o dziełach sztuki nietypowej, czasem kuriozalnej lub zwyczajnie ciekawej. Te opowieści są świetne po prostu. Wszystko jest bogato zilustrowane i mimo ciężaru (nie weźmiesz jej do torebki, by poczytać po drodze 😊) z trudem i niechęcią się od niej...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-20
2023-02-10
2023-01-25
2022-12-31
Trafiła w moje ręce świetna książka o intrygującym tytule „Jak się starzeć bez godności”. Autorkami są poważne, uznane pisarki i reporterki, a nawet reportażystki – Magdalena Grzebałkowska i Ewa Winnicka. Znając ich książki- ani jednej, ani drugiej nie podejrzewałam o tak wielkie, wręcz kolosalne poczucie humoru. Ta lektura to czysta przyjemność. Mocno poruszyła w moim sercu świeżą i bolesną strunę, czyli problem starzenia, a właściwie kilogramy problemów dotyczących osób starszych lub widocznie się starzejących.
Począwszy od definicji. Od kiedy osoba jest Starsza? Co to znaczy właściwie? Autorki analizując problem z werwą i dowcipem, odkrywają, że nie ma spójnej definicji, albo jest ona raczej płynna. Tak jak płynna jest granica przechodzenia w smugę cienia (swoją drogą piękne i malownicze określenie). W mojej opinii Grzebałkowska z Winnicką są faktycznymi odkrywcami (odkrywczyniami?) wielu określeń związanych z tematem starzenia się. „Wiek przedstarczy” jest jednym z nich i jest to określenie dla mnie zupełnie rozbrajające. Sama jestem w wieku, kiedy zaczynam bardziej dostrzegać ten temat. U siebie oraz w swoim otoczeniu. W sumie – nic oryginalnego. Jesteśmy starzejącym się społeczeństwem, więc po prostu starzeję się razem z nim. Nie jestem sama. Tematem pozostaje, jak się potraktuje ten proces. Jako osoba, która latami wszędzie była najmłodsza, trudno przeszłam zmianę tego statusu. Potem (raczej długo potem) przestałam się tym przejmować. Choć nie było łatwo. Jak mówię, chwilę to trwało, a momentami nawet bolało. Dlatego z ulgą przywitałam tę lekturę i pisemne potwierdzenie przez pisarskie autorytety, że mogę się nie przejmować razem z nimi oraz z innymi. Całym legionem innych. Autorki, w sposób inteligentny i zabawny starają się obśmiewać różne stereotypy lub obiegowe, dolegliwe komentarze, rzucane z wszystkowiedzących ust spotykanych na naszej drodze ludzi. Co nam wypada, co wolno, w jakim wieku jeszcze tak, a kiedy już nie. Właściwie, dlaczego nie? Stawianie granic i obrona naszej osobistej wolności to moim zdaniem główny temat tej książki. Ogromną jej zaletą, przy całym prześmiewczym charakterze, jest również ustalenie właściwych proporcji. Wyśmiewanie stereotypów jest moim zdaniem najlepszym sposobem walki z nimi. Bo dlaczego mam przejmować się tym, co inni pomyślą, zamiast cieszyć się tym, co sprawia mi przyjemność, a innym nie szkodzi. To uzależnienie od dobrej opinii, wyssane z mlekiem matki i doprawione całym długim procesem edukacji i wychowania, zatruwa nam życie od pokoleń. Ta książka to prawdziwy kamień milowy (tak, wiem to modne określenie ostatnio, ale to inny kamień) na drodze do samostanowienia każdego z nas. Na drodze do wewnętrznej wolności.
Ostatnio czytałam artykuł o – też modne ostatnio określenie i równie ładne- silver tsunami. Traktował o tym, że już ponad jedna czwarta polskiego społeczeństwa to ludzie po sześćdziesiątce, a za 15 lat przewiduje się, że będzie to ponad 40%. Rzeczywiście tsunami 😊.
I dobrze, tylko czemu te wszystkie doniesienia na temat starzejących się w dużym tempie Polaków są wyłączne w tonie minorowym. Dominują ponure spekulacje i obliczenia. Jakież to silver tsunami rodzi kłopoty- gospodarcze, społeczne i wszelkie inne. Znikąd ratunku. Spójrzmy na temat trzeźwo i spokojnie. Nie jesteśmy przecież najstarszym społeczeństwem w Europie i nie tylko my jako społeczeństwo się starzejemy. To, że za czasów Królestwa Polskiego było ludzi po sześćdziesiątce nieco ponad 3%, a teraz jest to prawie jedna czwarta populacji, świadczy tylko o tym, że nauczyliśmy się żyć dłużej. Że poziom medycyny nam na to pozwala, że wojen w naszej okolicy jest (było) mniej. Warto przyzwyczaić się do myśli o swoim wieku i spokojnie, w miarę możliwości robić swoje. Mam pomysł, by przetłumaczyć książkę Grzebałkowskiej i Winnickiej na języki europejskie i traktować jako podręcznik radzenia sobie z tematem w starzejącej się Europie.
Wszystkim nam poprawiłby się humor oraz zdrowie, a ponadto podejście do życia prezentowane przez Autorki na pewno wpłynęłoby pozytywnie na poziom dzietności w Europie, gdyż daje przede wszystkim nadzieję i sens naszemu bytowaniu tutaj.
Oczywiście nie uważam, że temat ludzi starszych (naprawdę starszych) i do tego schorowanych to temat wart wyłącznie żartu. Na pewno jest on wymagający, często dotyka dramatu. Szczególnie jeśli dołożymy jeszcze wątek ekonomiczny, dostępu do leków, lekarza i wszelkich udogodnień dla organizmów w coraz gorszej kondycji. Jednak świeże spojrzenie Autorek na ten szczególny moment, kiedy dochodzi do nas prawda o tym, że – o, kurczę! - może i nas starzenie dotyczy, jest bezcenne. Otóż prezentowane podejście jest mi bardzo bliskie. I uważam, że jest ono zdrowsze, sympatyczniejsze oraz powoduje, że zamiast poddawać się ogólnemu narzekaniu, uruchamiamy naszą kreatywność, także po to, wymyślić nowe sposoby radzenia sobie w tej kiepskiej fazie.
Obejrzyjcie choćby te filmiki na Instagramie, gdzie obie Autorki z pełnym poświęceniem prezentują niezwykłe pomysły na utrzymanie wizualnej kondycji, pod wspólną nazwą „Tanio a młodo”. Ileż w tym odkrywczej myśli! Jak młody i zdeterminowany trzeba mieć umysł, by wykorzystać w tak niebanalny sposób klamerki do bielizny, taśmę malarską czy rajstopy!
Trzymajmy się, oby zdrowie dopisywało!
Trafiła w moje ręce świetna książka o intrygującym tytule „Jak się starzeć bez godności”. Autorkami są poważne, uznane pisarki i reporterki, a nawet reportażystki – Magdalena Grzebałkowska i Ewa Winnicka. Znając ich książki- ani jednej, ani drugiej nie podejrzewałam o tak wielkie, wręcz kolosalne poczucie humoru. Ta lektura to czysta przyjemność. Mocno poruszyła w moim...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12-26
Pasłam oczy przez kilka dni. Znakomite zdjęcia, mnóstwo detali. Oczywiście głównie dla zainteresowanych tematem...
Pasłam oczy przez kilka dni. Znakomite zdjęcia, mnóstwo detali. Oczywiście głównie dla zainteresowanych tematem...
Pokaż mimo to